|
2008.11.11 | Pogoń Leżajsk - Resovia Rzeszów 1:2 (1:1)
Puchar Polski
|
15' K.Padiasek -
42' (k) Walaszczyk, 65' Danielak
Pogoń: Rauza, Krawczyk, Rogala, S. Padiasek, Myćka (60'
Krasowski), K. Padiasek, Warzocha,
Szmuc (75'
Lach), Bujniak (46' Kędzierski), Gosa, Dejnaka (80' Kaszowski)
Resovia: Pietryka, Pydych, M. Baran, Kozubek, Szkolnik (46' Kusiak),
Piątkowski,
Grabowski, Walaszczyk, Oślizło (60' Jakubowski), Danielak, Pałkus (54' Adamczyk)
Sędzia: Kuczaj (Dębica), Widzów: 300
-
Walczyliśmy do momentu, w którym starczyło nam sił. Ale Resovia była lepsza.
Utrzymywała się przy piłce, stwarzała sytuacje - przyznawał opiekun Pogoni
Tomasz Szmuc. Lider III ligi przegrywał po strzale Kamila Padiaska, ale potem w
roli głównej wystąpił były zawodnik "piwoszy" Andrzej Danielak. W 42 minucie
został sfaulowany w polu karnym przez bramkarza gospodarzy, po przerwie strzelił
głową do siatki po akcji Witolda Jakubowskiego i dośrodkowaniu Rafała Pydycha.
W rzeszowskiej ekipie nie wystąpił Mariusz Wiktor, który w niedzielę,
kilkanaście godzin po ligowym meczu ze Stalą Kraśnik, przeszedł operację
usunięcia wyrostka robaczkowego.
|
Dziennik Polski |
2008.11.08 | Resovia Rzeszów - Stal Kraśnik 0:0
|
Resovia: Król, Szkolnik, Kusiak, M.Baran,
Kozubek, Pałkus,
Walaszczyk, Fryc, Piątkowski
(79' Grabowski), Wiktor (48' Korab), Danielak (60' Oślizło)
Stal: Beszczyński, Binkiewicz, Wojtysiak,
Ławryszyn, Piasecki, Gołębiowski (46' Beszczyński), Gutek, Iracki (75' Ręba),
Słoniewski, Dydo (89' Pacek), Jacenkiw
(78' Jasik)
Sędzia: Mołodzinski (Mielec)
Widzów: 600
W konfrontacji z ligowym średniakiem Resovia
znów zagrała słabo. Wprawdzie już od pierwszych minut rzeszowianie przeważali,
ale nie potrafili znaleźć sposobu na udokumentowanie golem swojej przewagi. Mimo
nie najlepszej gry, okazji do pokonania bramkarza Stali rzeszowscy piłkarze
mieli co najmniej kilka. Szczególnie w pierwszej połowie. W tym okresie
resoviacy egzekwowali sporą liczbę stałych fragmentów gry i kilkakrotnie była
szansa na objęcie prowadzenia. Zabrakło jednak precyzji. Ponadto bardzo pewnie w
bramce gości spisywał się Kamil Beszczyński. Również próby zaskoczenia golkipera
gości z dystansu nie przyniosły powodzenia. W 10. min techniczny strzał Kamila
Walaszczyka niewiele minął światło bramki, a dwie minuty później po mocnym
uderzeniu zza pola karnego tego samego zawodnika piłka trafiła w poprzeczkę.
Natomiast w grze gości, którzy ograniczali się
do zabezpieczania własnej bramki, kilka sytuacji, stworzonych pod bramką Tomasza
Króla było raczej dziełem przypadku niż efektem przemyślanych zagrań.
W drugiej połowie rzeszowianie nadal posiadali przewagę, ale nadal nic z tego
nie wynikło. W poczynaniach lidera było znów za dużo niecelnych podań i
nerwowości. Mimo to były okazje, aby pokonać Beszczyńskiego. Bramkarza gości
szczęście jednak nie opuszczało. W 56. min po strzale Przemysława Pałkusa z
kilku metrów futbolówkę praktycznie z linii bramkowej wybił jeden z obrońców
gości, a pięć minut przed końcem techniczny strzał Kamila Oślizły trafił w
słupek, po czym piłka przeszła wzdłuż bramki.
|
Super Nowości |
2008.11.02 | Tomasovia Tomaszów Lub. - Resovia Rzeszów 3:3
(2:0)
|
16' Ł. Chwała,
28' Kusiak (sam.), 63' Ciećko - 49' Pałkus, 87' Walaszczyk, 93' Kozubek
Tomasovia: Bartoszyk, Banaś
(87' Kasperek), Sioma, Joniec, Myszkowski (72' Wójcik), I. Baran (90' Brytan), Stefanik, Ciećko, Ł. Chwała, Zatorski, Głaz
(86' Raczkiewicz)
Resovia: Pietryka, Szkolnik, Kusiak, M. Baran
(46' Madeja), Kozubek, Pydych,
Walaszczyk, Fryc, Piątkowski (83' Danielak), Adamczyk (46' Korab), Pałkus
Sędzia: Śledź (Biała Podlaska), Widzów: 1000 (w tym 200 z
Rzeszowa)
Resoviacy jechali do Tomaszowa w roli faworyta, ale z dużymi obawami.
Rzeszowianom gra z „ogonem tabeli” nie idzie, a gospodarze nie przegrali meczu
od pięciu kolejek. Jak się później okazało obawy biało- czerwonych okazały się
uzasadnione. Rzeszowianie niewątpliwie odczuwają już trudy sezonu i ciężkiej
roli lidera rozgrywek. Dobre okresy gry „pasiaków” przeplatają się z
przestojami. Tak było i w tym meczu.
Pierwsze minuty spotkania to ostrożna gra piłkarzy jednej i drugiej drużyny.
Strzały Walaszczyka (9 min.) i Pałkusa (11 min.) nie sprawiły bramkarzowi
gospodarzy kłopotu. Początek nieszczęść Resovii nastąpił już w 16 minucie.
