ARTYKUŁY

  klub
strona główna
aktualności
informacje
prasa
wydarzenia
wywiady
  liga
kadra
terminarz
mecze
tabela
  historia
kronika
resoviacy
1905...
Rzeszów
artykuły
  www
e-muzeum
foto
linki
kontakt
księga gości
forum

 













 

 

Za siódmym podejściem, po 40-tu latach Resovia dopięła swego


No, wreszcie!- radośnie westchnęli liczni, wierni kibice Resovii, kiedy ze stadionu w Krakowie dotarła do nich wieść, iż piłkarze rzeszowscy po zwycięskim remisie z Cracovią, awansowali do II ligi. Doczekali sukcesu, na który jednym przyszło czekać od zarania ligowych dziejów, szczególnie zaś od 1937 roku, kiedy Resovia była na dobrej drodze do zakwalifikowania się do ekstraklasy, a innym od 1949 roku, kiedy ich drużyna podjęła pierwszą, powojenną próbę sforsowania bram II ligi.
Uzasadnine jest więc to westchnienie "no wreszcie" bowiem oczekiwanie na cel marzeń trwało długo i zakończyło się dopiero za siódmym podejściem.
Wspomniałem juz o pierwszej próbie, która miała miejsce w 1937 roku i której przebieg oraz towarzyszące okoliczności urosły w relacjach starszych sympatyków klubu do rangi legendy. Faktem jest, że Resovia wygrała wówczas z najgroźniejszym rywalem i pretendentem do awansu zespołem Unii Lublin 8:0, co pozwoliło wielu rzeszowskim kibicom oczyma wyobraźni, widzieć swoich chłopców w ligowym towarzystwie. Tymczasem później przyszły porażki, z tą najbardziej przykrą, decydującą o pierwszym miejscu w grupie, poniesioną ze Strzelcem w Janowej Dolinie.
Gospodarze wywarli podobno na gościach, taką presję, że ci ostatni aby wyjść cało i zdrowo musieli... mecz przegrać. Na ile w tym ustnych relacjach jest prawdy, a na ile usprawiedliwień- nie będziemy dociekać. Pewne jest tylko to, że Resovia występując ze sławną trójką bramkostrzelnych napastników, Baranem, Wróblem i Hogendorfem, przegrała rywalizację z Unią, a ta w finale zajęła później ostatnie miejsce i nie weszła do ekstraklasy.
Druga próba miała miejsce w 1949 roku. Tym razem na drodze rzeszowian stanął przemyski Czuwaj. Pokonał on Resovię u siebie 3:0 i na nic nie zdało się efektowne zwycięstwo 5:1 uzyskane nad Zwierzynieckim Kraków, na otwarcie nowego stadionu klubu, przy obecnej ulicy Sportowej.
Kolejny zawód przeżyli resoviacy w 1960 r. W pierwszym eliminacyjnym meczu Hutnikiem Nowa Huta zremisowali na swoim boisku 1:1 i strata punktu miała decydujace znaczenie. Podobno u źródeł niepowodzenia tkwił... pech. Bramkarz Resovii- Szafrankiewicz przepuścił do siatki łatwą do obrony piłkę, albowiem ta podskoczyła na kępce trawy, nie skoszonej na czas przez gospodarza stadionu. Niektórzy piłkarze, zwłaszcza Kwiatkowski, Matysiak i Szalacha, a także kibice nie długo nie mogli wybaczyć Tomaszowi Pańczyszynowi tej kępki.
Czwarta próba spaliła na panewce w 1964 roku. Drużyna rozpoczęła wówczas od zwycięstwa nad Wartą Zawiercie, ale później grała słabiej, zwłaszcza w rewanżu z tym samym zespołem. Prowadziła z nimi już 4:1, by w końcówce stracić 3 bramki i pewny- zdawało się- sukces. Ten remis przesądził sprawę na rzecz Victorii Jaworzno.


