MECZE | wiosna 2014/15

  klub
strona główna
aktualności
informacje
prasa
wydarzenia
wywiady
  liga
kadra
terminarz
mecze
tabela
  historia
kronika
resoviacy
1905...
Rzeszów
artykuły
  www
e-muzeum
foto
linki
kontakt
księga gości
forum





































































































 






























































 

 

 

 

 


















































 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

2015.06.10 | Resovia Rzeszów - Wisan Skopanie 4:0 (2:0) (Puchar Polski)

42' Kaliniec, 45' (k) Makowski, 55' Rop, 64' Mołdoch

Resovia: Pietryka, Sadecki, Makowski, Baran, Sękowski, Dziedzic (60' Mołdoch), Domoń, Kaliniec (67' Daniel), Pyrdek, Rop (70' Róg), Ciećko (14' Skuba)
Wisan: Kuszaj, Kubiak, Hynowski (83' Obara), Jarosz, Furdyna (56' Kłosowski), Uzar (76' Polek), Smykla, Zych
(69' Trzaska), W. Lis, Rzeźwicki, M. Lis (56' Szlęzak)
Sędzia: Kantor (Dębica), Widzów: 450

Piłkarze Resovii wygrali rewanżowy mecz finału Pucharu Polski na szczeblu województwa i awansowali do fazy centralnej rozgrywek. Rzeszowianie zgarnęli nie tylko efektowny puchar, ale otrzymali od działaczy OZPN-u okazały czeka na kwotę 30 tys. zł.
Po meczu w Skopaniu podopieczni Macieja Huzarskiego mieli dwubramkową zaliczkę i do rewanżu  podejść mogli bez większej presji. Goście włożyli w mecz dużo serca i po końcowym gwizdku otrzymali od rzeszowskiej publiczności zasłużone brawa, ale nie byli w stanie zagrozić "Pasiakom". Robili co mogli, ale na bramkę Marcina Pietryki nie oddali ani jednego celnego strzału.
Pierwszą efektowną akcję "Biało-czerwoni" przeprowadzili w 8 minucie spotkania. Kacper Rop starał się lobować bramkarza Wisanu i piłka odbiła się od poprzeczki. W 23 minucie Mateusz Kuszaj popisał się dwukrotnie efektowną paradą bramkarską, ratując swój zespół przed stratą gola po strzałach Dziedzica i Pyrdka.
W 42 miucie resoviacy w końcu uregulowali celowniki. Szymon Kaliniec wykorzystał dokładne podanie Sebastiana Dziedzica i strzałem po ziemi zmusił Kuszaja do kapitulacji.
Trzy minuty później było już 2:0. Piłka w szesnastce uderzyła w rękę jednego z piłkarzy Wisanu i arbiter odgwizdał rzut karny na korzyść Resovii. Skutecznym egzekutorem "jedenastki" był Bartłomiej Makowski.
Po przerwie resoviacy podkręcili tempo gry i stworzyli sobie sporo okazji do podwyższenia wyniku. W 55 minucie Kacper Rop wykorzystał zamieszanie w polu karnym rywali i precyzyjnym strzałem z 17 metrów podwyższył wynik na 3:0.
Po godzinie gry na murawie pojawiać zaczęli się wychowankowie SMS-u (Mołdoch, Daniel, Róg), którzy toczyli zacięte boje z bramkarzem Wisanu. 
Golkiper gości spisywał się w bramce bardzo dobrze, ale w 65 minucie meczu dał się zaskoczyć Adrianowi Mołdochowi i "biało-czerwoni" cieszyli się z kolejnego trafienia. W ostatnich minutach gospodarze mieli jeszcze kilka "setek" i gdyby nie pudłowali na potęgę, to wygrana byłaby wyższa.
Po meczu polały się szampany, a piłkarze odbierali gratulacje od związkowych działaczy i podziękowania od kibiców za udany sezon piłkarski.

resoviacy.pl

2015.06.06 | Izolator Boguchwała - Resovia Rzeszów 0:0

Izolator: Kaszuba, Kardyś, Dąbek, Brogowski, P. Dziedzic, Bereś (50' Wójcik), Skiba, Arkadiusz Burak, Adrian Burak (70' Cupryś), Tyburczy (80' Rzeźnik), Szymański (82' Gajdek)
Resovia: Pietryka, Szkolnik, Baran, Makowski, Wilk (35' Sadecki), Pyrdek (58' Skuba), Fedan, Kaliniec, Adamski, Rop, Ciećko (58' Domoń)
Sędzia: Mroczek (Mielec), Widzów: 550

Piłkarze Resovii zakończyli rozgrywki 2014/15 remisując w Boguchwale z miejscowym Izolatorem 0:0. Rzeszowianie mogli po meczu odczuć pewien niedosyt, bo w całym spotkaniu byli zespołem zdecydowanie lepszym. Nie potrafili jednak przypieczętować przewagi na boisku trafieniem do siatki, które pozwoliłoby im utrzymać się na drugim miejscu w tabeli. "Biało-czerwoni" oddali tytuł wicelidera krośnieńskim Karpatom, ale ostatecznie sezon mogą uznać za udany.
Mecz w Boguchwale rozgrywano w tropikalnych warunkach pogodowych, ale piłkarzom to nie przeszkadzało i mecz toczył się w szybkim tempie, a na brak emocji kibice nie mogli narzekać. Od pierwszych minut widać było, że rzeszowską jedenastkę interesuje tylko zwycięstwo.
W 2 minucie spotkania bramkarza gospodarzy przeegzaminował soczystym strzałem Kacper Rop, ale piłka minimalnie minęła słupek. Kolejna akcja "Pasiaków" zakończyła się ułańską szarżą Tomasz Ciećko. Napastnik Resovii efektownie zabrał się z piłką w pole karne gospodarzy, ale w ostatniej chwili zbyt daleko wypuścił sobie futbolówkę i bramkarz Izolatora go uprzedził. Z upływem czasu rosła przewaga "Pasiaków". W 6 minucie meczu po raz kolejny bito na alarm w polu karnym Kaszuby. Tym razem Radosław Adamski przedarł się prawą stroną boiska w okolice pola karnego i zdołał dośrodkować, ale skończyło się jedynie na rzucie rożnym. W 14 minucie meczu Piotr Szkolnik w swoim stylu posłał półgórną piłkę w pole karne na głowę Adamskiego i po strzale skrzydłowego piłka po raz kolejny minęła cel. W 28 minucie spotkania solową akcją popisał się Kacper Rop. Najaktywniejszy w szeregach Resovii wychowanek Orłów Rzeszów zatańczył w polu karnym z piłką, uderzył na bramkę i Kaszuba z trudem wybijał futbolówkę.
Gospodarze odpowiedzieli strzałem Krzysztofa Szymańskiego, który z ostrego kąta zmusił do interwencji Marcina Pietrykę. W 35 minucie plac gry opuścił kontuzjowany Daniel Wilk, a jego miejsce w obronie zajął Adam Sadecki.
Rzeszowianom z dużą łatwością przychodziło konstruowanie akcji. Byli zespołem bardziej zdeterminowanym, szybszym i aktywniejszym, ale brakowało wykończenia akcji i precyzji. Przed przerwą na bramkę Kaszuby uderzali jeszcze Szkolnik i dwukrotnie Adamski, ale efektu bramkowego nie było. W 40 minucie meczu doszło do niecodziennej sytuacji, kiedy na pozycji napastnika znalazł się Mirosław Baran. Środkowy obrońca Resovii sam był zaskoczony sytuacją i niezbyt pewnie uderzył na bramkę, ale strzał został zablokowany. Podobnie było przy dobitce Przemysława Pyrdka.
W drugiej połowie meczu również aktywniejsi byli rzeszowianie. W 66 minucie meczu Radosław Adamski minął dwóch rywali i mógł wyłożyć piłkę Fedanowi, ale zdecydował się na oddanie strzału. Po raz kolejny efektem akcji był jedynie rzut rożny. Kilka minut później Kacper Rop prostopadłym podaniem rozmontował defensywę gospodarzy i uruchomił Karola Skubę. Młodzieżowiec "Pasiaków" niepotrzebnie zwlekał z oddaniem strzału, starał się ułożyć sobie futbolówkę i został uprzedzony przez bramkarza rywali. W 85 minucie meczu ten sam zawodnik mógł zostać bohaterem spotkania. Otrzymał idealne dośrodkowanie od Piotra Szkolnika, uderzył głową na bramkę z odległości 5 metrów i posłał piłkę nad poprzeczką.  Po meczu kibice "Pasiaków" podziękowali swojemu zespołowi za cały sezon.

resoviacy.pl

2015.05.30 | Resovia Rzeszów - Wólczanka Wólka Pełkińska 5:0 (1:0)

17' Pyrdek, 54' 85' Kaliniec, 60' Rop, 80' Domoń

Resovia: Pietryka, Wilk, Baran, Makowski, Szkolnik, Adamski, Fedan (77' Domoń), Kaliniec, Rop (67' Daniel), Pyrdek (80' Dziedzic) Ciećko (55' Skuba)
Wólczanka: Mikus, Flak (31' B. Poprawa), Lech, Misidło, Gaweł, Kocur (84' Wójcik), Bober (63' Kitor), Padiasek, A. Poprawa, Pietluch, Boratyn (74' Bednarz)
Sędzia: Mroczek (Mielec), Widzów: 400