Napastnik gospodarzy Chwała z bliskiej odległości pokonał Pietrykę i pokazał
kolegom z zespołu, że nie taki lider straszny jak się spodziewano. Resoviacy
ruszyli do odrabiania straty bramkowej, ale swoich szans nie wykorzystali
Piątkowski i Adamczyk (18 min.). Również w 26 minucie meczu nie udało się
Pydychowi to... co udało się w chwilę później gospodarzom. Z prawej strony
boiska w pole karne dograł pomocnik gospodarzy Baran, a 17- letni napastnik Głaz
zdołał z trudnej pozycji oddać strzał na bramkę Pietryki. Piłka po odbiciu od
nóg jednego z obrońców Resovii wpadła do bramki. Przed przerwą z rzutu wolnego
strzelał Walaszczyk, ale bramkarz gospodarzy wybił piłkę na rzut rożny. W
przerwie nie obyło się bez męskiej rozmowy w szatni resoviaków. Trener Resovii
dokonał również zmian. Goście do drugiej połowy wyszli z trzema obrońcami i
ostro zabrali się za odrabianie strat. W 49 minucie Pałkus odebrał piłkę
środkowemu obrońcy gospodarzy i zdobył bramkę kontaktową. W 59 minucie
rzeszowian po strzale Stefanika uratowała poprzeczka. Dwie minuty później piłka
po strzale Pałkusa z 25 metrów minimalnie przeszła obok słupka. Resoviacy
postawili wszystko na jedna kartę i atakowali coraz śmielej. Niestety zostali
skarceni w 63 minucie meczu. Głaza zagrał do niepilnowanego Ciećki, a ten bez
trudu umieścił piłkę pod poprzeczką. Do końca meczu pozostało 27 minut, a
„pasiakom” nie pozostało nic innego jak atakować i szukać szans na bramkę
kontaktową. Wiele zamieszania na polu karnym gospodarzy sprawiały dośrodkowania
aktywnego pomocnika gości Walaszczyka. Środkowy pomocnik Resovii był tego dnia
najlepszym piłkarzem „pasiaków” i to jemu udało się zdobyć bramkę kontaktową w
87 minucie meczu. Gospodarze zaczęli grac nerwowo, a goście nie tracili wiary w
odzyskanie chociaż jednego punktu. W doliczonym czasie gry z rzutu wolnego
dośrodkowywał Madeja, a Kozubek zrobił to co większości kibicom na stadionie
wydawało się niemożliwe, czyli strzelił bramkę na 3-3. Był to 11 gol dla Resovii
w karierze tego młodego środkowego obrońcy i nie pierwszy jego gol zdobyty w
doliczonym czasie gry. Kolejny raz opłaciło się „pasiakom” walczyć do ostatniej
minuty meczu i kolejny raz z opresji wyszli po dobrze wykonanym stałym
fragmencie gry. |
resoviacy.pl
|
2008.10.25 | Resovia Rzeszów - Izolator Boguchwała 1:0
(0:0)
|
74' Kusiak
Resovia: Pietryka, Kozubek, Kusiak, M. Baran, Szkolnik, Piątkowski, Fryc,
Walaszczyk (87' Madeja), Pydych (76' Adamczyk), Danielak (65' Pałkus), Wiktor(91'
Korab)
Izolator: Kwaśny, Kopiec, Iwanowski,
Woźniak90',
Szpond, Brocki, Kuter (76' Skiba),
Cupryś, Domin, Karwat, Kawa(76'
Porada)
Sędzia: Żurawski (Mielec), Widzów: 800
- Pora, by wrócić do efektownej gry - zapowiadał przed
meczem pomocnik Resovii Kamil Walaszczyk. Na chęciach się skończyło. Lider
zwyciężył, ale nie zachwycił. Decydującego gola zdobył Marek Kusiak i było to
już czwarte trafienie doświadczonego stopera w tej rundzie.
To była bramka dla rzeszowian charakterystyczna. Z rogu dośrodkowywał Jarosław
Piątkowski, a doskonale grający głową Kusiak uderzył z kilku metrów nie do
obrony. Odkąd Mariusz Wiktor zatracił skuteczność, stałe fragmenty są
najgroźniejszą bronią Resovii. Rywale o tym wiedzą, ale ciągle dają się
zaskakiwać. W meczu z Izolatorem "pasiaki" dopięły swego dopiero przy
czternastym dośrodkowaniu z kornera. Drużyna z Boguchwały wywalczyła trzy rzuty
rożne i choćby ta statystyka pokazuje, kto w sobotę przeważał.
W polu karnym Izolatora kotłowało się zwłaszcza przed przerwą. Obrońcy gości
fatalnie się ustawiali, bramkarz Witold Kwaśny miał problem z utrzymaniem piłki
w dłoniach. Po jednej z takich niepewnych interwencji trzy metry od pustej
bramki znalazł się Andrzej Danielak. I trafił, tyle, że w słupek podtrzymujący
siatkę. - Niepotrzebnie uderzałem prawą nogą. Tak czy siak, nie miałem prawa
spudłować - kajał się napastnik Resovii. - Gdybyśmy zremisowali, miałbym
za swoje. Dlatego Markowi Kusiakowi winny jestem duże piwo - dodawał już z
uśmiechem.
Trener Tomasz Tułacz nie zmył Danielakowi głowy, bo ten grał całkiem
przyzwoicie. Dużo widział, dokładnie podawał do kolegów. Tak było w 38 minucie,
lecz Wiktor nie bardzo wiedział, co zrobić z piłką i okazja na gola przepadła.
Druga połowa zaczęła się od błędu Kusiaka i przytomnej reakcji Marcina Pietryki,
który musiał się też gimnastykować po zaskakującym uderzeniu z dystansu Kamila
Kawy. Ale to miejscowi ciągle rozdawali karty, bo to oni utrzymywali się przy
piłce. Cudów w bramce zaczął jednak dokonywać Kwaśny i niespodzianka wisiała w
powietrzu. Bramkarz Izolatora wyciągał się jak struna po strzałach Walaszczyka,
Oskara Fryca i Rafała Pydycha. Po "główce" Kusiaka uratowała go poprzeczka,
tyle, że wtedy Resovia już prowadziła.
Piłkarze Izolatora nie odstawiali nóg, w końcówce ruszyli nawet śmielej do
przodu, ale mieli kłopot z wykończeniem akcji. Dziś widać, ile dla tego zespołu
znaczył Tomasz Walat i jak trudno znaleźć jego następcę.
|
TSz, Dziennik Polski |
2008.10.22 | Chemik Pustków - Resovia Rzeszów 1:3 po dogr.
(0:1, 1:1) PP
|
Chemik Pustków - Resovia Rzeszów 1:3 po dogrywce (0:1, 1:1)
65' Balasa - 42' M.
Baran, 102' Kozubek, 117' Pałkus
Chemik: Kochan, Pociask, Bełko, Cyran (90' Popiela), Rudny110',
Kura, Wielgus (95' Sędłak), Banaś, Czerkies, Hajnas
(46' Wicher), Balasa
Resovia: Król, M. Baran, Kozubek, Jakubowski, Szkolnik, Piątkowski (46'
Złotek), Madeja, Grabowski,
J. Baran (46' Walaszczyk), Adamczyk (85' Pałkus),
Korab (76' Danielak)
Sędzia: Lipczyński (Dębica) Widzów: 400
Resoviacy chcieli pokonać
lidera dębickiej A-klasy minimalnym nakładem sił. Jednak piłkarze z Pustkowa
zagrali wyjątkowo ambitnie i do rozstrzygnięcia potrzebna była regulaminowa
dogrywka. Do 62 minuty resoviacy prowadzili 1-0, po bramce strzelonej przez
środkowego obrońcy Mirosława Barana. W 62 minucie po rzucie wolnym pośrednim
wyrównał na 1-1 Kamil Balasa. W dogrywce dało znać o sobie większe doświadczenie
i lepsze przygotowanie kondycyjne rzeszowian. Efektem tego były bramki Kozubka
(95’) i Pałkusa (117’). W drugiej części dogrywki grający trener gospodarzy
Rafał Rudny został ukarany czerwoną kartką za dyskusje z arbitrem i gospodarze
kończyli pucharowe spotkanie w osłabieniu. |
resoviacy.pl |
2008.10.19 | Karpaty Krosno - Resovia Rzeszów 1:1 (0:1)
|
47' Buczek - 38'
Walaszczyk
Karpaty: Korbecki, Gąsiorek, Zych, Gonet, Śliwiński, Przybyła,
Jurczak, Ochmański (46' Zima), Buczek (88' Macnar), Biliński (90' Ruszała),
Bogacz(80'
Ziobro)
Resovia: Pietryka, Pydych,
Kozubek, Kusiak, Oślizło (60' Szkolnik), Piątkowski, Fryc, Walaszczyk, Pałkus
(71' Grabowski),
Wiktor (65' Korab), Danielak
Sędzia: Kuczaj (Dębica), Widzów: 1500 (250 z Rzeszowa)
Po klęsce w Tomaszowie Lubelskim, remis Karpat z liderem, należy uznać za
wyśmienity wynik. Natomiast Resovia, tracąca punkty w Krośnie, nie może mieć
powodów do zadowolenia. Zarówno z wyniku jak i przede wszystkim z gry. Nie
wiadomo czy otoczka meczu, trenerzy Tomasz Tułacz i Maciej Huzarski oraz trzech
byłych resoviaków (Maciej Biliński, Bartłomiej Bogacz, Sławomir Przybyła) w
barwach Karpat, czy też stawka meczu, tak usztywniły piłkarzy obu drużyn, że
ładnej gry było jak na lekarstwo. Nie brakowało tylko walki.
