MECZE | wiosna 2018/19

  klub
strona główna
aktualności
informacje
prasa
wydarzenia
wywiady
  liga
kadra
terminarz
mecze
tabela
  historia
kronika
resoviacy
1905...
Rzeszów
artykuły
  www
e-muzeum
foto
linki
kontakt
księga gości
forum

 

 

 

 



























 

 

 

2019.05.19 | Resovia Rzeszów - Rozwój Katowice 1:3 (1:1)

32' Feret - 20' (k) Baranowicz, 61' Chmarek, 90' Gancarczyk

Resovia: Banek, Geniec, Zalepa, Makowski (71' Kmiotek), Kantor (47' R. Adamski), Feret, Domoń, Świechowski (84' Obłoza), Hajduk, Antonik, Twardowski
Rozwój: Szczuka, Olszewski, Gałecki, Gancarczyk
, Kowalski, Kamiński (67' Woźniak), Baranowicz, Lazar, Andrzejczak (58' Chmarek), Paszek (77' Kaletka), Gembicki
Sędzia: Szrek (Kielce), Widzów: 705

Nie udało się "Pasiakom" zakończyć sezonu ligowego z przytupem. Pożegnali drugoligowe rozgrywki porażką z katowickim Rozwojem, ale za postawę w całym sezonie 2018/19  zasłużyli na gratulacje. To był dla Resovii dobry sezon.
Mecz Resovii z katowickim Rozwojem niewiele wnosił do ligowej tabeli. Rzeszowianie starali się zakończyć sezon powyżej 10 miejsca, a goście (pogodzeni z rolą spadkowicza) chcieli pokazać się z jak najlepszej strony. Niedzielne spotkanie było też sprawdzianem dla młodzieżowców. Z uwagi na rywalizację w klasyfikacji Pro Junior System, w zespole Szymona Grabowskiego pojawiła się spora grupa młodych talentów. Tych również nie brakowało w kadrze Rozwoju.
O tym, że goście nie przyjechali do Rzeszowa na wycieczkę kibice przekonali się już na początku spotkania. Sygnał do ataku dał Marcin Kowalski. W 15 minucie mocnym strzałem przeegzaminował Bartłomieja Banka, a pięć minut później szarżował z piłką w polu karnym. Przy tej drugiej akcji starał się go powstrzymać Sebastian Zalepa. Arbiter uznał, że obrońca Resovii zagrał nieprzepisowo i odgwizdał rzut karny. "Jedenastkę" na bramkę zamienił techniczną podcinką Bartosz Baranowicz.
Na wyrównanie rzeszowianie nie czekali długo. W 32 minucie precyzyjnym dośrodkowaniem w pole karne popisał Mateusz Świechowski, a Szymon Feret dostawił głowę i efektownym strzałem pokonał golkipera gości.
Druga połowa spotkania toczyła się w strugach rzęsistego deszczu i murawa stadionu przy ul. Hetmańskiej nie sprzyjała budowaniu koronkowych akcji.
Rzeszowska jedenastka ruszyła do natarcia, ale jej akcje były równie prowizoryczne, jak przeciekający na całej długości dach stadionu miejskiego. Mecz toczył się głównie na połowie gości, którzy na grząskiej murawie czekali na kontratak. Szansa nadarzyła się w 61 minucie meczu. Goście przejęli piłkę w środkowych rejonach boiska po niedokładnym podaniu jednego z piłkarzy "sovii" i Mateusz Chmarek soczystym strzałem pokonał Banka.
Rzeszowianie nie tracili ochoty do gry.
W 75 minucie "biało-czerwoni" mieli najlepszą okazję do zmiany rezultatu. Po rzucie rożnym uderzał głową Zalepa, a po chwili dobijał Domoń. Za każdym razem futbolówka trafiała w nogi defensorów Rozwoju. Kilka minut później Sebastian Zalepa kończący spotkanie w roli napastnika uderzał na bramkę, leżąc na murawie. Tym razem refleksem popisał się golkiper gości, który przy słupku wyłapał piłkę.
Na bramkę gości uderzali jeszcze: Świechowski, Antonik, Kmiotek i Twardowski, ale 17-letni Patryk Szczuka za każdym razem wychodził z opresji.
W 90 minucie przypomniał o sobie Seweryn Gancarczyk. Pochodzący z Dębicy były reprezentant Polski przymierzył precyzyjnie z rzutu wolnego i piłka po raz trzeci wylądowała w bramce rzeszowskiego zespołu.

resoviacy.pl

2019.05.11 | Olimpia Elbląg - Resovia Rzeszów 0:1 (0:0)

52' Zalepa

Olimpia: Madejski, Jurek (78' Sedlewski), Lewandowski, Wenger, Balewski, Demianiuk (67' Prytulak), Nowicki, Kuczałek (90' Korkliniewski), Bojas, Szuprytowski, Fidziukiewicz
R
esovia: Daniel, Kantor (78' R. Adamski
), Zalepa, Makowski, Geniec, Hajduk, Frankiewicz, Domoń, Feret, Buczek (70' Hass), Twardowski (88' Pyrdek)
Sędzia: Białek (Drezdenko), Widzów: 1076

