ARTYKUŁY

  klub
strona główna
aktualności
informacje
prasa
wydarzenia
wywiady
  liga
kadra
terminarz
mecze
tabela
  historia
kronika
resoviacy
1905...
Rzeszów
artykuły
  www
e-muzeum
foto
linki
kontakt
księga gości
forum

 













 

 

Okupacyjne mecze Resovii (1939-45)


Resoviacy swój ostatni przedwojenny mecz rozegrali 20 sierpnia 1939 roku. Przeciwnikiem był Strzelec Borysław. Piłkarze z naftowego, kresowego miasta ulegli „biało-czerwonym” 0-1. Sezon piłkarski dopiero się rozpoczynał i nikt nie spodziewał się, że będzie to ostatni mecz Resovii w Lidze Lwowskiej.
Kończyło się upalne lato 1939 roku... Zapowiedziane na niedzielę 26 sierpnia kolejne spotkanie piłkarskie z udziałem Resovii o mistrzostwo lwowskiej ligi okręgowej nie doszło już do skutku. Tablice ogłoszeniowe, na których zwykle rozklejano afisze sportowe, w te ostatnie dni sierpnia pokryte były plakatami o mobilizacji.
9 września do Rzeszowa wkroczyli Niemcy. Rzeszowski sport zszedł do podziemia. 

Wbrew rozkazom okupanta, który rozwiązał wszystkie organizacje, w tym również sportowe i zagroził surowymi represjami w wypadku stwierdzenia jakiejkolwiek formy organizowania nielegalnych imprez , grano w piłkę nożną w Rzeszowie i okolicach. Była to odpowiedź sportowców na zarządzenie mające na celu biologiczne i fizyczne wyniszczenie narodu polskiego.


Uczestnicy konspiracyjnych meczów Resovii z lat 1939-45 r.
od lewej: Bolesław Porada, Stanisław Melko, Tadeusz Hogendorf, Stanisław Baran, Julian Trawka, Marian Zwoliński,   Edward Polak, Stanisław Brydak, Bronisław Dyląg, Władysław Pęcak, Stanisław Hajdaś, Kazimierz Czachur | foto: arch. resoviacy.pl

Wspomina Józef Wróbel, jeden z członków sławnego przedwojennego tercetu piłkarskiego Resovii (Baran- Hogendorf- Wróbel):
"W czasie okupacji mieszkałem w Strzyżowie, ale równocześnie utrzymywałem bardzo ścisłe kontakty ze sporą grupą rzeszowskich znajomych, głównie zaś z kolegami z drużyny piłkarskiej Resovii. Trudno dziś powiedzieć od kogo wyszła pierwsza incjatywa, ale jest faktem, że już w 1942r. w Strzyżowie odbywały się pierwsze mecze. W związku z tym, że byłem organizatorem sportowych kontaktów z Rzeszowem, pamiętam wiele szczegółów, o których warto wspomnieć.
Drużyna strzyżowska była wtedy niejako filią Resovii. Ja grałem na środku ataku, w bramce bronił Gerard Górnicki. Z Rzeszowa dojeżdżali Stanisław Melko i Marian Łącz. Mieliśmy poza tym Edwarda Białasa z poznańskiego KPW (po wojnie wszedł on w skład bardzo popularnej i wysoko cenionej na wszystkich krajowych boiskach trójki ABC- Anioła, Białas, Czapczyk - dop. red.), którego wojenna zawierucha przygnała na nasz teren. Skład ten uzupełniali trzej bracia Paskowie, Sikora, Waloszek i Kołodziej ze Strzyżowa.
Każdy mecz był z naszej strony ryzykownym przedsięwzięciem, ponieważ należało się liczyć z tym, że władze okupacyjne mogły nas w każdej chwili aresztować. Dlatego też wystawialiśmy posterunki na drodze do miasta organizując w ten sposób sprawnie działający system alarmowy tak, aby w każdej chwili była szansa ucieczki.
W Strzyżowie sami jako resoviacy, gościliśmy Resovię wielokrotnie i muszę przyznać, że za każdym razem były to bardzo serdeczne ale równocześnie na boisku bardzo zacięte spotkania. Tylko raz jak pamiętam, udało nam się wygrać i to dość wysoko bo 5:2.
Mieliśmy również jedną nadzwyczajną przygodę , o której chciałbym w kilku słowach powiedzieć. Stacjonował przez jakiś czas w Strzyżowie duży oddział Wehrmachtu, prawdopodobnie był to pułk pancerny. Trudno powiedzieć w jaki sposób fakt, że Niemcy dowiedzieli się o tym, iż mamy drużynę piłkarską i nie pytając wyznaczyli nam termin meczu.