Prawie każdy zalążek płynnej akcji był przerywany faulem. W I połowie częściej
naruszali przepisy gry goście. Wiele było też niecelnych podań, niezbyt udanych
zagrań, jakaś irracjonalna nerwowość i brak odwagi na bardziej zdecydowany atak
pętały nogi piłkarzy. Obie drużyny odczuwały respekt przed sobą, co w przypadku
Resovii dziwi bardziej. W bramce krośnieńskiej bardzo niepewnie zachowywał się
Marcin Korbecki, ale Resovia tego nie wykorzystała. Aktywny Maciej Biliński,
ikona Resovii, grający chyba po raz drugi w swoim życiu przeciwko macierzystemu
klubowi, w 17 min oddał pierwszy celny strzał na bramkę. Zagrywał mu Bartłomiej
Bogacz, ale Marcin Pietryka bardzo pewnie obronił. Słynny "Bilu", pokrzykujący
na swoich partnerów z drużyny i mobilizujący do walki, w 21 min uderzał z
wolnego (ponad 20 m), ale tym razem piłka poszybowała wysoko nad bramką. Drugi
raz przed przerwą zagroził bramkarzowi gości dobrze grający i absorbujący obronę
Resovii Bartłomiej Buczek. Po centrze z wolnego Sławomira Przybyły, wysoki
zawodnik Karpat uderzył piłkę głową, ale nie na tyle aby Pietryka mógł
skapitulować. To jednak Resovia objęła prowadzenie, a Kamil Walaszczyk miał
powody do zadowolenia.
Druga połowa zwiastowała, jeżeli nie duże, to przynajmniej spore emocje, bo
Karpaty wyrównały niemal błyskawicznie, w czym zasługa zarówno mającego coś do
udowodnienia w tym meczu Bilińskiego (po jego akcji i dośrodkowaniu padł gol)
jak i Buczka, który sfaulował Jarosława Piątkowskiego, a Walaszczyk z wolnego
trafił do siatki. Był to bardzo ładny kontratak zakończony pełnym powodzeniem,
zarazem pierwszy i ostatni przeprowadzony w takim stylu. Nadzieje kibiców, że
zaczyna się wreszcie mecz, a nie ciąg dalszy piłkarskich szachów, podtrzymała
także Resovia. Goście próbowali przeprowadzić kilka ofensywnych akcji. W 58 min
po strzale Przemysława Pałkusa, piłka skozłowała w polu karnym i Korbecki miał
znów problemy. Po chwili znów z boiska wiało nudą do tego stopnia, że fani gości
zaczęli skandować: Resovia grać! Resovia grała, ale nie tak jakby
należało tego oczekiwać od lidera. W 61 min goście zmarnowali super okazję. Po
centrze Piątkowskiego, Andrzej Danielak z 3 metrów nie trafił do pustej bramki,
posyłając piłkę wysoko nad poprzeczką. Jeszcze w 76 min Piątkowski strzelał
niecelnie z boku pola karnego. Natomiast w 86 min zabawa z piłką Pietryki w polu
karnym omal nie zakończyła się katastrofą dla gości. Niewiele brakowało a szybki
Biliński dobił by Resovię.
|
Dziennik Polski |
2008.10.11 | Resovia Rzeszów - Orlęta Radzyń Podlaski
2:1 (1:0)
|
Resovia Rzeszów - Orlęta Radzyń Podlaski 2:1 (1:0)
7' 93' Danielak
- 58' Pietroń
Resovia: Pietryka, Pydych, Kozubek, Kusiak, Oślizło (73'
Grabowski), Piątkowski, Madeja,
Fryc,
Pałkus (68' Szkolnik), Wiktor (85' Korab), Danielak (96' Adamczyk)
Orlęta: Stężała, Ślusarczyk,
Pietroń, Dypa, Szewc, Jakubiec, Ptaszyński, Tarkowski, Pliszka, Wilawer (80'
Koczkodaj), Panek
Sędzia: Jagieła (Krosno) Widzów: 800
W meczu pomiędzy czołowymi drużynami III ligi trzy punkty zdobyli
resoviacy. Porażka dla drużyny Orląt była szczególnie bolesna, ponieważ
decydującego gola stracili w doliczonym czasie meczu. Rywale Resovii zagrali
dobry mecz i mogli pokusić się o lepszy rezultat. Już w 3 minucie meczu
stuprocentową sytuację do strzelenia pierwszej bramki dla gości zmarnował Szewc.
Pomocnik Orląt z 10 metrów strzelił nad bramką gospodarzy. Był to sygnał dla
"pasiaków" do przebudzenia, które nastąpiło już w 8 minucie. Andrzej Danielak
dostał piłkę z lewej strony boiska i idealnym wolejem z 18 metrów zdobył
wspaniałą bramkę dla Resovii. Rzeszowianie po tym golu złapali "wiatr w żagle" i
zaczęli grać coraz odważniej. W 14 minucie meczu Bartosz Madeja strzałem z 30
metrów próbował podwyższyć wynik, ale piłka minimalnie minęła słupek. Kolejne
próby rzeszowian kończyły się na udanych interwencjach bramkarza gości -
Stężały. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 1:0. W 58 minucie meczu fatalny
błąd Marcina Pietryki wykorzystał Pietroń. Dośrodkowanie w pole karne "pasiaków"
posłał Pliszka, Marcin Pietryka wypuścił piłkę z rąk tuż przed bramką, a
napastnik gości wykorzystał prezent i z łatwością zdobył wyrównującego gola.
Trzy minuty później Oskar Fryc celował z 25 metrów pod poprzeczkę, ale kolejny
raz na swoim miejscu był bramkarz gości. Mijały kolejne minuty i coraz mniej
wskazywało na to, że resoviacy zejdą do szatni z 3 punktami. Piłkarze biało
-czerwonych atakowali, przyśpieszyli grę, ale nie mogli poradzić sobie z
wysokimi obrońcami Orląt. Na kwadrans przed planowanym zakończeniem meczu
nastąpiła kilkuminutowa przerwa w grze. Napastnik gości Piotr Wilawer tak
nieszczęśliwie zderzył się z obrońcą Resovii, że opuścić musiał murawę na
noszach. Transport kontuzjowanego piłkarza do karetki trwał jakiś czas i sędzia
zmuszony był przedłużyć spotkanie o 8 minut. W 93 meczu swój drugi decydujący
"cios" zadał napastnik Resovii Andrzej Danielak. Idealnie wykorzystał wrzutkę ze
środka boiska i strzałem głową przelobował wychodzącego do piłki Stężałę. Trzy
mminuty później sędzia zakończył spotkanie. Piłkarze Resovii zagrali w
przemeblowanym składzie, ale dzięki walce do ostatnich minut udało im się zdobyć
trzy punkty.
|
resoviacy.pl |
2008.10.05 | Spartakus Szarowola - Resovia Rzeszów 0:0
|
Spartakus: Waśkiewicz, Dowhoszyja, Orzechowski, Roczon, Pawelec,
Habian,
Cieślik (60' Milniczuk), Grela, Paszkiewicz, Beza
(72' Sowa), Droździel
Resovia: Pietryka, Pydych, Kozubek, Kusiak, Szkolnik,
Piątkowski,
Fryc (37' Adamczyk), Madeja, Walaszczyk, Wiktor (75' Korab), Pałkus
(80' Danielak)
Sędzia: Podlecki (Lublin) Widzów: 300
Rzeszowianie po zwycięstwie w derbach wyraźnie obniżyli loty.
