|
2015.06.10 |
Resovia Rzeszów - Wisan Skopanie 4:0 (2:0) (Puchar Polski)
|
42' Kaliniec, 45' (k) Makowski, 55' Rop, 64' Mołdoch
Resovia:
Pietryka, Sadecki, Makowski, Baran, Sękowski, Dziedzic (60' Mołdoch),
Domoń, Kaliniec (67' Daniel), Pyrdek, Rop (70' Róg), Ciećko (14' Skuba)
Wisan: Kuszaj, Kubiak, Hynowski (83' Obara), Jarosz, Furdyna (56'
Kłosowski), Uzar (76' Polek), Smykla, Zych (69' Trzaska), W. Lis, Rzeźwicki, M. Lis (56'
Szlęzak)
Sędzia: Kantor (Dębica), Widzów: 450
Piłkarze Resovii wygrali rewanżowy mecz finału Pucharu Polski na
szczeblu województwa i awansowali do fazy centralnej rozgrywek.
Rzeszowianie zgarnęli nie tylko efektowny puchar, ale otrzymali od
działaczy OZPN-u okazały czeka na kwotę 30 tys. zł.
Po meczu w Skopaniu podopieczni Macieja Huzarskiego mieli dwubramkową
zaliczkę i do rewanżu podejść mogli bez większej presji. Goście
włożyli w mecz dużo serca i po końcowym gwizdku otrzymali od
rzeszowskiej publiczności zasłużone brawa, ale nie byli w stanie
zagrozić "Pasiakom". Robili co mogli, ale na bramkę Marcina Pietryki nie
oddali ani jednego celnego strzału.
Pierwszą efektowną akcję "Biało-czerwoni" przeprowadzili w 8 minucie
spotkania. Kacper Rop starał się lobować bramkarza Wisanu i piłka odbiła
się od poprzeczki. W 23 minucie Mateusz Kuszaj popisał się dwukrotnie
efektowną paradą bramkarską, ratując swój zespół przed stratą gola po
strzałach Dziedzica i Pyrdka.
W 42 miucie resoviacy w końcu uregulowali celowniki. Szymon Kaliniec
wykorzystał dokładne podanie Sebastiana Dziedzica i strzałem po ziemi
zmusił Kuszaja do kapitulacji.
Trzy minuty później było już 2:0. Piłka w szesnastce uderzyła w rękę
jednego z piłkarzy Wisanu i arbiter odgwizdał rzut karny na korzyść
Resovii. Skutecznym egzekutorem "jedenastki" był Bartłomiej Makowski.
Po przerwie resoviacy podkręcili tempo gry i stworzyli sobie sporo
okazji do podwyższenia wyniku. W 55 minucie Kacper Rop wykorzystał
zamieszanie w polu karnym rywali i precyzyjnym strzałem z 17 metrów
podwyższył wynik na 3:0.
Po godzinie gry na murawie pojawiać zaczęli się wychowankowie SMS-u (Mołdoch,
Daniel, Róg), którzy toczyli zacięte boje z bramkarzem Wisanu.
Golkiper gości spisywał się w bramce bardzo dobrze, ale w 65 minucie
meczu dał się zaskoczyć Adrianowi Mołdochowi i "biało-czerwoni" cieszyli
się z kolejnego trafienia. W ostatnich minutach gospodarze mieli jeszcze
kilka "setek" i gdyby nie pudłowali na potęgę, to wygrana byłaby wyższa.
Po meczu polały się szampany, a piłkarze odbierali gratulacje od
związkowych działaczy i podziękowania od kibiców za udany sezon
piłkarski.
|
resoviacy.pl
|
2015.06.06 |
Izolator Boguchwała -
Resovia Rzeszów 0:0
|
Izolator:
Kaszuba,
Kardyś,
Dąbek,
Brogowski,
P.
Dziedzic,
Bereś
(50' Wójcik),
Skiba,
Arkadiusz
Burak,
Adrian
Burak
(70' Cupryś),
Tyburczy
(80' Rzeźnik),
Szymański
(82' Gajdek)
Resovia:
Pietryka,
Szkolnik,
Baran,
Makowski,
Wilk
(35' Sadecki),
Pyrdek
(58' Skuba),
Fedan,
Kaliniec,
Adamski, Rop, Ciećko (58' Domoń)
Sędzia: Mroczek
(Mielec), Widzów:
550
Piłkarze Resovii zakończyli rozgrywki
2014/15 remisując w Boguchwale z miejscowym Izolatorem 0:0. Rzeszowianie
mogli po meczu odczuć pewien niedosyt, bo w całym spotkaniu byli zespołem
zdecydowanie lepszym. Nie potrafili jednak przypieczętować przewagi na
boisku trafieniem do siatki, które pozwoliłoby im utrzymać się na drugim
miejscu w tabeli. "Biało-czerwoni" oddali tytuł wicelidera krośnieńskim
Karpatom, ale ostatecznie sezon mogą uznać za udany.
Mecz w Boguchwale rozgrywano w tropikalnych warunkach pogodowych, ale
piłkarzom to nie przeszkadzało i mecz toczył się w szybkim tempie, a na
brak emocji kibice nie mogli narzekać. Od pierwszych minut widać było,
że rzeszowską jedenastkę interesuje tylko zwycięstwo.
W 2 minucie spotkania bramkarza gospodarzy przeegzaminował soczystym
strzałem Kacper Rop, ale piłka minimalnie minęła słupek. Kolejna akcja
"Pasiaków" zakończyła się ułańską szarżą Tomasz Ciećko. Napastnik
Resovii efektownie zabrał się z piłką w pole karne gospodarzy, ale w
ostatniej chwili zbyt daleko wypuścił sobie futbolówkę i bramkarz
Izolatora go uprzedził. Z upływem czasu rosła przewaga "Pasiaków". W 6
minucie meczu po raz kolejny bito na alarm w polu karnym Kaszuby. Tym
razem Radosław Adamski przedarł się prawą stroną boiska w okolice pola
karnego i zdołał dośrodkować, ale skończyło się jedynie na rzucie
rożnym. W 14 minucie meczu Piotr Szkolnik w swoim stylu posłał półgórną
piłkę w pole karne na głowę Adamskiego i po strzale skrzydłowego piłka
po raz kolejny minęła
cel. W 28 minucie spotkania solową akcją popisał się Kacper Rop.
Najaktywniejszy w szeregach Resovii wychowanek Orłów Rzeszów zatańczył w
polu karnym z piłką, uderzył na bramkę i Kaszuba z trudem wybijał
futbolówkę.
Gospodarze odpowiedzieli strzałem Krzysztofa Szymańskiego, który z
ostrego kąta zmusił do interwencji Marcina Pietrykę. W 35 minucie plac
gry opuścił kontuzjowany Daniel Wilk, a jego miejsce w obronie zajął
Adam Sadecki.
Rzeszowianom z dużą łatwością przychodziło konstruowanie akcji. Byli
zespołem bardziej zdeterminowanym, szybszym i aktywniejszym, ale
brakowało wykończenia akcji i precyzji. Przed przerwą na bramkę Kaszuby
uderzali jeszcze Szkolnik i dwukrotnie Adamski, ale efektu bramkowego
nie było. W 40 minucie meczu doszło do niecodziennej sytuacji, kiedy na
pozycji napastnika znalazł się Mirosław Baran. Środkowy obrońca Resovii
sam był zaskoczony sytuacją i niezbyt pewnie uderzył na bramkę, ale strzał został
zablokowany. Podobnie było przy dobitce Przemysława Pyrdka.
W drugiej połowie meczu również aktywniejsi byli rzeszowianie. W 66
minucie meczu Radosław Adamski minął dwóch rywali i mógł wyłożyć piłkę
Fedanowi, ale zdecydował się na oddanie strzału. Po raz kolejny efektem
akcji był jedynie rzut rożny. Kilka minut później Kacper Rop
prostopadłym podaniem rozmontował defensywę gospodarzy i uruchomił
Karola Skubę. Młodzieżowiec "Pasiaków" niepotrzebnie zwlekał z oddaniem
strzału, starał się ułożyć sobie futbolówkę i został uprzedzony przez
bramkarza rywali. W 85 minucie meczu ten sam zawodnik mógł zostać
bohaterem spotkania. Otrzymał idealne dośrodkowanie od Piotra Szkolnika,
uderzył głową na bramkę z odległości 5 metrów i posłał piłkę nad
poprzeczką. Po meczu kibice "Pasiaków" podziękowali swojemu
zespołowi za cały sezon.
|
resoviacy.pl
|
2015.05.30 |
Resovia Rzeszów - Wólczanka Wólka Pełkińska 5:0 (1:0)
|
17' Pyrdek, 54' 85' Kaliniec, 60' Rop, 80' Domoń
Resovia: Pietryka, Wilk, Baran, Makowski, Szkolnik, Adamski,
Fedan (77' Domoń), Kaliniec, Rop (67' Daniel), Pyrdek (80' Dziedzic)
Ciećko (55' Skuba)
Wólczanka: Mikus, Flak (31' B. Poprawa), Lech, Misidło, Gaweł, Kocur
(84' Wójcik), Bober (63' Kitor), Padiasek, A. Poprawa, Pietluch, Boratyn
(74' Bednarz)
Sędzia: Mroczek (Mielec), Widzów: 400
W swoim ostatnim w sezonie meczu u siebie Resovia pokonała 5:0 Wólczankę
Wólka Pełkińska i tym samym pozostała niepokonana na Wyspiańskiego.
Przed meczem nad boisko nadciągnęły czarne chmury, ale mocna
ulewała trwała góra kwadrans i nie było zagrożenia przerwania meczu.
