|
2014.11.23 | Stal Kraśnik
- Resovia Rzeszów 0:2 (0:2)
|
11' Mołdoch, 33' Dziedzic
Stal:
Kędzierski, Leziak, Mat. Matysiak, Pietroń, Skrajnowski (66' Wojtaszek),
Pokotyliuk, A. Chamera,
Szewc,
Orzeł, Ryczek, Drozd
Resovia: Pietryka, Szkolnik, Makowski, Sękowski, Wilk,
Fedan, Tabaka, Rop (89' Sadecki), Bieniasz (74' Konefał), Dziedzic, Mołdoch
(79' Pyrdek)
Sędzia: Jagieła (Krosno), Widzów: 250
Rzeszowianie nie narzekali na decyzję Podkarpackiego OZPN-u o
przedłużeniu rundy jesiennej rozgrywek piłkarskich i odnieśli kolejne z
rzędu (piąte!) zwycięstwo. "Biało-czerwoni" tym razem przywieźli komplet
punktów z Kraśnika, gdzie szkoleniowcem jest znany w Resovii (jako
piłkarz i trener) Tomasz Orłowski. Miał on spory kłopot ze
skompletowaniem kadry i w bramce pozwolił zadebiutować Adrianowi
Kędzierskiemu.
19-letni bramkarz Stali skapitulował już w 11 minucie meczu po strzale
Adriana Mołdocha. Resoviacy zdobycie gola uczcili wykonaniem
symbolicznej, piłkarskiej kołyski, która była zadedykowana Oli -
nowonarodzonej córce trenera Szymona Grabowskiego.
Gospodarze rzucili się do odrabiania strat, ale niewiele mogli wskórać w
starciu z rzeszowską defensywą, która nieprzypadkowo należy do
najlepszych w lidze. W 18 minucie meczu na bramkę Marcina Pietryki
uderzał Maksym Pokotyluk, ale posłał piłkę nad poprzeczką.
Rzeszowianie spokojnie wyczekiwali na kolejny błąd gospodarzy i w 33
minucie meczu zdobyli kolejną bramkę. Tym razem dał o sobie znać
Sebastian Dziedzic, który z dorobkiem pięciu bramek przezimuje z tytułem
najlepszego strzelca "Pasiaków".
Bramce gospodarzy zagrozili jeszcze Kacper Rop i Sebastian Fedan, ale
zabrakło dokładności i wykończenia akcji.
Po zmianie stron jeszcze śmielej zaatakowali gospodarze. W 55 minucie
meczu Pokotyliuk uruchomił Daniela Szewca i pomocnik Stali stanął przed
szansą na pokonanie Pietryki, ale po raz kolejny na stanowisku byli
środkowi obrońcy Resovii. Pod koniec meczu po raz kolejny zakotłowało
się w polu karnym Resovii. Na bramkę uderzał Adrian Chamera, który
trafił w jednego z obrońców Resovii, a dobitka Wojtaszka okazała się
niecelna.
|
resoviacy.pl
|
2014.11.15 |
Resovia Rzeszów - Motor Lublin 1:0 (1:0) / na stadionie miejskim
|
7' (k) Makowski
Resovia:
Pietryka, Wilk, Makowski,
Tabaka, Konefał, Sadecki,
Adamski,
Rop,
Grześkiewicz (46' Fedan), Mołdoch (69' Skuba, 90' Bieniasz), Dziedzic
(90' Ząbkiewicz)
Motor: Lipiec, Kazubski, Komor, Karwan, Falisiewicz (35'
Kosiarczyk), Król,
Mroczek (74' Jabkowski), Piekarski, Majewski, Wolski (56' Czułowski),
Stachyra
Sędzia: Łaszkiewicz (Zamość), Widzów: 500
Mecz rozpoczął się z 15-minutowym opóźnieniem. Był to gest działaczy
Resovii w kierunku kibiców gości, którzy mieli problemy z wyjazdem z
Lublina. Ostatecznie dotarli na stadion dopiero w 65 minucie spotkania.
Drużyna Resovii zdziesiątkowana kartkami i kontuzjami pokazała charakter
i pokonała faworyzowanych rywali 1:0. "Biało-czerwoni" zasłużyli na
słowa uznania, bo do meczu wyszli składem ze średnią wieku 20 lat (11
młodzieżowców w 18-osobowej kadrze).
Spotkanie dobrze zaczęło się dla "Pasiaków". W 7 minucie Kacper Rop
uderzył w polu karnym na bramkę przyjezdnych i piłka trafiła w rękę
Króla. Sędzia odgwizdał rzut karny dla gospodarzy, a winowajcę ukarał
żółtą kartką. Skutecznym wykonawcą "jedenastki" był Bartłomiej Makowski,
który bardzo dobrą grą w obronie zasłużył na tytuł najlepszego zawodnika
meczu.
W 12 minucie spotkania po raz kolejny zakotłowało się w polu karnym
Lipca. Tym razem Kacper Rop zagrał półgórną piłkę wzdłuż linii
bramkowej, ale żaden z jego kolegów nie zdołał zamknąć akcji. Kwadrans
później zaatakowali lublinianie, ale sytuację zażegnał Marcin Pietryka,
który pewnym wyjściem uprzedził napastnika gości.
Z czasem do głosu zaczęli dochodzić goście, którzy dłużej utrzymywali
się przy piłce. Rzeszowianie starali się rozbijać akcje lublinian i
wychodzić z zabójczymi kontratakami. W 37 minucie meczu szansę na
podwyższenie wyniku miał 17-letni Adrian Mołdoch, ale nie opanował piłki
i uderzył niecelnie.
W drugiej połowie przyjezdni długo rozgrywali piłkę, ale specjalnie nie
zagrażali bramce gospodarzy. Trafili tego dnia na pewnie grającą
rzeszowską defensywę kierowaną przez Makowskiego, który wielokrotnie
pomagał młodzieżowcom - Wilkowi i Konefałowi. W 69 minucie meczu
rzeszowianie wyszli z kolejnym kontratakiem. Tym razem na bramkę gości
uderzył mocno Daniel Wilk i bramkarz nie bez trudu wybił piłkę na rzut
rożny. Kilka minut później lubelskiego golkipera przeegzaminował
Sebastian Dziedzic.
W 76 minucie spotkania Kacper Rop za faul na rywalu otrzymał drugą żółtą
kartkę i musiał opuścić boisko. Strata rozgrywającego miała spory wpływ
na widowisko. Rzeszowianie zaczęli skupiać się na bronieniu dostępu do
własnej bramki, a tymczasem Motor z każdą kolejną minutą atakował
większą liczbą zawodników. W 88 minucie lublinianie byli bliscy
wyrównania, ale na stanowisku był Marcin Pietryka, który wybronił mocny
strzał Piotra Piekarskiego. |
resoviacy.pl
|
2014.11.11 | Resovia Rzeszów - Izolator Boguchwała 2:1 (0:1)
|
63' Dziedzic, 86' Mołdoch - 39' Bereś
Resovia:
Pietryka, Wilk, Makowski, Sękowski,
Szkolnik,
Adamski,
Sadecki (61' Mołdoch), Tabaka, Rop (46' P. Krawczyk),
Ząbkiewicz (30' Skuba), S. Dziedzic (89' Fedan)
Izolator: Kaszuba, P. Dziedzic, Burak, Dąbek, Kardyś, Bereś, A.
Wójcik (65' Cupryś), Skiba, Szymański (69' Domin), Karwat (59' Ł.
Wójcik), Tyburczy
(77' Rzeźnik)
Sędzia: Wąsik (Lublin), Widzów: 300
Rzeszowianie wyszli do meczu osłabieni
brakiem kontuzjowanych Szymona Kalińca i Konrada Domonia. Brak
podstawowych środkowych pomocników widać było już po kilkunastu minutach
gry. Przyjezdni wygrywali większość piłek w środku pola, dłużej
utrzymywali się przy piłce i to oni przejęli inicjatywę do konstruowania
akcji w pierwszej połowie spotkania.
Pierwszy na bramkę Resovii strzelał w 6 minucie Bartosz Karwat, ale jego
uderzenie pozostawiało wiele do życzenia. Rzeszowianie zbyt szybko
tracili piłkę i przez 30 minut właściwie nie zagrozili bramce Kaszuby.
Dopiero w 32 minucie spotkania mocne dośrodkowanie w pole bramkowe
posłał Piotr Szkolnik, ale bramkarz bez problemu wyłapał piłkę.
Defensywa Resovii została rozmontowana w 39 minucie meczu. Piłka
adresowana do Tyburczego trafiła ostatecznie do Michała Beresia, który
strzałem z dystansu uderzył precyzyjnie koło słupka i zmusił do
kapitulacji bramkarza "Pasiaków". Na trybunach zawrzało, bo publiczność
dopatrzyła się zagrania ręką przez Tyburczego, ale sędzia bez wahania
wskazał na środek boiska.
Prawdziwe emocje zaczęły się w drugiej części spotkania. Rzeszowianie w
47 minucie przeprowadzili szybki kontratak, ale wprowadzony po przerwie
na plac gry Piotr Krawczyk stracił piłkę i z akcji nic nie wyszło.
Napastnik Resovii wiele nie pograł, bo w 50 minucie meczu otrzymał
czerwoną kartkę za atak na nogi Adriana Buraka.
Wydawać się mogło, że osłabiona Resovia nie będzie w stanie odrobić
strat, ale rzeszowianie z każdą kolejną minutą zaczęli się budzić z
letargu i grać coraz lepiej. W 60 minucie meczu Karol Skuba popisał się
solowym rajdem prawą stroną boiska, ale żaden z jego kolegów nie doszedł
do piłki posłanej w pole karne.
