MECZE | wiosna 2010/11

  klub
strona główna
aktualności
informacje
prasa
wydarzenia
wywiady
  liga
kadra
terminarz
mecze
tabela
  historia
kronika
resoviacy
1905...
Rzeszów
artykuły
  www
e-muzeum
foto
linki
kontakt
księga gości
forum








 

 

 

2011.06.12 | GLKS Nadarzyn - Resovia Rzeszów 0:1 (0:1)

31' Kozubek

GLKS: Pasturczyk, Sala, Lewandowski, Ambroziak (59' Golian), M. Wojtczak, Sztybrych, Wrzesiński (75' Maranowski), Grajek, Rembiejewski, Charzewski (71' Sielski), J. Wojtczak (46' Kaleta)
Resovia:
Pieryka, Kozubek, Bogacz, Baran, Szkolnik, Chrabąszcz, Nikano
vych (68' Domoń), Hajczuk (77' Walaszczyk), Ogrodnik (80' M. Kantor), Hajduk (70' D. Kantor), Pietluch
Sędzia: Gajewski (Kraków), Widzów: 200

- Jesteś tak dobry, jak twój ostatni mecz – mówił przed wyjazdem do Nadarzyna Artur Łuczyk. Trener Resovii zdołał zmotywować drużynę przed ostatnią kolejką i ma prawo oczekiwać przedłużenia pracy z drużyną. Ta sprawa ostatecznie wyjaśni się w tym tygodniu.
W Nadarzynie obie strony grały bez presji. Rzeszowianie  byli jednak skoncentrowani, uważni w tyłach, agresywni i GLKS niewiele mógł na to poradzić. - Pierwsza połowa była w naszym wykonaniu lepsza. Graliśmy ambitnie, nie popełnialiśmy błędów – podkreśla coach „pasiaków”. – Z każdą minutą przewaga stawała się wyraźniejsza. Atakowaliśmy na różne sposoby, utrzymywaliśmy się przy piłce i w końcu przyniosło to skutek.
Po dwóch kwadransach rzut rożny wykonywał Michał Chrabąszcz. W polu karnym się zakotłowało, do piłki dopadł Wiesław Kozubek i wpakował ją do siatki. – Wiesiek zrobił to, co do niego należy. Zamknął akcję i sytuacyjnym strzałem trafił – stwierdził Łuczyk. Przed przerwą mogło być 2-0 dla Resovii, jednak łutu szczęścia brakło Michałowi Ogrodnikowi, który wycelował w poprzeczkę.
W szatni gospodarze zwarli szyki i po zmianie stron starali się przenieść ciężar gry na połowę gości. Chwilami im się to udawało. – Tyle, że niewiele z tego wynikało. Przeciwnik nie zagrażał poważnie naszej bramce. Większość akcji kasowaliśmy na 30 metrze. U nas trafić mógł Krzysiek Pieluch, ale pośpieszył się z uderzeniem – dodał Łuczyk. W Resovii po długiej przerwie na boisku pojawił się Konrad Domoń.

T. Ryzner, Nowiny

2011.06.05 | Wigry Suwałki - Resovia Rzeszów 1:3 (1:0) (mecz w Olecku)

20' Bajko - 55' Chrabąszcz, 65' Pietluch, 88' Hajduk

Wigry: Barwicki, Świerzbiński, Ł. Walicki, Makarewicz, Słowicki, Bajko, Lauryn, Statkevicius, Krusa (90' Omilianowicz), Pomian, (90' P. Walicki), Mikulenas
Resovia: Pietryka, Kozubek, Bogacz, Baran, Szkolnk, Smolec (45' Hajduk), Nikanovych, Chrabąszcz, Kwiek (45' Ogrodnik), Hajczuk
(75' Walaszczyk), Pietluch (85' Kaczor)
Sędzia: Sawa (Chełmno), Widzów: 300

Resovia z tarczą wróciła z Suwałk. "Pasiaki" w odbrym stylu pokonały Wigry i są już pewne, że w kolejnym sezonie nadal będą grać w II lidze. W pierwszej połowie Resovia była w odwrocie, straciła jednego gola, a mogła więcej. - Źle weszliśmy w mecz, presing nam nie wychodził i zostaliśmy zepchnięci na swoją połowę - oceniał Artur Łuczyk, szkoleniowiec przyjezdnych.
Na szczęście w 5 minucie Grażwydas Mikulenas z bliska przestrzelił, a gdy mierzył z okolic "szesnastki" piłka przeszła minimalnie obok celu. Gości oszczędził też Świerzbiński, a może raczej uratowała ich ofiarność Marcina Pietryki. Bramkarz Resovii strzał rywala przyjął na twarz, po czym chwilę dochodził do siebie. W 20 minucie "Cinek" nic nie poradził, bo po rzucie rożnym stojący przy dalszym słupku Bajko wycelował głową na drugi róg. Piłka odbiła się od słupka i resoviacy znaleźli się na minusie. - Przy tej sytuacji zabrakło asekuracji obrońcy - stwierdził szkoleniowiec gości w miarę blisko wyrównania był aktywny Piotr Szkolnik, któremu z dośrodkowania wyszedł niebezpieczny strzał.
W przerwie coach "pasiaków" dokonał dwóch zmian, co pozwoliło mu zmienić ustawienie na cztery, cztery, dwa. To był dobry pomysł. Już w 50 minucie Michał Ogrodnik celował z bliska głową i powinien wyrównać. Pięć minut później dokonał tego Michał Chrabąszcz. Uderzył mocno z wolnego, piłka po odbiciu od muru zmyliła Barwickiego i wpadła do siatki przy słupku. To pierwsze trafienie pana Michała w naszym klubie.
Dziesięć minut po tym fakcie pięknego gola (także pierwszego w barwach Resovii), zdobył Krzysztof Pietluch. Był to finał szybkiej kontry i wymiany kilku podań w naszej ekipie - napastnik rzeszowian wypalił zza pola karnego i trafił idealnie w długi róg. Resovia rządziła na boisku  i bramka numer trzy wisiała w powietrzu. Padła tuz przed końcem zmagań. Sebastian Hajduk nie miał wcale łatwej sytuacji, mierzył sprzed "szesnastki" i wyszedł mu strzał przedniej marki.
Przez ostatni kwadrans w szeregach Resovii występował Kamil Walaszczyk, który wrócił do gry po długiej rehabilitacji.