Już 13 minuta mogła być szczęśliwa dla "pasiaków”, ale po rogu Tomasz
Ciećko trafił w nogę rywala. 4 minuty później kibice bili już na całego
brawo; Ciećko zabrał piłkę Karolowi Flakowi (nie radził w destrukcji,
toteż nie dotrwał do pauzy), uruchomił na skrzydle Radosława Adamskiego,
ten dograł na pole bramkowe, gdzie czekał już Przemysław Pyrdek. W 30.
min Resovia omal nie skopiowała akcji bramkowej, jednak tym razem po
centrze Adamskiego bramkarz uprzedził Kacpra Ropa, Po paru minutach
Sebastian Fedan huknął tuż obok spojenia, a za chwilę Rop wycelował w
bramkarza.
Krótko po wznowieniu gry Ciećko zwlekał ze strzałem, w końcu przymierzył
za lekko. 2:0 szybko się jednak pokazało na tablicy, bo po podaniu Ropa
mocno z kilkunastu na długi słupek przymierzył Szymon Kaliniec. Za
moment Krzysztof Pietluch został zatrzymany w polu karnym przez Daniela
Wilka. Dla odmiany kilku graczy gości nie umiało poradzić sobie z Ropem,
który pokazał świetny drybling, a całość zwieńczył technicznym strzałem
obok słupka.
W końcówce pięknym strzałem z dystansu popisał się Konrad Domoń, a
Kaliniec na raty pokonał Andrzeja Mikusa (bramkarz rozpaczliwie
interweniował, ale w końcu wpadł do siatki wraz z piłką).
Pecha miał Sebastian Fedan. Zawodnik Resovii po wślizgu zderzył się z
rywalem i zszedł z boiska na jednej nodze, podtrzymywany przez kolegów.
– Mieliśmy 3:0 i na środku boiska Sebastian nie musiał ryzykować. Tym
bardziej, że w tym sezonie los go nie oszczędzał. Kontuzja wyglądała
groźnie, ale skończyło się dziurą w goleniu – komentował Maciej
Huzarski, coach "pasiaków”.
Z okazji Dnia dziecka przed meczem dzieci na trybunach zostały
obdarowane słodyczami i gadżetami. W przerwie Witold Walawender,
dyrektor biura zarządu Resovii, przeprowadził dynamiczną licytację
pamiątek klubowych. Jej bohaterem został Maciej Dziurgot; zapłacił za
metalowy herb Resovii 700 złotych. W sumie zebrano 1600 złotych, które
zostaną przeznaczone dla dzieci leczących się w szpitalu nr w Rzeszowie.
|
T. Ryzner (Nowiny) |
2015.05.27 | Wisan Skopanie - Resovia Rzeszów
0:2 (0:0) (Puchar Polski)
|
76' Adamski, 90' Skuba
Wisan:
Kuszaj, M. Hynowski, Kubiak (90' Kłosowski), Durda, Furdyna, Polek,
Zych, Rzeźwicki (80' Serafin), Pluta (86' Trzaska), Uzar (66' W. Lis),
M. Lis (77' Szlęzak)
Resovia: Pietryka, Szkolnik (58' Makowski), Baran, Sadecki, Konefał,
Dziedzic, Fedan (46' Kaliniec), Rop (60' Daniel), Ciećko (73' Skuba),
Pyrdek (46' Adamski), Róg
Sędzia: Jagieła (Krosno), Widzów: 220
Udział w finale Pucharu Polski na szczeblu województwa jest dla
60-letniego klubu ze Skopania sporym wydarzeniem.
Na kameralnym stadionie zgromadziło się sporo widzów, więc piłkarze
miejscowego Wisanu, grający na co dzień w klasie okręgowej, robili co
mogli, aby sprawić niespodziankę. Podeszli jednak do pierwszego
finałowego meczu zbyt bojaźliwie i właściwie tylko raz zagrozili bramce
Marcina Pietryki.
Rzeszowianie, którzy aktualnie są na finiszu ligowych rozgrywek też nie
kwapili się do huraganowych ataków na bramkę gospodarzy. Przez większą
część spotkania "biało-czerwoni" prowadzili atak pozycyjny, długo
rozgrywali piłkę i czekali na odpowiedni moment, aby zadać skuteczny
cios. Dwukrotnie udało im się pokonać bramkarza miejscowych i przed
rewanżem w Rzeszowie mają na koncie sporą zaliczkę.
Pierwszy celny strzał na bramkę Kuszaja oddał w 9 minucie meczu Tomasz
Ciećko. W 30 minucie przeegzaminował bramkarza gospodarzy aktywny
Przemysław Pyrdek, ale dobra interwencja golkipera sprawiła, że
zakończyło się na rzucie rożnym. Dwie minuty później ponownie groźnym
strzałem popisał się Pyrdek. Gospodarze po raz pierwszy na bramkę
"Pasiaków" strzelali w 26 minucie, ale piłka poszybowała wysoko nad
bramką.
Minutę po przerwie gospodarze mieli najlepsza okazję do zdobycia bramki.
Piłka trafiła na nogę Marcina Lisa, który w dogodnej sytuacji bez
zbędnych ceregieli uderzył na bramkę Pietryki mocno, ale bardzo
niecelnie.
Kilka minut później resoviacy przeprowadzili akcję lewą stroną boiska,
po której Sebastian Dziedzic uderzył na bramkę i miejscowych ratował
słupek. Rzeszowianie podkręcili tempo gry, ale padający deszcz i grząska
murawa skutecznie utrudniały rozgrywanie piłki i przeprowadzanie
składnych akcji. W 65 minucie ponownie bramkarza Wisanu przeegzaminował
Dziedzic. Tym razem skrzydłowy "Pasiaków" strzelał głową. Bramkarz
gospodarzy czuł się tego dnia w swoim polu karnym bardzo pewnie. W 73
minucie meczu bez problemu poradził sobie z uderzeniem z rzutu wolnego
Jakuba Konefała.
W 76 minucie spotkania po płynnej akcji rezerwowych
rzeszowianie wyszli na prowadzenie. Karol Skuba dokładnym podaniem w
tempo uruchomił Radosława Adamskiego, a ten precyzyjnym strzałem
zaskoczył Kuszaja. Dwie minuty później bramkarz Wisanu dwukrotnie
wychodził z opresji po strzałach Adamskiego i Roga.
Mecz toczył się głównie na połowie gospodarzy i rzeszowianie dążyli do
zdobycia kolejnych bramek, ale ich strzały pozostawiały sporo do
życzenia. W 81 minucie meczu piłka po wrzutce Dziedzica trafiła na nogę
Kalińca, ale zaskoczony rozgrywający Resovii uderzył zbyt lekko i Kuszaj
wyłapał futbolówkę. Kilka minut później w polu karnym na bramkę
gospodarzy strzelał Michał Daniel, ale po raz kolejny zabrakło precyzji.
W 90 minucie meczu po stałym fragmencie gry rzeszowianie ustalili wynik
spotkania na 0:2. Z okolicy rzutu rożnego piłkę w pole karne dośrodkował
Szymon Kaliniec, a Karol Skuba pewnym uderzeniem postawił kropkę nad
"i".
Rzeszowianie wrócili do Rzeszowa z dwubramkową zaliczką, a
najszczęśliwszy w ekipie "Pasiaków" był drugi trener Szymon Grabowski,
który w patronackim sklepie Wisanu zakupił komplet efektownych firanek.
|
resoviacy.pl
|
2015.05.24 | Chełmianka Chełm - Resovia Rzeszów
1:2 (1:1)
|
34' Olszak - 37' Adamski, 74' Rop
Chełmianka:
Kijańczuk, Formal, Krzyżak (63' Borys), Fiedeń,
Grzywna, Chrynczenko (46' Piaskowski), Kycko, Młynarski, Olszak (72'
Wacewicz), Semczuk
(46' Kobiałka), Jankowski
Resovia: Pietryka, Szkolnik, Baran, Sękowski (3' Sadecki), Wilk (75'
Róg), Fedan, Adamski, Kaliniec, Rop, Pyrdek (72' Dziedzic), Ciećko
Sędzia: Iwanowicz (Lublin), Widzów: 550
- Byliśmy lepsi i górowaliśmy nad
przeciwnikiem, a to, że wygraliśmy tylko 2:1 jest wynikiem naszej słabej
skuteczności - skwitował mecz w Chełmie trener Resovii Maciej
Huzarski.
Mecz nie zaczął się najlepiej dla gości. Już w trzeciej minucie z powodu
kontuzji achillesa z boiska musiał zejść Łukasz Sękowski. Potem jednak
Resovia ruszyła do ataku. Już po półgodzinie meczu ekipa z Rzeszowa
powinna prowadzić co najmniej 2:0. Niestety, kłopoty ze skutecznością aż
nadto dały się jej we znaki. Dość powiedzieć, że Piotr Szkolniknie
trafił w bramkę nawet z karnego.
Niewykorzystane sytuacje zemściły się, kiedy na 1:0 trafił Mateusz
Olszak. Radość miejscowych trwała tylko 180 sekund. Radosław Adamski
huknął do bramki rywala, piłka odbiła się od słupka, ale pomocnik
Resovii nie pomylił się przy dobitce.
Rzeszowianie wciąż byli w ataku, ale nadziali się na kontrę; na
szczęście Marcin Pietryka z pomocą obrońców nie dał się pokonać
Olszakowi w sytuacji sam na sam.
Po zmianie stron dominacja Resovii nie podlegała dyskusji, ale
skuteczność jej piłkarzy pozostawiała wiele do życzenia. W końcu w 74
minucie Kacper Rop dobił strzał Adamskiego, obroniony przez Kijańczuka.
|
LUCI (Nowiny) |
2015.05.20 | Resovia Rzeszów
- Avia Świdnik 2:2 (1:2)
|
15' Pyrdek, 48' Ciećko - 22' Saido, 23' Wołos
Resovia: Pietryka, Wilk (83' Mołdoch),
Tabaka (46' Dziedzic), Sękowski, Szkolnik,
Fedan, Kaliniec, Rop, Adamski, Ciećko, Pyrdek
Avia: Gieresz,
Bednarek, Grzegorczyk, Czępiński,
Nowak, Byszewski (89' Gawron) Saido, Orzędowski, Krawiec
(84' Milcz) Wołos (75' Starok), Mazurek
(53' Wójcik)
Sędzia: Tomczyk (Jarosław), Widzów: 250
Rzeszowianie przed meczem z Avią mieli spore szanse, aby zamieszać w
czołówce ligowej tabeli. Remis z zespołem mocnym, ale grającym o
przysłowiową pietruszkę okazał się gorzkim doświadczeniem i bardzo te
szanse oddalił. "Biało-czerwoni" tracą do lidera 5 punktów podobnie jak
reszta ekip i do rozegrania mają jeszcze trzy mecze ligowe.
