MECZE | jesień 2008/09

  klub
strona główna
aktualności
informacje
prasa
wydarzenia
wywiady
  liga
kadra
terminarz
mecze
tabela
  historia
kronika
resoviacy
1905...
Rzeszów
artykuły
  www
e-muzeum
foto
linki
kontakt
księga gości
forum

















































 

 

 

2008.11.11 | Pogoń Leżajsk - Resovia Rzeszów 1:2 (1:1) Puchar Polski

15' K.Padiasek - 42' (k) Walaszczyk, 65' Danielak

Pogoń: Rauza, Krawczyk, Rogala, S. Padiasek, Myćka (60' Krasowski), K. Padiasek, Warzocha, Szmuc (75' Lach), Bujniak (46' Kędzierski), Gosa, Dejnaka (80' Kaszowski)
Resovia:
Pietryka, Pydych, M. Baran, Kozubek, Szkolnik (46' Kusiak), Piątkowski, Grabowski, Walaszczyk, Oślizło (60' Jakubowski), Danielak, Pałkus (54' Adamczyk)
Sędzia: Kuczaj (Dębica), Widzów: 300

- Walczyliśmy do momentu, w którym starczyło nam sił. Ale Resovia była lepsza. Utrzymywała się przy piłce, stwarzała sytuacje - przyznawał opiekun Pogoni Tomasz Szmuc. Lider III ligi przegrywał po strzale Kamila Padiaska, ale potem w roli głównej wystąpił były zawodnik "piwoszy" Andrzej Danielak. W 42 minucie został sfaulowany w polu karnym przez bramkarza gospodarzy, po przerwie strzelił głową do siatki po akcji Witolda Jakubowskiego i dośrodkowaniu Rafała Pydycha.
W rzeszowskiej ekipie nie wystąpił Mariusz Wiktor, który w niedzielę, kilkanaście godzin po ligowym meczu ze Stalą Kraśnik, przeszedł operację usunięcia wyrostka robaczkowego.

  Dziennik Polski

2008.11.08 | Resovia Rzeszów - Stal Kraśnik 0:0

Resovia: Król, Szkolnik, Kusiak, M.Baran, Kozubek, Pałkus, Walaszczyk, Fryc, Piątkowski (79' Grabowski), Wiktor (48' Korab), Danielak (60' Oślizło)
Stal: Beszczyński, Binkiewicz, Wojtysiak, Ławryszyn, Piasecki, Gołębiowski (46' Beszczyński), Gutek, Iracki (75' Ręba), Słoniewski, Dydo (89' Pacek), Jacenkiw (78' Jasik)
Sędzia: Mołodzinski (Mielec) Widzów: 600

W konfrontacji z ligowym średniakiem Resovia znów zagrała słabo. Wprawdzie już od pierwszych minut rzeszowianie przeważali, ale nie potrafili znaleźć sposobu na udokumentowanie golem swojej przewagi. Mimo nie najlepszej gry, okazji do pokonania bramkarza Stali rzeszowscy piłkarze mieli co najmniej kilka. Szczególnie w pierwszej połowie. W tym okresie resoviacy egzekwowali sporą liczbę stałych fragmentów gry i kilkakrotnie była szansa na objęcie prowadzenia. Zabrakło jednak precyzji. Ponadto bardzo pewnie w bramce gości spisywał się Kamil Beszczyński. Również próby zaskoczenia golkipera gości z dystansu nie przyniosły powodzenia. W 10. min techniczny strzał Kamila Walaszczyka niewiele minął światło bramki, a dwie minuty później po mocnym uderzeniu zza pola karnego tego samego zawodnika piłka trafiła w poprzeczkę.
Natomiast w grze gości, którzy ograniczali się do zabezpieczania własnej bramki, kilka sytuacji, stworzonych pod bramką Tomasza Króla było raczej dziełem przypadku niż efektem przemyślanych zagrań.
W drugiej połowie rzeszowianie nadal posiadali przewagę, ale nadal nic z tego nie wynikło. W poczynaniach lidera było znów za dużo niecelnych podań i nerwowości. Mimo to były okazje, aby pokonać Beszczyńskiego. Bramkarza gości szczęście jednak nie opuszczało. W 56. min po strzale Przemysława Pałkusa z kilku metrów futbolówkę praktycznie z linii bramkowej wybił jeden z obrońców gości, a pięć minut przed końcem techniczny strzał Kamila Oślizły trafił w słupek, po czym piłka przeszła wzdłuż bramki.

Super Nowości

2008.11.02 | Tomasovia Tomaszów Lub. - Resovia Rzeszów 3:3 (2:0)

16' Ł. Chwała, 28' Kusiak (sam.), 63' Ciećko - 49' Pałkus, 87' Walaszczyk, 93' Kozubek

Tomasovia: Bartoszyk, Banaś (87' Kasperek), Sioma, Joniec, Myszkowski (72' Wójcik), I. Baran (90' Brytan), Stefanik, Ciećko, Ł. Chwała, Zatorski, Głaz (86' Raczkiewicz)
Resovia: Pietryka, Szkolnik, Kusiak, M. Baran
(46' Madeja), Kozubek, Pydych, Walaszczyk, Fryc, Piątkowski (83' Danielak), Adamczyk (46' Korab), Pałkus
Sędzia: Śledź (Biała Podlaska), Widzów: 1000 (w tym 200 z Rzeszowa)

Resoviacy jechali do Tomaszowa w roli faworyta, ale z dużymi obawami. Rzeszowianom gra z „ogonem tabeli” nie idzie, a gospodarze nie przegrali meczu od pięciu kolejek. Jak się później okazało obawy biało- czerwonych okazały się uzasadnione. Rzeszowianie niewątpliwie odczuwają już trudy sezonu i ciężkiej roli lidera rozgrywek. Dobre okresy gry „pasiaków” przeplatają się z przestojami. Tak było i w tym meczu.
Pierwsze minuty spotkania to ostrożna gra piłkarzy jednej i drugiej drużyny. Strzały Walaszczyka (9 min.) i Pałkusa (11 min.) nie sprawiły bramkarzowi gospodarzy kłopotu. Początek nieszczęść Resovii nastąpił już w 16 minucie. Napastnik gospodarzy Chwała z bliskiej odległości pokonał Pietrykę i pokazał kolegom z zespołu, że nie taki lider straszny jak się spodziewano. Resoviacy ruszyli do odrabiania straty bramkowej, ale swoich szans nie wykorzystali Piątkowski i Adamczyk (18 min.). Również w 26 minucie meczu nie udało się Pydychowi to... co udało się w chwilę później gospodarzom. Z prawej strony boiska w pole karne dograł pomocnik gospodarzy Baran, a 17- letni napastnik Głaz zdołał z trudnej pozycji oddać strzał na bramkę Pietryki. Piłka po odbiciu od nóg jednego z obrońców Resovii wpadła do bramki. Przed przerwą z rzutu wolnego strzelał Walaszczyk, ale bramkarz gospodarzy wybił piłkę na rzut rożny. W przerwie nie obyło się bez męskiej rozmowy w szatni resoviaków. Trener Resovii dokonał również zmian. Goście do drugiej połowy wyszli z trzema obrońcami i ostro zabrali się za odrabianie strat. W 49 minucie Pałkus odebrał piłkę środkowemu obrońcy gospodarzy i zdobył bramkę kontaktową. W 59 minucie rzeszowian po strzale Stefanika uratowała poprzeczka. Dwie minuty później piłka po strzale Pałkusa z 25 metrów minimalnie przeszła obok słupka. Resoviacy postawili wszystko na jedna kartę i atakowali coraz śmielej. Niestety zostali skarceni w 63 minucie meczu. Głaza zagrał do niepilnowanego Ciećki, a ten bez trudu umieścił piłkę pod poprzeczką. Do końca meczu pozostało 27 minut, a „pasiakom” nie pozostało nic innego jak atakować i szukać szans na bramkę kontaktową. Wiele zamieszania na polu karnym gospodarzy sprawiały dośrodkowania aktywnego pomocnika gości Walaszczyka. Środkowy pomocnik Resovii był tego dnia najlepszym piłkarzem „pasiaków” i to jemu udało się zdobyć bramkę kontaktową w 87 minucie meczu. Gospodarze zaczęli grac nerwowo, a goście nie tracili wiary w odzyskanie chociaż jednego punktu. W doliczonym czasie gry z rzutu wolnego dośrodkowywał Madeja, a Kozubek zrobił to co większości kibicom na stadionie wydawało się niemożliwe, czyli strzelił bramkę na 3-3. Był to 11 gol dla Resovii w karierze tego młodego środkowego obrońcy i nie pierwszy jego gol zdobyty w doliczonym czasie gry. Kolejny raz opłaciło się „pasiakom” walczyć do ostatniej minuty meczu i kolejny raz z opresji wyszli po dobrze wykonanym stałym fragmencie gry.