T. Ryzner, Nowiny

2011.05.28 | Resovia Rzeszów - Stal Stalowa Wola 0:0

Resovia: Pietryka, Kozubek, Bogacz, Baran, Szkolnik, M. Kantor (83' Ogrodnik), Chrabąszcz, Nikanovych, D. Kantor, Hajczuk ( 75' Pietluch), Hajduk (75' Kwiek)
Stal:
Socha, Demusiak, Kusiak, Wieprzęć, Walasek, Piątkowski, Rosłoń (90' Drozd), Skórski, Getinger (90' Gilar), Białek, Turczyn 
Sędzia:
Chudy (Zabrze), Widzów: 1400

Remis w derbach Podkarpacia to dla Resovii bardziej strata niż zysk. O ligowy byt drużyna Artura Łuczyka walczyć będzie w Suwałkach i Nadarzynie.
Kibice Resovii i "Stalówki" przyjaźnią się od lat. Piłkarze znają się jak łyse konie, szanują, ale każdy z nich miał coś do udowodnienia. - Nie pomogliśmy, bo my też gramy o swoje cele - uśmiechał się trener gości Sławomir Adamus. Stal zyskała niedawno sojusznika w miejskim magistracie. Władze Stalowej Woli obiecały przelać na konto klubu 250 tys. zł, więc teraz kibice jeżdżą po kraju z transparentem "Stalowa Wola stawia na sport", a zawodnicy siedzący na ławce trzymają w dłoniach herb hutniczego grodu.
Mimo wszystko to rzeszowianie byli bardziej zdeterminowani i to oni dążyli do zdobycia gola. O mały włos, a powiodłoby się już w 10 minucie. Mateusz kantor nie umiał jednak skorzystać z kapitalnego crossowego podania Andrija Nikanovycha. potem bliscy szczęścia byli jeszcze Sebastian Hajduk i Dariusz Kantor. Pod bramką Resovii bito na alarm tylko raz - Wojciech białek dopadł do piłki szybciej od Marcina Pietryki, ale z precyzją strzału już tak dobrze nie było. Resoviacki wysiłek mógł pójść na marne tuż po przerwie, ale Krystian Getinger - uderzając z kilku metrów z całych sił na wysokość 10 piętra - udowodnił, ze nie ma w sobie instynktu napastnika. Gospodarzom tez brakło spokoju. Całkiem składnie budowali akcje, starali się grać szybko, skrzydłami, ale pod bramką Pawła Sochy ogarniał ich paraliż. Głowa "zagrzała" się nawet doświadczonemu Dariuszowi Kantorowi, który już w doliczonym czasie huknął bliska na wiwat. Kantor grał dobrze, jego brat Mateusz również. W najbliższym spotkaniu w Suwałkach jednak nie wystąpią. Z powodu kartek, których powinni uniknąć. Mateusz został ukarany za próbę wymuszenia karnego, Dariusz za odkopnięcie piłki po gwizdku. - Zachowali się bardzo nieodpowiedzialnie - irytował się trener Artur Łuczyk

T. Szeliga, Nowiny

2011.05.25 | OKS 1945 Olsztyn - Resovia Rzeszów 1:1 (1:1)

45' Eduardo - 43' D. Kantor

Olsztyn: Skiba, Bucholc, Baranowski, Koprucki, Szaraniec, Stefanowicz, Alancewicz, Tunkiewicz, Renusz, Suchocki, Eduardo
Resovia:
Pietryka, Kozubek, Baran, Bogacz, Szkolnik, Hajczuk (84' Ogrodnik), Chrabąszcz
, Nykanowicz, M. Kantor (86' Kaczor), Hajduk (80' Pietluch), D. Kantor
Sędzia: Załęski (Ostrołęka), Widzów: 1000

- Nie jedziemy na wycieczkę - odgrażali się przed wyprawą na drugi koniec Polski piłkarze Resovii. I słowa dotrzymali. Remis wywalczony na boisku niepokonanego w Olsztynie OKS-u dla broniących się przed spadkiem "pasiaków" ma niebagatelne znaczenie.
Tyle, że mogło być jeszcze piękniej. Rzeszowianie tuż przed końcem I połowy objęli prowadzenie, lecz po chwili dali się zaskoczyć przeciwnikowi. Podobnie działo się we wcześniejszych meczach z Okocimskim i Świtem. - Wiesiek Kozubek popełnił błąd, niepotrzebnie sfaulował rywala - żałował Artur Łuczyk, trener Resovii. Wczoraj do siatki znów trafił Dariusz kantor, który w najważniejszym dla klubu okresie stał się prawdziwym liderem. Napastnik "pasiaków" uderzył głową, bardzo efektownie. Miał zresztą szansę na drugą bramkę - już po zmianie stron strzelał groźnie z wolnego.
Dariusz Kantor harował w ataku, Marcin Pietryka uwijał się w bramce. Odważnie wychodził do przodu, wyłapywał wszystkie dośrodkowania - musiał być czujny, bo gospodarze swoją siłę czerpią głównie z aktywności skrzydłowych lubujących się we "wrzutkach" w pole karne. - Walczył cały zespół. Niewielu dawało nam szanse, tymczasem w takich meczach wykuwa się charakter - podkreślał Łuczyk.  Nie bujał - w jednym ze starć ucierpiał Bartosz Hajczuk. W szpitalu założono mu na głowie sześć szwów.

T. Szeliga, Nowiny

2011.05.21 | Resovia Rzeszów - Olimpia Elbląg 1:2 (0:1)

71' Kozubek - 3' Kołodziejski, 84' (k) Matwijów

Resovia: Pietryka, Kozubek, Baran, Bogacz, Szkolnik (70' Chrabąszcz), Ogrodnik (46' M.Kantor), Nykanowicz, Kaczor (86' Pietluch), Hajczuk, Hajduk, D.Kantor
Olimpia: Sobański, Żuraw, Wojciechowski, Grocholski, Loda, Kołodziejski (75' Jackiewicz), Matwijów, M.Pietroń, Miecznik, (77' Hałgas), Ljubenow, Kolosow (59' Ł.Pietroń)
Sędzia: Piróg (Kraków), Widzów: 700