Trzy minuty później rzeszowianie doprowadzili do wyrównania. Piłka po
dośrodkowaniu Piotra Szkolnika trafiła idealnie na głowę Sebastiana
Dziedzica, który zdobył swoją czwartą bramkę w sezonie. Bramka dodatkowo
zmobilizowała Resovię, ale goście już po minucie odpowiedzieli groźnym
kontratakiem. Piłkę otrzymał szybki Michał Bereś, który wykorzystał
zawahanie obrońców Resovii i znalazł się w sytuacji "sam
na sam" z Pietryką. Na szczęście napastnik gości pospieszył się ze strzałem i spudłował
o kilka centymetrów.
Rzeszowianie odetchnęli z ulgą i w końcu wzięli się do roboty, nie
zwracając uwagi na fakt, że grają w dziesięciu. W 71 minucie meczu Karol
Skuba prostopadłym podaniem wypuścił Sebastiana Dziedzica i napastnik
Resovii miał okazje zostać bohaterem meczu, ale Kaszuba szybkim
wyjściem skrócił kąt strzału i zdołał ratować Izolator przed stratą
gola.
W 84 minucie meczu ryzykownym wślizgiem popisał się Piotr Szkolnik,
który przerwał groźną akcję gości. Dwie minuty później stadion przy ul.
Wyspiańskiego oszalał z radości. "Szkolo" dośrodkował z rzutu wolnego i
Adrian Mołdoch głową skierował piłkę do siatki. Napastnik Resovii zdobył
gola na wagę trzech punktów i tym samym sprawił sobie prezent na 17-te
urodziny, które obchodzi 13 listopada.
W ostatniej minucie meczu efektownym strzałem z wolnego popisał się
jeszcze Piotr Szkolnik. Piłkę skierowaną idealnie w okolice spojenia
słupka z poprzeczką z trudem wybił bramkarz Izolatora. |
resoviacy.pl
|
2014.11.08 |
Wólczanka Wólka Pełkińska - Resovia Rzeszów 0:3 (0:1)
|
18' Tabaka, 82' (k) Szkolnik, 90' Skuba
Wólczanka:
Groch, B. Poprawa, Rybkiewicz,
A. Poprawa, Ilasz
(68' Wójcik), Padiasek
(46' Pietrasiewicz), Misiło
(84' Bober), Kocur (76' Boratyn), Gwóźdź, Lech, Pietluch
Resovia: Pietryka, Szkolnik, Makowski, Sękowski, Wilk,
Adamski, Kaliniec (10' Tabaka), Sadecki, Rop, Ząbkiewicz (75' Mołdoch),
Dziedzic
(89' Skuba)
Sędzia: Pożarowszczyk (Lublin), Widzów: 300
Resovię prowadził drugi trener
Szymon Grabowski. Maciej Huzarski oglądał mecz z trybun (kara za usunięcie z
ławki w meczu z Chełmianką).
Jako pierwszy na bramkę uderzał Radosław Adamski. W odpowiedzi Krzysztof
Pietluch zagrał prostopadłą piłkę do Macieja Lecha i w ostatniej chwili sytuację
uratował Marcin Pietryka.
Goście musieli szybko dokonać pierwszej zmiany, gdyż kontuzji nabawił się Szymon
Kaliniec. Desygnowany za niego Oleg Tabaka szybko zdobył ładnego gola głową, nie
dając żadnych szans Jackowi Grochowi. Przed przerwą Wólczanka mogła wyrównać. W
polu karnym Pietluch uderzył minimalnie obok słupka. Tak też było, gdy po
drugiej stronie potężnie huknął z dystansu Piotr Szkolnik.
Chwilę po wznowieniu z dystansu strzelał Tabaka. Gospodarze próbowali się
odgryzać, lecz próby Marka Rybkiewicza i Pietlucha były niecelne. W 58 minucie
Pietluch umieścił futbolówkę w siatce, jednak arbiter odgwizdał pozycję spaloną.
Kwadrans później Mateusz Kocur uderzył nad celem.
8 minut przed końcem Adamski dośrodkowywał w pole karne, piłka trafiła w rękę
Macieja Lecha i arbiter wskazał na „wapno”., z którego pewnym strzałem popisał
się Szkolnik.
W końcówce kolejny raz nosa do zmian pokazał trener Resovii, który wprowadził na
plac boju Karola Skubę. Nastolatek szybko zdołał zdobyć bramkę; Kacper Rop
wrzucił z rzutu rożnego w pole karne, gdzie Skuba w pierwszym kontakcie z piłką
trafił do siatki (3 gol resovaka w sezonie). |
A. Bżdżoła (Nowiny) |
2014.11.02 |
Resovia Rzeszów - Chełmianka Chełm 2:1 (2:0)
|
24' Kaliniec, 42' Makowski - 49' (k) Rusiecki
Resovia: Pietryka, Wilk, Sękowski,
Makowski, Szkolnik, Adamski,
Domoń (65' Tabaka), Kaliniec, Rop (77' P. Krawczyk), Bieniasz (26' Skuba),
Dziedzic (60' Dziedzic)
Chełmianka: Kijańczuk, Fornal, Jankowski, Borys, Fiedeń, Kycko,
Tarkowski,
Walaszek, Kobiałka,
Młynarski, Rusiecki
Sędzia: Kasperski (Lublin), Widzów: 300
W meczu sąsiadujących ze
sobą zespołów lepsi okazali się rzeszowianie, którzy pokonali rywali z
Chełma 2:1. Nie po raz pierwszy w szeregach Resovii wyróżniali się dwaj
piłkarze: po lewej stronie – Piotr Szkolnik, a po prawej - Radosław
Adamski.
Już w 4 minucie meczu „Szkolo” prostopadle podał do Adamskiego, który
przegrał pojedynek z bramkarzem gości. Przyjezdni odpowiedzieli atakiem
Rusieckiego, który powstrzymany został przez Piotra Szkolnika. Nerwowo
pod bramką Resovii zrobiło się w 14 minucie spotkania, po błędzie
Marcina Pietryki. Bramkarz Resovii otrzymał piłkę po rzucie z autu i
starał się rozegrać do jednego z defensorów, ale dosyć niefortunnie
zagrał do Tarkowskiego. Piłkarz Chełmianki nie zdołał opanować piłki i
skończyło się na strachu. Dwie minuty później na bramkę Resovii strzelał
głową Kobiałka, ale bramkarz Resovii bez problemu wyłapał piłkę.
W 24 minucie meczu rzeszowianie po raz pierwszy pokonali Kijańczuka.
Piłkę w pole karne dograł Szkolnik, a Kacper Rop starał się zatańczyć z
trzema obrońcami Chełmianki. Ostatecznie piłka wybita przed szesnastkę
trafiła prosto pod nogi wbiegającego Szymona Kalińca. Rozrywający
„Pasiaków” przymierzył dokładnie koło słupka i bramkarz gości mógł tylko
wzrokiem odprowadzić piłkę wpadającą do siatki.
Minutę wcześniej plac gry opuścić musiał kontuzjowany Dawid Bieniasz i
jak się później okazało nie była to pierwsza ofiara bezpardonowej walki
o piłkę.
W 34 minucie meczu kolejnym rajdem prawa strona popisał się Radosław
Adamski. Skrzydłowy Resovii z łatwością radził sobie z obrońcami
Chełmianki, ale gorzej było z wykończeniem akcji. Piłka lądowała na
rzucie rożnym, albo nie trafiała do żadnego z piłkarzy Resovii.
Przed przerwą podopieczni Macieja Huzarskiego osiągnęli przewagę na
boisku, jej efektem była kolejna bramka zdobyta w 42 minucie. Z rzutu
rożnego dośrodkował Kacper Rop, a Bartłomiej Makowski uprzedził
bramkarza i uderzył głową na bramkę. Piłka odbiła się od słupka i
wróciła do środkowego obrońcy „Pasiaków”, który dobitką zmusił
Kijańczuka do kapitulacji.
Goście jeszcze przed przerwą dążyli do odrabiania strat. W 45 minucie
Młynarski mocnym strzałem z 18 metrów przeegzaminował Marcina Pietrykę.
Po przerwie podopieczni trenera Bożyka zdobyli gola kontaktowego w dosyć
kontrowersyjnych okolicznościach. Piłka wrzucona w pole karne Resovii
spadła na ramię Bartłomieja Makowskiego i sędzia odgwizdał rzut karny,
wskazując zagranie ręką. Damian Rusiecki precyzyjnym strzałem koło
słupka nie dał szans bramkarzowi Resovii i goście uwierzyli, że są w
stanie ratować wynik.
W 65 minucie meczu po ostrym ataku Kobiałki plac gry opuścił
kontuzjowany Konrad Domoń. Od 75 minuty goście atakowali coraz
odważniej, a resoviacy mieli więcej miejsca pod bramką Kijańczuka. Mecz
nabrał jeszcze większego tempa. Miejscowi mieli jeszcze dwie „setki”,
ale nie potrafili wykorzystać okazji. W 79 minucie po sporym zamieszaniu
piłka trafiła na 12 metr pola karnego do Karola Skuby, ale napastnik
Resovii uderzył nad poprzeczką. Dwie minuty później nie popisał się
Radosław Adamski, który mógł wykończyć książkowy kontratak „Pasiaków”.
Szymon Kaliniec idealnie wyłożył futbolówkę niepilnowanemu Adamskiemu, a
ten strzelał dwukrotnie z kilku metrów i za każdym razem musiał uznać
wyższość golkipera gości.
|
resoviacy.pl
|
2014.10.28 | Rzemieślnik Pilzno
- Resovia Rzeszów 1:2 (0:1) (Puchar Polski)
|
87' Kłos - 10' Adamski, 81' Dziedzic
Rzemieślnik:
Wilczyński, Trela, Pydych, Tragarz, Wiśniowski, Pisarczyk, Mędrek,
Czekaj (52' Florian), Zaskalski (65' Leśniowski),
Kłos, Gawęda (52' Mazela)
Resovia: Tomczyk, Konefał, Makowski, Sękowski,
P. Krawczyk, Bieniasz (65' Róg), Domoń (46' Ząbkiewicz), Tabaka, Adamski
(46' Dziedzic), Sadecki, Skuba (46' Mołdoch)
Sędzia: Ziemba (Rzeszów), Widzów: 80
W meczu ćwierćfinałowym o Puchar Polski na szczeblu Podokręgów
Rzeszów-Dębica piłkarze Resovii pokonali IV-ligowy Rzemieślnik Pilzno
2:1. Mecz rozegrany został w Pilźnie przy trudnych warunkach
atmosferycznych spowodowanych wyjątkowo gęstą mgłą ograniczającą
widoczność.
