MECZE | wiosna 2006/07

  klub
strona główna
aktualności
informacje
prasa
wydarzenia
wywiady
  liga
kadra
terminarz
mecze
tabela
  historia
kronika
resoviacy
1905...
Rzeszów
artykuły
  www
e-muzeum
foto
linki
kontakt
księga gości
forum

















































 

 

 

2007.06.16 | Resovia Rzeszów - Stal Mielec 2:1 (0:0)

66' Zieliński, 88' Biliński - 90' Kamiński (k)

Resovia: Dawid Polak, Mita, Rajzer (54' M. Bogacz), Kozubek, Wojtowicz, Grabowski, Szydełko, Zieliński, Oślizło (64' Jakubowski), Mazurkiewicz (74' Dziwisz), Biliński
Stal: Witkowski, Pydych (46' Getinger), Czarny, Szajna, Marszałek, Jędryka (73' Szymański), Ryniewicz
, Fryc (75' Korab), Skiba, Ziomek, (46' Kędzior),  Kamiński.
Sędzia: Guzik (Krosno), Widzów: 1000

Zlani szampanem, odarci z koszulek, wyściskani przez kibiców i pijani ze szczęścia schodzili w sobotę do szatni piłkarze Resovii. Po trzech latach wracają do III ligi. Mecz ze Stalą to była formalność - rzeszowianie awans zapewnili sobie na cztery kolejki przed końcem sezonu. Ciężko na niego pracowali. Wiosną obronili pozycję lidera i choć w końcówce formą nie zachwycali, w najważniejszych chwilach stanęli na wysokości zadania. Nie przegrali na wyjeździe z Izolatorem, Polonią i Kolbuszowianką, czołowymi drużynami ligi, a Siarkę na swoim boisku pokonali. W nagrodę trenerzy i piłkarze wraz z rodzinami następny weekend spędzą w bieszczadzkim ośrodku w Bystrem. Czasu na świętowanie jest jednak niewiele. Beniaminka czeka gorące lato, bo zespół potrzebuje wzmocnień na każdej pozycji. Kłopot może być z mało funkcjonalnym stadionem, należącym do Uniwersytetu Rzeszowskiego. Brakuje m.in. wydzielonego sektora dla kibiców przyjezdnych. Bez niego obiekt nie otrzyma licencji.
Osobną sprawą jest bezpieczeństwo na trybunach i komfort "normalnych" kibiców. W sobotę trwała feta, ale granice zostały chyba przekroczone. Gryzący dym z rac i fajerwerków wygonił spod krytej trybuny wielu sympatyków i zasnuł część boiska. O wulgaryzmach nie ma co wspominać, bo po co kopać się z koniem? Pierwsza połowa meczu była przeraźliwie nudna. Resoviacy grali beznadziejnie, tylko raz, po dośrodkowaniu Macieja Bilińskiego i rykoszecie zrobiło się gorąco pod bramką Stali. Gości uratowała jednak poprzeczka. Mielczanie szybciej biegali i widać było, że mają pomysł. Z jego realizacją też nie szło im jednak najlepiej. Po przerwie obudził się Artur Zieliński i rzeszowianie odzyskali skuteczność. Najpierw "Zielak" strzelił głową po dośrodkowaniu z rogu Witolda Jakubowskiego. Potem zagrał na nosie obrońcom Stali i wyłożył piłkę jak na tacy Maciejowi Bilińskiemu. Mielczanie walczyli do końca i ambicja się opłaciła. Piotr Kamiński strzelił 26 gola w sezonie, pieczętując zdobycie tytułu najskuteczniejszego w lidze.

Dziennik Polski

2007.06.13 | Żurawianka Żurawica - Resovia Rzeszów 2:1 (1:0)

38' Tyrawski, 48' Duński - 59' Biliński

Żurawianka: Kurosz, M. Bąk, G. Gierczak , Mach, Gorczyca , Kumah-Doe, Harłacz (75' Olech), Ł. Bąk, Tyrawski, Gawłowski (90' Przybyszek), Duński (89' Domina)
Resovia:
Polak,  Rajzer, Kozubek
, M. Bogacz, Szydełko (54' Grabowski), Przybyła (54' Biliński), Domoń, B. Bogacz, Jakubowski (54' Oślizło), Wojtowicz, Mazurkiewicz
 Sędzia: Chmura (Stalowa Wola)


Lepiej mecz ułożył się dla gospodarzy. Po akcji oraz strzale Gawłowskiego piłka odbiła się od jednego z obrońców i trafiła pod nogi Tyrawskiego. Ten z kolei uderzył bez namysłu, zaś futbolówka otarła się jeszcze o nogi jednego z defensorów Resovii i wpadła do bramki. Tuż po zmianie stron Duński przymierzył niemal spod linii końcowej boiska i piłka, ku radości miejscowych kibiców, wylądowała w długim górnym rogu rzeszowskiej bramki. Świeżo wprowadzony na plac gry Biliński popisał się technicznym uderzeniem z rzutu wolnego. W samej końcówce, kiedy to Resovia uzyskała wyraźną przewagę, groźne strzały Oślizły i Bilińskiego obronił Kurosz.

Super Nowości

2007.06.09 | Resovia Rzeszów - Pogoń Leżajsk 1:2 (1:1)

14' Biliński - 8' Danielak, 76' Dejnaka

Resovia: Dawid Polak, Wojtowicz, Rajzer, Kozubek, M. Bogacz, Szydełko (46' Grabowski), Zieliński(68' Przybyła), Domoń, Oślizło (56' Jakubowski), B. Bogacz (46' Mazurkiewicz), Biliński
Pogoń: Rauza, Rogala
(70' Serafin), Pazdan, Orzech, Kaznecki , Szmuc , Błotni (46' Kaszowski), Lach, Bujniak(88' Wylaz), Danielak, Dejnaka (83. Rudziński)
Sędzia: Gumiński (Jarosław)