Mecz drużyn, które dramatycznie potrzebują punktów nie stał może na najwyższym poziomie, ale emocji – zwłaszcza po przerwie – nie brakowało.
Resoviacy nadal muszą z niepokojem oglądać się za siebie. W czwartym kolejnym meczu z przeciwnikiem bijącym się o awans drużyna Artura Łuczyka znów pokazała wielkie serce do walki. Ale w futbolu poświęcenie to nie wszystko. Dwa razy pomocnicy i obrońcy gospodarzy zostawili przeciwnikom za dużo miejsca i punkty pojechały na drugi koniec Polski.
Rzeszowianie już na "dzień dobry” skomplikowali sobie życie. Zlekceważyli stojącego tyłem do bramki Mateusza Kołodziejskiego, a ten zagrał im na nosie – obrócił się i ładnym strzałem w dłuższy róg umieścił piłkę w siatce. Była 180 sekunda meczu i cały plan taktyczny "pasiaków” wziął w łeb. Powrót do równowagi trwał stanowczo za długo, bo dopiero pod koniec tej części miejscowym udało się sklecić szybką akcję z udziałem trzech zawodników. Goście ograniczali się do przeszkadzania, więc z nudów można było przysnąć. Za to po przerwie zrobił nam się mecz!
Wszystko to, o czym resoviacy dyskutowali w szatni, przestało mieć znaczenie kilkadziesiąt sekund po wznowieniu gry. Ljubomir Ljubenow minął kilku naszych, wpadł w pole karne i został sfaulowany przez Piotra Szkolnika. Do "11” podszedł Michał Pietroń i...wypalił w poprzeczkę! Jak egzekwować karne pokazał 40 minut później Andrzej Matwijów, który strzelił mocno w dolny róg. - Pierwszy raz mój zespół wykonywał w meczu dwa karne. W swojej karierze piłkarza też nie doświadczyłem podobnej sytuacji - uśmiechał się Jarosław Araszkiewicz.
Szkoleniowiec Olimpii nie tryskałby humorem, gdyby resoviakom w II połowie starczyło konsekwencji i pomysłu na atak. Kolegów znów poderwał Wiesław Kozubek. Najpierw sprokurował akcję, po której Sebastian Hajduk podał na 15 metr do Dariusza Kantora, a ten uderzył tuż obok słupka. Trzy minuty później to obrońca Resovii wystąpił w roli głównej i po dośrodkowaniu Michała Chrabąszcza efektowną "główką” doprowadził do wyrównania. Po zdobyciu gola gospodarze zareagowali jak klasowy zespół – natarli z furią, spychając rywala do rozpaczliwej obrony. Szkoda tylko, że zryw trwał raptem 10 minut i nie zakonczyłsiębramką na 2-1, lecz kolejnym błędem pod własnym polem karnym. A w samej końcówce resoviakom najzwyczajniej brakło szczęścia, bo po strzale D.Kantora piłka minęła cel o pół metra.

T. Szeliga, Nowiny

2011.05.14 | Świt Nowy Dwór Maz. - Resovia Rzeszów 1:1 (1:1)

39' Zjawiński - 23' Hajduk

Świt: Bigajski, Lendzion, Drwęcki, Reginis, Szymiczek, Enow, Gmitrzuk (57' Czerkas), Jagodziński (68' Galicki), Obem, Maślanka (53' Kosiec), Zjawiński
Resovia: Pietryka, Kozubek, Baran, Bogacz, Góra, M.Kantor (68' Hajczuk), Nykanowicz, Kaczor, Kwiek (43' Smolec), D.Kantor
, Hajduk (76' Pietluch)
Sędzia: Chudy (Zabrze), Widzów: 270

Gdyby miesiąc temu ktoś powiedział, że "pasiaki" jak równy z równym powalczą w Brzesku z aktualnym liderem, znajdą sposób na bijącą się o awans Wisłę Płock i zdobędą punkt w Nowym Dworze Mazowieckim z innym zespołem czołówki, uznano by go za wariata.
Resoviacy wrócili do równowagi tak szybko nie dlatego, że nagle przypomnieli sobie, jak się gra w piłkę. Po prostu po odejściu trenera Wojciecha Boreckiego poprawiła się atmosfera w zespole. Pełniejszą piersią zaczęli oddychać zwłaszcza młodzi piłkarze. Ale najistotniejsze, ze demony odpędzili napastnicy, bo Resovii najbardziej brakowało goli. Dariusz Kantor trafiał do siatki w dwóch poprzednich spotkaniach, w sobotę na Mazowszu przypomniał o sobie Sebastian Hajduk. Wpakował piłkę do siatki z metra, w ogromnym zamieszaniu powstałym po dośrodkowaniu z rogu Tomasza Kaczora. To czwarta bramka "Hajdiego" w sezonie i pierwsza od inaugurującego wiosnę meczu z Sokołem Sokółka. - Sebastian zasłużył na tego gola. Harował jak wół - cieszył się trener Artur Łuczyk.
Resoviacy prowadzili tylko przez kwadrans. - Po raz kolejny mamy wynik do przerwy, ale nie potrafimy go utrzymać - żałował Łuczyk. Wiedzieliśmy, że Świt najgroźniejszy jest przy stałych fragmentach, a mimo tego daliśmy się oszukać Zjawińskiemu, który trafił z wolnego - dodawał opiekun rzeszowian.
Nasza drużyna nie miała łatwo, uważać musiała zwłaszcza po przerwie, gdy rywale szukali okazji do zdobycia zwycięskiego gola. - Ale właśnie w tych kluczowych fragmentach, miedzy 60 a 80 minutą, graliśmy bardzo mądrze. Utrzymywaliśmy się przy piłce, opanowaliśmy środek boiska - chwalił swoich podopiecznych Łuczyk.
Remis na boisku Świtu to duża sprawa, choć przy odrobinie szczęścia mogło być jeszcze lepiej. W II połowie po przymiarce D. Kantora z wolnego piłka trafiła w słupek.

T. Szeliga, Nowiny

2011.05.11 | Resovia Rzeszów - Wisła Płock 1:0 (1:0)

26' (k) D.Kantor

Resovia: Pietryka, Kozubek, Bogacz, Baran, Szkolnik, Ogrodnik (70' M.Kantor), Kaczor (84' Hajczuk), Nykanowicz, Kwiek, D.Kantor, Pietluch (61' Hajduk)
Wisła: Kamiński, Nadolski, Wyczałkowski, Rafael
, Pielak (75' Kursa), Adamczyk (61' Sing), Jaroń, Gueye, Nowacki, Twardowski, Biliński
Sędzia: Zych (Lublin), Widzów: 900