Przyjezdni mieli problemy z dotarciem do Rzeszowa na czas i mecz
rozpoczął się z 15-minutowym opóźnieniem. Jak się później okazało
problemy logistyczne i pewny ligowy byt w III lidze nie osłabiły
motywacji gości, którzy pokazali się w Rzeszowie z bardzo dobrej strony.
Początek meczu należał do "Pasiaków", którzy nie tracili czasu i ruszyli
od pierwszego gwizdka do ofensywy. Zaczęło się od tego, co "Pasiaki"
lubią najbardziej, czyli gry skrzydłami i dośrodkowań Adamskiego i
Ciećki.
Po kwadransie gry przewaga Resovii przyniosła efekt. Wymiana podań
pomiędzy trójką: Rop, Ciećko i Pyrdek zakończyła się plasowanym
uderzeniem tego ostatniego prosto do siatki. Rzeszowianie chcieli pójść
za ciosem i w 18 minucie na bramkę groźnie, lecz niecelnie uderzał
Radosław Adamski.
Wszystko szło w dobrym kierunku do 22 minuty, w której zaczęły się
problemy Resovii. Do piłki dośrodkowanej z rzutu rożnego przez Krawca i
odegranej przez jednego ze świdniczan dopadł Sadio i głową z linii
bramkowej wbił ją do siatki. Czarnoskóry pomocnik z Senegalu imponował
warunkami fizycznymi i na murawie dało się zauważyć brak filarów Resovii
- Bartłomieja Makowskiego, Mirosława Barana i Konrada Domonia. Trener
Huzarski starał się jakoś sklecić obronę "Pasiaków" i desygnował do
meczu ligowego po raz pierwszy w tym roku Olega Tabakę. Ukraiński
obrońca czuł się tego dnia na murawie bardzo niepewnie i swojego występu
do udanych nie zaliczy.
Po kilkudziesięciu sekundach goście zaskoczyli wszystkich kolejną
bramką. Tym razem dośrodkowanie Mazurka trafiło na głowę 18-letniego
Mateusza Wołosa i filigranowy pomocnik Avii podwyższył wynik meczu na
1:2. Łatwo zdobyte gole dodały animuszu przyjezdnym, a tymczasem
rzeszowianie starali się poukładać swoją grę. Tuż przed gwizdkiem na
przerwę na bramkę Gieresza uderzali Rop i Fedan, ale piłka za każdym
razem mijała cel. Rywale odpowiedzieli również niecelnymi strzałami
Mazurka i Czępińskiego. Na przerwę goście schodzili z jednobramkowym
prowadzeniem, ale nikt na stadionie nie wątpił, że "biało-czerwoni" nie
powiedzieli ostatniego słowa.
Po przerwie rzeszowianie zagrali bez Tabaki, którego zastąpił Sebastian
Dziedzic. Resovia ruszyła do ataków i 47 minucie meczu
zaangażowanie przyniosło efekt w postaci bramki na 2:2. Z lewej strony
boiska mocną piłkę w pole karne posłał Kacper Rop i Grzegorczyk zbyt
krótko wybił przed siebie futbolówkę. Z prezentu skorzystał Tomasz
Ciećko, który mocnym strzałem z woleja nie dał szans na reakcję
bramkarzowi Avii.
Resovia dążyła do zdobycia bramki dającej jej komplet punktów, ale
rywale mądrze cofnęli się na własną połowę i czekali na wyprowadzenie
szybkiego kontrataku. Z każdą kolejną minutą rzeszowianie zwiększali
liczbę atakujących piłkarzy, ryzykując jednocześnie rozluźnienie
defensywy. W 77 minucie spotkania kibice złapali się za głowy, bo do
szczęścia "Pasiakom" zabrakło kilku centymetrów. Z lewej strony boiska
mocne dośrodkowanie wzdłuż bramki posłał Radosław Adamski, a zamykający
akcję Pyrdek uderzył jak z armaty trafiając w słupek. W ostatnich
minutach resoviacy postawili wszystko na jedną kartę. Plac gry opuścił
kolejny obrońca Daniel Wilk, a jego miejsce zajął powracający po
kontuzji do gry Adrian Mołdoch. Gospodarze z ogromnym zaangażowaniem
starali się rozmontować defensywę gości, ale momentami brakował
sił i efektem tego pojawiło się sporo niecelnych podań. Goście
konsekwentnie groźnie kontratakowali i dwukrotnie rzeszowska defensywa
była w opałach. Podczas jednej z akcji na bramkę Pietryki pędziło z
piłką czterech rywali powstrzymywanych przez dwóch resoviaków. Był to
efekt skrajnie ofensywnej gry "Pasiaków" niezadowolonych remisu.
Ostanim akcentem meczu był niecelny strzał głową Sebastian Dziedzica na
bramkę gości. Wynik meczu do końca gry nie uległ zmianie.
|
resoviacy.pl
|
2015.05.16 | Resovia Rzeszów - Tomasovia Tomaszów Lub. 1:1 (1:1)
|
6' Pyrdek - 24' Słotwiński
Resovia: Pietryka,
Fedan, M. Baran,
Makowski (51' Sadecki), Szkolnik, Adamski, Kaliniec, Sękowski, Pyrdek,
Ciećko, Róg (22' Skuba, 57' Dziedzic)
Tomasovia: Bartoszyk, Bojarczuk (60' I. Baran), Chwała, Joniec,
Orzechowski (90' Łeń), Paskiv (84' Konopa), Raczkiewicz, Skiba, Smoła
(77' Misztal) , Słotwiński, Żurawski
Sędzia: Nowak (Stalowa Wola), Widzów: 400
"Biało-czerwoni" zagrali bardzo przeciętny
mecz i zremisowali 1:1 na własnym boisku z walczącą o utrzymanie się w
lidze Tomasovią. Był to piąty mecz "Pasiaków" w tym miesiącu i widać
było, że drużyna ma w nogach pucharowe spotkania. Resovia grała zbyt
wolno i poza dośrodkowaniami Piotra Szkolnika miała tego dnia niewiele
argumentów, aby postraszyć rywali.
Początkowo mecz toczył się pod dyktando rzeszowian i już w 6 minucie na
listę strzelców wpisał się Przemysław Pyrdek. Napastnik Resovii dopadł w
polu karnym do zbyt krótko wybitej przez rywala piłki i precyzyjnym
strzałem po ziemi pokonał Bartoszyka. Dziesięć minut później na bramkę
Tomasovii uderzał Tomasz Ciećko, ale golkiper gości był na stanowisku.
Po 20 minutach gry zaczęły się kłopoty "Pasiaków". Najpierw rzeszowianie
stracili Patryka Roga, który z powodu kontuzji opuścił murawę, a w 24
minucie zbyt łatwo dali sobie strzelić bramkę. Przyjezdni rozgrywali
atak pozycyjny i Patryk Słotwiński przy pasywnej postawie rywali
strzałem z 22 metrów pokonał Marcina Pietrykę. Bramkarz Resovii mógł
mieć sporo pretensji do kolegów po tej akcji, bo strzelec miał zbyt dużo
czasu, aby przygotować sobie piłkę i uderzyć precyzyjnie tam gdzie chce.
W 28 minucie spotkania goście przeprowadzili groźny kontratak.
Rzeszowianie sygnalizowali spalonego, ale sędzia nie przerwał akcji,
którą minimalnie niecelnym strzałem zakończył Żurawski. Do ostatnich
minut pierwszej połowy akcje przenosiły się od jednej bramki na drugą. W
40 minucie na bramkę Pietryki uderzał Słotwiński, a dwie minuty później
Sebastian Fedan był bliski zmiany wyniku, ale w polu karnym odskoczyła
mu piłka.
Po przerwie resoviacy starali się atakować bramkę Tomasovii, ale ich
akcje były dosyć nieporadne. Goście nie ograniczali się do obrony
własnej bramki. W 49 minucie po raz kolejny na bramkę Pietryki uderzał
Słotwiński. Resoviacy odpowiedzieli minimalnie niecelnym strzałem
Adamskiego w 67 minucie. Kwadrans przed zakończeniem spotkania
"biało-czerwoni" przeprowadzili jedną z ładniejszych akcji meczu. Mocną
piłkę na głowę wbiegającego w pole karne Dziedzica posłał Adamski i do
szczęścia zabrakło niewiele. Napastnik Resovii uderzył mocno głową na
drugi słupek, ale piłka minęła cel.
W ostatnich minutach spotkania przyjezdni skutecznie opóźniali grę i
przerywali akcję gospodarzy. Starali się też oddalać zagrożenie od
własnego pola karnego. W 82 po raz kolejny na bramkę Resovii starał się
strzelać Słotwiński, ale został zablokowany przez jednego z defensorów
Resovii. Ostatnią akcję meczu przeprowadzili rzeszowianie. Z zamieszania
w polu karnym Tomasovii starał się skorzystać Tomasz Ciećko, ale jego
strzał zablokował obrońca gości, a dobitka Kalińca była bardzo niecelna.
|
resoviacy.pl
|
2015.05.13 |
Polonia Przemyśl - Resovia Rzeszów 2:3 po dogr. (1:1, 2:2)
(Puchar Polski)
|
43' Sedlaczek, 90' Załoga - 24' Ciećko, 56' Rop, 113' Kaliniec
Polonia:
Krzanowski, Kokoć,
Kuźniar, Załoga, Jaroch, Ovchar, Tabisz, Sedlaczek
(75' Mikulec), Wanat, Barszczak,
Świst (71' Kalawski)
Resovia: Pietryka, Tabaka, Makowski, Baran, Szkolnik (67' Sadecki),
Dziedzic
(86' Konefał), Sękowski,
Rop, Daniel (46' Kaliniec),
Pyrdek (46' Fedan), Ciećko (58' Róg)
Sędzia: Jagieła (Krosno), Widzów: 200
Piłkarze Resovii pokonali na wyjeździe
Polonię Przemyśl 2:3 i zagrają w finałowym dwumeczu wojewódzkiego
Pucharu Polski. Zadanie nie było łatwe, bo lider IV-ligowych rozgrywek
na własnym stadionie (pomijając mecz z Wisłą Kraków), po raz ostatni
przegrał mecz w czerwcu 2014 roku. Pogromcą miejscowych była wówczas w
spotkaniu ligowym także Resovia.