W swoim ostatnim w sezonie meczu u siebie Resovia pokonała 5:0 Wólczankę Wólka Pełkińska i tym samym pozostała niepokonana na Wyspiańskiego.
Przed meczem nad boisko nadciągnęły czarne chmury, ale mocna ulewała trwała góra kwadrans i nie było zagrożenia przerwania meczu.
Już 13 minuta mogła być szczęśliwa dla "pasiaków”, ale po rogu Tomasz Ciećko trafił w nogę rywala. 4 minuty później kibice bili już na całego brawo; Ciećko zabrał piłkę Karolowi Flakowi (nie radził w destrukcji, toteż nie dotrwał do pauzy), uruchomił na skrzydle Radosława Adamskiego, ten dograł na pole bramkowe, gdzie czekał już Przemysław Pyrdek. W 30. min Resovia omal nie skopiowała akcji bramkowej, jednak tym razem po centrze Adamskiego bramkarz uprzedził Kacpra Ropa, Po paru minutach Sebastian Fedan huknął tuż obok spojenia, a za chwilę Rop wycelował w bramkarza.
Krótko po wznowieniu gry Ciećko zwlekał ze strzałem, w końcu przymierzył za lekko. 2:0 szybko się jednak pokazało na tablicy, bo po podaniu Ropa mocno z kilkunastu na długi słupek przymierzył Szymon Kaliniec. Za moment Krzysztof Pietluch został zatrzymany w polu karnym przez Daniela Wilka. Dla odmiany kilku graczy gości nie umiało poradzić sobie z Ropem, który pokazał świetny drybling, a całość zwieńczył technicznym strzałem obok słupka.
W końcówce pięknym strzałem z dystansu popisał się Konrad Domoń, a Kaliniec na raty pokonał Andrzeja Mikusa (bramkarz rozpaczliwie interweniował, ale w końcu wpadł do siatki wraz z piłką).
Pecha miał Sebastian Fedan. Zawodnik Resovii po wślizgu zderzył się z rywalem i zszedł z boiska na jednej nodze, podtrzymywany przez kolegów.
Mieliśmy 3:0 i na środku boiska Sebastian nie musiał ryzykować. Tym bardziej, że w tym sezonie los go nie oszczędzał. Kontuzja wyglądała groźnie, ale skończyło się dziurą w goleniu – komentował Maciej Huzarski, coach "pasiaków”.
Z okazji Dnia dziecka przed meczem dzieci na trybunach zostały obdarowane słodyczami i gadżetami. W przerwie Witold Walawender, dyrektor biura zarządu Resovii, przeprowadził dynamiczną licytację pamiątek klubowych. Jej bohaterem został Maciej Dziurgot; zapłacił za metalowy herb Resovii 700 złotych. W sumie zebrano 1600 złotych, które zostaną przeznaczone dla dzieci leczących się w szpitalu nr w Rzeszowie.

T. Ryzner (Nowiny)

2015.05.27 | Wisan Skopanie - Resovia Rzeszów 0:2 (0:0) (Puchar Polski)

76' Adamski, 90' Skuba

Wisan: Kuszaj, M. Hynowski, Kubiak (90' Kłosowski), Durda, Furdyna, Polek, Zych, Rzeźwicki (80' Serafin), Pluta (86' Trzaska), Uzar (66' W. Lis), M. Lis (77' Szlęzak)
Resovia:
Pietryka, Szkolnik (58' Makowski), Baran, Sadecki, Konefał, Dziedzic, Fedan (46' Kaliniec), Rop (60' Daniel), Ciećko (73' Skuba), Pyrdek (46' Adamski), Róg
Sędzia: Jagieła (Krosno), Widzów: 220

Udział w finale Pucharu Polski na szczeblu województwa jest dla 60-letniego klubu ze Skopania sporym wydarzeniem. Na kameralnym stadionie zgromadziło się sporo widzów, więc piłkarze miejscowego Wisanu, grający na co dzień w klasie okręgowej, robili co mogli, aby sprawić niespodziankę.  Podeszli jednak do pierwszego finałowego meczu zbyt bojaźliwie i właściwie tylko raz zagrozili bramce Marcina Pietryki.
Rzeszowianie, którzy aktualnie są na finiszu ligowych rozgrywek też nie kwapili się do huraganowych ataków na bramkę gospodarzy. Przez większą część spotkania "biało-czerwoni" prowadzili atak pozycyjny, długo rozgrywali piłkę i czekali na odpowiedni moment, aby zadać skuteczny cios. Dwukrotnie udało im się pokonać bramkarza miejscowych i przed rewanżem w Rzeszowie mają na koncie sporą zaliczkę.
Pierwszy celny strzał na bramkę Kuszaja oddał w 9 minucie meczu Tomasz Ciećko. W 30 minucie przeegzaminował bramkarza gospodarzy aktywny Przemysław Pyrdek, ale dobra interwencja golkipera sprawiła, że zakończyło się na rzucie rożnym. Dwie minuty później ponownie groźnym strzałem popisał się Pyrdek. Gospodarze po raz pierwszy na bramkę "Pasiaków" strzelali w 26 minucie, ale piłka poszybowała wysoko nad bramką.
Minutę po przerwie gospodarze mieli najlepsza okazję do zdobycia bramki. Piłka trafiła na nogę Marcina Lisa, który w dogodnej sytuacji bez zbędnych ceregieli uderzył na bramkę Pietryki mocno, ale bardzo niecelnie.
Kilka minut później resoviacy przeprowadzili akcję lewą stroną boiska, po której Sebastian Dziedzic uderzył na bramkę i miejscowych ratował słupek. Rzeszowianie podkręcili tempo gry, ale padający deszcz i grząska murawa skutecznie utrudniały rozgrywanie piłki i przeprowadzanie składnych akcji. W 65 minucie ponownie bramkarza Wisanu przeegzaminował Dziedzic. Tym razem skrzydłowy "Pasiaków" strzelał głową. Bramkarz gospodarzy czuł się tego dnia w swoim polu karnym bardzo pewnie. W 73 minucie meczu bez problemu poradził sobie z uderzeniem z rzutu wolnego Jakuba Konefała.
W 76 minucie spotkania
po płynnej akcji rezerwowych rzeszowianie wyszli na prowadzenie. Karol Skuba dokładnym podaniem w tempo uruchomił Radosława Adamskiego, a ten precyzyjnym strzałem zaskoczył Kuszaja. Dwie minuty później bramkarz Wisanu dwukrotnie wychodził z opresji po strzałach Adamskiego i Roga.
Mecz toczył się głównie na połowie gospodarzy i rzeszowianie dążyli do zdobycia kolejnych bramek, ale ich strzały pozostawiały sporo do życzenia. W 81 minucie meczu piłka po wrzutce Dziedzica trafiła na nogę Kalińca, ale zaskoczony rozgrywający Resovii uderzył zbyt lekko i Kuszaj wyłapał futbolówkę. Kilka minut później w polu karnym na bramkę gospodarzy strzelał Michał Daniel, ale po raz kolejny zabrakło precyzji.
W 90 minucie meczu po stałym fragmencie gry rzeszowianie ustalili wynik spotkania na 0:2. Z okolicy rzutu rożnego piłkę w pole karne dośrodkował Szymon Kaliniec, a Karol Skuba pewnym uderzeniem postawił kropkę nad "i".
Rzeszowianie wrócili do Rzeszowa z dwubramkową zaliczką, a najszczęśliwszy w ekipie "Pasiaków" był drugi trener Szymon Grabowski, który w patronackim sklepie Wisanu zakupił komplet efektownych firanek.

resoviacy.pl

2015.05.24 | Chełmianka Chełm - Resovia Rzeszów 1:2 (1:1)

34' Olszak - 37' Adamski, 74' Rop

Chełmianka: Kijańczuk, Formal, Krzyżak (63' Borys), Fiedeń, Grzywna, Chrynczenko (46' Piaskowski), Kycko, Młynarski, Olszak (72' Wacewicz), Semczuk (46' Kobiałka), Jankowski
Resovia:
Pietryka, Szkolnik, Baran, Sękowski (3' Sadecki), Wilk (75' Róg), Fedan, Adamski, Kaliniec, Rop, Pyrdek (72' Dziedzic), Ciećko
Sędzia: Iwanowicz (Lublin), Widzów: 550

- Byliśmy lepsi i górowaliśmy nad przeciwnikiem, a to, że wygraliśmy tylko 2:1 jest wynikiem naszej słabej skuteczności - skwitował mecz w Chełmie  trener Resovii Maciej Huzarski.
Mecz nie zaczął się najlepiej dla gości. Już w trzeciej minucie z powodu kontuzji achillesa z boiska musiał zejść Łukasz Sękowski. Potem jednak Resovia ruszyła do ataku. Już po półgodzinie meczu ekipa z Rzeszowa powinna prowadzić co najmniej 2:0. Niestety, kłopoty ze skutecznością aż nadto dały się jej we znaki. Dość powiedzieć, że Piotr Szkolniknie trafił w bramkę nawet z karnego.
Niewykorzystane sytuacje zemściły się, kiedy na 1:0 trafił Mateusz Olszak. Radość miejscowych trwała tylko 180 sekund. Radosław Adamski huknął do bramki rywala, piłka odbiła się od słupka, ale pomocnik Resovii nie pomylił się przy dobitce.
Rzeszowianie wciąż byli w ataku, ale nadziali się na kontrę; na szczęście Marcin Pietryka z pomocą obrońców nie dał się pokonać Olszakowi w sytuacji sam na sam.
Po zmianie stron dominacja Resovii nie podlegała dyskusji, ale skuteczność jej piłkarzy pozostawiała wiele do życzenia. W końcu w 74 minucie Kacper Rop dobił strzał Adamskiego, obroniony przez Kijańczuka.

