MECZE | jesień 2011/12

  klub
strona główna
aktualności
informacje
prasa
wydarzenia
wywiady
  liga
kadra
terminarz
mecze
tabela
  historia
kronika
resoviacy
1905...
Rzeszów
artykuły
  www
e-muzeum
foto
linki
kontakt
księga gości
forum








 

 

 

2011.11.20 | Puszcza Niepołomice - Resovia Rzeszów 2:0 (0:0)

49' Mizia 51' Kałat

Puszcza: Turbasa, Zontek, Lewiński, Księżyc, Radwański, Janik, Nowak, Strózik, Kałat (70' Cholewiak), Paul (63' Morawski), Mizia (81' Moskwik)
Resovia: Pietryka, Kozubek, Bogacz, Nikanovych, Horodeński, Ogrodnik (70' Kot), Chrabąszcz, Juszkiewicz (64' Cygnar), Szkolnik (53' Kwiek), Kantor (53' Piechniak
), Hajduk
Sędzia: Przybył (Kluczbork), Widzów: 500

 – Moim piłkarzom zabrakło determinacji – narzekał trener gości Marcin Jałocha. Nie było piątego z rzędu zwycięstwa Resovii. “Pasiaki” rozegrały najsłabszy mecz od miesięcy i zasłużenie uległy marzącej o I lidze Puszczy.
Puszcza wygrała latem w Rzeszowie, gdy trenerem “pasiaków” był jeszcze Artur Łuczyk. Wygrała też wczoraj u siebie, zatrzymując rozpędzoną drużynę Marcina Jałochy. Szkopuł w tym, że “pasiaki” w niczym nie przypominały drużyny z ostatnich tygodni. Choć zaczęły obiecująco.
W 15 minucie padł gol dla Resovii, ale sędzia uznał, że w momencie podania Sebastiana Hajduka do Dariusza Kantora, ten drugi był na spalonym. Rzeszowianie nie mieli czasu na rozpamiętywanie sytuacji, bo pod bramką Marcina Pietryki co rusz bito na alarm. Nasz zespół miał mnóstwo szczęścia – Łukasz Nowak najpierw spudłował bowiem z 5 metrów, a potem posłał piłkę w słupek.
Gospodarze, widząc, że diabeł nie taki straszny, od początku II połowy ruszyli do ataków i bardzo szybko zostali nagrodzeni. Najpierw głową trafił niezawodny ostatnio Marek Mizia, 120 sekund później podwyższył Dawid Kałat. Załamanym resoviakom nic nie wychodziło, rywali w tej części postraszył tylko Dawid Kwiek. Tuż przed końcem spotkania. – Puszcza była lepsza, nie ma nad czym dyskutować. Strasznie dużo piłek traciliśmy w środku boiska – komentował bramkarz Resovii Marcin Pietryka.

TSz, Super Nowości

2011.11.12 | Resovia Rzeszów - Świt Nowy Dwór Maz. 4:1 (4:0)

22' Kantor, 28' (k) Hajduk, 35' Juszkiewicz, 37' Chrabąszcz - 71' Cyzio

Resovia: Pietryka, Krzak (79' Horodeński), Bogacz, Nikanovych, Szkolnik, Ogrodnik (88' Kot), Juszkiewicz, Chrabąszcz, Kwiek (63' Piechniak), Kantor (70' Twardowski), Hajduk
Świt: Bigajski, Sosowski, Cyzio, Gmitrzuk, Maślanka
, Makowski (79' Gajewski), Kosiec (67' Zawiska), Zjawiński, Siwek (59' Świderski), Strzałkowski, Bajera
Sędzia: Zych (Lublin), Widzów: 1100

Resovia ciągle w formie - w kwadrans strzeliła 4 gole i w ostatnim w roku meczu u siebie wygrała ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki.
I połowa w wykonaniu Resovii była profesorska. Świt, jak to ma w zwyczaju, czekał na rozwój wypadków przyczajony na swej połowie, ale postawił zbyt rzadkie zasieki. Resovia grała niby spokojnie, ale odpowiednio zaangażowana i świadoma własnej wartości. Po szarży Dawida Kwieka, podaniu Michała Ogrodnika, Dariusz Kantor przegrał pojedynek z bramkarzem. Za moment „Daro” pociągnął do końcowej linii posłał piłkę  wzdłuż pola bramkowego i gdyby któryś z resoviaków tam był, trafiłby do siatki z zamkniętymi oczami.
Najlepszy kwadrans Resovii tej jesieni rozpoczęła akcja w trójkącie Ogrodnik, Hajduk, Kantor. Sebastiana zwiódł bramkarza, zacentrował „na nos” do kolegi, ten wyskoczył w tempo i ładną główką „zapalił” jedynkę na tablicy wyników. W rewanżu Piotr Bajera główkował prawie dobrze, bo piłka po koźle zatrzymała się na słupku. Gol nr 2 poprzedził faul Sosnowskiego na Hajduku. Czy był rzeczywiście? Zawodnik gości protestował, kiedy arbiter wskazał na wapno. Hajduk dziennikarzy bojkotuje. Trener Resovii przekonywał, że karny był. Coach gości był bliżej, ale jego „skoro sędzia gwizdnął, to był” było raczej wyraz złości na decyzję arbitra. Tak czy owak poszkodowany pewnie podwyższył na 2-0.
Przy golu nr 3 wątpliwości nie było; Ogrodnik idealnie uruchomił wbiegającego w linię obrony Marcina Juszkiewicza, ten wpadł w pole karne i lekkim, za to sprytnym strzałem zmylił Bigajskiego. Nawałnicę Resovii zwieńczył przedniej urody strzał sprzed szesnastki Michała Chrabąszcza.
Celowałem na długi róg i pika tam wpadła. Za wiele goli w Resovii nie strzeliłem, więc to na pewno najładniejsze trafienie – mówi pomocnik "pasiaków".
W II połowie sytuacja uległa zmianie. Świt zaatakował większą ilością piłkarzy. Resovia szukała 5 gola, więc rywale mieli miejsce do gry i znajdowali dziury w obronie miejscowych. Tradycyjnie korzystali z dobrej gry swoich graczy w powietrzu. Główka Gmitrzuka skończyła się trafieniem boczną siatkę, ale Daniel Cyzio z paru metrów musiał trafić. To samo po rogu zrobił Piotr Piechniak, jednak bramkarz końcami palców odbił piłkę.
Za moment (77 min.) Michał Strzałkowski celował z dystansu. Piłka trafiła w słupek i wróciła do leżącego Pietryki. W 81. min w głowę drapał się Hajduk, bo po świetnym podaniu Piotra Piechniaka pozwolił Bigajskiemu wyjść z opresji.
Piłka uciekała Sebastianowi. Gdyby był bliżej mijałby bramkarza, zamiast uderzać – wyjaśniał trener rzeszowian. Dla odmiany lepszy od Bajery w bezpośrednim pojedynku okazał się też bramkarz Resovii.
Kibice nie nudzili się do końca. Rezerwowy Michał Twardowski nabrał na kiwkę Sosnowskiego, po czym został zahaczony w polu karnym. Zamiast „jedenastki”, zarobił... żółtą kartkę. – Bardziej tu był faul i karny, niż w I połowie – komentował Piotr Maślanka, obrońca Świtu.

T. Ryzner, Nowiny

2011.10.30 | Resovia Rzeszów - Motor Lublin 4:0 (1:0)

6' 78' Kantor, 59' (s) Dykyj, 90' Piechnak

Resovia: Pietryka, Krzak, Bogacz, Nikanovych, Szkolnik, Ogrodnik (85' Kot), Juszkiewicz, Chrabąszcz, Kwiek (62' Piechniak), Kantor (81' Twardowski), Hajduk
Motor: Oszust, Młynarski (73' Tomczuk), Falisiewicz, Karwan, Dykyj, Popławski, Batata, Niżnik, Litun (32' Temeriwśkyj), Szpak (58' Górniak), Prędota
Sędzia: Szrek (Kielce), Widzów: 1600

