|
2012.05.26 | Motor Lublin - Resovia Rzeszów 3:2 (1:1)
|
44' Szpak,
51' Mihałewśkyj, 68' Prędota - 33' Ogrodnik, 81' Frankiewicz
Motor: Oszust, Falisiewicz, P.Styżej, Karwan, Dykij,
Prędota, Batata
(67' Pyda), Popławski, Niżnik (89' Kursa), Mihałewśkyj, Szpak (57' Czułowski)
Resovia: Pietryka, Chrabąszcz, Bogacz, Domoń, Sulkowski (82' D.Góra),
Ogrodnik, Nikanovych, Juszkiewicz (69' Frankiewicz), Kwiek (68' Szkolnik),
Hajduk, Ciećko
Sędzia: Ciecierski (Warszawa), Widzów: 2000
Resovia dobrze zaczęła w Lublinie, ale
potem odpalił Motor i ograł rzeszowian na koniec sezonu 3-2. „Pasiaki” chciały
po ostatniej kolejce wskoczyć na 3 miejsce. Konieczne do tego było zwycięstwo i
sprzyjające wyniki w Pruszkowie i Iławie. Z planu wyszły nici. Małym
pocieszeniem jest fakt, że nawet wygrana nic by nie pomogła, bo na innych
boiskach nie padły sprzyjające rezultaty. Remis dałby Resovii 5 miejsce,
zwycięstwo też (groszy bezpośredni bilans ze Zniczem).
W Lublinie „pasiaki” zaczęły z dużym fasonem i animuszem. Było im raźno, bo choć
w gościach, mieli imponujące wsparcie z trybun (z Rzeszowa przyjechało 8
autokarów kibiców). Bramkarz Motoru szybko zaczął bywać w opałach, między innymi
po strzałach Andrija Nikanowycza i Michała Ogrodnika. Właśnie ten drugi otworzył
wynik. Zrobił to w swoim stylu, po akcji okraszonej dryblingami; minął Batatę,
Dikija i wszystko zwieńczył strzałem w długi róg. Lublinianie nie potrafili
nadać swej grze lepszej jakości, ale pomogli im rzeszowianie, którzy zagapili
się w obronie tuż przed przerwą (Szpak zamykał akcję).
Po zmianie stron mecz rozpoczynał się od nowa, ale szybko na plus wyszli
lublinianie. Mieli trochę farta, bo gol padł w zamieszaniu podbramkowym. Z
drugiej strony strzelił go nieprzypadkowy piłkarz. Igor Migalewskij wiosną
solidnie gnębił bramkarzy w II lidze (8 goli) i rzeszowianie nie mieli prawa
spuszczać go z oka.
Po godzinie gry nad stadion nadciągnęła czarna chmura i był to, niestety, zły
omen dla „pasiaków”, bo przy kropiącym deszczu uderzenie z dystansu wyszło
niegdyś czołowemu snajperowi ligi – Piotrowi Prędocie. Za moment po strzale
Migalewskiego omal nie zrobiło się 4-1.
Resoviakom nie szło, ale nie zwieszali głów i Dariusz Frankiewicz uzyskał
kontaktowa bramkę. Do końca zostało 10 minut i nasi próbowali wyjść przynajmniej
na remis. Okazja ku temu była (86. min), ale Styżej przeciął lot piłki po
strzale jednego z resoviaków i uratował gospodarzy W doliczonym czasie nasi
ryzykowali w tyłach, co wykorzystał Migalewskij – po efektownym rajdzie wyłożył
piłkę Kursie, na szczęście Marcin Pietryka w samą porę wybiegł z bramki.
Motor zrewanżował się w pewnym stopniu Resovii za jesienne „bęcki” nad Wisłokiem
(0-4), do tego przeskoczył naszych w tabeli. Na pociechę „pasiakom” można oddać,
że 6 lokata, jest o 4 pozycje lepsza od tej sprzed roku. |
T. Ryzner (Nowiny) |
2012.05.19 | Resovia Rzeszów - Jeziorak Iława 5:1 (4:0)
|
20' 29'
Ciećko, 25' Hajduk, 38' Brągiel, 90' Fedan - 51' Skokowski
Resovia: Pietryka,
Chrabąszcz, Domoń,
Bogacz,
Sulkowski, Ogrodnik (46' Fedan), Juszkiewicz (60' Frankiewicz), Nikanovych,
Brągiel (89' D. Góra), Hajduk, Ciećko (87' Szkolnik)
Jeziorak: Kręt, Chorolskyj (46' Kretow), Wietecha, (54' Sierzputowski),
Czilingarjan (46' Mohamed),
Żuraw (42' Kolibowski), Skokowski, Otręba, Zajączkowski, Sedlewski,
Kuśnierz, Sobociński
Sędzia: Sawa (Chełm), Widzów: 550
W ostatnim w sezonie meczu u siebie Resovia błysnęła
skutecznością przed przerwą. Ostatecznie rzeszowianie rozgromili Jezioraka Iława
5-1.
Po dwóch meczach bez kibiców (skutek incydentów na derbach Rzeszowa) Resovia
miała już wsparcie z trybun i przed przerwą dała swoim fanom sporo frajdy.