resoviacy.pl

2008.10.25 | Resovia Rzeszów - Izolator Boguchwała 1:0 (0:0)

74' Kusiak

Resovia: Pietryka, Kozubek, Kusiak, M. Baran, Szkolnik, Piątkowski, Fryc
, Walaszczyk (87' Madeja), Pydych (76' Adamczyk), Danielak (65' Pałkus), Wiktor(91' Korab)
Izolator: Kwaśny, Kopiec, Iwanowski
, Woźniak90', Szpond, Brocki, Kuter (76' Skiba), Cupryś, Domin, Karwat, Kawa(76' Porada)
Sędzia: Żurawski (Mielec), Widzów: 800

- Pora, by wrócić do efektownej gry - zapowiadał przed meczem pomocnik Resovii Kamil Walaszczyk. Na chęciach się skończyło. Lider zwyciężył, ale nie zachwycił. Decydującego gola zdobył Marek Kusiak i było to już czwarte trafienie doświadczonego stopera w tej rundzie.
To była bramka dla rzeszowian charakterystyczna. Z rogu dośrodkowywał Jarosław Piątkowski, a doskonale grający głową Kusiak uderzył z kilku metrów nie do obrony. Odkąd Mariusz Wiktor zatracił skuteczność, stałe fragmenty są najgroźniejszą bronią Resovii. Rywale o tym wiedzą, ale ciągle dają się zaskakiwać. W meczu z Izolatorem "pasiaki" dopięły swego dopiero przy czternastym dośrodkowaniu z kornera. Drużyna z Boguchwały wywalczyła trzy rzuty rożne i choćby ta statystyka pokazuje, kto w sobotę przeważał.
W polu karnym Izolatora kotłowało się zwłaszcza przed przerwą. Obrońcy gości fatalnie się ustawiali, bramkarz Witold Kwaśny miał problem z utrzymaniem piłki w dłoniach. Po jednej z takich niepewnych interwencji trzy metry od pustej bramki znalazł się Andrzej Danielak. I trafił, tyle, że w słupek podtrzymujący siatkę. - Niepotrzebnie uderzałem prawą nogą. Tak czy siak, nie miałem prawa spudłować - kajał się napastnik Resovii. - Gdybyśmy zremisowali, miałbym za swoje. Dlatego Markowi Kusiakowi winny jestem duże piwo - dodawał już z uśmiechem.
Trener Tomasz Tułacz nie zmył Danielakowi głowy, bo ten grał całkiem przyzwoicie. Dużo widział, dokładnie podawał do kolegów. Tak było w 38 minucie, lecz Wiktor nie bardzo wiedział, co zrobić z piłką i okazja na gola przepadła.
Druga połowa zaczęła się od błędu Kusiaka i przytomnej reakcji Marcina Pietryki, który musiał się też gimnastykować po zaskakującym uderzeniu z dystansu Kamila Kawy. Ale to miejscowi ciągle rozdawali karty, bo to oni utrzymywali się przy piłce. Cudów w bramce zaczął jednak dokonywać Kwaśny i niespodzianka wisiała w powietrzu. Bramkarz Izolatora wyciągał się jak struna po strzałach Walaszczyka, Oskara Fryca i Rafała Pydycha. Po "główce" Kusiaka uratowała go poprzeczka, tyle, że wtedy Resovia już prowadziła.
Piłkarze Izolatora nie odstawiali nóg, w końcówce ruszyli nawet śmielej do przodu, ale mieli kłopot z wykończeniem akcji. Dziś widać, ile dla tego zespołu znaczył Tomasz Walat i jak trudno znaleźć jego następcę.

TSz, Dziennik Polski

2008.10.22 | Chemik Pustków - Resovia Rzeszów 1:3 po dogr. (0:1, 1:1)       PP

Chemik Pustków - Resovia Rzeszów 1:3 po dogrywce (0:1, 1:1)
65' Balasa - 42' M. Baran, 102' Kozubek, 117' Pałkus

Chemik: Kochan, Pociask, Bełko, Cyran (90' Popiela), Rudny110', Kura, Wielgus (95' Sędłak), Banaś, Czerkies, Hajnas (46' Wicher), Balasa
Resovia: Król, M. Baran, Kozubek, Jakubowski, Szkolnik, Piątkowski (46' Złotek), Madeja, Grabowski
, J. Baran (46' Walaszczyk), Adamczyk (85' Pałkus), Korab (76' Danielak)
Sędzia: Lipczyński (Dębica) Widzów: 400

Resoviacy chcieli pokonać lidera dębickiej A-klasy minimalnym nakładem sił. Jednak piłkarze z Pustkowa zagrali wyjątkowo ambitnie i do rozstrzygnięcia potrzebna była regulaminowa dogrywka. Do 62 minuty resoviacy prowadzili 1-0, po bramce strzelonej przez środkowego obrońcy Mirosława Barana. W 62 minucie po rzucie wolnym pośrednim wyrównał na 1-1 Kamil Balasa. W dogrywce dało znać o sobie większe doświadczenie i lepsze przygotowanie kondycyjne rzeszowian. Efektem tego były bramki Kozubka (95’) i Pałkusa (117’). W drugiej części dogrywki grający trener gospodarzy Rafał Rudny został ukarany czerwoną kartką za dyskusje z arbitrem i gospodarze kończyli pucharowe spotkanie w osłabieniu.

resoviacy.pl

2008.10.19 | Karpaty Krosno - Resovia Rzeszów 1:1 (0:1)

47' Buczek - 38' Walaszczyk

Karpaty: Korbecki, Gąsiorek, Zych, Gonet, Śliwiński, Przybyła
, Jurczak, Ochmański (46' Zima), Buczek (88' Macnar), Biliński (90' Ruszała), Bogacz(80' Ziobro)
Resovia: Pietryka, Pydych, Kozubek, Kusiak, Oślizło (60' Szkolnik), Piątkowski, Fryc, Walaszczyk, Pałkus (71' Grabowski), Wiktor (65' Korab), Danielak
Sędzia: Kuczaj (Dębica), Widzów: 1500 (250 z Rzeszowa)

