ARTYKUŁY

  klub
strona główna
aktualności
informacje
prasa
wydarzenia
wywiady
  liga
kadra
terminarz
mecze
tabela
  historia
kronika
resoviacy
1905...
Rzeszów
artykuły
  www
e-muzeum
foto
linki
kontakt
księga gości
forum

 













 

 

Kiedyś też było biednie


Na uroczystości, jakie odbyły się z okazji jubileuszu 100-lecia Resovii przybyła spora grupa byłych zawodników i działaczy tego klubu. Wśród nich nie brakło nestorów tej rangi co 87-letni Tadeusz Hogendorf i jego rówieśnik Gerard Górnicki. Obaj byli piłkarzami broniącymi resoviackich barw w latach przedwojennych. Po wojnie piłkarską karierę kontynuował z powodzeniem ten pierwszy, a drugi zajął się także z powodzeniem pisarstwem (napisał 35 książek, w tej liczbie sławne "Łuny w Bieszczadach"). Obaj starsi panowie z sentymentem wspominali dawne czasy, kiedy piłkarze grali najczęściej za symboliczne "dziękuję" i brawa kibiców, a rzadziej za jakiś poczęstunek.
Podobnie "nagradzani" byli futboliści zaraz po wojnie, o czym wspominali Zbigniew Klee, Marian Barański, Bronisław Pieniążek i Kazimierz Krzyszczuk. Także za moich czasów, czyli na początku lat 50., zawodnicy byli czystej wody amatorami. Zwłaszcza młodzi wychowankowie klubu, którzy ambitnie walczyli o miejsce w pierwszej drużynie i dla których premią był awans do grona rutynowanych seniorów i występ u ich boku w reprezentacyjnym stroju. Ci starsi otrzymywali jakieś gratyfikacje finansowe, ale nie były one dla nich na tyle satysfakcjonujące, aby przywiązały do zespołu na stałe.
Kiedy w 1953 r. zaczęły się dla klubu chude lata drużyna piłkarska została akurat zaliczona do nowo utworzonej III ligi rzeszowsko-lubelskiej. Czekało ją więc bardzo trudne zadanie. Jak dotrzymać kroku przeciwnikom, którzy dzięki bogatszym patronom posiadali w swoich składach doświadczonych zawodników - zastanawiali się działacze Resovii. Co zrobić, aby wyjść obronną ręką z rywalizacji z takimi zespołami jak GWKS i Stal Rzeszów, Legia Krosno, Stal Stalowa Wola, Polonia Przemyśl czy OWKS Lublin. Ponieważ klubowa kasa świeciła pustkami trzeba było liczyć - podobnie jak to dzieje się dzisiaj - li tylko na własnych młodych wychowanków. A ci nie zawiedli. Byłem jednym z tych wybrańców, którzy dostąpili zaszczytu występowania w III-ligowym składzie. Nasz klub zaszeregowany do biednej Federacji "Ogniwo", bazującej na pracownikach państwowych, nie miał takich warunków jak jego rywale, musiał więc liczyć na ofiarność wiernych sympatyków i ambicję swoich piłkarzy. Pamiętam heroiczne boje toczone w Lublinie, Przemyślu, Stalowej Woli i Krośnie. Szczególnie zaś na boiskach tych dwóch ostatnich miast, gdzie faworyzowani gospodarze liczyli na łatwy łup. Tymczasem nasz utalentowany golkiper Mietek Bieda nie został tam ani razu pokonany. W pojedynku ze Stalą obronił wszystkie strzały reprezentacyjnego napastnika Rudolfa Patkoli, a z Legią zachował czyste konto, chociaż usilnie starał się je naruszyć snajper tej klasy co Kazimierz Gbyl. W wywiezieniu bezbramkowych, sensacyjnych remisów z hutniczego grodu i stolicy Podkarpacia oprócz Biedy mieli swój udział juniorzy Olek Książek, Jasiu Hołoń i Janek Braja oraz nieco starsi wychowankowie - Janek Kiec, Maniek Górecki i Antek Raźny. Miałem swoje trzy grosze i ja wspomagający na boisku jedynego seniora i niezwykle pracowitego pomocnika Tadzia Bąka.


Drużyna Ogniwa - Resovii z sezonu 1953 r. Stoją od lewej: Tadeusz Bąk, Mieczysław Bieda, Aleksander Książek, Antoni Raźny, Andrzej Kosiorowski, Jan Kiec, Franciszek Sołtys, Jan Braja, Marian Górecki, Krzysztof Wisz i Jan Hołoń.
 

Wspominam z nostalgią tamten sezon nie tylko dlatego, że w okresie kiedy radykalne zmiany struktury naszego sportu postawiły stary, przedwojenny klub na marginesie, kiedy trudno było biednym państwowcom dotrzeć do kasy, z której środki czerpali stalowcy, górnicy i gwardziści, wysoką cenę zyskały ambicja, samozaparcie, patriotyzm i solidarność "maluczkich". Dowodem zajęcie przez Ogniwo - Resovię szóstego miejsca wśród dwunastu o wiele bogatszych drużyn z okręgów rzeszowskiego i lubelskiego.
Dzisiaj piłkarze Resovii znajdują się w podobnej sytuacji jak ich koledzy w latach 50. Walczą o "życie" na czwartym froncie. Oby nie brakło im tych samych walorów, które prezentowali ich poprzednicy.

Andrzej Kosiorowski, Dziennik Polski | 19.09.2005

 

 







 














































 

| ... do artykuły  |

 
© 2006 | resoviacy.pl  serwis informacyjny CWKS Resovia Rzeszów | design by