|
2011.11.20 | Puszcza Niepołomice - Resovia Rzeszów 2:0 (0:0)
|
49' Mizia
51' Kałat
Puszcza: Turbasa, Zontek,
Lewiński, Księżyc, Radwański, Janik, Nowak, Strózik, Kałat (70' Cholewiak), Paul
(63' Morawski), Mizia (81' Moskwik)
Resovia: Pietryka, Kozubek, Bogacz, Nikanovych, Horodeński, Ogrodnik (70'
Kot), Chrabąszcz, Juszkiewicz (64' Cygnar), Szkolnik (53' Kwiek), Kantor (53'
Piechniak),
Hajduk
Sędzia: Przybył (Kluczbork), Widzów: 500
– Moim piłkarzom zabrakło determinacji
– narzekał trener gości Marcin Jałocha. Nie było piątego z rzędu
zwycięstwa Resovii. “Pasiaki” rozegrały najsłabszy mecz od miesięcy i zasłużenie
uległy marzącej o I lidze Puszczy.
Puszcza wygrała latem w Rzeszowie, gdy trenerem “pasiaków” był jeszcze Artur
Łuczyk. Wygrała też wczoraj u siebie, zatrzymując rozpędzoną drużynę Marcina
Jałochy. Szkopuł w tym, że “pasiaki” w niczym nie przypominały drużyny z
ostatnich tygodni. Choć zaczęły obiecująco.
W 15 minucie padł gol dla Resovii, ale sędzia uznał, że w momencie podania
Sebastiana Hajduka do Dariusza Kantora, ten drugi był na spalonym. Rzeszowianie
nie mieli czasu na rozpamiętywanie sytuacji, bo pod bramką Marcina Pietryki co
rusz bito na alarm. Nasz zespół miał mnóstwo szczęścia – Łukasz Nowak najpierw
spudłował bowiem z 5 metrów, a potem posłał piłkę w słupek.
Gospodarze, widząc, że diabeł nie taki straszny, od początku II połowy ruszyli
do ataków i bardzo szybko zostali nagrodzeni. Najpierw głową trafił niezawodny
ostatnio Marek Mizia, 120 sekund później podwyższył Dawid Kałat. Załamanym
resoviakom nic nie wychodziło, rywali w tej części postraszył tylko Dawid Kwiek.
Tuż przed końcem spotkania. – Puszcza była lepsza, nie ma nad czym
dyskutować. Strasznie dużo piłek traciliśmy w środku boiska – komentował
bramkarz Resovii Marcin Pietryka. |
TSz, Super Nowości |
2011.11.12 | Resovia Rzeszów - Świt Nowy Dwór Maz. 4:1 (4:0)
|
22'
Kantor, 28' (k) Hajduk, 35' Juszkiewicz, 37' Chrabąszcz - 71' Cyzio
Resovia: Pietryka, Krzak
(79' Horodeński), Bogacz, Nikanovych, Szkolnik, Ogrodnik (88' Kot), Juszkiewicz,
Chrabąszcz, Kwiek (63' Piechniak), Kantor (70' Twardowski),
Hajduk
Świt: Bigajski, Sosowski, Cyzio, Gmitrzuk, Maślanka,
Makowski (79' Gajewski), Kosiec (67' Zawiska), Zjawiński, Siwek (59' Świderski),
Strzałkowski, Bajera
Sędzia: Zych (Lublin), Widzów: 1100
Resovia ciągle w formie - w kwadrans strzeliła 4 gole i w ostatnim w roku meczu
u siebie wygrała ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki.
I połowa w wykonaniu Resovii była profesorska. Świt, jak to ma w zwyczaju,
czekał na rozwój wypadków przyczajony na swej połowie, ale postawił zbyt rzadkie
zasieki. Resovia grała niby spokojnie, ale odpowiednio zaangażowana i świadoma
własnej wartości. Po szarży Dawida Kwieka, podaniu Michała Ogrodnika, Dariusz
Kantor przegrał pojedynek z bramkarzem. Za moment „Daro” pociągnął do końcowej
linii posłał piłkę wzdłuż pola bramkowego i gdyby któryś z resoviaków tam
był, trafiłby do siatki z zamkniętymi oczami.
Najlepszy kwadrans Resovii tej jesieni rozpoczęła akcja w trójkącie Ogrodnik,
Hajduk, Kantor. Sebastiana zwiódł bramkarza, zacentrował „na nos” do kolegi, ten
wyskoczył w tempo i ładną główką „zapalił” jedynkę na tablicy wyników. W rewanżu
Piotr Bajera główkował prawie dobrze, bo piłka po koźle zatrzymała się na
słupku. Gol nr 2 poprzedził faul Sosnowskiego na Hajduku. Czy był rzeczywiście?
Zawodnik gości protestował, kiedy arbiter wskazał na wapno. Hajduk dziennikarzy
bojkotuje. Trener Resovii przekonywał, że karny był. Coach gości był bliżej, ale
jego „skoro sędzia gwizdnął, to był” było raczej wyraz złości na decyzję
arbitra. Tak czy owak poszkodowany pewnie podwyższył na 2-0.
Przy golu nr 3 wątpliwości nie było; Ogrodnik idealnie uruchomił wbiegającego w
linię obrony Marcina Juszkiewicza, ten wpadł w pole karne i lekkim, za to
sprytnym strzałem zmylił Bigajskiego. Nawałnicę Resovii zwieńczył przedniej
urody strzał sprzed szesnastki Michała Chrabąszcza.
– Celowałem na długi róg i pika tam wpadła. Za wiele goli w Resovii nie
strzeliłem, więc to na pewno najładniejsze trafienie – mówi pomocnik
"pasiaków".
W II połowie sytuacja uległa zmianie. Świt zaatakował większą ilością piłkarzy.
Resovia szukała 5 gola, więc rywale mieli miejsce do gry i znajdowali dziury w
obronie miejscowych. Tradycyjnie korzystali z dobrej gry swoich graczy w
powietrzu. Główka Gmitrzuka skończyła się trafieniem boczną siatkę, ale Daniel
Cyzio z paru metrów musiał trafić. To samo po rogu zrobił Piotr Piechniak,
jednak bramkarz końcami palców odbił piłkę.
Za moment (77 min.) Michał Strzałkowski celował z dystansu. Piłka trafiła w
słupek i wróciła do leżącego Pietryki. W 81. min w głowę drapał się Hajduk, bo
po świetnym podaniu Piotra Piechniaka pozwolił Bigajskiemu wyjść z opresji.
– Piłka uciekała Sebastianowi. Gdyby był bliżej mijałby bramkarza, zamiast
uderzać – wyjaśniał trener rzeszowian. Dla odmiany lepszy od Bajery w
bezpośrednim pojedynku okazał się też bramkarz Resovii.
Kibice nie nudzili się do końca. Rezerwowy Michał Twardowski nabrał na kiwkę
Sosnowskiego, po czym został zahaczony w polu karnym. Zamiast „jedenastki”,
zarobił... żółtą kartkę. – Bardziej tu był faul i karny, niż w I połowie
– komentował Piotr Maślanka, obrońca Świtu. |
T. Ryzner, Nowiny |
2011.10.30 | Resovia Rzeszów - Motor Lublin 4:0 (1:0)
|
6' 78'
Kantor, 59' (s) Dykyj, 90' Piechnak
Resovia: Pietryka, Krzak, Bogacz, Nikanovych, Szkolnik, Ogrodnik (85'
Kot), Juszkiewicz, Chrabąszcz, Kwiek (62' Piechniak), Kantor (81' Twardowski),
Hajduk
Motor: Oszust, Młynarski (73' Tomczuk), Falisiewicz,
Karwan, Dykyj, Popławski, Batata,
Niżnik, Litun (32' Temeriwśkyj), Szpak (58' Górniak), Prędota
Sędzia: Szrek (Kielce), Widzów: 1600
Resoviacy zagrali kolejny dobry mecz i rozgromili wyżej notowanego rywala 4:0.
„Biało-czerwoni” od pierwszych minut meczu przeprowadzali groźne akcje na bramkę
Mateusza Oszusta i już w 6 minucie meczu kibice cieszyli się z pierwszej bramki.
Michał Bogacz długim podaniem uruchomił Dariusza Kantora, a napastnik gospodarzy
przekładając piłkę na prawą nogę, oszukał obrońców i mocnym strzałem umieścił
piłkę w siatce. Wcześniej dwukrotnie w pułapce ofsajdowej znalazł się pracowity
Sebastian Hajduk. Na odpowiedź gości nie trzeba było długo czekać. W 8 minucie
meczu zakotłowało się w polu karnym Resovii. Piotr Prędota walczący o piłkę z
jednym z obrońców Resovii zdołał oddać strzał i piłka otarła się o poprzeczkę.