Po klęsce w Tomaszowie Lubelskim, remis Karpat z liderem, należy uznać za wyśmienity wynik. Natomiast Resovia, tracąca punkty w Krośnie, nie może mieć powodów do zadowolenia. Zarówno z wyniku jak i przede wszystkim z gry. Nie wiadomo czy otoczka meczu, trenerzy Tomasz Tułacz i Maciej Huzarski oraz trzech byłych resoviaków (Maciej Biliński, Bartłomiej Bogacz, Sławomir Przybyła) w barwach Karpat, czy też stawka meczu, tak usztywniły piłkarzy obu drużyn, że ładnej gry było jak na lekarstwo. Nie brakowało tylko walki.
Prawie każdy zalążek płynnej akcji był przerywany faulem. W I połowie częściej naruszali przepisy gry goście. Wiele było też niecelnych podań, niezbyt udanych zagrań, jakaś irracjonalna nerwowość i brak odwagi na bardziej zdecydowany atak pętały nogi piłkarzy. Obie drużyny odczuwały respekt przed sobą, co w przypadku Resovii dziwi bardziej. W bramce krośnieńskiej bardzo niepewnie zachowywał się Marcin Korbecki, ale Resovia tego nie wykorzystała. Aktywny Maciej Biliński, ikona Resovii, grający chyba po raz drugi w swoim życiu przeciwko macierzystemu klubowi, w 17 min oddał pierwszy celny strzał na bramkę. Zagrywał mu Bartłomiej Bogacz, ale Marcin Pietryka bardzo pewnie obronił. Słynny "Bilu", pokrzykujący na swoich partnerów z drużyny i mobilizujący do walki, w 21 min uderzał z wolnego (ponad 20 m), ale tym razem piłka poszybowała wysoko nad bramką. Drugi raz przed przerwą zagroził bramkarzowi gości dobrze grający i absorbujący obronę Resovii Bartłomiej Buczek. Po centrze z wolnego Sławomira Przybyły, wysoki zawodnik Karpat uderzył piłkę głową, ale nie na tyle aby Pietryka mógł skapitulować. To jednak Resovia objęła prowadzenie, a Kamil Walaszczyk miał powody do zadowolenia.
Druga połowa zwiastowała, jeżeli nie duże, to przynajmniej spore emocje, bo Karpaty wyrównały niemal błyskawicznie, w czym zasługa zarówno mającego coś do udowodnienia w tym meczu Bilińskiego (po jego akcji i dośrodkowaniu padł gol) jak i Buczka, który sfaulował Jarosława Piątkowskiego, a Walaszczyk z wolnego trafił do siatki. Był to bardzo ładny kontratak zakończony pełnym powodzeniem, zarazem pierwszy i ostatni przeprowadzony w takim stylu. Nadzieje kibiców, że zaczyna się wreszcie mecz, a nie ciąg dalszy piłkarskich szachów, podtrzymała także Resovia. Goście próbowali przeprowadzić kilka ofensywnych akcji. W 58 min po strzale Przemysława Pałkusa, piłka skozłowała w polu karnym i Korbecki miał znów problemy. Po chwili znów z boiska wiało nudą do tego stopnia, że fani gości zaczęli skandować: Resovia grać! Resovia grała, ale nie tak jakby należało tego oczekiwać od lidera. W 61 min goście zmarnowali super okazję. Po centrze Piątkowskiego, Andrzej Danielak z 3 metrów nie trafił do pustej bramki, posyłając piłkę wysoko nad poprzeczką. Jeszcze w 76 min Piątkowski strzelał niecelnie z boku pola karnego. Natomiast w 86 min zabawa z piłką Pietryki w polu karnym omal nie zakończyła się katastrofą dla gości. Niewiele brakowało a szybki Biliński dobił by Resovię.

Dziennik Polski

2008.10.11 | Resovia Rzeszów - Orlęta Radzyń Podlaski  2:1 (1:0)

Resovia Rzeszów - Orlęta Radzyń Podlaski 2:1 (1:0)
7' 93' Danielak - 58' Pietroń

Resovia:
Pietryka, Pydych, Kozubek, Kusiak, Oślizło (73' Grabowski), Piątkowski, Madeja, Fryc, Pałkus (68' Szkolnik), Wiktor (85' Korab), Danielak (96' Adamczyk)
Orlęta: Stężała, Ślusarczyk, Pietroń, Dypa, Szewc, Jakubiec, Ptaszyński, Tarkowski, Pliszka, Wilawer (80' Koczkodaj), Panek
Sędzia: Jagieła (Krosno) Widzów: 800

W meczu pomiędzy czołowymi drużynami III ligi trzy punkty zdobyli resoviacy. Porażka dla drużyny Orląt była szczególnie bolesna, ponieważ decydującego gola stracili w doliczonym czasie meczu. Rywale Resovii zagrali dobry mecz i mogli pokusić się o lepszy rezultat. Już w 3 minucie meczu stuprocentową sytuację do strzelenia pierwszej bramki dla gości zmarnował Szewc. Pomocnik Orląt z 10 metrów strzelił nad bramką gospodarzy. Był to sygnał dla "pasiaków" do przebudzenia, które nastąpiło już w 8 minucie. Andrzej Danielak dostał piłkę z lewej strony boiska i idealnym wolejem z 18 metrów zdobył wspaniałą bramkę dla Resovii. Rzeszowianie po tym golu złapali "wiatr w żagle" i zaczęli grać coraz odważniej. W 14 minucie meczu Bartosz Madeja strzałem z 30 metrów próbował podwyższyć wynik, ale piłka minimalnie minęła słupek. Kolejne próby rzeszowian kończyły się na udanych interwencjach bramkarza gości - Stężały. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 1:0. W 58 minucie meczu fatalny błąd Marcina Pietryki wykorzystał Pietroń. Dośrodkowanie w pole karne "pasiaków" posłał Pliszka, Marcin Pietryka wypuścił piłkę z rąk tuż przed bramką, a napastnik gości wykorzystał prezent i z łatwością zdobył wyrównującego gola. Trzy minuty później Oskar Fryc celował z 25 metrów pod poprzeczkę, ale kolejny raz na swoim miejscu był bramkarz gości. Mijały kolejne minuty i coraz mniej wskazywało na to, że resoviacy zejdą do szatni z 3 punktami. Piłkarze biało -czerwonych atakowali, przyśpieszyli grę, ale nie mogli poradzić sobie z wysokimi obrońcami Orląt. Na kwadrans przed planowanym zakończeniem meczu nastąpiła kilkuminutowa przerwa w grze. Napastnik gości Piotr Wilawer tak nieszczęśliwie zderzył się z obrońcą Resovii, że opuścić musiał murawę na noszach. Transport kontuzjowanego piłkarza do karetki trwał jakiś czas i sędzia zmuszony był przedłużyć spotkanie o 8 minut. W 93 meczu swój drugi decydujący "cios" zadał napastnik Resovii Andrzej Danielak. Idealnie wykorzystał wrzutkę ze środka boiska i strzałem głową przelobował wychodzącego do piłki Stężałę. Trzy mminuty później sędzia zakończył spotkanie. Piłkarze Resovii zagrali w przemeblowanym składzie, ale dzięki walce do ostatnich minut udało im się zdobyć trzy punkty.