Pierwszy raz od miesięcy na Wyspiańskiego śpiewem rozbrzmiewała szatnia gości. Wiosną na swoim stadionie Resovia nie przegrała i nie straciła gola. Imponującą statystykę przerwała drużyna, która od tygodni ciułała punkty, wyczekując upragnionego końca sezonu. Większa chęć zwycięstwa i ambicja były w sobotę po stronie "piwoszy", którzy już w pierwszej akcji zagrali na nosie całej rzeszowskiej obronie - Andrzej Danielak znalazł się przed Dawidem Polakiem i ze stoickim spokojem umieścił piłkę w siatce. Gospodarze szybko wyrównali, po podaniu Artura Zielińskiego i strzale Macieja Bilińskiego z metra, choć wydawało się, że - podobnie jak przy golu dla Pogoni - sędzia powinien odgwizdać spalonego. Resoviacy grali źle, ale przy odrobinie koncentracji uniknęliby kompromitacji. Sam Biliński zmarnował trzy wyborne okazje, swojego dnia nie miał Bartłomiej Bogacz, a wprowadzony za niego po przerwie Piotr Mazurkiewicz mógł przeklinać los. W 76 minucie pięknie podkręcił piłkę z 20 metrów, ta jednak trafiła w spojenie słupka z poprzeczką. Chwilę później Jacek Bujniak kapitalnie zagrał ze skrzydła do Sławomira Dejnaki i trybuny ucichły. Gol padł, bo bramkarz i obrońcy Resovii niezbyt sumiennie podeszli do swoich obowiązków. Gdyby na podstawie meczu z Pogonią oceniać szanse "pasiaków" w trzeciej lidze, od razu należałoby dać na mszę. Wzmocnienia składu są niezbędne. Potrzebny jest doświadczony bramkarz, takiż środkowy obrońca, rozgrywający z otwartą głową i sercem do walki oraz napastnik z wysokim współczynnikiem skuteczności. Czasu jest niewiele, pieniędzy na transfery również, a to oznacza, że przed beniaminkiem gorące lato.
    

TSz, Dziennik Polski

2007.06.02 | Polonia Przemyśl - Resovia Rzeszów 1:1 (0:0)

61' Padiasek - 73' Szydełko

Polonia: Cisek, Mosewicz (46' Stępień), Rogowski, Strzałkowski, Sałek, Padiasek, Szczygieł, Kot, Hajduk (56' Gierczak), Telka, Rybkiewicz (46' Quaye)
Resovia: Dawid Polak, Mita, M. Bogacz, Kozubek (72' Biliński), Damian Polak (46' Rajzer), Zieliński, Grabowski (46' Przybyła), Domoń, Jakubowski (57' Szydełko), Mazurkiewicz, B. Bogacz
Sędzia: Wierdak (Krosno), Widzów: 1500 (ok. 600 z Rzeszowa)

Piłkarze Resovii oraz ich trener doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że remis bądź też zwycięstwo wywalczone na stadionie w Przemyślu przypieczętuje ich awans do III ligi. Stąd też od pierwszych minut pojedynku przyjezdni przejęli inicjatywę. Już w 4. minucie z narożnika pola karnego minimalnie niecelnie przymierzył Mazurkiewicz, zaś kilka minut później uderzenie Zielińskiego z 18 metrów obronił Cisek. Z kolei w 39. minucie przed szansą objęcia prowadzenia stanęli gospodarze. Po strzale Kota z 20 metrów golkiper Resovii odbił piłkę przed siebie i ta trafiła pod nogi Rybkiewicza, który jednak z bliska przestrzelił. Niestety, w przerwie meczu na trybunach przemyskiego stadionu doszło do incydentów, które sprowokowali chuligani mieniący się fanami ekipy przyjezdnej. Otóż jeden delikwent przedostał się pod sektor szalikowców przemyskiej drużyny, a następnie z ogrodzenia zdarł jedną z największych flag. Kamikaze pobiegł z nią na swój sektor, w czym zresztą pomogli mu inni zagorzali kibice Resovii. Ostatecznie druga odsłona pojedynku rozpoczęła się z blisko półgodzinnym opóźnieniem. Jej początek należał do gospodarzy, którzy odważniej zaatakowali bramkę rywala i na efekty nie trzeba było zbyt długo czekać. Piłkę na połowie przyjezdnych przejął Quaye, który następnie dokładnym podaniem obsłużył Padiaska. Ten zaś w pełnym biegu uderzył skutecznie, obok interweniującego Dawida Polaka. Miejscowi z prowadzenia nie nacieszyli się jednak zbyt długo. W 73. minucie Mazurkiewicz prostopadłym podaniem uruchomił Szydełkę, ten zaś bezlitośnie wykorzystał gapiostwo miejscowych defensorów i płaskim strzałem z 15 metrów pokonał Ciska.

  H.Majcher, Super Nowości

2007.05.26 | Resovia Rzeszów - Siarka Tarnobrzeg 2:0 (0:0)

49' Polak, 69' B.Bogacz (k)

Resovia: Kut, Mita, M. Bogacz, Kozubek, Polak, Przybyła (86' Oślizło), Domoń, Zieliński (78' Szydełko), Jakubowski (65' Grabowski), B. Bogacz (82' Biliński), Mazurkiewicz
Siarka: Maj, Papierz, Leptacz, Kozłowski, Pietrucha, Szymański, Hynowski, Szczytyński (65' Janas), Kabata (83' Pikus), Gielarek, Stąporski (83' Sojecki)
Sędzia: Bąk (Nowa Sarzyna), Widzów: 1500

- Trzecia liga, trzecia liga, Resovia! - niosło się po całym stadionie długo po zakończeniu spotkania lidera z wiceliderem. Wynik 3-0 uprawniałby do otwarcia szampanów, wygrana 2-0 oznacza, że z fetą rzeszowianie muszą się jeszcze wstrzymać, choć mogą już przyjmować gratulacje. Na 4 kolejki przed końcem sezonu "pasiaki" mają 12 punktów przewagi nad Siarką, a twierdza przy Wyspiańskiego wydaje się nie do zdobycia. Gospodarze wygrali tam wszystkie mecze w sezonie, wiosną nie stracili nawet gola!
Kibice wierzą, że okazja do świętowania nadarzy się już w najbliższą sobotę i na mecz z Polonią Przemyśl organizują specjalny pociąg. Akcja o kryptonimie "Biało-czerwona inwazja" powinna przynieść rekordowy plon - do miasta nad Sanem może się wybrać nawet pół tysiąca fanów Resovii.
Mecz na szczycie piękny nie był, a w I połowie z boiska wiało nudą. Gospodarze grali niechlujnie i nie potrafili dłużej utrzymać się przy piłce. Tarnobrzeżanie szybciej poukładali swoje szyki, częściej składali wizyty przed bramką rzeszowian, ale nic z tego nie wynikało. A jednak do przerwy mogło być 2-1! Na początku meczu ładnie z wolnego uderzał Artur Zieliński, w 30 minucie rozgrywający Resovii dośrodkował w pole karne rywala, lecz Piotr Mazurkiewicz z metra "główkował" w Mirosława Maja. Chwilę wcześniej Janusz Hynowski kropnął z 20 metrów, jednak dobrze ustawiony Łukasz Kut przeniósł piłkę nad poprzeczką.
Drugą połowę rzeszowianie zaczęli od zadania ciosu - po dośrodkowaniu Witolda Jakubowskiego przed bramką Siarki zakotłowało się. W końcu piłka trafiła pod nogi Damiana Polaka, a ten z bliska wpakował ją do siatki.
Dwadzieścia minut później było po meczu: Michał Kozłowski sfaulował Konrada Domonia, a Bartłomiej Bogacz po profesorsku wykonał "11". Potem pięknie złożył się do strzału, lecz Siarkę uratował słupek. Najmocniejszym punktem gości znów okazał się bramkarz, który dwukrotnie wyszedł zwycięsko z pojedynków z Mazurkiewiczem.
Mecz był nadzwyczaj czysty, sędzia ani razu nie sięgnął po kartki. Zmaganiom kolegów przyglądał się z trybun Marcin Pietryka, bramkarz Resovii, który przechodzi rehabilitację po operacji głowy. - Strasznie się denerwowałem - przyznał potem.