Po stracie bramki goście przejęli inicjatywę i coraz częściej atakowali bramkę
Marcina Pietryki. W 20 minucie meczu Damian Szpak wychodził na czystą pozycję,
ale zbyt długo zwlekał ze strzałem i został powstrzymany przez powracającego
Andrija Nikanovycha. Resoviacy odpowiedzieli groźną akcją w 25 minucie, kiedy to
Sebastian Hajduk został ślizgiem powstrzymany w polu karnym.
Po przerwie lublinianie zaatakowali ze zdwojonymi siłami i defensywa Resovii
miała jeszcze więcej pracy. W 57 minucie resoviacy przeprowadzili groźną kontrę,
ale piłkę po strzale Davida Kwieka z dużymi problemami obronił bramkarz Motoru.
W 59 minucie meczu gospodarze (przy dużym współudziale lubelskiego obrońcy)
zadali kolejny cios. Piotr Szkolnik z lewego skrzydła wdarł się w pole karne i
posłał mocną piłkę na 5 metr, a rozpędzony Ivan Dykyj tak niefortunnie wybijał
piłkę, że ta wylądowała w siatce. Ostatnie 30 minut meczu to szybka i
widowiskowa gra z obu stron. Piłkarze Motoru dobrze operowali piłką, ale chcąc
zdobyć kontaktową bramkę musieli przyśpieszyć grę i jednocześnie zaryzykować
większą liczbą atakujących. Resovia zastosowała pressing i skutecznie rozbijała
akcje gości. W 76 minucie meczu dwójkowa akcja Hajduk – Piechniak zakończyła się
spalonym. Dwie minuty później Sebastian Hajduk popędził prawym skrzydłem, wyłożył
piłkę Dariuszowi Kantorowi, a napastnik Resovii bez problemów pokonał bezradnego
Mateusza Oszusta. Wynik na 4-0 ustalił w 90 minucie Piotr Piechniak, który
wykorzystał idealne dośrodkowanie Tomasza Kota. |
resoviacy.pl
|
2011.10.23 | Jeziorak Iława - Resovia Rzeszów 0:1 (0:1)
|
22' Hajduk
Jeziorak: Kręt, Kalkowski, Eid, Imbiorowicz (59' Kowalski), Sulkowski
(76' Kowalczyk), Sedlewski, Pietroń,
Skokowski, Kuciński (54' Klein),
Sobociński, Figurski (46' Żaglewski)
Resovia: Pietryka, Horodeński, Bogacz, Nikanovych, Kozubek,
Ogrodnik, Chrabąszcz, Juszkiewicz, Kwiek (90' Szkolnik), Kantor (90'
Twardowski), Hajduk
Sędzia: Lewicki (Gdańsk), Widzów: 1000
Po golu Sebastiana Hajduka Resovia wygrała w Iławie z Jeziorakiem 1-0. "Pasiaki"
po raz pierwszy w sezonie wygrały drugi mecz z rzędu. - Lepiej nam się gra na
wyjazdach – mówił przed meczem Marcin Jałocha, trenera rzeszowian. Słowa
znalazły potwierdzenie w kwestii najważniejszej - dorobku punktowym. Sam mecz
nie był łatwy dla „pasiaków” i mógł się skończyć wynikiem bardziej korzystnym
dla Jezioraka, by nie powiedzieć jego zwycięstwem. Zwycięzców jednak się nie
sądzi, Resovia swoje na początku sezonu wycierpiała i zasługuje na uśmiechy
fortuny. Iławianie budzili szacunek, bo wygrali w Sokółce w imponujących
rozmiarach. Z drugiej strony u siebie im nie idzie, w niedzielę nie wygrali u
siebie piąty raz z rzędu. Żeby ta seria mogła mieć ciąg dalszy, Resovia musiała
się mocno napocić i mieć trochę piłkarskiego szczęścia, bo gospodarze mieli parę
klarownych okazji bramkowych. Kiedy już było naprawdę było groźnie, klasę
pokazywał Marcin Pietryka. Już na początku obronił mocny strzał Bartosza
Sulkowskiego.
Resovia początkowo więcej uwagi poświęcała zabezpieczeniu własnej bramki, ale
gdy po raz pierwszy zaatakowała większą ilością zawodników, od razu cieszyła się
z gola. Sebastian Hajduk zdobył go po podaniu Michała Bogacza i mocnym
uderzeniem po ziemi z kilkunastu metrów.
W I połowie najlepszą okazję do wyrównania miał Remigiusz Sobociński. Były
ekstraklasowy piłkarz znalazł się w sytuacji sam na sam z Pietryką, minął go,
skierował piłkę w stronę bramki, jednak w ostatnim momencie wybili ją nasi
obrońcy.
Druga połowa to dążenie Jezioraka w stronę wyrównania i pewna postawa najlepszej
defensyw w lidze, która miała za plecami świetnie dysponowanego „Cinka”.
Bramkarz Resovii na duże piwo u kolegów zasłużył zwłaszcza w 70 minucie; z lewej
strony centrował Skokowski, Sobociński przedłużył dośrodkowanie, a piłka
wylądowała pod nogami Christiana Kleina. Młody, rezerwowy napastnik uderzył
mocno, ale Pietryka stanął piłce na drodze
W 72. minucie piłka po strzale Łukasza Pietronia przeleciała tuż nad poprzeczką.
Potem z wolnego dobrze mierzył Sobociński, na szczęście golkiper Resovii na
wszystko znajdował receptę. Nasza ekipa miałaby więcej spokoju w końcówce meczu,
gdyby po „bombie” Wiesława Kozubka piłka przeleciała z pół metra niżej. |
T . Ryzner, Nowiny |
2011.10.16 | Resovia Rzeszów - Stal Stalowa Wola 3:0 (2:0)
|
8' Kwiek,
16' Hajduk, 84' Ogrodnik
Resovia: Pietryka, Krzak, Bogacz, Nikanovych, Szkolnik,
Ogrodnik (86' Kot), Juszkiewicz, Chrabąszcz, Kwiek (72' Piechniak), Hajduk,
Kantor
Stal: Dydo,
Demusiak, Kusiak, Lewandowski, Żmuda,
Piątkowski, Walaszczyk,
Horajecki (18' Ciołek), Skórski (70' Rosłoń),
Turczyn, Fabianowski (70' Białek)
Sędzia: Chudy (Zabrze), Widzów: 1800
W 15. kolejce II ligi Resovia pokonała 3-0 Stal ze Stalowej Woli i tym samym po
raz pierwszy wygrała na nowej murawie. Takiej Resovii w tym sezonie jeszcze nie
widziano. Gospodarze nie tylko starali się, ale wreszcie grali piłką, poczynali
sobie z rozmachem, korzystając z całej szerokości boiska. Było chłodno, ale
kibice co chwilę bili brawo i nie narzekali.
Pasiaki obnażyły słabość Stali w obronie. Marek Kusiak i Tomasz Lewandowski
niedzielny mecz chcieliby zapewne zapomnieć jak najszybciej. Ten pierwszy,
niczym oldboy, dał się objechać Sebastianowi Hajdukowi i potem mógł tylko
patrzeć, jak „Hajdi” wykłada piłkę Dawidowi Kwiekowi. Skrzydłowy Resovii miał
czas, miejsce i całość zwieńczył solidnym uderzeniem pod poprzeczkę. 10 minut
później na prawej stronie, przed linią końcową znalazł się Dariusz Kantor. Przed
sobą miał Przemysława Żmudę, ale zwiódł go zwodem, posłał mocną piłkę na 5 metr,
gdzie Hajduk idealnie dostawił głowę. Nie minęła minuta, gdy „Stalówka”
otrzymała trzeci cios; Bartosz Horajecki chciał podać do Bartłomieja Dydo, a
uruchomił... Hajduka. Tego sfaulował przed szesnastką bramkarz i goście musieli
sobie radzić w dziesięciu.
Mimo to szybko mogło się zrobić 1-2 - po wolnym Jarosława Piątkowskiego,
Wojciech Fabianowski główkował w poprzeczkę. Resovia jednak ani myślała bronić
wynik. Gdy w polu karnym poślizgnął się Lewandowski i Żmuda blisko gola znalazł
się Michał Ogrodnik (strzał na długi słupek, metr od celu). Ten sam gracz zebrał
burzę braw 38. min, gdy ośmieszył całą obronę Stali. Miał „setkę”, ale uderzył o
tempo za późno i trochę niedokładnie. W końcówce połowy bramkę gości ostrzelał
Kantor i obie strony mogły udać się na odpoczynek.