W meczu 33. kolejki II ligi podopieczni Szymona Grabowskiego pokonali w Elblągu miejscową Olimpię 1:0 i tym samym umocnili swoją pozycję w środku tabeli.
Bramkę na wagę zwycięstwa zdobył Sebastian Zalepa. Środkowy obrońca Resovii był tego dnia nie tylko pewnym filarem obrony, ale również skutecznym strzelcem. W 52 minucie meczu swoim stylu znalazł się dokładnie tam, gdzie
lądowała piłka wrzucona  z autu przez Konrada Domonia. Rzeszowianie zwycięstwo zawdzięczają też Wojciechowi Danielowi, który dwukrotnie ratował swój zespół przed stratą bramki.
W pierwszej połowie niewiele działo się na boisku. W 9 minucie górną piłkę w pole karne dogrywał Dariusz Frankiewicz, a tam Zalepę uprzedził interweniujący Madejski. Resoviacy w pierwszym kwadransie zmuszeni byli do prowadzenia ataku pozycyjnego i nie specjalnie kwapili się do ofensywnych akcji.
Po 15 minutach gry odważniej do ataków rzucili się gospodarze. W ich szeregach wyróżniali się dwaj piłkarze: Cezary Demianiuk i Michał Fidziukiewicz. Ten pierwszy w 20 minucie z łatwością ograł Mateusza Kantora i uruchomił Jakuba Bojasa. 28-letni wychowanek bydgoskiej Zawiszy na szczęścia dla "Pasiaków" nieczysto trafił w piłkę. Fidziukiewicz w 36 minucie uderzył futbolówkę głową i tylko dzięki interwencji golkipera Resovii piłka nie wylądowała w siatce, a trafiła w poprzeczkę.
Rzeszowianie okazji bramkowych mieli przed przerwą jak na lekarstwo. W 34 minucie na bramkę Madejskiego uderzał Karol Twardowski (po podaniu Hajduka), ale lekki strzał nie sprawił kłopotów bramkarzowi Olimpii.
Druga część spotkania świetnie zaczęła się dla "biało-czerwonych". W 52 minucie Konrad Domoń wrzucił piłkę z autu w pole karne, a tam nogę dostawił Sebastian Zalepa i rzeszowianie wyszli na prowadzenie.
Kwadrans później uspokoić grę mógł Szymon Feret. Młodzieżowiec Resovii miał świetną okazję, aby z kilku metrów wbić piłkę do siatki, uderzył piłkę mocno, jednak bardzo niecelnie.
Mający nóż na gardle gospodarze rzucili się do desperackich ataków i jeśli w bocznych rejonach boiska jakoś sobie radzili z rzeszowską defensywą, to na środkowych obrońców Resovii nie mieli sposobu. Pewnym punktem Resovii był również tego dnia bramkarz "biało-czerwonych". Wojciech Daniel, który jeszcze niedawno bronił barw Olimpii Elbląg, w 66 minucie wygrał pojedynek sam na sam z Jakubem Bojasem.
W ostatnich minutach spotkania gospodarze zasypali pole karne Resovii dośrodkowaniami z rzutów rożnych, wolnych i autów. Rzeszowianie nie dali sobie jednak zrobić większej krzywdy i mecz zakończył się wygraną "Pasiaków".
Los drużyny z Elbląga rozstrzygnie się w ostatniej kolejce. Obecnie Olimpia ma 1 punkt przewagi nad Siarką Tarnobrzeg i 2 punkty nad ROW-em Rybnik. Tylko jedna z tych drużyn w przyszłą niedzielę cieszyć się będzie z utrzymania. Awans na zaplecze ekstraklasy zapewniły sobie już dziś: Radomiak Radom i Olimpia Grudziądz.

resoviacy.pl

2019.05.04 | Resovia Rzeszów - Olimpia Grudziądz 0:2 (0:2)

21' Marzec, 38 (k) Papikjan

Resovia: Daniel, Geniec, Domoń, Zalepa, Kantor, Feret, Świechowski, Frankiewicz (58' Makowski), Buczek, (46' Kwiek), Hajduk (78' Hass), Twardowski
Olimpia: Muzyk, Ciechanowski,
Očenáš, Žitko, Wawszczyk, Marzec, Kona, Handzlik (79' Poręba), Ruiz (48' Ziętarski) Papikjan (62' Kaczmarek), Alves (86' Skibicki)
Sędzia: Szrek (Kielce), Widzów: 730

Piłkarze Olimpii Grudziądz zdobyli w Rzeszowie komplet punktów i potwierdzili, że są jednym z głównych kandydatów do awansu. Rzeszowianie, którzy mają już zapewniony status drugoligowca, szybko oddali sprawy w ręce (a właściwie nogi) gości. Po 38 minutach gry przegrywali 0:2, a od 45 minuty grali w dziesięciu. Kilkanaście sekund przed  gwizdkiem na przerwę plac gry opuścił ukarany czerwoną kartką Mateusz Świechowski. Pomocnik Resovii dwa "żółtka" zarobił w niespełna pięć minut.
Szansa na ratowanie wyniku pojawiła się w 55 minucie, bo po faulu na Karolu Twardowskim, arbiter przyznał "Pasiakom" rzut karny. Niestety "jedenastkę" zmarnował Dariusz Frankiewicz i właściwie było po meczu.
Przyjezdni już w 4 minucie mieli dobrą okazję do zdobycia gola. Po błędzie Dariusza Frankiewicza na bramkę "Pasiaków" uderzał Tiago Alves, ale na posterunku był Wojciech Daniel. Bramkarz Resovii mógł tego dnia mieć sporo pretensji do kolegów z zespołu, którzy popełniali błędy i nie stanowili większej przeszkody przed rzeszowską bramką. 
Resoviacy po raz pierwszy pod bramkę gości zapuścili się w 18 minucie. Akcję starał się zakończyć Mateusz Świechowski, ale posłał piłkę obok celu.
Trzy minuty później przeprowadzili skuteczny kontratak, po którym Mateusz Marzec pokonał strzał Wojciecha Daniela.
Niekorzystny rezultat starał się odwrócić Szymon Feret. Młodzieżowiec Resovii w 28 minucie z narożnika pola karnego uderzył na bramkę, ale piłka przeszła kilkanaście centymetrów obok słupka.
W 38 minucie Mateusz Kantor niepotrzebnie faulował Aghwana Papikjana i arbiter wskazał "na wapno". Jedenastkę na bramkę zamienił sam poszkodowany.
Po przerwie grający w dziesięciu rzeszowianie starali się zdobyć gola kontaktowego. Brakowało jednak lidera, który przeniesie ciężar gry pod bramkę gości. Taką postacią nie był tego dnia Dariusz Frankiewicz. Rozgrywający Resovii w 55 minucie wykonywał rzut karny i uderzył na tyle flegmatycznie, że Wojciech Muzyk piłkę skierowaną w środek bramki odbił nogami.
W końcowych fragmentach spotkania goście mieli jeszcze 2-3 sytuacje, po których mogli pokusić się o wyższe zwycięstwo. Na przeszkodzie stanął im jednak bramkarz Resovii, który miał tego dnia sporo pracy.