 resoviacy.pl

2008.10.05 | Spartakus Szarowola - Resovia Rzeszów 0:0

Spartakus: Waśkiewicz, Dowhoszyja, Orzechowski, Roczon, Pawelec, Habian, Cieślik (60' Milniczuk), Grela, Paszkiewicz, Beza (72' Sowa), Droździel
Resovia: Pietryka, Pydych, Kozubek, Kusiak, Szkolnik, Piątkowski, Fryc (37' Adamczyk), Madeja, Walaszczyk, Wiktor (75' Korab), Pałkus (80' Danielak)
Sędzia: Podlecki (Lublin) Widzów: 300

Rzeszowianie po zwycięstwie w derbach wyraźnie obniżyli loty. Po remisie z Orlętami Łuków wczoraj podzielili się punktami z najsłabszym zespołem ligi. Mecz był ostry. - Spartakus walczył tak, jakby od spotkania z nami zależał los całej miejscowości. Niestety, zawodnicy gospodarzy często przekraczali przepisy - denerwował się trener Resovii Tomasz Tułacz.
Przekonał się o tym Oskar Fryc, któremu rywal rozorał kostkę i pokiereszował kość piszczelową. - Ta kontuzja pokrzyżowała nam szyki. Musieliśmy dokonać zmiany, w ataku znalazło się dwóch młodzieżowców i w kilku sytuacjach zabrakło im zimnej krwi - tłumaczył opiekun "pasiaków".
Jacek Paszkiewicz, grający trener Spartakusa i były piłkarz Resovii, mecz odbierał zupełnie inaczej. - Jestem zniesmaczony pracą arbitrów. Nie wymagam od sędziów przychylności dla mojej drużyny, ale przynajmniej mogliby nie przeszkadzać - grzmiał, podkreślając, że czerwona kartka dla Jarosława Pawelca to gruba przesada.
Spartakus na spotkanie z liderem przygotował się wyjątkowo sumiennie, dobierając ultradefensywną taktykę z trzema obrońcami, sześcioma pomocnikami i jednym napastnikiem. - Zagraliśmy ofiarnie i perfekcyjnie pod względem taktycznym. Mieliśmy też dwie stuprocentowe okazje. Dla mnie to żadna sensacja, iż zatrzymaliśmy Resovię - mówił po meczu Jacek Paszkiewicz.
Tomasz Tułacz z remisu nie czynił tragedii, ale szczęśliwy nie był. - Uważam, że w Szarowoli punkty pogubi niejeden zespół, ale nie będę ściemniał: mieliśmy tu zdobyć trzy punkty. Przy tak skomasowanej obronie rywala kluczem do sukcesu stają się stałe fragmenty. Mieliśmy niezliczoną ilość rzutów rożnych i wolnych, jednak nic z tego nie wynikało - narzekał.

  TSz, Dziennik Polski

2008.10.01 | KS Trzebownisko- Resovia Rzeszów 0:16 (0:10) Puchar Polski

7' 12' Walaszczyk, 15' 32' Danielak, 17' 24' 36' 49' Adamczyk, 28' Piątkowski, 40' 42' Korab, 54' 78' Kusiak, 73' Pałkus, 80' 86' Złotek

LKS: Bereś, Dudek, Zdrada, Turczyn, Lęcznar (20' T. Pukała), Ślęp (45' Płonka), K. Pukała, D. Stec (45' Kamiński), Tomaka, M. Tomasik (45' Oliwa), J. Tomasik
Resovia: Król, Szkolnik, Kusiak, Kozubek, Pydych, Pałkus, Walaszczyk (45' J.Baran), Danielak, Piątkowski (45' Grabowski), Adamczyk, Korab (55' Złotek)

Rzeszowianie nie mieli taryfy ulgowej dla piłkarzy A- klasowego Trzebowniska i urządzili sobie w pucharowym meczu trening strzelecki. Piłkarze Resovii zbroją się  do niedzielnego meczu ligowego w Szarowoli i przeciwko drużynie LKS Trzebownisko zagrali w mocno przemeblowanym składzie. Nie uchroniło to gospodarzy od rekordowo wysokiej porażki.

  resoviacy.pl

2008.09.27 | Resovia Rzeszów - Orlęta Łuków 1:1 (0:0)

83' Kozubek - 82' Dziewulski

Resovia: Pietryka, Kozubek, Kusiak, Baran (53' Piątkowski), Szkolnik, Pydych, Madeja, Fryc (83' Adamczyk), Walaszczyk, Pałkus (61' Danielak), Wiktor (68' Korab)
Orlęta: Liczewski, Janicki, Wróbel, M. Szewczak, Rodak, Grula, Skrzymowski, Wej (66' Żurawski), P. Szewczak (63' Ozygała), Dziewulski, Marciniak (90' Oponowicz)
Sędzia: Kuczaj (Dębica),  Widzów: 800

Wychwalani pod niebiosa po derbach Rzeszowa piłkarze Resovii tym razem dali plamę. Z kilku wybornych okazji wykorzystali jedną i zaledwie zremisowali z zespołem, który do soboty nie zdobył na obcych boiskach choćby punktu.
Goście zaprezentowali w Rzeszowie antyfutbol. Pomysł na sprawienie niespodzianki nie był skomplikowany - w obronę zaangażowała się niemal cała drużyna Orląt, o rozegraniu piłki mało kto myślał. Należało ją wybić jak najdalej przed siebie. Rzeszowianie bili zatem głową w mur i żałowali, że nie udało im się skarcić rywala na początku spotkania. Po świetnej akcji Kamila Walaszczyka i centrze Piotra Szkolnika, Przemysław Pałkus "główkował" nad bramką. Chwilę później głową strzelał Rafał Pydych, ale zbyt słabo, by zaskoczyć Radosława Liczewskiego.
Tuż po przerwie kapitalnej okazji na gola nie wykorzystał Mariusz Wiktor, który w podobnych okolicznościach na treningach trafia z zamkniętymi oczyma. Resoviacy czuli, że to nie ich dzień, a gdy pojawiły się nerwy, sytuacja zaczęła się wymykać spod kontroli. Orlęta tylko na to czekały. Pierwsza wycieczka pod pole karne lidera zakończyła się celnym strzałem Dariusza Dziewulskiego i na trybunach zrobiło się cicho jak makiem zasiał.
Jednak rzeszowianie o blamażu nie chcieli słyszeć. Walaszczyk po raz setny posłał piłkę przed bramkę Liczewskiego, Marek Kusiak powalczył z nim w powietrzu, a całą akcję wykończył Wiesław Kozubek, który dość nieoczekiwanie wyrósł na jednego z najskuteczniejszych obrońców ligi. Gospodarze mieli jeszcze trochę czasu, by pójść za ciosem, lecz nikt nie wiedział, jak to zrobić.
W abstrakcyjny mimo wszystko pejzaż sobotniego meczu wpisał się sędzia Arkadiusz Kuczaj, który w egzekwowaniu prawa otarł się o groteskę. Andrzeja Danielaka ukarał kartką za to, że jego ochraniacze pod spodenkami były innego koloru, niż same spodenki. Napastnik Resovii, który biegał po boisku od dobrych paru minut, nie mógł kontynuować gry dopóki nie zmienił stroju.
- Cieszę się tylko z gola, bo zagraliśmy bardzo źle - powiedział obrońca Resovii, Wiesław Kozubek. - Zupełnie inaczej, niż w derbach ze Stalą. Nie wiem, dlaczego tak się stało. Mam jednak nadzieję, iż drugi raz takiej wpadki nie zanotujemy. Nie wykorzystaliśmy okazji, aby powiększyć przewagę nad drugą drużyną w tabeli do trzech punktów.

