ARTYKUŁY

  klub
strona główna
aktualności
informacje
prasa
wydarzenia
wywiady
  liga
kadra
terminarz
mecze
tabela
  historia
kronika
resoviacy
1905...
Rzeszów
artykuły
  www
e-muzeum
foto
linki
kontakt
księga gości
forum

 













 

 

Dlaczego kibic Stali nie może pokochać Resovii


Kwietniowe derby piłkarskie "Stali" z "Resovią" trwały zaledwie parę minut. Stadion na Psiarnisku nie wytrzymał ciśnienia nienawiści. Rozwiązały się szaliki, poleciały kamienie, butelki, petardy. Po meczu kilka osób trafiło do izby wytrzeźwień, kilka przed kolegium.
Młodzi fani obu rzeszowskich klubów nie mają pojęcia, kto i kiedy wybudował te barykady nienawiści. Biją się pasy czerwone z niebieskimi, bo tak było zawsze. Stalowcy nie znoszą Resovii i odwrotnie.


                                                                                                           foto:arch.resoviacy.pl

Dlaczego kibice od zawsze mają "coś" do siebie? Trzeba grzebać w historii. Przed wybuchem wojny powiatowy Rzeszów miał 40 tysięcy mieszkańców i administracyjnie należał do województwa lwowskiego. Położony między Krakowem, a Lwowem, był miastem biednym, gospodarczo zacofanym, jak cały powiat. Bezrobocie wsi rozładowywały częściowo wyjazdy za "wielką wodę", a od roku 1937 budowa przemysłu w ramach Centralnego Okręgu Przemysłowego. W Rzeszowie powstały Polskie Zakłady Lotnicze i filia H. Cegielskiego. Te zbrojeniówki płaciły dobrze specjalistom- inżynierom, których ściągano z różnych stron Polski. Inteligencki Rzeszów mieszkał "na starych śmieciach", w centrum. Nowy, robotniczy osiadł na końcówce kresowej ulicy Dąbrowskiego i częściowo Hetmańskiej. Wytworzył się naturalny podział na stary i nowy Rzeszów.
Stacjonowały tu dwa pułki, dwudziesty kawalerii im. króla Jana Sobieskiego i siedemnasty piechoty. Było kilka szkół powszechnych i średnich, działały stowarzyszenia kulturalne, społeczne i religijne. Był sąd, duży węzeł kolejowy, szpital, urząd skarbowy i poczta, a więc sędziowie i adwokaci, oficerowie i lekarze, urzędnicy i nauczyciele, księża nie tylko z parafii farnej. I cechowi rzemieślnicy mieli coś do powiedzenia. W sporcie królowała Resovia, która powstała w 1905 roku. Nie było czasu na zżycie się dwóch społecznych odrębności Rzeszowa, wybuchła wojna.
Po okupacji pozostało zaledwie kilkanaście tysięcy mieszkańców. Niemcy wyniszczyli prawie trzynastotysięczną społeczność żydowską, ilu rzeszowiaków zginęło na wojennych frontach nie wiadomo. Czystki przeprowadzone przez NKWD i UB rozbiły powojenną konspirację, zdziesiątkowały inteligencję. W Rzeszowie powstała demograficzna dziura, a status miasta wojewódzkiego zobowiązywał.
Ludowa władza za wszelką cenę nie mogła dopuścić do integracji starego z nowym. W okresie międzywojennym Rzeszów bardziej lgnął do Lwowa niż do Krakowa, chociaż więcej rzeszowskiej młodzieży studiowało na Jagiellonce niż na Uniwersytecie Lwowskim. Wygnańcy z kresów wschodnich, a przejściowo osiedleni w Rzeszowie, robili, zdaniem władzy paskudną robotę. Zaczęto rozbijać Rzeszów siłą i sposobem, zgodnie z prawem i bezprawiem. Przywożono "swoich" sadzając ich na dyrektorskich fotelach i zwykłych krzesłach. Działania na rzecz rozwoju robotniczo-chłopskiego sportu nie pozostawały w tyle.
Masowość kultury fizycznej miała stać się znaczącą częścią socjalistycznego miasta. Powstały kluby wojskowe i milicyjne. Wśród dzisiaj zapamiętanych królowały Resovia i Stal. Za pierwszą stały silne przedsiębiorstwa budowlane, drugi klub finansowała potężna WSK. Rozwój licznych sekcji sportowych wymagał dużych finansów, a te były większe w Zakładowym Klubie Sportowym Stal. Piłkarska Resovia nigdy nie grała w I lidze. Stal dwa razy, nawet zdobywając Puchar Polski. Schody rywalizacji od początku były strome. Działacze Stali robili sport bardziej grupowo, w Resovii było więcej indywidualności. W zarządach tych klubów bywało różnie, kopano piłkę, ale i dołki, nie omijając własnych tyłków.
W Stali był medalowy żużel, zapasy, boks i akrobatyka, w Resovii siatkówka, koszykówka i łucznictwo. Dwie siostry, ale z innych matek, obie tęskniące dzisiaj za wielkością i hojnymi sponsorami. "Prehistoryczne" źródła konfliktów nie wysychają. Wielu widzi w tym cały "smak" sportu, a smak to cierpki, gorzki, coraz częściej alkoholowy.
Szalikowe "pany" na dwóch upadających włościach. Państwowe budownictwo leży, Stal zmienia nazwy w zależności od sponsora. Czwartoligowa kopanina na Hetmańskiej i Wyspiańskiego doprowadza jednych i drugich kibiców do rozpaczy. Dalej chodzą na mecze kopanej, bo tak nakazuje tradycja. Młodzi fani chodzą także, ale zupełnie po co innego. Podziały nabrały zupełnie innego znaczenia, dalekiego od sportowej tożsamości. Nowe Miasto kontra Osiedle Kmity, Hetmańska przeciwko Sportowej itp.
Resovio- ukochana ma drużyno! Kto dzisiaj kocha ten stary, rzeszowski klub, nie wiem. W miłości, nawet do symbolu, także trzeba mieć pieniądze! Mnie osobiście szalenie trudno uwierzyć w jeden fakt. Jak zakochany w Resovii inteligencki Rzeszów nie znalazł pieniędzy na zakup nowego "silnika", który dałby temu klubowi dostateczną szybkość i trwałość? Stary, wychodzony motor nie da się naprawić jest po prostu do wyrzucenia!
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Bogusław Kotula - socjolog, absolwent Wydziału Filozoficzno - Historycznego Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Syn legendarnego rzeszowianina, etnografa, reportera, dokumentalisty i muzealnika- Franciszka Kotuli. Wzorem sławnego ojca wygrzebuje z przeszłości warte zapamiętania fakty, przypomina i opisuje ludzi oraz zdarzenia, pomnaża oraz dokumentuje wiedzę o Rzeszowie. Pisarz- gawędziarz, członek Związku Literatów Polskich. Autor wielu ciekawych książek o Rzeszowie. Za zbiór opowiadań "Rzeszowskie Lizaki" otrzymał w 1999 roku "Złote Pióro", nagrodę rzeszowskiego oddziału Związku Literatów Polskich.

 

Bogusław Kotula "Rzeszowskie lizaki" | Rzeszów 1999 r.

 

 






































































 

| ... do artykuły  |

 
© 2006 | resoviacy.pl  serwis informacyjny CWKS Resovia Rzeszów | design by