LUCI (Nowiny)

2015.05.20 | Resovia Rzeszów - Avia Świdnik 2:2 (1:2)

15' Pyrdek, 48' Ciećko - 22' Saido, 23' Wołos

Resovia: Pietryka, Wilk (83' Mołdoch), Tabaka (46' Dziedzic), Sękowski, Szkolnik, Fedan, Kaliniec, Rop, Adamski, Ciećko, Pyrdek
Avia: Gieresz, Bednarek, Grzegorczyk, Czępiński, Nowak, Byszewski (89' Gawron) Saido, Orzędowski, Krawiec (84' Milcz) Wołos (75' Starok), Mazurek (53' Wójcik)
Sędzia: Tomczyk (Jarosław), Widzów: 250

Rzeszowianie przed meczem z Avią mieli spore szanse, aby zamieszać w czołówce ligowej tabeli. Remis z zespołem mocnym, ale grającym o przysłowiową pietruszkę okazał się gorzkim doświadczeniem i bardzo te szanse oddalił. "Biało-czerwoni" tracą do lidera 5 punktów podobnie jak reszta ekip i do rozegrania mają jeszcze trzy mecze ligowe.
Przyjezdni mieli problemy z dotarciem do Rzeszowa na czas i mecz rozpoczął się z 15-minutowym opóźnieniem. Jak się później okazało problemy logistyczne i pewny ligowy byt w III lidze nie osłabiły motywacji gości, którzy pokazali się w Rzeszowie z bardzo dobrej strony.
Początek meczu należał do "Pasiaków", którzy nie tracili czasu i ruszyli od pierwszego gwizdka do ofensywy. Zaczęło się od tego, co "Pasiaki" lubią najbardziej, czyli gry skrzydłami i dośrodkowań Adamskiego i Ciećki.
Po kwadransie gry przewaga Resovii przyniosła efekt. Wymiana podań pomiędzy trójką: Rop, Ciećko i Pyrdek zakończyła się plasowanym uderzeniem tego ostatniego prosto do siatki. Rzeszowianie chcieli pójść za ciosem i w 18 minucie na bramkę groźnie, lecz niecelnie uderzał Radosław Adamski.
Wszystko szło w dobrym kierunku do 22 minuty, w której zaczęły się problemy Resovii. Do piłki dośrodkowanej z rzutu rożnego przez Krawca i odegranej przez jednego ze świdniczan dopadł Sadio i głową z linii bramkowej wbił ją do siatki. Czarnoskóry pomocnik z Senegalu imponował warunkami fizycznymi i na murawie dało się zauważyć brak filarów Resovii - Bartłomieja Makowskiego, Mirosława Barana i Konrada Domonia. Trener Huzarski starał się jakoś sklecić obronę "Pasiaków" i desygnował do meczu ligowego po raz pierwszy w tym roku Olega Tabakę. Ukraiński obrońca czuł się tego dnia na murawie bardzo niepewnie i swojego występu do udanych nie zaliczy.
Po kilkudziesięciu sekundach goście zaskoczyli wszystkich kolejną bramką. Tym razem dośrodkowanie Mazurka trafiło na głowę 18-letniego Mateusza Wołosa i filigranowy pomocnik Avii podwyższył wynik meczu na 1:2. Łatwo zdobyte gole dodały animuszu przyjezdnym, a tymczasem rzeszowianie starali się poukładać swoją grę. Tuż przed gwizdkiem na przerwę na bramkę Gieresza uderzali Rop i Fedan, ale piłka za każdym razem mijała cel. Rywale odpowiedzieli również niecelnymi strzałami Mazurka i Czępińskiego. Na przerwę goście schodzili z jednobramkowym prowadzeniem, ale nikt na stadionie nie wątpił, że "biało-czerwoni" nie powiedzieli ostatniego słowa.
Po przerwie rzeszowianie zagrali bez Tabaki, którego zastąpił Sebastian Dziedzic. Resovia ruszyła do ataków i  47 minucie meczu zaangażowanie przyniosło efekt w postaci bramki na 2:2. Z lewej strony boiska mocną piłkę w pole karne posłał Kacper Rop i Grzegorczyk zbyt krótko wybił przed siebie futbolówkę. Z prezentu skorzystał Tomasz Ciećko, który mocnym strzałem z woleja nie dał szans na reakcję bramkarzowi Avii.
Resovia dążyła do zdobycia bramki dającej jej komplet punktów, ale rywale mądrze cofnęli się na własną połowę i czekali na wyprowadzenie szybkiego kontrataku. Z każdą kolejną minutą rzeszowianie zwiększali liczbę atakujących piłkarzy, ryzykując jednocześnie rozluźnienie defensywy. W 77 minucie spotkania kibice złapali się za głowy, bo do szczęścia "Pasiakom" zabrakło kilku centymetrów. Z lewej strony boiska mocne dośrodkowanie wzdłuż bramki posłał Radosław Adamski, a zamykający akcję Pyrdek uderzył jak z armaty trafiając w słupek. W ostatnich minutach resoviacy postawili wszystko na jedną kartę. Plac gry opuścił kolejny obrońca Daniel Wilk, a jego miejsce zajął powracający po kontuzji do gry Adrian Mołdoch. Gospodarze z ogromnym zaangażowaniem starali się  rozmontować defensywę gości, ale momentami brakował sił i efektem tego pojawiło się sporo niecelnych podań. Goście konsekwentnie groźnie kontratakowali i dwukrotnie rzeszowska defensywa była w opałach. Podczas jednej z akcji na bramkę Pietryki pędziło z piłką czterech rywali powstrzymywanych przez dwóch resoviaków. Był to efekt skrajnie ofensywnej gry "Pasiaków" niezadowolonych  remisu. Ostanim akcentem meczu był niecelny strzał głową Sebastian Dziedzica na bramkę gości. Wynik meczu do końca gry nie uległ zmianie.

resoviacy.pl

2015.05.16 | Resovia Rzeszów - Tomasovia Tomaszów Lub. 1:1 (1:1)

6' Pyrdek - 24' Słotwiński

Resovia: Pietryka, Fedan, M. Baran, Makowski (51' Sadecki), Szkolnik, Adamski, Kaliniec, Sękowski, Pyrdek, Ciećko, Róg (22' Skuba, 57' Dziedzic)
Tomasovia: Bartoszyk, Bojarczuk (60' I. Baran), Chwała, Joniec, Orzechowski (90' Łeń), Paskiv (84' Konopa), Raczkiewicz, Skiba, Smoła (77' Misztal) , Słotwiński, Żurawski
Sędzia: Nowak (Stalowa Wola), Widzów: 400

"Biało-czerwoni" zagrali bardzo przeciętny mecz i zremisowali 1:1 na własnym boisku z walczącą o utrzymanie się w lidze Tomasovią. Był to piąty mecz "Pasiaków" w tym miesiącu i widać było, że drużyna ma w nogach pucharowe spotkania. Resovia grała zbyt wolno i poza dośrodkowaniami Piotra Szkolnika miała tego dnia niewiele argumentów, aby postraszyć rywali.
Początkowo mecz toczył się pod dyktando rzeszowian i już w 6 minucie na listę strzelców wpisał się Przemysław Pyrdek. Napastnik Resovii dopadł w polu karnym do zbyt krótko wybitej przez rywala piłki i precyzyjnym strzałem po ziemi pokonał Bartoszyka. Dziesięć minut później na bramkę Tomasovii uderzał Tomasz Ciećko, ale golkiper gości był na stanowisku.
Po 20 minutach gry zaczęły się kłopoty "Pasiaków". Najpierw rzeszowianie stracili Patryka Roga, który z powodu kontuzji opuścił murawę, a w 24 minucie zbyt łatwo dali sobie strzelić bramkę. Przyjezdni rozgrywali atak pozycyjny i Patryk Słotwiński przy pasywnej postawie rywali strzałem z 22 metrów pokonał Marcina Pietrykę. Bramkarz Resovii mógł mieć sporo pretensji do kolegów po tej akcji, bo strzelec miał zbyt dużo czasu, aby przygotować sobie piłkę i uderzyć precyzyjnie tam gdzie chce.
W 28 minucie spotkania goście przeprowadzili groźny kontratak. Rzeszowianie sygnalizowali spalonego, ale sędzia nie przerwał akcji, którą minimalnie niecelnym strzałem zakończył Żurawski. Do ostatnich minut pierwszej połowy akcje przenosiły się od jednej bramki na drugą. W 40 minucie na bramkę Pietryki uderzał Słotwiński, a dwie minuty później Sebastian Fedan był bliski zmiany wyniku, ale w polu karnym odskoczyła mu piłka.
Po przerwie resoviacy starali się atakować bramkę Tomasovii, ale ich akcje były dosyć nieporadne. Goście nie ograniczali się do obrony własnej bramki. W 49 minucie po raz kolejny na bramkę Pietryki uderzał Słotwiński. Resoviacy odpowiedzieli minimalnie niecelnym strzałem Adamskiego w 67 minucie. Kwadrans przed zakończeniem spotkania "biało-czerwoni" przeprowadzili jedną z ładniejszych akcji meczu. Mocną piłkę na głowę wbiegającego w pole karne Dziedzica posłał Adamski i do szczęścia zabrakło niewiele. Napastnik Resovii uderzył mocno głową na drugi słupek, ale piłka minęła cel.
W ostatnich minutach spotkania przyjezdni skutecznie opóźniali grę i przerywali akcję gospodarzy. Starali się też oddalać zagrożenie od własnego pola karnego. W 82 po raz kolejny na bramkę Resovii starał się strzelać Słotwiński, ale został zablokowany przez jednego z defensorów Resovii. Ostatnią akcję meczu przeprowadzili rzeszowianie. Z zamieszania w polu karnym Tomasovii starał się skorzystać Tomasz Ciećko, ale jego strzał zablokował obrońca gości, a dobitka Kalińca była bardzo niecelna. 

resoviacy.pl

2015.05.13 | Polonia Przemyśl - Resovia Rzeszów 2:3 po dogr. (1:1, 2:2)  (Puchar Polski)