Początek nie zapowiadał spacerku gospodarzy. Iławianie, by myśleć o utrzymaniu,
musieli wygrać i przez dobry kwadrans mieli sporo do powiedzenia. Najlepsze
wrażenie w ich szeregach robił dynamiczny lewy pomocnik Piotr Skokowski. Już w
4. minucie stanął przed , ale z ostrego kąta nie znalazł na niego sposobu.
"Pasiaki" jak się już rozkręciły, to na całego. Worek z bramkami otworzył się,
kiedy na skrzydle błysnął Dariusz Brągiel; założył "siatkę" Pawłowi Żurawiowi,
"znalazł" w polu karnym Tomasza Ciećko, ten skiksował, ale piłki nie stracił.
- Została mi pod nogą, zrobiłem drugi zamach, obrońca dał się nabrać i mogłem
dobrze przymierzyć - mówił napastnik Resovii, który wycelował obok słupka.
Gol Sebastiana Hajduka z bliska poprzedziła fajna akcja
Michała Ogrodnika i niepewna interwencja Arkadiusza Wietechy. "Hajdi" wyskoczył
mu zza pleców i z bliska posłał piłkę między nogami Dawida Kręta. Kilka chwil
później Brągiel znakomicie dośrodkował z rogu, bramkarz Jezioraka wystawił
dłonie do piąstkowania, ale został z niczym, bo Ciećko zrobił użytek z głowy.
Tuż przed przerwą Hajduk pociągnął do linii końcowej, obsłużył Brągla, a ten
dopełnił formalności.
Po przerwie "pasiaki" spuściły z tonu i gdyby Skokowski był bardziej skuteczny,
mogło być jeszcze nerwowo. Zawodnik gości przez kwadrans pozwalał sobie na
bardzo dużo i miał trzy okazje. Za każdym razem strzelał z ostrego kąta. Trafił,
kiedy miał najbliżej do bramki - Pietryka stał tam, gdzie trzeba, ale nie miał
czasu na reakcję i piłka zmieściła się między nim, a słupkiem. Gola sprokurowała
brzydka strata Michała Chrabąszcza, który tej wiosny rozegrał wiele lepszych
spotkań.
Gości nie zbiła z tropu nawet strata Tomasza Sedlewskiego (najpierw za dużo
powiedział sędziemu, potem sfaulował Sebastiana Fedana) i w dziesiątkę też
śmiało sobie poczynali. Rzeszowianie za często forsowali akcje prawym skrzydłem,
a tam Fedanowi szło różnie. Wychowanek Resovii mecz skończył jednak w dobrym
nastroju, bo tuż przed końcem po świetnej centrze Dariusza Frankiewicza dołożył
odpowiednio głowę i mógł się cieszyć z pierwszego gola w II lidze.
|
T. Ryzner (Nowiny) |
2012.05.16 | Stal Stalowa Wola - Resovia Rzeszów 0:2 (0:1)
|
20'
Nikanovych, 69' Hajduk
Stal:
Dydo, Demusiak (46' Piątkowski), Lewandowski, Żmuda, Czarny,
Kachniarz, Białek, Fabianowski (60' Gęśla), Cebula, Widz (46'
Horajecki), Radawiec
Resovia: Pietryka, Chrabąszcz, Bogacz, Domoń, Sulkowski,
Ogrodnik, Nikanovych,
Juszkiewicz (70' Frankiewicz),
Kwiek
(87' Fedan), Ciećko (90' D. Góra), Hajduk
Sędzia: Kikolski (Płock), Widzów: 900
Mecz do jednej bramki - tak przynajmniej można określić pierwszą
połowę środowego spotkania na Hutniczej pomiędzy Stalówką a Resovią.
Od samego początku inicjatywę przejęli goście, którzy w pierwszych
piętnastu minutach stworzyli sobie aż pięć okazji do zdobycia bramki.
W 4. minucie z dystansu "huknął" Tomasz Ciećko, piłka nabrała dziwnej
rotacji i Bartłomiej Dydo miał problemy obroną. Jeszcze lepszą okazję
trzy minuty później zmarnował Sebastian Hajduk. W sytuacji trzech na
dwóch napastnik gości zamiast podawać na lewo do wolnego Dawida Kwieka
oddał piłkę do ustawionego przed "szesnastką" Andrieja Nikanowycza.
Ukrainiec źle przyjął futbolówkę, którą po chwili wybił jeden z
obrońców Stali. Za chwilę groźnie jeszcze z dystansu strzelał Kwiek,
ale golkiper miejscowych był na posterunku.
W 20. minucie Dydo był już jednak bez szans. Z prawej strony Michał
Ogrodnik bez problemu ograł Tomasza Demusiaka, wrzucił w pole karne,
piłka trafiła do Kwieka, ten wyłożył ją Nikanowyczowi i pomocnik
"pasiaków" plasowanym uderzeniem z siedemnastu metrów otworzył wynik
meczu. Goście poszli za ciosem i niewiele brakowało, aby do przerwy
prowadzili przynajmniej dwoma bramkami. Skuteczności zabrakło jednak
Ogrodnikowi, który minimalnie przestrzelił z narożnika pola karnego.
Jeszcze lepszą okazję zmarnował Ciećko. Napastnik Resovii dostał
idealne podanie od... Wojciecha Fabianowskiego, podciągnął z piłką w
pole karne i tylko dobra interwencja bramkarza Stali uchroniła
gospodarzy od utraty gola.