Jesienią Resovia zbiła Wisłę 4-0, choć przed przyjazdem do Płocka nie wygrała od siedmiu spotkań. Wczoraj było podobnie.
Pojedynki z walczącymi o promocję do I ligi "nafciarzami” to znakomite antidotum na resoviackie kłopoty. Rzeszowianie zakończyli wczoraj serię pięciu spotkań bez wygranej, a trener Artur Łuczyk po raz pierwszy mógł się uśmiechać od ucha do ucha.
"Pasiaki” na sukces zasłużyły, nie tylko dlatego, że zostawiły na boisku dużo więcej zdrowia. Łuczyk wymaga od swoich podopiecznych gry po ziemi i akcji, w których uczestniczą obrońcy, pomocnicy i napastnicy. Nie wszystko wychodzi, zwłaszcza na boisku przypominającym pastwisko, ale widać, że piłkarze pomysł zaakceptowali i starają się go realizować. Łuczyk stawia na ludzi, którym przestał ufać jego poprzednik Wojciech Borecki. W drugim kolejnym spotkaniu aktywni byli skrzydłowi Dawid Kwiek i Michał Ogrodnik. Tomasz Kaczor walczył o panowanie w środkowej strefie, kilka razy błysnął nawet Mateusz Kantor, choć dopiero wyleczył groźną kontuzję.
- To chyba efekt wielogodzinnych rozmów z nimi. Ci chłopcy umieją szybko biegać, dryblować, podawać. I poświęcają się dla zespołu – tłumaczył opiekun Resovii.
To po akcji Kwieka sędzia wskazał na "wapno” i Dariusz Kantor zdobył gola na wagę trzech, a może – jak utrzymywali niektórzy – nawet i sześciu punktów.
Wisła rozczarowała. W Płocku ptasiego mleka nie brakuje, gorzej jest z atmosferą w drużynie i to było widać. Goście stworzyli trzy groźne okazje, dwa razy rzeszowian ratował Marcin Pietryka. Ale i resoviacy mogli podwyższyć. Przed przerwą ładnie, acz minimalnie niecelnie główkował Wiesław Kozubek. W doliczonym czasie gry Kwiek źle podał do Mateusza Kantora i zepsuł fantastycznie zapowiadający się kontratak.

T. Szeliga, Nowiny

2011.05.07 | Okocimski Brzesko - Resovia Rzeszów 2:1 (1:1)

41' Gil, 70' Rupa - 38' D. Kantor

Okocimski: Trela, Szymonik, Czerwiński, Urbański, Pawłowicz, Rupa, Pyciak, Wojcieszyński (76' Darmochwał), Głaz (55' Paliga), Gil, Smółka (60' Trznadel)
Resovia:
Pietryka, Góra, Bogacz, Kozubek, Szkolnik, Kwiek, Nykanowicz, Baran (76' Zahradnik), Ogrodnik (84' Hajczuk), D. Kantor, Pietluch (70' Hajduk)
Sędzia: Pipczyński (Radom), Widzów: 600

Skończyły się męki napastników, nie znalazła finału seria gier bez zwycięstwa Resovii - już sześciu. Z meczu na mecz reputację psują też sobie obrońcy. W Brzesku gospodarze zdobywali bramki po juniorskich pomyłkach naszych defensorów. - Na tym poziomie takie błędy nie mają prawa się zdarzyć! - denerwował się Dariusz Kantor. Napastnik "pasiaków" w 37 minucie po akcji Michała Ogrodnika i podaniu Krzysztofa Pietlucha, strzałem z bliska pokonał bramkarza "piwoszy". Trafił do siatki pierwszy raz od listopadowego meczu z Wigrami. - Radość z bramki byłaby większa, gdybyśmy zdobyli choćby punkt. A szansę mieliśmy niepowtarzalną. Nie pozwalaliśmy Okocimskiemu rozwinąć skrzydeł - żałował Kantor, który w drugiej połowie - dużo słabszej wykonaniu rzeszowian - dwukrotnie nieźle huknął z wolnego.
Najlepszych okazji na podwyższenie wyniku i skarcenie rewelacji rundy (Okocimski zdobył wiosną już 24 punkty!) nie wykorzystali jednak Ogrodnik w pierwszej i Pietluch w drugiej odsłonie. Ogrodnik zwlekał ze strzałem w sytuacji sam na sam z bramkarzem, a potem próbował wymusić karnego, za co otrzymał żółtą kartkę. Pietluchowi zabrakło odwagi, by pobiec kilka metrów z piłką. Uderzył z szesnastu metrów pochopnie i bardzo lekko.
- Radziliśmy sobie o niebo lepiej niż ostatnio. Trener Łuczyk każe nam grać krótkimi podaniami. Nie murujemy bramki, w systemie 4-4-2 napastnicy grają obok siebie, tak jak powinno być - podkreśla Dariusz Kantor.

T. Szeliga, Nowiny

2011.04.30 | Resovia Rzeszów - Znicz Pruszków 0:1 (0:1)

30' Osoliński

Resovia: Pietryka, Kozubek, Baran, Bogacz, Góra, Smolec (65’ Ogrodnik), Nykanowicz, Zahradnik, Kwiek (46’ Hajduk), Pietluch, D. Kantor
Znicz: Błażejczyk, Tomczyk, Jędrych, Makowski, Januszewski, Bylak (68’ Rybaczuk), Kucharski, Kasztelan, (90’ Karcz), Osoliński, Rackiewicz (75’ Tomas), Witkowski
Sędzia: Płoskonka (Tarnów), Widzów: 900

Siedem miesięcy trwała przygoda Wojciecha Boreckiego z Resovią. Po przegranym w koszmarnym stylu meczu ze Zniczem trener podał się do dymisji. Zastąpił go Artur Łuczyk.
Rzeszowianie znów zagrali fatalnie i w piątym kolejnym spotkaniu nie zdobyli gola. Drużynie grozi spadek. Do końca sezonu zostało 8 kolejek, a rywalami "pasiaków" będą wyłącznie zespoły z górnej części tabeli.
Pożar ugasić ma Artur Łuczyk, który kilka miesięcy temu zastąpił Czecha Miroslava Copjaka, a następnie – po zaledwie dwóch meczach – ustąpił miejsca Wojciechowi Boreckiemu. Ten debiutował 25 września w przegranym meczu z Okocimskim Brzesko… najbliższym przeciwnikiem resoviaków. Teraz Łuczyk popracuje do końca sezonu.
- To prawda, że zostaje wrzucony na głęboką wodę. Z drugiej strony, to jego szansa. Zna zespół i jest naturalnym następca Wojciecha Boreckiego. Nie czas na eksperymenty i zatrudnianie kogoś z zewnątrz – tłumaczy Aleksander Bentkowski, prezes Resovii, który przy okazji pochwalił Boreckiego za "postawę godną mężczyzny". – Przyznał się do niepowodzenia, nie szukał winy gdzie indziej.
Borecki od początku sobotniego meczu wyglądał na człowieka zrezygnowanego. Z ławki podniósł się tylko raz i to po to, żeby zwrócić uwagę sędziemu. Opiekun znicza Maciej Śliwowski reagował zupełnie inaczej – stał przy linii bocznej i nieustannie instruował swoich podopiecznych. Borecki o swojej decyzji zakomunikował piłkarzom w szatni, a potem, powtórzył to na konferencji prasowej. – Zespołem trzeba wstrząsnąć. Potrzeba innego, świeżego spojrzenia. Jako że nie zmienia się całej drużyny tylko trenera, odchodzę. Z porażką ciężko się pogodzić, bo goście przeprowadzili jedną w miarę składną akcję i zdobyli gola! Bartosz Osoliński kopnął piłkę… goleniem, a ta przelobowała Marcina Pietrykę. Resoviacy musieli wygrać, jednak nie "gryźli trawy". Przynajmniej nie wszyscy. – Zaatakowaliśmy z pasją dopiero 10-15 minut przed końcem. Wcześniej nie poznawałem zawodników - kręcił głową z dezaprobatą prezes Bentkowski. Gospodarze zagrażali Zniczowi głównie po stałych fragmentach. W końcówce grali "na aferę", jak w C klasie. Być może spotkanie wyglądałoby inaczej, gdyby w 11 minucie Krzysztof Pietluch z metra trafił do siatki, a nie w leżącego bramkarza gości. - Nie wiem, jak można nie wykorzystać takiej okazji – załamywał ręce Borecki.