Garstka kibiców zgromadzona na stadionie przy ul. Sanockiej w Przemyślu
na brak emocji narzekać nie mogła. Trafiły na siebie zespoły z
charakterem, które na mecz pucharowy potraktowały bardzo poważnie.
Sytuacja na boisku zmieniała się jak w kalejdoskopie.
W 14 minucie meczu Mateusz Świst zmusił do kapitulacji Marcina Pietrykę,
ale z bramki cieszył się tylko przez ułamek sekundy, bo sędzia
zasygnalizował pozycję spaloną.
Resoviacy odpowiedzieli golem w 25 minucie meczu. Tomasz Ciećko po
dośrodkowaniu Tabaki wykorzystał roztargnienie defensorów Polonii i
głową skierował futbolówkę do siatki. Rzeszowianie częściej byli przy
piłce i starali się grać uważnie w obronie. W 43 minucie dali się jednak
zaskoczyć Pawłowi Sedlaczkowi, który doprowadził do wyrównania po akcji
i asyście Barszczaka.
Pierwsze minuty drugiej połowy spotkania należały do miejscowych. Na
bramkę Pietryki strzelali kolejno Świst, Ovchar i Wanat, ale ich strzały
pozostawiały wiele do życzenia. Później ponownie dali znać o sobie
rzeszowianie, a dokładnie Kacper Rop. W 56 minucie pokazał, że jeśli
jest w formie, to potrafi z piłką zrobić cuda. Wykorzystał podanie
Sękowskiego, zatańczył z bramkarzem Polonii i wpakował piłkę do pustej
bramki. Pomocnik Resovii bardzo pewnie czuł się tego dnia na murawie. W
69 minucie uruchomił Sebastiana Dziedzica, który przeegzaminował
Krzanowskiego. Bramkarz gospodarzy obronił strzał i przy celnej dobitce
pewnie byłby bez szans, ale Patryk Róg fatalnie spudłował.
Gospodarze też mieli swoje okazje do zmiany wyniku. Po jednym ze
strzałów Wanata piłka wylądowała na słupku. W ostatnich minutach
regulaminowego czasu gry gospodarze postawili wszystko na jedną kartę. W
akcjach ofensywnych uczestniczył nawet bramkarz Polonii. W 90 minucie
meczu resoviacy myślami byli chyba już w drodze powrotnej do
Rzeszowa, a tymczasem Polonia doprowadziła do wyrównania. Zaczęło się od
faulu Szymona Kalińca na jednym z rywali 25 metrów od bramki Pietryki.
Perfekcyjnym uderzeniem z rzutu wolnego popisał się grający trener
Polonii Paweł Załoga.
W dogrywce swoje okazje do kolejnych bramek mieli zarówno jedni jak i
drudzy. Na bramkę Pietryki strzelali Kuźniar i Wanat, ale piłka mijała
cel. Resovia odpowiedziała akcją Patryka Roga, który w dogodnej sytuacji
uderzył zbyt lekko.
W 113 minucie meczu "biało-czerwoni" przeprowadzili akcję, po której
Polonia już się nie podniosła. Po koronkowej akcji Ropa, Fedana i
Kalińca, ten ostatni zdobył gola na wagę awansu do dalszego etapu
rozgrywek o Puchar Polski. W finale wojewódzkim rzeszowianie rozegrają
dwumecz z Wisanem Skopanie.
|
resoviacy.pl
|
2015.05.09 | JKS 1909 Jarosław - Resovia Rzeszów 1:2 (1:0)
|
51' Jamrozik - 43' Fedan, 89' (k) Szkolnik
JKS: Guzikiewicz, Gliniak, Sobczak,
Saramak, Cienki, Soczek, Fedor, Bańka, Raba, Oziębło (86'
Kiwior) Jamrozik (70' Wróbel)
Resovia: Pietryka, Wilk
(65' Skuba), Makowski, Baran, Szkolnik, Fedan
(50' Dziedzic), Kaliniec,
Domoń, Adamski, Ciećko (55' Rop), Pyrdek (72' Róg)
Sędzia: Podlecki (Lublin), Widzów: 700
Rzeszowianie pokonali w Jarosławiu
miejscowy JKS i do trzech punktów zmniejszyli dystans do prowadzących w
tabeli Karpat. Zwycięstwo "Pasiaków" jest zasłużone, ale również dosyć
szczęśliwe. Bramkę decydującą o wygranym meczu "biało-czerwoni" zdobyli
w 89 minucie po strzale Piotra Szkolnika z rzutu karnego.
Szczęściu trzeba pomóc, a zrobił to przed meczem kierownik zespołu
Stanisław Mandela, który schował głęboko w magazynie krytykowane przez
wszystkich zielone koszulki, w których Resovia zbyt często rozdawała
punkty.
Miejscowi mieli tego dnia utrudnione zadanie, bo w ich składzie zabrakło
kilku podstawowych piłkarzy. Od pierwszego gwizdka skupili się na
bronieniu dostępu do własnej bramki, ale jednocześnie kilkoma szybkimi
podaniami potrafili postraszyć kontratakiem.
Resovia pierwszą groźną akcję przeprowadziła w 22 minucie spotkania.
Sebastian Fedan uderzał na bramkę Guzikiewicza, ale przeniósł piłkę nad
poprzeczką. Gospodarze odpowiedzieli groźnym, ale niecelnym strzałem
Raby. Kilka minut później po podaniu Tomasza Ciećki, spudłował
Przemysław Pyrdek. W 41 minucie meczu rzeszowianie dopięli swego po
strzale Ciećki i dobitce Sebastian Fedana.
Kilka minut po przerwie gospodarze przeprowadzili akcję, po której
doprowadzili do wyrównania. Marek Soczek dośrodkował piłkę z prawej
strony boiska, a Bartłomiej Raba wyłożył ją Jamrozikowi. Młodzieżowiec
JKS-u uderzył pewnie na bramkę, a piłka po odbiciu od słupka wpadła do
siatki.
Rzeszowianie pojechali do Jarosławia po zwycięstwo i końcowych
fragmentach meczu dążyli do zdobycia bramki, która pozwoliłaby im
osiągnąć cel. W końcowych fragmentach spotkania na bramkę Guzikiewicza
strzelali Rop i Skuba, ale bramkarz JKS-u nie dał się zaskoczyć.
W 89 minucie meczu Maciej Saramak w polu karnym starał się wybić
futbolówkę głową, ale niefortunnie dotknął ją ręką i sędzia odgwizdał
rzut karny. "Jedenastkę" na bramkę pewnym strzałem zamienił kapitan
Resovii - Piotr Szkolnik.
|
resoviacy.pl
|
2015.05.06 | Sawa Sonina - Resovia Rzeszów
2:5 (1:0) (Puchar Polski)
|
34' (sam.) Tabaka, 61' Kurzeja - 52' Kaliniec, 63' 69' 73' Rop, 76'
Dziedzic
Sawa:
Cisek, Paczocha
(77' J. Baran), D. Róg, Cieślik, Grad,
Bereś, Kurzeja, Świst (90' Lekki), Graczyk (53' Bukała), W. Dziedzic,
Nycz (89' Szpunar)
Resovia: Pietryka, Szkolnik
(64' M. Baran), Makowski, Sękowski, Tabaka, Dziedzic, Sadecki, Domoń
(46' Kaliniec), Pyrdek (46' Fedan),
Rop (75' Daniel), Ciećko
Sędzia: Konefał (Mielec), Widzów: 100
Do finału Pucharu Polski Podokręgów Rzeszów-Dębica trenerzy Resovii
wytoczyli ciężkie działa i wydawać się mogło, że rzeszowianie przetoczą
się jak walec po gospodarzach. Pucharowe mecze rządzą się jednak swoimi
prawami i tym razem nie było inaczej. Mecz nie stał na wysokim poziomie,
ale na brak emocji (szczególnie w drugiej połowie) kibice nie mogli
narzekać.
W pierwszej połowie rzeszowianie długo budowali akcje, ale grali dosyć
niemrawo i Radosław Cisek nie miał zbyt wiele pracy. Tymczasem
gospodarze w 27 minucie meczu wymienili kilka ciekawych podań, po
których Bartosz Bereś znalazł się w dogodnej okazji do przeegzaminowania
Marcina Pietryki. Wychowanek Resovii uderzył mocno na bramkę "Pasiaków",
ale piłka poszybowała metr nad poprzeczką.
Kilka minut później resoviacy odpowiedzieli dośrodkowaniem Piotra
Szkolnika w pole karne. W szesnastce pokazał się wszędobylski Przemek
Pyrdek, ale w ostatniej chwili uprzedził go obrońca miejscowych. W 32
minucie spotkania bliski wpisania się na listę strzelców był Konrad
Domoń. Pomocnik Resovii wykorzystał zbyt dalekie wyjście bramkarza i
starał się go przelobować. Piłkę zmierzająca do pustej bramki w
ostatniej chwili wybił defensor gospodarzy.
W 34 minucie miejscowi niespodziewanie wyszli na prowadzenie. Piłka po
mocnym dośrodkowaniu z rzutu rożnego trafiła Olga Tabakę i wpadła do
siatki. Po stracie bramki rzeszowianie zmuszeni byli do ataku
pozycyjnego, ale do przerwy nie zagrozili już bramce Ciska.