resoviacy.pl

2019.04.28 | GKS Bełchatów - Resovia Rzeszów 1:0 (0:0)

76' Ryszka

GKS: Lenarcik, Grzelak, Grolik, Michalski, Szymorek, Czajkowski, Ryszka, Biel, Mularczyk (90' Bociek), Putin (68' Tylec), Zdybowicz (46' Golański)
Resovia:
Daniel, Adamski (83' Kwiek), Zalepa, Domoń, Geniec, Ogrodnik (77' Kantor), Frankiewicz, Świechowski
, Feret (83' Hajduk), Hass, Twardowski (65' Pyrdek)
Sędzia: Kos (Gdańsk), Widzów: 1410

Walczący o awans do I ligi GKS przerwał trwającą od trzech kolejek serię zwycięstw Resovii. Podopieczni Szymona Grabowskiego wracają z Bełchatowa z ogromnym niedosytem, ale z podniesionymi głowami. Pomimo bardzo dobrego występu nie udało im się przywieźć punktów, bo te odebrał im efektownym trafieniem Marcin Ryszka.
Miejscowi od pierwszego gwizdka ruszyli do zdecydowanego natarcia i już w 3 minucie na bramkę "Pasiaków" uderzał Patryk Mularczyk. Po kwadransie piłka wylądowała w rzeszowskiej bramce po uderzeniu Pawła Czajkowskiego, ale sędzia odgwizdał faul na jednym z piłkarzy Resovii.
"Biało-czerwoni" przetrwali napór i po dwudziestu minutach gry zaczęli coraz pewniej poczynać sobie na bełchatowskim stadionie. W 23 minucie przed szansą na zdobycie gola stanął Michał Ogrodnik. Skrzydłowy Resovii uderzył na bramkę Pawła Lenarcika, ale naciskany przez Wiktora Putina, przeniósł piłkę nad poprzeczką. Rzeszowianie poukładali szyki i przejęli inicjatywę w tym meczu. W 35 minucie koronkową akcją popisał się Radosław Adamski, a po chwili piłkę wzdłuż linii bramkowej posłał Szymon Feret. Pilkarze Szymona Grabowskiego dwoili się i troili w ataku pozycyjnym, ale ciężko było im zdemontować szyki obronne GKS-u.
Miejscowi czekali na swoje okazje, a jedna z nich nadarzyła się w 45 minucie. Po szybkim kontrataku i dośrodkowaniu Mularczyka, na bramkę głową uderzał Biel. Wszystko wyjaśnił Wojciech Daniel, który stał tam gdzie powinien i ze spokojem wyłapał piłkę.
Po zmianie stron obydwa zespoły nie zwalniały tempa i kibice nie mogli narzekać na brak emocji. Rzeszowianie częściej byli przy piłce i oddali sporo strzałów. Brakowało jednak precyzji i doświadczenia. W 53 minucie pudłował Konrad Domoń, a kilka minut później Paweł Hass po dośrodkowaniu Michała Ogrodnika. Miejscowi odpowiedzieli strzałami Bartosza Biela i Pawła Czajkowskiego.
Kluczowym momentem spotkania okazała się 76 minuta. Gospodarze wyrzucali piłkę z autu i moment zagapienia się Mateusza Geńca wystarczył, aby Hubert Tylec dośrodkował piłkę w pole karne. Tam w zapaśniczym uścisku powalczyli o futbolówkę Dariusz Frankiewicz i Bartosz Biel. Ostatecznie piłka trafiła pod nogi wbiegającego w pole karne Marcina Ryszki. 21-letni pomocnik GKS-u atomowym strzałem pod poprzeczkę ustalił wynik spotkania.
W końcowych minutach meczu rzeszowianie rzucili się do desperackich ataków i gra toczyła się głownie pod bramką gospodarzy. W rolę napastnika wcielił się nawet środkowy obrońca Sebastian Zalepa. Na bramkę strzelali jeszcze Paweł Hass i Szymon Hajduk, ale najlepsza okazję do wyrównania miał Przemysław Pyrdek. Skrzydłowy Resovii w ostatniej minucie meczu, podobnie jak jego koledzy wcześniej, posłał piłkę nad poprzeczką.

resoviacy.pl

2019.04.24 | Resovia Rzeszów - Ruch Chorzów 1:0 (0:0)

76' Domoń

Resovia: Daniel, Kantor, Domoń, Zalepa, R. Adamski, Hajduk, Świechowski, Frankiewicz, Ogrodnik (90' Feret), Buczek (77' Hass), Twardowski
Ruch: Smug, Lechowicz, Duriska, Wiech, Kulejewski (66' Duchowski), Bartolewski, Zieliński, Mokrzycki, Foszmańczyk (76' Walski), Podgórski, Kędziora (68' Idzik)
Sędzia: Kawałko (Białystok), Widzów: 1533