Sytuacja ta mogła zemścić się na zespole Jałochy w samej końcówce
pierwszej połowy. Wówczas Artur Cebula uruchomił prostopadłym podaniem
Michała Kachniarza. Pomocnik miejscowych dośrodkował wprost na głowę
Wojciecha Białka, ale ten z trzech metrów nie trafił nawet w światło
bramki.
Napastnik Stalówki nie popisał się również w 60. minucie, kiedy po
błędzie Marcina Pietryki, tym razem z pięciu metrów, posłał piłkę
wysoko nad bramką Resovii. Szczęścia zabrakło też Danielowi Radawcowi,
który w 68. minucie wypalił w słupek. Wyczyn kapitana gospodarzy w 78.
minucie skopiował nieskuteczny tego dnia Białek. Zawodnik ten mimo, że
ograł już bramkarza gości to nie potrafił skierować piłki do siatki
"pasiaków". Wówczas było już jednak 2:0 dla ekipy Marcina Jałochy.
Strzelcem bramki dla gości był Hajduk, który mimo asysty dwóch
obrońców ubiegł Dydo i ustalił wynik derbów.
Zwycięstwo przyjezdnych mogło być wyższe. W 90. minucie ładnym
uderzeniem zza pola karnego popisał się Michał Chrabąszcz, ale
arbiter, ku zdziwieniu rzeszowian, dopatrzył się spalonego i gola
obrońcy nie uznał. |
T. Ryzner (Nowiny) |
2012.05.12 | Resovia Rzeszów - Znicz Pruszków 1:1 (0:0)
|
90' D.
Góra - 85' Makowski
Resovia: Pietryka, Jaroch (32' Kozubek), Bogacz, Domoń,
Sulkowski,
Ogrodnik, Chrabąszcz, Nikanovych, Szkolnik
(54' Brągiel,
89' Fedan),
Kwiek,
Ciećko (76' D. Góra)
Znicz: Miszta, Kucharski, Jędrych, Makowski, Wojdyga,
Kopciński, Jędrzejczyk, Januszewski,
Zawodziński (73' Banaszewski), Kraska (80' Tomas),
Rackiewicz
(90' Bylak)
Sędzia: Piróg (Kraków), Widzów: mecz bez udziału
publiczności
W meczu 31. kolejki
II ligi Resovia na swoim boisku zremisowała ze Zniczem 1-1. Gola nasi wbili w
doliczonym czasie. Pruszkowianie pozostają niepokonani wiosną. Tuż przed grą nad
boiskiem zaczęło kropić, potem solidnie padać i tak było do końca I połowy.
Trochę potrwało, nim piłkarze przywykli do mokrej murawy.
W meczu padły 4 gole, ale tych sprzed przerwy nie uznał arbiter. Znani z dobrych
warunków fizycznych goście szukali okazji po stałych fragmentach gry i w 16. min
po rogu wcisnęli piłkę do siatki. Marcin Pietryka był jednak wcześniej
faulowany, gol anulowany, a goście nawet nie protestowali. Tuż przed przerwą
sytuacja tak oczywista nie była; po centrze z wolnego Michała Chrabąszcza na
długi słupek Andrij Nikanowycz strzelił z bliska bez pudła, ale boczny uznał, że
był spalony. Decyzja co najmniej dziwna, bo pomocnik Resovii nabiegał z głębi
pola i raczej sprzed obrońców Znicza.
Pruszkowianie pluli sobie w brody w 26. min, kiedy to po wolnym piłka odbiła się
od któregoś z naszych obrońców i spadła pod nogi Jędrycha. Strzał z 10 metrów
był potężny, na szczęście bramkarz Resovii popisał się refleksem i odbił
futbolówkę nad poprzeczką. Po drugiej stronie Misztal miał kłopot, gdy Konradowi
Domoniowi z uderzenia wyszedł przypadkowy lob. Piłka długo wisiała w powietrzu i
omal nie wpadła w okienko.
Po zmianie stron Resovia przejęła inicjatywę, z czasem na dobre. Kombinacyjne
akcje wychodziły różnie, toteż gospodarze szukali też nierzadko rozwiązania w
uderzeniach z dystansu. Tu błyszczał Chrabąszcz, który w 63. min uderzył
przepięknie, ale Miształ równie efektownie obronił. Bramkarz gości zapracował na
uznanie również kilka chwil później, gdy poradził sobie z solidnym uderzeniem
Dawida Kwieka. „Pasiaki”, choć grały piąty mecz w ciągu 2 tygodni, nie zwalniał
tempa. W 77. znów byli blisko, gdy po krótkim zwodzie w krótki róg celował
Michał Ogrodnik. Znów górą był Misztal.