Po remisie z Orlętami Łuków wczoraj podzielili się punktami z najsłabszym
zespołem ligi. Mecz był ostry. - Spartakus walczył tak, jakby od spotkania z
nami zależał los całej miejscowości. Niestety, zawodnicy gospodarzy często
przekraczali przepisy - denerwował się trener Resovii Tomasz Tułacz.
Przekonał się o tym Oskar Fryc, któremu rywal rozorał kostkę i pokiereszował
kość piszczelową. - Ta kontuzja pokrzyżowała nam szyki. Musieliśmy dokonać
zmiany, w ataku znalazło się dwóch młodzieżowców i w kilku sytuacjach zabrakło
im zimnej krwi - tłumaczył opiekun "pasiaków".
Jacek Paszkiewicz, grający trener Spartakusa i były piłkarz Resovii, mecz
odbierał zupełnie inaczej. - Jestem zniesmaczony pracą arbitrów. Nie wymagam
od sędziów przychylności dla mojej drużyny, ale przynajmniej mogliby nie
przeszkadzać - grzmiał, podkreślając, że czerwona kartka dla Jarosława
Pawelca to gruba przesada.
Spartakus na spotkanie z liderem przygotował się wyjątkowo sumiennie, dobierając
ultradefensywną taktykę z trzema obrońcami, sześcioma pomocnikami i jednym
napastnikiem. - Zagraliśmy ofiarnie i perfekcyjnie pod względem taktycznym.
Mieliśmy też dwie stuprocentowe okazje. Dla mnie to żadna sensacja, iż
zatrzymaliśmy Resovię - mówił po meczu Jacek Paszkiewicz.
Tomasz Tułacz z remisu nie czynił tragedii, ale szczęśliwy nie był. - Uważam,
że w Szarowoli punkty pogubi niejeden zespół, ale nie będę ściemniał: mieliśmy
tu zdobyć trzy punkty. Przy tak skomasowanej obronie rywala kluczem do sukcesu
stają się stałe fragmenty. Mieliśmy niezliczoną ilość rzutów rożnych i wolnych,
jednak nic z tego nie wynikało - narzekał.
|
TSz, Dziennik Polski |
2008.10.01 | KS Trzebownisko- Resovia Rzeszów 0:16 (0:10)
Puchar Polski
|
7' 12'
Walaszczyk, 15' 32' Danielak, 17' 24' 36' 49' Adamczyk, 28' Piątkowski, 40' 42'
Korab, 54' 78' Kusiak, 73' Pałkus, 80' 86' Złotek
LKS: Bereś, Dudek, Zdrada, Turczyn, Lęcznar (20' T. Pukała), Ślęp (45'
Płonka), K. Pukała, D. Stec (45' Kamiński), Tomaka, M. Tomasik (45' Oliwa), J.
Tomasik
Resovia: Król, Szkolnik, Kusiak, Kozubek, Pydych, Pałkus, Walaszczyk (45'
J.Baran), Danielak, Piątkowski (45' Grabowski), Adamczyk, Korab (55' Złotek)
Rzeszowianie
nie mieli taryfy ulgowej dla piłkarzy A- klasowego Trzebowniska i urządzili
sobie w pucharowym meczu trening strzelecki. Piłkarze Resovii zbroją się
do niedzielnego meczu ligowego w Szarowoli i przeciwko drużynie LKS Trzebownisko
zagrali w mocno przemeblowanym składzie. Nie uchroniło to gospodarzy od
rekordowo wysokiej porażki.
|
resoviacy.pl |
2008.09.27 | Resovia Rzeszów - Orlęta Łuków 1:1 (0:0)
|
83' Kozubek -
82' Dziewulski
Resovia: Pietryka, Kozubek, Kusiak, Baran (53' Piątkowski),
Szkolnik, Pydych,
Madeja, Fryc (83' Adamczyk), Walaszczyk, Pałkus (61' Danielak),
Wiktor (68' Korab)
Orlęta: Liczewski, Janicki, Wróbel, M. Szewczak, Rodak, Grula,
Skrzymowski, Wej (66' Żurawski), P. Szewczak (63' Ozygała), Dziewulski,
Marciniak (90' Oponowicz)
Sędzia: Kuczaj (Dębica), Widzów: 800
Wychwalani pod niebiosa po derbach Rzeszowa piłkarze Resovii tym razem dali
plamę. Z kilku wybornych okazji wykorzystali jedną i zaledwie zremisowali z
zespołem, który do soboty nie zdobył na obcych boiskach choćby punktu.
Goście zaprezentowali w Rzeszowie antyfutbol. Pomysł na sprawienie niespodzianki
nie był skomplikowany - w obronę zaangażowała się niemal cała drużyna Orląt, o
rozegraniu piłki mało kto myślał. Należało ją wybić jak najdalej przed siebie.
Rzeszowianie bili zatem głową w mur i żałowali, że nie udało im się skarcić
rywala na początku spotkania. Po świetnej akcji Kamila Walaszczyka i centrze
Piotra Szkolnika, Przemysław Pałkus "główkował" nad bramką. Chwilę później głową
strzelał Rafał Pydych, ale zbyt słabo, by zaskoczyć Radosława Liczewskiego.
Tuż po przerwie kapitalnej okazji na gola nie wykorzystał Mariusz Wiktor, który
w podobnych okolicznościach na treningach trafia z zamkniętymi oczyma. Resoviacy
czuli, że to nie ich dzień, a gdy pojawiły się nerwy, sytuacja zaczęła się
wymykać spod kontroli. Orlęta tylko na to czekały. Pierwsza wycieczka pod pole
karne lidera zakończyła się celnym strzałem Dariusza Dziewulskiego i na
trybunach zrobiło się cicho jak makiem zasiał.
Jednak rzeszowianie o blamażu nie chcieli słyszeć. Walaszczyk po raz setny
posłał piłkę przed bramkę Liczewskiego, Marek Kusiak powalczył z nim w
powietrzu, a całą akcję wykończył Wiesław Kozubek, który dość nieoczekiwanie
wyrósł na jednego z najskuteczniejszych obrońców ligi. Gospodarze mieli jeszcze
trochę czasu, by pójść za ciosem, lecz nikt nie wiedział, jak to zrobić.
W abstrakcyjny mimo wszystko pejzaż sobotniego meczu wpisał się sędzia Arkadiusz
Kuczaj, który w egzekwowaniu prawa otarł się o groteskę. Andrzeja Danielaka
ukarał kartką za to, że jego ochraniacze pod spodenkami były innego koloru, niż
same spodenki. Napastnik Resovii, który biegał po boisku od dobrych paru minut,
nie mógł kontynuować gry dopóki nie zmienił stroju.