Po zmianie stron wzięli się w końcu do roboty i na efekty nie trzeba
było długo czekać. W 52 minucie spotkania piłka po dośrodkowaniu Piotra
Szkolnika trafiła do Szymona Kalińca i pomocnik Resovii pewnym strzałem
doprowadził do wyrównania.
Czwartoligowcy nie powiedzieli jednak ostatniego słowa. W 61 minucie
meczu wykorzystali nieudaną pułapkę ofsajdową "Pasiaków" i po raz
kolejny wyszli na prowadzenie po strzale Mateusza Kurzeji.
Podrażnieni kolejną stratą bramki rzeszowianie w końcu zwiększyli tempo
gry, zaczęli grać skrzydłami i wykorzystywać śliską, zroszoną
deszczem murawę. Mieli też w swoich szeregach Kacpra Ropa, który w 63
minucie spotkania rozpoczął swój koncert strzelecki. Pierwszą bramkę
zdobył po efektownym "rogalu" z rzutu wolnego. Sześć minut później
postawił kropkę nad "i", dobijając piłkę, po akcji Sebastian Dziedzica i
strzale Tomasza Ciećko. W 73 minucie spotkania wykorzystał fantastyczne
podanie Karola Skuby, podwyższając wynik meczu na 2:4.
Kilka minut wcześniej bramkę do siatki skierował również Adam Sadecki, ale
sędzia odgwizdał spalonego.
W 76 minucie spotkania swoje trzy grosze do meczu postanowił dorzucić
Sebastian Dziedzic. Skrzydłowy Resovii popisał się efektownym rajdem i
technicznym lobem ustalił wynik meczu na 2:5.
Gospodarze zachęcani przez miejscową publiczność do odważniejszej gry w
80 minucie meczu odpowiedzieli kontratakiem, po którym Adam Bukała był
bliski wpisania się na listę strzelców, ale piłkę po jego strzale Marcin Pietryka
wybił na rzut rożny.
|
resoviacy.pl
|
2015.05.02 | Resovia Rzeszów
- Karpaty Krosno 3:0 (2:0)
|
4' Pyrdek, 16' Ciećko, 50' Fedan
Resovia: Pietryka, Wilk, Baran,
Makowski,
Szkolnik, Fedan (78' Dziedzic), Domoń,
Kaliniec, Adamski (87' Sękowski),
Ciećko (84' Rop), Pyrdek (74' Skuba)
Karpaty: Żukowski, Chmielowski,
Jarząb (18' Fundakowski),
Kapuściński (46' Kolbusz), Zych, Sikorski, Krzysztoń, Kasza (46'
Popielarz), Walaszczyk, Kantor, Buczek (64' Madeja)
Sędzia: Gąsiorowski (Lublin), Widzów: 950
Piłkarze Resovii po fantastycznym meczu pokonali Karpaty Krosno 3:0 i
zbliżyli się do miejsca gwarantującego udział w barażach na dystans 5
punktów.
Już w 4 minucie spotkania okazało się, że… nie taki lider straszny.
Piłkę wrzuconą w pole karne przez Piotra Szkolnika, starał się wybić
głową Sylwester Sikorski. Zrobił to jednak na tyle nieudolnie, że ta
wylądowała pod nogi Tomasza Ciećko. Napastnik Resovii skorzystał z
prezentu i dograł wzdłuż linii bramkowej do wbiegającego Przemka Pyrdka,
który pewnym strzałem pokonał Żukowskiego.
Wydawać się mogło, że krośnianie bramkę potraktują jako wypadek przy
pracy i rzucą się do odrabiania strat. Trafili jednak tego dnia na mocno
zdeterminowaną Resovię, lepszą w każdym elemencie gry. W 16 minucie
rzeszowianie swoją przewagę potwierdzili kolejnym golem. Piłka po rzucie
rożnym trafiła do Radosława Adamskiego, a ten wyłożył ją Tomaszowi
Ciećko. Napastnik Resovii uderzył na bramkę z 16 metrów i futbolówka po
odbiciu od nogi jednego z krośnieńskich defensorów trafiła do siatki.
Napastnikowi Resovii w ostatnich meczach szło jak po grudzie, ale tego
dnia należał do najszczęśliwszych na placu gry.
Przyjezdni nie mieli pomysłu na poukładaną grę rzeszowskiej
„jedenastki”. Ich akcje były skutecznie rozbijane już w środkowych
rejonach boiska, gdzie rządziła para: Domoń - Kaliniec. „Biało-czerwoni”
starali się grać skrzydłami i przed przerwą jeszcze dwukrotnie byli
bliscy zdobycia bramki.
Najpierw do piłki zagrywanej z prawego skrzydła wzdłuż linii bramkowej
przez Adamskiego nie zdołał sięgnąć Sebastian Fedan, a kilkanaście minut
później w podobnej akcji kilku centymetrów zabrakło Pyrdkowi.
Po zmianie stron goście przeprowadzili pierwszą groźną akcję, po której
mogli pokusić się o bramkę kontaktową. Z lewej strony mocną piłkę na
głowę Dariusza Kantora dograł Kamil Walaszczyk. Napastnik Karpat uderzył
mocno w kierunku bramki, a Marcin Pietryka instynktowną interwencją
ratował zespół przed stratą gola.
W 50 minucie meczu „biało-czerwoni” zadali kolejny cios. Akcję
zainicjował Przemysław Pyrdek, który po odbiorze piłki prostopadłym
podaniem uruchomił wbiegającego w pole karne Sebastiana Fedana.
Skrzydłowy „Pasiaków” bez ceregieli uderzył celnie pod poprzeczkę,
wpisując się tym samym na listę strzelców.
Resoviacy po niespełna godzinie gry mieli przewagę trzech bramek i
zachęcani przez publiczność nabierali ochotę na kolejne trafienia.
Kolejną okazję bramkową sprowokował bramkarz Karpat, który kombinował z
rozegraniem piłki i trafił w plecy Przemysława Pyrdka. Futbolówka
poszybowała w kierunku pustej bramki, ale ostatecznie minęła cel o
kilkadziesiąt centymetrów. Bezradni krośnianie starali się przenosić grę
pod pole karne gospodarzy długimi podaniami głównie za sprawą Kamila
Walaszczyka. Większość piłek wygrywali jednak środkowi obrońcy Resovii,
którzy skutecznie odbierali ochotę do gry napastnikom Karpat.
W końcówce swoje trzy grosze do scenariusza spotkania wtrącić mógł Karol
Skuba, który przegrał pojedynek sam na sam z Żukowskim. Młodzieżowiec
Resovii zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału i ostatecznie skierował
piłkę prosto w bramkarza, który do ostatniego gwizdka miał sporo pracy.
W 90 minucie przeegazminowany został jeszcze przez Konrada Domonia,
który popisał się soczystym strzałem z dystansu.
|
resoviacy.pl
|
2015.04.25 | Lublinianka Lublin - Resovia Rzeszów
1:0 (0:0)
|
90' Tomczuk
Lublinianka:
Zawiślak, Wołos, Rafał Kursa, Mazurek, Wiśniewski,
Zabielski (74' Stępień), Czułowski
(87' Gawrylak),
Sobiech, Skoczylas (80' Gąsior), Witkowski (55' Rowbiel),
Tomczuk
Resovia: Pietryka, Wilk (77' Sadecki),
Sękowski, Baran,
Fedan, Adamski, Domoń, Kaliniec, Dziedzic (65' Rop), Ciećko, Róg (58'
Skuba)
Sędzia: Sitkowski (Biała Podlaska), Widzów: 200
Gorzką pigułką okazał się dla piłkarzy Resovii mecz wyjazdowy w
Lublinie. "Biało-czerwoni" nie ukrywali, że jadą na mecz Lublinianką po
komplet punktów, który pozwoliłby im przedłużyć nadzieję na grę w
barażach. Mecz wygrali jednak broniący się przed spadkiem miejscowi, a
bramkę na wagę złota w doliczonym czasie gry zdobył Bartosz Tomczuk.
Rzeszowianie po ostatnim gwizdku mieli sporo pretensji do pracy arbitra
Pawła Sitkowskiego. Zarzucali mu, że przymknął oko na zagranie ręką w
polu karnym przez jednego z piłkarzy Lublinianki. Podopieczni Macieja
Huzarskiego mieli jednak argumenty i okazje, aby rozstrzygnąć losy
spotkania na własną korzyść, bez oglądania się na pracę arbitra.
W 12 minucie meczu niezłą okazję do pokonania Zawiślaka miał Tomasz
Ciećko. Uderzał na bramkę rywali prawą nogą, ale posłał piłkę nad
poprzeczką. Najlepszą szansę przed przerwą zmarnował Konrad Domoń. Po
dośrodkowaniu na długi słupek kolega zagrał mu piłkę, ale pomocnik
Resovii mając przed sobą praktycznie pustą bramkę fatalnie przestrzelił.
Gospodarze odpowiedzieli uderzeniem Kamila Witkowskiego, ale Marcin
Pietryka nie miał najmniejszych problemów z obroną.
Po przerwie bliski szczęścia był Patryk Róg, ale jego uderzenie było na
tyle lekkie, że obrońca Lublinianki wybił piłkę zmierzającą do siatki. W
60 minucie groźną akcję przeprowadzili miejscowi. Paweł Zabielski
otrzymał piłkę po zagraniu piętą i próbował zaskoczyć Marcina Pietrykę.
Po raz kolejny bramkarz Resovii był na stanowisku.
Najwięcej emocji było w ostatnich minutach meczu. Po jednej z kolejnych
akcji Resovii Karol Skuba z trudem zdołał oddać strzał czubkiem buta i
do szczęścia zabrakło kilku centymetrów. Piłka trafiła w słupek i
wydawać się mogło, że tego dnia mecz zakończy się wynikiem bezbramkowym.