 TSz, Dziennik Polski

2007.05.20 | Kolbuszowianka Kolbuszowa - Resovia Rzeszów 0:1 (0:0)

55' B.Bogacz

Kolbuszowianka: Fabiński (58' Kozioł), Mazurek, Frankiewicz, Śledź, Misiaszek, Micek, Warzocha (36' Pancerz), Abramowicz, Adranowicz, (85' Stażec) Szalony, Rymanowski (76' Cetnarski)
Resovia: Kut, Mita, M. Bogacz, Kozubek, Polak, Przybyła (73' Grabowski), Zieliński, Domoń, Jakubowski (56' Szydełko), Mazurkiewicz (87' Oślizło), B. Bogacz (66' Biliński)
Sędzia: Bomba (Mielec), Widzów: 1200

Piłkarze czwartoligowej Resovii pokonali na wyjeździe Kolbuszowiankę 1:0, a bramkę dającą rzeszowianom trzy punkty zdobył w 55 minucie Bartłomiej Bogacz.
W pierwszej połowie obie drużyny grały szybką piłkę, co zaprocentowało sytuacjami pod obiema bramkami. W 7. minucie Kamil Adranowicz był bliski pokonania Łukasza Kuta, ale jego strzał minimalnie minął bramkę Resovii. Z drugiej strony swojej szansy szukali Artur Zieliński, Witold Jakubowski i Piotr Mazurkiewicz, ale za każdym razem na posterunku był Adam Fabiński.
Rozstrzygnięcie w tym spotkaniu padło dziesięć minut po przerwie. Bartłomiej Bogacz wykorzystał doskonałe podanie od Wiesława Kozubka i było 1:0. W 65. min B. Bogacz mógł zdobyć drugiego gola, jednak w sytuacji sam na sam okazał się słabszy od drugiego bramkarza Kolbuszowianki Mateusza Kozioła, który kilka minut wcześniej zastąpił kontuzjowanego Fabińskiego.
Resoviacy po tym zwycięstwie mają nadal dziewięć punktów przewagi nad Siarką Tarnobrzeg. O ich awansie może zadecydować już najbliższy mecz, kiedy to rzeszowianie podejmą na własnym stadionie właśnie Siarkę.

Gazeta Wyborcza

2007.05.16 | Resovia Rzeszów - Igloopol Dębica 3:0 (2:0)

1' Kozubek, 30' Mazurkiewicz, 75' Domoń

Resovia: Kut, M. Bogacz, Kozubek, Rajzer, Polak, Przybyła (78' Grabowski), Domoń, Zieliński, Jakubowski (76' Oślizło), B. Bogacz (67' Dziwisz), Mazurkiewicz (58' Biliński)
Igloopol: Wilczyński, Nowak
(84' Sujdak), Baran, Krajewski, Stefanik, Machnik (77' Pisarek), Socha, Micek, Długosz (67' Łanocha), Madura (72' Janasiewicz), G. Kubas
Sędzia: Geldner (Sanok), Widzów: 500

Oto, co zapamiętamy ze spotkania lidera z zespołem broniącym się przed spadkiem. Bramkę Wiesława Kozubka, obrońcy, który jeśli już trafia do siatki rywala, to zazwyczaj głową. To był najszybciej strzelony gol, odkąd "pasiaki" wróciły na stadion przy ul. Wyspiańskiego. 40 sekund po rozpoczęciu gry Artur Zieliński dośrodkował z wolnego w pole karne gości, piłka przeleciała między obrońcami Igloopolu i trafiła do Kozubka, który z prezentu skwapliwie skorzystał. Kilka minut później rosły stoper Resovii po bliźniaczo wykonanym stałym fragmencie chybił o centymetry.
2. Akcję Konrada Domonia z 75 minuty. Pomocnik gospodarzy otrzymał piłkę na 18 metrze od bramki Igloopolu, zrobił sobie miejsce do oddania strzału i w sposób znamionujący techniczną dojrzałość umieścił futbolówkę w górnym rogu. Dla tego gola warto było wczoraj przyjść na stadion.
3. Sztuczkę techniczną Artura Zielińskiego, który w II połowie podrzucił piłkę nad rywalem i wyprzedził go, zanim ten zdołał przyjąć odpowiednią pozycję.
Młodzież z Dębicy przegrała wysoko, bo nie potrafiła wykorzystać kilku wymarzonych wręcz okazji do zdobycia bramki. Przed przerwą Łukasz Kut z najwyższym trudem obronił wolej Dawida Madury, tuż po zmianie stron z paru metrów spudłował Paweł Micek, a potem Grzegorz Kubas w sytuacji sam na sam z bramkarzem kopnął obok słupka. Resoviacy też pudłowali na potęgę. Maciej Biliński zmarnował dwie "setki", Zieliński jedną, swojej szansy nie wykorzystał również obchodzący 33 urodziny Maciej Dziwisz.