- Cieszę się tylko z gola, bo zagraliśmy bardzo źle - powiedział obrońca
Resovii, Wiesław Kozubek. - Zupełnie inaczej, niż w derbach ze Stalą. Nie
wiem, dlaczego tak się stało. Mam jednak nadzieję, iż drugi raz takiej wpadki
nie zanotujemy. Nie wykorzystaliśmy okazji, aby powiększyć przewagę nad drugą
drużyną w tabeli do trzech punktów.
|
TSz, Dziennik Polski |
2008.09.21 | Stal Kwarcsystem Rzeszów - Resovia Rzeszów
1:4 (0:1)
|
90' Kocur - 8' Wiktor, 53'
Fryc, 71' Kusiak, 84' Danielak
Stal: Nalepa, Hus, Kloc,
Chukwuemeka (66' Wójcik), Sikorski, Kocur, Majda (56' Udoudo),
Szwed, Reiman, Gryboś,
M. Jędryas
(79' Bereś)
Resovia: Pietryka, Szkolnik, M. Baran,
Kusiak, Kozubek,
Walaszczyk (90' Oślizło), Fryc, Madeja
(86' Grabowski), Pydych (89' Złotek), Wiktor,
Pałkus (81' Danielak)
Sędzia: Rafał Krężałek (Krosno)
Widzów: 3500
Takiego wyniku i takiej gry rzeszowskich „pasiaków” nie spodziewał się chyba
nikt z widzów zgromadzonych tego dnia na stadionie przy ul. Hetmańskiej.
Piłkarze Resovii na derbowy mecz przyjechali prosto ze zgrupowania w
poddębickiej Pustyni. Do ostatnich minut przed pierwszym gwizdkiem trwały
spekulacje: „Czy zagra Jarek Piątkowski?” , „Czy wyjdą odpowiednio
zmotywowani?”, „Czy presja kibiców nie sparaliżuje piłkarzy?”. Oczywiście w
rzeszowskiej prasie publikowano od kilku dni kurtuazyjne wypowiedzi trenerów
„...że mecz z lokalnym rywalem jest taki jak każdy inny, itd., itd. ” W takie
bajki nikt z kibiców rzeszowskiej drużyny nie uwierzy nigdy. Dla kibiców Resovii
taki mecz to coś więcej niż 90 minut zawodów sportowych. Wśród wielu z nich
przygotowania do tego meczu trwały od tygodni. Byli też tacy, którzy przylecieli
specjalnie na to spotkanie z emigracji. Wszyscy dostali wspaniałe
zadośćuczynienie w postaci gry piłkarzy Resovii. Wreszcie piłkarze Resovii
tworzyli kolektyw. Grali skutecznie i przeważali na boisku w każdym elemencie
gry.
Wszystko zaczęło się w 8 minucie gry. Idealne podanie „w uliczkę” Przemka
Pałkusa, po profesorsku wykorzystał Mariusz Wiktor. Stalowcy ruszyli do
odrabiania strat, ale na chęciach się skończyło. Pomysł biało-niebieskich na grę
tego dnia polegał na wrzutkach w pole karne i teatralnych upadkach napastników.
W 45 minucie meczu z 35 metrów w samo okienko bramki huknął Przemek Pałkus, a
piłkę z najwyższym trudem w poprzeczkę wybił bramkarz Stali – Nalepa. Po zmianie
stron resoviacy zadali szybko drugi cios. Niesygnalizowany strzał Oskara Fryca w
53 minucie i piłka po odbiciu od słupka wpada do siatki. Kibice Resovii ze
zdumienia przecierali oczy, a ich piłkarzom było mało. W 70 minucie z rzutu
wolnego dośrodkowywał Bartosz Madeja, a piłkę wypuszczoną przez Nalepę wbija do
bramki stoper Resovii – Marek Kusiak. Resoviacy zaczęli grać na luzie i stwarzać
kolejne sytuacje. Swoje idealne szanse na podwyższenie wyniku zmarnowali: Oskar
Fryc i Kamil Walaszczyk. Ich strzałom zabrakło precyzji. To co nie udało się
wcześniej pomocnikom udało się w 85 minucie napastnikowi. Kamil Walaszczyk
dośrodkował z rzutu rożnego, a Andrzej Danielak dopełnił głową formalności. Na
zegarze 0-4, a gospodarzom puszczają nerwy. W 90 minucie po strzale Kocura z
ostrego kąta stalowcy zdobyli honorową bramkę. Honoru w ich grze tego dnia było
jednak jak na lekarstwo. W 91 minucie meczu nieudolny napastnik gospodarzy-
Ireneusz Gryboś swoją złość wyładował na nogach Kamila Walaszczyka i ujrzał
czerwony kartonik. Krótko po tym sędzia zakończył spotkanie i piłkarze Resovii
mogli fetować zwycięstwo, na które zasłużyli w 100%. Tak walczącą Resovię
chciałoby się oglądać w następnych meczach.
|
resoviacy.pl
|
2008.09.13 | Resovia Rzeszów - Wisłoka Dębica 2:0 (2:0)
|
37' Kusiak, 40' Kozubek
Resovia: Pietryka, Kozubek, M. Baran, Kusiak,
Szkolnik,
Pydych (81' Złotek), Fryc (85' Oślizło), Madeja, Walaszczyk, Wiktor (90' J.
Baran), Pałkus (73' Korab)
Wisłoka: Zarychta, Michał Wolański (46' Barycza), Konrad,
Jędrusiak,
Król, M. Kantor, Pokrywka, Bielatowicz (46' Kalita), S. Kantor, Królikowski, D.
Kantor
Sędzia: Żurawski (Mielec) Widzów: 1000
Pierwszy raz w tym sezonie o zwycięstwie rzeszowian decydowały gole obrońców.
Wisłoka, która na stadionie Resovii regularnie obrywa, zrobiła bardzo niewiele,
by zerwać ze złą tradycją. Po zakończeniu meczu dębiczanie największe pretensje
mieli do sędziego.
Ich zdaniem to niedopuszczalne, by spotkanie prowadził człowiek z Mielca, skoro
trener Resovii Tomasz Tułacz i połowa jego zespołu pochodzi właśnie z tego
miasta, a w następnej kolejce Wisłoka gra ze Stalą. Opiekun "pasiaków" przyznał,
że dla niego to również sytuacja niezręczna. - W takich okolicznościach
przeciwnik zawsze znajdzie usprawiedliwienie dla swojej słabej postawy -
stwierdził. Najwyższa pora zatem, by Podkarpacki ZPN przy doborze arbitrów
kierował się większą wyobraźnią. A tak na marginesie, Gerard Żurawski nie
sędziował źle.
Goście sami są sobie winni. Mierzyli się z Resovią poturbowaną niepowodzeniami w
meczach z Orłem i Unią, drużyną o nadwątlonym morale, ale zamiast odważnie
zaatakować, czekali na to, co zrobi rywal. Rzeszowianom zabawa w szachy się nie
podobała, więc Marcin Zarychta dość szybko zaczął bywać w opałach. Po strzale
Piotra Szkolnika i rykoszecie interweniować jeszcze nie musiał, ale po akcjach
Mariusza Wiktora i Kamila Walaszczyka momentalnie wyrósł na bohatera swojego
zespołu. Paradoksalnie to jednak Wisłoka mogła prowadzić. Wyjątkowo nieporadny
tego dnia w obronie Marek Kusiak podał piłkę do Dariusza Kantora, jednak ten
uderzył metr od słupka, potwierdzając, iż jest napastnikiem tyleż zdolnym, co
chorobliwie nieskutecznym. Kusiak zrehabilitował się dziesięć minut później,
strzelając przy słupku. Akcja była dość kuriozalna. Zaczęło się od faulu Roberta
Króla na Oskarze Frycu (kapitan Wisłoki zarzekał się, że przewinienia nie było).