W doliczonym czasie gry gospodarze wyszli z groźnym kontratakiem. Pod
polem karnym Resovii faulowany był Bartosz Tomczuk. Rafał Stępień
wrzucił futbolówkę na głowę wbiegającego Tomczuka, a ten nie dał szans
na interwencję bramkarzowi "Pasiaków".
|
resoviacy.pl
|
2015.04.21 | Resovia Rzeszów
- Igloopol Dębica 3:0 (1:0) (Puchar Polski)
|
29' 69' Makowski, 77' Róg
Resovia:
Pietryka, Fedan (65' Wilk), Makowski, Sękowski, Szkolnik, Dziedzic (57'
Adamski), Rop, Tabaka, Różak (69' Daniel), Ciećko (71' Grygiel),
Skuba (57' Róg)
Igloopol: Brandys, Jędrzejczyk (46' Rokita), Grych,
Chmiel, Mitręga, K. Brzostowski, Lamparty (62' Nalepka), Micek, Łapa
(66' Syguła), Więcek, Oleksy
Sędzia: Krasowski (Leżajsk), Widzów: 200
Półfinał Pucharu Polski na szczeblu podokręgów Rzeszów-Dębica nie
należał do meczów, o których kibice będą długo pamiętać. Resoviacy
wystąpili w eksperymentalnym ustawieniu z Piotrem Szkolnikiem i
Mateuszem Różakiem na prawej stronie. Widać było z ich strony brak
zgrania i sporo niedokładności, ale przez większą część meczu posiadali
zdecydowaną przewagę i nie pozwolili rywalom na zbyt wiele.
Mecz zaczął się od serii rzutów rożnych wykonywanych przez
"biało-czerwonych". Po raz pierwszy jednak kibice poderwali się z
siedzisk w 25 minucie po strzale Piotra Szkolnika. Kapitan "Pasiaków"
postraszył Brandysa atomowym strzałem z rzutu wolnego, po którym piłka
wylądowała na słupku. Kilka minut później "Szkolo" dorzucił piłkę w pole
karne, a ta po uderzeniach Różaka i Makowskiego ostatecznie znalazła się
w sieci.
W 31 minucie spotkania po raz pierwszy bramce Resovii zagrozili goście.
Niefortunną interwencję Łukasza Sękowskiego wykorzystał Paweł Micek,
który uderzył na bramkę Resovii. Na szczęście na stanowisku był Marcin
Pietryka.
W 37 minucie meczu ponownie zaatakowali rzeszowianie. Tym razem Kacper
Rop posłał półgórną piłkę wzdłuż bramki rywali, ale żaden z jego kolegów
nie zdołał zamknąć akcji.
Po zmianie stron wydawać się mogło, że Resovia pójdzie za ciosem i
kolejne bramki są kwestią czasu. Tymczasem to goście w 67 minucie meczu
byli bliscy wyrównania. Po strzale Rafała Więcka
futbolówkę z linii bramkowej wybijał Łukasz Sękowski.
Podrażnieni resoviacy dwie minuty później odpowiedzieli bramką. Piłka po
dośrodkowaniu z rzutu rożnego trafiła na głowę Patryka Roga, który
uderzył mocno na bramkę. Golkiper "Morsów" poradził sobie ze
strzałem, ale przy dobitce Bartłomieja Makowskiego był juz bezradny.
Dwubramkowe prowadzenie "pasiaków" pozwoliło trenerowi Huzarskiemu dać
szansę debiutantom z SMS-u. Na murawie pojawili się Wojciech Grygiel i
Michał Daniel.
W 77 minucie resoviacy przeprowadzili kolejną akcję bramkową. Radosław
Adamski w swoim stylu zakończył szarżę dośrodkowaniem z prawej strony
boiska, a Patryk Róg głową dopełnił formalności, ustalając wynik meczu.
|
resoviacy.pl
|
2015.04.18 |
Resovia Rzeszów - Sokół Sieniawa 3:1 (1:0)
|
24' 53' Adamski, 58' Dziedzic - 55' Pigan
Resovia: Pietryka, Wilk, Sękowski,
Makowski,
Szkolnik,
Adamski
(88' Różak), Domoń, Kaliniec, Dziedzic (81' Fedan), Ciećko (87' Rop),
Róg (77' Skuba)
Sokół: Ćwiczak, Demusiak, Siwyj, Skała, Faka, Wróbel (69'
Padiasek), Bigas,
Trawka (46' Wilusz), Flis (46' Pigan), Hass, Jędryas (60' Małyk)
Sędzia: Podlecki (Lublin), Widzów: 300
Resoviacy zagrali jeden z lepszych meczów w
sezonie i odnieśli w pełni zasłużone zwycięstwo. Zaatakowali bramkę
Ćwiczaka od pierwszych minut i z dużą łatwością radzili sobie z dziurawą
defensywą gości.
Już w 2 minucie meczu "biało-czerwoni" byli bliscy
zdobycia bramki. Piotr Szkolnik dośrodkował z lewej strony boiska do Tomasza Ciećko, który uderzył prostym podbiciem, ale piłka odbiła się od
zewnętrznej strony słupka. Goście odpowiedzieli akcją Pawła Hassa, który
w polu karnym Resovii starał się podawać do Jędryasa, ale Łukasz
Sękowski pokrzyżował plany rywali. W 16 minucie meczu rzut rożny wybijał
Szymon Kaliniec, a piłka po kiksie Bigasa uderzyła w poprzeczkę. Kilka
minut później Dziedzic zatańczył z obrońcami Sokoła i dograł piłkę do
Tomasza Ciećki. Napastnik Resovii przełożył sobie futbolówkę na lewą
nogę i uderzył na bramkę. Trafił jednak nieczysto i Ćwiczak bez dużego
trudu ratował sytuację.
W 24 minucie gospodarze w końcu dopięli
swego i po strzale Radosława Adamskiego wyszli na prowadzenie. Zaczęło
się od piłki wrzuconej w pole karne przez Patryka Roga. Akcję zamknął
Sebastian Dziedzic, który odegrał na piąty metr do Tomasza Ciećko.
Strzał napastnika Resovii z linii bramkowej wybijał Skała, ale po
technicznej dobitce Adamskiego piłka trafiła do celu.
Huraganowe ataki rzeszowskiego zespołu nie słabły do ostatnich minut
pierwszej połowy. Rzeszowianie stwarzali sobie mnóstwo okazji
bramkowych, ale brakowało skuteczności i szczęścia. Największym
pechowcem meczu był tego dnia Tomasz Ciećko, który mógł wpisać się na
listę strzelców trzy razy. W 40 minucie spotkania dostał idealną piłkę
od Radosława Adamskiego, ale w dogodnej sytuacji przegrał pojedynek z
bramkarzem Sokoła. Pięć minut później Ćwiczak po raz kolejny wygrał
pojedynek "sam na sam" z piłkarzem Resovii. Tym razem przed doskonałą
okazją bramkową znalazł się Adamski.
Po przerwie resoviacy poszli za ciosem i na
efekty nie trzeba było długo czekać. W 52 minucie meczu Piotr Szkolnik
dośrodkował piłkę z okolic narożnika, a wbiegający Radosław Adamski
głową zdobył fenomenalną bramkę.
Dwie minuty później podopieczni Ryszarda Federkiewicza wykorzystali
zamieszanie w polu karnym Resovii i zdobyli bramkę kontaktową. Z 16
metrów na bramkę Marcina Pietryki uderzał Wilusz, a piłka odbita od
Makowskiego trafiła do Dawida Pigana, który mocnym strzałem zaskoczył
Pietrykę.
Na odpowiedź Resovii kibice długo nie
czekali. W 58 minucie po wrzutce Adamskiego na bramkę rywali uderzył
Ciećko, a piłka odbita kolejno od bramkarza i słupka trafiła do
Sebastiana Dziedzica. Najlepszy strzelec "Pasiaków" bez przyjęcia
uderzył idealnie pod poprzeczkę nie dając czasu Łukaszowi Ćwiczakowi na
interwencję.
W ostatnich minutach spotkania kilka groźnych akcji przeprowadzili
goście. W 90 minucie meczu byli nawet bliscy zdobycia kolejnej bramki
kontaktowej, ale piłka po rzucie wolnym wylądowała na słupku, a
dobijający Padiasek trafił w poprzeczkę.
|
resoviacy.pl
|
2015.04.15 | Wisłoka Dębica -
Resovia Rzeszów 0:2 (0:0)
|
55' Dziedzic, 90' Rop
Wisłoka: Ziółkowski, Remut
(78' K. Kot), Podpora, Lis (68' Maroń), Podlasek,
Guzik (47' Konik), Pęcak,
Bieszczad, T. Kot, Maik, Wójcik,
Bielatowicz
(rezerwowy)
Resovia: Pietryka, Wilk, Sękowski, Makowski, Szkolnik, Adamski,
Kaliniec (90' Skuba), Domoń, Fedan (46' Dziedzic), Ciećko (89' Rop), Róg
(70' Sadecki)
Sędzia: Pożarowszczyk (Lublin), Widzów: 250
Resoviacy jechali na mecz z outsiderem w roli faworyta i przez większą
część meczu posiadali zdecydowaną przewagę, ale długo nie mogli zmusić
do kapitulacji świetnie dysponowanego Ziółkowskiego. Ponadto w kilku
sytuacjach zawiodła skuteczność. W pierwszej połowie spotkania najlepsze
okazje do zdobycia bramki mieli: Róg, Ciećko i Adamski.
Trenerzy poirytowani strzelecką niemocą zespołu po przerwie wprowadzili
na boisko Sebastiana Dziedzica. Rezerwowy, który aktualnie jest
najlepszym strzelcem zespołu szybko odwdzięczył się bramką. Skrzydłowy
Resovii w 55 min. wyszedł do prostopadłego podania i z łatwością pokonał
Ziółkowskiego. Arbiter wstępnie odgwizdał spalonego, ale po konsultacji
z liniowym wskazał na środek boiska.
Kilka minut później rzeszowianie byli bliscy podwyższenia wyniku. Piłka
po zagraniach Kalińca i Adamskiego trafiła do Roga, ale napastnik
Resovii fatalnie skiksował na 7 metrze.