Po zmianie stron Resovia chciała szybko dobić rywala i przez 20 minut „hutnicy”
nie mieli wiele do powiedzenia. W Resovii dwoił się i troił w Kantor; strzela
sprzed i z pola karnego, nogą, głową, ale piłka nie chciała wpaść drogi do
siatki. Ciołek miał w tym udział, a najbardziej się popisał, gdy obronił strzał
Kwieka w okolice okienka.
U przyjezdnych z czasem rozkręcił się na prawej stronie Piątkowski. Zadanie miał
ułatwione, bo Piotr Szkolnik w I połowie złapał głupią kartkę i nie ryzykował
ostrych wejść. W 65. min jednak sfaulował. Do piłki podszedł Kamil Walaszczyk,
zasugerował głęboką centrę, uderzył oczywiście na krótki słupek, do piłki
skoczył Szkolnik i... głową omal nie strzelił samobója (Marcin Pietryka nie
pozwolił piłce zmieścić piłce przy długim słupku).
Generalnie obrona Resovii trzymała jednak fason. Niczym profesor poczynał sobie
w niej Michał Bogacz, a gdy raz zabawił się w napastnika, wypracował sytuację
Kantorowi. Strzał z kąta Ciołek obronił. Golkiper Stali nabił notę także przy
„bombie” Michała Chrabąszcza. W końcu jednak w polu karnym Stali w swoim stylu
„zatańczył” Michał Ogrodnik, po okiwaniu obrońców huknął, ile sił w nodze i mógł
się cieszyć z pierwszego w sezonie gola dla „pasiaków”.
|
T . Ryzner, Nowiny |
2011.10.11 | Znicz Pruszków - Resovia Rzeszów 1:0 (0:0)
|
51'
Jędrych
Znicz: Misztal, Jędrych, Januszewski, Jędrzejczyk, Kucharski, Kopciński (89'
Michalak), Sztybrych,
Wojdyga, Zawodziński (70' Łudziński),
Kasztelan,
Bylak (80' Duda)
Resovia: Pietryka, Kozubek, Baran (4' Cygnar), Bogacz, Horodeński (72'
Krzak), Piechniak, Ogrodnik, Nikanovych, Chrabąszcz, Szkolnik (46' Kwiek),
Twardowski
(60' Hajduk)
Sędzia: Lis (Katowice), Widzów: 600
Rzeszowianie jechali do Pruszkowa po punkty, jednak
cały plan taktyczny trenera Marcina Jałochy legł w gruzach już na początku, gdy
kontuzji doznał Mirosław Baran i zastąpił go na boisku Paweł Cygnar. Zajął on
miejsce w II linii, a do obrony powędrował z pomocy Andrij Nikanovych.
Do przerwy niewiele ciekawego działo się na boisku. Resoviacy po raz pierwszy
zagrozili bramce Piotra Misztala w 13 minucie , gdy groźnie strzelał Michał
Chrabąszcz. Gospodarze odpowiedzieli ładnym strzałem z rzutu wolnego Przemysława
Sztybrycha. W Resovii z dobrej strony zaprezentował się Piotr Piechniak. Miał
świetną okazję, ale jego mocne uderzenie z 11 metrów, po zagraniu z rzutu
rożnego Michała Ogrodnika, było minimalnie niecelne.
Zanosiło się na kolejny bezbramkowy remis naszego zespołu, ale nic z tego. W 51
minucie obrońcy Resovii nie upilnowali w polu karnym obrońcy Znicza Arkadiusza
Jędrycha, który w ogromnym zamieszaniu, po rzucie rożnym, wykazał najwięcej
sprytu i wpakował piłkę do siatki.
W odpowiedzi Piechniak zagrał w tempo do Cygnara, ale pomocnik Resovii nie
opanował piłki. Gospodarze mieli zaraz za sprawą Pawła Bylaka dwie znakomite
szanse. W końcówce Resovia próbowała grać na tzw. "aferę", ale nic z tego nie
wychodziło. Podobnie jak ze strzałów z rzutów wolnych, które były blokowane
przez obrońców Znicza. |
JS, Nowiny |
2011.10.08 | Resovia Rzeszów - Wisła Puławy 0:0
|
Resovia: Pietryka, Kozubek,
Bogacz, Baran, Horodeński, Ogrodnik, Nikanovych,
Chrabąszcz, Szkolnik (81' Piechniak), Twardowski (73' Czeneskow), Kantor (62'
Hajduk)
Wisła: Beszczyński,
Gawrysiak, Skórnicki, Budzyński, Kozieł
(61' Jabkowski), Wójtowicz (46' Giza), Orzędowski, Mokiejewski, Giziński, Wiącek,
Nowak (90' Romaniuk)
Sędzia: Pipczyński (Radom), Widzów: 1200 Na
grząskiej, pokrytej kałużami murawie Resovia rozegrała przeciętny mecz.
Dominowała, ale w sposób zdecydowany tylko fragmentami. Goście w I połowie
skracali pole gry, zagęszczali środek pola i resoviacy mieli problemy. Próbowali
rozciągać grę, atakować skrzydłami, ale Beszczyński w poważnych opałach nie
bywał. Doszłoby w końcu do tego w 40. min, gdyby nie boczny arbiter; po podaniu
w tempo od Dariusza Kantora „Twardy” wyskoczył zza linii obrońców, drogę do
bramki miał wolną, ale chorągiewka poszła w górę. Kibice głośno i nie bez
powodów protestowali. Sędzia dał plamę.
Aktywa Wisły w tej części to dwa ładne strzały z dystansu. Ten w wykonaniu Gizy
Marcin Pietryka odbił, przymiarkę Orzędowskiego w ładny stylu obronił.
Gol miał prawo wpaść w 55. min, kiedy to przed Beszczyńskim wyrósł Kantor. „Daro”
jednak źle trafił w piłkę. Z trybun wyglądało, że próbował „podcinki”
Frankowskiego. Wyszło z tego podanie do Twardowskiego, który nie chybiłby z
bliska, ale nie miał okazji tego dowieść, bo Gawrysiak przeciął lot piłki. Mecz
nabrał rumieńców, a co nieco działo się też pod bramką Pietryki. Paweł Jabkowski
był nawet bliski trafienia w okienko. Generalnie miejscowi często nadziewali się
na kontry. Ale dzięki temu na dobre noty zapracowali nasi stoperzy i bramkarz.
– Za rzadko potrafiliśmy na dłużej zagościć na połowie rywala. Piłka często
jak bumerang wracała na naszą stronę. Stan boiska tego nie tłumaczy – mówił
Marcin Jałocha, trener gospodarzy.
W końcówce z bliska na woleja zdecydował się Piotr Szkolnik, ale poślizgnął się
i wycelował wysoko na spojeniem. W ostatnich minutach Wisła ocierała się o
sytuację stuprocentową dwa razy. Za pierwszym Gizińskiego zablokował sprytnie
Michał Ogrodnik, za drugim nie do przejścia okazał się Mirosław Baran. |
T. Ryzner, Nowiny |
2011.10.01 | Pogoń Siedlce - Resovia Rzeszów 1:2 (0:2)
|
74' (k)
Kosmalski - 23' Twardowski, 24' Kantor
Pogoń: Nerek, Kwiatkowski(31'
Marchel), Krzystosiak, Lendzion, Guzek,
Paczkowski (90' Konasiuk), Agu, Rodak (30' Kaliszewski) Demianiuk (46'
Dziewulski), Czerkas,
Kosmalski
Resovia: Pietryka, Kozubek,
Baran, Bogacz,
Horodeński, Kot
(70' Krzak), Nikanovych, Chrabąszcz, Szkolnik, Kantor (80' Piechniak),
Twardowski (85' Hajduk)
Sędzia: Pożarowszczyk (Lublin), Widzów: 2000
Rzeszowianie zaskoczyli Pogoń agresywnym wysokim pressingiem. Siedlczanie
opierali swój atak na wysuniętym Jacku Kosmalskim, co było bardzo czytelne, więc
początkowe minuty należały do Resovii. Dariusz Kantor, nasz napastnik, już w 20
minucie mógł otworzyć wynik, ale nie trafił z 20 m.
W 24 minucie goście wyszli na prowadzenie. Po błędzie Marka Lendziona piłkę
otrzymał Michał Twardowski i pokonał bezradnego Pawła Nerka. Po chwili drugi
napastnik Resovii - Kantor podwyższył prowadzenie. - To był nokaut Siedlec w
dwie minuty; najpierw poślizgnąłem się, ale końcówką buta podałem wychodzącemu
na dobra pozycję Michałowi, a potem już sam wszedłem w pole karne i trafiłem
lewą noga w "długi róg" - opowiadał szczęśliwy Kantor.
Trener gości po półgodzinie wymienił dwóch piłkarzy i od tego momentu
siedlczanie przejęli inicjatywę. Najgroźniejsi byli zawodnicy ograni w
ekstraklasie - wspomniany Kosmalski oraz Adam Czerkas.