T. Szeliga, Nowiny

2011.04.23 | Stal Rzeszów -  Resovia Rzeszów 2:0 (0:0)

54' Fabianowski, 59' Prokić

Stal: Wietecha, Czarny, Duda, Lebioda, Hus, Krauze, Margol (76' D. Jędryas), Reiman, Prokić (87' Kloc), Fabianowski (83' Maciorowski), Maca (89' M. Jędryas)
Resovia: Pietryka, Góra, Kozubek, Bogacz, Szkolnik
(62' Hajduk), Záhradník, Nykanowicz, Baran (70' Ogrodnik), Kwiek (62' Smolec), D. Kantor, Pietluch (76' Kaliniec)
Sędzia: Gawron (Mielec)

W derbach Rzeszowa Stal Sandeco pokonała u siebie Resovię 2-0 i wygrała tym samym pierwszy mecz w rundzie wiosennej. Jakość gry nie poraziła, ale kibice się nie nudzili. Stal od początku rundy w I połowach gra nierówno, ale zwykle pierwsza ma "setkę”. Nie inaczej było w sobotę. Andreja Prokić w 8. minucie wyłożył piłkę Konradowi Macy, ten jej nie opanował w polu karnym i po trybunach przeszedł jęk zawodu. Resovia często przenosiła ciężar gry na połowę rywala. Tomasz Wietecha miał co robić. W 16. min obrońcy Stali zaspali i Peter Zahradnik stanął oko w oko z "Balonem”. Kąt był duży, bramkarz Stali obronił, po czym solidnie ochrzanił kolegów. Po paru minutach Wiesław Kozubek z wolnego omal nie wpakował Wietesze piłki za kołnierz. W 35. min Piotr Duda nie zatrzymał Krzysztofa Pietlucha, ten podawał do Zahradnika. Byłby gol, gdyby nie interwencja Krystiana Lebiody. Tuż przed przerwą Andrej Nykanowicz od niechcenia huknął z ponad 30 metrów i Wietecha znów popracował na notę.
Stali gra średnio się kleiła. W II linii niewidoczny był Tomasz Margol i Wojciech Krauze. Wojciech Reiman bardzo chciał, ale brakowało precyzji. Najbardziej zawalił, gdy w kontrze fatalnie podał do Macy. Ten ostatni tuż przed przerwą główkował z bliska, jednak Michał Bogacz stał tam, gdzie trzeba.
Mecz rozstrzygnął się w 3 minuty, a w jednej z głównych ról wystąpił Margol. Najpierw po rogu Prokicia i zbiciu piłki przez Dudę "zatańczył” na lewej stronie pola karnego z Mateuszem Górą, potem w średnio wygodnej pozycji idealnie zagrał do Wojciecha Fabianowskiego, a ten głową z bliska musiał trafić (minutę wcześniej był blisko gola po rogu Prokicia) zanim Resoviacy ochłonęli przegrywali 0-2. Tym razem Margol zagrał prostopadle. - Trochę szczęśliwie, bo był rykoszet od nogi przeciwnika – oceniał pan Tomasz. W odpowiednim miejscu znalazł się Prokić, huknął po ziemi i Marcin Pietryka nic nie poradził. – Celowałem w długi róg, a wyszło tak, że piłka przeleciała między nogami bramkarza – mówił po meczu serbski piłkarz.
Resovia miała czas na ripostę, jednak morale jej piłkarzy bardzo ucierpiało. To nie był ten zespół sprzed roku-dwóch, który na Hetmańskiej walczył, jak o życie i przede wszystkim lepiej grał w piłkę. Trener gości wprowadzał do gry kolejnych ofensywnych graczy, pasiaki ryzykowały w tyłach, ale się nie podniosły. Może byłoby inaczej, gdyby Dariusz Kantor pokonał w 67. min Wietechę albo podał do Sebastiana Hajduka. "Hajdi” szarpał, raz sprytnie uderzał z 11 metrów. Stal mogła dobić przeciwnika, ale blisko bramki skiksowal Fabianowski. Więcej golem nie zapachniało.

T. Ryzner, Nowiny

2011.04.16 | Resovia Rzeszów - Jeziorak Iława 0:0

Resovia: Pietryka, Kozubek, Bogacz, Baran, Szkolnik (74' Kwiek), Ogrodnik (46' Kaczor), Nykanowicz, Zahradnik (65' Smolec), Walaszczyk,  Hajduk, Pietluch (76' Kaliniec)
Jeziorak: Kręt, Kowalski, Kalkowski, Wietecha, Sulkowski, Sedlewski (89' Maśkiewicz), Kuśnierz (82' Klein), Zakierski, Rybkiewicz (70' Dymowski), Skokowski (67' Kretov), Figurski
Sędzia: Pipczyński (Radom), Widzów: 900