Nie byliśmy tym zachwyceni, raz ,że nie chcieliśmy żadnych tego rodzaju kontaktów, a po drugie ,że nikt nie potrafił przewidzieć co się za tym kryje. Niemcy nalegali jednak bardzo stanowczo i wręcz zażądali od nas aby stawić się na boisku. Nie było innego wyjścia, trzeba było grać. Posłaliśmy do Rzeszowa po posiłki i z niepokojem czekaliśmy co z tego wyniknie. Przed samym meczem katastrofa. W domu nie chcą mnie wypuścić. "Albo ja, albo piłka" - powiedziała moja przyszła małżonka i w dodatku zamknęła mieszkanie na klucz. Na szczęście okno było otwarte. Wokół boiska chyba ze cztery setki ludzi, a oprócz tego cały pułk Niemców. Atmosfera jakiej jeszcze nikt z nas nigdy nie doświadczył. Nerwy napięte do ostatnich granic. Wybiegają Niemcy. Ma się rozumieć w piłkarskich butach i w kostiumach sportowych. Teraz kolej na nas. Boso, w spodenkach jakie kto miał, w różnokolorowych koszulkach. Patrzą na nas z politowaniem, a to złości. Chyba nigdy w życiu nie grałem z takim zapamiętaniem. Tak samo koledzy. Rozpoczął wspaniałą bramką strzeloną z woleja w pełnym biegu Edek Białas, a potem posypały się następne. Nie czuliśmy poobijanych nóg, zmęczenia i krańcowego wyczerpania. Wszyscy walczyli do upadłego. Skończyło się na 5 bramkach. Po meczu zapraszają nas na piwo. Dżentelmeni... Nie wiem jak to się stało, chyba wskutek jakiegoś odprężenia nerwowego ktoś z naszych zaintonował przy wszystkich :"Jeszcze Polska nie zginęła". Podchwyciła cała drużyna. Patrzyli z zainteresowaniem, ale nie przerywali. Nie rozumieli?"

Okupacyjne mecze przeciwko Niemcom wspomina również Tadeusz Hogendorf, jeden z najsłynniejszych przedwojennych piłkarzy Resovii:
„Piłka nożna i sport przetrwały także podczas okupacji. W tym czasie występowałem w drużynie kolejowej, założonej przez ówczesnego naczelnika kolei. - Pamiętam, jak rozgrywaliśmy mecz z hitlerowcami, tj. niemiecką drużyną lotników, stacjonującą na ul. Langiewicza w Rzeszowie. Do dziś nie wiem, gdzie graliśmy mecze. Pakowali nas na ciężarówki i wywozili w nieznany teren, gdzie rozgrywane były spotkania. Domyślam się, że były to boiska niedaleko Dębicy (mecze rozgrywano najprawdopodobniej w Pustkowie – dop. red.), ale pewności nie mam. Po wygranym przez nas meczu, dostaliśmy propozycję przejścia do niemieckiej drużyny, ale stanowczo się temu sprzeciwiliśmy.


Boisko na na Staromieściu tzw."Welcówka" - 1943 r. źródło: S. Zaborniak

Boisko piłkarskie Resovii w okupowanym Rzeszowie zostało całkowicie zniszczone. Na płycie piłkarskiej przy ul. Krakowskiej Niemcy rozpoczęli budowę koszar wojskowych. Na jedynym ocalałym stadionie przy ul. Langiewicza grały jedynie zespoły niemieckie. W tej sytuacji konspiracyjne mecze piłkarzy Resovii odbywały się na Staromieściu na tzw. "Welcówce".
Głównymi organizatorami nielegalnych spotkań piłkarskich byli w tym czasie: Emil Kotelnicki, Tadeusz Niedzielski, Władysław Pęcak, bracia Albin i Eugeniusz Małodobry, Edward Sobina i Józef Majcher. W okupacyjnej drużynie Resovii grali również: Stanisław Senejko, Tadeusz Pietrzycki, Jan Rusznica (bramkarze), Stanisław Melko, Jan Chwałka, Bronisław Kret, Kazimierz Kuźniar (obrońcy), Marian Zwoliński, Bronisław Dyląg, Edward Polak, Stanisław Hajdaś (pomocnicy), Piotr Lis, Tadeusz Hogendorf, Stanisław Bereś (napastnicy). Sporadycznie występowali również: Władysław Sowa, Edward Sobina, bracia Dudkowie, Stanisław Baran, Marian Łącz, Stanisław Korniak, Tadeusz Piwowar.
Mecze resoviaków cieszyły się ogromną jak na ówczesne czasy popularnością. Fama o drużynie Resovii poszła dosyć szeroko i dotarła do okolicznych miejscowości. Zorganizowano m.in. jednorazowe występy w Głogowie, Sokołowie, Zaczerniu i Łańcucie. Na ligowy występ rzeszowskiech "pasiaków" mieszkańcy Rzeszowa czekać musieli jeszcze ponad 5 lat.

na podst. "Resovia" - L. Grzegorczyk, M. Kadow, A. Małodobry

 

 






 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 
























































 

| ... do artykuły  |

 
© 2006 | resoviacy.pl  serwis informacyjny CWKS Resovia Rzeszów | design by