TSz, Dziennik Polski

2008.09.21 | Stal Kwarcsystem Rzeszów - Resovia Rzeszów 1:4 (0:1)

90' Kocur - 8' Wiktor, 53' Fryc, 71' Kusiak, 84' Danielak

Stal: Nalepa, Hus, Kloc, Chukwuemeka (66' Wójcik), Sikorski, Kocur, Majda (56' Udoudo), Szwed, Reiman, Gryboś, M. Jędryas (79' Bereś)
Resovia: Pietryka, Szkolnik, M. Baran, Kusiak, Kozubek, Walaszczyk (90' Oślizło), Fryc, Madeja (86' Grabowski), Pydych (89' Złotek), Wiktor, Pałkus (81' Danielak)
Sędzia: Rafał Krężałek (Krosno) Widzów: 3500      

Takiego wyniku i takiej gry rzeszowskich „pasiaków” nie spodziewał się chyba nikt z widzów zgromadzonych tego dnia na stadionie przy ul. Hetmańskiej.  Piłkarze Resovii na derbowy mecz przyjechali prosto ze zgrupowania w poddębickiej Pustyni. Do ostatnich minut przed pierwszym gwizdkiem trwały spekulacje: „Czy zagra Jarek Piątkowski?” , „Czy wyjdą odpowiednio zmotywowani?”, „Czy presja kibiców nie sparaliżuje piłkarzy?”.  Oczywiście w rzeszowskiej prasie publikowano od kilku dni kurtuazyjne wypowiedzi trenerów „...że mecz z lokalnym rywalem jest taki jak każdy inny, itd., itd. ” W takie bajki nikt z kibiców rzeszowskiej drużyny nie uwierzy nigdy. Dla kibiców Resovii taki mecz to coś więcej niż 90 minut zawodów sportowych.  Wśród wielu z nich przygotowania do tego meczu trwały od tygodni. Byli też tacy, którzy przylecieli specjalnie na to spotkanie z emigracji. Wszyscy dostali wspaniałe zadośćuczynienie w postaci gry piłkarzy Resovii. Wreszcie piłkarze Resovii tworzyli kolektyw. Grali skutecznie i przeważali na boisku w każdym elemencie gry.
Wszystko zaczęło się w 8 minucie gry. Idealne podanie „w uliczkę” Przemka Pałkusa, po profesorsku wykorzystał Mariusz Wiktor. Stalowcy ruszyli do odrabiania strat, ale na chęciach się skończyło. Pomysł biało-niebieskich na grę tego dnia polegał na wrzutkach w pole karne i teatralnych upadkach napastników. W 45 minucie meczu z 35 metrów w samo okienko bramki huknął Przemek Pałkus, a piłkę z najwyższym trudem w poprzeczkę wybił bramkarz Stali – Nalepa. Po zmianie stron resoviacy zadali szybko drugi cios. Niesygnalizowany strzał Oskara Fryca w 53 minucie i piłka po odbiciu od słupka wpada do siatki. Kibice Resovii ze zdumienia przecierali oczy, a  ich piłkarzom było mało. W 70 minucie z rzutu wolnego dośrodkowywał Bartosz Madeja, a piłkę wypuszczoną przez Nalepę wbija do bramki stoper Resovii – Marek Kusiak. Resoviacy zaczęli grać na luzie i stwarzać kolejne sytuacje. Swoje idealne szanse na podwyższenie wyniku zmarnowali: Oskar Fryc i Kamil Walaszczyk. Ich strzałom zabrakło precyzji. To co nie udało się wcześniej pomocnikom udało się w 85 minucie napastnikowi. Kamil Walaszczyk dośrodkował z rzutu rożnego, a Andrzej Danielak dopełnił głową formalności. Na zegarze 0-4, a gospodarzom puszczają nerwy. W 90 minucie po strzale Kocura z ostrego kąta stalowcy zdobyli honorową bramkę. Honoru w ich grze tego dnia było jednak jak na lekarstwo. W 91 minucie meczu nieudolny napastnik gospodarzy- Ireneusz Gryboś swoją złość wyładował na nogach Kamila Walaszczyka i ujrzał czerwony kartonik. Krótko po tym sędzia zakończył spotkanie i piłkarze Resovii mogli fetować zwycięstwo, na które zasłużyli w 100%. Tak walczącą Resovię chciałoby się oglądać w następnych meczach.

resoviacy.pl

2008.09.13 | Resovia Rzeszów - Wisłoka Dębica 2:0 (2:0)

37' Kusiak, 40' Kozubek
Resovia: Pietryka, Kozubek, M. Baran, Kusiak, Szkolnik, Pydych (81' Złotek), Fryc (85' Oślizło), Madeja, Walaszczyk, Wiktor (90' J. Baran), Pałkus (73' Korab)
Wisłoka: Zarychta, Michał Wolański (46' Barycza), Konrad, Jędrusiak, Król, M. Kantor, Pokrywka, Bielatowicz (46' Kalita), S. Kantor, Królikowski, D. Kantor
Sędzia: Żurawski (Mielec)  Widzów: 1000

Pierwszy raz w tym sezonie o zwycięstwie rzeszowian decydowały gole obrońców. Wisłoka, która na stadionie Resovii regularnie obrywa, zrobiła bardzo niewiele, by zerwać ze złą tradycją. Po zakończeniu meczu dębiczanie największe pretensje mieli do sędziego.
Ich zdaniem to niedopuszczalne, by spotkanie prowadził człowiek z Mielca, skoro trener Resovii Tomasz Tułacz i połowa jego zespołu pochodzi właśnie z tego miasta, a w następnej kolejce Wisłoka gra ze Stalą. Opiekun "pasiaków" przyznał, że dla niego to również sytuacja niezręczna. - W takich okolicznościach przeciwnik zawsze znajdzie usprawiedliwienie dla swojej słabej postawy - stwierdził. Najwyższa pora zatem, by Podkarpacki ZPN przy doborze arbitrów kierował się większą wyobraźnią. A tak na marginesie, Gerard Żurawski nie sędziował źle.
Goście sami są sobie winni. Mierzyli się z Resovią poturbowaną niepowodzeniami w meczach z Orłem i Unią, drużyną o nadwątlonym morale, ale zamiast odważnie zaatakować, czekali na to, co zrobi rywal. Rzeszowianom zabawa w szachy się nie podobała, więc Marcin Zarychta dość szybko zaczął bywać w opałach. Po strzale Piotra Szkolnika i rykoszecie interweniować jeszcze nie musiał, ale po akcjach Mariusza Wiktora i Kamila Walaszczyka momentalnie wyrósł na bohatera swojego zespołu. Paradoksalnie to jednak Wisłoka mogła prowadzić. Wyjątkowo nieporadny tego dnia w obronie Marek Kusiak podał piłkę do Dariusza Kantora, jednak ten uderzył metr od słupka, potwierdzając, iż jest napastnikiem tyleż zdolnym, co chorobliwie nieskutecznym. Kusiak zrehabilitował się dziesięć minut później, strzelając przy słupku. Akcja była dość kuriozalna. Zaczęło się od faulu Roberta Króla na Oskarze Frycu (kapitan Wisłoki zarzekał się, że przewinienia nie było). Po mocnym dośrodkowaniu Przemysława Pałkusa piłka wróciła przed "szesnastkę", trzech zawodników Wisłoki nie potrafiło jej wybić, za to tam gdzie powinien znalazł się Fryc, który podał do Kusiaka. Zanim dębiczanie otrząsnęli się z szoku, przegrywali 0-2. Po centrze Bartosza Madei z rogu, stojący przy "dłuższym" słupku Wiesław Kozubek głową wpakował piłkę do siatki.
Trener Wisłoki Mirosław Kalita widząc nieporadność swoich piłkarzy po przerwie sam pojawił się na boisku, ale sytuacji nie uzdrowił. Resoviacy też nie dążyli specjalnie do zmiany wyniku, oszczędzając siły na niedzielne derby ze Stalą.