Kiedy w powietrzu wisiał gol dla miejscowych, po jednym z rogów gości przysnął
Wiesław Kozubek, Makowski oparł się o jego plecy i uderzył głową z bliska. Piłka
po dłoniach Pietryki wpadła do „sieci”. Trener Resovii wprowadził na boisko
Sebastiana Fedana i ten nie zmarnował szansy - uderzył mocno zza pola karnego,
Miształ odbił piłkę, a w roli „sępa” poradził sobie inny ławkowicz Daniel Góra i
z bliska dobił piłkę tam, gdzie trzeba (1 gol w II lidze). Akcje rozpoczął
Kozubek, co pewnie trochę mu poprawiło humor. |
T. Ryzner (Nowiny) |
2012.05.09 | Wisła Puławy - Resovia Rzeszów 1:2 (0:1)
|
90' Kycko
- 41'
Ogrodnik, 89' Hajduk
Wisła: Chojak, Gawrysia, Budzyński (77' Kozieł), Jagła, Misztal, Pozak
(83' Giziński) Orzędowski, Mokiejewski (56' Wójtowicz) Kycko, Wiącek, Nowak
Resovia: Pietryka, Jaroch, Bogacz, Domoń, Szkolnik,
Ogrodnik, Nikanovych, Chrabąszcz, Kwiek, Ciećko, Hajduk
Sędzia: Wiśniewski (Olsztyn), Widzów: 1000
Mecz
rozegrany został w świetle jupiterów i o wyjątkowej dla rzeszowian porze
(godz. 20). Początek spotkania był wyrównany, a zawodnicy wzajemnie badali
siły rywala. Rzeszowska drużyna pierwszą groźną sytuację miała w 14 minucie.
Tomasz Ciećko uderzył z dystansu, a sytuacyjna piłka trafiła do stojącego
kilka metrów przed bramką Sebastiana Hajduka. Napastnik Resovii huknął z
kilku metrów, ale trafił w słupek.
W odpowiedzi gospodarze przeprowadzili składną akcję, zakończoną strzałem
Wiącka. Na szczęście Marcin Pietryka stanął na wysokości zadania.
W 33 minucie meczu z dystansu uderzał Andrij Nikanovych, ale piłka minęła
bramkę Chojaka. W 41 minucie na uderzenie z 30 metrów zdecydował się Michał
Ogrodnik. Strzał nie był mocny, ale skuteczny. Piłka po rękach Łukasza
Chojaka wpadła tuż przy słupku do siatki. Po przerwie pierwszą bramkową
akcję przeprowadzili „biało-czerwoni”. Tomasz Ciećko z łatwością poradził
sobie z Michałem Budzyńskim, uderzył i niewiele brakowało do podwyższenia
wyniku. W 57 minucie zza pola karnego uderzał Rafał Kycko, jednak piłka
przeleciała obok słupka bramki Marcina Pietryki. W 60 minucie po centrze
Kycki z rzutu rożnego piłka trafiła w rękę Piotra Szkolnika jednak arbiter
nie zdecydował się na odgwizdanie „jedenastki”. W 77 minucie atomowym
uderzeniem z dystansu popisał się Gawrysiak, ale po raz kolejny dobrze
zachował się Marcin Pietryka. Po koniec meczu gospodarze zaryzykowali i
zaatakowali większą ilością zawodników. Była to woda na młyn dla „pasiaków.
W 89 minucie meczu resoviacy rozegrali klasyczna kontrę, po której bramkę na
2-0 zdobył Sebastian Hajduk.
Gospodarze walczyli do końca i minutę później udało się im zdobyć bramkę
kontaktową. Rafał Kycko, jeden z najaktywniejszych na boisku piłkarzy,
strzałem z 10 metrów zaskoczył bramkarza Resovii. Na więcej gospodarzom nie
starczyło czasu i szczęścia. |
resoviacy.pl
|
2012.05.05 | Resovia Rzeszów - Pogoń Siedlce 0:1 (0:0)
|
88' Kosim
Resovia: Pietryka, Jaroch, Bogacz,
Domoń, Sulkowski,
Kwiek, Chrabąszcz (46' Juszkiewicz),
Frankiewicz, Brągiel (46' Ogrodnik), Hajduk (60' D. Góra), Ciećko
Pogoń: Kozaczyński, Dadacz, Rogoziński, Rodak, Guzek, Steć (90'
Demianiuk), Lendzion, Agu, Kwiatkowski, Marczak
(88' Kosim), Dziubiński (70' Dziewulski)
Sędzia: Zych (Lublin), Widzów: mecz bez udziału
publiczności
Resovia w drugim kolejnym meczu nie strzeliła gola. Tym razem
przegrała u siebie z Pogonią Siedlce 0-1. Resovia pierwszy raz w
sezonie przegrała na stadionie przy Wyspiańskiego (pozostałe porażki w
roli gospodarza zanotowała na "IzoArenie). Czy zasłużenie? Dla jednych
nie, bo miała optyczną przewagę. Dla innych tak, bo to goście
wypracowali konkretne okazje.
"Pasiaki” chciały wygrać i odkuć się za porażkę z Wigrami. Grały
właściwie dwa dni po powrocie z Suwałk (dotarły do Rzeszowa w czwartek
rano), ale wigoru, sił im nie brakło. Goście w tabeli oglądają się za
siebie, dlatego nie mieli ochoty na otwarta grę. Okopali się na swej
połowie i gospodarze mieli problem; brakowało im szybszej wymiany
podań, gry z klepki, a długie podania czy indywidualne szarże nie
prowadziły do niczego.
- Determinacja była, ale brakowało jakości. Jeśli przez 90 minut
napastnicy nie podejmują rywalizacji jeden na jeden, to o czym mówić.
Pomocnicy wygrywali indywidualne pojedynki raz na pół godziny –
utyskiwał Marcin Jałocha, trener "pasiaków".
W I połowie niewiele się działo. W 14. min wprawdzie padł gol, ale
Marczak "zgasił” piłkę ręką. Piłkarz gości zaklinał się, że
przypadkowe, arbiter nie dał się przekonać wyjął kartkę z kieszeni. Po
zmianie stron było ciekawiej. Resoviacy atakowali z pasją, jednak bili
głową w mur.
