MECZE | wiosna 2011/12

  klub
strona główna
aktualności
informacje
prasa
wydarzenia
wywiady
  liga
kadra
terminarz
mecze
tabela
  historia
kronika
resoviacy
1905...
Rzeszów
artykuły
  www
e-muzeum
foto
linki
kontakt
księga gości
forum








 

 

 

2012.05.26 | Motor Lublin - Resovia Rzeszów  3:2 (1:1)

44' Szpak, 51' Mihałewśkyj, 68' Prędota - 33' Ogrodnik, 81' Frankiewicz

Motor: Oszust, Falisiewicz, P.Styżej, Karwan, Dykij, Prędota, Batata (67' Pyda), Popławski, Niżnik (89' Kursa), Mihałewśkyj, Szpak (57' Czułowski)
Resovia: Pietryka, Chrabąszcz, Bogacz, Domoń, Sulkowski (82' D.Góra), Ogrodnik, Nikanovych, Juszkiewicz (69' Frankiewicz), Kwiek (68' Szkolnik), Hajduk, Ciećko
Sędzia: Ciecierski (Warszawa), Widzów: 2000

Resovia dobrze zaczęła w Lublinie, ale potem odpalił Motor i ograł rzeszowian na koniec sezonu 3-2. „Pasiaki” chciały po ostatniej kolejce wskoczyć na 3 miejsce. Konieczne do tego było zwycięstwo i sprzyjające wyniki w Pruszkowie i Iławie. Z planu wyszły nici. Małym pocieszeniem jest fakt, że nawet wygrana nic by nie pomogła, bo na innych boiskach nie padły sprzyjające rezultaty. Remis dałby Resovii 5 miejsce, zwycięstwo też (groszy bezpośredni bilans ze Zniczem).
W Lublinie „pasiaki” zaczęły z dużym fasonem i animuszem. Było im raźno, bo choć w gościach, mieli imponujące wsparcie z trybun (z Rzeszowa przyjechało 8 autokarów kibiców). Bramkarz Motoru szybko zaczął bywać w opałach, między innymi po strzałach Andrija Nikanowycza i Michała Ogrodnika. Właśnie ten drugi otworzył wynik. Zrobił to w swoim stylu, po akcji okraszonej dryblingami; minął Batatę, Dikija i wszystko zwieńczył strzałem w długi róg. Lublinianie nie potrafili nadać swej grze lepszej jakości, ale pomogli im rzeszowianie, którzy zagapili się w obronie tuż przed przerwą (Szpak zamykał akcję).
Po zmianie stron mecz rozpoczynał się od nowa, ale szybko na plus wyszli lublinianie. Mieli trochę farta, bo gol padł w zamieszaniu podbramkowym. Z drugiej strony strzelił go nieprzypadkowy piłkarz. Igor Migalewskij wiosną solidnie gnębił bramkarzy w II lidze (8 goli) i rzeszowianie nie mieli prawa spuszczać go z oka.
Po godzinie gry nad stadion nadciągnęła czarna chmura i był to, niestety, zły omen dla „pasiaków”, bo przy kropiącym deszczu uderzenie z dystansu wyszło niegdyś czołowemu snajperowi ligi – Piotrowi Prędocie. Za moment po strzale Migalewskiego omal nie zrobiło się 4-1.
Resoviakom nie szło, ale nie zwieszali głów i Dariusz Frankiewicz uzyskał kontaktowa bramkę. Do końca zostało 10 minut i nasi próbowali wyjść przynajmniej na remis. Okazja ku temu była (86. min), ale Styżej przeciął lot piłki po strzale jednego z resoviaków i uratował gospodarzy W doliczonym czasie nasi ryzykowali w tyłach, co wykorzystał Migalewskij – po efektownym rajdzie wyłożył piłkę Kursie, na szczęście Marcin Pietryka w samą porę wybiegł z bramki.
Motor zrewanżował się w pewnym stopniu Resovii za jesienne „bęcki” nad Wisłokiem (0-4), do tego przeskoczył naszych w tabeli. Na pociechę „pasiakom” można oddać, że 6 lokata, jest o 4 pozycje lepsza od tej sprzed roku.

T. Ryzner (Nowiny)

2012.05.19 | Resovia Rzeszów - Jeziorak Iława 5:1 (4:0)

20' 29' Ciećko, 25' Hajduk, 38' Brągiel, 90' Fedan - 51' Skokowski

Resovia: Pietryka, Chrabąszcz, Domoń, Bogacz, Sulkowski, Ogrodnik (46' Fedan), Juszkiewicz (60' Frankiewicz), Nikanovych, Brągiel (89' D. Góra), Hajduk, Ciećko (87' Szkolnik)
Jeziorak: Kręt, Chorolskyj (46' Kretow), Wietecha, (54' Sierzputowski), Czilingarjan (46' Mohamed
), Żuraw (42' Kolibowski), Skokowski, Otręba, Zajączkowski, Sedlewski, Kuśnierz, Sobociński
Sędzia: Sawa (Chełm), Widzów: 550