Po mocnym dośrodkowaniu Przemysława Pałkusa piłka wróciła przed "szesnastkę",
trzech zawodników Wisłoki nie potrafiło jej wybić, za to tam gdzie powinien
znalazł się Fryc, który podał do Kusiaka. Zanim dębiczanie otrząsnęli się z
szoku, przegrywali 0-2. Po centrze Bartosza Madei z rogu, stojący przy
"dłuższym" słupku Wiesław Kozubek głową wpakował piłkę do siatki.
Trener Wisłoki Mirosław Kalita widząc nieporadność swoich piłkarzy po przerwie
sam pojawił się na boisku, ale sytuacji nie uzdrowił. Resoviacy też nie dążyli
specjalnie do zmiany wyniku, oszczędzając siły na niedzielne derby ze Stalą.
|
TSz, Dziennik Polski
|
2008.09.07 | Unia Nowa Sarzyna - Resovia Rzeszów 1:0 (0:0)
|
47' Bednarz
Unia: Ząbczyk, Mierzwa,
Gaca, Bartnik, Telka, Radawiec, Brusik,
Szafran (90' Klimek), Wtorek (78' Gap), Sobiło, Bednarz (73' Juda)
Resovia: Król, Kozubek,
Kusiak, M. Baran, Szkolnik, Grabowski (60' Adamczyk), Fryc (67' Madeja),
Walaszczyk, Pałkus (79' Korab), Danielak (51' Oślizło), Wiktor
Sędzia: Wierdak (Krosno) Widzów: 1000
W środę Resovia pogubiła pierwsze punkty, wczoraj doznała
pierwszej porażki i straciła pozycję lidera. Mecz nie był ciekawy, a jedyny gol
padł po błędzie obrony - najbardziej solidnej dotąd formacji rzeszowian.
Zdobył go weteran boisk Stanisław Bednarz, którego trener Unii Piotr Brzeziński
nazywa lisem pola karnego. - Jak dostanie piłkę w "szesnastce" to za nic nie
poda - śmiał się po meczu. Bednarz imponuje regularnością. Izolatorowi wbił
gola w 48 minucie, Tomasovii w 49, Resovii - w 47. Wszystkie te spotkania
zakończyły się wygraną "chemików", którzy po niemrawym początku sezonu
potwierdzają swoje wysokie aspiracje.
Sekundy przed golem Bednarza, przed szansą stanęli resoviacy, ale Mirosław Baran
minął się z piłką po centrze Kamila Walaszczyka. W 83 minucie rozgrywający
"pasiaków" znów dośrodkował z kornera, piłka wpadła do siatki, lecz sędzia gola
nie uznał. Jego zdaniem, przy tej akcji ucierpiał bramkarz Unii Dominik Ząbczyk.
Trener Resovii Tomasz Tułacz nie szukał po meczu usprawiedliwień i po męsku
stwierdził, że jego zespół zawiódł na całej linii. - Nerwowych ruchów nie
będziemy wykonywać, co nie znaczy, że nad porażką przejdziemy do porządku
dziennego. Mam do pogadania z zespołem. Miło na pewno nie będzie - grzmiał
szkoleniowiec.
|
Dziennik Polski
|
2008.09.03 | Resovia Rzeszów - Orzeł Przeworsk 2:2 (1:1)
|
45' Wiktor, 52' Pałkus - 44' 84' Sierżęga
Resovia: Pietryka, Szkolnik, Kusiak, M. Baran, Pydych, Piątkowski
(68' Grabowski), Walaszczyk, Fryc (46' Madeja),
Oślizło
(46' Korab), Pałkus, Wiktor (84' Adamczyk)
Orzeł: Jankowski, Tworzydło, Łuczyk, Misiło, Skała, Majcher (60' Wojtas),
Rajzer, Laska (81' Jagieła), Sierżęga,
Szymański (81' Jarosz), Boratyn (88' Zieliński)
Sędzia: Małodziński (Mielec) Widzów: 1200
W piątej kolejce rozgrywek III ligi lider pogubił punkty na własnym boisku,
remisując z Orłem Przeworsk. Zespół "pasiaków" bliski był wygranej, lecz na
przeszkodzie stanął grający trener Orła Bogusław Sierżęga, który golem z rzutu
wolnego pozbawił gospodarzy zwycięstwa. Notabene pierwszą bramkę strzelił on
także egzekwując wolnego.
Lider stracił pierwsze punkty w rozgrywkach, lecz wszakże każda seria ma swój
kres... Przyznać jednak trzeba, że resoviacy wcale nie musieli tego meczu
zakończyć remisem, z drugiej jednak strony Orzeł pokazał, że słusznie uznawany
jest za resoviacy mieli zupełnie inne cele w tym meczu aniżeli tylko jedynie
oczko.
Pretensje o to, że nie wgrali tego meczu, rzeszowianie mogą mieć wyłącznie do
siebie. W pierwszych dwudziestu minutach "pasiaki" mogły prowadzić już co
najmniej 1-0, lecz najpierw Wiktor przegrał pojedynek sam na sam (po idealnym
podaniu Walaszczyka), zaś w 19 min egzekwujący rzut wolny Przemysław Pałkus
posłał piłkę wprost do rąk Jankowskiego. Odpowiedź gości nadeszła szybko, w 22
min gry groźnie strzelał Szymański, jednakże futbolówka minęła cel.
Ciekawiej na boisku zrobiło się dopiero po kwadransie. Najpierw rajd lewą stroną
przeprowadził Piątkowski, strzelił z ostrego kąta na krótki słupek, lecz
Jankowski był na posterunku i sparował piłkę na róg. Za moment golkiper Orła
znów pokazał swój kunszt, broniąc na raty strzał Walaszczyka z wolnego, z
odległości niemal 30 metrów. Co się nie udało Resovii, dokonał tego grający
trener gości Bogusław Sierżęga, który w 44 min kąśliwym strzałem sfinalizował
rzut wolny i było 0-1.
Radość przyjezdnych nie trwała długo; tuż przed przerwą Przemysław Pałkus urwał
się prawą stroną, pociągnął z piłką pod pole karne, zacentrował w stronę bramki,
a tam nadbiegający Mariusz Wiktor musnął futbolówkę nogą, myląc wychodzącego
bramkarza Orła i było 1-1. Po zmianie stron mocnym akcentem rzeszowska obronę
obudził Bogusław Sierżęga, jedna z kluczowych postaci tego meczu. Ponownie bił
wolnego i tym razem niewiele zabrakło, by piłka zatrzepotała w siatce; w tym
przypadku ostemplowała jedynie słupek. Na miano gracza meczu zasłużył także
Przemysław Pałkus. Asystował przy pierwszej bramce dla Resovii, strzelił drugą,
uderzając w 51 z pierwszej piłki po ziemi tuż przy prawym słupku.