Tak ciężko pracującą na boisku Resovię chciałoby się oglądać zawsze. Rzeszowianie obawiali się meczu z 14-krotnym Mistrzem Polski. Wiedzieli, że walczący o utrzymanie w lidze przyjezdni, pod okiem nowego szkoleniowca zrobią wszystko, aby z Rzeszowa przywieźć chociażby punkt. Na tak zdesperowanego rywala odpowiedzieli ogromnym zaangażowaniem, a w końcowych fragmentach meczu sięgnęli po zasłużone zwycięstwo. Bramkę dającą "biało-czerwonym" komplet punktów zdobył w 76 minucie Konrad Domoń.
Rzeszowianie mogli ułożyć sobie mecz już w 2 minucie, ale Bartłomiej Buczek (po świetnym zagraniu Michała Ogrodnika) nieczysto trafił w piłkę i po swoim strzale mógł tylko złapać się za głowę, bo futbolówka dostała dziwnej rotacji i poszybowała na.... aut.
W pierwszej połowie spotkania obydwa zespoły uparły się, że bramkę zdobędą ze stałego fragmentu gry. Mnożyły się dośrodkowania z autów, rzutów wolnych i rożnych, ale zamiast goli mieliśmy rozbite głowy i sporo zamieszania pod bramkami. Po jednym ze starć o piłkę mocno ucierpieli Sebastian Zalepa i Bartłomiej Buczek, którzy zderzyli się głowami.
Po przerwie mecz nabrał kolorów. Pierwszy do ataków dał sygnał Szymon Hajduk. Filigranowy pomocnik z ogromnym sercem do gry nieprzypadkowo otrzymał od kibiców przydomek "Pan Wołodyjowski". 20-letni wychowanek krakowskiej Bronowianki w 47 minucie wpakował piłkę do siatki, ale arbiter odgwizdał pozycję spaloną. Po chwili ponownie zmusił do interwencji środkowych obrońców Ruchu, po której "biało-czerwoni" domagali się rzutu karnego.
Nie minęło 10 minut od wznowienia gry, a na bramkę gości uderzali: Adamski, Buczek i Domoń. W 55 minucie goście mieli pierwszą wyśmienitą okazję bramkową, ale snajperskich zdolności zabrakło Mateuszowi Lechowiczowi. Stojący dwa metry od bramki obrońca Ruchu źle dostawił stopę i piłka zamiast do siatki przeszła koło słupka.
Trzy minuty później na bramkę Wojciecha Daniela uderzał Łukasz Wiech, ale i tym razem bez efektu bramkowego.
Rzeszowianie przetrzymali kilkuminutowy napór gości i ponownie przenieśli grę na połowę "niebieskich". W 61 minucie piłka po strzale Hajduka wylądowała na słupku, ale kwadrans później na stadionie zapanowała euforia. Dariusz Frankiewicz posłał piłkę z rzutu wolnego w pole karne rywali, a tam Bartłomiej Buczek głową skierował ją koło słupka. Dawid Smug popisał się refleksem i odbił instynktownie futbolówkę, ale przy dobitce Konrada Domonia był juz jednak bezradny.
Obrońca Resovii potrzebował ułamek sekundy, aby doskoczyć do piłki, wbić ją do siatki i gola zadedykować siedzącym na trybunie żonie i córce.

resoviacy.pl

2019.04.20 | Skra Częstochowa - Resovia Rzeszów 0:2 (0:1)

2' Buczek, 78' Hajduk

Skra: Biegański, Gerega (57' Kieca), Poprawa (68' Błaszkiewicz), Holik, Obuchowski (82' Marek), Napora, Zalewski, Olejnik, Nocoń, Niedbała (82' Kaczmarczyk), Nowak
Resovia:
Daniel, Kantor, Zalepa, Domoń, Adamski, Feret (90' Szafar), Kaliniec (89' Ogrodnik), Frankiewicz, Hajduk (90' Obłoza), Buczek (80' Świechowski), Hass

Sędzia: Łęgosz (Włocławek), Widzów: 240

W wyśmienitych nastrojach zasiądą do świątecznych stołów piłkarze Resovii, którzy z Częstochowy przywożą niezwykle cenne punkty.
W pojedynku beniaminków rzeszowianie okazali się zespołem wyrachowanym, który skrupulatnie realizował swój plan. Scenariusz spotkania był tego dnia pisany po myśli "Pasiaków", bo już w 2 minucie meczu Bartłomiej Buczek zmusił do kapitulacji bramkarza Skry. Piłka dośrodkowana z rzutu rożnego spadła w pole bramkowe, a tam Bartłomiej Buczek piętą wbił ją do siatki.
Zdezorientowani takim obrotem sprawy gospodarze potrzebowali kilkunastu minut, aby ruszyć mocniej do natarcia. Przed przerwą rzeszowskiej bramce zagrozili dwukrotnie, ale większej szkody "Pasiakom" nie zrobili. Pierwszy z 22 metrów na bramkę Wojciecha Daniela uderzał Dawid Niedbała. Po chwili przy strzale Damiana Nowaka z rzutu wolnego Resovii sprzyjało szczęście, bo piłka wylądowała na poprzeczce.
Resoviacy długo rozgrywali akcję, starali się utrzymywać przy piłce, a w odpowiednich momentach potrafili zaatakować bramkę Biegańskiego. W 30 minucie 17-letni bramkarz młodzieżowej reprezentacji Polski odetchnął z ulgą, bo futbolówka po strzale głową jednego z "Pasiaków" o centymetry minęła słupek.
Po przerwie "biało-czerwoni" również nie pozwalali miejscowym na zbyt wiele. Wygrywali większość pojedynków główkowych i skutecznie rozbijali akcje częstochowskiego zespołu.
W 61 minucie meczu przed szansą na kolejne trafienie stanął Bartłomiej Buczek, ale refleksem popisał się Biegański, który uprzedził snajpera Resovii. Kilkadziesiąt sekund później bramkarz Skry ponownie musiał interweniować, bo piłkę wrzuconą z autu starał się skierować do siatki niezastąpiony w takich momentach Sebastian Zalepa.
Po godzinie gry rzeszowianie rozochoceni nieporadnością gospodarzy jeszcze odważniej zapuszczali się w pole karne Skry. Kilka razy prawą stroną przedarł się Szymon Feret, ale za każdym razem brakowało ostatniego podania.
Miejscowi zmusili do interwencji Wojciecha Daniela w 72 minucie. Wówczas efektownym strzałem z ostrego kąta popisał się Krzysztof Napora, ale golkiper Resovii był na posterunku.
Kilka minut później resoviacy ustalili wynik meczu na 0:2. Po trójkowej akcji Dariusza Frankiewicza, Bartłomieja Buczka i Szymona Hajduka, ten ostatni fantastycznym strzałem zaskoczył Biegańskiego.
W końcowych fragmentach meczu obydwa zespoły mogły pokusić się jeszcze o zmianę wyniku. W 85 minucie groźnym strzałem z rzutu wolnego starał się zaskoczyć golkipera Resovii Piotr Nocoń. Bramkarz Resovii nie tylko poradził sobie ze strzałem, ale uruchomił kontratak, po którym na przeciwne pole karne pędziło kilku rzeszowskich zawodników. Wydawało się, że akcja zakończy się kolejnym golem, bo Hajduk precyzyjnie wyłożył piłkę Kalińcowi, ale Biegański uprzedził zamiary pomocnika Resovii i z poświęceniem wybił futbolówkę na rzut rożny.