W ostatnim w sezonie meczu u siebie Resovia błysnęła skutecznością przed przerwą. Ostatecznie rzeszowianie rozgromili Jezioraka Iława 5-1.
Po dwóch meczach bez kibiców (skutek incydentów na derbach Rzeszowa) Resovia miała już wsparcie z trybun i przed przerwą dała swoim fanom sporo frajdy.
Początek nie zapowiadał spacerku gospodarzy. Iławianie, by myśleć o utrzymaniu, musieli wygrać i przez dobry kwadrans mieli sporo do powiedzenia. Najlepsze wrażenie w ich szeregach robił dynamiczny lewy pomocnik Piotr Skokowski. Już w 4. minucie stanął przed , ale z ostrego kąta nie znalazł na niego sposobu.
"Pasiaki" jak się już rozkręciły, to na całego. Worek z bramkami otworzył się, kiedy na skrzydle błysnął Dariusz Brągiel; założył "siatkę" Pawłowi Żurawiowi, "znalazł" w polu karnym Tomasza Ciećko, ten skiksował, ale piłki nie stracił. - Została mi pod nogą, zrobiłem drugi zamach, obrońca dał się nabrać i mogłem dobrze przymierzyć - mówił napastnik Resovii, który wycelował obok słupka.
Gol Sebastiana Hajduka z bliska poprzedziła fajna akcja Michała Ogrodnika i niepewna interwencja Arkadiusza Wietechy. "Hajdi" wyskoczył mu zza pleców i z bliska posłał piłkę między nogami Dawida Kręta. Kilka chwil później Brągiel znakomicie dośrodkował z rogu, bramkarz Jezioraka wystawił dłonie do piąstkowania, ale został z niczym, bo Ciećko zrobił użytek z głowy. Tuż przed przerwą Hajduk pociągnął do linii końcowej, obsłużył Brągla, a ten dopełnił formalności.
Po przerwie "pasiaki" spuściły z tonu i gdyby Skokowski był bardziej skuteczny, mogło być jeszcze nerwowo. Zawodnik gości przez kwadrans pozwalał sobie na bardzo dużo i miał trzy okazje. Za każdym razem strzelał z ostrego kąta. Trafił, kiedy miał najbliżej do bramki - Pietryka stał tam, gdzie trzeba, ale nie miał czasu na reakcję i piłka zmieściła się między nim, a słupkiem. Gola sprokurowała brzydka strata Michała Chrabąszcza, który tej wiosny rozegrał wiele lepszych spotkań.
Gości nie zbiła z tropu nawet strata Tomasza Sedlewskiego (najpierw za dużo powiedział sędziemu, potem sfaulował Sebastiana Fedana) i w dziesiątkę też śmiało sobie poczynali. Rzeszowianie za często forsowali akcje prawym skrzydłem, a tam Fedanowi szło różnie. Wychowanek Resovii mecz skończył jednak w dobrym nastroju, bo tuż przed końcem po świetnej centrze Dariusza Frankiewicza dołożył odpowiednio głowę i mógł się cieszyć z pierwszego gola w II lidze.

T. Ryzner (Nowiny)

2012.05.16 | Stal Stalowa Wola - Resovia Rzeszów 0:2 (0:1)

20' Nikanovych, 69' Hajduk

Stal: Dydo, Demusiak (46' Piątkowski), Lewandowski, Żmuda, Czarny, Kachniarz, Białek, Fabianowski (60' Gęśla), Cebula, Widz (46' Horajecki), Radawiec
Resovia: Pietryka, Chrabąszcz, Bogacz, Domoń, Sulkowski, Ogrodnik, Nikanovych
, Juszkiewicz (70' Frankiewicz), Kwiek (87' Fedan), Ciećko (90' D. Góra), Hajduk
Sędzia: Kikolski (Płock), Widzów: 900

Mecz do jednej bramki - tak przynajmniej można określić pierwszą połowę środowego spotkania na Hutniczej pomiędzy Stalówką a Resovią. Od samego początku inicjatywę przejęli goście, którzy w pierwszych piętnastu minutach stworzyli sobie aż pięć okazji do zdobycia bramki. W 4. minucie z dystansu "huknął" Tomasz Ciećko, piłka nabrała dziwnej rotacji i Bartłomiej Dydo miał problemy obroną. Jeszcze lepszą okazję trzy minuty później zmarnował Sebastian Hajduk. W sytuacji trzech na dwóch napastnik gości zamiast podawać na lewo do wolnego Dawida Kwieka oddał piłkę do ustawionego przed "szesnastką" Andrieja Nikanowycza. Ukrainiec źle przyjął futbolówkę, którą po chwili wybił jeden z obrońców Stali. Za chwilę groźnie jeszcze z dystansu strzelał Kwiek, ale golkiper miejscowych był na posterunku.
W 20. minucie Dydo był już jednak bez szans. Z prawej strony Michał Ogrodnik bez problemu ograł Tomasza Demusiaka, wrzucił w pole karne, piłka trafiła do Kwieka, ten wyłożył ją Nikanowyczowi i pomocnik "pasiaków" plasowanym uderzeniem z siedemnastu metrów otworzył wynik meczu. Goście poszli za ciosem i niewiele brakowało, aby do przerwy prowadzili przynajmniej dwoma bramkami. Skuteczności zabrakło jednak Ogrodnikowi, który minimalnie przestrzelił z narożnika pola karnego. Jeszcze lepszą okazję zmarnował Ciećko. Napastnik Resovii dostał idealne podanie od... Wojciecha Fabianowskiego, podciągnął z piłką w pole karne i tylko dobra interwencja bramkarza Stali uchroniła gospodarzy od utraty gola.
Sytuacja ta mogła zemścić się na zespole Jałochy w samej końcówce pierwszej połowy. Wówczas Artur Cebula uruchomił prostopadłym podaniem Michała Kachniarza. Pomocnik miejscowych dośrodkował wprost na głowę Wojciecha Białka, ale ten z trzech metrów nie trafił nawet w światło bramki.
Napastnik Stalówki nie popisał się również w 60. minucie, kiedy po błędzie Marcina Pietryki, tym razem z pięciu metrów, posłał piłkę wysoko nad bramką Resovii. Szczęścia zabrakło też Danielowi Radawcowi, który w 68. minucie wypalił w słupek. Wyczyn kapitana gospodarzy w 78. minucie skopiował nieskuteczny tego dnia Białek. Zawodnik ten mimo, że ograł już bramkarza gości to nie potrafił skierować piłki do siatki "pasiaków". Wówczas było już jednak 2:0 dla ekipy Marcina Jałochy. Strzelcem bramki dla gości był Hajduk, który mimo asysty dwóch obrońców ubiegł Dydo i ustalił wynik derbów.
Zwycięstwo przyjezdnych mogło być wyższe. W 90. minucie ładnym uderzeniem zza pola karnego popisał się Michał Chrabąszcz, ale arbiter, ku zdziwieniu rzeszowian, dopatrzył się spalonego i gola obrońcy nie uznał.