 TSz, Dziennik Polski

2008.09.07 | Unia Nowa Sarzyna - Resovia Rzeszów 1:0 (0:0)

47' Bednarz

Unia: Ząbczyk, Mierzwa, Gaca, Bartnik, Telka, Radawiec, Brusik, Szafran (90' Klimek), Wtorek (78' Gap), Sobiło, Bednarz (73' Juda)
Resovia: Król, Kozubek, Kusiak, M. Baran, Szkolnik, Grabowski (60' Adamczyk), Fryc (67' Madeja), Walaszczyk, Pałkus (79' Korab), Danielak (51' Oślizło), Wiktor
Sędzia: Wierdak (Krosno) Widzów: 1000

W środę Resovia pogubiła pierwsze punkty, wczoraj doznała pierwszej porażki i straciła pozycję lidera. Mecz nie był ciekawy, a jedyny gol padł po błędzie obrony - najbardziej solidnej dotąd formacji rzeszowian.
Zdobył go weteran boisk Stanisław Bednarz, którego trener Unii Piotr Brzeziński nazywa lisem pola karnego. - Jak dostanie piłkę w "szesnastce" to za nic nie poda - śmiał się po meczu. Bednarz imponuje regularnością. Izolatorowi wbił gola w 48 minucie, Tomasovii w 49, Resovii - w 47. Wszystkie te spotkania zakończyły się wygraną "chemików", którzy po niemrawym początku sezonu potwierdzają swoje wysokie aspiracje.
Sekundy przed golem Bednarza, przed szansą stanęli resoviacy, ale Mirosław Baran minął się z piłką po centrze Kamila Walaszczyka. W 83 minucie rozgrywający "pasiaków" znów dośrodkował z kornera, piłka wpadła do siatki, lecz sędzia gola nie uznał. Jego zdaniem, przy tej akcji ucierpiał bramkarz Unii Dominik Ząbczyk.
Trener Resovii Tomasz Tułacz nie szukał po meczu usprawiedliwień i po męsku stwierdził, że jego zespół zawiódł na całej linii. - Nerwowych ruchów nie będziemy wykonywać, co nie znaczy, że nad porażką przejdziemy do porządku dziennego. Mam do pogadania z zespołem. Miło na pewno nie będzie - grzmiał szkoleniowiec.

Dziennik Polski

2008.09.03 | Resovia Rzeszów - Orzeł Przeworsk 2:2 (1:1)

45' Wiktor, 52' Pałkus - 44' 84' Sierżęga

Resovia: Pietryka, Szkolnik, Kusiak, M. Baran, Pydych, Piątkowski (68' Grabowski), Walaszczyk, Fryc (46' Madeja), Oślizło (46' Korab), Pałkus, Wiktor (84' Adamczyk)
Orzeł: Jankowski, Tworzydło, Łuczyk, Misiło, Skała, Majcher (60' Wojtas), Rajzer, Laska (81' Jagieła), Sierżęga, Szymański (81' Jarosz), Boratyn (88' Zieliński)
Sędzia: Małodziński (Mielec)    Widzów: 1200

W piątej kolejce rozgrywek III ligi lider pogubił punkty na własnym boisku, remisując z Orłem Przeworsk. Zespół "pasiaków" bliski był wygranej, lecz na przeszkodzie stanął grający trener Orła Bogusław Sierżęga, który golem z rzutu wolnego pozbawił gospodarzy zwycięstwa. Notabene pierwszą bramkę strzelił on także egzekwując wolnego.
Lider stracił pierwsze punkty w rozgrywkach, lecz wszakże każda seria ma swój kres... Przyznać jednak trzeba, że resoviacy wcale nie musieli tego meczu zakończyć remisem, z drugiej jednak strony Orzeł pokazał, że słusznie uznawany jest za resoviacy mieli zupełnie inne cele w tym meczu aniżeli tylko jedynie oczko.
Pretensje o to, że nie wgrali tego meczu, rzeszowianie mogą mieć wyłącznie do siebie. W pierwszych dwudziestu minutach "pasiaki" mogły prowadzić już co najmniej 1-0, lecz najpierw Wiktor przegrał pojedynek sam na sam (po idealnym podaniu Walaszczyka), zaś w 19 min egzekwujący rzut wolny Przemysław Pałkus posłał piłkę wprost do rąk Jankowskiego. Odpowiedź gości nadeszła szybko, w 22 min gry groźnie strzelał Szymański, jednakże futbolówka minęła cel.
Ciekawiej na boisku zrobiło się dopiero po kwadransie. Najpierw rajd lewą stroną przeprowadził Piątkowski, strzelił z ostrego kąta na krótki słupek, lecz Jankowski był na posterunku i sparował piłkę na róg. Za moment golkiper Orła znów pokazał swój kunszt, broniąc na raty strzał Walaszczyka z wolnego, z odległości niemal 30 metrów. Co się nie udało Resovii, dokonał tego grający trener gości Bogusław Sierżęga, który w 44 min kąśliwym strzałem sfinalizował rzut wolny i było 0-1.
Radość przyjezdnych nie trwała długo; tuż przed przerwą Przemysław Pałkus urwał się prawą stroną, pociągnął z piłką pod pole karne, zacentrował w stronę bramki, a tam nadbiegający Mariusz Wiktor musnął futbolówkę nogą, myląc wychodzącego bramkarza Orła i było 1-1. Po zmianie stron mocnym akcentem rzeszowska obronę obudził Bogusław Sierżęga, jedna z kluczowych postaci tego meczu. Ponownie bił wolnego i tym razem niewiele zabrakło, by piłka zatrzepotała w siatce; w tym przypadku ostemplowała jedynie słupek. Na miano gracza meczu zasłużył także Przemysław Pałkus. Asystował przy pierwszej bramce dla Resovii, strzelił drugą, uderzając w 51 z pierwszej piłki po ziemi tuż przy prawym słupku.
Kiedy Resovia spokojnie prowadziła grę, licząc że już nic złego się nie stanie, szyki pokrzyżował im bohater Orła. W 84 min potężnie przymierzył z wolnego i Pietryka tylko odprowadził piłkę wzrokiem. "Pasiaki" mogły wyrównać tuż przed końcowym gwizdkiem - Pałkus wypuścił lewą stroną Szkolnika, ten dograł wzdłuż linii na pole karne, tam jednak Adamczyk rozminął się z piłką, przez co rezultat nie uległ już zmianie. Na marginesie można przytoczyć taka ciekawostkę, że w tym meczu "pasiaki" nie zagrały w swoich tradycyjnych koszulkach. Stroje w biało-czerwone pasy ubrali bowiem goście, "udając" resoviaków.