resoviacy.pl

2019.04.13 | Resovia Rzeszów - Radomiak Radom 1:0 (1:0)

45' (k) Buczek

Resovia: Daniel, Kantor, Domoń, Zalepa, Mikulec, Hajduk (89' Feret), Kaliniec (66' Świechowski), Frankiewicz, Buczek (73' Hass), Ogrodnik (87' Adamski), Twardowski
Radomiak: Haluch, Grudniewski
(56' Jabłoński), 70' Rolinc), Klabnik, Świdzikowski, Wawszczyk (82' Winsztal), Leandro, Kaput, R. Makowski, Banasiak, Bruno Luz (46' Sokół), Mikita
Sędzia: Bielawski (Katowice), Widzów: 1057

Po serii trzech porażek piłkarze Szymona Grabowskiego pokonali w Rzeszowie głównego kandydata do awansu. Borykający się z ogromnymi kłopotami kadrowymi resoviacy musieli tego dnia sięgnąć po głębokie rezerwy determinacji i zaangażowania. Tych cech im w sobotnie popołudnie nie zabrakło i po ostatnim gwizdku mogli odetchnąć z ulgą, bo dopisali do ligowej tabeli niezwykle cenne punkty.
Mecz Resovii z Radomiakiem był spotkaniem dla ludzi o mocnych nerwach. Rzeszowianie bramkę na wagę zwycięstwa zdobyli w 45 minucie, po strzale z rzutu karnego.
Zadanie, przed którym stanęli rzeszowscy piłkarze nie było łatwe. Radomiak dysponuje mocną kadrą, w której doszukać się można pięciu piłkarzy z ekstraklasową przeszłością, dwóch eks-legionistów z tytułem Mistrza Polski i kilku nietuzinkowych obcokrajowców z najlepszym strzelcem ligi Leandro na czele.
W pierwszej połowie okazało się jednak, że nie taki diabeł straszny, bo to rzeszowianie uraczyli kibiców ciekawymi akcjami. Już w 6 minucie na bramkę Artura Halucha uderzał po ziemi Bartłomiej Buczek. Po chwili wtórował mu Michał Ogrodnik.
Z bardzo dobrej strony pokazał się wezwany do "jedenastki" w trybie alarmowym młodzieżowiec Szymon Hajduk. Prawy pomocnik Resovii świetnie obsłużył swoich kolegów kilkoma podaniami w pierwszej połowie meczu. Tak było m. in. w 27 minucie, kiedy zagrał do Szymona Kalińca, ale ten niezbyt czysto trafił w piłkę.
Goście po raz pierwszy zagrozili bramce Resovii dopiero w 31 minucie meczu. Piłka po rzucie rożnym trafiła na głowę Martina Klabnika i po jego mocnym strzale nieznacznie minęła cel.
Przełomowym momentem spotkania okazała się 45 minuta. Piłka dośrodkowana w pole karne z prawej strony boiska trafiła w rękę jednego z piłkarzy Radomiaka i arbiter wskazał "na wapno". Długo starali się radomianie odwieść sędziego od jego decyzji, a tymczasem do "jedenastki" podszedł Bartłomiej Buczek. Napastnik Resovii nie zawiódł, pewnym strzałem pokonał Halucha i arbiter zakończył pierwszą połowę.
Warto podkreślić, że był to 101 mecz ligowy Bartłomieja Buczka w barwach Resovii i jego 44 gol dla rzeszowskiego klubu.
Po zmianie stron goście szybko wyrównali, ale arbiter dopatrzył się pozycji spalonej i bramki nie uznał. Radomiak ruszył do natarcia i mecz toczył się głównie pod polem karnym "Pasiaków". W bramce rzeszowskieogo zespołu dwoił się i troił Wojciech Daniel, który w kilku sytuacjach ratował swój zespół przed stratą punktów. W polu karnym Resovii zakotłowało się w 61 minucie po strzale Patryka Mikity, w doliczonym czasie gry po strzale Makowskiego i kilku dośrodkowaniach ze stałych fragmentów. Końcowe minuty spotkania kosztowały rzeszowskich kibiców sporo nerwów, bo Radomiak był bliski wyrównania. Rzeszowianie z ogromnym poświęceniem bronili dostępu do własnej bramki, a przyznać trzeba, że ustawili solidne zasieki. W starciach ucierpieli Rafał Mikulec, Bartłomiej Buczek i Konrad Domoń.
Ostatecznie rzeszowianie dowieźli wynik spotkania do końca meczu i po ostatnim gwizdku mogli odetchnąć z ulgą. Inna sprawa, że mecz zakończyć mógł w 67 minucie Michał Ogrodnik. Skrzydłowy Resovii dostał piłkę od Karola Twardowskiego, ale w dogodnej sytuacji nie opanował futbolówki.