T. Ryzner (Nowiny)

2012.05.12 | Resovia Rzeszów - Znicz Pruszków  1:1 (0:0)

90' D. Góra - 85' Makowski

Resovia: Pietryka, Jaroch (32' Kozubek), Bogacz, Domoń, Sulkowski, Ogrodnik, Chrabąszcz, Nikanovych, Szkolnik (54' Brągiel, 89' Fedan), Kwiek, Ciećko (76' D. Góra)
Znicz:
Miszta, Kucharski, Jędrych, Makowski, Wojdyga, Kopciński, Jędrzejczyk, Januszewski, Zawodziński (73' Banaszewski), Kraska (80' Tomas), Rackiewicz (90' Bylak)
Sędzia: Piróg (Kraków), Widzów: mecz bez udziału publiczności

W meczu 31. kolejki II ligi Resovia na swoim boisku zremisowała ze Zniczem 1-1. Gola nasi wbili w doliczonym czasie. Pruszkowianie pozostają niepokonani wiosną. Tuż przed grą nad boiskiem zaczęło kropić, potem solidnie padać i tak było do końca I połowy. Trochę potrwało, nim piłkarze przywykli do mokrej murawy.
W meczu padły 4 gole, ale tych sprzed przerwy nie uznał arbiter. Znani z dobrych warunków fizycznych goście szukali okazji po stałych fragmentach gry i w 16. min po rogu wcisnęli piłkę do siatki. Marcin Pietryka był jednak wcześniej faulowany, gol anulowany, a goście nawet nie protestowali. Tuż przed przerwą sytuacja tak oczywista nie była; po centrze z wolnego Michała Chrabąszcza na długi słupek Andrij Nikanowycz strzelił z bliska bez pudła, ale boczny uznał, że był spalony. Decyzja co najmniej dziwna, bo pomocnik Resovii nabiegał z głębi pola i raczej sprzed obrońców Znicza.
Pruszkowianie pluli sobie w brody w 26. min, kiedy to po wolnym piłka odbiła się od któregoś z naszych obrońców i spadła pod nogi Jędrycha. Strzał z 10 metrów był potężny, na szczęście bramkarz Resovii popisał się refleksem i odbił futbolówkę nad poprzeczką. Po drugiej stronie Misztal miał kłopot, gdy Konradowi Domoniowi z uderzenia wyszedł przypadkowy lob. Piłka długo wisiała w powietrzu i omal nie wpadła w okienko.
Po zmianie stron Resovia przejęła inicjatywę, z czasem na dobre. Kombinacyjne akcje wychodziły różnie, toteż gospodarze szukali też nierzadko rozwiązania w uderzeniach z dystansu. Tu błyszczał Chrabąszcz, który w 63. min uderzył przepięknie, ale Miształ równie efektownie obronił. Bramkarz gości zapracował na uznanie również kilka chwil później, gdy poradził sobie z solidnym uderzeniem Dawida Kwieka. „Pasiaki”, choć grały piąty mecz w ciągu 2 tygodni, nie zwalniał tempa. W 77. znów byli blisko, gdy po krótkim zwodzie w krótki róg celował Michał Ogrodnik. Znów górą był Misztal.
Kiedy w powietrzu wisiał gol dla miejscowych, po jednym z rogów gości przysnął Wiesław Kozubek, Makowski oparł się o jego plecy i uderzył głową z bliska. Piłka po dłoniach Pietryki wpadła do „sieci”. Trener Resovii wprowadził na boisko Sebastiana Fedana i ten nie zmarnował szansy - uderzył mocno zza pola karnego, Miształ odbił piłkę, a w roli „sępa” poradził sobie inny ławkowicz Daniel Góra i z bliska dobił piłkę tam, gdzie trzeba (1 gol w II lidze). Akcje rozpoczął Kozubek, co pewnie trochę mu poprawiło humor.

