|
2014.06.18 | Resovia Rzeszów - Kotwica Kołobrzeg 0:1 (0:0)
|
89' Biegański
Resovia: Pietryka,
Fedan,
Sękowski,
Nikanovych, P. Krawczyk,
Dziedzic, Domoń, Kaliniec, Świechowski,
Ogrodnik (71' Rop),
Pyrdek
Kotwica: Szybka, Chruściński, Poznański,
Szutenberg, Cebulski, Rydzak, Pietras, Danilczyk,
Ambroziak (62' Bejuk), Skórecki, Biegański
(90' Kokosiński)
Sędzia: Wajda (Żywiec), Widzów: 900
Piłkarze Resovii przegrali w drugim meczu barażowym 0:1 i odpadli z
kolejnej fazy eliminacji o II ligę. Rzeszowianie byli bliscy szczęścia,
ale błąd w 89 minucie kosztował ich awans.
Przez większą część spotkania to rzeszowianie byli zespołem lepszym i to
oni pisali scenariusz gry na boisku. Nie ograniczali się do obrony
korzystnego dla nich wyniku 0:0, ale zagrali ofensywnie. Mecz zaczął się
od żółtej kartki dla Mateusza Świechowskiego, który przy strzale na
bramkę Szybki pomógł sobie ręką. Pomocnik Resovii kilka minut później
przeegzaminował bramkarza gości strzałem z 16 metrów. Najlepszą okazję
do zdobycia bramki mieli "biało-czerwoni" w 16 minucie spotkania.
Przemysław Pyrdek przedarł się z piłką w pole karne gości i po
zamieszaniu Michał Ogrodnik zagrał na głowę Szymona Kalińca.
Rozgrywający Resovii fatalnie spudłował z 5 metrów. Na bramkę gości
strzelali też po stałych fragmentach gry Łukasz Sękowski i Konrad Domoń.
Przyjezdni w pierwszej połowie spotkania nie zagrozili bramce Resovii, a
duża w tym zasługa bardzo dobrej gry bocznych obrońców Resovii:
Krawczyka i Fedana.
Goście zabrali się natomiast do roboty po przerwie. W ich szeregach
wyróżniającą się postacią był Patryk Skórecki.
W 63 minucie rzeszowianie przeprowadzili groźną kontrę, po której
stracili najlepszego na boisku Mateusza Świechowskiego. Najpierw w polu
karnym padł szarżujący Michał Ogrodnik, a próbujący odzyskać piłkę "Świechu",
wyciął Cebulskiego i otrzymał drugą żółtą kartkę. Goście grający w
przewadze jednego zawodnika, coraz groźniej zaczęli zagrażać bramce
"Pasiaków". W 68 minucie piętą na bramkę Resovii strzelał Krzysztof
Biegański, ale jego intencje przewidział Pietryka. W 70 minucie
rzeszowianie stracili kolejnego wartościowego zawodnika. Z powodu
kontuzji murawę musiał opuścić Michał Ogrodnik, którego zastąpił Kacper
Rop. W 78 minucie meczu sędzia po raz kolejny sięgnął po czerwony
kartonik. Tym razem za faul na Krawczyku drugą żółtą kartkę ujrzał
Michał Danilczyk. Po wyrównaniu sił resoviacy mogli myśleć o
odważniejszym zaatakowaniu bramki gości. Wyprowadzali szybkie akcje, ale
przed polem karnym nie mieli pomysłu na rozmontowanie defensywy Kotwicy.
Osamotniony Przemysław Pyrdek niewiele mógł zdziałać w rywalizacji z
wysokimi obrońcami. W 87 minucie meczu sędzia wyrzucił kolejnego
zawodnika z boiska. Tym razem głupotą popisał się Jakub Poznański, który
odepchnął chłopca podającego piłkę.
Wydawało się, że na boisku nic nie może się już wydarzyć, ale w 89
minucie spotkania resoviacy popełnili błąd, po którym szanse na awans
stały się tylko marzeniem "ściętej głowy". Strata piłki przed własnym
polem karnym zakończyła się dośrodkowaniem Tomasza Bejuka dokładnie na
głowę niepilnowanego Krzysztofa Biegańskiego i napastnik Kotwicy
wpakował piłkę do siatki.
|
resoviacy.pl
|
2014.06.14 | Kotwica Kołobrzeg - Resovia 1:1 (0:0) (baraż o
awans do II ligi)
|
85' Pietras - 69' Świechowski
Kotwica: Szybka,
Chruściński, Poznański, Szutenberg, Cebulski, Pietras, Danilczyk, Rydzak,
Skórecki, Bejuk (74' Grabarczyk), Biegański
Resovia:
Pietryka, Fedan, Sękowski, Nikanovych, P. Krawczyk,
Dziedzic, Kaliniec (86' Rop), Świechowski,
Domoń, Ogrodnik, Pyrdek
Sędzia:
Lyczmański (Bydgoszcz), Widzów:
2500
Pięć minut zabrakło "Pasiakom" do
zwycięstwa w Kołobrzegu. Rzeszowianie pokazali na wybrzeżu charakter i
poukładany futbol, ale na wyłonienie zwycięzcy kibice muszą poczekać do
środy.
Miejscowi akcję bramkową przeprowadzili już w 1 minucie spotkania. Po
niedokładnym podaniu Szymona Kalińca, z piłką przed Marcinem Pietryką
znalazł się Patryk Skórecki. Na szczęście kibice Resovii, którzy
pojawili się w Kołobrzegu w sporej liczbie, mogli spokojnie odetchnąć,
bo ich bramkarz uratował zespół przed stratą gola.
Pierwsza połowa spotkania toczyła się w niezbyt szybkim tempie. Rywale
podeszli do siebie z respektem i gra opierała się głównie na szanowaniu
piłki. Rzeszowianie wiedzieli, że gospodarze, którzy od października
ubiegłego roku na własnym stadionie nie przegrali, będą groźni przy
stałych fragmentach gry.
W 13 minucie spotkania po rzucie rożnym udało się miejscowym umieścić
piłkę w siatce, ale sędzia nie uznał bramki, odgwizdując przewinienie.
Resovia odpowiedziała akcją Sebastiana Dziedzica, po którego
dośrodkowaniu zakotłowało się pod bramką Cezarego Szybki.
W 21 minucie Przemysław Pyrdek uruchomił Mateusza Świechowskiego
prostopadłym podaniem, ale skończyło się jedynie na "ofsajdzie". Kilka
minut później Konrad Domoń sfaulował Skóreckiego na 30 metrze od
rzeszowskiej bramki. Piłkę po strzale Biegańskiego pewnie wyłapał
Pietryka.
Po przerwie rzeszowianie zagrali zdecydowanie odważniej. W 54 minucie
meczu rzut rożny wykonywał Mateusz Świechowski. Piłkę głową przedłużył
Andrij Nikanovych i futbolówka uderzyła w poprzeczkę. Kilka minut
później gospodarze odpowiedzieli akcją Pietrasa i Biegańskiego. Ten
ostatni huknął jak z armaty na bramkę Resovii, ale na posterunku był
Marcin Pietryka.
Rzeszowianie z trudem starali się zapanować nad środkowymi rejonami
boiska. Gospodarze pilnie strzegli Michała Ogrodnika i skrzydłowemu
Resovii grało się wyjątkowo trudno. Ciężar gry przejął tego dnia Mateusz
Świechowski, który w 69 minucie wpisał się na listę strzelców. Akcja
bramkowa zaczęła się od Sebastian Dziedzica. Pomocnik Resovii wywalczył
piłkę w środku pola, podał do Pyrdka, a ten uruchomił Świechowskiego. "Scholes"
mierzonym strzałem z 16 metrów skierował piłkę do siatki. Radość ze
zdobytej bramki okupił jednak żółtą kartką.
Konsternacja w szeregach Kotwicy nie trwała długo. Podkręcili tempo gry
i przeprowadzili trzy groźne akcje, ale nie mieli pomysłu na
rozmontowanie rzeszowskiej defensywy. W 74 minucie meczu na bramkę
Pietryki strzelał Tomasz Rydzak, a chwilę później Patryk Skórecki.
Rzeszowianie starali się odsunąć grę z dala od własnej bramki. Wydawało
się, że wynik do końca meczu nie ulegnie zmianie, ale niecodziennym
strzałem popisał się Patryk Pietras. 21-letni pomocnik Kotwicy
wykorzystał zbyt krótkie wybicie Marcina Pietryki. Technicznym lobem
uderzył futbolówkę z 40 metrów dokładnie pod poprzeczkę i
zdezorientowany bramkarz "Pasiaków" pomimo starań skapitulował.
|
resoviacy.pl
|
2014.06.07 | Resovia Rzeszów - Avia Świdnik 1:0 (0:0)
|
66' Róg
Resovia:
Pietryka, Wilk (81'
Konefał), Domoń, Makorin,
Nikanovych, Dziedzic, Vatseba, Kaliniec, Rop (60' Buczek), Pyrdek (63'
Bereś), Róg (74' Grześkiewicz)
Avia: Gieresz, Czępiński, Bednarek, Gregorowicz, Wołodkko,
Jeleniewski, Starok, Sadło (74' Radziewicz), Kowalski, Nowak (77'
Podstawka), Joć (46' Krawiec)
Sędzia: Tucki (Zamość), Widzów: 500
Piłkarze Resovii pokonali Avię Świdnik w
ostatnim meczu sezonu ligowego 2013/14. Do meczu o przysłowiową
"pietruszkę" rzeszowianie wyszli w mocno rezerwowym składzie. W kadrze
zabrakło tego dnia takich piłkarzy jak: Szkolnik, Świechowski, Ogrodnik,
Krawczyk i Fedan. Pojawiło się natomiast kilku zawodników z zespołu
rezerw: Wilk, Konefał, Grześkiewicz, Róg.