resoviacy.pl

2019.04.06 | Siarka Tarnobrzeg - Resovia Rzeszów 2:1 (1:1)

45' (k) 90' Radulj - 29' Buczek

Siarka: Zoch, Głaz, Kubowicz, Wełnicki, Drobot (42' Woźniak), Wodecki (82' Galara), Maik, Płatek, Radulj (90' Wawrylak), Janeczko, Ropski (71' Wełniak)
Resovia:
Banek, Kantor, Makowski (76' Kaliniec), Zalepa, Geniec
(81' Feret), Mikulec, Domoń, Frankiewicz, Adamski (71' Hajduk), Pyrdek (61' Hass), Buczek
Sędzia: Śliwa (Kielce), Widzów: 2112

Zasłużonym zwycięstwem gospodarzy zakończył się mecz Siarki Tarnobrzeg z Resovią. Rzeszowianie po meczu z Widzewem zgubili swój styl i w podkarpackich derbach tylko potwierdzili, że są bez formy.
Walczący o utrzymanie w lidze siarkowcy wykazali się większą determinacją i mieli w swoich szeregach zawodnika, który potrafił poprowadzić ich do zwycięstwa. Kamil Radulj dwukrotnie w tym spotkaniu wpisał się na listę strzelców i zapewnił swojej drużynie wygraną. Resoviacy zamiast punktów przywożą do Rzeszowa kolekcję żółtych kartek.
Miejscowi odważnie ruszyli do natarcia już od pierwszego gwizdka i w pierwszym kwadransie Bartłomiej Banek nie mógł narzekać na brak zajęć. W 13 minucie spotkania 21-letni bramkarz "Pasiaków" ratował swój zespół przed stratą bramki. Rzeszowianie stracili piłkę po wrzuceniu piłki z autu i na bramkę "biało-czerwonych" pędziło z piłką czterech zawodników Siarki. Wszystko jednak skończyło się rzutem rożnym, bo futbolówka uderzona po ziemi, trafiła w nogę wychodzącego z bramki bramkarza.
Rzeszowianie zaczęli ten mecz nerwowo i miejscowi dosyć łatwo przedostawali się z piłką w pole karne "Pasiaków". W 17 minucie przed szansą stanął Marcin Wodecki, ale nieczysto uderzył w piłkę i tylko postraszył defensywę Resovii. Trzy minuty później rzeszowianie dostali kolejne ostrzeżenie. Tym razem na bramkę Resovii uderzał Grzegorz Płatek.
Podopieczni Szymona Grabowskiego starali się powstrzymać napór gospodarzy, ale zbyt szybko tracili piłkę i na bramkę "Pasiaków" szły kolejne akcje. Dwukrotnie starał się je wykończyć Mateusz Janeczko, ale piłka mijała cel.
Rzeszowianie obudzili się z letargu dopiero w 27 minucie. Rafał Mikulec zagrał piłkę do wychodzącego na czystą pozycję Przemysława Pyrdka, a ten w dogodnej sytuacji pospieszył się ze strzałem i trafił w golkipera.
Dwie minuty później rzeszowianie wyszli na prowadzenie. Rzut wolny z 22 metrów wykonywał Bartłomiej Buczek, który w swoim stylu posłał piłkę nad murem, trafiając idealnie w okienko bramki.
Wydawać się mogło, że zdobyty gol uspokoi grę Resovii, ale tarnobrzeżanie w 45 minucie doprowadzili do wyrównania. Po kolejnej akcji prawą stroną boiska, strzał Janeczki starał się wślizgiem zatrzymać spóźniony Mateusz Geniec i wyciął rywala w polu karnym. Arbiter odgwizdał "jedenastkę" którą na bramkę zamienił Kamil Radulj.
Druga połowa przypominała stylem pojedynki z niższych lig. Mało było składnych akcji, a więcej strat i fauli. W 52 minucie meczu po rzucie rożnym w polu karnym gospodarzy runął na murawę Przemysław Pyrdek i rzeszowianie domagali się rzutu karnego. Arbiter jednak nie sięgnął po gwizdek.
W 73 minucie meczu rzeszowianie oddali trzeci strzał na bramkę gospodarzy. Piłkę uderzył Rafał Mikulec, ale ta przeszła koło słupka. Dziesięć minut później boczny pomocnik Resovii uregulował celownik i po jego kolejnym strzale Hieronim Zoch z trudem piąstkował piłkę nad poprzeczką.
Dopiero w ostatnich minutach meczu rzeszowianie mocniej ruszyli do natarcia i mogli pokusić się o gole. Najlepszą okazję bramkową mieli w 86 minucie. Bartłomiej Buczek odebrał piłkę Kamilowi Woźniakowi i uruchomił Pawła Hassa. Napastnikowi Resovii zabrakło jednak zimnej krwi i uderzył piłkę prosto w Zocha.
Wszystko wskazywało na to, że mecz zakończy się podziałem punktów, ale przypomniał o sobie Kamil Radulj.
W doliczonym czasie gry piłkę starali się z własnej połowy wyprowadzić rzeszowianie i wykazali się sporą nieporadnością, bo po dwóch stratach Radulj dostał prezent. Wykazał się snajperskim nosem i strzałem z 20 metrów precyzyjnie koło słupka ustalił wynik meczu.

resoviacy.pl

2019.04.03 | Resovia Rzeszów - ROW 1964 Rybnik 0:1 (0:0)

54' Bojdys

Resovia: Daniel, Geniec (89' Feret), Zalepa, Makowski, Mikulec, Antonik, Frankiewicz, Kaliniec (79' Domoń), Pyrdek (63' Buczek), Ogrodnik (63' R. Adamski), Hass
ROW: Rosa, Jaroszewski, Krotofil, Bojdys, Szkatuła, Koch (88' Polok), Wasiluk, Jary, Giełażyn (79' Spratek), Rostkowski (75' Kunat), Brychlik
Sędzia: Gawęcki (Kielce), Widzów: 611