TSz, Dziennik Polski

2007.05.13 | Iskra Sobów - Resovia Rzeszów 2:3 (0:2)

49' Łukawski, 52' Dryka - 9' Mazurkiewicz, 30' Domoń, 83' Oślizło

Iskra: Polarczyk, Łukawski, Farian, Motyka, Dryka, Stefański, Koczot, Bieńko, Wawrylakowski (72' Więckowski), Haliniak, Stępień (61' Zając)
Resovia: Kut, M. Bogacz
, Rajzer, Kozubek, Polak, Przybyła (72' Grabowski), Domoń, Zieliński, Jakubowski (66' Szydełko), B. Bogacz (78' Oślizło), Mazurkiewicz (55' Biliński)
Sędzia: Ekiert (Krosno), Widzów: 300


Porażka Iskry oznacza, że beniaminek żegna się z IV ligą. Nie wiadomo jednak, czy najbliższa przyszłość klubu spod Tarnobrzega nie będzie się przedstawiać w jeszcze ciemniejszych barwach. Klub poważnie zalega piłkarzom z wypłatami, a ci mają dość takiego traktowania. Wczoraj na znak protestu założyli podkoszulki z napisem "Koniec?".
Mylił się jednak ten, kto sądził, że gospodarze łatwo oddadzą pole liderowi. Przed przerwą wypełnione w jednej czwartej kibicami "pasiaków" trybuny szalały ze szczęścia. Resoviacy dominowali na boisku, z ogromną swobodą przedostawali się w okolice pola karnego Iskry i po strzałach Mazurkiewicza oraz Domonia piłka lądowała w siatce. Krótko przed przerwą sędzia nie uznał gola Iskrze, odgwizdując spalonego, ale chyba się pomylił. To wydarzenie zezłościło gospodarzy i wyzwoliło w nich dodatkowe pokłady ambicji. Iskra potrzebowała 180 sekund do tego, by wyrównać, ale nie była w stanie pójść za ciosem. Tymczasem rzeszowianie szybko się ocknęli i przypuścili kolejny szturm na bramkę Polarczyka. Miejscowi trzykrotnie wybijali piłkę z linii bramkowej, aż w końcu Oślizło przy pomocy Stefańskiego trafił. W doliczonym czasie resoviaków uratowała poprzeczka.

Dziennik Polski

2007.05.05 | Resovia Rzeszów - Lechia Sędziszów Młp. 1:0 (0:0)

58' Zieliński

Resovia: Pietryka (54' Kut), M. Bogacz, Rajzer, Kozubek (16' Jakubowski), Polak, Grabowski (61' Biliński), Zieliński, Szydełko, Przybyła, Mazurkiewicz, B. Bogacz (73' Dziwisz)
Lechia: Kwaśny, Babicz
, Bąkowski, Iwański, Majcher, Ciepiela (71' Przydział), Graczyk (64' Szeliga), Jozik (46' Michał Fitoł), Pazdan (88' Mateusz Fitoł), Płonka
Sędzia: Małodziński (Mielec)

W dzisiejszym meczu Resovii poważnej kontuzji doznał bramkarz Resovii- Marcin Pietryka. Wyskakując do piłki został uderzony w głowę przez zawodnika drużyny przeciwnej. Prosto ze stadionu odwieziony został do Szpitala Wojewódzkiego nr 2 w Rzeszowie. Według nieoficjalnych źródeł stwierdzono pęknięcie kości czołowej czaszki. Kilkanaście minut wcześniej pogotowie odwiozło do szpitala obrońcę Resovii- Wiesława Kozubka. Na szczęście tym razem skończyło się tylko na zszyciu rany na głowie.
Popisem głupoty wykazał się trener Lechii Sędziszów, były piłkarz Stali Rzeszów- Rafał Domarski. W czasie, gdy bramkarz Resovii transportowany był do karetki ratunkowej, niedoszła gwiazda rzeszowskiej piłki, trener drużyny gości domagał się natychmiastowego wznowienia gry. Ukarany przez sędziego czerwoną kartką i wysłany na trybuny splunął w kierunku kibiców Resovii. Na koniec ku zdziwieniu całego stadionu położył się na chodniku przed trybuną główną i służby porządkowe musiały go wynieść do szatni.
Pierwsza połowa meczu w wykonaniu piłkarzy Resovii była bardzo słaba. Stworzyli niewiele sytuacji podbramkowych. Piłkarze Lechii Sędziszów skutecznie rozbijali ataki "pasiaków". Po przerwie Resovia przyśpieszyła grę. Efektem tego była bramka strzelona przez Zielińskiego. Po rzucie rożnym wykonywanym przez Witolda Jakubowskiego. Piłkę na piątym metrze dostał Artur Zieliński i z bliska wbił ją do siatki.
- To zwycięstwo nie ma dla nas znaczenia. Szatnia jest smutna po tym dramacie, który się wydarzył. Nie dlatego że Marcin Pietryka to nasz pierwszy bramkarz, ale dlatego że to nasz bliski przyjaciel. Oby jak najszybciej wrócił do zdrowia - mówił po meczu trener rzeszowian Maciej Huzarski. Szkoleniowiec Resovii wspominał o wydarzeniu z 50. minuty, kiedy to przed polem karnym bramkarz Resovii zderzył się głową z napastnikiem Lechii Tomaszem Płonką. Pietryka został natychmiast odwieziony do szpitala, gdzie stwierdzono u niego złamanie kości czołowej czaszki. W najbliższych dniach ma przejść operację. - Za to, co zrobił Płonka, ja bym go wsadził do więzienia - wyrokował trener Huzarski. - Chyba nikt nie myśli, że zrobiłem to specjalnie. Wyskoczyłem do piłki, a bramkarz z całym impetem uderzył we mnie. Bardzo mi przykro z tego powodu, że został poszkodowany - mówił zawodnik Lechii, który w pierwszej połowie, również w walce w powietrzu, rozciął łuk brwiowy Wiesławowi Kozubkowi.
Sytuacja z Marcinem Pietryką wprowadziła wiele zamieszania na boisku. Do bramkarza podbiegła bowiem praktycznie cała ławka rezerwowych oraz trenerzy, którzy mieli ogromne pretensje do zawodnika Lechii. Chwilę później usunięty na trybuny został też trener gości Rafał Domarski, który schodząc do szatni, przewrócił się powalony ... słonecznikiem, który rzucił jeden z kibiców. - Chciałbym przeprosić wszystkich za swoje zachowanie. Mój zawodnik skacze do głowy i walczy o piłkę, i dostaje za to żółtą kartkę. Wypada mi najlepszy zawodnik przed następnym meczem - mówił po spotkaniu.

 resoviacy.pl

2007.05.02 | Crasnovia Krasne - Resovia Rzeszów 0:4 (0:0)

  69' Mazurkiewicz, 77' Domoń 80' Polak, 92' Ostrowski (sam.)