Dziennik Polski

2008.08.30 | Avia Świdnik - Resovia Rzeszów 1:3 (1:2)

12' Białek - 17' Wiktor, 31' Piątkowski, 92' Madeja

Avia:
Mazur, Kleszcz (8' Paluszek), Pielach, Grzegorczyk
, Połeć, Orzędowski (60' Kamiński), Gralewski, Pranagal, Popajewski (46' Rusiecki), Boniecki (78' Nowiński), Białek
Resovia: Pietryka, Pydych, Kozubek, Baran, Szkolnik, Piątkowski, Fryc (85' Madeja), Walaszczyk, Pałkus (83' Adamczyk), Danielak (65' Oślizło), Wiktor
(80' Korab)
Sędzia: Mariusz Śledź (Biała Podlaska). Widzów: 600

Pierwszy raz w sezonie Resovia musiała odrabiać straty, ale z zadania wywiązała się perfekcyjnie. Do siatki trafiali obaj superstrzelcy - Wojciech Białek i Mariusz Wiktor.
Białek zdobył gola-marzenie: w pełnym biegu uderzył z woleja w górny róg bramki. Marcin Pietryka tylko pokręcił głową z niedowierzaniem. Wydawało się, że lider napotka w Świdniku twardy opór, jednak z każdą kolejną minutą rosła przewaga "pasiaków". Od chwili, gdy Wiktor strzelił na 1-1, resoviacy całkowicie przejęli kontrolę nad wydarzeniami. Kwadrans później już prowadzili. Skutecznie z wolnego przymierzył Jarosław Piątkowski, który dostrzegł, iż bramkarz Krzysztof Mazur stanął za daleko od słupka. Piłkarze Avii bezradnie biegali za piłką, ich obrona popełniała kosmiczne błędy, a trener Wiesław Kołodziej zieleniał ze złości. Tuż przed przerwą debiutant Patryk Grzegorczyk podał do... Andrzeja Danielaka, jednak napastnik rzeszowian z prezentu nie skorzystał. Na początku II połowy bliski szczęścia był pomocnik Avii Damian Rusiecki i była to ostatnia w tym meczu okazja dla gospodarzy. Szybko stracili oni zresztą ochotę do walki i zrezygnowani snuli się po murawie. Dobił ich Bartosz Madeja, zaledwie cztery minuty po wejściu na boisko.

TSz, Dziennik Polski

2008.08.23 | Resovia Rzeszów- Górnik II Łęczna 1:0 (0:0)

70' Wiktor

Resovia:
Pietryka, Pydych (84' Kozubek), Kusiak, Baran, Szkolnik, Piątkowski (85' Grabowski), Walaszczyk, Fryc, Pałkus (84' Korab),  Danielak (62' Madeja), Wiktor
Górnik: Witkowski, Kosiec, Stefaniuk, Klajda, Jędrzejuk, Klimkiewicz, Sołdecki, Flis (46' Wójcik), Jankowski, Krakiewicz, Gromba (60' Grozdek)
Sędzia: Antosz (Tarnobrzeg) Widzów: 1000

Gdyby przed sezonem ktoś powiedział mi, że po trzech meczach będę miał na koncie 5 strzelonych goli, uznałbym go za wariata. Sam marzyłem po cichu o trzech trafieniach w rundzie
- zwierzał się po meczu z Górnikiem strzelec zwycięskiej bramki Mariusz Wiktor. Przyznawał, że w sobotę dopisało mu szczęście. - Ten gol to był fuks. Ledwo zdołałem musnąć piłkę, która chyba otarła się jeszcze o słupek. Potem miałem znacznie lepszą okazję, mogłem podawać do Łukasza Koraba, jednak zdecydowałem się na strzał i bramkarz Górnika odbił piłkę.
Resovia wygrała trzeci mecz i pozostała liderem. Tym razem rywal nie leżał na łopatkach, lecz bił się dzielnie do samego końca. - Przyjechaliśmy do Rzeszowa po punkty. Niestety, jeden błąd zniweczył plany - żałował kapitan Górnika Łukasz Jankowski. Błąd o którym wspomniał przytrafił się gościom w 70 minucie. Przemysław Pałkus mocno dośrodkował z wolnego w pole karne, a stojący przy "dłuższym" słupku Wiktor tylko dostawił nogę. - Piłka przeszła całą linię obrony, a jakby tego było mało, kolega odpowiedzialny za pilnowanie napastnika Resovii przysnął - opowiadał kapitan łęcznian. - Tylko w tej akcji rzeszowianie nas zaskoczyli. Na ich ataki oraz agresywną grę byliśmy przygotowani.
Gospodarze zdobyli bramkę, gdy w defensywie Górnika zabrakło Sebastiana Klajdy. Jeszcze przed przerwą zawodnik doznał urazu głowy, a na początku II połowy zasłabł we własnym polu karnym i z podejrzeniem wstrząśnienia mózgu został odwieziony karetką do szpitala. Cytowany Łukasz Jankowski cofnął się z pomocy do obrony, co skutkowało tym, iż resoviacy mieli więcej swobody w środkowej strefie boiska. Ich akcje z minuty na minutę stawały się coraz groźniejsze. Spora w tym zasługa Pałkusa, który po zejściu z boiska Andrzeja Danielaka zajął miejsce w ataku. Na lewej flance pojawił się Kamil Walaszczyk, w środku pomocy Bartosz Madeja.
Gdyby Danielak wykorzystał choć jedną z trzech wybornych okazji, jakie miał, zmiany nie byłyby potrzebne. Żal zwłaszcza sytuacji z 59 minuty. Trzy podania wystarczyły rzeszowianom do rozmontowania górniczej defensywy, Danielak ładnie wyszedł na pozycję i w sytuacji sam na sam z bramkarzem huknął obok słupka. Jakby nie zdawał sobie sprawy, że od atomowej próby lepsze są spryt i precyzja. Równie doskonałych okazji nie wykorzystali Wiktor i Walaszczyk, również Jarosław Piątkowski mógł zaskoczyć bramkarza Górnika.
Goście potwierdzili, że są zespołem poukładanym taktycznie, dobrze wyszkolonym technicznie, a także tracącym głowy w ważnych momentach. Gdyby na początku spotkania Damian Flis strzelał, a nie podawał, Marek Kusiak nie zażegnałby niebezpieczeństwa. W końcówce Krystian Wójcik z 17 metrów posłał piłkę na wysokość ósmego piętra.
Resovia wygrała skromnie, ale zasłużenie. Została nagrodzona za nieustępliwość i umiejętność wykorzystania szansy, jaka pojawia się zawsze przy okazji rzutów wolnych i rożnych. Stałe fragmenty, pressing na całym boisku i dobra gra w defensywie nie pierwszy i zapewne nie ostatni raz pozwoliły "pasiakom" cieszyć się z kompletu punktów.