Spotkanie dobrze zaczęło się dla rzeszowskiej jedenastki. Już w 10
minucie na listę strzelców wpisał się Radosław Adamski, który
wykorzystał błąd bramkarza gospodarzy. W pierwszej połowie dobre okazje
do podwyższenia wyniku miał jeszcze dwukrotnie Karol Skuba, ale strzelał
niecelnie.
Po przerwie dwukrotnie przed stratą bramki uratował "biało-czerwonych"
Piotr Tomczyk, który bardzo dobrze radził sobie tego dnia między
słupkami. Resoviacy też mieli swoje szanse. W 69 minucie meczu piłka po
strzale Olega Tabaki wylądowała na poprzeczce. Kilka minut później
arbiter przyznał podopiecznym Macieja Huzarskiego "jedenastkę" za
zagranie ręką w polu karnym. Wykonawca rzutu karnego był Sebastian
Dziedzic, ale jego sygnalizowany strzał nie mógł zaskoczyć
Wilczyńskiego. W 81 minucie meczu napastnik Resovii zrehabilitował się
za zmarnowaną "jedenastkę" podwyższając wynik meczu na 0:2. Asystę przy
tej bramce zaliczył Patryk Róg.
Gospodarze w 87 minucie meczu zdobyli bramkę kontaktową po strzale
20-letniego Kamila Kłosa.
|
resoviacy.pl
|
2014.09.24 | Avia Świdnik
- Resovia Rzeszów 1:0 (0:0)
|
90' Maciejewski
Avia:
Gieresz, Nowak,
Bednarek, Maciejewski, Czępiński, Krawiec (86' Starok), Sadio,
Orzędowski,
Byszewski (66' Wójcik), Oziemczuk (86' Gawron), Mazurek
Resovia: Pietryka, Szkolnik (27' Tabaka), Makowski,
Sękowski, Wilk, Ząbkiewicz (54' Dziedzic), Kaliniec, Domoń, Adamski (85'
Bieniasz), Rop,
Skuba (60' Mołdoch)
Sędzia: Łaszkiewicz (Zamość), Widzów: 100
Ostatnie wyniki Resovii przypominają system
zero-jedynkowy. Rzeszowianie doznali drugiej w tym sezonie porażki,
tracąc bramkę w ostatniej minucie spotkania. Po raz kolejny w zespole
"biało-czerwonych" widać było brak skutecznego snajpera.
Gospodarze juz w 11 minucie spotkania mieli okazję do zdobycia bramki.
Piłka po dośrodkowaniu Sebastiana Orzędowskiego trafiła do Lify Sadio,
którego strzał z 7 metrów instynktownie obronił Marcin Pietryka. W 26
minucie meczu powodu kontuzji boisko opuścił Piotr Szkolnik. Na
jego pozycji pojawił się Oleg Tabaka, który już dwie minuty później
uderzał minimalnie niecelnie na bramkę Gieresza.
Gospodarze odpowiedzieli strzałem Adama Nowaka w 32 minucie. W ostatnich
minutach pierwszej połowy meczu dwukrotnie w sytuacji bramkowej znalazł
się Karol Skuba. W 35 minucie otrzymał dokładne podanie od Kacpra Ropa,
ale nieczysto trafił w piłkę, a w kolejnej akcji po podaniu Ząbkiewicza
fatalnie spudłował.
W 62 minucie meczu "setkę" mieli gospodarze. Po błędzie obrońców Resovii
w sytuacji sam na sam z bramkarzem znalazł się Orzędowski. 29-letni
wychowanek Avii pośpieszył się ze strzałem i trafił prosto w Marcina
Pietrykę. Dwie minuty później miał kolejną okazję do zdobycia bramki i
tym razem również przegrał pojedynek z "Cinkiem".
Wydawać się mogło, że mecz zakończy się bezbramkowym remisem, ale
miejscowi wykorzystali błąd rzeszowskiej drużyny i w 90 minucie pokonali
rzeszowskiego bramkarza. Resoviacy w ostatniej minucie zamiast przenieść
grę pod bramkę rywali postanowili rozgrywać piłkę. Oleg Tabaka podawał
do Sebastiana Dziedzica, a ten faulował rywala. Z rzutu wolnego z prawej
strony boiska dośrodkował Adam Nowak i piłka trafiła do zamykającego
dośrodkowanie Michała Maciejewskiego. Doświadczony obrońca Avii z 3
metrów wpakował piłkę do siatki, dając swojemu zespołowi 3 punkty.
|
resoviacy.pl
|
2014.10.19 | Tomasovia Tomaszów Lub.
- Resovia Rzeszów 0:1 (0:0)
|
Tomasovia Tomaszów Lub. - Resovia Rzeszów 0:1 (0:0)
81' Mołdoch
Tomasovia:
Ł. Bartoszyk, Joniec, Karwacki, Misztal,
Raczkiewicz, Skiba, Groborz, Smoła, Słotwiński
(56' Hajnas), Szuta (74' Kłos), Żurawski
Resovia:
Pietryka, Szkolnik, Sękowski, Makowski,
Wilk, Bieniasz (30' Rop), Domoń, Tabaka (46' Ząbkiewicz), Kaliniec,
Adamski (74' Dziedzic), Skuba (61' Mołdoch)
Sędzia: Mroczek (Mielec), Widzów: 500
W rzeszowskich "Pasiakach" coraz więcej do
powiedzenia mają młodzieżowcy. Do grona wychowanków Szkoły Mistrzostwa
Sportowego Resovia, którzy zapewnili punkty drużynie seniorów dołączył
Adrian Mołdoch. 16-letni wychowanek Resovii do tej pory grał w zespole
Macieja Huzarskiego niewiele, ale w Tomaszowie Lubelskim udowodnił, że
warto na niego stawiać. Razem z innymi uczniami SMS-u Karolem Skubą i
Dawidem Bieniaszem w przyszłości może stanowić o sile zespołu z ulicy
Wyspiańskiego.
Mecz nie należał do wybitnych widowisk, ale rzeszowianie częściej byli
przy piłce i odnieśli skromne, ale zasłużone zwycięstwo. Sygnał do ataku
dał w 10 minucie spotkania Szymon Kaliniec, który efektownym strzałem z
rzutu wolnego postraszył Łukasza Bartoszyka. Ten sam zawodnik 10 minut
później (po dośrodkowaniu Szkolnika) próbował zaskoczyć bramkarza
gospodarzy strzałem z główki, ale posłał piłkę obok bramki.
W 37 minucie spotkania "biało-czerwoni" po raz kolejny zagrozili bramce
gospodarzy. Tym razem uderzał Oleg Tabaka i ostatecznie piłka trafiła
pod nogi Adamskiego, ale skrzydłowy Resovii zbyt daleko sobie ją
wypuścił i z akcji nic nie wyszło.
W 43 minucie meczu za głowy złapali się piłkarze Tomasovii. Na bramkę
Resovii strzelał Damian Karwacki i tylko osobie wiadomym sposobem Marcin
Pietryka zdołał odbić futbolówkę zmierzająca do siatki. W niezłej formie
był również tego dnia bramkarz miejscowych, który w 45 minucie meczu
wygrał pojedynek z Kacprem Ropem.
Po przerwie ponownie zaatakowali resoviacy. W 47 minucie na bramkę
Bartoszyka ponownie uderzał Rop. Dwie minuty później Kaliniec wypuścił
Adamskiego i rzeszowianie cieszyliby się z gola, gdyby nie Piotr Joniec,
który w ostatniej chwili wybił futbolówkę.
Rzeszowianie osiągnęli cel w 81 minucie spotkania po akcji rezerwowych.
Jakub Ząbkiewicz dośrodkował z prawej strony boiska idealnie na głowę
Adriana Mołdocha, a ten precyzyjnym strzałem na pierwszy słupek zmusił
bramkarza do kapitulacji.
Rzeszowianie po zdobytej bramce poczuli się zbyt pewni siebie i w
doliczonym czasie gry o mały włos nie zostali skarceni. Piłkę jak na
tacy otrzymał Karol Groborz, ale zamiast spokojnie przymierzyć, huknął z
całej siły i fatalnie spudłował.
|
resoviacy.pl
|
2014.10.12 |
Resovia Rzeszów - JKS 1909 Jarosław 1:0 (0:0)
|
73' Bieniasz
Resovia: Pietryka, Szkolnik,
Sękowski, Makowski, Wilk, Adamski (68' Dziedzic),Tabaka, Domoń, Kaliniec
(90' Ząbkiewicz), Bieniasz (81' Sadecki), Skuba (60' P. Krawczyk)
JKS: Cisek, Puńko, Gliniak, Saramak, Kłak,
Soczek (63' Oziębło), Fedor, Bańka, Jurczak (58' Sobczak), Raba, Świst
(63' Tyrawski)
Sędzia: Pająk (Mielec), Widzów: 800
Pojedynki Resovii z Jarosławskim Klubem Sportowym od lat są bardzo
emocjonujące. Nie inaczej było i tym razem. Rzeszowianie w końcu zagrali
dobry mecz i zgarnęli pełna pulę punktów, pokonując rywala z ligowej
górnej półki. „Biało-czerwoni” od pierwszego gwizdka byli zespołem
aktywniejszym. Już w 5 minucie bohaterem meczu mógł zostać Radosław
Adamski. Skrzydłowy „Pasiaków” wykorzystał kiks Bartłomieja Gliniaka i
popędził z piłką na bramkę Ciska. Czasu miał wiele zarówno na strzał jak
również na podanie. Ostatecznie zagrał bardzo niecelnie za plecy
wbiegającego w pole karne Skuby i goście odzyskali piłkę.