Kiedy Resovia spokojnie prowadziła grę, licząc że już nic złego się nie stanie,
szyki pokrzyżował im bohater Orła. W 84 min potężnie przymierzył z wolnego i
Pietryka tylko odprowadził piłkę wzrokiem. "Pasiaki" mogły wyrównać tuż przed
końcowym gwizdkiem - Pałkus wypuścił lewą stroną Szkolnika, ten dograł wzdłuż
linii na pole karne, tam jednak Adamczyk rozminął się z piłką, przez co rezultat
nie uległ już zmianie. Na marginesie można przytoczyć taka ciekawostkę, że w tym
meczu "pasiaki" nie zagrały w swoich tradycyjnych koszulkach. Stroje w
biało-czerwone pasy ubrali bowiem goście, "udając" resoviaków.
|
Dziennik Polski |
2008.08.30 | Avia Świdnik - Resovia Rzeszów 1:3 (1:2)
|
12' Białek - 17'
Wiktor, 31' Piątkowski, 92' Madeja
Avia: Mazur, Kleszcz (8' Paluszek), Pielach, Grzegorczyk,
Połeć, Orzędowski (60' Kamiński), Gralewski, Pranagal, Popajewski (46'
Rusiecki), Boniecki (78' Nowiński), Białek
Resovia: Pietryka, Pydych, Kozubek,
Baran, Szkolnik, Piątkowski, Fryc (85' Madeja), Walaszczyk, Pałkus (83'
Adamczyk), Danielak (65' Oślizło), Wiktor
(80' Korab)
Sędzia: Mariusz Śledź (Biała Podlaska). Widzów: 600
Pierwszy raz w sezonie Resovia musiała odrabiać straty, ale z zadania
wywiązała się perfekcyjnie. Do siatki trafiali obaj superstrzelcy - Wojciech
Białek i Mariusz Wiktor.
Białek zdobył gola-marzenie: w pełnym biegu uderzył z woleja w górny róg bramki.
Marcin Pietryka tylko pokręcił głową z niedowierzaniem. Wydawało się, że lider
napotka w Świdniku twardy opór, jednak z każdą kolejną minutą rosła przewaga
"pasiaków". Od chwili, gdy Wiktor strzelił na 1-1, resoviacy całkowicie przejęli
kontrolę nad wydarzeniami. Kwadrans później już prowadzili. Skutecznie z wolnego
przymierzył Jarosław Piątkowski, który dostrzegł, iż bramkarz Krzysztof Mazur
stanął za daleko od słupka. Piłkarze Avii bezradnie biegali za piłką, ich obrona
popełniała kosmiczne błędy, a trener Wiesław Kołodziej zieleniał ze złości. Tuż
przed przerwą debiutant Patryk Grzegorczyk podał do... Andrzeja Danielaka,
jednak napastnik rzeszowian z prezentu nie skorzystał. Na początku II połowy
bliski szczęścia był pomocnik Avii Damian Rusiecki i była to ostatnia w tym
meczu okazja dla gospodarzy. Szybko stracili oni zresztą ochotę do walki i
zrezygnowani snuli się po murawie. Dobił ich Bartosz Madeja, zaledwie cztery
minuty po wejściu na boisko.
|
TSz, Dziennik Polski
|
2008.08.23 | Resovia Rzeszów- Górnik II Łęczna 1:0 (0:0)
|
70' Wiktor
Resovia: Pietryka, Pydych (84' Kozubek), Kusiak, Baran, Szkolnik,
Piątkowski
(85' Grabowski), Walaszczyk, Fryc, Pałkus (84' Korab), Danielak
(62' Madeja),
Wiktor
Górnik: Witkowski, Kosiec,
Stefaniuk, Klajda, Jędrzejuk, Klimkiewicz, Sołdecki, Flis (46' Wójcik),
Jankowski, Krakiewicz, Gromba (60' Grozdek)
Sędzia: Antosz (Tarnobrzeg) Widzów:
1000
Gdyby przed sezonem ktoś powiedział mi, że po trzech meczach będę miał na koncie
5 strzelonych goli, uznałbym go za wariata. Sam marzyłem po cichu o trzech
trafieniach w rundzie - zwierzał się po meczu z Górnikiem strzelec
zwycięskiej bramki Mariusz Wiktor. Przyznawał, że w sobotę dopisało mu
szczęście. - Ten gol to był fuks. Ledwo zdołałem musnąć piłkę, która chyba
otarła się jeszcze o słupek. Potem miałem znacznie lepszą okazję, mogłem podawać
do Łukasza Koraba, jednak zdecydowałem się na strzał i bramkarz Górnika odbił
piłkę.
Resovia wygrała trzeci mecz i pozostała liderem. Tym razem rywal nie leżał
na łopatkach, lecz bił się dzielnie do samego końca. - Przyjechaliśmy do
Rzeszowa po punkty. Niestety, jeden błąd zniweczył plany - żałował kapitan
Górnika Łukasz Jankowski. Błąd o którym wspomniał przytrafił się gościom w 70
minucie. Przemysław Pałkus mocno dośrodkował z wolnego w pole karne, a stojący
przy "dłuższym" słupku Wiktor tylko dostawił nogę. - Piłka przeszła całą
linię obrony, a jakby tego było mało, kolega odpowiedzialny za pilnowanie
napastnika Resovii przysnął - opowiadał kapitan łęcznian. - Tylko w tej
akcji rzeszowianie nas zaskoczyli. Na ich ataki oraz agresywną grę byliśmy
przygotowani.
Gospodarze zdobyli bramkę, gdy w defensywie Górnika zabrakło Sebastiana Klajdy.
Jeszcze przed przerwą zawodnik doznał urazu głowy, a na początku II połowy
zasłabł we własnym polu karnym i z podejrzeniem wstrząśnienia mózgu został
odwieziony karetką do szpitala. Cytowany Łukasz Jankowski cofnął się z pomocy do
obrony, co skutkowało tym, iż resoviacy mieli więcej swobody w środkowej strefie
boiska. Ich akcje z minuty na minutę stawały się coraz groźniejsze. Spora w tym
zasługa Pałkusa, który po zejściu z boiska Andrzeja Danielaka zajął miejsce w
ataku. Na lewej flance pojawił się Kamil Walaszczyk, w środku pomocy Bartosz
Madeja.
Gdyby Danielak wykorzystał choć jedną z trzech wybornych okazji, jakie miał,
zmiany nie byłyby potrzebne. Żal zwłaszcza sytuacji z 59 minuty. Trzy podania
wystarczyły rzeszowianom do rozmontowania górniczej defensywy, Danielak ładnie
wyszedł na pozycję i w sytuacji sam na sam z bramkarzem huknął obok słupka.
Jakby nie zdawał sobie sprawy, że od atomowej próby lepsze są spryt i precyzja.
Równie doskonałych okazji nie wykorzystali Wiktor i Walaszczyk, również Jarosław
Piątkowski mógł zaskoczyć bramkarza Górnika.
Goście potwierdzili, że są zespołem poukładanym taktycznie, dobrze wyszkolonym
technicznie, a także tracącym głowy w ważnych momentach. Gdyby na początku
spotkania Damian Flis strzelał, a nie podawał, Marek Kusiak nie zażegnałby
niebezpieczeństwa. W końcówce Krystian Wójcik z 17 metrów posłał piłkę na
wysokość ósmego piętra.