43' Sedlaczek, 90' Załoga - 24' Ciećko, 56' Rop, 113' Kaliniec

Polonia: Krzanowski, Kokoć, Kuźniar, Załoga, Jaroch, Ovchar, Tabisz, Sedlaczek (75' Mikulec), Wanat, Barszczak, Świst (71' Kalawski)
Resovia:
Pietryka, Tabaka, Makowski, Baran, Szkolnik (67' Sadecki), Dziedzic (86' Konefał), Sękowski, Rop, Daniel (46' Kaliniec), Pyrdek (46' Fedan), Ciećko (58' Róg)
Sędzia:
Jagieła (Krosno), Widzów: 200

Piłkarze Resovii pokonali na wyjeździe Polonię Przemyśl 2:3 i zagrają w finałowym dwumeczu wojewódzkiego Pucharu Polski. Zadanie nie było łatwe, bo lider IV-ligowych rozgrywek na własnym stadionie (pomijając mecz z Wisłą Kraków), po raz ostatni przegrał mecz w czerwcu 2014 roku. Pogromcą miejscowych była wówczas w spotkaniu ligowym także Resovia.
Garstka kibiców zgromadzona na stadionie przy ul. Sanockiej w Przemyślu na brak emocji narzekać nie mogła. Trafiły na siebie zespoły z charakterem, które na mecz pucharowy potraktowały bardzo poważnie. Sytuacja na boisku zmieniała się jak w kalejdoskopie.
W 14 minucie meczu Mateusz Świst zmusił do kapitulacji Marcina Pietrykę, ale z bramki cieszył się tylko przez ułamek sekundy, bo sędzia zasygnalizował pozycję spaloną.
Resoviacy odpowiedzieli golem w 25 minucie meczu. Tomasz Ciećko po dośrodkowaniu Tabaki wykorzystał roztargnienie defensorów Polonii i głową skierował futbolówkę do siatki. Rzeszowianie częściej byli przy piłce i starali się grać uważnie w obronie. W 43 minucie dali się jednak zaskoczyć Pawłowi Sedlaczkowi, który doprowadził do wyrównania po akcji i asyście Barszczaka.
Pierwsze minuty drugiej połowy spotkania należały do miejscowych. Na bramkę Pietryki strzelali kolejno Świst, Ovchar i Wanat, ale ich strzały pozostawiały wiele do życzenia.  Później ponownie dali znać o sobie rzeszowianie, a dokładnie Kacper Rop. W 56 minucie pokazał, że jeśli jest w formie, to potrafi z piłką zrobić cuda. Wykorzystał podanie Sękowskiego, zatańczył z bramkarzem Polonii i wpakował piłkę do pustej bramki. Pomocnik Resovii bardzo pewnie czuł się tego dnia na murawie. W 69 minucie uruchomił Sebastiana Dziedzica, który przeegzaminował Krzanowskiego. Bramkarz gospodarzy obronił strzał i przy celnej dobitce pewnie byłby bez szans, ale Patryk Róg fatalnie spudłował.
Gospodarze też mieli swoje okazje do zmiany wyniku. Po jednym ze strzałów Wanata piłka wylądowała na słupku. W ostatnich minutach regulaminowego czasu gry gospodarze postawili wszystko na jedną kartę. W akcjach ofensywnych uczestniczył nawet bramkarz Polonii. W 90 minucie meczu resoviacy myślami byli chyba już w drodze powrotnej  do Rzeszowa, a tymczasem Polonia doprowadziła do wyrównania. Zaczęło się od faulu Szymona Kalińca na jednym z rywali 25 metrów od bramki Pietryki. Perfekcyjnym uderzeniem z rzutu wolnego popisał się grający trener Polonii Paweł Załoga.
W dogrywce swoje okazje do kolejnych bramek mieli zarówno jedni jak i drudzy. Na bramkę Pietryki strzelali Kuźniar i Wanat, ale piłka mijała cel. Resovia odpowiedziała akcją Patryka Roga, który w dogodnej sytuacji uderzył zbyt lekko.
W 113 minucie meczu "biało-czerwoni" przeprowadzili akcję, po której Polonia już się nie podniosła. Po koronkowej akcji Ropa, Fedana i Kalińca, ten ostatni zdobył gola na wagę awansu do dalszego etapu rozgrywek o Puchar Polski. W finale wojewódzkim rzeszowianie rozegrają dwumecz z Wisanem Skopanie.

resoviacy.pl

2015.05.09 | JKS 1909 Jarosław - Resovia Rzeszów 1:2 (1:0)

51' Jamrozik - 43' Fedan, 89' (k) Szkolnik

JKS: Guzikiewicz, Gliniak, Sobczak, Saramak, Cienki, Soczek, Fedor, Bańka, Raba, Oziębło (86' Kiwior) Jamrozik (70' Wróbel)
Resovia:
Pietryka, Wilk (65' Skuba), Makowski, Baran, Szkolnik, Fedan (50' Dziedzic), Kaliniec, Domoń, Adamski, Ciećko (55' Rop), Pyrdek (72' Róg)
Sędzia:
Podlecki (Lublin), Widzów: 700

Rzeszowianie pokonali w Jarosławiu miejscowy JKS i do trzech punktów zmniejszyli dystans do prowadzących w tabeli Karpat. Zwycięstwo "Pasiaków" jest zasłużone, ale również dosyć szczęśliwe. Bramkę decydującą o wygranym meczu "biało-czerwoni" zdobyli w 89 minucie po strzale Piotra Szkolnika z rzutu karnego.
Szczęściu trzeba pomóc, a zrobił to przed meczem kierownik zespołu Stanisław Mandela, który schował głęboko w magazynie krytykowane przez wszystkich zielone koszulki, w których Resovia zbyt często rozdawała punkty.
Miejscowi mieli tego dnia utrudnione zadanie, bo w ich składzie zabrakło kilku podstawowych piłkarzy. Od pierwszego gwizdka skupili się na bronieniu dostępu do własnej bramki, ale jednocześnie kilkoma szybkimi podaniami potrafili postraszyć kontratakiem.
Resovia pierwszą groźną akcję przeprowadziła w 22 minucie spotkania. Sebastian Fedan uderzał na bramkę Guzikiewicza, ale przeniósł piłkę nad poprzeczką. Gospodarze odpowiedzieli groźnym, ale niecelnym strzałem Raby.  Kilka minut później po podaniu Tomasza Ciećki, spudłował Przemysław Pyrdek. W 41 minucie meczu rzeszowianie dopięli swego po strzale Ciećki i dobitce Sebastian Fedana.
Kilka minut po przerwie gospodarze przeprowadzili akcję, po której doprowadzili do wyrównania. Marek Soczek dośrodkował piłkę z prawej strony boiska, a Bartłomiej Raba wyłożył ją Jamrozikowi. Młodzieżowiec JKS-u uderzył pewnie na bramkę, a piłka po odbiciu od słupka wpadła do siatki.
Rzeszowianie pojechali do Jarosławia po zwycięstwo i końcowych fragmentach meczu dążyli do zdobycia bramki, która pozwoliłaby im osiągnąć cel. W końcowych fragmentach spotkania na bramkę Guzikiewicza strzelali Rop i Skuba, ale bramkarz JKS-u nie dał się zaskoczyć.
W 89 minucie meczu Maciej Saramak w polu karnym starał się wybić futbolówkę głową, ale niefortunnie dotknął ją ręką i sędzia odgwizdał rzut karny. "Jedenastkę" na bramkę pewnym strzałem zamienił kapitan Resovii - Piotr Szkolnik.

resoviacy.pl

2015.05.06 | Sawa Sonina - Resovia Rzeszów 2:5 (1:0) (Puchar Polski)

34' (sam.) Tabaka, 61' Kurzeja - 52' Kaliniec, 63' 69' 73' Rop, 76' Dziedzic

Sawa: Cisek, Paczocha (77' J. Baran), D. Róg, Cieślik, Grad, Bereś, Kurzeja, Świst (90' Lekki), Graczyk (53' Bukała), W. Dziedzic, Nycz (89' Szpunar)
Resovia: Pietryka, Szkolnik (64' M. Baran), Makowski, Sękowski, Tabaka, Dziedzic, Sadecki, Domoń (46' Kaliniec), Pyrdek (46' Fedan), Rop (75' Daniel), Ciećko
Sędzia: Konefał (Mielec), Widzów: 100