Resoviacy zagrali kolejny dobry mecz i rozgromili wyżej notowanego rywala 4:0. „Biało-czerwoni” od pierwszych minut meczu przeprowadzali groźne akcje na bramkę Mateusza Oszusta i już w 6 minucie meczu kibice cieszyli się z pierwszej bramki. Michał Bogacz długim podaniem uruchomił Dariusza Kantora, a napastnik gospodarzy przekładając piłkę na prawą nogę, oszukał obrońców i mocnym strzałem umieścił piłkę w siatce. Wcześniej dwukrotnie w pułapce ofsajdowej znalazł się pracowity Sebastian Hajduk. Na odpowiedź gości nie trzeba było długo czekać. W 8 minucie meczu zakotłowało się w polu karnym Resovii. Piotr Prędota walczący o piłkę z jednym z obrońców Resovii zdołał oddać strzał i piłka otarła się o poprzeczkę. Po stracie bramki goście przejęli inicjatywę i coraz częściej atakowali bramkę Marcina Pietryki. W 20 minucie meczu Damian Szpak wychodził na czystą pozycję, ale zbyt długo zwlekał ze strzałem i został powstrzymany przez powracającego Andrija Nikanovycha. Resoviacy odpowiedzieli groźną akcją w 25 minucie, kiedy to Sebastian Hajduk został ślizgiem powstrzymany w polu karnym.
Po przerwie lublinianie zaatakowali ze zdwojonymi siłami i defensywa Resovii miała jeszcze więcej pracy. W 57 minucie resoviacy przeprowadzili groźną kontrę, ale piłkę po strzale Davida Kwieka z dużymi problemami obronił bramkarz Motoru. W 59 minucie meczu gospodarze (przy dużym współudziale lubelskiego obrońcy) zadali kolejny cios. Piotr Szkolnik z lewego skrzydła wdarł się w pole karne i posłał mocną piłkę na 5 metr, a rozpędzony Ivan Dykyj tak niefortunnie wybijał piłkę, że ta wylądowała w siatce. Ostatnie 30 minut meczu to szybka i widowiskowa gra z obu stron. Piłkarze Motoru dobrze operowali piłką, ale chcąc zdobyć kontaktową bramkę musieli przyśpieszyć grę i jednocześnie zaryzykować większą liczbą atakujących. Resovia zastosowała pressing i skutecznie rozbijała akcje gości. W 76 minucie meczu dwójkowa akcja Hajduk – Piechniak zakończyła się spalonym. Dwie minuty później Sebastian Hajduk popędził prawym skrzydłem, wyłożył piłkę Dariuszowi Kantorowi, a napastnik Resovii bez problemów pokonał bezradnego Mateusza Oszusta. Wynik na 4-0 ustalił w 90 minucie Piotr Piechniak, który wykorzystał idealne dośrodkowanie Tomasza Kota.

resoviacy.pl

2011.10.23 | Jeziorak Iława - Resovia Rzeszów 0:1 (0:1)

22' Hajduk

Jeziorak: Kręt, Kalkowski, Eid, Imbiorowicz (59' Kowalski), Sulkowski (76' Kowalczyk), Sedlewski, Pietroń, Skokowski, Kuciński (54' Klein), Sobociński, Figurski (46' Żaglewski)
Resovia: Pietryka, Horodeński, Bogacz, Nikanovych, Kozubek, Ogrodnik, Chrabąszcz, Juszkiewicz, Kwiek (90' Szkolnik), Kantor (90' Twardowski), Hajduk
Sędzia: Lewicki (Gdańsk), Widzów: 1000

Po golu Sebastiana Hajduka Resovia wygrała w Iławie z Jeziorakiem 1-0. "Pasiaki" po raz pierwszy w sezonie wygrały drugi mecz z rzędu. - Lepiej nam się gra na wyjazdach – mówił przed meczem Marcin Jałocha, trenera rzeszowian. Słowa znalazły potwierdzenie w kwestii najważniejszej - dorobku punktowym. Sam mecz nie był łatwy dla „pasiaków” i mógł się skończyć wynikiem bardziej korzystnym dla Jezioraka, by nie powiedzieć jego zwycięstwem. Zwycięzców jednak się nie sądzi, Resovia swoje na początku sezonu wycierpiała i zasługuje na uśmiechy fortuny. Iławianie budzili szacunek, bo wygrali w Sokółce w imponujących rozmiarach. Z drugiej strony u siebie im nie idzie, w niedzielę nie wygrali u siebie piąty raz z rzędu. Żeby ta seria mogła mieć ciąg dalszy, Resovia musiała się mocno napocić i mieć trochę piłkarskiego szczęścia, bo gospodarze mieli parę klarownych okazji bramkowych. Kiedy już było naprawdę było groźnie, klasę pokazywał Marcin Pietryka. Już na początku obronił mocny strzał Bartosza Sulkowskiego.
Resovia początkowo więcej uwagi poświęcała zabezpieczeniu własnej bramki, ale gdy po raz pierwszy zaatakowała większą ilością zawodników, od razu cieszyła się z gola. Sebastian Hajduk zdobył go po podaniu Michała Bogacza i mocnym uderzeniem po ziemi z kilkunastu metrów.
W I połowie najlepszą okazję do wyrównania miał Remigiusz Sobociński. Były ekstraklasowy piłkarz znalazł się w sytuacji sam na sam z Pietryką, minął go, skierował piłkę w stronę bramki, jednak w ostatnim momencie wybili ją nasi obrońcy.
Druga połowa to dążenie Jezioraka w stronę wyrównania i pewna postawa najlepszej defensyw w lidze, która miała za plecami świetnie dysponowanego „Cinka”. Bramkarz Resovii na duże piwo u kolegów zasłużył zwłaszcza w 70 minucie; z lewej strony centrował Skokowski, Sobociński przedłużył dośrodkowanie, a piłka wylądowała pod nogami Christiana Kleina. Młody, rezerwowy napastnik uderzył mocno, ale Pietryka stanął piłce na drodze
W 72. minucie piłka po strzale Łukasza Pietronia przeleciała tuż nad poprzeczką. Potem z wolnego dobrze mierzył Sobociński, na szczęście golkiper Resovii na wszystko znajdował receptę. Nasza ekipa miałaby więcej spokoju w końcówce meczu, gdyby po „bombie” Wiesława Kozubka piłka przeleciała z pół metra niżej.

T . Ryzner, Nowiny

2011.10.16 | Resovia Rzeszów - Stal Stalowa Wola 3:0 (2:0)

8' Kwiek, 16' Hajduk, 84' Ogrodnik

Resovia: Pietryka, Krzak, Bogacz, Nikanovych, Szkolnik, Ogrodnik (86' Kot), Juszkiewicz, Chrabąszcz, Kwiek (72' Piechniak), Hajduk, Kantor
Stal: Dydo, Demusiak, Kusiak, Lewandowski, Żmuda, Piątkowski, Walaszczyk, Horajecki (18' Ciołek), Skórski (70' Rosłoń), Turczyn, Fabianowski (70' Białek)
Sędzia: Chudy (Zabrze), Widzów: 1800

W 15. kolejce II ligi Resovia pokonała 3-0 Stal ze Stalowej Woli i tym samym po raz pierwszy wygrała na nowej murawie. Takiej Resovii w tym sezonie jeszcze nie widziano. Gospodarze nie tylko starali się, ale wreszcie grali piłką, poczynali sobie z rozmachem, korzystając z całej szerokości boiska. Było chłodno, ale kibice co chwilę bili brawo i nie narzekali.
Pasiaki obnażyły słabość Stali w obronie. Marek Kusiak i Tomasz Lewandowski niedzielny mecz chcieliby zapewne zapomnieć jak najszybciej. Ten pierwszy, niczym oldboy, dał się objechać Sebastianowi Hajdukowi i potem mógł tylko patrzeć, jak „Hajdi” wykłada piłkę Dawidowi Kwiekowi. Skrzydłowy Resovii miał czas, miejsce i całość zwieńczył solidnym uderzeniem pod poprzeczkę. 10 minut później na prawej stronie, przed linią końcową znalazł się Dariusz Kantor. Przed sobą miał Przemysława Żmudę, ale zwiódł go zwodem, posłał mocną piłkę na 5 metr, gdzie Hajduk idealnie dostawił głowę. Nie minęła minuta, gdy „Stalówka” otrzymała trzeci cios; Bartosz Horajecki chciał podać do Bartłomieja Dydo, a uruchomił... Hajduka. Tego sfaulował przed szesnastką bramkarz i goście musieli sobie radzić w dziesięciu.
Mimo to szybko mogło się zrobić 1-2 - po wolnym Jarosława Piątkowskiego, Wojciech Fabianowski główkował w poprzeczkę. Resovia jednak ani myślała bronić wynik. Gdy w polu karnym poślizgnął się Lewandowski i Żmuda blisko gola znalazł się Michał Ogrodnik (strzał na długi słupek, metr od celu). Ten sam gracz zebrał burzę braw 38. min, gdy ośmieszył całą obronę Stali. Miał „setkę”, ale uderzył o tempo za późno i trochę niedokładnie. W końcówce połowy bramkę gości ostrzelał Kantor i obie strony mogły udać się na odpoczynek.
Po zmianie stron Resovia chciała szybko dobić rywala i przez 20 minut „hutnicy” nie mieli wiele do powiedzenia. W Resovii dwoił się i troił w Kantor; strzela sprzed i z pola karnego, nogą, głową, ale piłka nie chciała wpaść drogi do siatki. Ciołek miał w tym udział, a najbardziej się popisał, gdy obronił strzał Kwieka w okolice okienka.
U przyjezdnych z czasem rozkręcił się na prawej stronie Piątkowski. Zadanie miał ułatwione, bo Piotr Szkolnik w I połowie złapał głupią kartkę i nie ryzykował ostrych wejść. W 65. min jednak sfaulował. Do piłki podszedł Kamil Walaszczyk, zasugerował głęboką centrę, uderzył oczywiście na krótki słupek, do piłki skoczył Szkolnik i... głową omal nie strzelił samobója (Marcin Pietryka nie pozwolił piłce zmieścić piłce przy długim słupku).
Generalnie obrona Resovii trzymała jednak fason. Niczym profesor poczynał sobie w niej Michał Bogacz, a gdy raz zabawił się w napastnika, wypracował sytuację Kantorowi. Strzał z kąta Ciołek obronił. Golkiper Stali nabił notę także przy „bombie” Michała Chrabąszcza. W końcu jednak w polu karnym Stali w swoim stylu „zatańczył” Michał Ogrodnik, po okiwaniu obrońców huknął, ile sił w nodze i mógł się cieszyć z pierwszego w sezonie gola dla „pasiaków”.