Jarosławianie nie ograniczali się do obrony własnej bramki. Starali się
rozgrywać piłkę i prostopadłymi podaniami przenosić grę pod pole karne
Resovii. W 33 minucie meczu w polu karnym gospodarzy zrobiło się
groźnie, ale napastnikowi gości odskoczyła piłka. Rzeszowianie
odpowiedzieli strzałem z główki Karola Skuby, który posłał piłkę pół
metra od słupka. W 43 minucie meczu ponownie dał znać o sobie Adamski,
który atomowym strzałem postraszył bramkarza gości. Minutę później
gospodarze mieli kolejną okazję do zdobycia bramki. Tym razem w roli
środkowego napastnika znalazł się Bartłomiej Makowski. Środkowy obrońca
Resovii otrzymał podanie od Skuby, ale trafił nieczysto w piłkę i jego
strzał z 11 metrów pozostawiał wiele do życzenia.
W ostatniej akcji przed gwizdkiem na przerwę resoviakom udało się
pokonać Ciska, ale sędzia wskazał strzelca (Dawida Bieniasza) na pozycji
spalonej.
Na drugą połowę meczu goście wyszli zdecydowanie odważniej. Mieli jednak
problemy z rozmontowaniem rzeszowskiej defensywy i próbowali strzałów z
dystansu.
W 72 minucie spotkania „biało-czerwoni” zdobyli bramkę na wagę 3
punktów. Inicjatorem akcji był Sebastian Dziedzic, który wypuścił „w
uliczkę” Dawida Bieniasza, a ten jak rasowy napastnik zabrał się z piłką
i uderzył idealnie koło słupka. Była to pierwsza bramka wychowanka
Stali Łańcut w barwach Resovii, który sprawił sobie prezent na
zbliżające się 18-te urodziny.
Goście po stracie gola rzucili się do odrabiania strat, ale niewiele
wskórali. W 79 minucie z wolnego uderzał Maciej Saramak, ale bramkarz „Sovii”
był na stanowisku i wynik meczu nie uległ zmianie.
|
resoviacy.pl
|
2014.10.07 | Pogoń Leżajsk
- Resovia Rzeszów 2:3 (2:1) (Puchar Polski)
|
21' Lebioda, 25' Kusy - 43' Skuba, 48' Kaliniec, 58' Domoń
Pogoń:
Pietrycha, Warenica, Bubiłek (46' Murawski), Bucior, Bukowski, Lebioda
(46' Fabianowski), Gilar, Kusy, Maruszak (60' Kasprzak), Czarniecki,
Dąbek
Resovia:
Tomczyk, M. Krawczyk (46' Domoń), Sękowski, Makowski, Konefał, Dziedzic
(46' Kaliniec), Sadecki (75' Tabaka), Rop, P. Krawczyk, Mołdoch (46'
Adamski),
Skuba (56' Szkolnik)
Sędzia: Ziemba (Rzeszów), Widzów: 60
W meczu III rundy Pucharu Polski Podokręgów Rzeszów-Dębica rzeszowianie
pokazali dwa różne oblicza. W pierwszej połowie spotkania
"biało-czerwoni" zmarnowali kilka dobrych sytuacji do zdobycia bramki i
sami dali sobie strzelić dwa gole.
Już w 5 minucie spotkania Sebastian Dziedzic miał dogodną okazję do
pokonania bramkarza "Piwoszy". Kilkanaście minut później na bramkę
Pietrychy strzelali kolejno Piotr Krawczyk i Karol Skuba, ale również
bez efektu bramkowego.
Gospodarze odpowiedzieli uderzeniem Krystiana Lebiody w 18 minucie
meczu. Grający trener Pogoni uderzył mocno, ale minimalnie niecelnie.
Trzy minuty później był już bezbłędny i po szybkim kontrataku zmusił do
kapitulacji Piotra Tomczyka.
W 25 minucie meczu Pogoń podwyższyła wynik meczu na 2:0 po sprytnie
rozegranym rzucie wolnym i strzale Daniela Kusego. Dziesięć minut
później rzeszowianie mieli sporo szczęścia, bo piłka po uderzeniu
jednego z zawodników Pogoni wylądowała na poprzeczce. W 42 minucie meczu
w sytuacji sam na sam z bramkarzem Resovii znalazł się Arkadiusz Dąbek,
który ostatecznie przestrzelił koło słupka.
W 43 minucie meczu przebudzili się "biało-czerwoni". Piłkę z rzutu
wolnego wrzucił w pole karne Kacper Rop i Karol Skuba głową zdobył
bramkę kontaktową.
W przerwie meczu piłkarze Resovii musieli usłyszeć mocne słowa od
trenerów, bo po zmianie stron zabrali się do roboty. Na boisku pojawili
się zmiennicy, którzy poprawili grę zespołu i na efekty nie trzeba było
długo czekać. W 48 minucie meczu Szymon Kaliniec efektownym strzałem z
dystansu doprowadził do wyrównania. Trzy minuty później Adam Sadecki
obsłużył idealnym podaniem Piotra Krawczyka, który fatalnie przestrzelił
w stuprocentowej sytuacji. Resovia z każdą kolejną minutą zwiększała
napór na bramkę gospodarzy, ale jednocześnie raziła nieskutecznością. W
58 minucie meczu goście przechylili losy meczu na swoją korzyść. Po
dośrodkowaniu z rzutu rożnego na bramkę Pietrychy uderzał Piotr Krawczyk
i bramkarz wyszedł z opresji, ale przy dobitce Konrada Domonia był
bezradny i po raz trzeci wyjmował piłkę z siatki. W ostatnich minutach
meczu na bramkę gospodarzy strzelali jeszcze Kaliniec, Rop i Adamski,
ale wynik nie uległ zmianie.
|
resoviacy.pl
|
2014.10.04 | Karpaty Krosno
- Resovia Rzeszów 2:1 (2:0)
|
17' Walaszczyk, 21' (k) Madeja - 81' Adamski
Karpaty:
Hajduk, Jarząb, Chmielowski, Kolbusz, Kapuściński, Zych,
Sikorski (90' T. Kasperkowicz), Walaszczyk
(81' Kozubal), Krzysztoń (51' Popielarz), Madeja
(72' Ovchar), Buczek
Resovia: Pietryka, Wilk, Tabaka (30' Skuba), Sękowski,
Szkolnik,
Adamski, Kaliniec, Domoń, M. Krawczyk (46' Dziedzic), Sadecki (80'
Mołdoch), Rop
(64' P. Krawczyk)
Sędzia: Mroczek (Mielec), Widzów: 1000
Piłkarze Resovii wrócili z Krosna bez punktów, a załatwili ich byli
piłkarze "Pasiaków" - Kamil Walaszczyk i Bartosz Madeja. Pierwsza połowa
meczu należała do gospodarzy, którzy stworzyli sobie mnóstwo okazji
strzeleckich i dwukrotnie zmusili Marcina Pietrykę do kapitulacji.
Sygnał do ataku dał miejscowym w 4 minucie Bartłomiej Buczek, który
uderzył minimalnie koło słupka z 16 metrów.
W 8 minucie meczu odpowiedzieli rzeszowianie akcją Daniela Wilka, który
dośrodkował z lewej strony pola karnego wzdłuż linii bramkowej na głowę
Kacpra Ropa, a ten w dogodnej sytuacji nieczysto trafił w piłkę. Pod
bramką "biało-czerwonych" groźnie było głównie po wrzutkach Kamila
Walaszczyka i prostopadłych podaniach Bartosza Madei. W 15 minucie
spotkania Walaszczyk dorzucił piłkę idealnie na nogę Sylwestra
Sikorskiego, a ten strzelił z woleja mocno, ale bardzo niecelnie.
Gospodarze coraz pewniej poczynali sobie przed polem karnym Resovii. W
17 minucie meczu Bartosz Madeja wypuścił prostopadłym podaniem Kamila
Walaszczyka, a ten w sytuacji sam na sam z bramkarzem Resovii uderzył
bezbłędnie, koło prawego słupka. Obrońcy Resovii sygnalizowali pozycję
spaloną, ale sędzia Tomasz Mroczek wskazał na środek boiska.
Cztery minuty później gospodarze cieszyli się z kolejnej bramki, również
kontrowersyjnej. Zaczęło się od zabawy z piłką Szymona Kalińca na 20
metrze przed polem karnym. Rozgrywającemu Resovii piłkę odebrał Madeja i
natychmiast zagrał do Walaszczyka, a ten wypuścił na czystą pozycję
Bartłomieja Buczka. Napastnik Karpat upadł w polu karnym podcięty przez
Marcina Pietrykę i sędzia Mroczek wskazał na "wapno". Rzeszowianie
ruszyli w stronę sędziego liniowego, bo byli pewni, że wcześniej złapali
faulowanego piłkarza na pozycji spalonej. Niewiele wskórali, a stracili
drugiego trenera, którego arbiter wysłał na trybuny. Bartosz Madeja
strzałem z rzutu karnego podwyższył wynik na 2:0.
Resoviacy mieli okazję na bramkę kontaktową w 27 minucie meczu po akcji
Radosława Adamskiego, który po podaniu Szkolnika wpadł z piłką w pole
karne, ale naciskany przez obrońcę fatalnie przestrzelił. Przed przerwą
kilka razy groźnie było jeszcze w polu karnym Resovii. Najlepszą okazję
do podwyższenia wyniku miał Madeja, który po dośrodkowaniu Walaszczyka
trafił piłką w słupek.