Mecz nie należał do emocjonujących, ale piłkarzom nie można było odmówić
ambicji i chęci do gry. Pierwsza połowa spotkania należała do
"biało-czerwonych". Już w 15 minucie meczu gospodarze mieli "setkę".
Sebastian Dziedzic uruchomił prostopadłym podaniem Kacpra Ropa i
pomocnik Resovii znalazł się w sytuacji "sam na sam" z bramkarzem Avii.
Niestety próbował lobować przeciwnika i przeniósł piłkę nad poprzeczką.
Dwie minuty później Sebastian Dziedzic strzelał z główki i niewiele
brakowało, a zdobyłby bramkę kandydującą do gola sezonu. Piłka po jego
szczupaku minimalnie minęła słupek bramki.
Z czasem tempo gry opadło. Na bramkę Gieresza uderzali jeszcze w
pierwszej połowie Kacper Rop, Szymon Kaliniec i Przemysław Pyrdek.
Golkiper Avii do przerwy zachował jednak czyste konto.
Po przerwie Marcina Pietrykę postraszył mocnym strzałem Kamil Starok,
ale piłka po jego uderzeniu poszybowała nad poprzeczką. W 50 minucie
spotkania rzeszowianie przeprowadzili szybką kontrę i gdyby Przemysław
Pyrdek nie zwlekał z oddaniem strzału to zamiast rzutu rożnego
rzeszowianie cieszyliby się z bramki.
Goście również mieli swoje okazje bramkowe. W 61 minucie meczu po rzucie
rożnym stojący tyłem do bramki Kacper Krawiec uderzył z główki i piłka
trafiła w poprzeczkę.
W 66 minucie meczu resoviacy zdobyli bramkę na wagę trzech punktów.
Mieli przy tej akcji trochę szczęścia. Sytuacyjna piłka odbiła się
kolejno od Piotra Bednarka i Doriana Buczka, a na końcu trafiła do
wychodzącego na czystą pozycję Patryka Roga. 18-letni napastnik Resovii
zachował się jak boiskowy profesor. Spokojnie przymierzył po ziemi koło
dalszego słupka i mógł odbierać gratulacje od kolegów.
W ostatnich minutach spotkania na murawie pojawili się debiutanci: Alan
Grześkiewicz i Jakub Konefał. Radzili sobie na murawie całkiem nieźle,
ale w 89 minucie meczu fatalny błąd popełnili ich starsi koledzy z
defensywy. Nieporozumienie Konrada Domonia i Romana Makorina zakończyło
się sytuacją "sam na sam" Michała Jeleniewskiego z Marcinem Pietryką.
Pomocnik Avii strzelił mocno koło słupka, ale Marcin Pietryka nie dał
się zaskoczyć i fantastyczną interwencją ratował zespół przed stratą
punktów.
|
resoviacy.pl
|
2014.06.04 | Polonia Przemyśl - Resovia Rzeszów 0:2 (0:2)
|
9' Ogrodnik, 23' Pyrdek
Polonia:
Shpuk, Rogalski, Kozak (40' Rosochacki), Mikołajczak
(58' Sokil),
Khlibkevycz, Delikat, K. Kazek (68' Orzechowski), A. Kazek (58' Kocur), Riabyi,
Ovchar, Gosa
Resovia: Pietryka, Fedan,
Nikanovych, Sękowski, P. Krawczyk,
Dziedzic (75' Vatseba), Domoń, Kaliniec, Świechowski (58' Rop), Ogrodnik
(90' Wilk),
Pyrdek (83' Róg)
Sędzia: Kwaśny (Dębica), Widzów: 600
W przedostatniej kolejce rozgrywek III ligi lubelsko-podkarpackiej
piłkarze Resovii pokonali w Przemyślu miejscową Polonię 2:0. Była to
piąta z rzędu wygrana rzeszowskich "Pasiaków", którzy zapewnili już
sobie tytuł najlepszego zespołu III ligi lubelsko-podkarpackiej.
Trener
Maciej Huzarski uczestniczył w zajęciach Szkoły Trenerów PZPN w Białej
Podlaskiej i przekazał tego dnia swoje pełnomocnictwa asystentowi
Szymonowi Grabowskiemu.
Rzeszowianie od pierwszych minut zagrali wysokim pressingiem i zapewnili sobie punkty już w pierwszej połowie spotkania.
Pierwszy na listę strzelców wpisał się w 9 minucie meczu Michał Ogrodnik.
Skrzydłowy Resovii, który pod koniec sezonu odzyskał wysoką formę
wykorzystał asystę Szymona Kalińca i technicznym strzałem pokonał
golkipera "przemyskiej Barcelony".
W 23 minucie meczu wynik na 0:2
ustalił jeden z najmłodszych piłkarzy na boisku - Przemysław Pyrdek.
Napastnik Resovii dobijał skutecznie futbolówkę po strzale Sebastiana
Fedana.
Największego zagrożenia pod bramką Resovii spodziewać się można było ze
strony czołowego strzelca ligi Arkadiusza Gosy. Tym razem snajper
Polonii był dobrze pilnowany przez środkowych obrońców Resovii. Raz
udało mu się znaleźć w stuprocentowej sytuacji, ale jego strzał
instynktownie obronił Marcin Pietryka.
"Biało-czerwoni" w ostatnich minutach meczu również mieli okazje do
podwyższenia wyniku. Okazje do zwiększenia statystyk strzeleckich
marnowali kolejno: Pyrdek, Fedan, Krawczyk i Rop.
|
resoviacy.pl
|
2014.05.31 | Resovia Rzeszów - Chełmianka Chełm 1:0 (0:0)
|
54' Dziedzic
Resovia:
Pietryka, P. Krawczyk,
Makorin
(46' Rop),
Sękowski, Szkolnik (8' Fedan),
Dziedzic, Domoń, Nikanovych, Świechowski, Ogrodnik, Pyrdek
Chełmianka: Kijańczuk, Bodziak, Borys
(66' Fiedeń), Grzywna, Kobiałka (77' Huk), Tywoniuk, Młynarski, Olszak
(65' Fornal), Wróbel, Rusiecki, Wójcik
Sędzia: Wąsik (Lublin), Widzów: 800
"Spokojnie, to my zagramy w barażach!"
- zapewniał w listopadzie ubiegłego roku ukraiński obrońca Resovii
Andrij Nikanovych. Miał rację. Jego zespół na dwie kolejki przed
zakończeniem sezonu zapewnił sobie tytuł mistrza III ligi
lubelsko-podkarpackiej.
Kibice zgromadzeni na stadionie przy ul. Wyspiańskiego mieli okazję
oglądać interesujące widowisko, w którym obydwa zespoły pokazały, że
zasługują na miejsce w czubie tabeli.
Mecz zaczął się pechowo dla Piotra Szkolnika. Obrońca "biało-czerwonych"
już w 8 minucie musiał z powodu kontuzji opuścić plac gry.
Jego koledzy zaatakowali bramkę Kijańczuka już minutę później. Szybka
akcja rzeszowskiego zespołu zakończyła się minimalnie niecelnym strzałem
Przemysława Pyrdka. W 17 minucie spotkania kilka podań między sobą
wymienili w polu karnym gości Mateusz Świechowski i Michał Ogrodnik.
Piłka po tej akcji znalazła się w bramce rywali, ale sędzia słusznie
odgwizdał pozycję spaloną. Okazję w tej części gry miał też Roman
Makorin, ale jego strzał był zbyt słaby, aby zaskoczyć Kijańczuka.
Goście nie ukrywali, że postarają się w Rzeszowie sięgnąć po komplet
punktów. Nie bronili za wszelką cenę dostępu do własnej bramki, bo w
ofensywie mieli mocne atuty w postaci: Piotra Wójcika (11 bramek) i
Mateusza Olszaka (13 bramek). Ten drugi w 22 minucie meczu znalazł się z
piłką przed Marcinem Pietryką i tylko refleks i wysoka forma bramkarza
Resovii sprawiły, że piłka poszybowała poza bramką.
Na mokrej murawie bardzo dobrze radził sobie z rywalami Michał Ogrodnik
i to głównie po akcjach skrzydłowego "Pasiaków" gorąco było pod bramką
gości. Po jednej z takich akcji rzeszowianie zdobyli bramkę, którą (jak
się później okazało) przypieczętowali tytuł mistrza ligi. Piłka po
szarży i dośrodkowaniu Michała Ogrodnika z prawej strony boiska trafiła
dokładnie na głowę zamykającego akcję Sebastiana Dziedzica i bramkarz z
Chełma musiał skapitulować.