Od trzech spotkań resoviacy nie zdobyli gola. - Szanse na włączenie się do walki o czołowe lokaty pogrzebaliśmy już w Wysokiem Mazowieckiem - przyznał na konferencji prasowej Wojciech Borecki, trener "pasiaków".
Z Ruchem Resovia przegrała, w sobotę zremisowała, ale punkt w spotkaniu z przeciętnym, w dodatku pozbawionym swoich najlepszych napastników Jeziorakiem to strata, nie zysk.
Trener rzeszowian nie ukrywał rozczarowania, ale z krytyką się nie zgadzał. - Wcale nie graliśmy tak źle - odpowiadał dziennikarzom. Nie miał racji. Resoviacy raptem dwa razy posłali piłkę w światło bramki. Paradoks polega na tym, że największe zagrożenie stwarzali obrońcy. Wiesław Kozubek zmarnował okazję na gola w pierwszej połowie, Michał Bogacz nieźle przymierzył z daleka po przerwie. Mieliśmy jeszcze dwa strzały Tomasza Kaczora zablokowane przez rywali i kilka dobrze wykonanych rzutów wolnych i rożnych. Jeziorak zaryzykować nie chciał, pod bramką rzeszowian gościł od wielkiego święta, więc z boiska wiało nudą.
Wojciech borecki podkreśla, że drużynie brakuje rasowego egzekutora. Boleje, iż w Resovii nie ma dziś piłkarza, który indywidualną akcją rozstrzygnąłby losy spotkania. Lista grzechów jest zresztą dłuższa, wątpliwości można mnożyć. Dlaczego Sebastian Hajduk jest cieniem zawodnika sprzed roku, gdy bił się o koronę króla strzelców? Co stało się z Kamilem Walaszczykiem? Gdzie są skrzydłowi i piłkarze sprowadzeni w zimie, by zrobić różnicę i podnieść jakość? Resovię ratują solidni obrońcy i bramkarz. Nawet rzeszowskie kartoflisko przestał obyć usprawiedliwieniem, bo poza domem "pasiakom" też ostatnio idzie jak po grudzie.
Trener Borecki ma twardy orzech do zgryzienia i bardzo mało czasu. Niepowodzenie w derbach ze Stalą może wywołać w klubie trzęsienie ziemi.

T. Szeliga, Nowiny

2011.04.10 | Ruch Wysokie Mazowieckie - Resovia Rzeszów 1:0 (1:0)

2' Trzaskalski

Ruch: Rakowiecki, Kołłątaj, Galiński, Drągowski, Urban, Kułkiewicz, Jegliński (90' Faszczewski), Kołodziejczyk (80' Grzybowski), Trzaskalski, Oświęcimka (90' Bartkiewicz), Nowicki (70'  Ambroziewicz)
Resovia: Pietryka, Góra (68' Kaczor), Bogacz, Kozubek, Szkolnik, Ogrodnik (60' Pietluch), Walaszczyk, Nykanowicz, Kwiek (65' D. Kantor), Záhradník, Hajduk
Sędzia: Mital (Ciechanów), Widzów: 100

- Przegrać zawsze można. Ale nie w takim stylu i z przeciwnikiem, który tylko kopie piłkę przed siebie! – irytował się Wojciech Borecki, trener rzeszowian po porażce z Ruchem Wysokie Mazowieckie.
Resovia rozegrała najsłabsze spotkanie od tygodni. Przegrała pierwszy raz od 16 października, po serii pięciu zwycięstw i czterech remisów.
"Pasiaki” zaczęły najgorzej, jak mogły. Zawodnik Ruchu już w 2 minucie wykorzystał błędy Dawida Kwieka i Mateusza Góry i z bliska wpakował piłkę do siatki.
Uczulałem, jak ważne jest wejście w mecz. Wszystko na nic – kręcił głową z dezaprobatą Borecki.
– Stracona bramka nie podziałała na moich piłkarzy mobilizująco, nie pobudziła ich do walki, tylko sparaliżowała. Nie poznawałem chłopaków. Zwłaszcza młodzi mnie zawiedli.
Resoviacy nie próbowali wykorzystać silnie wiejącego wiatru. Pierwszy strzał z dalszej odległości oddał w końcówce meczu Kamil Walaszczyk. Od 60 minuty na boisku przebywało trzech napastników gości, ale bramki nie udało się zdobyć. Niemoc trwa już od trzech spotkań.
Atak to nie tylko czterech ludzi. Na ofensywę składa się praca całego zespołu – zauważa Borecki. – Ruch wybierał najprostsze rozwiązania, my stosowaliśmy taktykę tysiąca podań. I dokonywaliśmy złych wyborów. Gdy trzeba było strzelać, podawaliśmy. Gdy zagrywać do kolegi, uderzaliśmy.
Po serii remisów i wczorajszej porażce szanse Resovii na awans, delikatnie rzecz ujmując, mocno zmalały.
Mam wrażenie, że miejsce, które teraz zajmujemy, jest adekwatne do posiadanych umiejętności – przyznał trener rzeszowian.
Do Wysokiego Mazowieckiego przybyło zaledwie 14 piłkarzy Resovii. Kontuzje zatrzymały Piotra Smolca, Michała Chrabąszcza i Marcina Pontusa. Najlepszy strzelec drużyny rundę ma z głowy. Uraz stawu skokowego okazał się dużo groźniejszy, niż sądzono. Zawodnika czeka operacja.

T. Szeliga, Nowiny

2011.04.06 | Resovia Rzeszów - Motor Lublin 0:0

Resovia: Pietryka, Chrabąszcz (83' Smolec), Bogacz, Kozubek, Góra, Ogrodnik (60' Pietluch), Baran, Záhradník, Nikanovych, Walaszczyk, Hajduk (89' D. Kantor)
Motor: Mierzwa, Bortniczuk, Batata, Wojdyga, Dykyj, Kycko (64' Ligienza) Żmuda, Wójcik (20' Łętocha), Niżnik, Fundakowski (64' Temeriwśkyj) Prędota
Sędzia: Piróg (Kraków), Widzów: 1600

Resovia zremisowała trzeci z pięciu wiosennych meczów. Na najwyższą notę zapracował Marcin Pietryka.
Bramkarz rzeszowian uwijał się jak w ukropie głównie w II połowie. Klasę pokazał przy strzale z wolnego Rafała Niżnika, gdy zatrzymał piłkę  zmierzającą w okienko.
Nie dał się pokonać Sebastianowi Łętosze ani Oleksandrowi Temerywskiemu, którzy uderzali z zaledwie kilku metrów. Miał też Pietryka trochę szczęścia. W 62 minucie wybił piłkę tak niefortunnie, iż trafił w stojącego przed nim Piotra Prędotę. Na szczęście, napastnik Motoru  dotknął futbolówki ręką.
Wzmożona aktywność Pietryki nie najlepiej świadczy o defensywie Resovii. Choć nie należy zapominać, iż Motor to nie jest ta sama drużyna, która jesienią obrywała z kim popadnie. Gorzej, że „pasiaki” zatraciły skuteczność. Ostatnio ratował ich superrezerwowy Marcin Pontus.
Gdy zabrakło go z powodu kontuzji, nie było komu wykończyć akcji. Najlepszą okazję zmarnował Peter Zahradnik, który w 69 minucie znalazł się przed bramkarzem gości i trafił prosto w niego. Potem szansę na gola mieli już tylko obrońcy – Michał Chrabąszcz uderzył z daleka po ziemi, Michał Bogacz głową, metr nad bramką. Gospodarzy nie zbawił również debiutujący w II lidze Krzysztof Pietluch. To jednak żadne zaskoczenie, bo mocno zbudowany napastnik jeszcze kilka miesięcy temu uganiał się za piłką w jarosławskiej „okręgówce”.