T . Ryzner, Nowiny

2011.10.11 | Znicz Pruszków - Resovia Rzeszów 1:0 (0:0)

51' Jędrych

Znicz:
Misztal, Jędrych, Januszewski, Jędrzejczyk, Kucharski, Kopciński (89' Michalak), Sztybrych
, Wojdyga, Zawodziński (70' Łudziński), Kasztelan, Bylak (80' Duda)
Resovia: Pietryka, Kozubek, Baran (4' Cygnar), Bogacz, Horodeński (72' Krzak), Piechniak, Ogrodnik, Nikanovych, Chrabąszcz, Szkolnik (46' Kwiek), Twardowski
(60' Hajduk)
Sędzia: Lis (Katowice), Widzów: 600

Rzeszowianie jechali do Pruszkowa po punkty, jednak cały plan taktyczny trenera Marcina Jałochy legł w gruzach już na początku, gdy kontuzji doznał Mirosław Baran i zastąpił go na boisku Paweł Cygnar. Zajął on miejsce w II linii, a do obrony powędrował z pomocy Andrij Nikanovych.
Do przerwy niewiele ciekawego działo się na boisku. Resoviacy po raz pierwszy zagrozili bramce Piotra Misztala w 13 minucie , gdy groźnie strzelał Michał Chrabąszcz. Gospodarze odpowiedzieli ładnym strzałem z rzutu wolnego Przemysława Sztybrycha. W Resovii z dobrej strony zaprezentował się Piotr Piechniak. Miał świetną okazję, ale jego mocne uderzenie z 11 metrów, po zagraniu z rzutu rożnego Michała Ogrodnika, było minimalnie niecelne.
Zanosiło się na kolejny bezbramkowy remis naszego zespołu, ale nic z tego. W 51 minucie obrońcy Resovii nie upilnowali w polu karnym obrońcy Znicza Arkadiusza Jędrycha, który w ogromnym zamieszaniu, po rzucie rożnym, wykazał najwięcej sprytu i wpakował piłkę do siatki.
W odpowiedzi Piechniak zagrał w tempo do Cygnara, ale pomocnik Resovii nie opanował piłki. Gospodarze mieli zaraz za sprawą Pawła Bylaka dwie znakomite szanse. W końcówce Resovia próbowała grać na tzw. "aferę", ale nic z tego nie wychodziło. Podobnie jak ze strzałów z rzutów wolnych, które były blokowane przez obrońców Znicza.

JS, Nowiny

2011.10.08 | Resovia Rzeszów - Wisła Puławy 0:0

Resovia: Pietryka, Kozubek, Bogacz, Baran, Horodeński, Ogrodnik, Nikanovych, Chrabąszcz, Szkolnik (81' Piechniak), Twardowski (73' Czeneskow), Kantor (62' Hajduk)
Wisła: Beszczyński, Gawrysiak, Skórnicki, Budzyński, Kozieł (61' Jabkowski), Wójtowicz (46' Giza), Orzędowski, Mokiejewski, Giziński, Wiącek, Nowak (90' Romaniuk)
Sędzia: Pipczyński (Radom), Widzów: 1200

Na grząskiej, pokrytej kałużami murawie Resovia rozegrała przeciętny mecz. Dominowała, ale w sposób zdecydowany tylko fragmentami. Goście w I połowie skracali pole gry, zagęszczali środek pola i resoviacy mieli problemy. Próbowali rozciągać grę, atakować skrzydłami, ale Beszczyński w poważnych opałach nie bywał. Doszłoby w końcu do tego w 40. min, gdyby nie boczny arbiter; po podaniu w tempo od Dariusza Kantora „Twardy” wyskoczył zza linii obrońców, drogę do bramki miał wolną, ale chorągiewka poszła w górę. Kibice głośno i nie bez powodów protestowali. Sędzia dał plamę.
Aktywa Wisły w tej części to dwa ładne strzały z dystansu. Ten w wykonaniu Gizy Marcin Pietryka odbił, przymiarkę Orzędowskiego w ładny stylu obronił.
Gol miał prawo wpaść w 55. min, kiedy to przed Beszczyńskim wyrósł Kantor. „Daro” jednak źle trafił w piłkę. Z trybun wyglądało, że próbował „podcinki” Frankowskiego. Wyszło z tego podanie do Twardowskiego, który nie chybiłby z bliska, ale nie miał okazji tego dowieść, bo Gawrysiak przeciął lot piłki. Mecz nabrał rumieńców, a co nieco działo się też pod bramką Pietryki. Paweł Jabkowski był nawet bliski trafienia w okienko. Generalnie miejscowi często nadziewali się na kontry. Ale dzięki temu na dobre noty zapracowali nasi stoperzy i bramkarz.
Za rzadko potrafiliśmy na dłużej zagościć na połowie rywala. Piłka często jak bumerang wracała na naszą stronę. Stan boiska tego nie tłumaczy – mówił Marcin Jałocha, trener gospodarzy.
W końcówce z bliska na woleja zdecydował się Piotr Szkolnik, ale poślizgnął się i wycelował wysoko na spojeniem. W ostatnich minutach Wisła ocierała się o sytuację stuprocentową dwa razy. Za pierwszym Gizińskiego zablokował sprytnie Michał Ogrodnik, za drugim nie do przejścia okazał się Mirosław Baran.

T. Ryzner, Nowiny

2011.10.01 | Pogoń Siedlce - Resovia Rzeszów 1:2 (0:2)

74' (k) Kosmalski - 23' Twardowski, 24' Kantor

Pogoń: Nerek, Kwiatkowski(31' Marchel), Krzystosiak, Lendzion, Guzek, Paczkowski (90' Konasiuk), Agu, Rodak (30' Kaliszewski) Demianiuk (46' Dziewulski), Czerkas, Kosmalski
Resovia: Pietryka, Kozubek, Baran, Bogacz, Horodeński, Kot (70' Krzak), Nikanovych, Chrabąszcz, Szkolnik, Kantor (80' Piechniak), Twardowski (85' Hajduk)
Sędzia:
Pożarowszczyk (Lublin), Widzów: 2000