Crasnovia: Naróg, Wajda, Ostrowski, Dziedzic, Górak, Szczepański, Drapała, Blim, Kunysz (71' Reiman), Komisarz, Skoczylas (75' Korbecki)
Resovia: Pietryka
, Polak, Rajzer, Kozubek, M. Bogacz, Przybyła (79' Oślizło), Domoń, Zieliński (68' Szydełko), Jakubowski (62' Grabowski),  B.Bogacz, Biliński (57' Mazurkiewicz)
Sędzia: Kuczaj (Dębica), Widzów: 800 (w tym ok. 400 z Rzeszowa)

Czwartoligowi piłkarze Resovii Bać-Pol pokonali na wyjeździe Crasnovię Krasne 4:0 i wykorzystując kolejne potknięcie Siarki Tarnobrzeg, umocnili się na fotelu lidera.
Rzeszowianie w Krasnem przez blisko 70 minut nie potrafili pokonać bramkarza miejscowych, a ich akcje były często zbyt chaotyczne. Dopiero gdy na boisku pojawili się Piotr Mazurkiewicz, Szymon Szydełko i Szymon Grabowski, gra Resovii zmieniła oblicze. Ten ostatni w przeciągu dwudziestu minut zaliczył trzy asysty i został bohaterem meczu. Grabowski trzykrotnie dorzucał piłki z prawej strony, ale najpierw Mazurkiewicz głową, chwilę później Damian Polak nogą, a sekundy przed końcem obrońca miejscowych Ostrowski wbijali piłkę do siatki. W międzyczasie bramkę po indywidualnej akcji zdobył także Konrad Domoń.
Po tym zwycięstwie rzeszowianie mają już siedem punktów przewagi nad Siarką.

resoviacy.pl

2007.04.28 | Resovia Rzeszów -  Błękitni Ropczyce 2:0 (1:0)

36' B.Bogacz (k), 53' Domoń

Resovia:
Pietryka, M. Bogacz, Kozubek, Polak, Rajzer, Zieliński, Domoń, Przybyła (69' Szydełko), Jakubowski (74' Grabowski), B. Bogacz (81' Dziwisz), Mazurkiewicz (46' Biliński)
Błękitni: Grzesiak, Róg, Wolak, Filipek, Jagoda, Pacanowski, Sulisz (84' Zaborniak), Orzech (67' Misiura), Czerkies, Darłak
(70' Paśko), Podlasek
Sędzia: Foryt (Łańcut), Widzów: 700

Gospodarze przespali pierwsze dwa kwadranse i to piłkarze z Ropczyc mogli przynajmniej dwukrotnie objąć prowadzenie. Najpierw, już w 3. minucie, Bartłomiej Darłak próbował przelobować bramkarza Resovii, ale Marcin Pietryka wykazał się najwyższymi umiejętnościami i futbolówka po jego interwencji trafiła w poprzeczkę. Kilkanaście minut później znów golkiper Resovii wystąpił w roli głównej. Tym razem efektowną interwencją zatrzymał piłkę po bardzo ładnym uderzeniu Grzegorza Roga z ok. 17 metrów. W 20. minucie ponownie przed szansą wpisania się na listę strzelców stanął Darłak. Zawodnik Błękitnych znalazł się sam na sam z rzeszowskim bramkarzem ale i tym razem górą był Pietryka, który odważnym wyjściem z bramki zażegnał niebezpieczeństwo. O tym, że niewykorzystane sytuacje się mszczą, goście przekonali się kilka minut później. W 36. minucie Artur Zieliński znakomitym podaniem ''uruchomił'' Konrada Domonia, a ten w nieprzepisowy sposób został powstrzymany przez Grzegorza Wolaka. Ponieważ działo się to w polu karnym, arbiter bez wahania wskazał na rzut karny. Do piłki ustawionej 11 metrów od bramki podszedł Bartłomiej Bogacz i mimo że Marcin Grzesiak wyczuł intencje napastnika Resovii, to strzał był na tyle precyzyjny, że bramkarz Błękitnych nie miał nic do powiedzenia. W drugiej połowie sporo ożywienia w szeregach gospodarzy wniósł wprowadzony po przerwie Maciej Biliński i już kilka minut po wznowieniu gry po przerwie przyniosło to wymierny efekt. Właśnie w 53. minucie popularny ''Bilu'' indywidualną akcją ośmieszył obrońców gości i niemal z końcowej linii tak zacentrował piłkę, że Konradowi Domoniowi nie pozostało nic innego jak tylko strzałem głową skierować ją bramki. Gospodarze bliscy podwyższenia wyniku byli jeszcze w 87. minucie, ale po dwójkowej akcji Artura Zielińskiego i Szymona Grabowskiego, mocny strzał tego pierwszego miną światło bramki.

  B. Zapaśnik, Super Nowości

2007.04.21 | Galicja Cisna - Resovia Rzeszów 3:1 (1:1)

10' Zych, 48' Kozubek (sam.), 88' Pacuła  - 30' Mazurkiewicz

Galicja: Szramowiat, Jurczak, Zych, Bartnik, Fydrych, B. Buczek, Zajdel, Solarz (61' Popowicz), Rozborski, Mastaj (90' Krynicki), Pacuła (88' Wethacz)
Resovia: Pietryka, M. Bogacz, Rajzer, Kozubek (80' Grabowski), Polak
, Zieliński, Przybyła (87' Szydełko), Domoń, Jakubowski (59' Biliński), B. Bogacz, Mazurkiewicz (84' Oślizło)
Sędzia: Bartnik (Jarosław), Widzów:  400 (w tym 300 z Rzeszowa)