– Do szesnastki jakoś szło, ale brakowało ostatniego podania –
oceniał trener Resovii.
Niezłą okazje miał Daniel Góra; moment po wejściu na plac dopadł do
bezpańskiej piłki na środku pola karnego, huknął mocno, ale w środek
bramki. Zamiast Góry, swego pierwszego gola w II lidze strzelił Hubert
Kosim.
Zanotował istne "wejście smoka” - trafił do siatki kilkadziesiąt
sekund po wejściu do gry przy pierwszym kontakcie z piłką. Winowajców
było wielu; pomocnicy łatwo dali się okiwać, Bartosz Jaroch nie
doskoczył do Stecia, ten z linii końcowej podał na krótki słupek,
Konrad Domoń interweniował twardo, ale za późno, Kosim trącił piłkęi
ta wpadła do celu.
– Nie wierzyłem, że to wpadnie, bo obrońca wpadł mi na plecy i się
przewróciłem. Uderzyłem bokiem stopy. Pierwszy raz strzeliłem gola tak
szybko po wejściu. Dedykuję go Sarze, mojej dziewczynie. Właśnie
wysłałem jej smsa – cieszył się napastnik gości.
W końcówce Jaroch strzałem niby od niechcenia zmusił do sporego
wysiłku wysiłku Kozaczyńskiego i było "po frytkach”. |
T. Ryzner (Nowiny) |
2012.04.02 | Wigry Suwałki - Resovia Rzeszów 2:0 (2:0)
|
18' 25'
Mikulėnas
Wigry: Salik, Makarewicz, Niewulis,
Pianka,
Tagil, Gondek (71' Statkevičius), Słowicki, Lauryn,
Walicki (46' Kisiel), Pomian (90' Bujnowski), Mikulėnas (90'
Bobrowski)
Resovia: Pietryka, Szkolnik (46' Jaroch), Bogacz, Domoń
Sulkowski, Ogrodnik (58' Brągiel),
Frankiewicz, Nikanovych,
Kwiek, D. Góra (58' Juszkiewicz)
Ciećko
Sędzia: Muszyński (Łódź), Widzów: 1200
Piłkarze Wigier pokonali na własnym
boisku Resovię 2:0 w zaległym spotkaniu 24. kolejki II ligi. Gole zdobył
najskuteczniejszy zawodnik gospodarzy Grażvydas Mikulenas. Litewski napastnik
strzelił już dziewięć bramek w tym sezonie i zajmuje trzecie miejsce w
klasyfikacji strzelców. Rzeszowianie do meczu wyszli po kilkunastugodzinnej,
męczącej podróży autokarem i bez wątpienia miało to spory wpływ na postawę
drużyny na boisku. Litewski snajper pogrążył „biało-czerwonych” w 18 i 25
minucie meczu, po strzałach głową. W pierwszej połowie miał jeszcze okazję na
ustrzelenie klasycznego hat-tricka, ale piłka po kolejnym jego strzale minęła
słupek bramki Marcina Pietryki. Rzeszowianie zagrali bez Michała Chrabąszcza
(kartki), Dariusza Kantora i Sebastiana Hajduka (kontuzje), ale w drugiej
połowie meczu osiągnęli nieznaczną przewagę. W akcjach inicjowanych głownie
przez Dariusza Frankiewicza i Davida Kwieka brakowało jednak wykończenia. W 68
minucie meczu boisko opuścił ukarany drugą żółtą kartką Paweł Pianka. |
resoviacy.pl
|
2012.04.28 | Garbarnia Kraków - Resovia Rzeszów 2:3 (0:1)
|
53'
Leszczak, 78' Kozieł - 11' Hajduk, 59' (k) Chrabąszcz, 75' Frankiewicz
Garbarnia: Żylski, Chodźko (63'
Fedoruk), Haxijaj, Pluta,
Byrski, Stokłosa, Barabasz (63' Kozieł), Sepioł, Marcin Siedlarz,
Leszczak, Praciak
Resovia: Pietryka, Chrabąszcz,
Bogacz, Domoń, Sulkowski,
Ogrodnik (79' Szkolnik),
Frankiewicz, Nikanovych, Kwiek (67' Brągiel), Hajduk,
Ciećko (83' Juszkiewicz)
Sędzia: Mądrzak (Warszawa), Widzów: 300
Resovia po raz pierwszy wiosną posmakowała wyjazdowej wygranej. Po raz pierwszy
w sezonie strzeliła też na wyjeździe tyle goli - pokonała 3-2 Garbarnię w
Krakowie.
Marcin Jałocha jest krakusem, ale zespoły z rodzinnych okolic ostatnimi czasy
źle mu się kojarzyły (porażki z Okocimskim, Puszczą). Z Garbarnią też były
rachunki do wyrównania, bo ta jesienią zremisowała na Wyspiańskiego (1-1).
– Jedziemy po 3 punkty. Niech Stomil nie myśli, że już odpuściliśmy. Dopóki
jest matematyczna szansa na awans, walczymy w każdym meczu na całego –
zapowiadał przed sobotą coach Resovii.