Rzeszowianie zaskoczyli Pogoń agresywnym wysokim pressingiem. Siedlczanie opierali swój atak na wysuniętym Jacku Kosmalskim, co było bardzo czytelne, więc początkowe minuty należały do Resovii. Dariusz Kantor, nasz napastnik, już w 20 minucie mógł otworzyć wynik, ale nie trafił z 20 m.
W 24 minucie goście wyszli na prowadzenie. Po błędzie Marka Lendziona piłkę otrzymał Michał Twardowski i pokonał bezradnego Pawła Nerka. Po chwili drugi napastnik Resovii - Kantor podwyższył prowadzenie. - To był nokaut Siedlec w dwie minuty; najpierw poślizgnąłem się, ale końcówką buta podałem wychodzącemu na dobra pozycję Michałowi, a potem już sam wszedłem w pole karne i trafiłem lewą noga w "długi róg" - opowiadał szczęśliwy Kantor.
Trener gości po półgodzinie wymienił dwóch piłkarzy i od tego momentu siedlczanie przejęli inicjatywę. Najgroźniejsi byli zawodnicy ograni w ekstraklasie - wspomniany Kosmalski oraz Adam Czerkas.
W drugiej odsłonie kolejne okazje mieli Czerkas czy Kosmalski. Resovia nie pozostawała im dłużna i zrobił sie ciekawy mecz. W 63 minucie Marek Kaliszewski po rajdzie prawą stroną miał przed sobą tylko bramkarza, lecz zamiast strzelać, posłał piłkę wzdłuż bramki Marcin Pietryki. - Dziwię mu się, że "szukał", zamiast huknąć, bo ma przecież świetne uderzenie - opowiadał potem trener Grzegorz Wędzyński.
Kolejne okazje gospodarzy to minimalnie niecelne - przewrotka Dariusza Dziewulskiego oraz wolny Kosmalskiego. Snajper Pogoni w końcu zdobył upragnionego gola z nieco problematycznego karnego. W ostatnich minutach ataki Pogoni były już na tyle huraganowe, co chaotyczne. Ale w ostatniej minucie Dziewulski w idealnej sytuacji uderzył wysoko nad bramką. - Grał z wybitym barkiem i mogło mu brakować koncentracji, ale powinien trafić przynajmniej w światło bramki - żałował Wędzyński.

MaWa, Nowiny

2011.09.24 | Resovia Rzeszów - Garbarnia Kraków 1:1 (1:0)

3' Twardowski - 71' Leszczak

Resovia: Pietryka, Krzak, Baran, Bogacz, Szkolnik, Kwiek (66' Piechniak), Nikanovych, Chrabąszcz, Kot (56' Rop), Twardowski, Kantor (80' Hajduk)
Garbarnia: Żylski, Stokłosa, Mateusz Siedlarz, Pluta, Cygal, Fedoruk (64' Leszczak
), Sepioł, Zelek (90' Kozieł), Marcin Siedlarz (88' Kuźma), 67' Chodźko (67' Rado), Praciak, Sędzia: Sobieszek (Skierniewice), Widzów: 1300

„Biało-czerwoni” zdobyli pierwszą bramkę, gdy duża część kibiców stała jeszcze przed kasami w kolejkach po bilety. Rzut wolny ze środka boiska wykonywał David Kwiek, a piłka po jego mocnym strzale trafiła pod nogi Michała Twardowskiego. Stojący na 16 metrze napastnik Resovii odwrócił się i z półwoleja wycelował pod poprzeczkę. Resoviacy przez pierwsze 30 minut posiadali przewagę, ale za ciosem nie poszli. W pierwszej połowie wynik miał jeszcze okazję podwyższyć Twardowski, ale jego strzał głową wybronił Żylski. Kwadrans przed przerwą do głosu zaczęli dochodzić goście.  „My gramy ładnie, składnie, piłka chodzi jak po sznurku…” to fragment hymnu Garbarni i tak samo było na boisku. Krakowianie częściej byli w posiadaniu piłki i z każdą kolejną minutą coraz pewniej czuli się na stadionie przy ul. Wyspiańskiego. Goście próbowali atakować bramkę Pietryki, ale obrona „pasiaków” na czele Michałem Bogaczem i  Piotrem Szkolnikiem (setny występ ligowy w barwach Resovii) spisywała się dobrze. Niestety tylko do 71 minuty, kiedy to wprowadzony na boisko Leszczak pokonał Marcina Pietrykę. Kilka minut później wynik mógł podwyższyć Marcin Siedlarz, ale na szczęście na swoim miejscu był Mirosław Baran. Od 75 minuty rzeszowianie podkręcili tempo gry i to oni stwarzali sytuacje bramkowe. Kilka razy idealnymi dośrodkowaniami popisał się wprowadzony w 66 minucie Piotr Piechniak. To po jego podaniach „setki” mieli Hajduk (dwukrotnie) i Twardowski. Niestety w pojedynkach z napastnikami Resovii za każdym razem bardzo dobrze spisywał się bramkarz gości. Od 83 minuty gry resoviacy grali w 10, ponieważ boisko musiał opuścić  Chrabąszcz, ukarany drugą żółtą kartką.

resoviacy.pl

2011.09.18 | Stal Sandeco Rzeszów - Resovia Rzeszów 0:1 (0:0)

57' Hajduk

Stal: Wietecha, Hus (84' Rzeźnik), Duda, Słomian, Zaborowski, J. Górecki (23' Kloc), Lisańczuk (90' Krzysztoń), Szela (60' Szala), Florian, Prokić, Wolański
Resovia:
Pietryka, Krzak, Baran, Bogacz, Szkolnik, Chrabąszcz, Nikanovych, Cygnar (46' Hajduk), Kwiek (68' Piechniak), Ogrodnik, Kantor(82' Kot)
Sędzia: Kruczyński (Żywiec), Widzów: 1200

Resovia wygrała na Hetmańskiej derby ze Stalą Sandeco Rzeszów. Jedynego gola w meczu zdobył Sebastian Hajduk.
Derby nie zachwyciły. Stalowcy mieli więcej okazji do strzelenia bramki, ale trafić do celu umiała Resovia i zeszła z boiska w szampańskich nastrojach.
Mecz toczył się przy idealnej dla piłkarzy i kibiców pogodzie. Jednak w I połowie widzowie nie przeżyli za wielu emocji. Obie drużyny dążyły do celu prostymi środkami, koncentrując się głównie na tym, aby gola nie stracić. Składne akcje z udziałem większej ilości piłkarzy notowano sporadycznie.
Trochę więcej z gry mieli biało-niebiescy. Po kwadransie Michał Lisańczuk szukał w polu karnym Damiana Wolańskiego, ale ten drugi nie dotarł do futbolówki. W 19 minucie po trybunach przeszedł głośny jęk zawodu. Miejscowi mieli czego żałować, bo Andreja Prokić wrzucił wysoki bieg, objechał Grzegorza Krzaka, posłał podanie wzdłuż pola bramkowego.
Do piłki zdawał się idealnie nadbiegać Ernest Szela, ale uderzył nieczysto i drugiego w karierze derbowego gola nie zdobył (trafił w poprzednim sezonie na Wyspiańskiego). Blisko strzału bliska był ponownie Wolański, ale Marcin Pietryka nie spał i wybiegiem wyjaśnił sytuację.
Resovia długo pracowała nad akcją pachnąca golem. Mogła go strzelić do szatni (44.), ale kąt był ostry i Dariusz Kantor przegrał pojedynek z Tomaszem Wietechą. W doliczonym do I połowy czasie Prokić znów połączył sprint z dryblingiem, minął jednego, drugiego rywala, ale przed szesnastką stracił koncept.
Po zmianie stron na boisku pojawił się Sebastian Hajduk i był to strzał w dziesiątkę trenera Marcina Jałochy. Po 12 minutach gry "Hajdi”, po podaniu Michała Ogrodnika, doszedł do piłki, trącił ją nie za mocno, ale tak, jak trzeba i wpakował do siatki przy długim słupku. Goście zasłużyli na to trafienie, bo grali w tym fragmencie żwawiej, z większym przekonaniem.
Na prawej stronie sporo wiatru robił wspomniany Ogrodnik. Stal po stracie gola nadal nie mogła poukładać gry. Dopiero po 10 minutach nieźle szarpnął Dawid Florian, ale prostopadłe podanie do Wolańskiego było niedokładne. W rewanżu po zbyt krótkim wybiciu Piotra Dudy do Andriej Nykanowicz, huknął ile sił w nodze i piłka minęła słupek w nieznacznej odległości.
W 75. minucie świetne podanie z głębi pola wykonał Dariusz Kantor i tylko wybieg Wietechy sprawił, że Ogrodnik nie miał okazji na 2-0. Kiedy pan Michał otrzymał czerwoną kartkę, stalowcy nabrali wiary w siebie i już 82. mogli remisować; Lisańczuk strzelił pięknie, ale złapał się za głowę, bo ostemplował poprzeczkę.
W 86. min z wolnego celował Paweł Kloc. Pietryka piłkę odbił, ale dopadł do niej Paweł Rzeźnik. Kąt był ostry, ale gdyby nastolatek Stali wymierzył pod poprzeczkę, bramkarz Resovii nie zdążyłby obronić. Na szczęście dla Resovii piłka pofrunęła gdzieś na drugie piętro.
Stal atakowała, po tym, gdy w polu karnym padł Piotr Duda, oczekiwała karnego. Sędzia uznał, że bez powodu. Ostatni gwizdek był początkiem mega radości Resovii. W szatni gości budynku klubowego Stali dawno nie słyszano tak donośnych śpiewów.