T. Szeliga, Nowiny

2011.04.02 | Resovia Rzeszów - Start Otwock 1:0 (0:0)

84' Pontus

Resovia: Pietryka, Chrabąszcz (73' Smolec), Kozubek, Bogacz, Góra, Ogrodnik (62' Kaliniec), Nikanovych, Záhradník, Walaszczyk, D. Kantor (59' Pontus), Hajduk
Start: Herman, Bobrowski, Warszawski, Pacuszka, Nowotka (70' Karaś), Kęska (74' Choiński), Moryc, Tokaj, Kamiński (88' Szymański), Kęsek (79' Luke),  Mihalewskyj
Sędzia: Krawczyk (Piotrków Tryb.), Widzów: 1400

Marcin Pontus po raz kolejny uratował Resovię tuż przed zakończeniem spotkania. Napastnik "biało-czerwonych" zdobył decydującą bramkę i udowodnił, ze jest prawdziwym jokerem w talii trenera Wojciecha Boreckiego. Resoviacy niemal przez cały mecz nie mieli pomysłu na sforsowanie obrony gości, ale trzeba przyznać, że trafili na drużynę wyjątkowo konsekwentną i mądrze grającą. Podopieczni trenera Dźwigały pozwalali rzeszowianom na grę tylko do 30 metra od swojej bramki i starali się wyprowadzać szybkie kontry.
Gra rzeszowian przypominała przysłowiowe bicie głową w mur. Gra kombinacyjna Resovii na nierównej murawie przynosiła marne efekty i aż roiło się od niecelnych podań i strat. Również górne dośrodkowania na niskiego Hajduka nie miały szans powodzenia. W 15 minucie meczu bliski szczęścia był Dariusz Kantor, który ostemplował piłką słupek. W 23 minucie goście odpowiedzieli groźną akcją, a bliski zdobycia bramki był Jarosław Kęska. Kilka minut później Marcina Pietrykę uratował słupek i było to pierwsze ostrzeżenie dla miejscowych. W pierwszej połowie losy meczu mógł odmienić jeszcze Sebastian Hajduk, ale piłka po jego strzale z 10 metrów poszybowała wysoko nad poprzeczką. W 82 minucie meczu kolejną szansę na zdobycie bramki mieli goście. Piłkę idealnie wyłożył czarnoskóry Luke, a Marcin Pietryka w mistrzowskim stylu wygrał pojedynek z jednym z napastników gości.
W 84 minucie meczu po wrzutce z rzutu rożnego w polu karnym argentyńskiego bramkarza powstało ogromne zamieszanie, które na raty wykorzystał Marcin Pontus. Napastnik rzeszowian z najbliższej odległości wepchnął piłkę do bramki Hermana. W 90 minucie dobrym wyszkoleniem technicznym popisał się Záhradník, który minął trzech obrońców Startu i  mając przed sobą tylko bramkarza został nieprzepisowo zatrzymany tuż przed polem karnym. Za faul taktyczny czerwoną kartką ukarany został Tokaj i goście kończyli mecz w 10.

resoviacy.pl

2011.03.27 | Pelikan Łowicz - Resovia Rzeszów 0:0

Pelikan: Sabela, Gołka, Gawlik, Marcinkiewicz, Brodecki, Solecki (83' Jakóbiak), Pomianowski, Wyszogrodzki, Łochowski, Gamla (71' Łakomy), Kowalczyk
Resovia:
Pietryka, Bogacz, Kozubek, Baran, Góra, Chrabąszcz, Ogrodnik, Nikanovych, Walaszczyk, Záhradník (89' Pontus), Hajduk (69' D. Kantor)
Sędzia:
Opaliński (Legnica), Widzów: 700

Podział punktów nie usatysfakcjonował nikogo, ale więcej powodów do narzekań miał po tym meczu trener gospodarzy. Pelikan w tej rundzie jeszcze nie posmakował zwycięstwa, potyczka z Resovią miała być początkiem czegoś nowego.
Przełom nie nastąpił, bo rzeszowianie na to nie pozwolili. Umiejętnie rozbijali ataki przeciwnika, znów walczyli o każdy skrawek boiska. - I właśnie to cieszy najbardziej - podkreśla Wojciech borecki, szkoleniowiec "pasiaków". - To już nie ten zespół, który przejmowałem kilka miesięcy temu. Dziś każdy z zawodników wie, co ma robić na boisku. Wszyscy ciągną wózek w tę samą stronę, pomagają sobie. Wiadomo chciałoby się wygrywać każdy mecz. Ale prawda jest taka, że kijem Wisły nie zawrócisz. Zmiany następują stopniowo. Grunt, że idziemy we właściwym kierunku - przekonuje.
W Łowiczu resoviacy zagrali w nieco zmienionym składzie. Od początku na boisku pojawili się Michał Ogrodnik i Andrij Nykanovicz. I to właśnie Ukrainiec zasłużył na nagrodę dla najlepszego piłkarza meczu.
W I połowie optyczną przewagę mieli gospodarze. Najbliżsi zdobycia gola byli Mariusz solecki i Konrad Kowalczyk, ale Marcin Pietryka udowodnił, iż zna się na swojej robocie. Po przerwie do głosu zaczęli dochodzić resoviacy. Ze stwarzaniem stuprocentowych okazji były kłopoty, choć przy odrobinie szczęścia do siatki mogli trafić Sebastian Hajduk i Michał Bogacz. - W końcówce gospodarze opadli z sił, a myśmy przycisnęli. Gdyby mecz trwał 100 minut pewnie wygralibyśmy - żartował Borecki, który wyjątkowo nie podróżował z drużyną. - Wziąłem auto, bo musiałem być bardziej mobilny. W sobotę pojechałem na mecz do Otwocka oglądać naszych najbliższych rywali - tłumaczył.