Drugą połowę gospodarze zagrali spokojnie, czekając na dogodne okazje z
kontrataku. Resovia dążyła do zdobycia bramki kontaktowej, ale akcje
rzeszowian przypominały bicie głową w mur. W 68 minucie meczu Piotr
Krawczyk próbował uderzyć z woleja, ale jego strzał pozostawiał wiele do
życzenia. Gospodarze odpowiedzieli soczystym strzałem z 30 metrów Kamila
Walaszczyka.
W 81 minucie rzeszowianie zdobyli bramkę kontaktową po rzucie rożnym i
strzale z główki Radosława Adamskiego. "Biało-czerwoni" uwierzyli, że są
w stanie doprowadzić do remisu, wzięli się do roboty i pod bramką
Hajduka zrobiło się kilka razy gorąco. Po jednym ze stałych fragmentów
gry w polu karnym gospodarzy upadł Łukasz Sękowski. Resoviacy domagali
się rzutu karnego - wskazując, że był powstrzymywany za koszulkę. Niestety arbiter nie
był tak aktywny jak w pierwszej połowie i zignorował całe zamieszanie. W
ostatnich minutach meczu bramkarz Karpat popisał się fenomenalnym
refleksem przy strzale Szymona Kalińca i punkty zostały w Krośnie.
|
resoviacy.pl
|
2014.09.27 |
Resovia Rzeszów - Lublinianka Lublin 1:1 (0:0)
|
89' Skuba - 80' Kanarek
Resovia:
Pietryka, Wilk (82' Bieniasz), Sękowski, Tabaka, Szkolnik, Dziedzic,
(46' Ząbkiewicz), Kaliniec,
Domoń, Rop,
Grześkiewicz (46' Adamski), P. Krawczyk (46' Skuba)
Lublinianka: Zapał,
Ręba (63' Kwiatkowski), Kursa, Mazurek, Kanarek, Skoczylas, Zabielski,
Kotowicz (88' Tomczuk), Gąsior, Kucharzewski, Stępień
(67' Gawrylak)
Sędzia: Sitkowski (Biała Podlaska), Widzów: 400
Piłkarze Resovii dawno nie zaprezentowali
się tak słabo na własnym stadionie. Rzeszowianie mieli zacząć wygrywać,
a tymczasem dosyć szczęśliwie zremisowali oddając na bramkę gości tylko dwa
celne strzały.
Najlepszą okazję do zdobycia bramki miał w 5 minucie meczu Konrad Domoń.
Piłka po dośrodkowaniu z rzutu rożnego dosyć niespodziewanie trafiła do
stojącego na 6 metrze pomocnika Resovii, ale nie zdołał jej opanować i
skończyło się na kolejnym rzucie rożnym.
W 30 minucie meczu zabawa defensorów Resovii z piłką mogła zakończyć się
stratą bramki. Futbolówkę przed polem karnym przejął napastnik
Lublinianki i soczystym strzałem postraszył Marcina Pietrykę. Kibice
mogli jednak odetchnąć z ulgą, bo piłka o centymetry minęła słupek.
Goście z każdą kolejną minutą meczu grali coraz odważniej,
wykorzystywali niedokładne zagrania "Pasiaków" i groźnie kontrowali.
Rzeszowscy defensorzy mieli problemy z upilnowaniem wszędobylskiego
Huberta Kotowicza. Wychowanek Górnika Łęczna kilka razy "zatańczył" z
obrońcami Resovii.
W 40 minucie meczu jeden z nielicznych kontrataków przeprowadzili
"biało-czerwoni". Z piłką szarżował Sebastian Dziedzic, ale
przekombinował z dryblingiem i stracił piłkę. W 44 minucie efektownym
strzałem popisał się Przemysław Gąsior i Marcin Pietryka z trudem
ratował swój zespół przed stratą bramki.
Po przerwie na murawie pojawili się zmiennicy (Skuba, Ząbkiewicz,
Adamski), którzy mieli obudzić zespół do intensywniejszej pracy. Przez
kwadrans wydawać się mogło, że wprowadzą w grze Resovii nową jakość. W
58 minucie meczu Radosław Adamski popędził z piłką w stronę bramki
rywali, minął dwóch piłkarzy Lublinianki, ale trzeciego faulował. W 62
minucie meczu zakotłowało się w polu karnym gospodarzy. Po raz kolejny
Kotowicz zakręcił obrońcami Resovii, ale do jego podania wzdłuż bramki
nie doszedł żaden z piłkarzy Lublinianki. Resovia odpowiedziała strzałem
Łukasza Sękowskiego. Obrońca Resovii po dośrodkowaniu z rzutu rożnego
strzelił głową, ale piłka po odbiciu od ziemi poszybowała nad
poprzeczką.
W 80 minucie goście przeprowadzili akcję, po której uwierzyli, że z
Rzeszowa mogą wywieźć nie tylko jeden, ale trzy punkty. Wrzutka
Kotowicza trafiła do Przemysława Kanarka, który strzałem z główki (na
raty) pokonał Marcina Pietrykę.
Resovia zdołała wyrównać w 89 minucie meczu po strzale Karola Skuby.
Akcję bramkową zainicjował wrzutką wzdłuż linii bramkowej Kacper Rop. Do
piłki wyskoczył Dawid Bieniasz, a obrońca Lublinianki wybił futbolówkę
prosto do Karola Skuby.
Rezerwowy Resovii wykorzystał zamieszanie podbramkowe i strzałem po
ziemi zmusił do kapitulacji Zapałę. Goście sygnalizowali pozycję
spaloną, wskazując na leżącego przed bramkarzem Bieniasza, ale sędzia
główny po konsultacji z liniowym ostatecznie uznał bramkę.
|
resoviacy.pl
|
2014.09.24 |
Sokół Sieniawa -
Resovia Rzeszów 1:1 (0:0)
|
60' Hass - 47' Szkolnik
Sokół: Kukulski, Siwyj, Skała, M. Padiasek (70' Zajchowski), S. Padiasek, Bigas,
Dziekan, Wilusz
(76' Bursztyka), Malyk (87' Flis), Jędryas (12' Hass), Adamczyk
Resovia: Pietryka, Szkolnik, Tabaka, Sękowski, Bieniasz (46'
Dziedzic), Rop, Domoń, Kaliniec, Adamski (46' Skuba), P. Krawczyk (79'
Ząbkiewicz)
Sędzia: Mroczek (Mielec), Widzów: 300
W zaległym spotkaniu 9 kolejki zdecydowanie bliżsi zgarnięcia kompletu
punktów byli gospodarze, którzy jednak w samej końcówce nie wykorzystali
idealnej wręcz 200-procentowej okazji bramkowej. Mecz nabrał rumieńców
dopiero po przerwie. Tuż po wznowieniu gry Skuba z prawej strony zagrał
na 16 metr do pozostawionego bez opieki Szkolnika, ten zaś płaskim
strzałem w długi róg nie dał żadnych szans miejscowemu golkiperowi.
Niezrażeni utratą gola gospodarze mocno zabrali się za odrabianie strat
i na efekty tego nie trzeba było zbyt długo czekać. Najpierw Adamczyk z
pola karnego przymierzył w poprzeczkę. Chwilę później dośrodkowanie z
rzutu rożnego autorstwa Wilusza na bramkę zamienił Hass. W 78 minucie
futbolówka po strzale Sebastiana Padiaska z wolnego ponownie wylądowała
na poprzeczce.
|
hm, Super Nowości |
2014.09.17 | Galicja Chmielnik
- Resovia Rzeszów 0:1 (0:0) (Puchar Polski)
|
90' Tabaka
Resovia:
Tomczyk (46' Gąsior), M. Krawczyk, Tabaka, Konefał, Bieniasz, Mołdoch
(75' Adamski), Grześkiewicz, Dziedzic, Sadecki, Ząbkiewicz, Róg (65' Skuba)
Sędzia: Żuczek (Nowa Sarzyna), Widzów: 180
Piłkarze Resovii o meczu II rundy Pucharu
Polski, rozegranym w Chmielniku będą chcieli jak najszybciej zapomnieć.
"Biało-czerwoni" rozegrali bardzo słaby mecz i o tym, że zagrają w
kolejnej rundzie rozgrywek zadecydował strzał w ostatnich sekundach
spotkania.
W pierwszej połowie mecz toczył się głównie na połowie rywali, ale gra
"z klepy" na nierównym boisku z góry skazana była na porażkę, a
indywidualne dryblingi "Pasiaków" były raczej przejawem bezradności i do
niczego nie prowadziły. Strzały z dystansu również nie należały do
takich, które mogłyby sprawić kłopot bramkarzowi Galicji.
W pierwszej połowie meczu na bramkę gospodarzy strzelali Dziedzic,
Sadecki i Bieniasz, ale za każdym razem golkiper Galicji wychodził bez
trudu z opresji. W 28 minucie ciekawą akcję przeprowadzili Grześkiewicz,
Bieniasz i Dziedzic, ale strzał tego ostatniego został zablokowany przez
obrońcę. Gospodarze odpowiedzieli groźną akcją w 31 minucie, ale
bramkarz Resovii popisał się udaną interwencją.
Najlepszą okazję do zdobycia bramki Resovia miała w 37 minucie meczu. Na
bramkę Mateusza Gnatowskiego strzelali na raty Sebastian Dziedzic i
Patryk Róg, ale bramkarz Galicji (wychowanek Resovii) nie dał się
zaskoczyć. Po przerwie akcji bramkowych było jak na lekarstwo, a w
ostatnich minutach spotkania to gospodarze przy odrobinie szczęścia
mogli umieścić piłkę w siatce.