T. Ryzner, Nowiny

2011.09.10 | OKS 1945 Olsztyn - Resovia Rzeszów 1:0 (0:0)

90' (k) Filipek

OKS: Skiba, Bucholc, Baranowski, Koprucki, Głowacki, Suchocki, Szaraniec (90' Tunkiewicz), Jegliński, Łysiak, Świderski (75' Żwir), Filipek
Resovia: Pietryka, Krzak, Bogacz, Baran, Szkolnik, Piechniak, Chrabąszcz, Nikanovych, Ogrodnik, Kantor (90' Cygnar), Twardowski (85' Czeneskow)
Sędzia: Tobiański (Gdańsk), Widzów: 1300

Resovia do 92 minuty bezbramkowo remisowała w Olsztynie. Punktu nie ugrała, bo tuż przed końcem arbiter pydktował rzut karny dla OKS-u.
Po 4-1 z Wigrami Suwałki „pasiaki” miały ochotę pójść za ciosem. Jeśli nie wygrać, to przynajmniej zremisować z groźnym OKS-em. W stronę Olsztyna rzeszowianie wyruszyli już w czwartek wieczorem, jednak z wyprawy wrócili na tarczy. Do ugrania punktu brakło sekund.
- To był mecz na remis – ocenia Piotr Gajewski z „Gazety Olsztyńskiej”. - OKS fragmentami bywał dłużej przy piłce, ale Resovia była groźna. Nie miała może klarownych setek, jednak o gola mogła się pokusić.
Kilka razy pod bramką OKS-u zamieszania narobił Michał Twardowski, z dystansu ładnie też przyłożył Michał Ogrodnik. W końcówce nic nie wskazywało, że gospodarze strzelą gola za 3 punkty. Nie okupowali połowy resoviaków, ci ostatni bronili się spokojnie i też potrafili się odgryźć. Wyglądało, że obie strony są pogodzone podziałem punktów. Podobnie kibice, którzy w doliczonym czasie zaczęli już opuszczać stadion. I niektórzy przegapili gola. Mijała 92 minuta, kiedy Łukasz Suchocki skorzystał ze swej szybkości i urwał się na lewej stronie. W końcu wjechał w pole karne i dał efektownego „nura” na ziemię. Arbiter uznał, że nie było to wyłącznie aktorstwo i wskazał na „wapno”. Krzysztof Filipek wytrzymał presję, strzelił w jedną stronę, Marcin Pietryka rzucił się w drugą i wyjazdowa porażka pasiaków nr 2 stała się, niestety, faktem.

T. Ryzner, Nowiny

2011.09.03 | Resovia Rzeszów - Wigry Suwałki 4:1 (3:0) / mecz w Boguchwale

11' 12' Kantor, 16' Twardowski, 70' Piechniak - 49' Mikulenas

Resovia: Pietryka, Szkolnik, Bogacz, Baran, Krzak, Ogrodnik (89' Kot), Nikanovych, Chrabąszcz (52' Cygnar), Kwiek, Twardowski (56' Piechniak), Kantor (85' Czeneskow)
Wigry: Grybauskas, Makarewicz, Statkevicius, Rogoziński, Darda (25' Bajko), Świerzbiński, Souza (76' Walicki), Słowicki (88' Sawicki), Pomian (73' Barczak),  Mikulenas, Ołowniuk
Sędzia: Woś (Zamość), Widzów: 700

- To nie mogło trwać wiecznie – mówił po meczu Dariusz Kantor, bohater Resovii. To prawda, wszystko ma kres, złe rzeczy także, ale nikt się nie spodziewał takiego scenariusza meczu. Resovia, która przez 6 gier nie umiała trafić do siatki,  w pierwszym kwadransie grała, niczym najbardziej bramkostrzelny zespół ligi. Niemoc pasiaków przełamał Kantor, który strzelił 2 gole w niespełna... minutę. "Daro” zdobył już wiele ładniejszych bramek, ale te z soboty miały szczególnie słodki smak. Pierwsza zaskoczyła chyba nawet strzelca; piłka po główce zdawała się frunąc nad poprzeczkę, ale wpadła Pauliusowi Grybauskasovi za kołnierz.
Kiedy trwała jeszcze feta na trybunach, snajper Resovii dopadł do piłki przed 16 metrem, nie kombinował, tylko huknął płasko nad ziemią. Rezerwowy bramkarz reprezentacji Litwy źle odbił piłkę i ta wtoczyła się za jego plecami do siatki. Pasiaki nie miały dość. Za chwilę w głównej roli wystąpiły dwa Michały; Chrabąszcz zacentrował, Twardowski idealnie wyszedł w górę i głową wpakował futbolówkę z bliska do celu.
Goli byłoby może więcej, gdyby na lewej stronie częściej uruchamiany był Dawid Kwiek. Tak czy siak goście i tak byli w szoku, bo w mecz nie weszli źle. Poradzili sobie z próbą wysokiego presingu gospodarzy i gdyby Krystian Słowicki nie zepsuł okazji (strzał z bliska obok słupka) mogli sobie ustawić mecz.
To nie był słaby zespół, gra brazylijskiego pomocnika robiła wrażenie – doceniał rywali Kantor. Istotnie, Wigry pokazały nieco lepsze zgranie i defensorzy Resovii mieli co robić. W zwykle solidnych tyłach pasiaków przed przerwą dziwnie niepewnie zachowywał się jedynie Piotr Szkolnik. Na szczęście nie zaowocowało to stratą, najwyżej uszczypliwymi uwagami na trybunach. Trzeba dodać, że lewy obrońca udzielał się w przodzie i w 32. min miałby asystę, a Kantor hat-tricka, gdyby zamiast nad, strzelił w okienko. Ostatni kwadrans I połowy Resovia zagrała spokojnie, pozwalając rywalowi zdobywać teren, ale nic ponad to.
Po przerwie Wigry pokazały pazurki. Bliski przywrócenia ich do gry był Grażwydas Mikulenas. Był snajper ekstraklasy dobiega 40, ale ciągle żwawo się porusza. Kiedy zgubił Andrija Nykanowicza nie mógł nie trafić, bo Marcin Pietryka nie zdążył wyjść z bramki. Po chwili Litwin miał setkę, jednak naciskany źle trafił w piłkę. W rewanżu dryblingiem przy linii końcowej boiska błysnął Michał Ogrodnik, znalazł się przed bramkarzem i wycofał piłkę. Strzał Piotra Piechniaka bramkarz z trudem odbił. W 70. min nic nie poradził. To była przednia kontra "pasiaków”, w jej finale Paweł Cygnar podał do Piechniaka, ten wpadł z prawej strony w pole karne, skorzystał z mocy prawej nogi, splasował strzał na długi słupek i piłka po rękawicy Grybauskasa wpadła do "sieci”.
Twarda walka trwała do końca, piłkarze zbierali kartki, doszło nawet do małej przepychanki. Wigry uparcie parły do zmniejszenia strat, ale resoviacy wychodzili z opresji i na pożegnanie z IzoAreną puścili w świat efektowny wynik.

T. Ryzner, Nowiny

2011.08.27 | KSZO Ostrowiec Św. - Resovia Rzeszów 0:0

KSZO: Misztal, Łatkowski, Kardas, Byrtek, Stachurski, Stąporski (68' Żak), Mąka (90' Skrobisz), Persona, Kozub (46' Kapsa), Dziadowicz (84' Czyż), Dylewski
Resovia:
Pietryka, Krzak, Baran, Bogacz, Szkolnik, Ogrodnik, Chrabąszcz (84' Cygnar), Nikanovych, Kwiek, Kantor (90' Czeneskow), Twardowski (62' Piechniak)
Sędzia: Jabłoński (Kraków), Widzów: 700