Do finału Pucharu Polski Podokręgów Rzeszów-Dębica trenerzy Resovii wytoczyli ciężkie działa i wydawać się mogło, że rzeszowianie przetoczą się jak walec po gospodarzach. Pucharowe mecze rządzą się jednak swoimi prawami i tym razem nie było inaczej. Mecz nie stał na wysokim poziomie, ale na brak emocji (szczególnie w drugiej połowie) kibice nie mogli narzekać.
W pierwszej połowie rzeszowianie długo budowali akcje, ale grali dosyć niemrawo i Radosław Cisek nie miał zbyt wiele pracy. Tymczasem gospodarze w 27 minucie meczu wymienili kilka ciekawych podań, po których Bartosz Bereś znalazł się w dogodnej okazji do przeegzaminowania Marcina Pietryki. Wychowanek Resovii uderzył mocno na bramkę "Pasiaków", ale piłka poszybowała metr nad poprzeczką.
Kilka minut później resoviacy odpowiedzieli dośrodkowaniem Piotra Szkolnika w pole karne. W szesnastce pokazał się wszędobylski Przemek Pyrdek, ale w ostatniej chwili uprzedził go obrońca miejscowych. W 32 minucie spotkania bliski wpisania się na listę strzelców był Konrad Domoń. Pomocnik Resovii wykorzystał zbyt dalekie wyjście bramkarza i starał się go przelobować. Piłkę zmierzająca do pustej bramki  w ostatniej chwili wybił defensor gospodarzy.
W 34 minucie miejscowi niespodziewanie wyszli na prowadzenie. Piłka po mocnym dośrodkowaniu z rzutu rożnego trafiła Olga Tabakę i wpadła do siatki. Po stracie bramki rzeszowianie zmuszeni byli do ataku pozycyjnego, ale do przerwy nie zagrozili już bramce Ciska.
Po zmianie stron wzięli się w końcu do roboty i na efekty nie trzeba było długo czekać. W 52 minucie spotkania piłka po dośrodkowaniu Piotra Szkolnika trafiła do Szymona Kalińca i pomocnik Resovii pewnym strzałem doprowadził do wyrównania.
Czwartoligowcy nie powiedzieli jednak ostatniego słowa. W 61 minucie meczu wykorzystali nieudaną pułapkę ofsajdową "Pasiaków" i po raz kolejny wyszli na prowadzenie po strzale Mateusza Kurzeji.
Podrażnieni kolejną stratą bramki rzeszowianie w końcu zwiększyli tempo gry, zaczęli grać skrzydłami i wykorzystywać śliską, zroszoną deszczem murawę. Mieli też w swoich szeregach Kacpra Ropa, który w 63 minucie spotkania rozpoczął swój koncert strzelecki. Pierwszą bramkę zdobył po efektownym "rogalu" z rzutu wolnego. Sześć minut później postawił kropkę nad "i", dobijając piłkę, po akcji Sebastian Dziedzica i strzale Tomasza Ciećko. W 73 minucie spotkania wykorzystał fantastyczne podanie Karola Skuby, podwyższając wynik meczu na 2:4.
Kilka minut wcześniej bramkę do siatki skierował również Adam Sadecki, ale sędzia odgwizdał spalonego.
W 76 minucie spotkania swoje trzy grosze do meczu postanowił dorzucić Sebastian Dziedzic. Skrzydłowy Resovii popisał się efektownym rajdem i technicznym lobem ustalił wynik meczu na 2:5.
Gospodarze zachęcani przez miejscową publiczność do odważniejszej gry w 80 minucie meczu odpowiedzieli kontratakiem, po którym Adam Bukała był bliski wpisania się na listę strzelców, ale piłkę po jego strzale Marcin Pietryka wybił na rzut rożny.

resoviacy.pl

2015.05.02 | Resovia Rzeszów - Karpaty Krosno 3:0 (2:0)

4' Pyrdek, 16' Ciećko, 50' Fedan

Resovia: Pietryka, Wilk, Baran, Makowski, Szkolnik, Fedan (78' Dziedzic), Domoń, Kaliniec, Adamski (87' Sękowski), Ciećko (84' Rop), Pyrdek (74' Skuba)
Karpaty: Żukowski, Chmielowski, Jarząb (18' Fundakowski), Kapuściński (46' Kolbusz), Zych, Sikorski, Krzysztoń, Kasza (46' Popielarz), Walaszczyk, Kantor, Buczek (64' Madeja)
Sędzia: Gąsiorowski (Lublin), Widzów: 950

Piłkarze Resovii po fantastycznym meczu pokonali Karpaty Krosno 3:0 i zbliżyli się do miejsca gwarantującego udział w barażach na dystans 5 punktów.
Już w 4 minucie spotkania okazało się, że… nie taki lider straszny. Piłkę wrzuconą w pole karne przez Piotra Szkolnika, starał się wybić głową Sylwester Sikorski. Zrobił to jednak na tyle nieudolnie, że ta wylądowała pod nogi Tomasza Ciećko. Napastnik Resovii skorzystał z prezentu i dograł wzdłuż linii bramkowej do wbiegającego Przemka Pyrdka, który pewnym strzałem pokonał Żukowskiego.
Wydawać się mogło, że krośnianie bramkę potraktują jako wypadek przy pracy i rzucą się do odrabiania strat. Trafili jednak tego dnia na mocno zdeterminowaną Resovię, lepszą w każdym elemencie gry. W 16 minucie rzeszowianie swoją przewagę potwierdzili kolejnym golem. Piłka po rzucie rożnym trafiła do Radosława Adamskiego, a ten wyłożył ją Tomaszowi Ciećko. Napastnik Resovii uderzył na bramkę z 16 metrów i futbolówka po odbiciu od nogi jednego z krośnieńskich defensorów trafiła do siatki. Napastnikowi Resovii w ostatnich meczach szło jak po grudzie, ale tego dnia należał do najszczęśliwszych na placu gry.
Przyjezdni nie mieli pomysłu na poukładaną grę rzeszowskiej „jedenastki”. Ich akcje były skutecznie rozbijane już w środkowych rejonach boiska, gdzie rządziła para: Domoń - Kaliniec. „Biało-czerwoni” starali się grać skrzydłami i przed przerwą jeszcze dwukrotnie byli bliscy zdobycia bramki.
Najpierw do piłki zagrywanej z prawego skrzydła wzdłuż linii bramkowej przez Adamskiego nie zdołał sięgnąć Sebastian Fedan, a kilkanaście minut później w podobnej akcji kilku centymetrów zabrakło Pyrdkowi.
Po zmianie stron goście przeprowadzili pierwszą groźną akcję, po której mogli pokusić się o bramkę kontaktową. Z lewej strony mocną piłkę na głowę Dariusza Kantora dograł Kamil Walaszczyk. Napastnik Karpat uderzył mocno w kierunku bramki, a Marcin Pietryka instynktowną interwencją ratował zespół przed stratą gola.
W 50 minucie meczu „biało-czerwoni” zadali kolejny cios. Akcję zainicjował Przemysław Pyrdek, który po odbiorze piłki prostopadłym podaniem uruchomił wbiegającego w pole karne Sebastiana Fedana. Skrzydłowy „Pasiaków” bez ceregieli uderzył celnie pod poprzeczkę, wpisując się tym samym na listę strzelców.
Resoviacy po niespełna godzinie gry mieli przewagę trzech bramek i zachęcani przez publiczność nabierali ochotę na kolejne trafienia. Kolejną okazję bramkową sprowokował bramkarz Karpat, który kombinował z rozegraniem piłki i trafił w plecy Przemysława Pyrdka. Futbolówka poszybowała w kierunku pustej bramki, ale ostatecznie minęła cel o kilkadziesiąt centymetrów. Bezradni krośnianie starali się przenosić grę pod pole karne gospodarzy długimi podaniami głównie za sprawą Kamila Walaszczyka. Większość piłek wygrywali jednak środkowi obrońcy Resovii, którzy skutecznie odbierali ochotę do gry napastnikom Karpat.
W końcówce swoje trzy grosze do scenariusza spotkania wtrącić mógł Karol Skuba, który przegrał pojedynek sam na sam z Żukowskim. Młodzieżowiec Resovii zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału i ostatecznie skierował piłkę prosto w bramkarza, który do ostatniego gwizdka miał sporo pracy. W 90 minucie przeegazminowany został jeszcze przez Konrada Domonia, który popisał się soczystym strzałem z dystansu.

resoviacy.pl

2015.04.25 | Lublinianka Lublin - Resovia Rzeszów 1:0 (0:0)

90' Tomczuk

Lublinianka: Zawiślak, Wołos, Rafał Kursa, Mazurek, Wiśniewski, Zabielski (74' Stępień), Czułowski (87' Gawrylak), Sobiech, Skoczylas (80' Gąsior), Witkowski (55' Rowbiel), Tomczuk
Resovia: Pietryka, Wilk (77' Sadecki), Sękowski, Baran, Fedan, Adamski, Domoń, Kaliniec, Dziedzic (65' Rop), Ciećko, Róg (58' Skuba)
Sędzia: Sitkowski (Biała Podlaska), Widzów: 200

Gorzką pigułką okazał się dla piłkarzy Resovii mecz wyjazdowy w Lublinie. "Biało-czerwoni" nie ukrywali, że jadą na mecz Lublinianką po komplet punktów, który pozwoliłby im przedłużyć nadzieję na grę w barażach. Mecz wygrali jednak broniący się przed spadkiem miejscowi, a bramkę na wagę złota w doliczonym czasie gry zdobył Bartosz Tomczuk.
Rzeszowianie po ostatnim gwizdku mieli sporo pretensji do pracy arbitra Pawła Sitkowskiego. Zarzucali mu, że przymknął oko na zagranie ręką w polu karnym przez jednego z piłkarzy Lublinianki. Podopieczni Macieja Huzarskiego mieli jednak argumenty i okazje, aby rozstrzygnąć losy spotkania na własną korzyść, bez oglądania się na pracę arbitra.
W 12 minucie meczu niezłą okazję do pokonania Zawiślaka miał Tomasz Ciećko. Uderzał na bramkę rywali prawą nogą, ale posłał piłkę nad poprzeczką. Najlepszą szansę przed przerwą zmarnował Konrad Domoń. Po dośrodkowaniu na długi słupek kolega zagrał mu piłkę, ale pomocnik Resovii mając przed sobą praktycznie pustą bramkę fatalnie przestrzelił. Gospodarze odpowiedzieli uderzeniem Kamila Witkowskiego, ale Marcin Pietryka nie miał najmniejszych problemów z obroną.
Po przerwie bliski szczęścia był Patryk Róg, ale jego uderzenie było na tyle lekkie, że obrońca Lublinianki wybił piłkę zmierzającą do siatki. W 60 minucie groźną akcję przeprowadzili miejscowi. Paweł Zabielski otrzymał piłkę po zagraniu piętą i próbował zaskoczyć Marcina Pietrykę. Po raz kolejny bramkarz Resovii był na stanowisku.
Najwięcej emocji było w ostatnich minutach meczu. Po jednej z kolejnych akcji Resovii Karol Skuba z trudem zdołał oddać strzał czubkiem buta i do szczęścia zabrakło kilku centymetrów. Piłka trafiła w słupek i wydawać się mogło, że tego dnia mecz zakończy się wynikiem bezbramkowym.
W doliczonym czasie gry gospodarze wyszli z groźnym kontratakiem. Pod polem karnym Resovii faulowany był Bartosz Tomczuk. Rafał Stępień wrzucił futbolówkę na głowę wbiegającego Tomczuka, a ten nie dał szans na interwencję bramkarzowi "Pasiaków".