W drugiej odsłonie kolejne okazje mieli Czerkas czy Kosmalski. Resovia nie
pozostawała im dłużna i zrobił sie ciekawy mecz. W 63 minucie Marek Kaliszewski
po rajdzie prawą stroną miał przed sobą tylko bramkarza, lecz zamiast strzelać,
posłał piłkę wzdłuż bramki Marcin Pietryki. - Dziwię mu się, że "szukał",
zamiast huknąć, bo ma przecież świetne uderzenie - opowiadał potem trener
Grzegorz Wędzyński.
Kolejne okazje gospodarzy to minimalnie niecelne - przewrotka Dariusza
Dziewulskiego oraz wolny Kosmalskiego. Snajper Pogoni w końcu zdobył
upragnionego gola z nieco problematycznego karnego. W ostatnich minutach ataki
Pogoni były już na tyle huraganowe, co chaotyczne. Ale w ostatniej minucie
Dziewulski w idealnej sytuacji uderzył wysoko nad bramką. - Grał z wybitym
barkiem i mogło mu brakować koncentracji, ale powinien trafić przynajmniej w
światło bramki - żałował Wędzyński.
|
MaWa, Nowiny |
2011.09.24 | Resovia Rzeszów - Garbarnia Kraków 1:1 (1:0)
|
3'
Twardowski - 71' Leszczak
Resovia: Pietryka, Krzak,
Baran, Bogacz, Szkolnik,
Kwiek (66' Piechniak), Nikanovych,
Chrabąszcz,
Kot
(56' Rop), Twardowski,
Kantor (80' Hajduk)
Garbarnia: Żylski, Stokłosa, Mateusz Siedlarz, Pluta, Cygal, Fedoruk (64'
Leszczak),
Sepioł, Zelek (90' Kozieł), Marcin Siedlarz (88' Kuźma), 67' Chodźko (67' Rado),
Praciak,
Sędzia: Sobieszek (Skierniewice), Widzów: 1300
„Biało-czerwoni” zdobyli pierwszą bramkę, gdy duża część kibiców stała jeszcze
przed kasami w kolejkach po bilety. Rzut wolny ze środka boiska wykonywał David
Kwiek, a piłka po jego mocnym strzale trafiła pod nogi Michała Twardowskiego.
Stojący na 16 metrze napastnik Resovii odwrócił się i z półwoleja wycelował pod
poprzeczkę. Resoviacy przez pierwsze 30 minut posiadali przewagę, ale za ciosem
nie poszli. W pierwszej połowie wynik miał jeszcze okazję podwyższyć Twardowski,
ale jego strzał głową wybronił Żylski. Kwadrans przed przerwą do głosu zaczęli
dochodzić goście. „My gramy ładnie, składnie, piłka chodzi jak po
sznurku…” to fragment hymnu Garbarni i tak samo było na boisku. Krakowianie
częściej byli w posiadaniu piłki i z każdą kolejną minutą coraz pewniej czuli
się na stadionie przy ul. Wyspiańskiego. Goście próbowali atakować bramkę Pietryki, ale obrona „pasiaków”
na czele Michałem Bogaczem i Piotrem Szkolnikiem (setny występ ligowy w
barwach Resovii) spisywała się dobrze. Niestety tylko do 71 minuty, kiedy to
wprowadzony na boisko Leszczak pokonał Marcina Pietrykę. Kilka minut później
wynik mógł podwyższyć Marcin Siedlarz, ale na szczęście na swoim miejscu był
Mirosław Baran. Od 75 minuty rzeszowianie podkręcili tempo gry i to oni
stwarzali sytuacje bramkowe. Kilka razy idealnymi dośrodkowaniami popisał się
wprowadzony w 66 minucie Piotr Piechniak. To po jego podaniach „setki” mieli
Hajduk (dwukrotnie) i Twardowski. Niestety w pojedynkach z napastnikami Resovii
za każdym razem bardzo dobrze spisywał się bramkarz gości. Od 83 minuty gry
resoviacy grali w 10, ponieważ boisko musiał opuścić Chrabąszcz, ukarany drugą
żółtą kartką. |
resoviacy.pl
|
2011.09.18 | Stal Sandeco Rzeszów - Resovia Rzeszów 0:1 (0:0)
|
57' Hajduk
Stal: Wietecha, Hus (84' Rzeźnik), Duda,
Słomian, Zaborowski, J. Górecki (23' Kloc), Lisańczuk
(90' Krzysztoń), Szela (60' Szala), Florian, Prokić,
Wolański
Resovia: Pietryka,
Krzak, Baran, Bogacz,
Szkolnik, Chrabąszcz, Nikanovych, Cygnar (46' Hajduk), Kwiek (68' Piechniak),
Ogrodnik, Kantor(82'
Kot)
Sędzia: Kruczyński (Żywiec), Widzów: 1200
Resovia wygrała na Hetmańskiej derby ze
Stalą Sandeco Rzeszów. Jedynego gola w meczu zdobył Sebastian Hajduk.
Derby nie zachwyciły. Stalowcy mieli więcej okazji do strzelenia bramki, ale
trafić do celu umiała Resovia i zeszła z boiska w szampańskich nastrojach.
Mecz toczył się przy idealnej dla piłkarzy i kibiców pogodzie. Jednak w I
połowie widzowie nie przeżyli za wielu emocji. Obie drużyny dążyły do celu
prostymi środkami, koncentrując się głównie na tym, aby gola nie stracić.
Składne akcje z udziałem większej ilości piłkarzy notowano sporadycznie.
Trochę więcej z gry mieli biało-niebiescy. Po kwadransie Michał Lisańczuk szukał
w polu karnym Damiana Wolańskiego, ale ten drugi nie dotarł do futbolówki. W 19
minucie po trybunach przeszedł głośny jęk zawodu. Miejscowi mieli czego żałować,
bo Andreja Prokić wrzucił wysoki bieg, objechał Grzegorza Krzaka, posłał podanie
wzdłuż pola bramkowego.
Do piłki zdawał się idealnie nadbiegać Ernest Szela, ale uderzył nieczysto i
drugiego w karierze derbowego gola nie zdobył (trafił w poprzednim sezonie na
Wyspiańskiego). Blisko strzału bliska był ponownie Wolański, ale Marcin Pietryka
nie spał i wybiegiem wyjaśnił sytuację.
Resovia długo pracowała nad akcją pachnąca golem. Mogła go strzelić do szatni
(44.), ale kąt był ostry i Dariusz Kantor przegrał pojedynek z Tomaszem
Wietechą. W doliczonym do I połowy czasie Prokić znów połączył sprint z
dryblingiem, minął jednego, drugiego rywala, ale przed szesnastką stracił
koncept.
Po zmianie stron na boisku pojawił się Sebastian Hajduk i był to strzał w
dziesiątkę trenera Marcina Jałochy. Po 12 minutach gry "Hajdi”, po podaniu
Michała Ogrodnika, doszedł do piłki, trącił ją nie za mocno, ale tak, jak trzeba
i wpakował do siatki przy długim słupku. Goście zasłużyli na to trafienie, bo
grali w tym fragmencie żwawiej, z większym przekonaniem.
Na prawej stronie sporo wiatru robił wspomniany Ogrodnik. Stal po stracie gola
nadal nie mogła poukładać gry. Dopiero po 10 minutach nieźle szarpnął Dawid
Florian, ale prostopadłe podanie do Wolańskiego było niedokładne. W rewanżu po
zbyt krótkim wybiciu Piotra Dudy do Andriej Nykanowicz, huknął ile sił w nodze i
piłka minęła słupek w nieznacznej odległości.
W 75. minucie świetne podanie z głębi pola wykonał Dariusz Kantor i tylko wybieg
Wietechy sprawił, że Ogrodnik nie miał okazji na 2-0. Kiedy pan Michał otrzymał
czerwoną kartkę, stalowcy nabrali wiary w siebie i już 82. mogli remisować;
Lisańczuk strzelił pięknie, ale złapał się za głowę, bo ostemplował poprzeczkę.
W 86. min z wolnego celował Paweł Kloc. Pietryka piłkę odbił, ale dopadł do niej
Paweł Rzeźnik. Kąt był ostry, ale gdyby nastolatek Stali wymierzył pod
poprzeczkę, bramkarz Resovii nie zdążyłby obronić. Na szczęście dla Resovii
piłka pofrunęła gdzieś na drugie piętro.
Stal atakowała, po tym, gdy w polu karnym padł Piotr Duda, oczekiwała karnego.
Sędzia uznał, że bez powodu. Ostatni gwizdek był początkiem mega radości Resovii.