Piłkarze Chełmianki po stracie bramki groźni byli głównie przy stałych fragmentach. W
56 minucie meczu ponownie refleksem popisał się "Cinek". Bramkarz
Resovii po rzucie rożnym instynktownie wybił odbitą od ziemi piłkę.
Rzeszowianie zaprosili rywali na własną połowę i odpowiadali szybkimi
kontratakami. Kilka razy podopieczni trenera Huzarskiego stanęli przed
szansą podwyższenia wyniku. Dwukrotnie swój zespół ratował bramkarz z
Chełma, który odważnymi wyjściami do piłki zmusił do błędu atakujących
resoviaków. Tak było przy akcjach Michała Ogrodnika i Przemysława Pyrdka.
W 85 minucie spotkania po raz drugi na listę strzelców mógł wpisać się
Sebastian Dziedzic. Kacper Rop podciął piłkę w polu karnym wzdłuż linii
bramkowej, a napastnik Resovii wślizgiem starał się ją wbić do siatki.
Do szczęścia zabrakło kilkunastu centymetrów. Mecz zakończył się
wynikiem 1:0 i rzeszowianie mogą myśleć o barażach z Kotwicą Kołobrzeg.
Pamiętać jednak muszą, że do rozegrania mają jeszcze mecze ligowe z
Polonią Przemyśl i Avią Świdnik.
|
resoviacy.pl
|
2014.05.25 | Stal Kraśnik - Resovia Rzeszów 1:2 (1:0)
|
45' Melnychuk - 49' Pyrdek, 75' Świechowski
Stal Kraśnik:
Mazur, Leziak (75' Pacek), Matysiak, Pietroń, Orzeł, Kłyk, Melnychuk,
Wojtaszek (70' Gawron), Szewc, Ryczek,
Drozd (87' Chrzanowski)
Resovia: Pietryka, Fedan, Sękowski, Makorin
(58' Domoń), Szkolnik, P. Krawczyk (68' Rop), Kaliniec, Nikanovych,
Świechowski, Ogrodnik, Pyrdek
Sędzia: Małodziński (Mielec), Widzów: 600
Po 45 minutach zanosiło się, że
kraśniczanie po raz pierwszy w historii wygrają z Resovią. Po zmianie
stron nasi byli skuteczniejsi i do historycznej porażki na szczęście nie
doszło.
Rzeszowianie mieli pod górkę w Kraśniku. W 10 minucie Tomasz Ryczek
"zrobił" karnego i ustawił piłkę na 11 metrze. Marcin Pietryka wyczuł
rywala i odbił piłkę. W 18 minucie Michał Ogrodnik w dobrej sytuacji
uderzył nad poprzeczką. Kiedy sędzia szykował się do zarządzenia
przerwy, Ryczek uruchomił Szewca, ten posłał centrę do Melnyczuka, który
główkował bez pudła.
Szybko po zmianie stron swego pierwszego gola w seniorach zdobył
Przemysław Pyrdek. Nastolatek huknął z woleja spoza 16 metrów i Mazur
był bez szans. Po paru minutach młodzieżowiec Resovii mógł trafić na
2-1, ale przegrał w sytuacji sam na sam z bramkarzem. Podobna rzecz
przytrafiła się Mateuszowi Świechowskiemu. Za moment w brodę pluł sobie
Szewc; uderzył, Pietryka obronił, dobijał, ale trafił w obrońcę.
Resoviacy nie kusili więcej losu. Po dwójkowej akcji Kacpra Ropa ze
Świechowskim ten dobrze ustawił celownik i powtórzył wyczyn z jesieni,
gdy też wbił gola stalowcom. - Mamy czego żałować. Mieliśmy więcej
okazji, ale zamiast strzelać, niepotrzebnie szukaliśmy lepiej
ustawionych kolegów - mówi Jacek Nowoświatłowski, kierownik Stali.
|
T. Ryzner (Nowiny) |
2014.05.14 | Resovia Rzeszów - Stal Sanok 1:0 (0:0)
|
72' Świechowski
Resovia:
Pietryka, Fedan,
Makorin, Sękowski, Nikanovych, Ogrodnik (90' Vatseba), Świechowski,
Domoń,
P. Krawczyk,
Pyrdek (65' Buczek), Dziedzic
(46' Kaliniec)
Stal Sanok: Krzanowski, Jaklik,
Kokoć, Zarzycki, Faka, Karol Adamiak, Lorenc, Ząbkiewicz, Kamil Adamiak,
Wójcik (46' Sobolak), Kuzio
Sędzia: Mroczek (Mielec), Widzów:
400
Sanocki klub przeżywa spore kłopoty
finansowo-organizacyjne i w Rzeszowie pojawiła się skromna,13-osobowa
kadra piłkarzy Stali. Pewne było jednak, że rywale Resovii będą chcieli
pokazać charakter i powalczyć o sprawienie niespodzianki. Przez ponad
godzinę udawało im się dotrzymywać kroku rzeszowskiej jedenastce.
"Biało-czerwonym" w meczach z potencjalnie słabszymi rywalami gra się
zdecydowanie ciężko. Tym razem postanowili nie marnować czasu i
zaatakowali już od pierwszych minut spotkania. Pierwszy na bramkę
Krzanowskiego strzelał 17-letni Przemysław Pyrdek, który czeka na
pierwszą ligową bramkę od początku rundy wiosennej.
W 15 minucie po rzucie rożnym głową strzelał Roman Makorin, ale trafił
prosto w dobrze ustawionego bramkarza gości. Po 20 minutach meczu
Resovia wykonywała juz szósty rzut rożny, po którym niecelnie na bramkę
gości strzelał Piotr Krawczyk.
Pod bramką Resovii zakotłowało się po raz pierwszy w 32 minucie. Goście
przeprowadzili szybką kontrę, której nie wykończyli, bo z piłka minął
się Mateusz Kuzio.
Kilka minut przed gwizdkiem na przerwę Piotr Krawczyk (ponownie po
rzucie rożnym) uderzył futbolówkę głową i znowu zabrakło szczęścia, bo
tym razem... trafił w słupek.
Po przerwie grę Resovii ożywiło pojawienie się na boisku Szymona Kalińca.
Rzeszowianie przeważali na boisku i coraz częściej rozgrywali futbolówkę
do wychodzących skrzydłowych. W 47 minucie spotkania strzałem z ostrego
kąta próbował zaskoczyć Krzanowskiego Przemysław Pyrdek. Piłka odbita
przez golkipera powędrowała wzdłuż linii bramkowej, a do dobitki nie
zdążył Mateusz Świechowski. Kilkanaście minut później futbolówka po
dośrodkowaniu Ogrodnika spadła na nogę Piotra Krawczyka. Napastnik
Resovii nie spodziewał się takiego zagrania i zdołał uderzyć odruchowo,
ale nie trafił w światło bramki.
Po godzinie gry rzeszowianie atakowali coraz większą liczbą zawodników.
W 72 minucie spotkania przeprowadzili akcję decydującą o wyniku
spotkania. Dorian Buczek prostopadłym podaniem uruchomił Michała
Ogrodnika. Szarżującego z piłką w polu karnym skrzydłowego Resovii
powstrzymał nieprawidłowo jeden z obrońców Stali i sędzia odgwizdał rzut
karny. Wykonawcą jedenastki był Mateusz Świechowski. Jego pierwszy
strzał odbił tańczący "Dudek-dance" bramkarz Stali, ale przy dobitce był
już bez szans.
Kilka minut później "biało-czerwoni" powinni prowadzić 2:0, ale Dorian
Buczek zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału i wynik na zegarze nie
zmienił się. Napastnik Resovii nie popisał się również w ostatniej
minucie spotkania. Trójka rzeszowian kilkoma podaniami (Krawczyk,
Nikanovych, Buczek) rozklepała sanocką defensywę i po strzale Doriana
Buczka piłka po raz kolejny minęła słupek bramki Krzanowskiego.
Rzeszowianie odnieśli skromne, ale zasłużone zwycięstwo i wykorzystując
potknięcia rywali z czołówki tabeli, nieznacznie umocnili się na pozycji
lidera.
|
resoviacy.pl
|
2014.05.11 | Orlęta Radzyń Podlaski - Resovia Rzeszów 0:2 (0:0)
|
63' (k) 90' Nikanovych
Orlęta:
Stężała, Leszkiewicz, Zarzecki, Łakomy,
Chorolski, Ptaszyński, Borysiuk, Tymosiak, Król
(70' Struk), Zmorzyński, Oziemczuk (74' Hołowieńko)
Resovia: Pietryka, Fedan, Domoń,
Sękowski, Makorin, Dziedzic,
Nikanovych,
Świechowski, Ogrodnik (90' Vatseba), P. Krawczyk, Pyrdek (85' Bereś)
Sędzia: Kantor (Dębica), Widzów: 800
W meczu na szczycie III ligi lubelsko-podkarpackiej piłkarze Resovii
okazali się zespołem skuteczniejszym i komplet punktów zdobytych w
Radzyniu Podlaskim pozwolił im utrzymać się na fotelu lidera.