resoviacy.pl

2015.04.21 | Resovia Rzeszów - Igloopol Dębica 3:0 (1:0) (Puchar Polski)

29' 69' Makowski, 77' Róg

Resovia: Pietryka, Fedan (65' Wilk), Makowski, Sękowski, Szkolnik, Dziedzic (57' Adamski), Rop, Tabaka, Różak (69' Daniel), Ciećko (71' Grygiel), Skuba (57' Róg)
Igloopol: Brandys, Jędrzejczyk (46' Rokita), Grych, Chmiel, Mitręga, K. Brzostowski, Lamparty (62' Nalepka), Micek, Łapa (66' Syguła), Więcek, Oleksy
Sędzia: Krasowski (Leżajsk), Widzów: 200

Półfinał Pucharu Polski na szczeblu podokręgów Rzeszów-Dębica nie należał do meczów, o których kibice będą długo pamiętać. Resoviacy wystąpili w eksperymentalnym ustawieniu z Piotrem Szkolnikiem i Mateuszem Różakiem na prawej stronie. Widać było z ich strony brak zgrania i sporo niedokładności, ale przez większą część meczu posiadali zdecydowaną przewagę i nie pozwolili rywalom na zbyt wiele.
Mecz zaczął się od serii rzutów rożnych wykonywanych przez "biało-czerwonych". Po raz pierwszy jednak kibice poderwali się z siedzisk w 25 minucie po strzale Piotra Szkolnika. Kapitan "Pasiaków" postraszył Brandysa atomowym strzałem z rzutu wolnego, po którym piłka wylądowała na słupku. Kilka minut później "Szkolo" dorzucił piłkę w pole karne, a ta po uderzeniach Różaka i Makowskiego ostatecznie znalazła się w sieci.
W 31 minucie spotkania po raz pierwszy bramce Resovii zagrozili goście. Niefortunną interwencję Łukasza Sękowskiego wykorzystał Paweł Micek, który uderzył na bramkę Resovii. Na szczęście na stanowisku był Marcin Pietryka.
W 37 minucie meczu ponownie zaatakowali rzeszowianie. Tym razem Kacper Rop posłał półgórną piłkę wzdłuż bramki rywali, ale żaden z jego kolegów nie zdołał zamknąć akcji.
Po zmianie stron wydawać się mogło, że Resovia pójdzie za ciosem i kolejne bramki są kwestią czasu. Tymczasem to goście w 67 minucie meczu byli bliscy wyrównania. Po strzale Rafała Więcka futbolówkę z linii bramkowej wybijał Łukasz Sękowski.
Podrażnieni resoviacy dwie minuty później odpowiedzieli bramką. Piłka po dośrodkowaniu z rzutu rożnego trafiła na głowę Patryka Roga, który uderzył mocno na bramkę. Golkiper "Morsów" poradził sobie ze  strzałem, ale przy dobitce Bartłomieja Makowskiego był juz bezradny. Dwubramkowe prowadzenie "pasiaków" pozwoliło trenerowi Huzarskiemu dać szansę debiutantom z SMS-u. Na murawie pojawili się Wojciech Grygiel i Michał Daniel.
W 77 minucie resoviacy przeprowadzili kolejną akcję bramkową. Radosław Adamski w swoim stylu zakończył szarżę dośrodkowaniem z prawej strony boiska, a Patryk Róg głową dopełnił formalności, ustalając wynik meczu.

resoviacy.pl

2015.04.18 | Resovia Rzeszów - Sokół Sieniawa 3:1 (1:0)

24' 53' Adamski, 58' Dziedzic - 55' Pigan

Resovia: Pietryka, Wilk, Sękowski, Makowski, Szkolnik, Adamski (88' Różak), Domoń, Kaliniec, Dziedzic (81' Fedan), Ciećko (87' Rop), Róg (77' Skuba)
Sokół: Ćwiczak, Demusiak, Siwyj, Skała, Faka, Wróbel (69' Padiasek), Bigas, Trawka (46' Wilusz), Flis (46' Pigan), Hass, Jędryas (60' Małyk)
Sędzia: Podlecki (Lublin), Widzów: 300

Resoviacy zagrali jeden z lepszych meczów w sezonie i odnieśli w pełni zasłużone zwycięstwo. Zaatakowali bramkę Ćwiczaka od pierwszych minut i z dużą łatwością radzili sobie z dziurawą defensywą gości.
Już w 2 minucie meczu "biało-czerwoni" byli bliscy zdobycia bramki. Piotr Szkolnik dośrodkował z lewej strony boiska do Tomasza Ciećko, który uderzył prostym podbiciem, ale piłka odbiła się od zewnętrznej strony słupka. Goście odpowiedzieli akcją Pawła Hassa, który w polu karnym Resovii starał się podawać do Jędryasa, ale Łukasz Sękowski pokrzyżował plany rywali. W 16 minucie meczu rzut rożny wybijał Szymon Kaliniec, a piłka po kiksie Bigasa uderzyła w poprzeczkę. Kilka minut później Dziedzic zatańczył z obrońcami Sokoła i dograł piłkę do Tomasza Ciećki. Napastnik Resovii przełożył sobie futbolówkę na lewą nogę i uderzył na bramkę. Trafił jednak nieczysto i Ćwiczak bez dużego trudu ratował sytuację.
W 24 minucie gospodarze w końcu dopięli swego i po strzale Radosława Adamskiego wyszli na prowadzenie. Zaczęło się od piłki wrzuconej w pole karne przez Patryka Roga. Akcję zamknął Sebastian Dziedzic, który odegrał na piąty metr do Tomasza Ciećko. Strzał napastnika Resovii z linii bramkowej wybijał Skała, ale po technicznej dobitce Adamskiego piłka trafiła do celu.
Huraganowe ataki rzeszowskiego zespołu nie słabły do ostatnich minut pierwszej połowy. Rzeszowianie stwarzali sobie mnóstwo okazji bramkowych, ale brakowało skuteczności i szczęścia. Największym pechowcem meczu był tego dnia Tomasz Ciećko, który mógł wpisać się na listę strzelców trzy razy. W 40 minucie spotkania dostał idealną piłkę od Radosława Adamskiego, ale w dogodnej sytuacji przegrał pojedynek z bramkarzem Sokoła. Pięć minut później Ćwiczak po raz kolejny wygrał pojedynek "sam na sam" z piłkarzem Resovii. Tym razem przed doskonałą okazją bramkową znalazł się Adamski.
Po przerwie resoviacy poszli za ciosem i na efekty nie trzeba było długo czekać. W 52 minucie meczu Piotr Szkolnik dośrodkował piłkę z okolic narożnika, a wbiegający Radosław Adamski głową zdobył fenomenalną bramkę.
Dwie minuty później podopieczni Ryszarda Federkiewicza wykorzystali zamieszanie w polu karnym Resovii i zdobyli bramkę kontaktową. Z 16 metrów na bramkę Marcina Pietryki uderzał Wilusz, a piłka odbita od Makowskiego trafiła do Dawida Pigana, który mocnym strzałem zaskoczył Pietrykę.
Na odpowiedź Resovii kibice długo nie czekali. W 58 minucie po wrzutce Adamskiego na bramkę rywali uderzył Ciećko, a piłka odbita kolejno od bramkarza i słupka trafiła do Sebastiana Dziedzica. Najlepszy strzelec "Pasiaków" bez przyjęcia uderzył idealnie pod poprzeczkę nie dając czasu Łukaszowi Ćwiczakowi na interwencję.
W ostatnich minutach spotkania kilka groźnych akcji przeprowadzili goście. W 90 minucie meczu byli nawet bliscy zdobycia kolejnej bramki kontaktowej, ale piłka po rzucie wolnym wylądowała na słupku, a dobijający Padiasek trafił w poprzeczkę.

resoviacy.pl

2015.04.15 | Wisłoka Dębica - Resovia Rzeszów 0:2 (0:0)

55' Dziedzic, 90' Rop

Wisłoka: Ziółkowski, Remut (78' K. Kot), Podpora, Lis (68' Maroń), Podlasek, Guzik (47' Konik), Pęcak, Bieszczad, T. Kot, Maik, Wójcik, Bielatowicz (rezerwowy)
Resovia:
Pietryka, Wilk, Sękowski, Makowski, Szkolnik, Adamski, Kaliniec (90' Skuba), Domoń, Fedan (46' Dziedzic), Ciećko (89' Rop), Róg (70' Sadecki)
Sędzia: Pożarowszczyk (Lublin), Widzów: 250

Resoviacy jechali na mecz z outsiderem w roli faworyta i przez większą część meczu posiadali zdecydowaną przewagę, ale długo nie mogli zmusić do kapitulacji świetnie dysponowanego Ziółkowskiego. Ponadto w  kilku sytuacjach zawiodła skuteczność. W pierwszej połowie spotkania najlepsze okazje do zdobycia bramki mieli: Róg, Ciećko i Adamski.
Trenerzy poirytowani strzelecką niemocą zespołu po przerwie wprowadzili na boisko Sebastiana Dziedzica. Rezerwowy, który aktualnie jest najlepszym strzelcem zespołu szybko odwdzięczył się bramką. Skrzydłowy Resovii w 55 min. wyszedł do prostopadłego podania i z łatwością pokonał Ziółkowskiego. Arbiter wstępnie odgwizdał spalonego, ale po konsultacji z liniowym wskazał na środek boiska.
Kilka minut później rzeszowianie byli bliscy podwyższenia wyniku. Piłka po zagraniach Kalińca i Adamskiego trafiła do Roga, ale napastnik Resovii fatalnie skiksował na 7 metrze.
Miejscowym nie można było odmówić zaangażowania. Starali się dotrzymywać kroku rzeszowianom, ale ich pressing kończył się głównie na żółtych kartkach.  Sędzia siedmiokrotnie sięgał po ten rodzaj kary.
Pierwsze skrzypce w Dębicy grali tego dnia byli piłkarze rezerw Resovii, którzy jeszcze niedawno stanowili trzon zespołu Wiesława Gołdy. Po bramce Dziedzica, dali znać o sobie  groźnymi strzałami również Adamski i Wilk. W 90 minucie pokazał się Kacper Rop, który minutę po wejściu na plac gry ustalił wynik spotkana na 2:0.