T. Ryzner (Nowiny)

2012.05.09 | Wisła Puławy - Resovia Rzeszów  1:2 (0:1)

90' Kycko - 41' Ogrodnik, 89' Hajduk

Wisła: Chojak, Gawrysia, Budzyński (77' Kozieł), Jagła, Misztal, Pozak (83' Giziński) Orzędowski, Mokiejewski (56' Wójtowicz) Kycko, Wiącek, Nowak
Resovia: Pietryka, Jaroch, Bogacz, Domoń, Szkolnik, Ogrodnik, Nikanovych, Chrabąszcz, Kwiek, Ciećko, Hajduk
Sędzia: Wiśniewski (Olsztyn), Widzów: 1000

Mecz rozegrany został w świetle jupiterów i o wyjątkowej dla rzeszowian porze (godz. 20). Początek spotkania był wyrównany, a zawodnicy wzajemnie badali siły rywala. Rzeszowska drużyna pierwszą groźną sytuację miała w 14 minucie. Tomasz Ciećko uderzył z dystansu, a sytuacyjna piłka trafiła do stojącego kilka metrów przed bramką Sebastiana Hajduka. Napastnik Resovii huknął z kilku metrów, ale trafił w słupek.
W odpowiedzi gospodarze przeprowadzili składną akcję, zakończoną strzałem Wiącka. Na szczęście Marcin Pietryka stanął na wysokości zadania.
W 33 minucie meczu z dystansu uderzał Andrij Nikanovych, ale piłka minęła bramkę Chojaka. W 41 minucie na uderzenie z 30 metrów zdecydował się Michał Ogrodnik. Strzał nie był mocny, ale skuteczny. Piłka po rękach Łukasza Chojaka wpadła tuż przy słupku do siatki. Po przerwie pierwszą bramkową akcję przeprowadzili „biało-czerwoni”. Tomasz Ciećko z łatwością poradził sobie z Michałem Budzyńskim, uderzył i niewiele brakowało do podwyższenia wyniku. W 57 minucie zza pola karnego uderzał Rafał Kycko, jednak piłka przeleciała obok słupka bramki Marcina Pietryki. W 60 minucie po centrze Kycki z rzutu rożnego piłka trafiła w rękę Piotra Szkolnika jednak arbiter nie zdecydował się na odgwizdanie „jedenastki”. W 77 minucie atomowym uderzeniem z dystansu popisał się Gawrysiak, ale po raz kolejny dobrze zachował się Marcin Pietryka. Po koniec meczu gospodarze zaryzykowali i zaatakowali większą ilością zawodników. Była to woda na młyn dla „pasiaków. W 89 minucie meczu resoviacy rozegrali klasyczna kontrę, po której bramkę na 2-0 zdobył Sebastian Hajduk.
Gospodarze walczyli do końca i minutę później udało się im zdobyć bramkę kontaktową. Rafał Kycko, jeden z najaktywniejszych na boisku piłkarzy, strzałem z 10 metrów zaskoczył bramkarza Resovii. Na więcej gospodarzom nie starczyło czasu i szczęścia.

resoviacy.pl

2012.05.05 | Resovia Rzeszów - Pogoń Siedlce 0:1 (0:0)

88' Kosim

Resovia: Pietryka, Jaroch, Bogacz, Domoń, Sulkowski, Kwiek, Chrabąszcz (46' Juszkiewicz), Frankiewicz, Brągiel (46' Ogrodnik), Hajduk (60' D. Góra), Ciećko
Pogoń: Kozaczyński, Dadacz, Rogoziński, Rodak, Guzek, Steć (90' Demianiuk), Lendzion, Agu, Kwiatkowski, Marczak
(88' Kosim), Dziubiński (70' Dziewulski)
Sędzia: Zych (Lublin), Widzów: mecz bez udziału publiczności