Jego podopieczni myśleli tak samo. Wyszli na boisko z mocnym postanowieniem
uzyskania pełnej satysfakcji, grali składnie, z przekonaniem, opanowali drugą
linię i szybko cieszyli się z gola. Andrij Nikanowycz zagrał do Tomasza Ciećki,
ten podał do Sebastiana Hajduka, kapitan "pasiaków” gości mocno przyłożył z pola
karnego i piłka po rykoszecie wpadła do siatki.
W rewanżu groźnie uderzał Leszczak, ale Marcin Pietryka wyjaśnił sytuację. Przed
przerwą Resovia mogła prowadzić wyżej. Blisko szczęścia był Michał Ogrodnik,
który łatwo zwiódł obrońcę, ale przegrał pojedynek z Żylskim. Tuż przed przerwą
mocno, ale za mało dokładnie przyłożył z dystansu Nykanowicz. Ze strony
gospodarzy Pietrykę strzałem z wolnego postraszył Siedlarz (piłka przeszła obok
słupka).
Drugą połowę krakowianie zaczęli z animuszem i szybko dopięli swego; po centrze
Praciaka, Leszczak, który zdobył gola także na Wyspiańskiego, huknął w długi róg
i był remis. Utrzymał się niespełna 5 minut; szarżował Ogrodnik, Pluta
przekroczył przepisy i Michał Chrabąszcz płaskim strzałem z karnego pewnie
trafił do celu.
Gol nr 3 dla Resovii poprzedziły nietypowe okoliczności; wślizg jednego z
Garbarzy arbiter uznał za celowe podanie, stąd rzeszowianie mogli wykonać z
bliska rzut wolny pośredni. Dariusz Frankiewicz uderzył, jak trzeba i zdobył
swego pierwszego gola w barwach Resovii.
Do końca pozostawało 20 minut i miejscowi nie wywieszali białej flagi. W 79.
minucie Pietryka pokazał klasę - choć Praciak główkował z paru metrów gola nie
było. Gospodarze mieli jednak róg i po centrze Siedlarz, a Kozieł głową strzelił
kontaktową bramkę. Zrobiło się nerwowo.
W 87. min bramkarz Resovii znów musiał się postarać, gdy z wolnego uderzał
Haxhijaj. Rzeszowianie w ostatnich fragmentach szanowali piłkę, "kradli” czas i
cel osiągnęli. W przekroju całego meczu wygrali zasłużenie, co podkreślali
obserwatorzy spotkania.
|
T. Ryzner (Nowiny) |
2012.04.21 | Resovia Rzeszów - Stal Rzeszów 0:0
|
Resovia: Pietryka, Chrabąszcz, Domoń,
Bogacz, Sulkowski, Ogrodnik (63' Brągiel), Nikanovych, Frankiewicz,
Kwiek, Kantor (72' D. Góra), Hajduk (84' Ciećko)
Stal Rz.: Wietecha, Hus,
Duda, Nakrosius, Klepczarek, Florian (89' M. Jędryas), Margol,
Krzysztoń,
Stachyra, Prokić (70' Persona) Dylewski (78' Lisańczuk)
Sędzia: Tarnowski (Wrocław), Widzów: 2200
Ligowe derby Rzeszowa numer 68 wielkim widowiskiem nie były. Resovia była bliżej
wygranej, ale skończyło się wynikiem 0-0.
Bilety były droższe, niż zwykle, ale cóż, stadion to nie sklep, tu czasem za
więcej kibic dostaje mniej. Mówiąc otwarcie mecz raczej szybko rozpłynie się w
ich pamięci. Może z wyjątkiem kilku sytuacji, na przykład strzału Tomasz Ciećki.
Nowy napastnik "pasiaków” mógł zostać bohaterem. 3 minuty po wejściu na plac
zwieńczył rzut rożny uderzeniem głową pod poprzeczkę. Przymierzał mocno, z
bliska i znalazłoby się wielu bramkarzy, którzy puściliby piłkę do siatki.
Tomasz Wietecha pokazał jednak refleks wysokiej próby i po trybunach przeszedł
jęk zawodów. To był właściwie drugi raz, gdy porządnie zapachniało golem dla
"pasiaków”. Sytuacja numer jeden miała miejsce 20 minut po wznowieniu gry; też
pod poprzeczkę, tyle że z nogi, huknął Michał Chrabąszcz, ale "Balon” nie dał
się zaskoczyć.
Generalnie II połowa, a szczególnie jej ostatnie dwa kwadranse w sposób wyraźny
należały do Resovii. Chwilami jej przewaga była bardzo konkretna, ale ambicja
ofensywnych graczy "pasiaków” nie szła w parze z polotem i skutecznością
działań.
– Ciężko się gra, gdy przez 90 minut trzeba próbować ataku pozycyjnego –
wyjaśniał Marcin Jałocha, coach Resovii.
Przed przerwą kibic nie miał za bardzo na czym oka zawiesić, choć miejsca do gry
było więcej. Stal starała się daleko od bramki przeszkadzać przeciwnikowi w
rozwijaniu akcji i gościła na połowie gospodarzy. Najgoręcej pod bramką Marcina
Pietryki zrobiło się w 17,. min, gdy po rogu z bliska strzelał Piotr Duda
(trafił w nogi bramkarza Resovii).