resoviacy.pl

2015.04.11 | Resovia Rzeszów - Orlęta Radzyń Podlaski 3:0 (2:0)

8' 40' Róg, 89' Dziedzic

Resovia: Pietryka, Wilk, Baran, Makowski, Szkolnik, Adamski, Domoń, Kaliniec (77' Sękowski), Fedan (63' Dziedzic), Ciećko (87' Rop), Róg (73' Bieniasz)
Orlęta: Stężała, Zarzecki, Leszkiewicz, Jakubiec, Szymala, Zmorzyński, Tymosiuk, Borysiuk, Kot (56' Powałka), Melnychuk (76' Kula), Ryczek
Sędzia: Pożarowszczyk (Lublin), Widzów: 500

Resoviacy na rozgrzewkę wyszli w czarnych koszulkach, na których było zdjęcie tragicznie zmarłego piłkarza Resovii Piotra Robótki. Chcieli w ten sposób oddać hołd wychowankowi SMS-u Resovia, który na skutek potrącenia przez samochód zmarł w szpitalu kilka dni temu.
Kłopoty kadrowe w Resovii sprawiły, że trener Huzarski sięgnąć musiał po napastnika z głębokich rezerw. Postawił na Patryka Roga i jego wybór był przysłowiowym strzałem w dziesiątkę. Już w 8 minucie meczu junior Resovii wpisał się na listę strzelców. Akcja bramkowa zaczęła się od Szymona Kalińca, który odebrał piłkę rywalowi. Później futbolówka wędrowała do Ciećki i Fedana, a niepilnowany Róg postawił kropkę nad "i" precyzyjnym strzałem koło słupka. Pięć minut później junior rzeszowskich "Pasiaków" po raz kolejny znalazł się przed szansą na zdobycie bramki. Tym razem uderzył mocno prostym podbiciem, ale fatalnie spudłował. Nie minęły dwie minuty, "biało-czerwoni" mieli kolejną "setkę" i po raz trzeci w roli głównej znalazł się Patryk Róg. Akcję zainicjował fantastycznym rajdem z piłką Radosław Adamski. Skrzydłowy Resovii ograł trzech rywali i uderzył na bramkę Stężały. Bramkarz Orląt instynktownie odbił piłkę, a ta trafiła pod nogi Roga. Napastnik Resovii w ułamku sekundy skierował futbolówkę w kierunku bramki, ale z linii bramkowej wślizgiem wybił ją Szymala.
W 40 minucie meczu gospodarze podwyższyli wynik spotkania na 2:0. Po raz kolejny pokazał się duet Adamski - Róg. Skrzydłowy Resovii odebrał piłkę Tymosiukowi, wpadł w pole karne i dograł na 6 metr pola karnego. Tam z trudem futbolówkę wybijał Zarzecki, ale nadbiegający Róg skorzystał z prezentu i strzałem po ziemi po raz kolejny pokonał Stężałę.
Rzeszowianie groźni byli tego dnia głównie po akcjach w bocznych rejonach boiska. Rywale mieli kłopoty z powstrzymaniem szybkich skrzydłowych: Fedana i Adamskiego.
W 55 minucie meczu bliski zdobycia kolejnej bramki był nie kto inny jak... Patryk Róg. Napastnik Resovii uderzył technicznie na bramkę gości i piłka wylądowała na słupku.
Goście odpowiedzieli groźnym strzałem Jakubca, po którym piłka trafiła w Adamskiego i poszybowała nad poprzeczką.
W 86 minucie spotkania idealną okazję do zdobycia bramki zmarnował Tomasz Ciećko. Napastnik Resovii po fatalnym podaniu Szymali znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem gości. Niestety zbyt długo zwlekał z uderzeniem, a później wdał się w niepotrzebne dryblingi i ostatecznie stracił piłkę.
"Biało-czerwoni" przez większą część spotkania mieli spora przewagę na boisku i z zaskakująco dużą łatwością stwarzali sobie okazje bramkowe. W 89 minucie meczu trafili do siatki po raz trzeci. Tym razem defensywę gości rozmontował Sebastian Dziedzic. Rezerwowy Resovii otrzymał w polu karnym piłkę od Dawida Bieniasza, przełożył ją sobie na lewą nogę i uderzył idealnie w okienko bramki gości.

resoviacy.pl

2015.04.04 | Stal Rzeszów - Resovia Rzeszów 2:1 (1:0)

28' Szczoczarz, 83' Prędota - 90' Szkolnik

Stal: Lewandowski, Drożdżal, A. Baran (46' Bednarczyk). Drelich, Hus, Murawski (65' Maślany), Tabor, Mykytyn, Szczoczarz, Prędota, Brocki (55' Lisańczuk)
Resovia: Pietryka, Wilk, Makowski, M. Baran, Szkolnik, Adamski (59' Dziedzic), Domoń, Kaliniec (31' Sękowski), Rop (74' Fedan), Bieniasz (46' Sadecki), Ciećko
Sędzia: Wąsik (Lublin), Widzów: 2000

Derby Rzeszowa rozegrane na stadionie przy ul. Hetmańskiej były bardzo przeciętnym widowiskiem. Resoviacy w całym meczu oddali jeden celny strzał na bramkę Lewandowskiego i popełnili dwa błędy w obronie, które pozwoliły gospodarzom zgarnąć komplet punktów.
Pod bramką Stali groźnie było głównie po dośrodkowaniach Piotra Szkolnika. W 18 minucie spotkania do piłki wrzuconej w pole karne doskoczył Radosław Adamski, ale nie zdołał opanować piłki. Kolejna wrzutka lewego obrońcy "Pasiaków" zakończyła się technicznym rogalem Kacpra Ropa, ale i tym razem zabrakło szczęścia.
Stalowcy groźnie atakowali lewą stroną boiska i  od pierwszych minut spotkania sporo pracy miał boczny obrońca "Pasiaków" Daniel Wilk. W 28 minucie meczu na zbyt wiele pozwolił Piotrowi Murawskiemu i gospodarze po raz pierwszy cieszyli się z bramki.
Murawski wyprzedził młodzieżowca Resovii, zagrał piłkę w pole karne na ósmy metr i do bramki bardzo lekko, po ziemi skierował ją Szczoczarz. Wydawać się mogło, że Marcin Pietryka ma futbolówkę w rękach, ale ostatecznie wtoczyła się do siatki.
Po przerwie gra "biało-czerwonych" niewiele się zmieniła. Osamotniony z przodu Tomasz Ciećko niewiele mógł wskórać w pojedynkach z obrońcami Stali. Często sam wracał w środkowe rejony boiska, aby rozgrywać piłkę.
W 73 minucie dał o sobie znać ponownie Szczoczarz, który szczupakiem umieścił piłkę w bramce, ale sędzia wskazał pozycję spaloną.
W ostatnich minutach spotkania trener Maciej Huzarski przesunął Piotra Szkolnika do pomocy i resoviacy starali się ratować wynik mocnymi wrzutami piłki w pole karne. W 83 minucie meczu stalowcy po raz drugi skutecznie wymanewrowali defensywę "Pasiaków". Piłkę zagraną z autu przedłużył wzdłuż bramki Bednarczyk, a Piotr Prędota mocnym strzałem pokonał Marcina Pietrykę.
Resoviacy starali się sforsować defensywę Stali, ale kończyło się głównie na rzutach rożnych. W ostatniej minucie meczu udało im się pokonać Lewandowskiego, ale na więcej zabrakło już czasu. Piłkę zagraną z rzutu wolnego przedłużył głową Sebastian Fedan i Piotr Szkolnik z ostrego kąta uderzył skutecznie lewą nogą, zdobywając bramkę kontaktową. Po tym trafieniu stalowcy skutecznie kradli czas gry celebrując rzuty wolne i często korzystając z pomocy medycznej. Ostatecznie gospodarze dowieźli wynik do końca i kosztem Resovii wskoczyli na drugą pozycję w tabeli.

resoviacy.pl

2015.03.28 | Resovia Rzeszów - Orzeł Przeworsk 0:0

Resovia: Pietryka, Wilk, Makowski, Baran, Szkolnik, Adamski (67' Dziedzic), Domoń, Kaliniec, Rop (75' Skuba), Pyrdek (24' Bieniasz 86' Fedan), Ciećko
Orzeł:
Furtak, Broda, Walat, Chorolskyj, Susłow, Kołodziej, Jacenkiw, Skała, Ząbkiewicz (89' Gurak), Piątek (89' Guzior), Buczek
Sędzia: Woliński (Lublin), Widzów: 500