Gdyby wygrywała ta drużyna, która dłużej utrzymuje się przy piłce, Resovia wyjechałaby z kompletem punktów. A stało się inaczej.
Goście przyjechali głodni rewanżu za rundę jesienną (0-1) i wydawało się, że będą faworytem. Zwłaszcza, że Galicja - na początku rundy wiosennej wskazywana obok Resovii i Siarki jako pretendent do awansu - ostatnio nieco spuściła z tonu. Ale osłabieni kadrowo gospodarze pokazali lwi pazur i poprawnie zagrali w defensywie, niwecząc ataki rzeszowian.
W 3 min Fydrych zagrał daleko do Pacuły, jednak tego uprzedził bramkarz Resovii. Z kolei w 5 min nisko nad ziemią strzelał z 20 m Domoń, tyle że minimalnie chybił. Zaraz potem Jakubowski wykonywał rzut wolny z boku, piłka wpadała między Kozubka i Polaka, lecz tych uprzedził Szramowiat.
Po stracie pierwszego gola rzeszowianie ostro ruszyli do przodu. W 11 min sprzed "16" uderzył kąśliwie B. Bogacz, ale podbita futbolówka przeleciała nad poprzeczką. W 13 min po podaniu Jakubowskiego, strzelać za siebie próbował Mazurkiewicz, lecz nie trafił w światło bramki. Z kolei wolnego z 30 m nie wykorzystał Zieliński, zaś w 23 min płaski strzał oddał B. Bogacz (po podaniu Jakubowskiego); gospodarzy przed stratą gola uratowała noga Zycha. W 24 min spod bocznej linii boiska z wolnego wrzucał Jakubowski, a przy słupku z piłką do bramki próbował wejść Mazurkiewicz - lecz przekombinował. Chwilę przed wyrównującym golem przyjezdni domagali się karnego, bo ich zdaniem po strzale Mazurkiewicza piłkę ręką w "16" dotknął Bartnik. Sędzia jednak wskazał na rzut rożny, czego konsekwencją było jedyny, jak się okazało, gol dla Resovii.
Od tej chwili gra wyraźnie się zaostrzyła. W 32 min wolnego wykonywał Jakubowski, lecz futbolówki nie sięgnął Kozubek. Po szybkiej kontrze zakotłowało się na przedpolu bramki Pietryki, jednak piłka wylądowała na siatce. W 35 min był wolny Zielińskiego, główkował Kozubek, ale Szramowiat nie wpuścił piłki do siatki (ostatecznie na róg wybił ją Bartnik).
Szybko zdobyta po przerwie bramka znów dała gospodarzom nadzieję na komplet punktów. Przyjezdni jednak nie odpuszczali. W 50 min bardzo mocno z wolnego nad murem strzelił Zieliński, jednak wyczuł go Szramowiat. Cztery minuty później Zieliński dogrywał do B. Bogacza, ale ten blokowany nie miał miejsca na oddanie strzału. W 65 min znów blisko szczęścia byli zawodnicy Galicji; równolegle zagrywał Rozborski, Polak popełnił błąd, piłka trafiła do Mastaja, który wycofał do B. Buczka, a ten minimalnie chybił z kilkunastu metrów. W 70 min Biliński strzelał nad poprzeczką (tak samo jak, z ostrego kąta, pod koniec meczu), zaś w 72 min po mocnym strzale Zycha z wolnego (25 m) udanie interweniował Pietryka. Podobnie przytomnie zachował się w 80 min, ściągając piłkę z głowy B. Buczka (wrzucał z wolnego Fydrych). W końcówce znów szybki atak gospodarzy zakończył się golem, co sprawiło, że zawodnicy lidera nie mieli tęgich min i ze spuszczonymi głowami zeszli do szatni.

Dziennik Polski

2007.04.14 | Resovia Rzeszów - Rzemieślnik Pilzno 1:0 (0:0)

48' B.Bogacz (k)

Resovia: Pietryka, Michał Bogacz, Kozubek, Rajzer, Polak, Przybyła (75' Dziwisz), Domoń (83' Oślizło), Zieliński, Jakubowski (30' Grabowski), B. Bogacz, Mazurkiewicz (60' Biliński)
Rzemieślnik: Ormiański, Mroczek, Mikulski
, Lorek, Lesiak (57' Wójcik), Hajec, Bernacki, Mitek, Mateusz Bogacz (80' Dudek), Mędrek, Hajduk (65 P. Bogacz)
Sędzia: Cebula (Rudnik),  Widzów: 700

Kilka dni przed meczem, w Rzemieślniku doszło do zmiany trenera. Działacze przyjęli rezygnację Jacka Klisiewicza i misję ratowania drużyny przed spadkiem powierzyli doświadczonemu Romanowi Gruszeckiemu. Po dwóch zajęciach z piłkarzami Gruszecki mógł co najwyżej dokonać minimalnych korekt w ustawieniu i zmobilizować zespół. Mecz oglądał na stojąco, gruby zeszyt w którym miał zapisywać swoje spostrzeżenia, leżał na ławce. Rzemieślnik do przerwy z taką konsekwencją realizował plan, iż nie było kiedy chwycić za długopis.
Rzeszowianie w I połowie przypominali śpiących rycerzy. Pierwszy celny strzał oddali w 35 minucie, pierwszą składną akcję - po skrzydle, z wykorzystaniem obrońcy, przeprowadzili tuż przed gwizdkiem oznajmiającym przerwę. Niecelne podania i brak ruchu, zwłaszcza w linii pomocy, to były główne grzechy lidera. Goście grali bardzo uważnie i z każdą minutą czuli się pewniej. Diabeł nie okazał się taki straszny, przy odrobinie szczęścia można go było nawet skarcić, jednak Sebastian Hajduk nie doszedł do zagranej w polu karnym piłki. Wcześniej po "bombie" Dariusza Bernackiego z wolnego, Marcinowi Pietryce aż zakręciło się w głowie.
W przerwie meczu przez szatnię Resovii przetoczyło się tornado "Huzar" i trzy minuty po wznowieniu gry lider objął prowadzenie. Po golu Bartłomieja Bogacza, który kilka miesięcy temu pogrążył pilźnian na ich boisku. Resovia zdobyła bramkę z karnego, więc po zakończeniu spotkania w obozie Rzemieślnika mówiono tylko o kardynalnej pomyłce sędziego. Trener Gruszecki dziwił się, jak Paweł Cebula mógł dostrzec przewinienie, skoro stał kilkadziesiąt metrów od całego zdarzenia. Jednak arbiter nie od razu wskazał na "wapno". Uczynił to dopiero po konsultacji z liniowym.
Po zdobyciu gola resoviacy zaczęli przypominać drużynę, która rozbiła w puch silniejszego kadrowo Orła. Tyle, że tym razem skuteczność wołała o pomstę. Pudłowali Damian Polak, Szymon Grabowski, Maciej Dziwisz i Michał Bogacz. Polak nie miał też farta, gdyż po strzale głową piłka zatrzymała się na stojącym na linii bramkowej Grzegorzu Lorku. Rzemieślnik walczył, ale atutów nie posiadał. Jego napastnicy nie byli w stanie oszukać rzeszowskiej defensywy, choć po akcji Mateusza Bogacza zapachniało golem.