Rzeszowianie mieli utrudnione zadanie, bo zagrali tego dnia bez dwóch
podstawowych piłkarzy Piotra Szkolnika i Szymona Kalińca. Trener
gospodarzy również musiał dokonać roszad w składzie i z powodu choroby
pierwszego bramkarza (Fabiana Cioka) między słupkami stanął doświadczony
Krzysztof Stężała. Bramkarz Orląt ostatnio na boisku pojawił się w
listopadzie ubiegłego roku.
Od pierwszego gwizdka do natarcia ruszyli gospodarze. Pierwszy na bramkę
Marcina Pietryki uderzał w 4 minucie meczu Konrad Król. W 21 minucie
meczu ponownie zrobiło się groźnie pod bramką rzeszowian. Tym razem
Rafał Borysiuk dograł piłkę do wbiegającego w pole karne Króla, który
przegrał pojedynek sam na sam z Marcinem Pietryką. Rzeszowianie
odpowiedzieli akcją Michała Ogrodnika, ale jego strzał skutecznie został
zablokowany przez jednego z obrońców. Z każdą kolejną minutą meczu coraz
pewniej na murawie czuli się piłkarze Resovii. Przed przerwą na bramkę
Pietryki strzelał jeszcze Kamil Oziemczuk, ale piłka minęła nieznacznie
słupek. Tuż przed przerwą bramkarza gospodarzy przeegzaminował Mateusz
Świechowski, który otrzymał piłkę od Przemysława Pyrdka.
Po przerwie gra rzeszowskiego zespołu wyglądała dużo lepiej. W 55
minucie meczu Michał Ogrodnik z dużą łatwością ograł Jewhenija
Chorolskiego i dograł w pole karne do wbiegającego Przemysława Pyrdka.
Napastnik Resovii uderzył kolanem, ale futbolówka poszybowała nad
poprzeczką.
W 63 minucie spotkania Jewhenij Chorolski zagrał przypadkowo piłkę ręką
w polu karnym i sędzia wskazał na wapno. Jedenastkę skutecznie wykonał
Andrij Nikanovych i rzeszowianie wyszli na prowadzenie. Trzy minuty
później strzałem z dystansu popisał się Michał Ogrodnik. Piłka
poleciała nad poprzeczką, a do szczęścia zabrakło kilkunastu
centymetrów. Pudłowali również miejscowi. W 68 minucie strzelał
niecelnie Kamil Oziemczuk.
"Biało-czerwoni" nie ograniczali się do pilnowania wyniku w
83 minucie piłka po strzale Przemysława Pyrdka wylądowała na poprzeczce.
Minutę później boisko musiał opuścić ukarany czerwoną kartką obrońca
Orląt - Mateusz Łakomy.
W ostatniej minucie regulaminowego czasu gry w
polu karnym gospodarzy faulowany był Michał Ogrodnik. Do rzutu karnego
ponownie podszedł Andrij Nikanovych, ale tym razem fatalnie przestrzelił
koło słupka. W doliczonym czasie gry Sebastian Dziedzic dostał drugą
żółtą kartkę i liczba zawodników na murawie wyrównała się. Wydawać się mogło, że na boisku
nie wydarzy się już nic ciekawego, ale w ostatniej minucie doliczonego
czasu gry podopieczni Macieja Huzarskiego przeprowadzili skuteczną
kontrę, po której Andrij Nikanovych pokonał Stężałę po raz drugi.
|
resoviacy.pl
|
2014.05.07 | Stal II Rzeszów - Resovia Rzeszów 2:0 (0:0) (Puchar Polski)
|
54' Żebrakowski, 81' Szymański
Stal
II: Beszczyński, Krzysztoń (71' Lorenowicz), Bartkiewicz (60'
Szybka), Łagowski, Lekki, Daszyk (81' Armata), Jakubowski,
Maca, Szymański (81' Zieliński), Szczoczarz (46' Żebrakowski), Wójcik
Resovia: Gąsior, P. Krawczyk, Sękowski, Makorin, Fedan, Dziedzic
(60' Ogrodnik),
Rop (46' Nikanovych), Vatseba
(68' Róg), Domoń, Surmiak (46' Świechowski), Bereś (46' Pyrdek)
Sędzia: Małodziński (Mielec), Widzów: 100
W rozegranym na stadionie przy ul.
Hetmańskiej finale Pucharu Polski okręgu Rzeszów-Dębica piłkarze
III-ligowej Resovii ulegli rezerwom Stali Rzeszów 0:2.
Trener Maciej Huzarski przemeblował skład i dał odpocząć kilku
zawodnikom z podstawowego zespołu. Dzięki temu na boisku mieli okazję
pokazać się czterej piłkarze z rocznika 1996. Wśród nich znalazł
się debiutujący w pierwszym zespole trzeci bramkarz "Pasiaków" Kamil
Gąsior. Mieszanka młodości z rutyną nie dała jednak piorunującego efektu
i resoviacy zakończyli pucharową przygodę.
W pierwszej połowie spotkania na listę strzelców miał okazję wpisać się
Kacper Rop, ale jego strzał z pola karnego był niecelny. Okazje miał też
Bartosz Bereś, który zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału. Pierwsza
połowa zakończyła się bezbramkowym remisem, a po zmianie stron popis
skuteczności dali podopieczni Adam Domaradzkiego. W 55 minucie meczu
Michał Żebrakowski strzałami na raty zmusił do kapitulacji Kamila
Gąsiora. Wynik meczu w 82 minucie ustalił Michał Szymański, który
dobijał strzał z dystansu Jakubowskiego.
|
resoviacy.pl
|
2014.05.04 | Resovia Rzeszów - Omega Stary Zamość 1:2 (1:1)
|
29' (k) Szkolnik - 17' Mikulski, 71' Pedro Perin
Resovia:
Pietryka, Fedan, Makorin (79' Vatseba), Sękowski
(46' Rop), Szkolnik,
P. Krawczyk (78' Dziedzic), Świechowski, Kaliniec,
Nikanovych, Ogrodnik, Pyrdek (59' Buczek)
Omega: Mańka, Denis,
Paździor,
Mikulski, Maciej Bojar, Diego
(65' Kaznocha), Rafael Andrade (55' Luann), Kamiński, Pedro Perin, (84'
Ramian), Paczkowski, Lucas (90' Bartoń)
Sędzia: Kozłowski (Zamość), Widzów: 400
Kubeł zimnej wody spadł na piłkarzy Resovii
w meczu 27 kolejki III ligi lubelsko-podkarpackiej. Rzeszowianie nie
bardzo wiedzieli czego mogą się spodziewać po zespole Omegi Stary
Zamość, który był do tej pory jedynie dostarczycielem punktów.
Przyjezdni mieli w swoich szeregach pięciu piłkarzy z Brazylii, którzy
wcale nie mieli ochoty na murowanie dostępu do własnej bramki. Groźni
byli zwłaszcza przy stałych fragmentach gry i to one zadecydowały o tym,
że punkty pojechały do Starego Zamościa.
Resoviacy zaatakowali od pierwszego gwizdka i już w 3 minucie
spotkania na bramkę Mańki groźnie, ale niecelnie strzelał Przemysław
Pyrdek. Goście odpowiedzieli trzykrotnie strzałami Rafaela Andrade,
który szczególnie w 16 minucie postraszył Marcina Pietrykę.
W 17 minucie meczu przyjezdni wyszli na prowadzenie po raz pierwszy.
Rzut wolny z ok. 30 metrów wykonywał Maciej Bojar. Piłka po jego
dośrodkowaniu w pole karne otarła się o głowę jednego z obrońców Resovii
i zaskoczyła Marcina Pietrykę na tyle, że zdołał ją tylko trącić
rękawicami, a przy dobitce najszybszy był Łukasz Mikulski.
Dziesięć minut później mogło być 0:2. W zamieszaniu podbramkowym na
bramkę Pietryki uderzał Paczkowski, ale piłka po odbiciu trafiła w nogi
Świechowskiego i wyszła poza boisko.
Rzeszowianie starali się grać skrzydłami i zagrożenie pod bramką Omegi
stwarzali głównie dwaj piłkarze: Piotr Szkolnik i Michał Ogrodnik. W 20
minucie meczu ten pierwszy po raz kolejny posłał piłkę z lewej strony
boiska w okolice pola bramkowego i po "szczupaku" Ogrodnika piłka tylko
kilkanaście centymetrów minęła cel. W 29 minucie resoviacy
przeprowadzili akcję, która miała ich skierować na właściwe tory,
prowadzące do zwycięstwa. W polu karnym na bramkę gości uderzał Szymon
Kaliniec i futbolówka trafiła w rękę Jacka Paździora. Sędzia odgwizdał
rzut karny, który na bramkę zamienił Piotr Szkolnik.
Rzeszowianie dążyli do zdobycia kolejnych bramek. Brakowało jednak
szczęścia i snajpera z prawdziwego zdarzenia. W przodzie dwoił się i
troił Przemysław Pyrdek, ale osamotniony w walce z obrońcami Omegi wiele
nie mógł zdziałać. Przed gwizdkiem na przerwę na bramkę gości strzelali
jeszcze Kaliniec, Ogrodnik i Fedan, ale piłka za każdym razem mijała
bramkę gości.