Nic nie pomaga – nowy trener staje na głowie, a pasiaki nadal śrubują (anty)rekord. To już 6 meczów bez trafienia, czyli jak łatwo obliczyć przez 540 minut nikt z resoviaków nie umiał kopnąć piłki do siatki.
W Ostrowcu okazje ku temu były, ale najpierw na prowadzenie cudem nie wyszli gospodarze; kiedy Stąporski huknął z dystansu Marcin Pietryka odbił piłkę na 5 metr, skąd Dziadowicz umiał przestrzelić. W 15. min Tomasz Persona nie miał może „setki”, ale i tak pomylił się niewiele. W rewanżu Dariusz Kantor sprawdził czujność Misztala strzałem z wolnego.
Konkretne okazje Resovii? Przyszły dość szybko. W 23. min fajne podanie dostał Michał Twardowski, ale nie spodziewał się tego, podbił piłkę i próbował przewrotki. Bez powodzenia. 10 minut później w asystenta zamienił się Twardowski. Kiedy podał do Kantora, ten stał od bramki z 5-6 metrów. Zanim oddał jednak strzał, wmieszał się we wszystko obrońca. Szkoda, bo „Daro” by raczej trafił na 1-0. Blisko tego był Persona, gdy mocno kropnął z wolnego (piłka przeleciała koło słupka).
Emocjonujący był początek II połowy. Najpierw Michał Bogacz uratował zespół, bo po lobie Stąporskiego wybił piłkę sprzed linii bramkowej. Po chwili Kantor zrobił niby wszystko jak trzeba, ale uderzona z 16 metrów piłka zatrzymała się na słupku. Dobitkę Dawida Kwieka wyłapał Misztal. Po chwili „Daro” znów miał okazję, ale piłka wylądował na bocznej siatce. Gospodarze także nie zasypiali gruszek w popiele. Po błędzie Szkolnika Stąporski znów był bliski celu, na szczęście z odsieczą zdążył Michał Krzak.
Kolejne fragmenty były nieco mniej ciekawe. Dopiero w 65. min znów zapachniało przełamaniem strzeleckiej niemocy, gdy Michałowi Ogrodnikowi z dośrodkowania wyszedł strzał 3 minuty później Michał Chrabąszcz wszystko zrobił z rozmysłem, ale potężnie uderzona piłka dała Misztalowi tylko okazje do popracowania na wyższą notę.
Nie obniżył jej Kantor, bo po akcji Szkolnika strzelał w światło bramki, jednak piłce na drodze wyrósł obrońca. Kwadrans przed końcem plamę dał Pietryka, który tak rozpoczął grę, że Dylewski znalazł się w stuprocentowej sytuacji. „Cinek” zachował zimna krew, pokazał refleks i choć w niewygodnej pozycji, momentalnie naprawił błąd. Zawodnik KSZO był tak zły, że w kolejnej akcji sfaulował bramkarza „pasiaków”, stąd potrzebna była interwencja masażysty.
Resovia do końca starała się otworzyć bramkowe konto. W doliczonym czasie bohaterem mógł zostać Mirosław Baran. Główkował gdzie trzeba, ale w ostatniej chwili „skórę” wybił Dylewski.

T. Ryzner, Nowiny

2011.08.23 | Resovia Rzeszów - Podbeskidzie Bielsko-Biała 1:3 (1:1) / mecz w Boguchwale (Puchar Polski)

2' Kantor - 21' Koman, 58' Patejuk, 77' Ziajka

Resovia: Pietryka, Chrabąszcz, Kozubek, Baran (59' Bogacz), Horodeński, Kot (70' Hajczuk), Nikanovych, Záhradník, Kwiek, Twardowski (46' Płonka), Kantor
Podbeskidzie: Zajac, Górkiewicz, Dančík, Koman
, Osiński, Sacha (46' Rogalski), Kołodziej, Chmiel, Malinowski (59' Ziajka), Cieśliński, Patejuk
Sędzia: Mularczyk (Skierniewice), Widzów: 1100

Resovia nie sprawiła sensacji, uległa Podbeskidziu Bielsko-Biała 1-3, ale pożegnała się z pucharami meczem, w którym pokazała sporo dobrej gry.
To był generalnie ciekawy mecz. Resovia miała w sobie więcej życia, niż w meczu ligowym i mogła strzelić ze 3-4 gole. Goście grają dwie klasy wyżej, toteż i okazji wypracowali więcej.
Zaczęło się, jak w bajce - gdy na trybunach sadowił się gość honorowy - Henryk Kasperczak - do piłki w polu karnym dopadł Dariusz Kantor pociągnął po długim i zegar pokazał sensacyjne 1-0.
Gospodarze próbowali grać piłką i wychodziło im to przyzwoicie. "Górale” z czasem się ocknęli. Gdyby jednak Wiesław Kozubek zdążył zająć pozycję w polu karnym, Piotr Koman niekoniecznie trafiłby na 1-1. Po chwili Adam Cieśliński, także głową, wycelował w poprzeczkę. 10 minut później po fajnej akcji wolejem popisał się Dawid Kwiek. Widzowie wstrzymali oddech, ale piłka przeszła obok celu.
Po zmianie stron Resovia zaczęła z animuszem (główka Kantora), ale na jeszcze wyższe obroty wspięło się Podbeskidzie. Efekt? Najpierw w słupek trafił w Chmiel. Za chwilę to samo z około 40 metrów zrobił Dariusz Kołodziej i zanim Marcin Pietryka zdążył się "pozbierać”, piłkę do siatki dobił Sylwester Patejuk.
Kołodziej to jedna z silniejszych lewych nóg ekstraklasy – dowodził dziennikarz z Bielska-Białej.
Później Pietryka wygrał pojedynek z Maciejem Rogalskim, co skopiował Richard Zajac, gdy stanął przed nim Tomasz Płonka. Resovia szukała drogi do remisu, jednak nadziała się na kontrę i było wiadomo, że dogrywki raczej nie będzie
Pasiaki grały do końca, dzięki czemu Kantor miał szansę na kontaktowego gola. "Górale” też chcieli wygrać wyżej. Nie pozwolił na to Pietryka i skończyło się wynikiem, jaki przed meczem wytypował nie kto inny, tylko "Henry” Kasperczak.

T. Ryzner, Nowiny

2011.08.20 | Resovia Rzeszów - Okocimski Brzesko 0:1 (0:0) / mecz w Boguchwale

Resovia Rzeszów - Okocimski Brzesko 0:1 (0:0)
58' Pyciak

Resovia: Pietryka, Krzak, Baran, Bogacz, Szkolnik, Ogrodnik (84' Rop), Chrabąszcz, Cygnar (46' Juszkiewicz), Piechniak, Twardowski (60' Kantor), Czeneskow (46' Hajduk)
Okocimski: Mieczkowski, Pawłowicz, Wawryka, Jacek, Urbański, Dynarek, Wojcieszyński (76' Baliga), Łytwyniuk, Oświęcimka (75' Darmochwał), Smółka, Trznadel (18' Pyciak)
Sędzia: Dobrynin (Łódź), Widzów: 1200

Zmiana trenera nie odmieniła Resovii - przegrała z Okocimskim Brzesko 0-1. To trzecia z rzędu porażka "pasiaków". Marcin Jałocha miał wstrząsnąć Resovią, uwolnić jej potencjał. Nic z tego. Starania nowego trenera nie przyniosły efektu.
W dwa dni nie mogłem dokonać cudów. Zrobimy badania i będę wiedział, kto potrzebuje zwiększenia albo zmniejszenia obciążeń treningowych - powiedział nowy coach rzeszowian.
Resoviacy chcieli sie przełamać, ale nie umieli depnąć, poukładać gry, zdobyć przewagi.
Graliśmy w jednym tempie – oceniał Jałocha.
„Piwosze” nie atakowali na hurra, bo nigdy tego nie robią, ale kontrolowali sytuację, panowali w środku pola. Resovia grała ostrożnie, jakby nie wierzyła, że starania w II linii mają sens. Królowały długie piłki. To pozwalało tyłom trzymać szyk, ale nie prowadziło do sytuacji bramkowych, choć Tihomir Czeneskow, starał się, jak mógł.
Przed meczem nie było mowy o tym, że gramy na długie podania – wyjaśniał trener pasiaków.
Resovia nie grała tego, co chciała, ale raz jeden (36. min) wyszła jej akcja. Czeneskow po prostopadłym podaniu urwał się obrońcom i pognał na spotkanie z Dawidem Mieczkowskim. Bułgar mógł wyzerować licznik odmierzający pasiakom czas bez bramki (to już 450 minut). Niestety, nie skontrolował piłki i ta przeszła z pół metra obok słupka.„Piwosze” byli blisko szczęścia przed i zaraz po sytuacji Tihomira. Najpierw po główce Paweł Pyciaka refleksem błysnął Marcin Pietryka, a strzałowi Michała Oświęcimki brakło precyzji.
W II połowie średnia wzrostu Resovii się obniżyła, bo w środku pola pojawił się Marcin Juszkiewicz, a w ataku Sebastian Hajduk. Rezerwowi mieli swoją zwrotnością podwyższyć jakość gry, ale na chęciach się kończyło. Gol trochę zaskoczył. Wyglądało, że strzeli go Paweł Smółka. Mirosław Baran próbował, ale nie zdołał go zatrzymać, bo musiałby faulować na czerwoną kartkę. Napastnik gości wytracił jednak impet. Zdawało się, że zagrożenie minęło, ale pozostawiona przez Smółkę piłka poturlała się do nabiegającego Pawła Pyciaka. Ławkowicz gości nie miał idealnej sytuacji, jednak huknął z kilkunastu metrów idealnie pod poprzeczkę.
Resovia miała mnóstwo czasu na uratowanie meczu, ale nie zdołała podkręcić tempa, czymś zaskoczyć. Niby atakowała, ale co z tego. „Piwosze” przegrupowali siły i nie dali się przyprzeć do muru. W końcówce zapachniało 0-2; Piotr Darmochwał sunął od połowy na bramkę Resovii, ale skopiował wyczyn Czeneskowa. Mała to była pociecha.