Kibice Resovii wychodzili ze stadionu przy ul. Wyspiańskiego z ogromnym niedosytem, bo ich zespół stworzył sobie mnóstwo okazji bramkowych, ale żadnej nie potrafił wykorzystać. Rzeszowianie już w pierwszym kwadransie gry mieli trzy świetne okazje do zdobycia bramki. W 2 minucie Radosław Adamski dośrodkował w pole karne i mocnym strzałem popisał się Kacper Rop, ale bramkarz gości był na stanowisku.
Nie minęła czwarta minuta meczu, a "biało-czerwoni" wykonywali już czwarty rzut rożny, po którym Tomasz Ciećko uderzył futbolówkę nad poprzeczką. Goście odpowiedzieli strzałem koło słupka Doriana Buczka, ale w tym okresie gry to rzeszowianie dyktowali warunki meczu.
W 10 minucie spotkania fantastycznym rajdem zaskoczył rywali Tomasz Ciećko. Napastnik Resovii minął kilku przeciwników i zagrał w tempo do wybiegającego Przemysława Pyrdka. Niestety młodzieżowiec Resovii w sytuacji sam na sam z bramkarzem uderzył prosto w niego i wydawać się mogło, że lepszej okazji tego dnia mieć nie będzie. Kolejna akcja podopiecznych Macieja Huzarskiego zakończyła się minimalnie niecelnym strzałem Tomasza Ciećki.
W 24 minucie meczu plac gry opuścić musiał kontuzjowany Przemysław Pyrdek. Rzeszowianie prowadzili atak pozycyjny i w 33 minucie po raz kolejny przed szansą na bramkę stanął Ciećko, który otrzymał piłkę od Szkolnika. Jednak i tym razem zabrakło precyzji i szczęścia. Piłka po jego strzale po raz kolejny minęła bramkę.
W drugiej połowie spotkania tempo meczu kompletnie siadło. Gra Resovii z każdą kolejną minutą stawała się nerwowa i chaotyczna, a goście radzili sobie na grząskiej murawie coraz lepiej. W 62 minucie z rzutu wolnego uderzał Walat, ale jego strzał z 18 metrów by zbyt słaby, aby zaskoczyć bramkarza Resovii.
W 67 minucie meczu na murawie pojawił się Sebastian Dziedzic, który ożywił akcje ofensywne "Pasiaków". W 71 minucie dośrodkował piłkę w pole karne precyzyjnie do Kacpra Ropa, a ten uderzeniem bez przyjęcia starał się zaskoczyć Furtaka. Piłka po raz kolejny poszybowała nad poprzeczką. W ostatnich minutach meczu resoviacy wrzucali górne piłki w pole karne gości, ale żadna z ich prób nie przyniosła upragnionego efektu.

resoviacy.pl

2015.03.21 | Podlasie Biała Podlaska - Resovia Rzeszów 0:2 (0:0)

51' Baran, 55' Ciećko

Podlasie: Koncki, Adamiuk, Łakomy, Mirończuk, Łukanowski, Wiraszka, Panasiuk, Leśniak, (86' Sułek), Kuchynski, Kocoł (65' Jesionek), Hołownia (58' Sawtyruk)
Resovia: Pietryka, Wilk, (89' Sadecki), Baran, Makowski, Szkolnik, Adamski, Domoń, Kaliniec, Rop (76' Dziedzic), Pyrdek (86' Bieniasz), Ciećko (88' Róg)
Sędzia: Burak (Zamość), Widzów: 400

Rzeszowianie jechali do Białej Podlaskiej w roli faworyta i nie zawiedli, bo zdobyli kolejny komplet punktów i utrzymali się na drugiej pozycji w lidze. Młody zespół gospodarzy do przerwy dzielnie się bronił, ale w drugiej części meczu musiał ustąpić pola ofensywnie grającym "Pasiakom". Pierwszy na bramkę Konckiego uderzał w 11 minucie meczu Tomasz Ciećko, który idealnie współpracował z Przemysławem Pyrdkiem.
Decydujące dla losów meczu okazały się pierwsze minuty drugiej połowy. W 51 minucie spotkania rzeszowianie rozgrywali kolejny rzut rożny. Piłkę dorzuconą w pole karne trącił Mirosław Baran i 18-letni bramkarz gospodarzy musiał skapitulować po raz pierwszy. Po chwili gospodarze nie wykorzystali szansy, która mogła odwrócić losy meczu. Kamil Kocoł ułożył sobie piłkę do strzału i huknął na bramkę gości, ale Marcin Pietryka fenomenalną interwencją pokazał, że nie przypadkowo w seniorskim zespole Resovii jest od 15 lat.
 "Biało-czerwoni" odpowiedzieli kolejną bramką. Tym razem Przemysław Pyrdek posłał prostopadła piłkę do Tomasza Ciećki i napastnik Resovii pewnym strzałem ustalił wynik meczu na 0:2.
Po drugim trafieniu rzeszowianie kontrolowali sytuację na boisku i mogli pokusić się o kolejne bramki. Okazje do tego mieli jeszcze: Adamski, Kaliniec i Pyrdek, ale ich uderzenia były niecelne.

resoviacy.pl

2015.03.14 | Resovia Rzeszów - Hetman Żółkiewka 3:1 (2:0)

40' Baran, 45' Domoń, 62' Pyrdek - 78' Bielak

Resovia: Pietryka, Szkolnik, M. Baran, Makowski, Wilk, Pyrdek (83' Bieniasz), Domoń, Kaliniec, Rop (56' Skuba), Adamski (75' Dziedzic), Ciećko (89' Sadecki)
Hetman: Gwardyński, Skrzypczyński, Świderski, Nogas, Krupski, Wójcik (73' J. Baran), Kosiarczyk, Kasperek, Bogusz, Rutkowski (46' Banaszak), Bielak
Sędzia: Jagieła (Krosno), Widzów: 500

Ogromny wpływ na poziom widowiska miało grząskie boisko. Rzeszowianie przez cały mecz posiadali zdecydowaną przewagę, ale walczyć musieli nie tylko z rywalem, ale również z błotem i kałużami.
Sygnał do ataku dał Przemysław Pyrdek, który w drugiej minucie meczu przeegzaminował Gwardyńskiego strzałem z dystansu. Skrzydłowy Resovii zostawił na boisku sporo zdrowia i tego dnia należał do najlepszych na placu gry.
W 11 minucie meczu dał o sobie znać również Tomasz Ciećko. Napastnik "Pasiaków" uderzył po ziemi lewą nogą z 15 metrów, ale piłka zmierzająca w kierunku bramki zatrzymała się w kałuży. Kilka minut później ten sam zawodnik uderzył na bramkę gości, a piłkę z linii bramkowej wybijał Jakub Kosiarczyk. Rzeszowianie nie przerywali huraganowych ataków. W kolejnej akcji dał o sobie znać skrzydłowy Radosław Adamski, którego soczyste dośrodkowanie sprawiło sporo kłopotów bramkarzowi gości.
"Biało-czerwoni" atakowali coraz większą liczbą zawodników i w 28 minucie meczu dostali ostrzegawczy kontratak. Wystarczyły dwa podania, aby Rafał Bielak przedostał się z piłką pod pole karne "Pasiaków" i zmusił do pierwszej interwencji Marcina Pietrykę. Dwie minuty później ponownie Bielak z ostrego kąta uderzył mocno na bramkę Resovii, ale Pietryka nie dał się zaskoczyć.
W 40 minucie spotkania "Biało-czerwoni" cieszyli się z pierwszej bramki. Piłka po dośrodkowaniu z rzutu rożnego trafiła na głowę Bartłomieja Makowskiego, a ten odegrał do stojącego w polu karnym Mirosława Barana. Środkowy obrońca Resovii bez przyjęcia uderzył idealnie pod poprzeczkę zmuszając do kapitulacji Gwardyńskiego.
Widać było, że po zdobyciu bramki gospodarzom będzie się łatwiej grało. W 45 minucie meczu zaliczyli kolejne trafienie. Tym razem precyzyjnym dośrodkowaniem z rzutu wolnego popisał się Piotr Szkolnik, a wbiegający na 10 metr Konrad Domoń uprzedził bramkarza i fenomenalną główką podwyższył wynik na 2:0.
W przerwie przyznano pośmiertnie złotą odznakę Aleksandrowi Stankowi, oddanemu kibicowi Resovii, który zmarł na początku stycznia (przed meczem uczczono jego pamięć minutą ciszy). Odznakę na ręce Jarosława Stanka, syna pana Aleksandra, wręczył Aleksander Bentkowski, prezes klubu.
W drugiej połowie meczu ponownie do ataków ruszyła Resovia. Goście mieli problemy z wymienieniem kilku celnych podań, a tymczasem rzeszowianie na błotnistym boisku radzili sobie całkiem nieźle. W 52 minucie na bramkę gości popędził z piłką aktywny Tomasz Ciećko, ale naciskany przez obrońcę gości spudłował minimalnie koło słupka. Dziesięć minut później resoviacy zdobyli kolejną bramkę. Do piłki dorzuconej przez Daniela Wilka z prawej strony boiska wyskoczył Pyrdek i efektowną główką zaskoczył wybiegającego z bramki Gwardyńskiego.
Gospodarze nie zwalniali tempa gry i pomimo sporej przewagi bramkowej dążyli do kolejnych trafień. Na grząskiej murawie trudno było jednak rozgrywać skuteczny atak pozycyjny. Idealnym rozwiązaniem były precyzyjne dośrodkowania Piotra Szkolnika. Po takich zagraniach dwukrotnie bliski szczęścia był Karol Skuba, ale piłka po jego strzałach szybowała nad poprzeczką i koło słupka.
Niespodziewanie w 78 minucie gościom udało się zmusić do kapitulacji Marcina Pietrykę. Fatalny błąd zaliczył przy tej akcji Konrad Domoń, który chciał wycofać piłkę do swojego bramkarza, ale nie przewidział, że ta zatrzyma się w kałuży. W efekcie tego wyłożył futbolówkę Bielakowi, który skorzystał z prezentu. Ostatecznie mecz zakończył się zasłużonym zwycięstwem Resovii.

resoviacy.pl

 



 

 

 

 

 






























































































 

 

 

 






























































 

 

 

 

 























































 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

| ... do strony głównej |

 
© 2006 | resoviacy.pl  serwis informacyjny CWKS Resovia Rzeszów | design by