W szatni gości budynku klubowego Stali dawno nie słyszano tak donośnych śpiewów. |
T. Ryzner, Nowiny |
2011.09.10 | OKS 1945 Olsztyn - Resovia Rzeszów 1:0 (0:0)
|
90' (k)
Filipek
OKS: Skiba, Bucholc, Baranowski, Koprucki, Głowacki, Suchocki, Szaraniec
(90' Tunkiewicz), Jegliński, Łysiak, Świderski (75' Żwir), Filipek
Resovia: Pietryka, Krzak, Bogacz, Baran, Szkolnik, Piechniak, Chrabąszcz,
Nikanovych, Ogrodnik, Kantor (90' Cygnar), Twardowski (85' Czeneskow)
Sędzia: Tobiański (Gdańsk), Widzów: 1300
Resovia do 92 minuty bezbramkowo
remisowała w Olsztynie. Punktu nie ugrała, bo tuż przed końcem arbiter
pydktował rzut karny dla OKS-u.
Po 4-1 z Wigrami Suwałki „pasiaki” miały ochotę pójść za ciosem. Jeśli nie
wygrać, to przynajmniej zremisować z groźnym OKS-em. W stronę Olsztyna
rzeszowianie wyruszyli już w czwartek wieczorem, jednak z wyprawy wrócili na
tarczy. Do ugrania
punktu
brakło sekund.
- To był mecz na remis – ocenia Piotr Gajewski z „Gazety Olsztyńskiej”. -
OKS fragmentami bywał dłużej przy piłce, ale Resovia była groźna. Nie miała
może klarownych setek, jednak o gola mogła się pokusić.
Kilka razy pod bramką OKS-u zamieszania narobił Michał Twardowski, z dystansu
ładnie też przyłożył Michał Ogrodnik. W końcówce nic nie wskazywało, że
gospodarze strzelą gola za 3 punkty. Nie okupowali połowy resoviaków, ci ostatni
bronili się spokojnie i też potrafili się odgryźć. Wyglądało, że obie strony są
pogodzone podziałem punktów. Podobnie kibice, którzy w doliczonym czasie zaczęli
już opuszczać stadion. I niektórzy przegapili gola. Mijała 92 minuta, kiedy
Łukasz Suchocki skorzystał ze swej szybkości i urwał się na lewej stronie. W
końcu wjechał w pole karne i dał efektownego „nura” na ziemię. Arbiter uznał, że
nie było to wyłącznie aktorstwo i wskazał na „wapno”. Krzysztof Filipek
wytrzymał presję, strzelił w jedną stronę, Marcin Pietryka rzucił się w drugą i
wyjazdowa porażka pasiaków nr 2 stała się, niestety, faktem.
|
T. Ryzner, Nowiny |
2011.09.03 |
Resovia
Rzeszów - Wigry Suwałki 4:1 (3:0) / mecz w Boguchwale
|
11' 12'
Kantor, 16' Twardowski, 70' Piechniak - 49' Mikulenas
Resovia: Pietryka, Szkolnik, Bogacz, Baran, Krzak, Ogrodnik (89'
Kot), Nikanovych,
Chrabąszcz (52' Cygnar), Kwiek,
Twardowski
(56' Piechniak), Kantor (85' Czeneskow)
Wigry: Grybauskas, Makarewicz,
Statkevicius, Rogoziński, Darda (25' Bajko),
Świerzbiński, Souza (76' Walicki), Słowicki (88' Sawicki), Pomian (73'
Barczak), Mikulenas,
Ołowniuk
Sędzia: Woś (Zamość), Widzów: 700
- To nie mogło trwać wiecznie – mówił po meczu Dariusz Kantor,
bohater Resovii. To prawda, wszystko ma kres, złe rzeczy także, ale nikt
się nie spodziewał takiego scenariusza meczu. Resovia, która przez 6
gier nie umiała trafić do siatki, w pierwszym kwadransie grała,
niczym najbardziej bramkostrzelny zespół ligi. Niemoc pasiaków przełamał
Kantor, który strzelił 2 gole w niespełna... minutę. "Daro” zdobył już
wiele ładniejszych bramek, ale te z soboty miały szczególnie słodki
smak. Pierwsza zaskoczyła chyba nawet strzelca; piłka po główce zdawała
się frunąc nad poprzeczkę, ale wpadła Pauliusowi Grybauskasovi za
kołnierz.
Kiedy trwała jeszcze feta na trybunach, snajper Resovii dopadł do piłki
przed 16 metrem, nie kombinował, tylko huknął płasko nad ziemią.
Rezerwowy bramkarz reprezentacji Litwy źle odbił piłkę i ta wtoczyła się
za jego plecami do siatki. Pasiaki nie miały dość. Za chwilę w głównej
roli wystąpiły dwa Michały; Chrabąszcz zacentrował, Twardowski idealnie
wyszedł w górę i głową wpakował futbolówkę z bliska do celu.
Goli byłoby może więcej, gdyby na lewej stronie częściej uruchamiany był
Dawid Kwiek. Tak czy siak goście i tak byli w szoku, bo w mecz nie
weszli źle. Poradzili sobie z próbą wysokiego presingu gospodarzy i
gdyby Krystian Słowicki nie zepsuł okazji (strzał z bliska obok słupka)
mogli sobie ustawić mecz.
– To nie był słaby zespół, gra brazylijskiego pomocnika robiła
wrażenie – doceniał rywali Kantor. Istotnie, Wigry pokazały nieco
lepsze zgranie i defensorzy Resovii mieli co robić. W zwykle solidnych
tyłach pasiaków przed przerwą dziwnie niepewnie zachowywał się jedynie
Piotr Szkolnik. Na szczęście nie zaowocowało to stratą, najwyżej
uszczypliwymi uwagami na trybunach. Trzeba dodać, że lewy obrońca
udzielał się w przodzie i w 32. min miałby asystę, a Kantor hat-tricka,
gdyby zamiast nad, strzelił w okienko. Ostatni kwadrans I połowy Resovia
zagrała spokojnie, pozwalając rywalowi zdobywać teren, ale nic ponad to.
Po przerwie Wigry pokazały pazurki. Bliski przywrócenia ich do gry był
Grażwydas Mikulenas. Był snajper ekstraklasy dobiega 40, ale ciągle
żwawo się porusza. Kiedy zgubił Andrija Nykanowicza nie mógł nie trafić,
bo Marcin Pietryka nie zdążył wyjść z bramki. Po chwili Litwin miał
setkę, jednak naciskany źle trafił w piłkę. W rewanżu dryblingiem przy
linii końcowej boiska błysnął Michał Ogrodnik, znalazł się przed
bramkarzem i wycofał piłkę. Strzał Piotra Piechniaka bramkarz z trudem
odbił. W 70. min nic nie poradził. To była przednia kontra "pasiaków”, w
jej finale Paweł Cygnar podał do Piechniaka, ten wpadł z prawej strony w
pole karne, skorzystał z mocy prawej nogi, splasował strzał na długi
słupek i piłka po rękawicy Grybauskasa wpadła do "sieci”.
Twarda walka trwała do końca, piłkarze zbierali kartki, doszło nawet do
małej przepychanki. Wigry uparcie parły do zmniejszenia strat, ale
resoviacy wychodzili z opresji i na pożegnanie z IzoAreną puścili w
świat efektowny wynik. |
T. Ryzner, Nowiny |
2011.08.27 | KSZO Ostrowiec Św. - Resovia Rzeszów 0:0
|
KSZO: Misztal, Łatkowski,
Kardas, Byrtek, Stachurski, Stąporski (68' Żak), Mąka (90' Skrobisz), Persona,
Kozub (46' Kapsa),
Dziadowicz (84' Czyż), Dylewski
Resovia: Pietryka, Krzak, Baran, Bogacz, Szkolnik, Ogrodnik, Chrabąszcz (84'
Cygnar), Nikanovych, Kwiek, Kantor (90' Czeneskow), Twardowski (62' Piechniak)
Sędzia: Jabłoński (Kraków), Widzów: 700
Nic nie pomaga – nowy trener staje na głowie, a pasiaki nadal
śrubują (anty)rekord. To już 6 meczów bez trafienia, czyli jak łatwo obliczyć
przez 540 minut nikt z resoviaków nie umiał kopnąć piłki do siatki.
W Ostrowcu okazje ku temu były, ale najpierw na prowadzenie cudem nie wyszli
gospodarze; kiedy Stąporski huknął z dystansu Marcin Pietryka odbił piłkę na 5
metr, skąd Dziadowicz umiał przestrzelić. W 15. min Tomasz Persona nie miał może
„setki”, ale i tak pomylił się niewiele. W rewanżu Dariusz Kantor sprawdził
czujność Misztala strzałem z wolnego.