TSz, Dziennik Polski

2007.04.07 | Resovia Rzeszów - Orzeł Przeworsk 4:0 (4:0)

7' Jakubowski, 10' 24' 31' Mazurkiewicz

Resovia: Pietryka, M. Bogacz, Kozubek, Rajzer, Polak, Przybyła, Domoń, Zieliński (66' Szydełko), Jakubowski (60' Grabowski), B. Bogacz (46' Dziwisz), Mazurkiewicz (71' Biliński)
Orzeł: Krupa, Kiszka (46' Jarosz), Łuczyk, Futoma, Tworzydło, Wojtas, Baran
, Sierżęga, Skupień (46' Kocur), Boratyn, Pietrasiewicz.
Sędzia:  Dawid Wierdak (Krosno), Widzów: 750.

Resovia, jak za dawnych lat, uczyniła ze swojego stadionu twierdzę. Odkąd piłkarze wrócili na Wyspiańskiego (równo 7 miesięcy temu), wygrali wszystkie siedem spotkań, strzelili 25 goli, stracili zaledwie 3. Orzeł nie stanął "pasiakom" na drodze do śrubowania rekordu. Już po pół godzinie przegrywał 0-4 i przypominał boksera zapędzonego do narożnika. Nie skończyło się ciężkim okaleczeniem ciała, bo swojego dnia nie miał Bartłomiej Bogacz, a po przerwie idealnych okazji nie wykorzystali Sławomir Przybyła i Maciej Dziwisz. Gospodarze już nie forsowali tempa, na ławce usiedli najbardziej kreatywni w tym spotkaniu Artur Zieliński, Witold Jakubowski i Piotr Mazurkiewicz, więc pomocnicy Orła zaczęli wymieniać między sobą więcej, niż dwa podania. Postawa gości była sporym zaskoczeniem. Orzeł ma w składzie niedawnych II-ligowców Grzegorza Łuczyka i Bogusława Sierżęgę, a Tomasz Pietrasiewicz i Witold Baran też nie zaczęli kopać piłki wczoraj. Goście rozpoczęli mecz na miękkich nogach, a gdy się ocknęli, mogli ratować jedynie honor. Przy stanie 2-0 w polu karnym Resovii zrobiło się gorąco. Najpierw po wrzuceniu piłki przez Sierżęgę Marcina Pietrykę uratował słupek, potem Piotr Boratyn strzelił obok bramki. Więcej było w tym wszystkim przypadku, niż piłkarskiego kunsztu. W 55 minucie Boratyn ładnie "główkował", ale futbolówka spadła na poprzeczkę. Na trybunach kibice nasłuchiwali wieści z Pilzna i kręcili z niedowierzaniem głowami. Siarka zbiła Rzemieślnika tak samo, jak Resovia Orła. Kilka godzin później Galicja przegrała z Izolatorem, więc w grze o trzecią ligę zostały tylko dwa zespoły. Mecz Resovia - Siarka 26 maja. Oj, będzie się działo...

TSz, Dziennik Polski

2007.04.01| Izolator Boguchwała - Resovia Rzeszów 0:0

Izolator: Jankowski, Kopiec, Iwanowski, Woźniak, Szpond, Karwat (55' Gajdek), Kuter, Cupryś, Domin, Porada, Dragan (85' Kawa)
Resovia: Pietryka, M. Bogacz, Rajzer, Kozubek, Polak, Grabowski (46' Szydełko), Domoń, Zieliński, Jakubowski (80' Przybyła), Biliński (60' Mazurkiewicz), B. Bogacz
Sędzia: Żurawski (Mielec), Widzów: 1300 (w tym 900 z Rzeszowa)

Izolator grał tak dobrze, że lider z Rzeszowa musi być zadowolony z remisu. W Boguchwale punkty straci jeszcze niejedna drużyna z czołówki.
Obie strony były zgodne co do tego, że konfrontacja Izolatora z Resovią wykracza poza ramy "tradycyjnej" rywalizacji. W ekipie gospodarzy aż roi się od piłkarzy, którzy fachu uczyli się w Stali Rzeszów, a trener Grzegorz Opaliński to wychowanek i były bramkarz Resovii. Rundę rewanżową Izolator rozpoczął z wysokiego pułapu, gromiąc Rzemieślnika i Orła Przeworsk. Resoviakom przyszło się mierzyć z dużo mniej wymagającymi przeciwnikami, więc potyczka w Boguchwale miała dać odpowiedź na pytanie o możliwości drużyny uchodzącej za faworyta rozgrywek. Test wypadł przeciętnie, choć toczony w szybkim tempie mecz mógł się podobać.
Jedenastka Resovii różniła się od tej, która wybiegła przeciwko Tłokom. Na ławkę zawędrowali Piotr Mazurkiewicz i Szymon Szydełko, na boisku nie pojawił się też kontuzjowany Jarosław Mita. W ekipie gospodarzy zabrakło pauzującego za nadmiar kartek Tomasza Walata, a zastępujący go Jakub Dragan wyraźnie nie chciał sprawiać liderowi przykrości. W II połowie napastnik Izolatora nie potrafił z 3 metrów skierować piłki do siatki. Jego partner z ataku i przyjaciel Maciej Porada też powinien pluć sobie w brodę. Tuż po zmianie stron po skrajnie nieodpowiedzialnym zagraniu piętą Artura Zielińskiego, Porada stanął oko w oko z Marcinem Pietryką. Czasu miał aż nadto, ale dokonał wyboru najgorszego z możliwych - strzelił lekko i bramkarz "pasiaków" zdołał odbić piłkę nogami. To była najlepsza okazja Izolatora w całym meczu. W II połowie resoviacy nie zagrozili poważniej Łukaszowi Jankowskiemu. Słabo prezentowali się pomocnicy (z wyjątkiem Witolda Jakubowskiego), czyli ci, od których w drużynie zależy najwięcej. Miejscowi byli bardziej zdecydowani i nie brakowało im pomysłów.
Pierwsza część meczu stała na wyższym poziomie. Dwukrotnie przed szansą zdobycia gola stanął Bartłomiej Bogacz. O ile za pierwszym razem spóźnił się o ułamek sekundy do zagranej przez Jakubowskiego piłki, o tyle w 25 minucie przytrafiła mu się pomyłka niegodna najskuteczniejszego zawodnika ligi. Stojąc 5 metrów od bramki Izolatora, Bogacz huknął na wysokość szóstego piętra. W 44 minucie kunsztem wykazał się Pietryka, broniąc kąśliwy strzał Jarosława Kutera.