T. Ryzner, Nowiny

2011.08.13 | Pelikan Łowicz - Resovia Rzeszów 1:0 (1:0)

6' Przybyszewski

Pelikan: Pytkowski, Łakomy, Gołka, Przybyszewski, Żółtowski, Pomianowski (70' Krzeszewski), Łochowski, Grajek, Adamczyk (75' Gamla), Solecki (80' Mitek), Kowalczyk (90' Kosiorek)
Resovia: Pietryka, Krzak, Bogacz, Baran (35' Kozubek), Horodeński (67' Ogrodnik), Piechniak, Cygnar (64' Juszkiewicz), Nikanovych, Záhradník, Hajduk (55' Kantor), Twardowski
Sędzia: Przybył (Kluczbork), Widzów: 500

Przełamanie nie nastąpiło - Resovia przegrała w Łowiczu 0-1 i nadal nie strzeliła w tym sezonie gola. Resovia miała prosty plan – chciała strzelić w Łowiczu pierwszego gola w sezonie, najlepiej wartego 3 punkty. Najbliżej celu rzeszowianie byli, gdy w doliczonym czasie gry na pole karne gospodarzy zawędrował Marcin Pietryka. Po rogu debiutującego w barwach Resovii Marcina Juszkiewicza bramkarz gości dobrze wyszedł do piłki,  główkował w okolice okienka i gdyby nie świetna interwencja Pytkowskiego, zbierałby gratulacje za gola wartego punkt.
Rzeszowianie gola stracili szybko. Najpierw Kacper Horodeński pozwolił rywalom wywalczyć rzut rożny, a stałe fragmenty gry to częste źródło trafień dla łowiczan. Spod chorągiewki dośrodkował Michał Adamczyk, do piłki lecącej na krótki słupek schylił się Sebastian Przybyszewski i głową skierował ją do „sieci”.
Resovia spokojnie przyjęła cios. Nie grała źle, a chwilami lepiej od miejscowych. Na 1-1 mógł wyrównać Michał Twardowski. Celował dwa razy, raz bardzo ładnie z woleja, ale ponownie okazało się, że w Resovii coś nie pozwala mu być tak skutecznym, jak w poprzednich klubach.
Przed przerwą przypomniał się kibicom Sebastian Hajduk. Brakło mu trochę szczęścia, gdy futbolówka po jego przymiarce odbiła się od Michała Łochowskiego i poszybowała tuż nad poprzeczką. W odpowiedzi umiejętności Pietryki sprawdził Mariusz Solecki.
Przewaga
Po zmianie stron Resovia atakowała, miała więcej z gry, ale obrona Pelikan nie popełniała błędów. Prawie to samo można powiedzieć od defensorach naszej ekipy, gdy kontratakowali gospodarze. Raz wprawdzie uciekł im Konrad Kowalczyk, ale Pietryka nie spał i zrobił swoje. Później „Cinek” był bliski wspomnianego wyrównania. Gdyby trafił, miejscowi nie zdążyliby już na to zareagować, bo dochodziła 95 minuta. Sędzia jeszcze raz pozwolił Juszkiewiczowi centrować z rogu. Tym razem piłkę wyłapał Pytkowski i łowiczanie mogli się cieszyć z drugiego zwycięstwa.

T. Ryzner, Nowiny

2011.08.06 | Resovia  - Puszcza Niepołomice 0:1 (0:1) / mecz w Boguchwale

32' (sam.) Bogacz

Resovia: Pietryka, Kozubek, Bogacz, Baran, Krzak, Kot (49' Ogrodnik), Nikanovych (46' Cygnar), Zahradnik, Kwiek (46' Piechniak), Płonka, Czeneskow (46' Twardowski)
Puszcza: Kwedyczenko, Zontek, Księżyc, Lewiński (19' Kowalski), Janik, Moskwik (71' Moskała), Strózik, Nowak, Paul (71'  Kok), Mizia (89' Serafin), Cholewiak
Sędzia: Podlecki (Lublin), Widzów: 1500

Resovia miała wygrać pierwszy mecz w sezonie, tymczasem doznała z Puszczą Niepołomice pierwszej porażki. Goście nie przestraszyli się rzeszowian. Postawili na wysoki presing, wymieniali wiele krótkich podań i w I połowie właściwie byli o klasę lepsi. Golem dla Puszczy zalatywało grubo przed jego strzeleniem. Padł jednak w nieoczekiwanych okolicznościach, gdy akurat nacierali byli resoviacy. Struzik uderzył ze swej połowy do będącego „na desancie” Mateusza Cholewiaka. Tego pilnował Michał Bogacz. Piłka po koźle znalazła się nad głowami piłkarzy. Napastnik gości miał szansę jej dopaść, dlatego Marcin Pietryka próbował dalekim wybiegiem wyjaśnić sytuację. Niestety, zawiodła komunikacja; pan Michał głową przedłużył lot piłki, w tym samym momencie wpadł na niego bramkarz Resovii i Cholewiak mógł spokojnie towarzyszyć futbolówce toczącej się do bramki. Oczywiście nie Bogacz, ale popularny „Cinek” bardziej zawalił. Na trybunach zachodzono w głowę, dlaczego Marcin nie krzyknął „moja”. Przed przerwą Resovia tylko raz zagroziła gościom, gdy Michał Kwiek uderzał z wolnego.
Zmiany w składzie przed II odsłoną były oczywistością i gra Resovii też się zmieniła. Teraz to ona próbowała dopaść rywali presinigiem. Pasiaki mogły szybko wyrównać; uderzał Michał Twardowski. Kwedyczenko „wypluł” piłkę, Wiesław Kozubek poprawił, ale z ostrego kąta trafił w boczną siatkę.
Resoviacy nie tracili animuszu, ale brakowało im dokładności. Wypady rywali bywały groźne, nawet bardzo. W 77. minucie Łukasz Nowak uderzył o parę centymetrów za wysoko i trafił w poprzeczkę. Po chwili Paul pchnął i przewrócił w polu karnym Twardowskiego. Pan Robert Podlecki, który w Boguchale debiutował na II-ligowym poziomie nie odważył się wskazać ‘wapno”. Potem Pietryka częściowo zrehabilitował się, broniąc nogą uderzenie Cholewiaka. Resoviacy atakowali do ostatnich chwil, ale na pierwszego gola w lidze pomysłu nie znaleźli.

T. Ryzner, Nowiny

2011.08.03 | Resovia Rzeszów - Wisła Płock 5:3 (2:0) / mecz w Boguchwale (Puchar Polski)

6' 13' Kwiek, 51' 80' Záhradník, 56' (k) Piechniak - 54' Zagurskas, 59' 89' Biliński

Resovia: Vitiv, Kozubek, Baran, Bogacz, Horodeński, Kot (46' Piechniak), Nikanovych, Záhradník, Kwiek (64' Cygnar), Płonka (57' Hajduk), Czeneskow
Wisła: Skrzyński, Edison, Zembrowski, Kursa, Pielak, Sielewski (46' Adamczyk), P. Kamiński (69' Drężewski), Ricardinho (62' Sekulski), Zagurskas, Jaroń, Biliński
Sędzia: Jarzębak (Bytom), Widzów: 1500