Na następną szansę ubiegania się o ligowe szlify trzeba było czekać aż 11 lat. Wiele się w tym okresie zmieniło. Przede wszystkim w samym składzie Resovii. Do walki o awans młody zespół rzeszowian przystąpił w doborowym towarzystwie: Cracovii, Lublinianki i Korony Kielce. Każda z tych drużyn wierzyła, że wygra eliminacje. Także Resovia, której dawano najmniej szans. Tymczasem nasi piłkarze po pierwszej rundzie byli bez porażki i gdyby... No właśnie znów wracam do gdybania. Może więc lepiej nie kończyć. Bardziej zorientowani wiedzą dobrze co było dalej: innym można tylko przypomnieć, że pierwszeństwo przypadło kielczanom.
Niepowodzenie z 1975 roku miało jednak tę dobrą stronę, że nie ostudziło a wręcz przeciwnie, zaostrzyło apetyty na awans. Był on znów w bliskim zasięgu drużyny, bowiem wystarczyło wygrać u siebie z Unią Tarnów. Tymczasem jeden błąd obrońcy pokrzyżował wszystkie plany. Czytelnicy domyślają się już, że Resovia uległa 0:1 i w ten sposób zamniast niej do II ligi pofrunęły tarnowskie "jaskółki".
Ponowimy próbę za rok- postanowiono w klubie. Do trzech razy sztuka. I tym rzaem wyszło. Data 26 czerwca 1977 roku wpisana została złotymi zgłoskami do pękatej kroniki Resovii. Radość z awansu piłkarzy Resovii dzielił cały Rzeszów. Spełnienie marzeń po niemal półwiecznym oczekiwaniu i sentyment do barw o dużych tradycjach stanowiły wystarczający powód do wzruszeń i zadowolenia.
Najmocniej przeżywali sukces ludzie związani z Resovią na dobre i na złe od pamiętnej porażki w Janowej Dolinie. Nie załamywali się niepowodzeniami, wierzyli  że kiedyś i dla nich zaświeci słońce, choć każda z sześciu nieudanych prób szarpała nerwy i przyczyniała siwych włosów. I w końcu doczekali. Cieszyli się więc ogromnie. Do późnych godzin wieczornych okupowali rogatki miasta miasta by powitać swoich pupilów i złożyć im gratulacje. Uczynili to hucznie i z pompą. Około północy na stadionie rozległo się donośne " Sto lat", zapłonął też znicz, a ulicami przeciągnęły tłumy wiwatujących kibiców.
W walkach o druga ligę w zespole Resovii uczestniczyło 19 piłkarzy. Wszyscy mieli swój wkład w końcowy sukces, a już największy 28-letni bramkarz, wychowanek klubu Henryk Chruściński. Ubiegał się o druga ligę kilkakrotnie. Przeżywał gorycz porażek, za które niejednokrotnie do niego kierowano pretensje. W Krakowie miał swój wielki dzień, był bohaterem meczu z Cracovią. Dlatego też opuszczał boisko jako pierwszy w ramionach rozradowanych kolegów i kibiców. Oprócz Chruścińskiego w zespole występowało jeszcze ośmiu wychowanków klubu: obrońcy- Adam Sochacki (26 lat), Janusz Szarek (18 lat- reprezentant Polski juniorów), Zbigniew Trzyna (19 lat), Marian Motowidło (23 lata); rozgrywający i napastnicy- Sergiusz Siekieryn (21 lat), Bogdan Siorek (19 lat), Wiesław Kucaj (21 lat), Józef Janicki (23 lata).
Czołową postacią drużyny był doświadczony napastnik, wychowanek Polonii Bytom (29 letni) Marian Szarama. Był on "królem strzelców" zapisując na swoim koncie 14 goli. A oto pozostali zawodnicy: Roman Jurasz- bramkarz (24 lata, wychowanek Waltera Rzeszów), Ignacy Lewandowski- obrońca (25 lat, wych. Polonii Bytom), Adam Pielach- obrońca (21 lat, wych. MZKS Nysa), Marek Grzyb- pomocnik (23 lata, wych. JKS Jarosław), Jerzy Daniło- pomocnik, kapitan drużyny ( 25 lat, wych. Stali Sanok), Stanisław Urban- napastnik (23 lata, wych. Waltera Rzeszów), Franciszek Gryla- pomocnik (20 lat, wych. Polonii Bytom), Witold Wilczyński- napastnik (22 lata, wych. Broni Radom), Jerzy Bogdanowicz- napastnik (22 lata, wych. Unii Tarnów).
Trenerem zespołu jest 37-letni Witold Szyguła, były reprezentacyjny bramkarz występujacy w Zagłębiu Sosnowiec i ROW Rybnik. Prowadzenie Resovii stanowi jego pierwsza samodzielną pracę w roli szkoleniowca. Asystentem trenera jest Ryszard Latawiec, były wieloletni piłkarz Resovii, który w czasach swojej kariery zawodniczej trzykrotnie bez powodzenia walczył o awans. Osiągnął ten cel dopiero w roli szkoleniowca. Kierownictwo sekcji spoczywało w rękach: Emila Kotelnickiego, Józefa Jodłowskiego i Józefa Poleskiego.
 

A. Kosiorowski "Nowiny | 1977

 

 





 


































































































 

| ... do artykuły  |

 
© 2006 | resoviacy.pl  serwis informacyjny CWKS Resovia Rzeszów | design by