Konkretne okazje Resovii? Przyszły dość szybko. W 23. min fajne podanie dostał
Michał Twardowski, ale nie spodziewał się tego, podbił piłkę i próbował
przewrotki. Bez powodzenia. 10 minut później w asystenta zamienił się
Twardowski. Kiedy podał do Kantora, ten stał od bramki z 5-6 metrów. Zanim oddał
jednak strzał, wmieszał się we wszystko obrońca. Szkoda, bo „Daro” by raczej
trafił na 1-0. Blisko tego był Persona, gdy mocno kropnął z wolnego (piłka
przeleciała koło słupka).
Emocjonujący był początek II połowy. Najpierw Michał Bogacz uratował zespół, bo
po lobie Stąporskiego wybił piłkę sprzed linii bramkowej. Po chwili Kantor
zrobił niby wszystko jak trzeba, ale uderzona z 16 metrów piłka zatrzymała się
na słupku. Dobitkę Dawida Kwieka wyłapał Misztal. Po chwili „Daro” znów miał
okazję, ale piłka wylądował na bocznej siatce. Gospodarze także nie zasypiali
gruszek w popiele. Po błędzie Szkolnika Stąporski znów był bliski celu, na
szczęście z odsieczą zdążył Michał Krzak.
Kolejne fragmenty były nieco mniej ciekawe. Dopiero w 65. min znów zapachniało
przełamaniem strzeleckiej niemocy, gdy Michałowi Ogrodnikowi z dośrodkowania
wyszedł strzał 3 minuty później Michał Chrabąszcz wszystko zrobił z rozmysłem,
ale potężnie uderzona piłka dała Misztalowi tylko okazje do popracowania na
wyższą notę.
Nie obniżył jej Kantor, bo po akcji Szkolnika strzelał w światło bramki, jednak
piłce na drodze wyrósł obrońca. Kwadrans przed końcem plamę dał Pietryka, który
tak rozpoczął grę, że Dylewski znalazł się w stuprocentowej sytuacji. „Cinek”
zachował zimna krew, pokazał refleks i choć w niewygodnej pozycji, momentalnie
naprawił błąd. Zawodnik KSZO był tak zły, że w kolejnej akcji sfaulował
bramkarza „pasiaków”, stąd potrzebna była interwencja masażysty.
Resovia do końca starała się otworzyć bramkowe konto. W doliczonym czasie
bohaterem mógł zostać Mirosław Baran. Główkował gdzie trzeba, ale w ostatniej
chwili „skórę” wybił Dylewski. |
T. Ryzner, Nowiny |
2011.08.23 | Resovia Rzeszów - Podbeskidzie Bielsko-Biała 1:3 (1:1) / mecz w
Boguchwale (Puchar Polski)
|
2' Kantor
- 21' Koman, 58' Patejuk, 77' Ziajka
Resovia: Pietryka, Chrabąszcz,
Kozubek, Baran (59' Bogacz), Horodeński, Kot (70' Hajczuk), Nikanovych,
Záhradník, Kwiek, Twardowski (46' Płonka), Kantor
Podbeskidzie: Zajac, Górkiewicz, Dančík, Koman,
Osiński, Sacha
(46' Rogalski), Kołodziej, Chmiel,
Malinowski (59' Ziajka), Cieśliński,
Patejuk
Sędzia: Mularczyk (Skierniewice), Widzów: 1100
Resovia nie sprawiła sensacji, uległa Podbeskidziu Bielsko-Biała 1-3, ale
pożegnała się z pucharami meczem, w którym pokazała sporo dobrej gry.
To był generalnie ciekawy mecz. Resovia miała w sobie więcej życia, niż w meczu
ligowym i mogła strzelić ze 3-4 gole. Goście grają dwie klasy wyżej, toteż i
okazji wypracowali więcej.
Zaczęło się, jak w bajce - gdy na trybunach sadowił się gość honorowy - Henryk
Kasperczak - do piłki w polu karnym dopadł Dariusz Kantor pociągnął po długim i
zegar pokazał sensacyjne 1-0.
Gospodarze próbowali grać piłką i wychodziło im to przyzwoicie. "Górale” z
czasem się ocknęli. Gdyby jednak Wiesław Kozubek zdążył zająć pozycję w polu
karnym, Piotr Koman niekoniecznie trafiłby na 1-1. Po chwili Adam Cieśliński,
także głową, wycelował w poprzeczkę. 10 minut później po fajnej akcji wolejem
popisał się Dawid Kwiek. Widzowie wstrzymali oddech, ale piłka przeszła obok
celu.
Po zmianie stron Resovia zaczęła z animuszem (główka Kantora), ale na jeszcze
wyższe obroty wspięło się Podbeskidzie. Efekt? Najpierw w słupek trafił w
Chmiel. Za chwilę to samo z około 40 metrów zrobił Dariusz Kołodziej i zanim
Marcin Pietryka zdążył się "pozbierać”, piłkę do siatki dobił Sylwester Patejuk.
– Kołodziej to jedna z silniejszych lewych nóg ekstraklasy – dowodził
dziennikarz z Bielska-Białej.
Później Pietryka wygrał pojedynek z Maciejem Rogalskim, co skopiował Richard
Zajac, gdy stanął przed nim Tomasz Płonka. Resovia szukała drogi do remisu,
jednak nadziała się na kontrę i było wiadomo, że dogrywki raczej nie będzie
Pasiaki grały do końca, dzięki czemu Kantor miał szansę na kontaktowego gola.
"Górale” też chcieli wygrać wyżej. Nie pozwolił na to Pietryka i skończyło się
wynikiem, jaki przed meczem wytypował nie kto inny, tylko "Henry” Kasperczak.
|
T. Ryzner, Nowiny |
2011.08.20 | Resovia Rzeszów - Okocimski Brzesko 0:1 (0:0) / mecz w
Boguchwale
|
Resovia Rzeszów - Okocimski Brzesko 0:1 (0:0)
58' Pyciak
Resovia: Pietryka, Krzak, Baran,
Bogacz, Szkolnik,
Ogrodnik (84' Rop), Chrabąszcz, Cygnar (46' Juszkiewicz), Piechniak, Twardowski
(60' Kantor), Czeneskow (46' Hajduk)
Okocimski: Mieczkowski, Pawłowicz, Wawryka, Jacek, Urbański,
Dynarek, Wojcieszyński (76' Baliga), Łytwyniuk,
Oświęcimka (75' Darmochwał), Smółka, Trznadel (18' Pyciak)
Sędzia: Dobrynin (Łódź), Widzów: 1200
Zmiana trenera nie odmieniła Resovii
- przegrała z Okocimskim Brzesko 0-1. To trzecia z rzędu porażka "pasiaków".
Marcin Jałocha miał wstrząsnąć Resovią, uwolnić jej potencjał. Nic z tego.
Starania nowego trenera nie przyniosły efektu.
– W dwa dni nie mogłem dokonać cudów. Zrobimy badania i będę wiedział,
kto potrzebuje zwiększenia albo zmniejszenia obciążeń treningowych -
powiedział nowy coach rzeszowian.
Resoviacy chcieli sie przełamać, ale nie umieli depnąć, poukładać gry,
zdobyć przewagi.
– Graliśmy w jednym tempie – oceniał Jałocha.
„Piwosze” nie atakowali na hurra, bo nigdy tego nie robią, ale kontrolowali
sytuację, panowali w środku pola. Resovia grała ostrożnie, jakby nie
wierzyła, że starania w II linii mają sens. Królowały długie piłki. To
pozwalało tyłom trzymać szyk, ale nie prowadziło do sytuacji bramkowych,
choć Tihomir Czeneskow, starał się, jak mógł.
– Przed meczem nie było mowy o tym, że gramy na długie podania –
wyjaśniał trener pasiaków.
Resovia nie grała tego, co chciała, ale raz jeden (36. min) wyszła jej akcja.
Czeneskow po prostopadłym podaniu urwał się obrońcom i pognał na spotkanie z
Dawidem Mieczkowskim. Bułgar mógł wyzerować licznik odmierzający pasiakom czas
bez bramki (to już 450 minut). Niestety, nie skontrolował piłki i ta przeszła z
pół metra obok słupka.„Piwosze” byli blisko szczęścia przed i zaraz po sytuacji
Tihomira. Najpierw po główce Paweł Pyciaka refleksem błysnął Marcin Pietryka, a
strzałowi Michała Oświęcimki brakło precyzji.
W II połowie średnia wzrostu Resovii się obniżyła, bo w środku pola pojawił się
Marcin Juszkiewicz, a w ataku Sebastian Hajduk. Rezerwowi mieli swoją
zwrotnością podwyższyć jakość gry, ale na chęciach się kończyło. Gol trochę
zaskoczył. Wyglądało, że strzeli go Paweł Smółka. Mirosław Baran próbował, ale
nie zdołał go zatrzymać, bo musiałby faulować na czerwoną kartkę. Napastnik
gości wytracił jednak impet. Zdawało się, że zagrożenie minęło, ale pozostawiona
przez Smółkę piłka poturlała się do nabiegającego Pawła Pyciaka. Ławkowicz gości
nie miał idealnej sytuacji, jednak huknął z kilkunastu metrów idealnie pod
poprzeczkę.