Po przerwie rzeszowianie podkręcili tempo gry, ale ich ataki były dosyć
chaotyczne. W 61 minucie spotkania na czystą pozycję wychodził z piłką
Dorian Buczek, ale przeszkodził mu arbiter, który zamiast zastosować
przywilej korzyści przerwał akcję, odgwizdując rzut wolny na korzyść
gospodarzy.
W 71 minucie goście ustalili wynik spotkania na 1:2. Piłkę po
dośrodkowaniu z rzutu rożnego starał się piąstkować Marcin Pietryka.
Zrobił to na tyle niefortunnie, że ta odbiła się od kolan jednego z
naszych obrońców i spadła pod nogi stojącego na 5 metrze Pedro Perina.
Brazylijczyk skorzystał z prezentu i wpakował futbolówkę do pustej
siatki.
W ostatnim kwadransie gry goście skutecznie opóźniali rozgrywanie piłki
i dowieźli wynik do ostatniego gwizdka. Rzeszowianie mieli utrudnione
zadanie pod koniec spotkania, ponieważ kończyli je w dziewiątkę. Boisko
za czerwone kartki (trochę na własne życzenie) opuścili Dorian Buczek i
Piotr Szkolnik. Ten pierwszy najpierw skomentował decyzje sędziego, a
później odepchnął opóźniającego rozpoczęcie gry rezerwowego gości. Piotr
Szkolnik, który należał do najlepszych tego dnia piłkarzy na boisku
poirytowany wynikiem, "wyciął" rywala rozgrywającego piłkę.
|
resoviacy.pl
|
2014.05.01 | Sokół Sieniawa - Resovia Rzeszów 1:2 (0:2)
|
72' Adamczyk - 13' Szkolnik, 28' Ogrodnik
Sokół:
Kukulski, Skała, S. Padiasek, Wrona, Sivyj, Kołodziej (57' Pigan),
Wilusz, Bursztyka (71' Halejcio),
Malyk, M. Padiasek (60' Wróbel), Adamczyk -Karwacki
(rezerwowy Sokoła)
Resovia: Pietryka, Fedan, Sękowski, Makorin, Szkolnik, Kaliniec,
Nikanovych, Ogrodnik (90' Bereś), Rop (83' Dziedzic), P. Krawczyk (73'
Domoń), Pyrdek (76' Buczek)
Sędzia: Kantor (Dębica), Widzów: 700
Rzeszowianie jechali do Sieniawy skoncentrowani, bo zdawali sobie
sprawę, że ambitnie walczący gospodarze są w stanie namieszać w III
lidze lubelsko-podkarpackiej. Mecz ułożył się jednak po myśli
"biało-czerwonych". Sygnał do ataku dał Michał Ogrodnik, który w swoim
stylu wbiegł w pole karne gości z prawej strony boiska, posłał mocną
piłkę wzdłuż linii bramkowej i zmusił Kukulskiego do akrobatycznej
interwencji.
W 13 minucie spotkania rzeszowianie prowadzili 1:0. Piotr Szkolnik
wykorzystał złe ustawienie bramkarza gospodarzy i strzałem z ok. 25
metrów wpakował piłkę do siatki tuż przy słupku.
W 22 minucie na bramkę Resovii uderzał Andrij Malyk, ale piłka po jego
uderzeniu nieznacznie minęła rzeszowską bramkę. Kilka minut później
rzeszowianie podwyższyli wynik meczu na 2:0. Strzał Kacpra Ropa
instynktownie odbił Kukulski, ale przy dobitce Michała Ogrodnika nie
mógł już nic poradzić. Przed gwizdkiem na przerwę bliski zdobycia bramki
kontaktowej był Malyk, ale fatalnie spudłował z 7 metrów. Okazje mieli
też "biało-czerwoni". Piłka po strzale Andrija Nikanovycha wylądowała na
słupku. Kilka po przerwie ponownie pokazał się Michał Ogrodnik. Piłka po
jego strzale została wybita przez Kukulskiego na rzut rożny.
W 72 minucie meczu gospodarze zdobyli bramkę kontaktową i odzyskali
wiarę w uratowanie ligowych punktów. Andrij Malyk dograł głową piłkę w
pole karne do Pawła Adamczyka, a jeden z najskuteczniejszych strzelców
ligi sprytnym lobem przerzucił futbolówkę nad wychodzącym z bramki
Marcinem Pietryką.
Rzeszowianie stracili bramkę, ale w ostatnich minutach spotkania mądrze
przenosili grę z dala od własnego pola karnego i nie dali sobie odebrać
punktów. Przed zakończeniem spotkania mieli jeszcze okazje do
podwyższenia wyniku.
|
resoviacy.pl
|
2014.04.26 | Resovia Rzeszów - JKS 1909 Jarosław 1:0 (0:0)
|
56' Ogrodnik
Resovia: Pietryka, Fedan,
Nikanovych, Makorin, Szkolnik, P. Krawczyk (90' Bereś), Kaliniec,
Rop (64' Vatseba), Świechowski,
Ogrodnik, Pyrdek (78' Dziedzic)
JKS: Cisek, Barszczak, Klucznik,
Saramak, Gliniak, Tyrawski, Sobol, Fedor, Bańka (59' Raba), Wolan,
Jurczak
Sędzia: Wąsik (Lublin), Widzów: 800
W meczu na szczycie III ligi
lubelsko-podkarpackiej resoviacy pokonali Jarosławski KS 1:0. Zwycięstwo
"Pasiaków" było w pełni zasłużone, ale JKS łatwo skóry nie oddał.
Piłkarze z Jarosławia nie przypadkowo do soboty byli liderem tabeli. W
Rzeszowie pokazali poukładany futbol i przez większą część meczu ich
styl gry przynosił zakładany efekt.
Rzeszowianie zagrali w mocno ofensywnym ustawieniu. Z przodu groźni byli
szczególnie skrzydłowi Ogrodnik i Krawczyk. Do akcji często podłączali
się boczni obrońcy Fedan i Szkolnik.
Pierwszą groźną akcję "biało-czerwoni" przeprowadzili w 21 minucie
meczu. Michał Ogrodnik z prawej strony boiska posłał mocną piłkę na
piąty metr pola karnego, ale tam zabrakło skutecznego egzekutora i piłka
wylądowała na aucie. Kilka minut później Przemysław Pyrdek wyskoczył do
główki i gdyby trafił w piłkę, zdobyłby pewnie najładniejszą bramkę w
dotychczasowej karierze.
W 32 minucie Kacper Rop prostopadłym
podaniem uruchomił Michała Ogrodnika, ale skrzydłowy Resovii wypuścił
sobie za mocno piłkę i przegrał pojedynek z Ciskiem. Była to najlepsza
okazja Resovii do zdobycia bramki. W ostatnich minutach przed przerwą
bramkarza gości postraszył jeszcze Piotr Krawczyk, ale nie zmienił
bezbramkowego wyniku.
Resoviacy zdobyli bramkę w 56 minucie spotkania. Szarżujący z piłką
Michał Ogrodnik ruszył w poprzek boiska i niesygnalizowanym strzałem z
22 metrów posłał efektownego "rogala". Piłka po jego strzale odbiła się
jeszcze od słupka i zasłonięty Piotr Cisek nie był w stanie ratować
zespołu przed stratą gola.
Goście odpowiedzieli kilkoma strzałami z dystansu. W 57 minucie z rzutu
wolnego niecelnie uderzał Mateusz Jurczak. Kilkanaście minut później
Damian Barszczak postraszył mocnym uderzeniem Marcina Pietrykę.
Najlepszą okazję do wyrównania przyjezdni mieli w 74 minucie spotkania.
Efektownym strzałem po ziemi popisał się wówczas Bartłomiej Gliniak, ale
bramkarz Resovii odbił futbolówkę i zachował czyste konto bramkowe.
Rzeszowianie po zdobyciu bramki czuli się
na boisku coraz pewniej i konstruowali kolejne akcje. Po jednej z nich
Michał Ogrodnik po raz kolejny umieścił piłkę w siatce, ale sędzia
słusznie odgwizdał pozycję spaloną.
W doliczonym czasie gry kontra Resovii powinna zakończyć się kolejną bramką. Piotr
Krawczyk posłał piłkę do Sebastiana Dziedzica, a ten zamiast dogrywać do
wychodzącego na czystą pozycję Ogrodnika, dośrodkował w miejsce gdzie
nie było żadnego z jego kolegów i mecz zakończył się wynikiem 1:0.
|
resoviacy.pl
|
2014.04.23 | Astra Medynia Głog. - Resovia Rzeszów 0:2 (0:1) (Puchar Polski)
|
17' Pyrdek, 65' Vatseba
Resovia:
Pietryka, Szkolnik, Makorin, Nikanovych, Fedan, Ogrodnik (60' Sękowski),
Świechowski (65' Dziedzic), Kaliniec (60' Bereś), P. Krawczyk, Rop (46'
Vatseba), Pyrdek (46' Domoń)
Widzów: 280
Piłkarze Resovii odnieśli skromne, ale
pewne zwycięstwo w spotkaniu półfinałowym Pucharu Polski okręgu
Rzeszów-Dębica. Był to pierwszy mecz, w którym na ławce trenerskiej
zasiedli trenerzy: Maciej Huzarski i Szymon Grabowski. Rzeszowianie
przeważali na boisku w każdym elemencie piłkarskiego rzemiosła, ale nie
stworzyli sobie zbyt wielu okazji bramkowych.