Rzeszowianie zdobyli bramkę dająca im zwycięstwo w ostatnich sekundach
meczu. Piłkę z rzutu rożnego dośrodkował Alan Grześkiewicz, a Oleg
Tabaka strzałem z główki przelobował bramkarza miejscowych.
|
resoviacy.pl
|
2014.09.13 | Resovia Rzeszów - Wisłoka Dębica 1:0 (0:0)
|
72' Skuba
Resovia:
Pietryka, Wilk, Sękowski, Tabaka, Szkolnik, Adamski (58' M. Krawczyk),
Domoń, Kaliniec, Bieniasz (58' Dziedzic) Rop (64' Skuba), P. Krawczyk
(89' Sadecki)
Wisłoka: Ćwiczak, Rokita, Bieszczad, Remut, Oślizło,
Pęcak
(71' Konik), Konrad, Podlasek, Barycza, Wolański, Kantor
Sędzia: Mroczek (Mielec), Widzów: 999
Rzeszowianie w meczu 8 kolejki III ligi
lubelsko-podkarpackiej zdobyli komplet punktów, ale zwycięstwo nie
przyszło im łatwo. Do 72 minuty męczyli się z Wisłoką Dębica, której
trener Mirosław Kalita narzekał na wyjątkowo krótką ławkę rezerwowych.
Swoje problemy mają również "biało-czerwoni". Z kadry wypadli
kontuzjowani Sebastian Fedan i Bartłomiej Makowski i w kolejnym meczu
widać było, że w zespole brakuje snajpera z prawdziwego zdarzenia.
Tym razem 3 punkty "biało-czerwoni" zawdzięczają 16-letniemu Karolowi
Skubie, który wszedł na boisko w 64 minucie. Resoviacy przez większą
część meczu posiadali przewagę, ale nie potrafili postawić kropki nad
"i". W pierwszej połowie spotkania kilka efektownych akcji prawym
skrzydłem przeprowadził Radosław Adamski, jednak dogrywane przez niego
piłki nie trafiały do napastników. W 35 minucie przypomniał o sobie były
piłkarz Resovii, a obecnie napastnik Wisłoki - Dariusz Kantor. 27-letni
piłkarz poirytowany monotonnym przebiegiem spotkania strzałem z 25
metrów postraszył Marcin Pietrykę.
W drugiej połowie meczu rzeszowianie męczyli się z atakiem pozycyjnym, a
goście spokojnie oczekiwali na zabójczy kontratak. W 56 minucie na
bramkę gości uderzał z dystansu Szymon Kaliniec, ale Ćwiczak (nie bez
problemów) wyłapał piłkę. Dwie minuty później coś ruszyło w grze
ofensywnej Resovii, a sygnał do ataku dał Sebastian Dziedzic. Napastnik
Resovii znalazł się w dogodnej sytuacji przed bramką gości, ale jego
strzał z lewej nogi pozostawiał wiele do życzenia. W 64 minucie meczu
zakotłowało się w polu karnym gości. Po dośrodkowaniu Szkolnika na
bramkę rywali uderzali kolejno: Domoń, Tabaka i Rop, ale trafiali
głównie w nogi defensorów Wisłoki.
W 72 minucie miejscowym w końcu udało się rozmontować defensywę gości.
Konrad Domoń dograł do Karola Skuby, a ten bez ceregieli, zewnętrzną
częścią stopy uderzył piłkę po ziemi i trafił idealnie koło słupka.
Rezerwowy Resovii zdobył swoją pierwszą bramkę na III-ligowych boiskach.
W 81 minucie ten sam zawodnik mógł podwyższyć swoje konto strzeleckie,
ale tym razem zabrakło precyzji.
Pięć minut później kibice Resovii zgromadzeni na stadionie złapali się
za głowy, po zmarnowanej okazji Szymona Kalińca. Rzeszowianie wyszli z
kontratakiem i Miłosz Krawczyk wyłożył "jak na patelni" piłkę
rozgrywającemu "Pasiaków", a ten w sytuacji sam na sam z bramkarzem,
strzelił prosto w niego.
|
resoviacy.pl
|
2014.09.10 | Orlęta Radzyń Podlaski - Resovia Rzeszów 1:1 (1:1)
|
6' (sam.)
Wilk -
2' P. Krawczyk
Orlęta:
Wasiluk, Leszkiewicz
(69' Szymala), Jakubiec, Zarzecki, Komar, Melnychuk
(86' Król), Borysiuk,
Kot, Tymosiak, Zmorzyński, Maca (64' Adison)
Resovia: Pietryka, Wilk, Sękowski, Tabaka,
Szkolnik, (56' Ząbkiewicz),
Adamski, Domoń, Kaliniec, Rop (82' Dziedzic), Sadecki (54' Skuba, 84'
Róg), P. Krawczyk
Sędzia: Łaszkiewicz (Zamość), Widzów: 300
Kibice Resovii nie zdążyli jeszcze dojechać do oddalonego o 240 km
Radzynia Podlaskiego, a wynik meczu już został rozstrzygnięty.
Rzeszowianie wyszli na prowadzenie w 2 minucie spotkania. Piłkę na linii
pola karnego wywalczył Szymon Kaliniec i dośrodkował po ziemi wzdłuż
bramki. Akcję skutecznie zamknął Piotr Krawczyk i "biało-czerwoni" mogli
cieszyć się z prowadzenia. Radość Resovii nie trwała jednak długo. W 6
minucie spotkania gospodarze doprowadzili o wyrównania po niefortunnej
interwencji Daniela Wilka. Obrońca Resovii starał się wybić piłkę
skierowaną w stronę bramki przez Piotra Zmorzyńskiego i trafił pod
poprzeczkę.
Pierwsza połowa była w miarę wyrównana, ale to gospodarze stworzyli
sobie więcej akcji bramkowych. Marcina Pietrykę do interwencji
zaangażowali w tej części gry: Tomasz Tymosiak, Rafał Borysiuk i Piotr
Zmorzyński. Bramkarza miejscowych strzałem z dystansu postraszył Adam
Sadecki.
Po przerwie rzeszowianie długo rozgrywali piłkę w ataku pozycyjnym i pod
bramką Wasiluka groźnie było głównie po wrzutkach Piotra Szkolnika.
Bramkarz gospodarzy uratował swój zespół przed strata gola po strzale z
pola karnego Jakuba Ząbkiewicza.
Gospodarze wykorzystując ofensywną grę Resovii mieli sporo miejsca pod
polem karnym Marcina Pietryki. Stworzyli sobie mnóstwo okazji, po
których mogli pokusić się o gola. Razili jednak nieskutecznością. Po
jednym ze strzałów Tymosiaka piłka wylądowała na słupku. Dobre okazje do
podwyższenia wyniku mieli również Adison Pereira Rafał Borysiuk i Adrian
Zarzecki. Wynik meczu do końca nie uległ jednak zmianie.
|
resoviacy.pl
|
2014.09.06 | Resovia Rzeszów - Stal Rzeszów 1:1 (1:0) / na stadionie miejskim
|
38' Kaliniec - 89' Szczoczarz
Resovia:
Pietryka, Szkolnik, Sękowski,
Makowski (58' Tabaka), Wilk, P. Krawczyk (46' Dziedzic), Domoń, Kaliniec,
Sadecki, Adamski, Rop (90' Skuba)
Stal Rz.:
Lewandowski, Suswam, Bednarczyk, Drelich (72' Szczoczarz),
K. Hus (56' Drożdżal), Szymański (60' Murawski),
Jędryas, Lisańczuk (68' Karwacki), Brocki, Jakubowski, Prędota
Sędzia:
Pożarowszczyk (Lublin),
Widzów:
2650
Rzeszowskie derby nie były meczem
pięknym, ale na brak emocji kibice narzekać nie mogli. W Resovii po
słabym meczu w Przeworsku dało się odczuć pewien niepokój, a biorąc pod
uwagę pięć bramek strzelonych przez "stalowców" Tomasovii - jasne było,
że trenerzy "Pasiaków" będą mieli twardy orzech do zgryzienia. Dodatkowo
na kilka dni przed meczem z kadry wypadł Sebastian Fedan, który doznał
na jednym z treningów ciężkiego urazu.
Już po kilku minutach od pierwszego gwizdka okazało się, że jak zwykle
mecz derbowy to będzie walka o każdy metr boiska. Stalowcy dłużej
utrzymywali się przy piłce, ale trafili tego dnia na dobrze grających
obrońców Resovii i przez 90 minut nie stworzyli sobie akcji bramkowej.
Tymczasem Resovia stworzyła trzy akcje, po których aż prosiło się o
gola. W 34 minucie spotkania bliski strzału życia był Piotr Szkolnik.
Kapitan Resovii uderzył z rzutu wolnego z 34 metrów na bramkę
Lewandowskiego i trafił w słupek. Piłkę starali się jeszcze dobijać
Szymon Kaliniec i Kacper Rop, ale skończyło się jedynie na rzucie
rożnym. W 38 minucie meczu trybuna stadionu miejskiego zajmowana przez
kibiców Resovii oszalała z radości. Sprawcą euforii był wychowanek
"Pasiaków" Szymon Kaliniec. Akcję zaczął Bartłomiej Makowski, który
stojąc tyłem do bramki, wrzucił piłkę w pole karne za plecy obrońców. Do
futbolówki dopadł Radosław Adamski i kąśliwym strzałem zmusił do
interwencji bramkarza Stali. Do odbitej piłki dopadł jeszcze w polu
bramkowym Kaliniec i z 4 metra wpakował piłkę do siatki. Przed przerwą
po jednym z kontrataków Radosław Adamski wślizgiem starał się wbić piłkę
do siatki, ale skutecznie przeszkodził mu nigeryjski obrońca Stali
Suswam.
Po zmianie stron Stalowcy próbowali zaskoczyć Marcina Pietrykę strzałami
z dystansu. Groźnie strzelali głównie Sebastian Brocki i Peter Suswam.
Resovia zbyt szybko traciła piłkę, ale podobnie jak w pierwszej połowie
to "biało-czerwoni" byli bliscy zdobycia gola. W 63 minucie spotkania
Kacper Rop zakręcił trzema obrońcami Stali i uderzył instynktownie z 11
metrów na długi słupek, ale trafił nieczysto w piłkę i Lewandowski mógł
odetchnąć z ulgą. Kilka minut wcześniej Bartłomiej Makowski doznał
kontuzji obojczyka i na noszach opuścił plac gry. Na jego pozycji
pojawił się debiutujący w barwach Resovii Oleg Tabaka.