Resovia wygrała skromnie, ale zasłużenie. Została nagrodzona za nieustępliwość i
umiejętność wykorzystania szansy, jaka pojawia się zawsze przy okazji rzutów
wolnych i rożnych. Stałe fragmenty, pressing na całym boisku i dobra gra w
defensywie nie pierwszy i zapewne nie ostatni raz pozwoliły "pasiakom" cieszyć
się z kompletu punktów.
|
Dziennik Polski
|
2008.08.18 | Łada Biłgoraj - Resovia Rzeszów 0:5 (0:3)
|
7' Kusiak, 25'
88' Wiktor, 35' Fryc, 50' Danielak
Łada: Kozak, Skrzypek, Sawczuk, Kasiak, Góra (77' Rozwadowski),
Bubiłek, Blicharz (46' Dycha), Chomicz, Pawlis, Myszka (46' Fulara), Zarczuk
Resovia: Pietryka, Szkolnik, Kusiak, M. Baran, Pydych
(65' Korab), Piątkowski (80' Oślizło), Fryc (77' J. Baran), Walaszczyk,
Pałkus (65' Kozubek), Danielak, Wiktor
Sędzia: Pastusiak (Lublin) Widzów: 800
Piłkarze Resovii zrehabilitowali się za porażkę jaką odnieśli w ubiegłym roku w
Biłgoraju. 5-0 to najniższy wymiar kary jaki mieli okazję zafundować
biało-czerwoni miejscowym. W pierwszym kwadransie meczu nie zapowiadało się
jednak na taki rezultat końcowy. Resoviacy zaczęli bardzo nerwowo i gospodarze
coraz groźniej atakowali na bramkę Pietryki. Obrona „pasiaków” przetrwała
jednak ten okres gry i już w 7 minucie padła pierwsza bramka po strzale Marka
Kusiaka. Dwadzieścia minut później idealnie koło słupka uderzył najmłodszy z
resoviaków Mariusz Wiktor i było 2-0. Od tej pory resoviacy mogli grać
spokojniej, dokładniej rozgrywać piłkę i to oni zaczęli napór na bramkę
przeciwnika. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Bramkę na 3-0 w 35 minucie
strzelił kolejny młodzieżowiec Oskar Fryc, który rozegrał bardzo dobre
spotkanie. Po przerwie resoviacy nie zwalniali tempa i na listę strzelców
wpisali się jeszcze: Danielak w 50 min. i Wiktor w 88 minucie. Wynik spotkania
byłby jeszcze wyższy gdyby nie błąd sędziego liniowego, który po prawidłowo
strzelonej przez Danielaka bramce „doszukał” się spalonego. W ostatnich minutach
meczu swoje okazje bramkowe mieli jeszcze: Korab i Piątkowski, który trafił
piłką w słupek. Piłkarze Łady w drugiej połowie mieli dwie szanse na strzelenie
kontaktowych goli, ale dwukrotnie udanymi interwencjami popisał się Marcin
Pietryka. Po meczu liczna grupa kibiców Resovii miała niedosyt wrażeń
sportowych i udała się dopingować mecz tenisa ziemnego rozgrywany na kortach
sąsiadujących ze stadionem Łady.
|
resoviacy.pl
|
2008.08.13 | GKS Pniówek - Resovia Rzeszów 2:1 (0:0)
| Puchar Polski
|
68' Woniakowski,
83' Maroszek- 89' Kozubek
Pniówek: Michałowski, Przybyła,
Mazur, Goik, Bujok, Tomala (46' Szczęsny), Taraszkiewicz, Mazurek (84'
Wojciechowski),
Zyzak, Dudek (46' Maroszek), Woniakowski
Resovia: Pietryka, Szkolnik, Kozubek,
Baran, Kusiak, Grabowski (80' Złotek), Pałkus (83' Adamczyk), Madeja,
Walaszczyk, Mazurkiewicz (75' Wiktor), Danielak
Sędzia: Płoskonka (Tarnów) Widzów: 300
Resoviacy w pierwszej połowie nie ustępowali niczym gospodarzom, a gra była
wyrównana. Rzeszowianie mieli nawet okazje do strzelenia gola, ale ani Piotr
Mazurkiewicz, ani Andrzej Danielak nie potrafili skierować piłki do siatki.
Gospodarze tylko raz zagrozili bramce Marcina Pietryki, ale strzał Pawła
Woniakowskiego zablokował Wiesław Kozubek.
W drugiej połowie resoviakom nie udało się już jednak powstrzymać Woniakowskiego,
który dał prowadzenie miejscowym. Drugą bramkę kwadrans później dołożył Piotr
Maroszek i było po meczu. Ambitna pogoń resoviaków zakończyła się jedynie
honorowym trafieniem Kozubka. Wcześniej jednak rzeszowianie stracili
Mazurkiewicza, który z podejrzeniem zerwania ścięgna Achillesa, po kopnięciu bez
piłki przez jednego z przeciwników, został odwieziony do szpitala.
|
Gazeta Wyborcza
|
2008.08.09 | Resovia Rzeszów- Stal Mielec 6:0 (5:0)
|
12' 21' Wiktor,
37' Piątkowski, 40' Walaszczyk, 42' Mazurkiewicz, 88' Kozubek
Resovia: Król, Kozubek, Baran,
Kusiak, Pydych, Piątkowski (46' Grabowski), Walaszczyk, Madeja, Oślizło (75'
Fryc), Mazurkiewicz (63' Danielak), Wiktor (66' Adamczyk)
Stal: Ćwiczak, Gorzelany (44' Mroziński),
Czarny, Podstolak, Faka, Jędryka, Szymański (70' Bajorek), Popielarz,
Sekuła, Ryguła (60' Sedlaczek),
Pruchnik (81' Korzępa)
Sędzia:
Rafał Krężałek (Krosno) Widzów:
1300
"Pasiaki” na inaugurację rozgrywek udzieliły bardzo surowej lekcji mieleckiej
młodzieży. Jednym z bohaterów meczu został Mariusz Wiktor, który w debiucie
strzelił dla Resovii dwa gole.
To była różnica dwóch klas. Mielczanie wyszli na boisko onieśmieleni, przed
pauzą mieli problem z wymianą kilku podań, z trudem dochodzili do strefy
środkowej, sporadycznie gościli pod bramką. Resovia rozkręcała się kilkanaście
minut, a jak już zaskoczyła, zrobiła sobie strzelecki trening. Resoviakom bardzo
dobrze wychodziły akcje oskrzydlające, szczególnie te po prawej stronie, gdzie
błyszczał Jarosław Piątkowski. Pomocnik gospodarzy chwilami mijał rywali jak
dzieci i co chwilę posyłał centry na pole karne. Dwie z nich sfinalizował
Mariusz Wiktor, który przy uderzeniu głową popisał się dużą precyzją.
Sam Piątkowski zaliczył ciekawego gola - po świetnym podaniu od Marka Kusiaka
pociągnął niemal do linii końcowej boiska, uśpił czujność naciskającego go
obrońcy i sprytnym niesygnalizowanym strzałem wycelował idealnie w długi róg
(bramkarz Stali trochę przysnął). Także z ostrego kąta, tyle że z wolego, do
siatki trafił rządzący wspólnie z Bartoszem Madeją w środku pola Kamil
Walaszczyk. W tej sytuacji także nie popisał się Łukasz Ćwiczak, który miał
"udział” i przy golu Piotra Mazurkiewicza.
Po zmianie stron rzeszowianie stracili nieco rozmach i rytm gry, ale Stal wiele
z tego powodu nie wskórała. Raz tylko Tomasz Król miał problem, gdy z dystansu
huknął Paweł Sekuła. W końcówce oprócz Wiesława Kozubka, powinien trafić (także
głową) Andrzej Danielak. W tym wypadku także centrował wszędobylski Walaszczyk.
W Resovii brakło Przemysława Pałkusa, który w sobotę zmieniał stan cywilny. |
Nowiny
|
|
|