Miejscowym nie można było odmówić zaangażowania. Starali się dotrzymywać
kroku rzeszowianom, ale ich pressing kończył się głównie na żółtych
kartkach. Sędzia siedmiokrotnie sięgał po ten rodzaj kary.
Pierwsze skrzypce w Dębicy grali tego dnia byli piłkarze rezerw Resovii,
którzy jeszcze niedawno stanowili trzon zespołu Wiesława Gołdy. Po
bramce Dziedzica, dali znać o sobie groźnymi strzałami również Adamski
i Wilk. W 90 minucie pokazał się Kacper Rop, który minutę po wejściu na
plac gry ustalił wynik spotkana na 2:0. |
resoviacy.pl
|
2015.04.11 |
Resovia Rzeszów - Orlęta Radzyń Podlaski 3:0 (2:0)
|
8' 40' Róg, 89' Dziedzic
Resovia:
Pietryka, Wilk, Baran, Makowski, Szkolnik, Adamski, Domoń, Kaliniec (77'
Sękowski), Fedan (63' Dziedzic), Ciećko (87' Rop), Róg
(73' Bieniasz)
Orlęta: Stężała, Zarzecki, Leszkiewicz, Jakubiec, Szymala,
Zmorzyński, Tymosiuk, Borysiuk, Kot (56' Powałka), Melnychuk (76' Kula),
Ryczek
Sędzia: Pożarowszczyk (Lublin), Widzów: 500
Resoviacy na rozgrzewkę wyszli w czarnych
koszulkach, na których było zdjęcie tragicznie zmarłego piłkarza Resovii
Piotra Robótki. Chcieli w ten sposób oddać hołd wychowankowi SMS-u
Resovia, który na skutek potrącenia przez samochód zmarł w szpitalu
kilka dni temu.
Kłopoty kadrowe w Resovii sprawiły, że trener
Huzarski sięgnąć musiał po napastnika z głębokich rezerw. Postawił na
Patryka Roga i jego wybór był przysłowiowym strzałem w dziesiątkę. Już w
8 minucie meczu junior Resovii wpisał się na listę strzelców. Akcja
bramkowa zaczęła się od Szymona Kalińca, który odebrał piłkę rywalowi.
Później futbolówka wędrowała do Ciećki i Fedana, a niepilnowany Róg
postawił kropkę nad "i" precyzyjnym strzałem koło słupka. Pięć
minut później junior rzeszowskich "Pasiaków" po raz kolejny znalazł się
przed szansą na zdobycie bramki. Tym razem uderzył mocno prostym
podbiciem, ale fatalnie spudłował. Nie minęły dwie minuty,
"biało-czerwoni" mieli kolejną "setkę" i po raz trzeci w roli głównej
znalazł się Patryk Róg. Akcję zainicjował fantastycznym rajdem z piłką
Radosław Adamski. Skrzydłowy Resovii ograł trzech rywali i uderzył na
bramkę Stężały. Bramkarz Orląt instynktownie odbił piłkę, a ta trafiła
pod nogi Roga. Napastnik Resovii w ułamku sekundy skierował futbolówkę w
kierunku bramki, ale z linii bramkowej wślizgiem wybił ją Szymala.
W 40 minucie meczu gospodarze podwyższyli wynik spotkania na 2:0. Po raz
kolejny pokazał się duet Adamski - Róg. Skrzydłowy Resovii odebrał piłkę
Tymosiukowi, wpadł w pole karne i dograł na 6 metr pola karnego. Tam z
trudem futbolówkę wybijał Zarzecki, ale nadbiegający Róg skorzystał z
prezentu i strzałem po ziemi po raz kolejny pokonał Stężałę.
Rzeszowianie groźni byli tego dnia głównie po akcjach w bocznych
rejonach boiska. Rywale mieli kłopoty z powstrzymaniem szybkich
skrzydłowych: Fedana i Adamskiego.
W 55 minucie meczu bliski zdobycia kolejnej bramki był nie kto inny
jak... Patryk Róg. Napastnik Resovii uderzył technicznie na bramkę gości
i piłka wylądowała na słupku.
Goście odpowiedzieli groźnym strzałem Jakubca, po którym piłka trafiła w
Adamskiego i poszybowała nad poprzeczką.
W 86 minucie spotkania idealną okazję do zdobycia bramki zmarnował
Tomasz Ciećko. Napastnik Resovii po fatalnym podaniu Szymali znalazł się
w sytuacji sam na sam z bramkarzem gości. Niestety zbyt długo zwlekał z
uderzeniem, a później wdał się w niepotrzebne dryblingi i ostatecznie
stracił piłkę.
"Biało-czerwoni" przez większą część spotkania mieli spora przewagę na
boisku i z zaskakująco dużą łatwością stwarzali sobie okazje bramkowe. W
89 minucie meczu trafili do siatki po raz trzeci. Tym razem defensywę
gości rozmontował Sebastian Dziedzic. Rezerwowy Resovii otrzymał w polu
karnym piłkę od Dawida Bieniasza, przełożył ją sobie na lewą nogę i
uderzył idealnie w okienko bramki gości.
|
resoviacy.pl
|
2015.04.04 | Stal Rzeszów -
Resovia Rzeszów 2:1 (1:0)
|
28' Szczoczarz, 83' Prędota - 90' Szkolnik
Stal: Lewandowski, Drożdżal, A.
Baran (46' Bednarczyk). Drelich, Hus, Murawski (65' Maślany),
Tabor,
Mykytyn, Szczoczarz, Prędota,
Brocki (55' Lisańczuk)
Resovia: Pietryka, Wilk, Makowski, M. Baran, Szkolnik,
Adamski (59' Dziedzic), Domoń,
Kaliniec (31' Sękowski), Rop (74' Fedan), Bieniasz (46' Sadecki),
Ciećko
Sędzia: Wąsik (Lublin), Widzów: 2000
Derby Rzeszowa rozegrane na stadionie przy
ul. Hetmańskiej były bardzo przeciętnym widowiskiem. Resoviacy w całym
meczu oddali jeden celny strzał na bramkę Lewandowskiego i popełnili dwa
błędy w obronie, które pozwoliły gospodarzom zgarnąć komplet punktów.
Pod bramką Stali groźnie było głównie po dośrodkowaniach Piotra
Szkolnika. W 18 minucie spotkania do piłki wrzuconej w pole karne
doskoczył Radosław Adamski, ale nie zdołał opanować piłki. Kolejna
wrzutka lewego obrońcy "Pasiaków" zakończyła się technicznym rogalem
Kacpra Ropa, ale i tym razem zabrakło szczęścia.
Stalowcy groźnie atakowali lewą stroną boiska i od pierwszych
minut spotkania sporo pracy miał boczny obrońca "Pasiaków" Daniel Wilk.
W 28 minucie meczu na zbyt wiele pozwolił Piotrowi Murawskiemu i
gospodarze po raz pierwszy cieszyli się z bramki.
Murawski wyprzedził młodzieżowca Resovii, zagrał piłkę w pole karne na
ósmy metr i do bramki bardzo lekko, po ziemi skierował ją Szczoczarz.
Wydawać się mogło, że Marcin Pietryka ma futbolówkę w rękach, ale
ostatecznie wtoczyła się do siatki.
Po przerwie gra "biało-czerwonych" niewiele się zmieniła. Osamotniony z
przodu Tomasz Ciećko niewiele mógł wskórać w pojedynkach z obrońcami
Stali. Często sam wracał w środkowe rejony boiska, aby rozgrywać piłkę.
W 73 minucie dał o sobie znać ponownie Szczoczarz, który szczupakiem
umieścił piłkę w bramce, ale sędzia wskazał pozycję spaloną.
W ostatnich minutach spotkania trener Maciej Huzarski przesunął Piotra
Szkolnika do pomocy i resoviacy starali się ratować wynik mocnymi
wrzutami piłki w pole karne. W 83 minucie meczu stalowcy po raz drugi
skutecznie wymanewrowali defensywę "Pasiaków". Piłkę zagraną z autu
przedłużył wzdłuż bramki Bednarczyk, a Piotr Prędota mocnym strzałem
pokonał Marcina Pietrykę.
Resoviacy starali się sforsować defensywę Stali, ale kończyło się
głównie na rzutach rożnych. W ostatniej minucie meczu udało im się
pokonać Lewandowskiego, ale na więcej zabrakło już czasu. Piłkę zagraną
z rzutu wolnego przedłużył głową Sebastian Fedan i Piotr Szkolnik z
ostrego kąta uderzył skutecznie lewą nogą, zdobywając bramkę kontaktową.
Po tym trafieniu stalowcy skutecznie kradli czas gry celebrując rzuty
wolne i często korzystając z pomocy medycznej. Ostatecznie gospodarze
dowieźli wynik do końca i kosztem Resovii wskoczyli na drugą pozycję w
tabeli.
|
resoviacy.pl
|
2015.03.28 |
Resovia Rzeszów - Orzeł Przeworsk 0:0
|
Resovia: Pietryka, Wilk,
Makowski, Baran,
Szkolnik, Adamski (67' Dziedzic), Domoń, Kaliniec, Rop (75' Skuba),
Pyrdek (24' Bieniasz 86' Fedan), Ciećko
Orzeł: Furtak, Broda, Walat, Chorolskyj, Susłow, Kołodziej,
Jacenkiw, Skała,
Ząbkiewicz (89' Gurak), Piątek (89' Guzior), Buczek
Sędzia: Woliński (Lublin), Widzów: 500
Kibice Resovii wychodzili ze stadionu przy
ul. Wyspiańskiego z ogromnym niedosytem, bo ich zespół stworzył sobie
mnóstwo okazji bramkowych, ale żadnej nie potrafił wykorzystać.
Rzeszowianie już w pierwszym kwadransie gry mieli trzy świetne okazje do
zdobycia bramki. W 2 minucie Radosław Adamski dośrodkował w pole karne
i mocnym strzałem popisał się Kacper Rop, ale bramkarz gości był
na stanowisku.