W rewanżu po prawej stronie Andriej Nikanowycz zwiódł niepewnego początkowo
Piotra Klepczarka, mocno dośrodkował, ale Sebastian Hajduk nieczysto trafił w
piłkę i przestrzelił. Przed przerwą uderzeniem z daleka tuż nad poprzeczką
popisał się jeszcze Andreja Prokić, któremu rajdy tym razem nie wychodziły. |
T. Ryzner (Nowiny) |
2012.04.14 | Resovia Rzeszów - Stomil Olsztyn 1:0 (0:0)
|
49'
Chrabąszcz
Resovia: Pietryka, Sulkowski,
Domoń, Bogacz, Chrabąszcz, Ogrodnik, Nikanovych, Frankiewicz, Kwiek,
Kantor
(74' D. Góra), Hajduk
(88' Brągiel)
Stomil: Skiba,
Koprucki, Baranowski, Głowacki, Stefanowicz,
Łysiak (53' Świderski), Suchocki, Jegliński, Tunkiewicz
(79' Michałowski), Kun,
Łukasik (68' Filipek)
Sędzia: Podlecki (Lublin), Widzów: 1450
Resovia po przerwie przycisnęła Stomil
Olsztyn i po efektownym golu Michała Chrabąszcza wygrała 1-0.
Takiego gola jeszcze nigdy nie strzeliłem – mówił po meczu Michał
Chrabąszcz, bohater meczu. – A ja nigdy takiego nie puściłem – zapewniał
golkiper Stomilu.
Krótko po przerwie Piotr Skiba wybiegł daleko z bramki, aby uprzedzić Dariusza
Kantora.
Bramkarz
gości odbił piłkę w okolice środka boiska, przy linii autowej, gdzie stał akurat
Michał Chrabąszcz. Obrońca Resovii postanowił spróbować szczęścia, uderzył
wysokim lobem, kibice zamilkli, a gdy interwencja stoperów gości nie dała
efektu, a futbolówka po otarciu się o poprzeczkę wpadła do siatki, oszaleli ze
szczęścia. To było rzeczywiście coś. Takiego gola lata całe nikt nie strzelił na
Wyspiańskiego.
W kolejnych fragmentach "pasiaki” udowodniły, że zasłużyły na 3 punkty. –
Stłamsili nas – mówił po meczu II trener olsztynian.
Stomil nie grał źle, odgryzał się, jak mógł, ale tak zwanej "setki” nie
wypracował.
Bramkarz
gości w opałach bywał często, bo gospodarze, do końca szukali gola numer 2.
W Resovii po zmianie stron dobrze funkcjonowały skrzydła; jak zwykle slalomów
wśród rywali próbował Michał Ogrodnik. W 59. minucie dryblował, jak natchniony,
ale uderzeniu brakło precyzji.
Gorszy nie chciał być pewnie operujący piłką Dawid Kwiek, który zagrał jeden z
lepszych meczów w Resovii. W 70. min okiwał dwóch obrońców, wyłożył piłkę
Sebastianowi Hajdukowi, ten przyłożył z dużego palca, ale trafił w
Baranowskiego.
"Hajdi” protestował, bo uważał, że stoper gości zagrał ręką. 2 minuty później
Skiba odbił strzał Ogrodnika, a Kantorowi brakło centymetrów, by wcisnąć "skórę”
do pustej bramki.
I połowa nie była za ciekawa. Stomil zagęścił środek pola, starał się grać
wysokim presingiem, a pozbawiona Marcina Juszkiewicza Resovia (na derby ma być
gotowy) nie mogła złapać rytmu. Golem zapachniało jednak parę razy; choćby po
błyskotliwej akcji Ogrodnika, ostrej centrze Hajduka wzdłuż pola czy uderzeniu
Kwieka (trafiony w klatkę piersiowa Skiba bronił na raty).
- Walka o awans na dobre się zaczyna – mówił po meczu Zbigniew Kaczmarek,
trener Stomilu.
W środę Resovia i Stal Rzeszów mają pauzę. W weekend można się spodziewać
jeszcze większych emocji, bo na Wyspiańskiego gościć będą piłkarze Stali Sandeco
Rzeszów. |
T. Ryzner (Nowiny) |
2012.03.31 | Resovia Rzeszów - KSZO Ostrowiec Św. 3:0 wo.
|
Działacze KSZO do ostatnich godzin próbowali skompletować kadrę, ale ostatecznie
podjęli decyzję o tym, że drużyna nie stawi się do meczu w Rzeszowie.
Odpowiednie pisma zostały już wysłane do rzeszowskiego klubu i PZPN-u.
W związku z tym, że jest to już trzeci walkower zespołu z Ostrowca Św. w
sezonie, "pomarańczowo-czarni" zostaną zdegradowani o dwie klasy rozgrywkowe
niżej. Resovia i pozostali rywale ligowi KSZO zainkasują 3 punkty walkowerem.
|
resoviacy.pl |
2012.03.25 | Okocimski Brzesko - Resovia Rzeszów 2:0 (0:0)
|
59'
Urbański, 72' Darmochwał
Okocimski:
Mieczkowski, Wawryka, Jacek, Urbański, Pawłowicz, Oświęcimka (78' Pyciak),
Dynarek, Darmochwał (89' Krzak), Łytwyniuk, Trznadel (78' Wojcieszyński), Smółka
(83' Ogar)
Resovia: Pietryka, Chrabąszcz, Domoń, Nikanovych, Szkolnik,
Ogrodnik (79' Sulkowski), Frankiewicz, Juszkiewicz, Brągiel (67' Kwiek), Kantor
(65' D. Góra), Ciećko (46' Hajduk)
Sędzia: Sawa (Chełm), Widzów: 1000
Po udanej inauguracji na swoim boisku Resovia jechała do Brzeska w bojowych
nastrojach. Niestety, nie potwierdziła tego na boisku i Okocimski pewnie sięgnął
po całą pulę umacniając się na pozycji lidera.