  Dziennik Polski

2008.08.18 | Łada Biłgoraj - Resovia Rzeszów 0:5 (0:3)

7' Kusiak, 25' 88' Wiktor, 35' Fryc, 50' Danielak

Łada:
Kozak, Skrzypek, Sawczuk, Kasiak, Góra (77' Rozwadowski), Bubiłek, Blicharz (46' Dycha), Chomicz, Pawlis, Myszka (46' Fulara), Zarczuk
Resovia:
Pietryka, Szkolnik, Kusiak, M. Baran, Pydych (65' Korab), Piątkowski (80' Oślizło), Fryc (77' J. Baran), Walaszczyk, Pałkus (65' Kozubek), Danielak, Wiktor
Sędzia: Pastusiak (Lublin) Widzów: 800

Piłkarze Resovii zrehabilitowali się za porażkę jaką odnieśli w ubiegłym roku w Biłgoraju. 5-0 to najniższy wymiar kary jaki mieli okazję zafundować biało-czerwoni miejscowym. W pierwszym kwadransie meczu nie zapowiadało się jednak  na taki rezultat końcowy. Resoviacy zaczęli bardzo nerwowo i gospodarze coraz groźniej atakowali na bramkę Pietryki. Obrona „pasiaków” przetrwała jednak  ten okres gry i już w 7 minucie padła pierwsza bramka po strzale Marka Kusiaka. Dwadzieścia minut później idealnie koło słupka uderzył najmłodszy z resoviaków Mariusz Wiktor i było 2-0. Od tej pory resoviacy mogli grać spokojniej, dokładniej rozgrywać piłkę i to oni zaczęli napór na bramkę przeciwnika. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Bramkę na 3-0 w 35 minucie strzelił kolejny młodzieżowiec Oskar Fryc, który rozegrał bardzo dobre spotkanie. Po przerwie resoviacy nie zwalniali tempa i na listę strzelców wpisali się jeszcze: Danielak w 50 min. i Wiktor w 88 minucie. Wynik spotkania byłby jeszcze wyższy gdyby nie błąd sędziego liniowego, który po prawidłowo strzelonej przez Danielaka bramce „doszukał” się spalonego. W ostatnich minutach meczu swoje okazje bramkowe mieli jeszcze: Korab i Piątkowski, który trafił piłką w słupek. Piłkarze Łady w drugiej połowie mieli dwie szanse na strzelenie kontaktowych goli, ale dwukrotnie udanymi interwencjami popisał się Marcin Pietryka. Po meczu liczna grupa kibiców Resovii miała  niedosyt wrażeń sportowych i udała się dopingować mecz tenisa ziemnego rozgrywany na kortach sąsiadujących ze stadionem Łady.

resoviacy.pl

2008.08.13 | GKS Pniówek - Resovia Rzeszów 2:1 (0:0)   | Puchar Polski

68' Woniakowski, 83' Maroszek- 89' Kozubek

Pniówek: Michałowski, Przybyła, Mazur, Goik, Bujok, Tomala (46' Szczęsny), Taraszkiewicz, Mazurek (84' Wojciechowski), Zyzak, Dudek (46' Maroszek), Woniakowski
Resovia: Pietryka, Szkolnik, Kozubek, Baran, Kusiak, Grabowski (80' Złotek), Pałkus (83' Adamczyk), Madeja, Walaszczyk, Mazurkiewicz (75' Wiktor), Danielak
Sędzia: Płoskonka (Tarnów) Widzów: 300

Resoviacy w pierwszej połowie nie ustępowali niczym gospodarzom, a gra była wyrównana. Rzeszowianie mieli nawet okazje do strzelenia gola, ale ani Piotr Mazurkiewicz, ani Andrzej Danielak nie potrafili skierować piłki do siatki. Gospodarze tylko raz zagrozili bramce Marcina Pietryki, ale strzał Pawła Woniakowskiego zablokował Wiesław Kozubek.
W drugiej połowie resoviakom nie udało się już jednak powstrzymać Woniakowskiego, który dał prowadzenie miejscowym. Drugą bramkę kwadrans później dołożył Piotr Maroszek i było po meczu. Ambitna pogoń resoviaków zakończyła się jedynie honorowym trafieniem Kozubka. Wcześniej jednak rzeszowianie stracili Mazurkiewicza, który z podejrzeniem zerwania ścięgna Achillesa, po kopnięciu bez piłki przez jednego z przeciwników, został odwieziony do szpitala.

Gazeta Wyborcza

2008.08.09 | Resovia Rzeszów- Stal Mielec 6:0 (5:0)

12' 21' Wiktor, 37' Piątkowski, 40' Walaszczyk, 42' Mazurkiewicz, 88' Kozubek

Resovia: Król, Kozubek, Baran, Kusiak, Pydych, Piątkowski (46' Grabowski), Walaszczyk, Madeja, Oślizło (75' Fryc), Mazurkiewicz (63' Danielak), Wiktor (66' Adamczyk)
Stal:
Ćwiczak, Gorzelany (44' Mroziński), Czarny, Podstolak, Faka,  Jędryka, Szymański (70' Bajorek), Popielarz, Sekuła, Ryguła (60' Sedlaczek), Pruchnik (81' Korzępa)
Sędzia:
Rafał Krężałek (Krosno) Widzów: 1300

"Pasiaki” na inaugurację rozgrywek udzieliły bardzo surowej lekcji mieleckiej młodzieży. Jednym z bohaterów meczu został Mariusz Wiktor, który w debiucie strzelił dla Resovii dwa gole.
To była różnica dwóch klas. Mielczanie wyszli na boisko onieśmieleni, przed pauzą mieli problem z wymianą kilku podań, z trudem dochodzili do strefy środkowej, sporadycznie gościli pod bramką. Resovia rozkręcała się kilkanaście minut, a jak już zaskoczyła, zrobiła sobie strzelecki trening. Resoviakom bardzo dobrze wychodziły akcje oskrzydlające, szczególnie te po prawej stronie, gdzie błyszczał Jarosław Piątkowski. Pomocnik gospodarzy chwilami mijał rywali jak dzieci i co chwilę posyłał centry na pole karne. Dwie z nich sfinalizował Mariusz Wiktor, który przy uderzeniu głową popisał się dużą precyzją.
Sam Piątkowski zaliczył ciekawego gola - po świetnym podaniu od Marka Kusiaka pociągnął niemal do linii końcowej boiska, uśpił czujność naciskającego go obrońcy i sprytnym niesygnalizowanym strzałem wycelował idealnie w długi róg (bramkarz Stali trochę przysnął). Także z ostrego kąta, tyle że z wolego, do siatki trafił rządzący wspólnie z Bartoszem Madeją w środku pola Kamil Walaszczyk. W tej sytuacji także nie popisał się Łukasz Ćwiczak, który miał "udział” i przy golu Piotra Mazurkiewicza.
Po zmianie stron rzeszowianie stracili nieco rozmach i rytm gry, ale Stal wiele z tego powodu nie wskórała. Raz tylko Tomasz Król miał problem, gdy z dystansu huknął Paweł Sekuła. W końcówce oprócz Wiesława Kozubka, powinien trafić (także głową) Andrzej Danielak. W tym wypadku także centrował wszędobylski Walaszczyk.
W Resovii brakło Przemysława Pałkusa, który w sobotę zmieniał stan cywilny.

Nowiny

 

 
























































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































 

| ... do strony głównej |

 
© 2006 | resoviacy.pl  serwis informacyjny CWKS Resovia Rzeszów | design by