Nie minęła czwarta minuta meczu, a "biało-czerwoni" wykonywali już
czwarty rzut rożny, po którym Tomasz Ciećko uderzył futbolówkę nad
poprzeczką. Goście odpowiedzieli strzałem koło słupka Doriana Buczka,
ale w tym okresie gry to rzeszowianie dyktowali warunki meczu.
W 10 minucie spotkania fantastycznym rajdem zaskoczył rywali Tomasz
Ciećko. Napastnik Resovii minął kilku przeciwników i zagrał w tempo do
wybiegającego Przemysława Pyrdka. Niestety młodzieżowiec Resovii w
sytuacji sam na sam z bramkarzem uderzył prosto w niego i wydawać się
mogło, że lepszej okazji tego dnia mieć nie będzie. Kolejna akcja
podopiecznych Macieja Huzarskiego zakończyła się minimalnie niecelnym
strzałem Tomasza Ciećki.
W 24 minucie meczu plac gry opuścić musiał kontuzjowany Przemysław
Pyrdek. Rzeszowianie prowadzili atak pozycyjny i w 33 minucie po raz
kolejny przed szansą na bramkę stanął Ciećko, który otrzymał piłkę od
Szkolnika. Jednak i tym razem zabrakło precyzji i szczęścia. Piłka po
jego strzale po raz kolejny minęła bramkę.
W drugiej połowie spotkania tempo meczu kompletnie siadło. Gra Resovii z
każdą kolejną minutą stawała się nerwowa i chaotyczna, a goście radzili
sobie na grząskiej murawie coraz lepiej. W 62 minucie z rzutu wolnego
uderzał Walat, ale jego strzał z 18 metrów by zbyt słaby, aby zaskoczyć
bramkarza Resovii.
W 67 minucie meczu na murawie pojawił się Sebastian Dziedzic, który
ożywił akcje ofensywne "Pasiaków". W 71 minucie dośrodkował piłkę w pole
karne precyzyjnie do Kacpra Ropa, a ten uderzeniem bez przyjęcia starał
się zaskoczyć Furtaka. Piłka po raz kolejny poszybowała nad poprzeczką.
W ostatnich minutach meczu resoviacy wrzucali górne piłki w pole karne
gości, ale żadna z ich prób nie przyniosła upragnionego efektu.
|
resoviacy.pl
|
2015.03.21 | Podlasie Biała Podlaska -
Resovia Rzeszów 0:2 (0:0)
|
51' Baran, 55' Ciećko
Podlasie: Koncki, Adamiuk, Łakomy,
Mirończuk, Łukanowski, Wiraszka, Panasiuk, Leśniak, (86' Sułek),
Kuchynski, Kocoł (65' Jesionek), Hołownia
(58' Sawtyruk)
Resovia: Pietryka, Wilk, (89' Sadecki), Baran, Makowski, Szkolnik,
Adamski, Domoń, Kaliniec, Rop (76' Dziedzic), Pyrdek (86' Bieniasz),
Ciećko (88' Róg)
Sędzia: Burak (Zamość), Widzów: 400
Rzeszowianie jechali do Białej Podlaskiej w
roli faworyta i nie zawiedli, bo zdobyli kolejny komplet punktów i
utrzymali się na drugiej pozycji w lidze. Młody zespół gospodarzy do
przerwy dzielnie się bronił, ale w drugiej części meczu musiał ustąpić
pola ofensywnie grającym "Pasiakom". Pierwszy na bramkę Konckiego
uderzał w 11 minucie meczu Tomasz Ciećko, który idealnie
współpracował z Przemysławem Pyrdkiem.
Decydujące dla losów meczu okazały się pierwsze minuty drugiej połowy. W
51 minucie spotkania rzeszowianie rozgrywali kolejny rzut rożny. Piłkę
dorzuconą w pole karne trącił Mirosław Baran i 18-letni bramkarz
gospodarzy musiał skapitulować po raz pierwszy. Po chwili gospodarze nie
wykorzystali szansy, która mogła odwrócić losy meczu. Kamil Kocoł ułożył
sobie piłkę do strzału i huknął na bramkę gości, ale Marcin Pietryka
fenomenalną interwencją pokazał, że nie przypadkowo w seniorskim zespole
Resovii jest od 15 lat.
"Biało-czerwoni" odpowiedzieli kolejną bramką. Tym razem Przemysław Pyrdek
posłał prostopadła piłkę do Tomasza Ciećki i napastnik Resovii pewnym
strzałem ustalił wynik meczu na 0:2.
Po drugim trafieniu rzeszowianie kontrolowali sytuację na boisku i mogli
pokusić się o kolejne bramki. Okazje do tego mieli jeszcze: Adamski,
Kaliniec i Pyrdek, ale ich uderzenia były niecelne.
|
resoviacy.pl
|
2015.03.14 |
Resovia Rzeszów - Hetman Żółkiewka 3:1 (2:0)
|
40' Baran, 45' Domoń, 62' Pyrdek - 78' Bielak
Resovia:
Pietryka, Szkolnik,
M. Baran, Makowski, Wilk, Pyrdek (83' Bieniasz), Domoń, Kaliniec, Rop
(56' Skuba), Adamski (75' Dziedzic), Ciećko (89' Sadecki)
Hetman: Gwardyński, Skrzypczyński, Świderski, Nogas, Krupski,
Wójcik (73' J. Baran), Kosiarczyk, Kasperek, Bogusz, Rutkowski (46'
Banaszak), Bielak
Sędzia: Jagieła (Krosno), Widzów: 500
Ogromny wpływ na poziom widowiska miało grząskie boisko. Rzeszowianie
przez cały mecz posiadali zdecydowaną przewagę, ale walczyć musieli nie
tylko z rywalem, ale również z błotem i kałużami.
Sygnał do ataku dał Przemysław Pyrdek, który w drugiej minucie meczu
przeegzaminował Gwardyńskiego strzałem z dystansu. Skrzydłowy Resovii
zostawił na boisku sporo zdrowia i tego dnia należał do najlepszych na
placu gry.
W 11 minucie meczu dał o sobie znać również Tomasz Ciećko. Napastnik
"Pasiaków" uderzył po ziemi lewą nogą z 15 metrów, ale piłka zmierzająca
w kierunku bramki zatrzymała się w kałuży. Kilka minut później ten sam
zawodnik uderzył na bramkę gości, a piłkę z linii bramkowej wybijał
Jakub Kosiarczyk. Rzeszowianie nie przerywali huraganowych ataków. W
kolejnej akcji dał o sobie znać skrzydłowy Radosław Adamski, którego
soczyste dośrodkowanie sprawiło sporo kłopotów bramkarzowi gości.
"Biało-czerwoni" atakowali coraz większą liczbą zawodników i w 28
minucie meczu dostali ostrzegawczy kontratak. Wystarczyły dwa podania,
aby Rafał Bielak przedostał się z piłką pod pole karne "Pasiaków" i
zmusił do pierwszej interwencji Marcina Pietrykę. Dwie minuty później
ponownie Bielak z ostrego kąta uderzył mocno na bramkę Resovii, ale
Pietryka nie dał się zaskoczyć.
W 40 minucie spotkania "Biało-czerwoni" cieszyli się z pierwszej bramki.
Piłka po dośrodkowaniu z rzutu rożnego trafiła na głowę Bartłomieja
Makowskiego, a ten odegrał do stojącego w polu karnym Mirosława Barana.
Środkowy obrońca Resovii bez przyjęcia uderzył idealnie pod poprzeczkę
zmuszając do kapitulacji Gwardyńskiego.
Widać było, że po zdobyciu bramki gospodarzom będzie się łatwiej grało.
W 45 minucie meczu zaliczyli kolejne trafienie. Tym razem precyzyjnym
dośrodkowaniem z rzutu wolnego popisał się Piotr Szkolnik, a wbiegający
na 10 metr Konrad Domoń uprzedził bramkarza i fenomenalną główką
podwyższył wynik na 2:0.
W przerwie przyznano pośmiertnie złotą odznakę Aleksandrowi Stankowi,
oddanemu kibicowi Resovii, który zmarł na początku stycznia (przed meczem
uczczono jego pamięć minutą ciszy). Odznakę na ręce Jarosława Stanka,
syna pana Aleksandra, wręczył Aleksander Bentkowski, prezes klubu.
W drugiej połowie meczu ponownie do ataków ruszyła Resovia. Goście mieli problemy z
wymienieniem kilku celnych podań, a tymczasem rzeszowianie na błotnistym
boisku radzili sobie całkiem nieźle. W 52 minucie na bramkę gości
popędził z piłką aktywny Tomasz Ciećko, ale naciskany przez obrońcę
gości spudłował minimalnie koło słupka. Dziesięć minut później resoviacy
zdobyli kolejną bramkę. Do piłki dorzuconej przez Daniela Wilka z prawej
strony boiska wyskoczył Pyrdek i efektowną główką zaskoczył
wybiegającego z bramki Gwardyńskiego.
Gospodarze nie zwalniali tempa gry i pomimo sporej przewagi bramkowej
dążyli do kolejnych trafień. Na grząskiej murawie trudno było jednak
rozgrywać skuteczny atak pozycyjny. Idealnym rozwiązaniem były
precyzyjne dośrodkowania Piotra Szkolnika. Po takich zagraniach
dwukrotnie bliski szczęścia był Karol Skuba, ale piłka po jego strzałach
szybowała nad poprzeczką i koło słupka.
Niespodziewanie w 78 minucie gościom udało się zmusić do kapitulacji
Marcina Pietrykę. Fatalny błąd zaliczył przy tej akcji Konrad Domoń,
który chciał wycofać piłkę do swojego bramkarza, ale nie przewidział, że
ta zatrzyma się w kałuży. W efekcie tego wyłożył futbolówkę Bielakowi,
który skorzystał z prezentu. Ostatecznie mecz zakończył się zasłużonym
zwycięstwem Resovii.
|
resoviacy.pl
|
|
|