 Dziennik Polski

2007.03.24 | Resovia Rzeszów - Tłoki Gorzyce 7:0

9' Mazurkiewicz, 12' Domoń, 13' Jakubowski, 18' 25' Zieliński, 35' B.Bogacz, 72' Biliński

Resovia: Pietryka, Mita, Kozubek, M. Bogacz, Polak, Szydełko (46' Grabowski), Domoń, Zieliński (46' Oślizło), Jakubowski (46' Biliński), B. Bogacz (65' Przybyła), Mazurkiewicz Tłoki: Maksymiuk, Kędzierski, Czerwonka, Kowalski, Bernaś, Kaczmarski, Surma (77' Elżakowski), Michalski (46' Winiarski), Pacholczak (46' Teter), Samołyk (83' Stefańsk), Tarnowski
Sędzia: Tomas (Jarosław), Widzów: 500

Tylko koszulki z napisem Federal Mogul i osoba kierownika drużyny Zenona Krówki przypominały, że jeszcze dwa lata temu Tłoki występowały na zapleczu ekstraklasy. Dziś to już zespół praktycznie V-ligowy, złożony z niemal samych juniorów, który dwa wiosenne mecze przegrał w stosunku 0-7. Na boisku lidera gorzyckie żółtodzioby nie oddały ani jednego celnego strzału, wywalczyły dwa rzuty rożne i już na przerwę schodziły z bagażem 6 goli. Gdyby nie lepsza postawa bramkarza Mateusza Maksymiuka w II połowie (obronione strzały Damiana Polaka, Sławomira Przybyły i Macieja Bilińskiego) i nonszalancja w poczynaniach rzeszowian (dziesiątki podań w okolicach "16", pudło Bilińskiego z 2 metrów), ani chybi skończyłoby się dwucyfrówką. Praktycznie każda ofensywna akcja Resovii powodowała alarm w szeregach Tłoków. Przy stanie 6-0 polujący na hat-tricka Artur Zieliński o mały włos nie zdobył gola bezpośrednio z kornera. Maksymiuk minął się z piłką, ale czujność zachował stojący na linii bramkowej jeden z obrońców gości. Pierwszego gola w meczu o punkty zdobył dla Resovii Piotr Mazurkiewicz. W ekipie "pasiaków" zadebiutował również inny wychowanek Stali Mielec Kamil Oślizło.
- Są czarne, bo tak chcieli kibice - tłumaczył rodowód powstania czarnych, "wyjazdowych" kompletów strojów Paweł Kalita, prezes sekcji piłkarskiej Resovii. Po meczu z Sokołem Nisko pytaliśmy na łamach, co stanęło na przeszkodzie, by rzeszowianie występowali w koszulkach o kolorystyce dużo bardziej zbliżonej do barw klubowych. - Czarne koszulki z biało-czerwonymi wypustkami to pomysł naszych fanów - podkreślał sternik Resovii Bać-Pol. Na dziennikarza "Dziennika Polskiego" zżymał się też trener Maciej Huzarski. - Piszcie o sprawach ważnych dla drużyny, a nie zajmujcie się kolorem strojów! - pouczał.

 TSz, Dziennik Polski

2007.03.17 |Sokół Nisko - Resovia Rzeszów 1:2 (1:1)

5' Orliński - 34' Juda (sam.), 65' B.Bogacz

Sokół:
Michalak, Bartnik, Rybak (32' Tkacz, 63' Warchoł), Ryfczyński, Surma, Sobiło, Skiba, Lebioda, Juda, Niemiec, Orliński (78' Szeser)
Resovia: Pietryka, Mita
, Kozubek, M. Bogacz, Polak, Szydełko (46' Przybyła), Domoń, Zieliński, Jakubowski, Mazurkiewicz (46' Biliński), B. Bogacz (89' Grabowski)
Sędzia: Gumiński (Jarosław), Widzów: 600 (w tym 130 z Rzeszowa)

Dopiero pod koniec I połowy Resovia zaczęła grać jak na lidera przystało. Wcześniej rzeszowianie razili niedokładnością i nonszalancją. Podawali piłkę przeciwnikom, a linia pomocy, która jest wizytówką drużyny, praktycznie nie istniała.
Było widać jak na dłoni, że goście nie potrafią się otrząsnąć z szoku po stracie gola. Kuriozalnego, bo Marcin Pietryka jeszcze nigdy w swojej przygodzie z piłką nie pomylił się tak okrutnie. Sokół zwietrzył szansę, grał rozsądnie, prostymi środkami. Dwa razy zakotłowało się w polu karnym Resovii i w powietrzu coraz bardziej pachniało niespodzianką. Jednak los gospodarzy nie oszczędzał. Po pół godzinie gry z boiska zszedł kontuzjowany Paweł Rybak, najstarszy zawodnik IV ligi (rocznik 1967), kierujący defensywą. Trener Janusz Gierach na ławce miał samych 20-latków, więc każdy wybór obarczony był sporym ryzykiem. Zdecydował się na nominalnego napastnika Marcina Tkacza, a rozgrywającego Artura Lebiodę przesunął na pozycję stopera. Cała operacja sprawiła, że Sokół stracił impet. Kilka chwil później także bramkę, również w kuriozalnych okolicznościach.
Pierwszą składną akcję "pasiaki" przeprowadziły w 45 minucie. Szymon Szydełko zagrał na skrzydło do Wiesława Kozubka, ten dośrodkował w pole karne, ale Piotr Mazurkiewicz nie trafił w piłkę.
Druga połowa to już dominacja lidera. Wprowadzeni na boisko Sławomir Przybyła i Maciej Biliński rozruszali kolegów, a gol był tylko kwestią czasu. Resovia powinna zresztą wygrać wyżej, ale doskonałych okazji nie wykorzystali wspomniani Biliński i Przybyła, natomiast po "bombie" Witolda Jakubowskiego bramkarz Sokoła o mało nie wpadł z piłką do bramki. Największą pomyłkę popełnił jednak Konrad Domoń. Rzeszowski pomocnik w 75 minucie pięknie wystartował do prostopadle zagranej piłki, a gdy stanął oko w oko z Marcinem Michalakiem i mógł się spytać, w który róg mu strzelić, posłał futbolówkę obok słupka.
Za marnotrawstwo lider mógł zapłacić wysoką cenę, ale pod koniec meczu Piotr Niemiec z kilku metrów
źle trafił głową w piłkę.

  TSz, Dziennik Polski

 

 







































































































































































































































































































































































































































































































































































































































 

| ... do strony głównej |

 
© 2006 | resoviacy.pl  serwis informacyjny CWKS Resovia Rzeszów | design by