W 81 minucie spotkania Murawski bezpardonowo powstrzymywał szarżującego
Dziedzica i musiał opuścić plac gry, bo ujrzał drugą żółtą kartkę. Do
rzutu wolnego podszedł Kacper Rop, który nie raz z takiej pozycji
zdobywał bramki, ale tym razem uderzył prosto w mur.
Wszystko wskazywało na to, że Resovia wygra kolejne derby z rzędu.
Jednak goście w przedostatniej minucie uratowali remis. Zaczęło się od
długiej piłki posłanej przed pole karne Resovii przez bramkarza Stali.
Pojedynek główkowy z jednym z piłkarzy Resovii wygrał Bednarczyk, który
w przedłużył piłkę w pole karne do wybiegającego Szczoczarza.
Napastnik Stali wykorzystał nieudaną pułapkę ofsajdową rzeszowskich
obrońców i strzałem po ziemi umieścił piłkę w siatce.
|
resoviacy.pl
|
2014.08.30 | Orzeł Przeworsk - Resovia Rzeszów 0:0
|
Orzeł:
Furtak, Guzior, Sykała, Sierżęga, Jarosz,
Szewc
(87' Słysz), Skała, Zięba, Kołodziej (90' Buszta), Buczek (80' Piątek),
Walat
Resovia: Pietryka, Szkolnik,
Sękowski, Makowski, Wilk, Fedan (79' Ząbkiewicz), Sadecki (46' Rop),
Domoń, Kaliniec, Adamski
(34' P. Krawczyk),
Dziedzic (46' Skuba)
Sędzia: Kasperski (Lublin), Widzów: mecz bez udziału
publiczności
Mecz Orła Przeworsk z Resovią odbył się bez udziału publiczności. Był to
efekt kary nałożonej przez Podkarpacki Związek Piłki Nożnej na
przeworski klub po meczu z Jarosławskim Klubem Sportowym.
Rzeszowianie przez 90 minut nie potrafili znaleźć sposobu na sforsowanie
defensywy miejscowych. Trafili tego dnia na ambitnie grający i dobrze
poukładany (przez trenera Sitka) zespół. To wystarczyło, aby strącić
Resovię z pozycji lidera.
Rzeszowianie od początku meczu starali się narzucić swój styl gry. W 3
minucie na bramkę Furtaka uderzał po rzucie rożnym Bartłomiej Makowski,
ale zabrakło precyzji i piłka poszybowała koło słupka. W 7 minucie
podopieczni trenera Huzarskiego mieli najlepszą i jedną z nielicznych
okazji do zdobycia bramki. W polu karnym przed bramkarzem gospodarzy
znalazł się Sebastian Fedan, który pośpieszył się z podaniem do
wychodzącego na czystą pozycję Radosława Adamskiego i akcja zakończyła
się stratą piłki. Minutę później Szymon Kaliniec posłał mocną piłkę
wzdłuż pola karnego. Wydawało się, że wbiegający w stronę podania
Radosław Adamski uderzy na bramkę Furtaka, ale skrzydłowy Resovii
przekombinował, bo postanowił futbolówkę przepuścić kolegom z zespołu.
Po kolejnych akcjach Resovii wydawać się mogło, że "biało-czerwoni" są
na drodze do zdobycia bramki. W 14 minucie spotkania na bramkę Furtaka
niecelnie uderzał Kaliniec, a w 19 minucie piłkę w siatce umieścił
Bartłomiej Makowski. Obrońca Resovii uderzył główką po wrzutce z rzutu
rożnego, ale sędzia bramki nie uznał, dopatrując się przewinienia
jednego z piłkarzy Resovii.
Do 30 minuty meczu Resovia konstruowała akcje, po których pod bramką
rywali pachniało zdobyciem bramki. Później było już jednak dużo gorzej.
Orzeł skutecznie rozbijał akcje rzeszowskiej drużyny i przed przerwą to
miejscowi zaczęli atakować bramkę Pietryki.
W drugiej połowie meczu gra Resovii była coraz bardziej chaotyczna i
nerwowa. W 49 minucie spotkania Piotr Krawczyk dośrodkował z rzutu
wolnego na długi słupek do wbiegającego Fedana, ale skrzydłowy Resovii
fatalnie przestrzelił. Po upływie godziny gra się zaostrzyła i sędzia
kilka razy musiał sięgnąć do kieszeni po żółte kartki. Miejscowi
cofnięci na własna połowę kompletnie wyeliminowali z gry skrzydłowych
Resovii. Do ostatnich minut rzeszowianie nie stworzyli sobie akcji,
która zmusiłaby bramkarza do szczególnego wysiłku. W 90 minucie głową na
bramkę Furtaka uderzał jeszcze Karol Skuba, ale nie był to strzał, który
mógł dać rzeszowianom upragnione 3 punkty. Miejscowi w doliczonym czasie
meczu przeprowadzili kontratak, po którym zakotłowało się w polu karnym
Marcina Pietryki. Sytuacja została opanowana i mecz zakończył się
podziałem punktów.
|
resoviacy.pl
|
2014.08.23 | Resovia Rzeszów - Podlasie Biała Podlaska 3:0 (0:0)
|
70' Sadecki, 87' Rop, 90' Szkolnik
Resovia:
Pietryka, M. Krawczyk (46'
Sadecki),
Sękowski, Makowski,
Szkolnik, Adamski, Wilk, Domoń, Kaliniec (80' Ząbkiewicz), Fedan (54'
Rop), Dziedzic (60' Skuba)
Podlasie: Chojak, Szymański, Jarzynka, Konaszewski, Kaliszuk,
Wiraszka, Leśniak,
Panasiuk
(74' Sułek), Sawtyruk, Kocoł (46' Magier), Bołtowicz (58' Romaniuk)
Sędzia: Szelc (Krosno), Widzów: 500
W meczu czwartej kolejki III ligi
lubelsko-podkarpackiej rzeszowskie "Pasiaki" pokonały rywali z Białej
Podlaskiej 3:0. Rzeszowianie przez cały mecz posiadali znaczną przewagę,
ale dopiero w ostatnich dwudziestu minutach spotkania zmusili rywali do
kapitulacji.
Pierwszą groźną akcję przeprowadził w 4 minucie spotkania Radosław
Adamski. Skrzydłowy Resovii szarżował prawą stroną boiska i z łatwością
poradził sobie z obrońcą gości, ale jego dośrodkowanie nie było już tak
efektowne. Do przerwy "biało-czerwoni" wykonywali kilka rzutów rożnych i
przy odrobinie szczęścia mogli pokusić się o bramkę. Najbliżej jej
zdobycia był Konrad Domoń, który trafił w poprzeczkę.
Na bramkę Chojaka uderzali jeszcze Dziedzic i Fedan, ale pierwszy strzał
został zablokowany, a drugi zbyt lekki, aby zaskoczyć bramkarza.
Po przerwie na boisku pojawił się Adam Sadecki, który zmienił Miłosza
Krawczyka. Obraz gry niewiele uległ zmianie. Rzeszowianie nadal
dyktowali warunki gry i prowadzili atak pozycyjny, a goście ograniczali
się do nielicznych kontrataków. Z upływem kolejnych minut na murawie
pojawili się kolejni zmiennicy i to oni mieli ogromny wpływ na losy
meczu. W 62 minucie groźnym strzałem z rzutu wolnego popisał się Piotr
Szkolnik, ale bramkarza Podlasia nie dał się zaskoczyć. Po godzinie gry
przyjezdni zaczęli grać odważniej i dalej od własnego pola karnego.
Wykorzystali to miejscowi, a dokładnie Adam Sadecki, który w 70 minucie
meczu rozwiązał worek z bramkami. Rzeszowianie wykonywali rzut rożny i w
ogólnym zamieszaniu piłka trafiła pod nogi 19-letniego wychowanka
Resovii, który precyzyjnie skierował ją do siatki.
Po straconej bramce goście zaczęli grać odważniej, ale Marcin Pietryka
nie miał tego dnia wiele pracy w polu karnym. Prawdziwe emocje zaczęły
się na 5 minut przed końcem spotkania. W 85 minucie meczu bramkarz gości
złapał piłkę podaną przez swojego kolegę z zespołu i sędzia odgwizdał
rzut wolny pośredni w polu karnym. Na bramkę uderzał Kacper Rop, ale mur
ustawiony na linii bramkowej okazał się nie do pokonania. Kibice nie
skończyli jeszcze ochłonąć po tej akcji, a resoviacy podwyższyli wynik
na 2:0. Wprowadzony na boisko w 60 minucie meczu Karol Skuba idealnym
podaniem obsłużył Ropa, a ten ze spokojem zmusił do kapitulacji
Chojaka. W 88 minucie meczu brutalny faul Damiana Leśniaka na jednym z
piłkarzy Resovii zakończył się szarpaniną, w której wzięło udział
większość przebywających na murawie zawodników. Ostatecznie sprawca
całego zamieszania zobaczył czerwoną kartkę i opuścił plac gry.
W doliczonym czasie gry Piotr Szkolnik mocnym strzałem na długi słupek
ustalił wynik meczu na 3:0
|
resoviacy.pl
|
2014.08.17 | Hetman Żółkiewka - Resovia Rzeszów 1:1 (0:1)
|
78' Koprucha - 2' Dziedzic
Hetman:
Gwardyński, Bogusz, Lewczuk, Nogas,
Skrzypczyński, Sadowski, P. Baran (74' Banaszak), Kasperek, J. Baran,
Chariasz (65' Bielak), Koprucha (80' Zając)
Resovia: Pietryka, M. Krawczyk,
(80' Bieniasz), Sękowski, Makowski, Szkolnik, Adamski (46' Rop),
Wilk, Domoń, P. Krawczyk, Fedan (79' Ząbkiewicz), Dziedzic (68' Skuba)
Sędzia: Sitkowski (Biała Podlaska), Widzów: 500
Beniaminek posmakował pierwszego punktu w sezonie, a nie powinien.