Po meczu w szatni rzeszowskiego zespołu panowała grobowa cisza, bo "biało-czerwoni"  mają za sobą kolejny słaby mecz i stracili kolejne punkty. Bramkę na wagę zwycięstwa zdobył Michał Bojdys, który w 54 minucie meczu wbił piłkę do siatki po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Jeśli rzeszowianie nie znajdą sposobu na odzyskanie formy, ich sytuacja w tabeli może mocno się skomplikować.
Broniący się przed spadkiem ROW w przerwie zimowej wzmocnił się kadrowo i wiadomo było, że rybniczanie są zespołem nieobliczalnym, który łatwo skóry nie oddaje. Resoviacy zaczęli z impetem, ale w kolejnych minutach gra przestała się kleić. Pierwszy postraszył golkipera gości Kamil Antonik, który huknął z dystansu na bramkę gości.  Po chwili w pole karne rywali wdarł się z piłką Przemysław Pyrdek. Skrzydłowy Resovii z linii końcowej boiska wycofał piłkę na 11 metr, ale żaden z jego kolegów nie zamknął akcji. Na bramkę Kacpra Rosy uderzali jeszcze Kamil Antonik i Mateusz Geniec, ale podobnie jak wcześniej, zamierzonego celu nie osiągnęli.
Goście wcale nie ograniczali się do defensywy. Dwukrotnie również oni byli bliscy zmiany wyniku. Szczególnie z powstrzymaniem Przemysława Brychlika spore kłopoty mieli stoperzy Resovii. W 38 minucie meczu 29-letni napastnik gości miał wyśmienitą okazję do zdobycia 4 bramki w sezonie, ale nieczysto trafił w piłkę i kibice mogli odetchnąć z ulgą.
Po przerwie obydwu zespołom nie można było odmówić zaangażowania. Rzeszowianie starali się osiągnąć przewagę na boisku, ale okazji bramkowych nie mieli zbyt dużo. Najlepszą zanotowali w w 51 minucie meczu. Na uderzenie z 18 metrów zdecydował się Paweł Hass i do piłki odbitej od bramkarza gości dopadł Szymon Kaliniec. Dobitka pozostawiała jednak wiele do życzenia, bo piłka ponownie trafiła prosto w bramkarza.
Goście byli skuteczniejsi, a decydujący cios zadali w 54 minucie po stałym fragmencie gry. Do piłki dośrodkowanej w pole bramkowe wyskoczyła grupa piłkarzy i Wojciech Daniel nie zdołał wypiąstkować futbolówki. Niefortunnie pchnął piłkę przed siebie, a tam z prezentu skorzystał Przemysław Bojdys, który z bliska wcisnął piłkę do siatki.
"Biało-czerwoni" ruszyli do odrabiania strat. Mecz toczył się głównie na połowie rywali, ale okazji bramkowych było jak na lekarstwo. Z czasem gra bezradnych "Pasiaków" robiła się mocno chaotyczna. Niewiele wskórali również zmiennicy, po których sięgnął szkoleniowiec Resovii. Bartłomiej Buczek pograł niewiele, a i tak zdążył zarobić kolejną żółtą kartkę. Więcej spokoju do gry wniósł Konrad Domoń, który starał się kreować grę "Pasiaków". To jego dalekie wrzutki piłki z autu miały być ostatnią deską ratunku, ale i na to przyjezdni mieli receptę.

resoviacy.pl

2019.03.27 | Resovia Rzeszów - Pogoń Siedlce 1:3 (1:2)

23' (k) Mikulec - 1' Marciniec, 34' Paluchowski, 77' (sam.) Górka

Resovia: Daniel, Geniec, Górka, Zalepa, Mikulec, Antonik, Kaliniec (63' Świechowski), Frankiewicz, Pyrdek (46' Ogrodnik), Kwiek (46' Adamski), Hass (81' Twardowski)
Pogoń:
Smołuch, Pazio, Wichtowski, Mesjasz, Olszewski
, Bochnak (73' Szymankiewicz), Wiktoruk (87' Łydkowski), Mosiejko, Marciniec  (62' Rybski), Mójta (75' Brągiel), Paluchowski
Sędzia:
Lis (Katowice), Widzów: 715