Resovia w drugim kolejnym meczu nie strzeliła gola. Tym razem przegrała u siebie z Pogonią Siedlce 0-1. Resovia pierwszy raz w sezonie przegrała na stadionie przy Wyspiańskiego (pozostałe porażki w roli gospodarza zanotowała na "IzoArenie). Czy zasłużenie? Dla jednych nie, bo miała optyczną przewagę. Dla innych tak, bo to goście wypracowali konkretne okazje.
"Pasiaki” chciały wygrać i odkuć się za porażkę z Wigrami. Grały właściwie dwa dni po powrocie z Suwałk (dotarły do Rzeszowa w czwartek rano), ale wigoru, sił im nie brakło. Goście w tabeli oglądają się za siebie, dlatego nie mieli ochoty na otwarta grę. Okopali się na swej połowie i gospodarze mieli problem; brakowało im szybszej wymiany podań, gry z klepki, a długie podania czy indywidualne szarże nie prowadziły do niczego.
- Determinacja była, ale brakowało jakości. Jeśli przez 90 minut napastnicy nie podejmują rywalizacji jeden na jeden, to o czym mówić. Pomocnicy wygrywali indywidualne pojedynki raz na pół godziny – utyskiwał Marcin Jałocha, trener "pasiaków".
W I połowie niewiele się działo. W 14. min wprawdzie padł gol, ale Marczak "zgasił” piłkę ręką. Piłkarz gości zaklinał się, że przypadkowe, arbiter nie dał się przekonać wyjął kartkę z kieszeni. Po zmianie stron było ciekawiej. Resoviacy atakowali z pasją, jednak bili głową w mur.
Do szesnastki jakoś szło, ale brakowało ostatniego podania – oceniał trener Resovii.
Niezłą okazje miał Daniel Góra; moment po wejściu na plac dopadł do bezpańskiej piłki na środku pola karnego, huknął mocno, ale w środek bramki. Zamiast Góry, swego pierwszego gola w II lidze strzelił Hubert Kosim.
Zanotował istne "wejście smoka” - trafił do siatki kilkadziesiąt sekund po wejściu do gry przy pierwszym kontakcie z piłką. Winowajców było wielu; pomocnicy łatwo dali się okiwać, Bartosz Jaroch nie doskoczył do Stecia, ten z linii końcowej podał na krótki słupek, Konrad Domoń interweniował twardo, ale za późno, Kosim trącił piłkęi ta wpadła do celu.
Nie wierzyłem, że to wpadnie, bo obrońca wpadł mi na plecy i się przewróciłem. Uderzyłem bokiem stopy. Pierwszy raz strzeliłem gola tak szybko po wejściu. Dedykuję go Sarze, mojej dziewczynie. Właśnie wysłałem jej smsa – cieszył się napastnik gości.
W końcówce Jaroch strzałem niby od niechcenia zmusił do sporego wysiłku wysiłku Kozaczyńskiego i było "po frytkach”.

T. Ryzner (Nowiny)

2012.04.02 | Wigry Suwałki - Resovia Rzeszów 2:0 (2:0)

18' 25' Mikulėnas

Wigry: Salik, Makarewicz, Niewulis, Pianka, Tagil, Gondek (71' Statkevičius), Słowicki, Lauryn, Walicki (46' Kisiel), Pomian (90' Bujnowski), Mikulėnas (90' Bobrowski)
Resovia: Pietryka, Szkolnik (46' Jaroch), Bogacz, Domoń Sulkowski, Ogrodnik (58' Brągiel), Frankiewicz, Nikanovych, Kwiek, D. Góra (58' Juszkiewicz) Ciećko
Sędzia: Muszyński (Łódź), Widzów: 1200

Piłkarze Wigier pokonali na własnym boisku Resovię 2:0 w zaległym spotkaniu 24. kolejki II ligi.  Gole zdobył najskuteczniejszy zawodnik  gospodarzy Grażvydas Mikulenas. Litewski napastnik strzelił już dziewięć bramek w tym sezonie i zajmuje trzecie miejsce w klasyfikacji strzelców. Rzeszowianie do meczu wyszli po kilkunastugodzinnej, męczącej  podróży autokarem i bez wątpienia miało to spory wpływ na postawę drużyny na boisku. Litewski snajper pogrążył „biało-czerwonych” w 18 i 25 minucie meczu, po strzałach głową. W pierwszej połowie miał jeszcze okazję na ustrzelenie klasycznego hat-tricka, ale piłka po kolejnym jego strzale minęła słupek bramki Marcina Pietryki. Rzeszowianie zagrali bez Michała Chrabąszcza (kartki), Dariusza Kantora i Sebastiana Hajduka (kontuzje), ale w drugiej połowie meczu osiągnęli nieznaczną przewagę. W akcjach inicjowanych głownie przez Dariusza Frankiewicza i Davida Kwieka brakowało jednak wykończenia. W 68 minucie meczu boisko opuścił ukarany drugą żółtą kartką Paweł Pianka.

resoviacy.pl

2012.04.28 | Garbarnia Kraków - Resovia Rzeszów 2:3 (0:1)

53' Leszczak, 78' Kozieł - 11' Hajduk, 59' (k) Chrabąszcz, 75' Frankiewicz

Garbarnia: Żylski, Chodźko (63' Fedoruk), Haxijaj, Pluta, Byrski, Stokłosa, Barabasz (63' Kozieł), Sepioł, Marcin Siedlarz, Leszczak, Praciak
Resovia: Pietryka, Chrabąszcz
, Bogacz, Domoń, Sulkowski, Ogrodnik (79' Szkolnik), Frankiewicz, Nikanovych, Kwiek (67' Brągiel), Hajduk, Ciećko (83' Juszkiewicz)
Sędzia: Mądrzak (Warszawa), Widzów: 300