Resovia miała mnóstwo czasu na uratowanie meczu, ale nie zdołała podkręcić
tempa, czymś zaskoczyć. Niby atakowała, ale co z tego. „Piwosze” przegrupowali
siły i nie dali się przyprzeć do muru. W końcówce zapachniało 0-2; Piotr
Darmochwał sunął od połowy na bramkę Resovii, ale skopiował wyczyn Czeneskowa.
Mała to była pociecha.
|
T. Ryzner, Nowiny |
2011.08.13 | Pelikan Łowicz - Resovia Rzeszów 1:0 (1:0)
|
6'
Przybyszewski
Pelikan: Pytkowski,
Łakomy, Gołka, Przybyszewski, Żółtowski, Pomianowski (70' Krzeszewski),
Łochowski, Grajek, Adamczyk (75' Gamla), Solecki (80' Mitek), Kowalczyk (90'
Kosiorek)
Resovia: Pietryka,
Krzak, Bogacz, Baran (35' Kozubek), Horodeński
(67' Ogrodnik),
Piechniak, Cygnar
(64' Juszkiewicz), Nikanovych, Záhradník, Hajduk (55' Kantor), Twardowski
Sędzia: Przybył (Kluczbork), Widzów: 500
Przełamanie nie nastąpiło - Resovia
przegrała w Łowiczu 0-1 i nadal nie strzeliła w tym sezonie gola. Resovia
miała prosty plan – chciała strzelić w Łowiczu pierwszego gola w sezonie,
najlepiej wartego 3 punkty. Najbliżej celu rzeszowianie byli, gdy w
doliczonym czasie gry na pole karne gospodarzy zawędrował Marcin Pietryka.
Po rogu debiutującego w barwach Resovii Marcina Juszkiewicza bramkarz gości
dobrze wyszedł do piłki, główkował w okolice okienka i gdyby nie
świetna interwencja Pytkowskiego, zbierałby gratulacje za gola wartego
punkt.
Rzeszowianie gola stracili szybko. Najpierw Kacper Horodeński pozwolił
rywalom wywalczyć rzut rożny, a stałe fragmenty gry to częste źródło trafień
dla łowiczan. Spod
chorągiewki
dośrodkował Michał Adamczyk, do piłki lecącej na krótki słupek schylił się
Sebastian Przybyszewski i głową skierował ją do „sieci”.
Resovia spokojnie przyjęła cios. Nie grała źle, a chwilami lepiej od
miejscowych. Na 1-1 mógł wyrównać Michał Twardowski. Celował dwa razy, raz
bardzo ładnie z woleja, ale ponownie okazało się, że w Resovii coś nie
pozwala mu być tak skutecznym, jak w poprzednich klubach.
Przed przerwą przypomniał się kibicom Sebastian Hajduk. Brakło mu trochę
szczęścia, gdy futbolówka po jego przymiarce odbiła się od Michała
Łochowskiego i poszybowała tuż nad poprzeczką. W odpowiedzi umiejętności
Pietryki sprawdził Mariusz Solecki.
Przewaga
Po zmianie stron Resovia atakowała, miała więcej z gry, ale obrona Pelikan
nie popełniała błędów. Prawie to samo można powiedzieć od defensorach naszej
ekipy, gdy kontratakowali gospodarze. Raz wprawdzie uciekł im Konrad
Kowalczyk, ale Pietryka nie spał i zrobił swoje. Później „Cinek” był bliski
wspomnianego wyrównania. Gdyby trafił, miejscowi nie zdążyliby już na to
zareagować, bo dochodziła 95 minuta. Sędzia jeszcze raz pozwolił
Juszkiewiczowi centrować z rogu. Tym razem piłkę wyłapał Pytkowski i
łowiczanie mogli się cieszyć z drugiego zwycięstwa. |
T. Ryzner, Nowiny |
2011.08.06 | Resovia - Puszcza Niepołomice
0:1 (0:1) / mecz w Boguchwale
|
32' (sam.)
Bogacz
Resovia: Pietryka, Kozubek, Bogacz,
Baran, Krzak, Kot (49' Ogrodnik), Nikanovych (46' Cygnar), Zahradnik, Kwiek (46'
Piechniak), Płonka, Czeneskow (46' Twardowski)
Puszcza: Kwedyczenko,
Zontek, Księżyc, Lewiński (19' Kowalski), Janik, Moskwik
(71' Moskała), Strózik, Nowak, Paul (71' Kok), Mizia (89' Serafin),
Cholewiak
Sędzia: Podlecki (Lublin), Widzów: 1500
Resovia miała wygrać pierwszy mecz w
sezonie, tymczasem doznała z Puszczą Niepołomice pierwszej porażki. Goście nie
przestraszyli się rzeszowian. Postawili na wysoki presing, wymieniali wiele
krótkich podań i w I połowie właściwie byli o klasę lepsi. Golem dla Puszczy
zalatywało grubo przed jego strzeleniem. Padł jednak w nieoczekiwanych
okolicznościach, gdy akurat nacierali byli resoviacy. Struzik uderzył ze swej
połowy do będącego „na desancie” Mateusza Cholewiaka. Tego pilnował Michał
Bogacz. Piłka po koźle znalazła się nad głowami piłkarzy. Napastnik gości miał
szansę jej dopaść, dlatego Marcin Pietryka próbował dalekim wybiegiem wyjaśnić
sytuację. Niestety, zawiodła komunikacja; pan Michał głową przedłużył lot piłki,
w tym samym momencie wpadł na niego bramkarz Resovii i Cholewiak mógł spokojnie
towarzyszyć futbolówce toczącej się do bramki. Oczywiście nie Bogacz, ale
popularny „Cinek” bardziej zawalił. Na trybunach zachodzono w głowę, dlaczego
Marcin nie krzyknął „moja”. Przed przerwą Resovia tylko raz zagroziła gościom,
gdy Michał Kwiek uderzał z wolnego.
Zmiany w składzie przed II odsłoną były oczywistością i gra Resovii też się
zmieniła. Teraz to ona próbowała dopaść rywali presinigiem. Pasiaki mogły szybko
wyrównać; uderzał Michał Twardowski. Kwedyczenko „wypluł” piłkę, Wiesław Kozubek
poprawił, ale z ostrego kąta trafił w boczną siatkę.
Resoviacy nie tracili animuszu, ale brakowało im dokładności. Wypady rywali
bywały groźne, nawet bardzo. W 77. minucie Łukasz Nowak uderzył o parę
centymetrów za wysoko i trafił w poprzeczkę. Po chwili Paul pchnął i przewrócił
w polu karnym Twardowskiego. Pan Robert Podlecki, który w Boguchale debiutował
na II-ligowym poziomie nie odważył się wskazać ‘wapno”. Potem Pietryka częściowo
zrehabilitował się, broniąc nogą uderzenie Cholewiaka. Resoviacy atakowali do
ostatnich chwil, ale na pierwszego gola w lidze pomysłu nie znaleźli.
|
T. Ryzner, Nowiny |
2011.08.03 | Resovia Rzeszów - Wisła Płock 5:3 (2:0) / mecz w Boguchwale
(Puchar Polski)
|
6' 13'
Kwiek, 51' 80' Záhradník, 56' (k) Piechniak - 54' Zagurskas, 59' 89'
Biliński
Resovia: Vitiv, Kozubek, Baran, Bogacz, Horodeński, Kot (46'
Piechniak),
Nikanovych, Záhradník, Kwiek (64' Cygnar), Płonka (57' Hajduk),
Czeneskow
Wisła: Skrzyński, Edison, Zembrowski, Kursa, Pielak, Sielewski (46'
Adamczyk), P. Kamiński (69' Drężewski), Ricardinho (62' Sekulski),
Zagurskas,
Jaroń, Biliński
Sędzia: Jarzębak (Bytom), Widzów: 1500
Piłkarze Resovii w rundzie wstępnej
Pucharu Polski pokonali pierwszoligową drużynę Wisły Płock 5:3 i awansowali do
kolejnej rundy rozgrywek. Trener „pasiaków” do meczu wystawił kilku zmienników (Vitiv,
Horodeński, Kot, Záhradník, Kwiek, Czeneskow) i szybko okazało się, że piłkarze
ci zdali swój egzamin na 5. W związku z remontem murawy na stadionie przy ul.