Pierwszą groźną akcję "biało-czerwoni" skonstruowali w 10 minucie meczu.
Sebastian Fedan dośrodkował po ziemi futbolówkę w pole karne do Piotra
Krawczyka, a ten bez przyjęcia ostemplował słupek bramki.
Gospodarze praktycznie nie opuszczali własnej połowy boiska i skupiali
się głównie na obronie własnego pola karnego. Pierwszy na listę
strzelców wpisał się Przemysław Pyrdek, który niesygnalizowanym strzałem
z pola karnego pokonał bramkarza gospodarzy.
Podopieczni Krzysztofa Koraba po raz pierwszy przedostali się pod bramkę
Marcina Pietryki w 40 minucie meczu. Kontratak gospodarzy zakończony
został strzałem jednego z napastników Astry, ale na posterunku był
Marcin Pietryka.
W drugiej połowie spotkania rzeszowianie wymieniali dziesiątki podań i
starali się zaprosić rywali na własną połowę. W 63 minucie meczu
strzałem z dystansu próbował podwyższyć wynik Łukasz Sękowski, ale
bramkarz Astry nie dał się zaskoczyć. Dwie minuty później Sebastian
Fedan posłał dokładną piłkę wprost na głowę wbiegającego w pole karne
Andrija Vatseby i ukraiński pomocnik ładnym strzałem ustalił wynik meczu
na 2:0. W końcowych fragmentach meczu na bramkę gospodarzy strzelali
jeszcze Roman Makorin i Sebastian Dziedzic, ale ich strzały były
minimalnie niecelne. W zespole gospodarzy wystąpili dwaj wychowankowie
Resovii: Sebastian Mendoń i Maciej Sieradzki.
W finale rozgrywek okręgowego Pucharu Polski Resovia zmierzy się z
rezerwami Stali Rzeszów.
|
resoviacy.pl
|
2014.04.19 | Hetman Zamość - Resovia Rzeszów 1:0 (1:0)
|
34' D. Dębicki
Hetman:
P. Dobromilski, Baran, Herda, Mazur, D. Dobromilski, D. Dębicki (66'
Cieślik), Kycko,
Markowski, Wołoch (73' Bubeła),
Jesionek
(78' Omański), Pliżga (86' Muda)
Resovia: Pietryka, Makorin,
Sękowski,
Domoń,
Nikanovych, Ogrodnik
(87' Surmiak), Kaliniec, Świechowski, Dziedzic (46' Pyrdek), Rop (62'
Szkolnik),
P. Krawczyk (86' Buczek)
Sędzia:
Jagieła (Krosno),
Widzów:
400
Gorzką pigułkę porażki musieli przełknąć
piłkarze Resovii w Zamościu, gdzie zmierzyli się z miejscowym
Hetmanem. Gospodarze ostatni raz komplet punktów zdobyli w październiku
ubiegłego roku i doświadczony trener Jan Złomańczuk postanowił ustawić
swój zespół za podwójnymi zasiekami. Po meczu określił nawet ustawienie
swojego zespołu jako 4-6-0.
Rzeszowianie od pierwszych minut spotkania ruszyli do natarcia na bramkę
Patryka Dobromilskiego. W pierwszym kwadransie na bramkę miejscowych
uderzali Świechowski, Ogrodnik i Krawczyk. Ten ostatni w 13 minucie
spotkania fatalnie spudłował, strzelając z główki po dośrodkowaniu
Romana Makorina. Akcje rzeszowskiej jedenastki kończyły się głównie
rzutami rożnymi, niecelnymi strzałami i udanymi interwencjami Patryka
Dobromilskiego. W 32 minucie spotkania po dośrodkowaniu Konrada Domonia
bliski zdobycia bramki samobójczej był Mateusz Herda.
W 34 minucie meczu sprawdziło się najpopularniejsze piłkarskie
porzekadło: "Niewykorzystane sytuację się mszczą". Miejscowi
przeprowadzili szybką kontrę i na bramkę Marcina Pietryki uderzał
najgroźniejszy zawodnik Hetmana - Kamil Pliżga. "Cinek" piłkę odbił, ale
przy dobitce Damiana Dębickiego był już bez szans.
Utrata gola podziałała na rzeszowską jedenastkę jak kubeł zimnej wody.
Rzeszowianie jeszcze zwiększyli tempo gry i zamknęli rywali na ich
własnej połowie. W 41 minucie rzeszowianie mieli kolejne "setki".
Tym razem "biało-czerwoni" (Ogrodnik, Dziedzic) strzelali celnie, ale
refleksem popisał się bramkarz miejscowych.
Cztery minuty po zmianie stron rzeszowianie sygnalizowali zagranie ręką
w polu karnym Macieja Markowskiego, ale sędzia Jagieła nie zareagował.
Kilkanaście minut później po strzale Romana Makorina dobijał piłkę
Mateusz Świechowski i udało mu się skierować futbolówkę do siatki, ale
tym razem sędzia był aktywniejszy i... odgwizdał pozycję spaloną.
W 62 minucie meczu z 5 metrów na bramkę gospodarzy uderzał Piotr
Krawczyk, ale zamiast do siatki trafił wprost w bramkarza. Kilka minut
później sytuacja się odwróciła. Tym razem w doskonałej sytuacji znalazł
się napastnik gospodarzy Pliżga, który również zmarnował dogodną okazję.
W 72 minucie meczu z kolejnego pojedynku Krawczyk - Dobromilski po raz
kolejny z podniesioną głową wychodził ten drugi.
Dziesięć minut przed końcem spotkania drugą żółtą kartkę otrzymał Konrad
Domoń i rzeszowianie kończyli mecz w osłabieniu. Nie rezygnowali jednak
z kolejnych akcji ofensywnych.
Pięć minut przed końcowym gwizdkiem Piotr Krawczyk wybił bramkarzowi
Hetmana futbolówkę i skierował ją do siatki, ale sędzia odgwizdał
przewinienie napastnika Resovii. Rzeszowianie do ostatnich minut meczu
starali się zmienić niekorzystny wynik, ale upragnionego celu nie
osiągnęli i szansa na odzyskanie pozycji lidera została zmarnowana.
|
resoviacy.pl
|
2014.04.16 | Resovia Rzeszów - Tomasovia Tomaszów Lub. 2:0 (1:0)
|
20' Kaliniec, 71' P. Krawczyk
Resovia:
Pietryka, Makorin, Domoń, Sękowski, Fedan
(88' Surmiak), Nikanovych, Dziedzic (62' Bereś), Kaliniec, Świechowski,
Ogrodnik (75' Rop), P. Krawczyk
(79' Buczek)
Tomasovia: Bartoszyk, Bojarczuk, Chwała, Grobosz,
Kozyra
(62' Krawacki), Orzechowski (46' Chłoń), Paskiv, Paczkiewicz, Skiba,
Smoła (46' Mazurkiewicz), Żurawski
Sędzia: Rek (Lublin), Widzów: 260
Przed środowym spotkaniem, kierownik zespołu "Pasiaków" -
Stanisław Mandela zaliczał Tomasovię do najmocniejszych zespołów w lidze. Na szczęście jego obawy
nie sprawdziły się i rzeszowianie mogą dopisać 3 punkty w tabeli.
Mecz nie należał do tych, które kibice zapamiętają na długie lata, ale
na brak emocji nie można było narzekać.
Początek meczu należał do Sebastiana Dziedzica, który organizował
najgroźniejsze akcje pod bramką Bartoszyka. Już w 3 minucie spotkania
skrzydłowy Resovii doskonałym prostopadłym podaniem wypuścił w pole
karne Michała Ogrodnika. Niestety piłka po jego strzale o centymetry
minęła słupek bramki gości.
Dwie minuty później szarżujący w polu karnym Dziedzic był w polu karnym
nieprawidłowo powstrzymywany przez obrońcę gości, ale arbiter z Lublina
nie zareagował. Bohaterem kolejnej akcji gospodarzy był ponownie
Sebastian Dziedzic. Tym razem znalazł się z piłką koło słupka, ale zbyt
długo zwlekał z oddaniem strzału i skończyło się tylko na rzucie rożnym
dla Resovii.
Rzeszowianie konstruowali kolejne akcje, ale pierwszą bramkę zdobyli po
stałym fragmencie gry. W 20 minucie meczu, na wysokości ławki
rezerwowych Resovii faulowany był Piotr Krawczyk. Mateusz Świechowski
posłał długą piłkę na pole karne, a ta mijając bramkarza, trafiła na
głowę Szymona Kalińca. Wychowanek Resovii precyzyjnym strzałem z główki
skierował futbolówkę do bramki.
W 30 minucie spotkania arbiter wyrzucił z boiska pomocnika Tomasovii
Kamila Grobosza, który błysnął gwiazdorstwem i odepchnął chłopca
podającego piłki.