Resovia po raz pierwszy wiosną posmakowała wyjazdowej wygranej. Po raz pierwszy w sezonie strzeliła też na wyjeździe tyle goli - pokonała 3-2 Garbarnię w Krakowie.
Marcin Jałocha jest krakusem, ale zespoły z rodzinnych okolic ostatnimi czasy źle mu się kojarzyły (porażki z Okocimskim, Puszczą). Z Garbarnią też były rachunki do wyrównania, bo ta jesienią zremisowała na Wyspiańskiego (1-1).
Jedziemy po 3 punkty. Niech Stomil nie myśli, że już odpuściliśmy. Dopóki jest matematyczna szansa na awans, walczymy w każdym meczu na całego – zapowiadał przed sobotą coach Resovii.
Jego podopieczni myśleli tak samo. Wyszli na boisko z mocnym postanowieniem uzyskania pełnej satysfakcji, grali składnie, z przekonaniem, opanowali drugą linię i szybko cieszyli się z gola. Andrij Nikanowycz zagrał do Tomasza Ciećki, ten podał do Sebastiana Hajduka, kapitan "pasiaków” gości mocno przyłożył z pola karnego i piłka po rykoszecie wpadła do siatki.
W rewanżu groźnie uderzał Leszczak, ale Marcin Pietryka wyjaśnił sytuację. Przed przerwą Resovia mogła prowadzić wyżej. Blisko szczęścia był Michał Ogrodnik, który łatwo zwiódł obrońcę, ale przegrał pojedynek z Żylskim. Tuż przed przerwą mocno, ale za mało dokładnie przyłożył z dystansu Nykanowicz. Ze strony gospodarzy Pietrykę strzałem z wolnego postraszył Siedlarz (piłka przeszła obok słupka).
Drugą połowę krakowianie zaczęli z animuszem i szybko dopięli swego; po centrze Praciaka, Leszczak, który zdobył gola także na Wyspiańskiego, huknął w długi róg i był remis. Utrzymał się niespełna 5 minut; szarżował Ogrodnik, Pluta przekroczył przepisy i Michał Chrabąszcz płaskim strzałem z karnego pewnie trafił do celu.
Gol nr 3 dla Resovii poprzedziły nietypowe okoliczności; wślizg jednego z Garbarzy arbiter uznał za celowe podanie, stąd rzeszowianie mogli wykonać z bliska rzut wolny pośredni. Dariusz Frankiewicz uderzył, jak trzeba i zdobył swego pierwszego gola w barwach Resovii.
Do końca pozostawało 20 minut i miejscowi nie wywieszali białej flagi. W 79. minucie Pietryka pokazał klasę - choć Praciak główkował z paru metrów gola nie było. Gospodarze mieli jednak róg i po centrze Siedlarz, a Kozieł głową strzelił kontaktową bramkę. Zrobiło się nerwowo.
W 87. min bramkarz Resovii znów musiał się postarać, gdy z wolnego uderzał Haxhijaj. Rzeszowianie w ostatnich fragmentach szanowali piłkę, "kradli” czas i cel osiągnęli. W przekroju całego meczu wygrali zasłużenie, co podkreślali obserwatorzy spotkania.

T. Ryzner (Nowiny)

2012.04.21 | Resovia Rzeszów - Stal Rzeszów 0:0

Resovia: Pietryka, Chrabąszcz, Domoń, Bogacz, Sulkowski, Ogrodnik (63' Brągiel), Nikanovych, Frankiewicz, Kwiek, Kantor (72' D. Góra), Hajduk (84' Ciećko)
Stal Rz.: Wietecha, Hus, Duda, Nakrosius, Klepczarek, Florian (89' M. Jędryas), Margol, Krzysztoń, Stachyra, Prokić (70' Persona) Dylewski (78' Lisańczuk)
Sędzia: Tarnowski (Wrocław), Widzów: 2200

Ligowe derby Rzeszowa numer 68 wielkim widowiskiem nie były. Resovia była bliżej wygranej, ale skończyło się wynikiem 0-0.
Bilety były droższe, niż zwykle, ale cóż, stadion to nie sklep, tu czasem za więcej kibic dostaje mniej. Mówiąc otwarcie mecz raczej szybko rozpłynie się w ich pamięci. Może z wyjątkiem kilku sytuacji, na przykład strzału Tomasz Ciećki.
Nowy napastnik "pasiaków” mógł zostać bohaterem. 3 minuty po wejściu na plac zwieńczył rzut rożny uderzeniem głową pod poprzeczkę. Przymierzał mocno, z bliska i znalazłoby się wielu bramkarzy, którzy puściliby piłkę do siatki.
Tomasz Wietecha pokazał jednak refleks wysokiej próby i po trybunach przeszedł jęk zawodów. To był właściwie drugi raz, gdy porządnie zapachniało golem dla "pasiaków”. Sytuacja numer jeden miała miejsce 20 minut po wznowieniu gry; też pod poprzeczkę, tyle że z nogi, huknął Michał Chrabąszcz, ale "Balon” nie dał się zaskoczyć.
Generalnie II połowa, a szczególnie jej ostatnie dwa kwadranse w sposób wyraźny należały do Resovii. Chwilami jej przewaga była bardzo konkretna, ale ambicja ofensywnych graczy "pasiaków” nie szła w parze z polotem i skutecznością działań.
Ciężko się gra, gdy przez 90 minut trzeba próbować ataku pozycyjnego – wyjaśniał Marcin Jałocha, coach Resovii.
Przed przerwą kibic nie miał za bardzo na czym oka zawiesić, choć miejsca do gry było więcej. Stal starała się daleko od bramki przeszkadzać przeciwnikowi w rozwijaniu akcji i gościła na połowie gospodarzy. Najgoręcej pod bramką Marcina Pietryki zrobiło się w 17,. min, gdy po rogu z bliska strzelał Piotr Duda (trafił w nogi bramkarza Resovii).
W rewanżu po prawej stronie Andriej Nikanowycz zwiódł niepewnego początkowo Piotra Klepczarka, mocno dośrodkował, ale Sebastian Hajduk nieczysto trafił w piłkę i przestrzelił. Przed przerwą uderzeniem z daleka tuż nad poprzeczką popisał się jeszcze Andreja Prokić, któremu rajdy tym razem nie wychodziły.