Wyspiańskiego mecz odbył się w Boguchwale. Zanim kibice zdążyli rozgościć się na
Izo-Arenie, piłkarze Resovii zadali rywalom pierwszy cios. W 6 minucie meczu
rzut wolny z 25 metrów wykonywał David Kwiek. Jego strzał był na tyle mocny i
precyzyjny, że wyciągnięty jak struna Skrzyński niewiele miał do powiedzenia. W
13 minucie debiutant Tihomir Czeneskow sprytnie podał piłkę piętą do Kwieka,
skrzydłowy „pasiaków” znalazł się w sytuacji „sam na sam” z bramkarzem gości i
po raz drugi umieścił piłkę w siatce. „Nafciarze” ruszyli do odrabiania strat.
Strzałami z dalszej odległości próbowali swoich sił m.in. Kursa i Biliński, ale
bramkarz „pasiaków” Ihor Vitiv do przerwy zachował czyste konto. W drugiej
połowie meczu resoviacy wcale nie zamierzali spoczywać na laurach. Idealną
okazję na podwyższenie wyniku miał Tomasz Płonka, który nieskutecznie próbował
założyć siatkę Skrzyńskiemu. Po raz kolejny akcję bramkową zainicjował Tihomir
Czeneskow. Bułgar prostopadłym podaniem uruchomił Záhradníka, a rozgrywający
Resovii pomimo towarzystwa trzech obrońców Wisły podwyższył wynik na 3:0. W 54
minucie meczu po raz pierwszy do głosu doszli goście, a konkretnie Eivinas
Zagurskas. Litwin przy rzucie wolnym z 16 metrów znalazł lukę w murze i strzałem
po ziemi oszukał Ihora Vitiva. Na odpowiedź Resovii nie trzeba było czekać
długo. W 56 minucie po rzucie rożnym wykonywanym przez „biało-czerwonych”,
piłkę ręką odbił stojący na polu karnym Edison. Sędzia nie miał innego wyjścia
jak wskazać na „wapno”, a rzut karny skutecznie wykonał Piotr Piechniak. W 59
minucie meczu nie popisał się Ihor Vitiv, który po rzucie rożnym minął się z
futbolówką. Jego błąd wykorzystał Kamil Biliński i na zegarze pojawił się wynik
4:2. Jak się szybko okazało operator zegara stadionowego miał jeszcze tego dnia
sporo pracy. Od 60 minuty goście częściej atakowali skrzydłami i sporo pracy
mieli Horodeński i Kozubek. W tym okresie gry na boisko wszedł Sebastian Hajduk,
który zapoczątkował kolejną akcję bramkową. Hajdi długim podaniem uruchomił na
lewym skrzydle Czeneskowa, a ten wyłożył piłkę Záhradníkowi. Klasyczny kontratak
został zakończony strzałem Słowaka do pustej bramki i na zegarze pojawił się
wynik 5:2. Tuż przed zakończeniem meczu obrońcy Resovii pozwolili sobie na zbyt
dużo luzu i Kamil Biliński ustalił wynik meczu na 5:3.
|
resoviacy.pl |
2011.07.30 | Świt Nowy Dwór Maz. - Resovia Rzeszów 0:0
|
Świt: Bigajski, Jagodziński, Gmitrzuk, Drwęcki, Sosnowski, Lelujka, Enow,
Obem,
Maślanka Strzałkowski (61' Zych), Bajera
Resovia: Pietryka, Kozubek, Bogacz, Baran, Krzak, Piechniak (74' Kwiek),
Chrabąszcz, Cygnar (88' Záhradník), Ogrodnik (22' Horodeński), Twardowski,
Kantor (67' Płonka)
Sędzia: Czyżewski (Olsztyn), Widzów: 300
W drugim kolejnym meczu piłkarze
„pasiaków” nie potrafili znaleźć sposobu na umieszczenie piłki w siatce. A
okazji nie brakowało. – Nie było ich tak wiele, jak w inauguracyjnym
spotkaniu przeciwko Sokołowi Sokółka, ale kilka razy chłopcy powinni się lepiej
zachować – żałował Artur Łuczyk, trener Resovii. Pluć w brodę może sobie
zwłaszcza Michał Twardowski. Nowy napastnik rzeszowian dwa razy stawał przed
szansą pokonania bramkarza Świtu. Brakowało precyzji i szczęścia, bo po jednej z
interwencji Michała Bigajskiego i dobitce, piłka odbiła się od słupka.
Pierwszego gola w barwach Resovii mógł zdobyć także Tomasz Płonka. –
Niestety, zabrakło mu zimnej krwi. Zamiast lobować bramkarza, strzelał dołem
– relacjonował Łuczyk, którego remis ani nie ucieszył, ani nie zasmucił. –
Potrafiliśmy się utrzymywać przy piłce, przez dłuższy czas prowadziliśmy grę i
co najważniejsze stwarzaliśmy sytuacje. W końcu zaczniemy zdobywać gole –
przekonywał. Świt niczym nie zaskoczył. Najgroźniejszy był przy stałych
fragmentach i wrzutach z autu. Pozbawiony swojego asa Dariusza Zjawińskiego
(ciągle leczy kontuzję) odbijał się od szczelnego rzeszowskiego bloku obronnego,
choć stwierdzenie, iż Marcin Pietryka się nudził byłoby nadużyciem. Przynajmniej
raz bramkarz Resovii musiał pokazać klasę. A grał na własną odpowiedzialność, bo
przez kilka ostatnich dni zmagał się z bólem żeber. – To dusza i serce
zespołu – chwalił kapitana zespołu trener Łuczyk – Jeśli czegoś mi w tym
meczu zabrakło, oczywiście oprócz goli to akcji oskrzydlających – zakończył. |
TSz, Super Nowości |
2011.07.24 | Sokół Sokółka - Resovia Rzeszów 0:0
Sokół Sokółka wycofał się z rozgrywek po 16. kolejce. Jego wyniki zostały
anulowane
|
Sokół: Trudnos, Sołowiej,
Zalewski, Naliwajko, Jurczuk (70’ Jakuszewski), Orpik, Kosiński, Wojtkielewicz,
Toczydłowski (89’ Tochwin), Dzienis,
Andrzejewski
Resovia: Pietryka, Krzak,
Baran,
Bogacz, Szkolnik, Piechniak (66’ Hajduk), Cygnar (66’ Kwiek), Chrabąszcz,
Ogrodnik (81’ Kot), Kantor, Płonka (46’ Twardowski)
Sędzia: Pożarowszczyk (Lublin), Widzów: 300
Z ogromnym
niedosytem i bagażem tylko jednego punktu wrócili z odległej Sokółki piłkarze
Resovii. Rzeszowianie rozegrali dobry mecz, walczyli i stwarzali sobie wiele
sytuacji do zdobycia gola, ale razili nieskutecznością strzelecką. Już w
pierwszych minutach meczu idealną
sytuację miał
Dariusz Kantor, którego strzał z bliska obronił bramkarz gospodarzy, a dobitka
Pawła Cygnara wylądowała na słupku. Kilka minut później mocno uderzył Tomasz
Płonka, lecz w sam środek bramki i Łukasz Trudnos wyłapał futbolówkę. Resoviacy
atakowali z impetem i wydawało się, że pokonanie Trudnosa jest tylko kwestią
czasu. Niestety nic z tych rzeczy bramkarz do końca meczu zachował czyste konto.
W drugiej połowie trener Artur Łuczyk wprowadził zmienników (Twardowski, Kwiek,
Hajduk), którzy mieli znaleźć lukę w defensywie gospodarzy. Bohaterem spotkania
mógł zostać debiutant Michał Twardowski, ale również on w idealnej sytuacji
spudłował. W 79 minucie meczu „pasiakom” udało się pokonać Trudnosa, ale na
pozycji spalonej był Piotr Szkolnik i sędzia główny bramki nie uznał. Z każdą
kolejną minutą rzeszowianie grali coraz bardziej nerwowo, a ich akcje były
skutecznie rozbijane przez środkowych obrońców Sokoła. Szczęścia „pasiakom”
również zabrakło w ostatnich sekundach meczu, kiedy po strzale Kantora i
rykoszecie, piłkę z linii bramkowej wybił Nalewajko. Gospodarze praktycznie
tylko raz zagrozili bramce Pietryki, który w jednym ze starć o piłkę doznał
kontuzji. Bramkarzowi „pasiaków” z trudem udało się dokończyć spotkanie. |
resoviacy.pl
|
2011.07.20 | Resovia Rzeszów - GLKS Nadarzyn 3:0 wo. (Puchar Polski)
|
Zaplanowany
na 20 lipca mecz rundy przedwstępnej Pucharu Polski pomiędzy Resovią, a GLKS-em
Nadarzyn nie odbył się. GLKS Nadarzyn nie wystawił drużyny do rozgrywek Pucharu
Polski. |
|
|