T. Szeliga, Nowiny

2011.03.19 | Resovia Rzeszów - Puszcza Niepołomice 1:1 (0:1)

90' Pontus - 17' Świstak

Resovia: Pietryka, Hajczuk (70' Kwiek), Kozubek, Bogacz, Góra, Chrabąszcz, Baran (46' Pontus),  Záhradník, Walaszczyk, Smolec (68' Ogrodnik), Hajduk
Puszcza: Kwedyczenko, Ogórek, Księżyc, Świstak, Radwański, Lewiński, Bojarski, Moskała, Ankowski, Szwajdych (83' P. Morawski), Papież (90' Serafin)
Sędzia: Sobieszek (Skierniewice), Widzów: 1200

Na inaugurację piłkarskiej wiosny w Rzeszowie Resovia zremisowała z Puszczą 1-1. Gola dającego remis rzeszowianie zdobyli w ostatnich sekundach gry.
Po zwycięstwie na inaugurację rundy wiosennej w Sokółce, kibice w Rzeszowie ostrzyli sobie apetyty na kolejny komplet punktów. Zespół Puszczy, sobotni rywal Resovii, w zimowej przerwie dokonał jednak znaczących wzmocnień i postawił twarde warunki gry. Pierwsze skrzypce w drużynie z Niepołomic grali mający za sobą ekstraklasową przeszłość: Tomasz Moskała, Michał Bojarski i Tomasz Księżyc.
Mimo że jako pierwsi na grząskiej murawie groźniej zaatakowali rzeszowianie, Sebastian Hajduk trafił w słupek, to gracze z Niepołomic wyszli na prowadzenie. Marcin Bojarski "wymusił" faul na Bartoszu Hajczuku, Tomasz Księżyc huknął z wolnego, a Michał Świstak dopełnił formalności i w 17. minucie było już 1-0.
Puszcza dosyć szybko objęła prowadzenie i mając w swoich szeregach ligowych "wyjadaczy", długo nie pozwalała zepchnąć się do defensywy. Jeszcze w pierwszej połowie strzałami z dystansu Tomasza Kwedyczenkę próbowali zaskoczyć: Peter Zahradnik, Michał Chrabąszcz i Sebastian Hajduk, ale bez rezultatu.
W drugiej połowie resoviacy niesieni gorącym dopingiem swoich fanów starali się odwrócić losy meczu, ale groźniejsi znów byli piłkarze z Niepołomic. Dwukrotnie w doskonałej okazji znalazł się Bojarski, ale najpierw fatalnie przestrzelił, a później pewnie interweniował Marcin Pietryka. Na dziesięć minut przed końcem drugą żółtą i w efekcie czerwoną kartką ukarany został Wojciech Ankowski i rzeszowianie zwietrzyli swoją szansę. Sporo ożywienia w szeregach Resovii wniósł wprowadzony w 70. minucie Dawid Kwiek i ostatnie minuty to prawdziwe oblężenie bramki Puszczy. Najpierw Kamil Walaszczyk huknął z rzutu wolnego, ale Kwedyczenko zdołał przenieść piłkę nad poprzeczkę . Chwilę później resoviacy wykonywali dwa rzuty rożne i w końcu dopięli swego. Już w doliczonym czasie gry Peter Zahradnik dośrodkował w pole karne, piłkę głową strącił Wiesław Kozubek, a Marcin Pontus, ku ogromnej radości rzeszowian, z bliska wpakował piłkę do bramki.

B. Zapaśnik, Super Nowości

2011.03.12 | Sokół Sokóła - Resovia Rzeszów 0:2 (0:1)

36' Hajduk, 90' Záhradník
Sokół: Trudnos, Jóźwiak, Sołowiej, Pracz, Spychała, Zalewski, Mościński (46' Kopeć), Wojtkielewicz (46' Butkiewicz), Speichler, Wesołowski, Gołębiewski
Resovia:
Pietryka, Chrabąszcz, Bogacz, Kozubek, Góra, Hajczuk (70' M. Kantor), Baran, Záhradník, Walaszczyk, Smolec (78' Kwiek), Hajduk (68' D. Kantor)
Sędzia:
Sawa (Chełm), Widzów: 400

"Pasiaki" zaczęły rundę rewanżową od mocnego uderzenia. Beniaminek tylko przez 20 minut dotrzymywał im kroku.
- Wojowaliśmy, ze hej przez pełne 90 minut! - podkreślał po meczu trener Wojciech borecki, chwaląc cały zespół za wielkie poświęcenie. - Chylę czoła przed moimi zawodnikami. zostawili na boisku, przepraszam - borowinie, mnóstwo zdrowia - dodawał.
Gospodarze zapewniali, ze murawa będzie w idealnym stanie, ale po dwudniowych opadach deszczu szybko zaczęła przypominać biebrzańskie bagno. O prowadzeniu piłki dołem trzeba było zapomnieć. Należało pokazać siłę fizyczną i resoviacy to zrobili. Dwadzieścia minut przed końcem spotkania o zmiany poprosili Bartosz Hajczuk i Sebastian Hajduk, których z wysiłku zaczęły łapać kurcze.
Hajczuk był jednym z czterech nowych piłkarzy Resovii, którzy rozpoczęli mecz. W II połowie na boisku pojawił się piąty - wszyscy zaprezentowali się dobrze albo bardzo dobrze. szansę otrzymał również skrzydłowy Mateusz Kantor, kojarzony ostatnio raczej z drużyną rezerw.
Resoviacy na Podlasiu szybko biegali i strzelali gole, które można pokazywać w telewizji. Przed przerwą z 20 metrów kropnął Hajduk, a piłka - zanim wpadła w okienko - odbiła się jeszcze od poprzeczki i słupka. Z bliższa, choć równie efektownie przymierzył w 90 minucie Peter Zahradnik. - Obaj zachowali się bardzo przytomnie. Jak na rasowych napastników przystało - zaznaczał Borecki. 
Przy odrobinie szczęścia Resovia mogła wygrać wyżej. Minimalnie niecelnie uderzali bowiem Kamil Walaszczyk i Piotr Smolec. Gospodarze postraszyli rzeszowian w 85 minucie. Marcin Pietryka nie dał się jednak przechytrzyć.
- Słabiej zagraliśmy w środku pola. W końcówce dążyliśmy do wyrównania, odkryliśmy się i Resovia pokarała nas drugą bramką. Jestem niepocieszony - przyznał Witold Mroziewski, trener Sokoła.

T. Szeliga, Nowiny

 

 





 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

| ... do strony głównej |

 
© 2006 | resoviacy.pl  serwis informacyjny CWKS Resovia Rzeszów | design by