ARTYKUŁY

  klub
strona główna
aktualności
informacje
prasa
wydarzenia
wywiady
  liga
kadra
terminarz
mecze
tabela
  historia
kronika
resoviacy
1905...
Rzeszów
artykuły
  www
e-muzeum
foto
linki
kontakt
księga gości
forum

 













 

 

Wszyscy strzelali z łuków


Nie zawsze można odgadnąć dlaczego kibice sportowi zostają zaprzysięgłymi fanami swoich ukochanych drużyn, pałając jednocześnie wręcz nienawiścią do innych zespołów. Najdziwniejsze jest to w przypadku teamów sportowych z tej samej miejscowości. Często młodzi ludzie z tego samego miasta gotowi są dokonać najbardziej niewyobrażalnych aktów przemocy, aby tylko "udowodnić", że ich Resovia lepsza jest od Stali, ŁKS od Widzewa, Cracovia od Wisły, czy Legia od Polonii...
W Rzeszowie, przed wojną małym zapyziałym miasteczku, nie było problemów z sympatiami kibiców. Nie było, bo czasy rozwydrzenia na stadionach były czymś niezrozumiałym i niewyobrażalnym. Ponadto do roku 1944 istniała tylko Resovia, z wyjątkiem przedwojennego żydowskiego klubu "Bar-Kochba". Nikt w mieście nad Wisłokiem kochający sport, nie był poddawany emocjonalnemu wyborowi, komu życzyć zwycięstwa? Wiadomo, była tylko "sovia" i cały grajdołek zwany "Mojżeszowem", żył jednym: - czy "pasiaki" wygrają najbliższy mecz piłkarski? Chociaż piłka nożna zawsze królowała w obecnym CWKS Resovia, to jednak największe sukcesy na krajowych i światowych arenach sportowych osiągali przedstawiciele innych sekcji najstarszego klubu w Rzeszowie i Polsce.
Jedną z najbogatszych w sukcesy sekcji Resovii było i jest łucznictwo. Sport cichy i spokojny, będący zaprzeczeniem tego wszystkiego, co łączymy z niezdrowymi emocjami stadionu piłkarskiego. Łucznictwo zawsze stało jakby na uboczu prawdziwego sportu, czego należy żałować. Trenują i strzelają z łuków ludzie, którzy prezentują tak pozytywne cechy, jak opanowanie, zdolność koncentracji oraz samozaparcie i upartość w dążeniu do osiągania życiowych oraz sportowych celów. Kolebką powojennego łucznictwa w Rzeszowie była Szkoła Podstawowa nr 1, mieszcząca się do dziś przy ulicy Bernardyńskiej. O tym zadecydował fakt, że kierownikiem tej placówki był Antoni Gromski. Była to osobowość Europejczyka z prawdziwego zdarzenia, który w sporcie, a szczególnie łucznictwie, widział spore szanse dla młodych Polek i Polaków. Los sprawił, że po ukończeniu Studium Nauczycielskiego do "budy", mieszczącej się "na Bernardyńskiej", trafiła młodziutka nauczycielka z Łopuszki Dolnej k. Kańczugi, Katarzyna Wiśniowska.
Łucznictwo w latach pięćdziesiątych minionego dwudziestego wieku dla tej młodej dziewczyny, było sporą szansą. "Kierus" Gromski szybko zorientował się, że Kasia może odnieść wartościowe sukcesy i nie pomylił się! Sprzyjający dla niego jako pasjonata tego sportu i początkującej zawodniczki, był fakt, że w 1955 roku trzy istniejące w Rzeszowie sekcje łucznictwa: Spójni, Budowlanych i Resovii, połączyły się w jedną. Odtąd najzdolniejsi zawodnicy miasta występowali w barwach klubu o biało-czerwonych barwach, czyli jako "resoviacy". W tym samym 1955 roku Kasia Wiśniowska pojechała jako reprezentantka Polski na mistrzostwa świata do Helsinek. Takiego sukcesu, jak ona, nie zanotował wcześniej żaden reprezentant sportów indywidualnych