Rzeszowianie mieli okazję do wykorzystania przewagi liczebnej jeszcze
przed przerwą. W 36 minucie na bramkę gości strzelał Michał Ogrodnik, a
w 45 minucie Piotr Krawczyk zamiast zakończyć szybką kontrę
indywidualnie, wybrał gorszy wariant wycofania futbolówki do tyłu.
Dwie minuty po przerwie w dogodnej sytuacji do podwyższenia wyniku
znalazł się Mateusz Świechowski. Najlepszy strzelec "Pasiaków"
zaskoczony tym, że sytuacyjna piłka spadła mu pod nogi na 6 metrze,
fatalnie spudłował.
W 65 minucie meczu w polu karnym "zaspał" Michał Ogrodnik. Lepszym
refleksem popisał się bramkarz gości, który uprzedził skrzydłowego
Resovii.
Rzeszowianie atakowali na bramkę Tomasovii, wymieniali dziesiątki podań,
ale na efekt bramkowy trzeba było czekać do 72 minuty spotkania.
Inicjatorem akcji bramkowej był Szymon Kaliniec, który sięgnął po
skuteczną broń, czyli "soczysty" strzał z dystansu. Bramkarz
przyjezdnych odbił piłkę po uderzeniu "Kalego", ale przy dobitce Piotra
Krawczyka nie mógł już nic zrobić.
Kilka minut później rzeszowska defensywa przeprowadziła nieudaną pułapkę
ofsajdową i było blisko gola kontaktowego dla podopiecznych Tomasza
Orłowskiego. Na szczęście strzał napastnika Tomasovii pozostawiał wiele
do życzenia i Marcin Pietryka zachował czyste konto bramkowe.
Ostatnim akcentem meczu godnym odnotowania był strzał Romana Makorina w
81 minucie spotkania. Boczny obrońca Resovii wyskoczył do piłki po
dośrodkowaniu z rzutu rożnego, ale posłał futbolówkę wysoko nad bramką.
|
resoviacy.pl
|
2014.04.12 | Karpaty Krosno - Resovia Rzeszów 2:1 (2:0)
|
7' Zych, 40' Buczek - 74' P. Krawczyk
Karpaty: Hajduk, Zych,
Kapuściński, Telesz, Honkisz (82' Jęczkowski), Popielarz (67' Stanisz),
Walaszczyk,
Madeja (87' Kasza), Wierdak, Fundakowski (85' Kasperkowicz), Buczek
Resovia:
Pietryka, Fedan, Sękowski, Nikanovych,
Makorin (86' Szkolnik), Dziedzic (60' Pyrdek), Kaliniec (79' Bereś),
Świechowski, Ogrodnik, Rop (46' Domoń), P. Krawczyk
Sędzia:
Mroczek (Mielec),
Widzów:
1800
Rzeszowianie jechali do Krosna z
zamiarem zdobycia kompletu punktów, ale pomimo wsparcia licznej grupy
kibiców, nie zrealizowali planu. Punkty nie przeszły im koło nosa, a
właściwie oddaliły się już po pierwszej połowie.
Mecz ułożył się po myśli miejscowych, którzy już w 7 minucie wyszli na
prowadzenie. Piłka po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Kamila Walaszczyka
trafiła na głowę najstarszego na boisku Łukasza Zycha i stoper Karpat
pomimo asysty Andrija Nikanovycha, pokonał Marcina Pietrykę. Sytuację
próbował ratować jeszcze Sebastian Fedan, ale wybił futbolówkę juz zza
linii bramkowej i sędzia wskazał na środek boiska.
W 24 minucie meczu przed szansą na
wyrównanie znalazł się Mateusz Świechowski, ale nie opanował piłki na 16
metrze. Rzeszowianie po 30 minucie meczu przejęli inicjatywę, starali
się doprowadzić do wyrównania jeszcze przed przerwą, ale strzały
Dziedzica, Krawczyka i Świechowskiego nie zmusiły Piotra Hajduka do
kapitulacji.
W kolejnych minutach gry "biało-czerwoni" atakowali bramkę gospodarzy,
ale to podopieczni Szymona Szydełki zadali kolejny, skuteczny cios. W 40
minucie meczu Marek Fundakowski dograł do wychodzącego na czystą pozycję
Bartłomieja Buczka i miejscowi mogli cieszyć się z kolejnej bramki.
Po przerwie na boisku pojawił się
Konrad Domoń, który zastąpił Kacpra Ropa. Resoviacy z upływem kolejnych
minut zwiększali napór na bramkę Hajduka i w 74 minucie meczu zdobyli
kontaktową bramkę. Najgroźniejszy w szeregach Resovii Michał Ogrodnik
ograł z łatwością Zycha i dośrodkował na piąty metr futbolówkę, a ta po
odbiciu od kolana Piotra Krawczyka, wpadła do siatki. Rzeszowianie
uwierzyli w wywiezienie z Krosna przynajmniej remisu, ale miejscowi
skutecznie rozbijali ich kolejne akcje.
W 88 minucie meczu jeden z kontrataków
gospodarzy mógł zakończyć się kolejną bramką. Kamil Walaszczyk zagrał
idealną piłkę do Dawida Kaszy, a rezerwowy gospodarzy z 10 metrów
uderzył w boczną siatkę rzeszowskiej bramki.
|
resoviacy.pl
|
2014.04.05 | Resovia Rzeszów - Podlasie Biała Podlaska 4:0 (4:0)
|
30' Fedan, 38' 42' Rop, 43' Ogrodnik
Resovia: Pietryka, Nikanovych,
Sękowski, Makorin,
Fedan,
Dziedzic (65' Pyrdek), Kaliniec, Świechowski, Rop
(81' Buczek), Ogrodnik (86' Kowal), P. Krawczyk (75' Bereś)
Podlasie: Baczewski, Szymański,
Mirończuk,
Konaszewski, Kacik,
Grajek,
Jarzynka, Wiraszka (83' Łukasiewicz), Piotrowicz (75' Magier) Lesiuk
(58' Kocoł), Romaniuk (46' Sawtyruk)
Sędzia: Burak (Zamość), Widzów: 300
W meczu 21 kolejki III ligi
lubelsko-podkarpackiej Resovia podejmowała Podlasie Biała Podlaska.
Rzeszowianie do meczu wyszli w koszulkach z napisem "Piotrek wracaj
do zdrowia". Chcieli w ten sposób wesprzeć Piotra Tomczyka, który
doznał poważnej kontuzji w meczu rezerw Resovii.
Od pierwszych minut spotkania wiadomo było, że duży wpływ na wydarzenia
na boisku będzie miał porywisty wiatr.
W 12 minucie meczu zaatakowali goście i gdyby Marek Piotrowicz lepiej
złożył się do strzału to pewnie wpisałby się na listę strzelców.
"Biało-czerwoni" grali pod wiatr i przez około pół godziny starali się
dostosować sposób gry do warunków na boisku.
Pierwszy na bramkę Baczewskiego strzelał w 17 minucie meczu Michał
Ogrodnik. Jego uderzenie z półobrotu nie zaskoczyło jednak bramkarza
przyjezdnych.
Przełomowym momentem spotkania była 30 minuta. Rzeszowianie po krótko
rozegranym rzucie rożnym zdobyli pierwszą bramkę. Piłka dograna z prawej
strony boiska przez Michała Ogrodnika trafiła pod nogi Sebastiana
Fedana, a ten bez przyjęcia strzałem z 5 metrów, skierował ją do siatki.
Dwie minuty później rzeszowianie przeprowadzili groźną kontrę, ale
szarżującego Piotra Krawczyka nieprzepisowo powstrzymał Szymański i
skończyło się tylko na rzucie wolnym i żółtej kartce.
W 38 minucie meczu "biało-czerwoni" podwyższyli wynik na 2:0. Po krótko
rozegranym rzucie rożnym (Rop-Ogrodnik-Rop) z piłką w polu karnym
znalazł się Kacper Rop, który uderzył futbolówkę na drugi słupek z
niezwykłą rotacją i trafił w samo okienko bramki.
Cztery minuty później "Ropek" posłał kolejnego "rogala" i po raz kolejny
odbierał gratulacje od kolegów z zespołu. Tym razem piłka po jego
dośrodkowaniu z rzutu wolnego zatoczyła szeroki łuk i po rękach
bramkarza wpadła do siatki.
Kibice nie zdążyli jeszcze ochłonąć po zagraniach Kacpra Ropa, a
podopieczni trenera Borawskiego zdobyli kolejną bramkę. W polu karnym
gości po nieprzepisowym ataku jednego z pomocników Podlasia, upadł
Michał Ogrodnik i sędzia wskazał na "wapno". Wykonawcą rzutu karnego był
sam poszkodowany. Bramkarz wyczuł jego intencje i obronił strzał z 11
metrów, ale przy dobitce był bez szans.
Rzeszowianie mieli spora przewagę również w drugiej połowie. W 55
minucie meczu szansę na hat-tricka zmarnował bohater spotkania Kacper
Rop. Pomocnik Resovii po podaniu Sebastiana Dziedzica znalazł się w
sytuacji "sam na sam" z bramkarzem Podlasia, ale jego dwa strzały nie
przyniosły oczekiwanego efektu. Za pierwszym razem uderzył prosto
w bramkarza, a przy dobitce przeniósł piłkę nad poprzeczką.