T. Ryzner (Nowiny)

2012.04.14 | Resovia Rzeszów - Stomil Olsztyn 1:0 (0:0)

49' Chrabąszcz

Resovia: Pietryka, Sulkowski, Domoń, Bogacz, Chrabąszcz, Ogrodnik, Nikanovych, Frankiewicz, Kwiek, Kantor (74' D. Góra), Hajduk (88' Brągiel)
Stomil:
Skiba, Koprucki, Baranowski, Głowacki, Stefanowicz, Łysiak (53' Świderski), Suchocki, Jegliński, Tunkiewicz (79' Michałowski), Kun, Łukasik (68' Filipek)
Sędzia: Podlecki (Lublin), Widzów: 1450

Resovia po przerwie przycisnęła Stomil Olsztyn i po efektownym golu Michała Chrabąszcza wygrała 1-0.
Takiego gola jeszcze nigdy nie strzeliłem – mówił po meczu Michał Chrabąszcz, bohater meczu. – A ja nigdy takiego nie puściłem – zapewniał golkiper Stomilu.
Krótko po przerwie Piotr Skiba wybiegł daleko z bramki, aby uprzedzić Dariusza Kantora.
Bramkarz gości odbił piłkę w okolice środka boiska, przy linii autowej, gdzie stał akurat Michał Chrabąszcz. Obrońca Resovii postanowił spróbować szczęścia, uderzył wysokim lobem, kibice zamilkli, a gdy interwencja stoperów gości nie dała efektu, a futbolówka po otarciu się o poprzeczkę wpadła do siatki, oszaleli ze szczęścia. To było rzeczywiście coś. Takiego gola lata całe nikt nie strzelił na Wyspiańskiego.
W kolejnych fragmentach "pasiaki” udowodniły, że zasłużyły na 3 punkty. Stłamsili nas – mówił po meczu II trener olsztynian.
Stomil nie grał źle, odgryzał się, jak mógł, ale tak zwanej "setki” nie wypracował. Bramkarz gości w opałach bywał często, bo gospodarze, do końca szukali gola numer 2.
W Resovii po zmianie stron dobrze funkcjonowały skrzydła; jak zwykle slalomów wśród rywali próbował Michał Ogrodnik. W 59. minucie dryblował, jak natchniony, ale uderzeniu brakło precyzji.
Gorszy nie chciał być pewnie operujący piłką Dawid Kwiek, który zagrał jeden z lepszych meczów w Resovii. W 70. min okiwał dwóch obrońców, wyłożył piłkę Sebastianowi Hajdukowi, ten przyłożył z dużego palca, ale trafił w Baranowskiego.
"Hajdi” protestował, bo uważał, że stoper gości zagrał ręką. 2 minuty później Skiba odbił strzał Ogrodnika, a Kantorowi brakło centymetrów, by wcisnąć "skórę” do pustej bramki.
I połowa nie była za ciekawa. Stomil zagęścił środek pola, starał się grać wysokim presingiem, a pozbawiona Marcina Juszkiewicza Resovia (na derby ma być gotowy) nie mogła złapać rytmu. Golem zapachniało jednak parę razy; choćby po błyskotliwej akcji Ogrodnika, ostrej centrze Hajduka wzdłuż pola czy uderzeniu Kwieka (trafiony w klatkę piersiowa Skiba bronił na raty).
- Walka o awans na dobre się zaczyna – mówił po meczu Zbigniew Kaczmarek, trener Stomilu.
W środę Resovia i Stal Rzeszów mają pauzę. W weekend można się spodziewać jeszcze większych emocji, bo na Wyspiańskiego gościć będą piłkarze Stali Sandeco Rzeszów.

T. Ryzner (Nowiny)

2012.03.31 | Resovia Rzeszów - KSZO Ostrowiec Św. 3:0 wo.

Działacze KSZO do ostatnich godzin próbowali skompletować kadrę, ale ostatecznie podjęli decyzję o tym, że drużyna nie stawi się do meczu w Rzeszowie. Odpowiednie pisma zostały już wysłane do rzeszowskiego klubu i PZPN-u.
W związku z tym, że jest to już trzeci walkower zespołu z Ostrowca Św. w sezonie, "pomarańczowo-czarni" zostaną zdegradowani o dwie klasy rozgrywkowe niżej. Resovia i pozostali rywale ligowi KSZO zainkasują 3 punkty walkowerem.

 resoviacy.pl

2012.03.25 | Okocimski Brzesko - Resovia Rzeszów 2:0 (0:0)

59' Urbański, 72' Darmochwał

Okocimski: Mieczkowski, Wawryka, Jacek, Urbański, Pawłowicz, Oświęcimka (78' Pyciak), Dynarek, Darmochwał (89' Krzak), Łytwyniuk, Trznadel (78' Wojcieszyński), Smółka (83' Ogar)
Resovia: Pietryka, Chrabąszcz, Domoń, Nikanovych, Szkolnik
, Ogrodnik (79' Sulkowski), Frankiewicz, Juszkiewicz, Brągiel (67' Kwiek), Kantor (65' D. Góra), Ciećko (46' Hajduk)
Sędzia: Sawa (Chełm), Widzów: 1000