kraju nad Wisłą! Owszem, byli indywidualnie mistrzowie Europy i Olimpiad, ale indywidualnie mistrzem świata do roku 1955 nie była żadna reprezentantka czy reprezentant Polski. Kiedy taką informacje opublikowałem w książce "Ze sztambucha dawnego Rzeszowa", wiele ludzi pukając się pod moim adresem po głowie, kręciło z niedowierzaniem głową. Gdy prosiłem, aby podać wcześniejszego jak przed rokiem 1955 indywidualnego mistrza świata z naszego kraju, odpowiedzi nie doczekałem się do dzisiejszego dnia. I pomyśleć, tyle dla Polski i krajowego sportu zrobiła jakże skromna do końca życia, nauczycielka z rzeszowskiej "jedynki", pochodząca z maleńkiej Łopuszki Dolnej! Była także mistrzynią kraju w 1959 roku, a w roku 1960 została międzynarodową mistrzynią Jugosławii i wicemistrzynią Czechosłowacji. Rok później zostaje bezapelacyjnie mistrzynią Europy na zawodach w Paryżu. Także w 1961 roku wraca z mistrzostwa Polski jako pięciokrotna złota medalistka, a jej wyniki przyczyniają się do tego, że Resovia zostaje w tym samym roku niekwestionowanym mistrzem kraju!
I pomyśleć, byłem jej uczniem... Szkoda tylko, że talentu łuczniczego nie miałem tyle, co moi szkolni koledzy i szkolne koleżanki z "Mickiewicza", jak Jasiu Popowicz, Marysia Palczak-Szeliga, czy Bogusia Bielas-Kustra. Ale i ja, podobnie jak oni, uczestniczyłem w zajęciach tzw. "Łuczniczej szkółki" przy ulicy Browarnej. Dzisiaj ulica nosi nazwę 17 Pułku i mieści się w tym budynku ognisko TKKF.
Już jako dziennikarz, chciałem odpłacić pani Kasi trud wychowania takiego bęcwała, jakim byłem w okresie pobierania nauki na podstawowym szczeblu. Do dziś pamiętam w jaki sposób nasza pani Kasia "od wuefu i biologii", bo inaczej o niej nie mówiliśmy, dyscyplinowała urwisów z dawnej Tanneubauma czyli dzisiejszej Okrzei, z Rynku czy Baldachówki. Na jednej z lekcji biologii uciąłem sobie miła pogawędkę z kolegą, siedzącym w tej samej ławce. Pani Kasia rzuciła w naszym kierunku znaczące spojrzenie, które w ferworze gadulstwa, zlekceważyliśmy całkowicie. O jakże nie wiedzieliśmy, co czynimy! Nagle zaświstało w powietrzu i na naszych głowach wylądowały dwa błyskawiczne uderzenia piąstki Pani Kasi. A rączki nasza mistrzyni świata miała wręcz fantastycznie wytrenowane napinaniem cięciwy... Pamiętam, łezka zakręciła się pod powieką, ale nie mogłem pokazać już w czwartej czy piątej klasie "podstawówki", że jestem mazgajem. Pani Kasia uśmiechnęła się, pytając, czy wiemy dlaczego oberwaliśmy? Z taką samą kulturą odpowiedzieliśmy, że tak i nie było pomiędzy nami jakichkolwiek nieporozumień. Kiedy prosiłem panią Kasię Wiśniowską o wywiad, dotyczący przebiegu tak bogatej kariery sportowej, delikatnie wymówiła się brakiem czasu. Stwierdziła, że jeszcze zdążymy porozmawiać na ten temat. Ale motywem odmowy był fakt jej niezwykłej skromności. Taką pozostałą do ostatnich dni, zajmując się na emeryturze prowadzeniem punktu "ToTo-Lotka". Odeszła cicho, prawie niezauważalnie, a przecież zrobiła dla rzeszowskiego i krajowego sportu tak dużo!

Wiesław Zieliński

 

 




















































































 

| ... do artykuły  |

 
© 2006 | resoviacy.pl  serwis informacyjny CWKS Resovia Rzeszów | design by