Początek należał do gospodarzy, którzy w przekroju całego meczu mogli imponować
startem do piłki, walecznością, celnością podań oraz umiejętnym skracaniem pola
i organizacją gry. Okocimski generalnie opanował środek boiska. Goście, owszem
starli się, ale na tle rywali sprawiali wrażenie nieco zagubionych.
Poza rzutami rożnymi i groźnymi sytuacjami pod bramką Marcina Pietryki długo nic
z ofensywnych starań Okocimskiego nie wynikało. Resovia "odgryzła” się strzałami
Tomasza Ciećko.
Po przerwie goście zaczęli nawet obiecująco, ale kiedy zostali skarceni pierwszą
bramką, ich koncept na prowadzenie wyrównanej gry ze zdeterminowanymi
"piwoszami” legł w gruzach.
Kiedy zbliżała się godzina spotkania, gospodarze dopięli swego. Dawid Dynarek
dośrodkował z rzutu rożnego, piłka przeleciała nad obrońcami z Rzeszowa i spadła
na głowę Mateusza Urbańskiego, który z bliska trafił do siatki. Marcin Pietryka
był zasłonięty nie zdołał skutecznie interweniować.
Kwadrans później padł drugi gol dla miejscowych, choć wydawało się, że piłka
przed dośrodkowaniem do Piotra Darmochwała, który z kilku metrów bez problemów
trafił do siatki, przeszła już linię końcową boiska. Próba interwencji Pietryki
u sędziego liniowego nie dała żadnego efektu.
Okocimski miał następne sposobności do podwyższenia wyniku, ale ich nie
wykorzystał. Resovii nie udawało się praktycznie nic, ale ta porażka musiała być
wkalkulowana w wyprawę do lidera. W sumie, nie był to "wielki” mecz.
- Nie wyszedł nam ten mecz. Nie załamujemy się, będziemy walczyć dalej –
podsumował Marcin Pietryka. |
M. Bluj (Nowiny) |
2012.03.17 | Resovia Rzeszów - Pelikan Łowicz 4:0 (1:0)
|
27'
Juszkiewicz, 70' Ciećko, 76' Nikanovych, 90' Kwiek
Resovia:
Pietryka, Chrabąszcz, Domoń,
Nikanovych, Szkolnik, Ogrodnik, Frankiewicz, Juszkiewicz, Brągiel
(82' Dziedzic) Kantor (62' Ciećko), Hajduk
(80' Kwiek)
Pelikan: Stodoła, Łakomy, Gołka, Brodcki, Maksymow (46' Pomianowski),
Wyszogrodzki (77' Domińczak), Łochowski, Gamla (64' Okoński) Żółtowski,
Kowalczyk (78' Kosiorek), Solecki
Sędzia: Hasselbusch (Warszawa), Widzów: 1500
Piłkarze Resovii rozegrali bardzo dobre spotkanie i
sprawili trenerowi urodzinowy prezent w postaci czterech bramek. Pierwszym
zawodnikiem, który zagroził bramkarzowi Pelikana był Konrad Domoń, który po
dłuższej przerwie powrócił na II-ligowe boiska. Jego strzał z pola karnego cudem
obronił Stodoła, a dobitka Michała Chrabąszcza wylądowała na poprzeczce.
Kilkanaście minut później w idealnej sytuacji do zdobycia gola znalazł się
Dariusz Kantor. Napastnik rzeszowian próbował przelobować bramkarza gości, ale
przekombinował.
Rzeszowianie nie zwalniali tempa gry i w 27 minucie
meczu strzelili pierwszą bramkę. Niesygnalizowanym strzałem z dużej odległości
popisał się Marcin Juszkiewicz. Piłka tocząca się po ziemi, pomimo interwencji
Stodoły przekroczyła linię bramkową. Piłkarze gości sygnalizowali faul Hajduka
na bramkarzu gości, ale sędzia główny po konsultacji z liniowym wskazał na
środek boiska.
Goście mieli w pierwszej połowie jedną idealną szansę do wyrównania.
Wyszogrodzki sprytnie oszukał Szkolnika i znalazł się z piłką "sam na sam" z
Marcinem Pietryką. Na szczęście dla "biało-czerwonych" jego strzał okazał się
minimalnie niecelny.
Po przerwie goście zaatakowali, ale ich przebudzenie nie trwało długo. Od 60
minuty mecz na boisku panowała Resovia. W 70 minucie meczu debiutant Tomasz
Ciećko podwyższył wynik na 2-0. Piłka po jego mocnym strzale odbiła się od
słupka i bramkarz gości niewiele mógł zrobić.
W 76 minucie meczu dokładne dośrodkowanie Michała Chrabąszcza wykorzystał Andrij
Nikanovych, który głową skierował piłkę do siatki. W ostatniej minucie meczu po
raz kolejny dośrodkowywał Chrabąszcz, a David Kwiek mocnym strzałem ustalił
wynik meczu na 4-0. |
resoviacy.pl |
|
|