Piłkarze Resovii w rundzie wstępnej Pucharu Polski pokonali pierwszoligową drużynę Wisły Płock 5:3 i awansowali do kolejnej rundy rozgrywek. Trener „pasiaków” do meczu wystawił kilku zmienników (Vitiv, Horodeński, Kot, Záhradník, Kwiek, Czeneskow) i szybko okazało się, że piłkarze ci zdali swój egzamin na 5. W związku z remontem murawy na stadionie przy ul. Wyspiańskiego mecz odbył się w Boguchwale. Zanim kibice zdążyli rozgościć się na Izo-Arenie, piłkarze Resovii zadali rywalom pierwszy cios. W 6 minucie meczu rzut wolny z 25 metrów wykonywał David Kwiek. Jego strzał był na tyle mocny i precyzyjny, że wyciągnięty jak struna Skrzyński niewiele miał do powiedzenia. W 13 minucie debiutant Tihomir Czeneskow sprytnie podał piłkę piętą do Kwieka, skrzydłowy „pasiaków” znalazł się w sytuacji „sam na sam” z bramkarzem gości i po raz drugi umieścił piłkę w siatce. „Nafciarze” ruszyli do odrabiania strat. Strzałami z dalszej odległości próbowali swoich sił m.in. Kursa i Biliński, ale bramkarz  „pasiaków” Ihor Vitiv do przerwy zachował czyste konto. W drugiej połowie meczu resoviacy wcale nie zamierzali spoczywać na laurach. Idealną okazję na podwyższenie wyniku miał Tomasz Płonka, który nieskutecznie próbował założyć siatkę Skrzyńskiemu. Po raz kolejny akcję bramkową zainicjował Tihomir Czeneskow. Bułgar prostopadłym podaniem uruchomił Záhradníka, a rozgrywający Resovii pomimo towarzystwa trzech obrońców Wisły podwyższył wynik na 3:0. W 54 minucie meczu po raz pierwszy do głosu doszli goście, a konkretnie Eivinas Zagurskas. Litwin przy rzucie wolnym z 16 metrów znalazł lukę w murze i strzałem po ziemi oszukał Ihora Vitiva. Na odpowiedź Resovii nie trzeba było czekać długo. W 56 minucie po rzucie rożnym wykonywanym przez  „biało-czerwonych”, piłkę ręką odbił stojący na polu karnym Edison. Sędzia nie miał innego wyjścia jak wskazać na „wapno”, a rzut karny skutecznie wykonał Piotr Piechniak. W 59 minucie meczu nie popisał się Ihor Vitiv, który po rzucie rożnym minął się z futbolówką. Jego błąd wykorzystał Kamil Biliński i na zegarze pojawił się wynik 4:2. Jak się szybko okazało operator zegara stadionowego miał jeszcze tego dnia sporo pracy. Od 60 minuty goście częściej atakowali skrzydłami i sporo pracy mieli Horodeński i Kozubek. W tym okresie gry na boisko wszedł Sebastian Hajduk, który zapoczątkował kolejną akcję bramkową. Hajdi długim podaniem uruchomił na lewym skrzydle Czeneskowa, a ten wyłożył piłkę Záhradníkowi. Klasyczny kontratak został zakończony strzałem Słowaka do pustej bramki i na zegarze pojawił się wynik 5:2. Tuż przed zakończeniem meczu obrońcy Resovii pozwolili sobie na zbyt dużo luzu i Kamil Biliński ustalił wynik meczu na 5:3.

resoviacy.pl

2011.07.30 | Świt Nowy Dwór Maz. - Resovia Rzeszów 0:0

Świt: Bigajski, Jagodziński, Gmitrzuk, Drwęcki, Sosnowski, Lelujka, Enow, Obem, Maślanka Strzałkowski (61' Zych), Bajera
Resovia:
Pietryka, Kozubek, Bogacz, Baran, Krzak, Piechniak (74' Kwiek), Chrabąszcz, Cygnar (88' Záhradník), Ogrodnik (22' Horodeński), Twardowski, Kantor (67' Płonka)
Sędzia:
Czyżewski (Olsztyn), Widzów: 300

W drugim kolejnym meczu piłkarze „pasiaków” nie potrafili znaleźć sposobu na umieszczenie piłki w siatce. A okazji nie brakowało. – Nie było ich tak wiele, jak w inauguracyjnym spotkaniu przeciwko Sokołowi Sokółka, ale kilka razy chłopcy powinni się lepiej zachować – żałował Artur Łuczyk, trener Resovii. Pluć w brodę może sobie zwłaszcza Michał Twardowski. Nowy napastnik rzeszowian dwa razy stawał przed szansą pokonania bramkarza Świtu. Brakowało precyzji i szczęścia, bo po jednej z interwencji Michała Bigajskiego i dobitce, piłka odbiła się od słupka. Pierwszego gola w barwach Resovii mógł zdobyć także Tomasz Płonka. – Niestety, zabrakło mu zimnej krwi. Zamiast lobować bramkarza, strzelał dołem – relacjonował Łuczyk, którego remis ani nie ucieszył, ani nie zasmucił. – Potrafiliśmy się utrzymywać przy piłce, przez dłuższy czas prowadziliśmy grę i co najważniejsze stwarzaliśmy sytuacje. W końcu zaczniemy zdobywać gole – przekonywał. Świt niczym nie zaskoczył. Najgroźniejszy był przy stałych fragmentach i wrzutach z autu. Pozbawiony swojego asa Dariusza Zjawińskiego (ciągle leczy kontuzję) odbijał się od szczelnego rzeszowskiego bloku obronnego, choć stwierdzenie, iż Marcin Pietryka się nudził byłoby nadużyciem. Przynajmniej raz bramkarz Resovii musiał pokazać klasę. A grał na własną odpowiedzialność, bo przez kilka ostatnich dni zmagał się z bólem żeber. – To dusza i serce zespołu – chwalił kapitana zespołu trener Łuczyk – Jeśli czegoś mi w tym meczu zabrakło, oczywiście oprócz goli to akcji oskrzydlających – zakończył.

TSz, Super Nowości

2011.07.24 | Sokół Sokółka - Resovia Rzeszów 0:0
Sokół Sokółka wycofał się z rozgrywek po 16. kolejce. Jego wyniki zostały anulowane

Sokół: Trudnos, Sołowiej, Zalewski, Naliwajko, Jurczuk (70’ Jakuszewski), Orpik, Kosiński, Wojtkielewicz, Toczydłowski (89’ Tochwin), Dzienis, Andrzejewski

Resovia: Pietryka, Krzak, Baran, Bogacz, Szkolnik, Piechniak (66’ Hajduk), Cygnar (66’ Kwiek), Chrabąszcz, Ogrodnik (81’ Kot), Kantor, Płonka (46’ Twardowski)
Sędzia: Pożarowszczyk (Lublin),  Widzów: 300

Z ogromnym niedosytem i bagażem tylko jednego punktu wrócili z odległej Sokółki piłkarze Resovii. Rzeszowianie rozegrali dobry mecz, walczyli i stwarzali sobie wiele sytuacji do zdobycia gola, ale razili nieskutecznością strzelecką. Już w pierwszych minutach meczu idealną sytuację miał Dariusz Kantor, którego strzał z bliska obronił bramkarz gospodarzy, a dobitka Pawła Cygnara wylądowała na słupku. Kilka minut później mocno uderzył Tomasz Płonka, lecz w sam środek bramki i Łukasz Trudnos wyłapał futbolówkę. Resoviacy atakowali z impetem i wydawało się, że pokonanie Trudnosa jest tylko kwestią czasu. Niestety nic z tych rzeczy bramkarz do końca meczu zachował czyste konto. W drugiej połowie trener Artur Łuczyk wprowadził zmienników (Twardowski, Kwiek, Hajduk), którzy mieli znaleźć lukę w defensywie gospodarzy. Bohaterem spotkania mógł zostać debiutant Michał Twardowski, ale również on w idealnej sytuacji spudłował. W 79 minucie meczu „pasiakom” udało się pokonać Trudnosa, ale na pozycji spalonej był Piotr Szkolnik i sędzia główny bramki nie uznał. Z każdą kolejną minutą rzeszowianie grali coraz bardziej nerwowo, a ich akcje były skutecznie rozbijane przez środkowych obrońców Sokoła. Szczęścia „pasiakom” również zabrakło w ostatnich sekundach meczu, kiedy po strzale Kantora i rykoszecie, piłkę z linii bramkowej wybił Nalewajko. Gospodarze praktycznie tylko raz zagrozili bramce Pietryki, który w jednym ze starć o piłkę doznał kontuzji. Bramkarzowi „pasiaków” z trudem udało się dokończyć spotkanie.

resoviacy.pl

2011.07.20 | Resovia Rzeszów - GLKS Nadarzyn 3:0 wo.   (Puchar Polski)

Zaplanowany na 20 lipca mecz rundy przedwstępnej Pucharu Polski pomiędzy Resovią, a GLKS-em Nadarzyn nie odbył się. GLKS Nadarzyn nie wystawił drużyny do rozgrywek Pucharu Polski.

 

 




 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

| ... do strony głównej |

 
© 2006 | resoviacy.pl  serwis informacyjny CWKS Resovia Rzeszów | design by