W 61 minucie meczu po rzucie rożnym na bramkę uderzał Roman Makorin, ale
piłka po jego strzale głową spadła na poprzeczkę. Goście odpowiedzieli
akcją Adama Wiraszki i strzałem z pola karnego Łukasza Sawtyruka. W 78
minucie przeprowadzili najgroźniejszą akcję w drugiej połowie
meczu. Tym razem Adam Wiraszka mocno uderzył na bramkę Pietryki, ale
piłka trafiła w boczną siatkę. Szczęścia nie mieli również w 83 minucie, kiedy piłka po strzale z główki Łukasza Mirończuka ostemplowała
rzeszowską bramkę. W 86 minucie meczu na boisku pojawił się debiutujący
w rzeszowskiej drużynie 16-letni Kamil Kowal.
|
resoviacy.pl
|
2014.03.29 | Orzeł Przeworsk - Resovia Rzeszów 1:4 (0:2)
|
82' Walat - 14' P.Krawczyk, 32' Ogrodnik, 59' Rop, 87' Świechowski
Orzeł:
Karnas, Jarosz, Sierżęga, Broda,
Ostrzywilk, Kocur, Karwacki (77' Słysz), Zagórski, Pawełek (46' Weres), Walkowicz
(46' Florek), Walat
Resovia: Pietryka (90' Tomczyk), Szkolnik,
Sękowski, Makorin, Fedan,
Dziedzic
(68' Pyrdek),
Kaliniec, Świechowski, Rop (82' Vatseba),
Ogrodnik,
P. Krawczyk
Sędzia: Jagieła (Krosno), Widzów: 700
Rzeszowianie pojechali do Przeworska z
chęcią zrehabilitowania się za nieudany mecz z Lublinianką. Pokazali
skuteczny futbol i osiągnęli swój cel, dopisując 3 punkty w tabeli.
Podopieczni Romana Borawskiego zaatakowali bramkę gospodarzy już od
pierwszych minut spotkania. W 14 minucie meczu "biało-czerwoni" zdobyli
pierwszą bramkę. Michał Ogrodnik popędził z piłką prawym skrzydłem i po
ograniu bocznego obrońcy, dośrodkował na pole karne idealnie od Piotra
Krawczyka. Napastnik Resovii strzałem z kilku metrów pokonał bezradnego
Karnasa.
W 22 minucie spotkania po raz kolejny przebojową akcją popisał się
Michał Ogrodnik. Jego szarża w polu karnym zakończyła się nieprzepisowym
wejściem jednego z obrońców Orła. Niestety przy tej sytuacji nie popisał
się sędzia główny, który posądził skrzydłowego Resovii o "boiskowe
aktorstwo" i zamiast rzutu karnego rzeszowianie otrzymali kolejną żółtą
kartkę.
W 32 minucie meczu Resovia zadała kolejny
skuteczny cios. Po rzucie rożnym wykonywanym przez Kacpra Ropa i
zamieszaniu podbramkowym piłka trafiła pod nogi Michała Ogrodnika.
Skrzydłowy Resovii podwyższył wynik na 2:0.
Po przerwie rzeszowianie nie zwalniali tempa gry i w 59 minucie
spotkania cieszyli się z kolejnej zdobytej bramki. Na 18 metrze przed
bramką Karnasa faulowany został Mateusz Świechowski i sędzia odgwizdał
rzut wolny. Jak wykorzystać takie okazje nie po raz pierwszy pokazał
Kacper Rop. Pomocnik Resovii uderzy futbolówkę w samo okienko i bramkarz
miejscowych, który najlepsze lata gry ma już chyba za sobą, nie wiele
miał do powiedzenia.
W 79 rzeszowianie zdobyli kolejną bramkę, ale sędzia główny po raz
kolejny się nie popisał odgwizdując spalonego. Kilka minut później jeden
z nielicznych błędów rzeszowskiej defensywy wykorzystał Tomasz Walat,
który strzałem z 7 metrów pokonał Marcina Pietrykę.
Podrażnienie rzeszowianie kropkę nad "i" postawili w 87 minucie meczu,
kiedy to piłka po strzale Mateusza Świechowskiego odbiła się najpierw od
poprzeczki, później pleców bramkarza gospodarzy i na koniec wpadła do
siatki.
Przewaga Resovii na boisku i pewny wynik pozwoliły trenerowi Borawskiemu
dokonać niecodziennej zmiany na pozycji bramkarza. W 90 minucie meczu
Marcina Pietrykę zastąpił Piotr Tomczyk. Po Patryku Rogu i Przemysławie
Pyrdku jest kolejnym uczniem SMS, który zadebiutował w meczu ligowy
seniorów Resovii. |
resoviacy.pl
|
2014.03.22 | Resovia Rzeszów - Lublinianka Lublin 2:2 (1:1)
|
40' Ogrodnik, 62' (k) Rop - 41' Majewski, 86' Ozimek
Resovia:
Pietryka, Szkolnik, Sękowski, Makorin, Nikanovych,
Fedan, Kaliniec, Świechowski,
Rop (81' Vatseba), Ogrodnik, Pyrdek (66' Buczek)
Lublinianka: Zapał, Mazurek, Kursa,
Kozieł, Kanarek (87' Kotowicz), Sobiech, Gawryluk, Walaszek (46' Stopa),
Kucharzewski (78' Ozimek), Majewski (81' Ręba), Kwiatkowski
Sędzia: Tucki (Zamość), Widzów: mecz bez udziału publiczności
W meczu inauguracyjnym rundy wiosennej rozgrywek III ligi
lubelsko-podkarpackiej piłkarze Resovii podejmowali na własnym stadionie
Lubliniankę. Mecz rozegrano na bocznym boisku ze sztuczną nawierzchnią
bez udziału publiczności. Puste trybuny były efektem decyzji jaką podjął
LZPN, aby ukarać rzeszowski klub za wyzwiska kibiców kierowane w stronę
sędziego Grenia podczas meczu z Izolatorem.
Mecz nie był porywającym widowiskiem. Goście przyjechali do Rzeszowa z
zamiarem wywiezienia jednego punktu i cel osiągnęli, a "biało-czerwoni"
pomimo przewagi nie przypominali zespołu z czołówki ligi.
Pierwszy i w dodatku niecelny strzał na bramkę Zapały resoviacy oddali
dopiero w 35 minucie spotkania. Trzy minuty później mocnym i celnym
strzałem przeegzaminował bramkarza gości Michał Ogrodnik. Goście
odpowiedzieli w 39 minucie meczu. Wówczas soczystym uderzeniem z
dystansu popisał się Mateusz Majewski i Marcin Pietryka ratował
miejscowych przed stratą bramki.
W 40 minucie meczu fatalny błąd popełnił jeden z defensorów Lublinianki,
który podał piłkę do wybiegającego Michała Ogrodnika. Skrzydłowy Resovii
przełożył piłkę na prawą nogę i w sytuacji sam na sam z bramkarzem
poradził sobie bez najmniejszych problemów.
Gospodarze z prowadzenia cieszyli się tylko minutę.
Goście przeprowadzili szybką akcję prawym skrzydłem. Michał Ogrodnik
pozwolił dośrodkować Mateuszowi Koziełowi, a piłkę wrzuconą na pierwszy
słupek trącił głową wbiegający Mateusz Majewski i było 1:1.
Po przerwie obraz gry niewiele się zmienił. Resovia próbowała atakować,
a goście czekali na dogodne okazje z kontry. W 59 minucie spotkania
jedna z takich akcji mogła zakończyć się kolejną bramką dla Lublinianki.
Po błędzie Piotra Szkolnika przed bramką Resovii znalazł się z piłką
Mateusz Majewski. Napastnik gości na szczęście dla miejscowych
pośpieszył się z oddaniem strzału i trafił tylko w boczną siatkę.
W 62 minucie meczu resoviacy wyszli na prowadzenie po raz drugi. Po
krótko rozegranym rzucie rożnym w polu karnym podcięty został Michał
Ogrodnik i sędzia wskazał na "wapno". Jedenastkę na bramkę zamienił
pewnym strzałem po ziemi Kacper Rop.
W 72 minucie meczu w polu karnym gości padł na murawę Mateusz
Świechowski, ale tym razem arbiter nie zareagował. Wydawać się mogło, że
Resovia pójdzie za ciosem i gra "biało-czerwonych" nabierze rumieńców. W
85 minucie meczu idealną sytuację do podwyższenia wyniku miał Sebastian
Fedan. Skrzydłowy Resovii po dośrodkowaniu Piotra Szkolnika uderzył z 5
metrów głową, ale wprost w bramkarza gości.
Przyjezdni w 86 minucie meczu przeprowadzili jedną z nielicznych akcji,
po której ustalili wynik meczu na 2:2. Lewą stroną boiska popędził z
piłką Hubert Kotowicz. Piłka po jego dośrodkowaniu i rykoszecie trafiła
na głowę Filipa Ozimka, a ten z ostrego kąta głową skierował ją do
pustej siatki.
|
resoviacy.pl
|
|
|