Po udanej inauguracji na swoim boisku Resovia jechała do Brzeska w bojowych nastrojach. Niestety, nie potwierdziła tego na boisku i Okocimski pewnie sięgnął po całą pulę umacniając się na pozycji lidera.
Początek należał do gospodarzy, którzy w przekroju całego meczu mogli imponować startem do piłki, walecznością, celnością podań oraz umiejętnym skracaniem pola i organizacją gry. Okocimski generalnie opanował środek boiska. Goście, owszem starli się, ale na tle rywali sprawiali wrażenie nieco zagubionych.
Poza rzutami rożnymi i groźnymi sytuacjami pod bramką Marcina Pietryki długo nic z ofensywnych starań Okocimskiego nie wynikało. Resovia "odgryzła” się strzałami Tomasza Ciećko.
Po przerwie goście zaczęli nawet obiecująco, ale kiedy zostali skarceni pierwszą bramką, ich koncept na prowadzenie wyrównanej gry ze zdeterminowanymi "piwoszami” legł w gruzach.
Kiedy zbliżała się godzina spotkania, gospodarze dopięli swego. Dawid Dynarek dośrodkował z rzutu rożnego, piłka przeleciała nad obrońcami z Rzeszowa i spadła na głowę Mateusza Urbańskiego, który z bliska trafił do siatki. Marcin Pietryka był zasłonięty nie zdołał skutecznie interweniować.
Kwadrans później padł drugi gol dla miejscowych, choć wydawało się, że piłka przed dośrodkowaniem do Piotra Darmochwała, który z kilku metrów bez problemów trafił do siatki, przeszła już linię końcową boiska. Próba interwencji Pietryki u sędziego liniowego nie dała żadnego efektu.
Okocimski miał następne sposobności do podwyższenia wyniku, ale ich nie wykorzystał. Resovii nie udawało się praktycznie nic, ale ta porażka musiała być wkalkulowana w wyprawę do lidera. W sumie, nie był to "wielki” mecz.
- Nie wyszedł nam ten mecz. Nie załamujemy się, będziemy walczyć dalej – podsumował Marcin Pietryka.

M. Bluj (Nowiny)

2012.03.17 | Resovia Rzeszów - Pelikan Łowicz 4:0 (1:0)

27' Juszkiewicz, 70' Ciećko, 76' Nikanovych, 90' Kwiek

Resovia: Pietryka, Chrabąszcz, Domoń, Nikanovych, Szkolnik, Ogrodnik, Frankiewicz, Juszkiewicz, Brągiel (82' Dziedzic) Kantor (62' Ciećko), Hajduk (80' Kwiek)
Pelikan: Stodoła, Łakomy, Gołka, Brodcki, Maksymow (46' Pomianowski), Wyszogrodzki (77' Domińczak), Łochowski, Gamla (64' Okoński) Żółtowski, Kowalczyk (78' Kosiorek), Solecki
Sędzia: Hasselbusch (Warszawa), Widzów: 1500

Piłkarze Resovii rozegrali bardzo dobre spotkanie i sprawili trenerowi urodzinowy prezent w postaci czterech bramek. Pierwszym zawodnikiem, który zagroził bramkarzowi Pelikana był Konrad Domoń, który po dłuższej przerwie powrócił na II-ligowe boiska. Jego strzał z pola karnego cudem obronił Stodoła, a dobitka Michała Chrabąszcza wylądowała na poprzeczce. Kilkanaście minut później w idealnej sytuacji do zdobycia gola znalazł się Dariusz Kantor. Napastnik rzeszowian próbował przelobować bramkarza gości, ale przekombinował.
Rzeszowianie nie zwalniali tempa gry i w 27 minucie meczu strzelili pierwszą bramkę. Niesygnalizowanym strzałem z dużej odległości popisał się Marcin Juszkiewicz. Piłka tocząca się po ziemi, pomimo interwencji Stodoły przekroczyła linię bramkową. Piłkarze gości sygnalizowali faul Hajduka na bramkarzu gości, ale sędzia główny po konsultacji z liniowym wskazał na środek boiska.
Goście mieli w pierwszej połowie jedną idealną szansę do wyrównania. Wyszogrodzki sprytnie oszukał Szkolnika i znalazł się z piłką "sam na sam" z Marcinem Pietryką. Na szczęście dla "biało-czerwonych" jego strzał okazał się minimalnie niecelny.
Po przerwie goście zaatakowali, ale ich przebudzenie nie trwało długo. Od 60 minuty mecz na boisku panowała Resovia. W 70 minucie meczu debiutant Tomasz Ciećko podwyższył wynik na 2-0. Piłka po jego mocnym strzale odbiła się od słupka i bramkarz gości niewiele mógł zrobić.
W 76 minucie meczu dokładne dośrodkowanie Michała Chrabąszcza wykorzystał Andrij Nikanovych, który głową skierował piłkę do siatki. W ostatniej minucie meczu po raz kolejny dośrodkowywał Chrabąszcz, a David Kwiek mocnym strzałem ustalił wynik meczu na 4-0.

 resoviacy.pl

 

 




 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

| ... do strony głównej |

 
© 2006 | resoviacy.pl  serwis informacyjny CWKS Resovia Rzeszów | design by