Resovia momentalnie wyszła na prowadzenie. Znów w odpowiednim miejscu
był Sebastian Dziedzic i głową strzelił trzeciego gola w trzecim meczu.
Przed przerwą do siatki mógł trafić między innymi Sebastian Fedan
(strzał z dystansu), Konrad Domoń (główka z bliska), Radosław Adamski (Gwardyński
obronił). U miejscowych blisko szczęścia był Damian Koprucha - w 20
minucie przelobował Marcina Pietrykę, ale na miejscu był Bartłomiej
Makowski i uratował zespół od straty.
Po zmianie stron o drugiego gola dla "Pasiaków" powinien pokusić się
Piotr Krawczyk. Liczna widownia miała powody do fetowania, kiedy Damian
Koprucha wykorzystał sytuację sam na sam z Pietryką i trafił do siatki
strzałem po długim słupku. Gol nie odmienił obrazu gry (choć na finiszu
meczu nad stadionem zaczęło mocno padać) - rzeszowianie jeszcze bardziej
przycisnęli beniaminka i centymetrów brakło, aby zadali decydujący cios.
Pecha miał Jakub Ząbkiewicz, który tuż przed ostatnim gwizdkiem arbitra
wycelował z dystansu w słupek.
- Cieszymy się jak diabli. Kto by się spodziewał, że Resovia, która
ograła Motor, nie wygra z Żółkiewką. Szkoda straconego gola, bo
uczulałem zawodników, jak w początkowych fragmentach stara się grać
rywal - mówi Waldemar Wiater, trener Hetmana.
|
T. Ryzner (Nowiny) |
2014.08.13 | Resovia Rzeszów - Stal Kraśnik 2:0 (0:0)
|
51' Dziedzic, 83' Kaliniec
Resovia:
Pietryka, Szkolnik, Makowski, Sękowski, M. Krawczyk, Adamski (60'
Ząbkiewicz 76' Skuba), Wilk, Domoń, Fedan (85' Bieniasz), P. Krawczyk,
Dziedzic (68' Kaliniec)
Stal Kraśnik: Matysiak, Leziak,Goździuk, Pietroń, Orzeł, Pacek,
Wojtaszek, Iwanowicz (65' Kuzio), Szewc, Kłyk (88' Chamera), Drozd
Sędzia: Szelc (Krosno), Widzów: 500
Resovia wygrała kolejny mecz i przynajmniej do soboty razem z Chełmianką rzeszowianie zasiadać będą w fotelu lidera III ligi. Widowisko nie
należało do wyjątkowo atrakcyjnych, ale podopieczni trenera Huzarskiego
zasłużyli na oklaski, bo zostawili na boisku mnóstwo zdrowia.
"Biało-czerwoni" pomimo niedociągnięć w grze odnieśli
zasłużone zwycięstwo.
Stworzyli sobie więcej okazji bramkowych i dwie z nich wykorzystali.
Sygnał do ataku dał w 8 minucie meczu Miłosz Krawczyk. Boczny obrońca
"Pasiaków" swoją szarżę z piłką zakończył mocnym dośrodkowaniem w pole
karne, ale żaden z jego kolegów nie doszedł do piłki, która ostatecznie
wylądowała w rękawicach bramkarza.
Kilkanaście minut później Resovia przeprowadziła kolejną groźną akcję za
sprawą dwóch wyróżniających się w pierwszej połowie meczu graczy. Piłka
po dośrodkowaniu Piotra Szkolnika trafiła do Radosława
Adamskiego. Skrzydłowy Resovii zamiast uderzać na bramkę zdecydował się
na dogranie w pole karne i goście odzyskali piłkę.
W 39 minucie meczu z główki na bramkę Matysiaka uderzał Bartłomiej
Makowski, ale futbolówka poszybowała nad poprzeczką.
Goście odpowiedzieli strzałem Daniela Drozda, który z 20 metrów
przeegzaminował Marcina Pietrykę. Najlepszy snajper Stali Kraśnik był
tego dnia pilnie strzeżony przez defensorów Resovii i niewiele miał
miejsca na zaprezentowanie swoich walorów strzeleckich.
W 45 minucie meczu po raz kolejny długą piłkę w pole karne posłał
wszędobylski Piotr Szkolnik, ale i tym razem skończyło się na niczym, bo
Piotr Krawczyk nie sięgnął piłki.
W trakcie przerwy w szatniach musiały paść mocne słowa, bo po zmianie
stron zespoły wzięły się jeszcze mocniej do pracy. W 47 minucie meczu
strzałem z rzutu wolnego próbował zaskoczyć bramkarza Stali
Sebastian Dziedzic, ale piłka poszybowała tuz nad poprzeczką. W 51
minucie napastnik Resovii był już skuteczniejszy i mógł cieszyć się z
drugiej bramki w sezonie dla "biało-czerwonych". Piłka dorzucona w pole
karne trafiła do Piotra Krawczyka, który strzelił głową wprost w
bramkarza, ale do dobitki instynktownie doskoczył Dziedzic i było 1:0.
Po straconej bramce goście starali się konstruować akcje, ale wszystko
kończyło się na 16 metrze od bramki Marcina Pietryki. Przez kwadrans to
goście opanowali środek boiska. Później mecz należał ponownie do Resovii.
W 77 minucie meczu ponownie dał znać o sobie "Szkolo", który mocnym
strzałem postraszył Matysiaka. Boczny obrońca Resovii angażował się w akcje ofensywne, ale
nie zapominał też o obronie. W 80 minucie ratował rzeszowską "Maltę"
przed stratą bramki. W ostatniej chwili zablokował strzał Mateusza Kłyka
z 11 metrów i skończyło się tylko na rzucie rożnym. Dwie minuty później
resoviacy przeprowadzili akcję, po której ręce same składały się do
oklasków. Koronkowa akcja dwójki rezerwowych zakończyła się golem na
2:0. 16-letni Karol Skuba z łatwością poradził sobie z dwoma rywalami i
obsłużył dokładnym podaniem "w uliczkę" Szymona Kalińca. Pomocnikowi
Resovii nie pozostało nic innego jak skierować piłkę do siatki.
W ostatniej minucie meczu solowym rajdem popisał się jeszcze Piotr
Krawczyk. "Kuti" zakończył swoją szarżę mocnym dograniem w pole
bramkowe, ale piłkę w ostatniej chwili wybił Adam Orzeł.
|
resoviacy.pl
|
2014.08.09 | Motor Lublin - Resovia Rzeszów 1:2 (0:1)
|
70' Majewski - 23' Dziedzic, 47' (k) Szkolnik
Motor:
Lipiec, Kazubski, Komor, Karwan, Falisiewicz, Król, Piekarski (63'
Myśliwiecki), Jabkowski
(46' Czułowski), Mroczek (76' Świech), Stachyra (46' Gąsiorowski),
Majewski
Resovia: Pietryka, M. Krawczyk, Makowski, Sękowski, Szkolnik,
Adamski (56' Ząbkiewicz), Domoń, Wilk, Fedan, P. Krawczyk, Dziedzic (46'
Skuba 77' Sadecki)
Sędzia: Nowak (Stalowa Wola), Widzów: 1300
Piłkarze Resovii rozpoczęli rozgrywki III ligi od cennego zwycięstwa w
Lublinie. Trener Maciej Huzarski, który oglądał mecz z trybun (efekt
kary nałożonej przez PZPN za mecz Kotwicą), do wyjściowej "jedenastki"
powołał dwóch debiutantów: Miłosza Krawczyka i Radosława Adamskiego. W
trakcie meczu na boisku pojawili się kolejni: Jakub Ząbkiewicz, Karol
Skuba i Adam Sadecki.
Rzeszowianie nie przestraszyli się rywala i w 22 minucie spotkania
wyszli na prowadzenie. Piłka dośrodkowana po rzucie wolnym w pole karne,
trafiła do Sebastiana Dziedzica, który zmusił do kapitulacji Pawła
Lipca. Po stracie bramki gospodarze przyspieszyli rozgrywanie akcji i
coraz częściej zagrażali bramce Marcina Pietryki. "Biało-czerwoni"
przeprowadzali groźne kontry i jeszcze przed przerwą po jednej z takich
akcji mieli okazję do podwyższenia wyniku. Sytuację ratował wybiegający
z bramki golkiper gospodarzy. W 45 minucie spotkania zakotłowało się w
polu karnym Resovii, ale żaden z piłkarzy Motoru nie potrafił oddać
skutecznego strzału.
Scenariusz meczu był tego dnia pisany pod Resovię. W 47 minucie w polu
karnym faulowany był Piotr Szkolnik i sędzia odgwizdał rzut karny.
Skutecznym wykonawcą "jedenastki" okazał się sam poszkodowany.
Kilkanaście minut później rzeszowianie mogli zdobyć kolejną bramkę.
Podopieczni trenera Huzarskiego wyszli z szybką kontrą zakończoną
strzałem i piłkę z linii bramkowej wybił Aleksander Komor.
W 70 minucie spotkania gospodarze zdobyli bramkę kontaktową. Strzałem z
rzutu wolnego z 17 metrów popisał się Mateusz Majewski, który trafił
idealnie w okienko bramki. Gospodarze do końca meczu dążyli do ratowania
wyniku. Po jednym z kontrataków byli bliscy wyrównania. Marcin Pietryka
minął się z piłką, ale dogodnej sytuacji do zdobycia bramki nie
wykorzystał jeden z napastników Motoru, który trafił minimalnie koło
słupka. Sędzia doliczył do regulaminowego czasu gry aż 6 minut, ale
rzeszowianie skutecznie rozbijali kolejne akcje gospodarzy i osiągnęli
cel w postaci 3 punktów.
|
resoviacy.pl
|
|
|