W rozegranym awansem meczu 26. kolejki drugoligowych rozgrywek piłkarze Resovii przegrali z Pogonią Siedlce 1:3.
Mecz "Pasiaków" można określić jako pościg za Pogonią, bo kibice nie zdążyli dobrze rozsiąść się na trybunie stadiony miejskiego, a ich zespół
przegrywał 0:1. Pierwszą bramkę już w 44 sekundzie spotkania zdobył urodzony w mieście nad Wisłokiem Piotr Marciniec. 22-letni wychowanek MKS-u Kolbuszowa wykorzystał dośrodkowanie Piotra Bochniaka i strzałem z pola karnego zaskoczył rzeszowską defensywę.
Stracony gol podziałał na głowy "biało-czerwonych" jak kubeł zimnej wody, bo po chwili ruszyli do zdecydowanego natarcia na bramkę Smołucha. Z narożnika pola karnego uderzał David Kwiek, a kilka minut później Przemysław Pyrdek minimalnie przestrzelił koło słupka. Dwukrotnie zablokowane zostały strzały Kamila Antonika, który solowymi szarżami starał się rozbić defensywę gości.
W 23 minucie meczu do "Pasiaków" uśmiechnęło się szczęście. W polu karnym ręką piłkę zagrał Adam Mesjasz i arbiter wskazał na "wapno". Podobnie jak w sobotnim meczu do rzutu karnego podszedł Rafał Mikulec i po chwili odbierał od kolegów gratulację za skuteczne trafienie.
Wydawać się mogło, że "biało-czerwoni" wchodzą na właściwe tory, bo po zdobytym golu coraz pewniej radzili sobie pod bramką Smołucha.
Niestety w 34 minucie spotkania popełnili kolejny fatalny błąd w defensywie. Piłka dośrodkowana z rzutu rożnego spadła pod nogi Adriana Paluchowskiego, a piłkarzowi, który swego czasu tworzył duet napastników z Robertem Lewandowskim - nie przystało takich okazji marnować. Potrzebował ułamek sekundy, aby strzałem po ziemi pokonać Wojciecha Daniela. Bramkarz Resovii mógł przy tej akcji mieć sporo pretensji do kolegów z zespołu, bo przy rzucie rożnym nikt nie kiwnął palcem, aby przypilnować eks-legionistę.
W przerwie na murawie pojawili się zmiennicy: Michał Ogrodnik i Radosław Adamski i był to znak, że rzeszowski zespół drogi do zwycięstwa szukać będzie w bocznych rejonach boiska. Rywale chyba jednak przewidzieli zamiary gospodarzy (trener Marcin Prasoł za kadencji Adama Nawałki był analitykiem w sztabie kadry narodowej), bo gra Resovii z upływem czasu robiła się coraz bardziej chaotyczna.
W ostatnim kwadransie goście skutecznie kradli czas, celebrując stałe fragmenty gry, a w 77 minucie niespodziewanie zdobyli kolejną bramkę. Adam Pazio w polu karnym w okolicach linii końcowej padł na murawę, ale zdołał zagrać piłkę w pole bramkowe. Na nieszczęście gospodarzy futbolówka trafiła w Arkadiusza Górkę i wylądowała w siatce rzeszowskiej bramki po raz trzeci.

resoviacy.pl

2019.03.23 | Błękitni Stargard - Resovia Rzeszów 1:1 (0:0)

75' A. Kwiatkowski - 78' (k) Mikulec

Błękitni: Brzozowski, Szrek, Błyszko, Ostrowski, Ogrodowski, Sanocki, Gawron, Karmański (46' Shimmura), Cywiński, A. Kwiatkowski, Brzeziański (69' Starzycki)
Resovia:
Daniel, Geniec (60' Feret), Zalepa, Makowski
, Mikulec, Antonik, Świechowski (82' Górka), Kaliniec, Pyrdek (75' Kwiek), R. Adamski, Hass (88' Twardowski)
Sędzia: Karski (Słupsk), Widzów: 317

Podziałem punktów zakończył się rozegrany w Stargardzie mecz Resovii z miejscowym zespołem Błękitnych. Kibice zgromadzeni na stadionie przy ul. Ceglanej oglądali typowy mecz walki, w którym niestety roiło się od fauli i przerywanych akcji.
O wyniku spotkania zadecydowały stałe fragmenty gry. W 75 minucie Adrian Kwiatkowski zdobył bramkę głową po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Marcina Gawrona. Rzeszowianie wyrównali trzy minuty później po strzale z rzutu karnego Rafała Mikulca.
Z występu swoich podopiecznych mocno niezadowolony był szkoleniowiec "Pasiaków" Szymon Grabowski. Rzeszowianie na bramkę Brzozowskiego oddali właściwie jeden celny strzał i było to uderzenie z Rafała Mikulca z rzutu karnego.
W pierwszej połowie meczu niewiele działo się na boisku. Piłkarzom nie można było odmówić zaangażowania, ale obydwa zespoły miały problemy z przeprowadzeniem składnych akcji. Gospodarze najlepszą okazję do zdobycia bramki mieli w 11 minucie meczu. Wówczas Marcin Gawron posłał piłkę w pole karne Resovii, a tam Adrian Kwiatkowski starał się uderzeniem głową przelobować Wojciecha Daniela.
Resoviacy odpowiedzieli strzałem z ostrego kąta Przemka Pyrdka, po którym piłka poszybowała nad poprzeczką. Dwie minuty przed przerwą ponownie szansę na gola miał  Pyrdek, ale w polu karnym po precyzyjnym podaniu Geńca, źle przyjął sobie piłkę.
Po przerwie gra rzeszowskiego zespołu również nie była porywająca. "Biało-czerwoni" zaatakowali bramkę Brzozowskiego, ale kończyło się głównie na rzutach rożnych, po których z groźnymi kontrami wchodzili miejscowi.
Na pierwszą bramkę kibice czekali do 75 minuty. Po jednym z licznych fauli rzeszowskiego zespołu piłkę w pole karne posłał Gawron, a tam z prezentu skorzystał wyróżniający się w zespole gospodarzy Adrian Kwiatkowski. 20-letni napastnik Błękitnych wykorzystał 30 centymetrową szczelinę między słupkiem, a bramkarzem Resovii i głową precyzyjnie wbił piłkę do siatki.
Miejscowi tylko trzy minuty cieszyli się z prowadzenia, bo w 78 minucie arbiter odgwizdał "jedenastkę" dla rzeszowian po przewinieniu Michała Cywińskiego. Rzut karny pewnym strzałem pod poprzeczkę wykorzystał najlepszy tego dnia piłkarz "Pasiaków" - Rafał Mikulec.
Żaden z zespołów nie był usatysfakcjonowany z podziału punktów i w ostatnich minutach mecz nabrał w właściwego tempa. Przed polem karnym gospodarzy kilka razy z dobrej strony pokazał się rezerwowy Szymon Feret. W 87 minucie młodzieżowiec Resovii uruchomił Dawida Kwieka, ale strzał "Kanady" został zablokowany.
W ostatniej minucie doliczonego czasu gry stargardzianie mieli jeszcze rzut wolny z 24 metrów od bramki Resovii. Piłkę uderzał Gawron, ale ani on, ani dobijający Ogrodowski nie zmienili rezultatu spotkania.

resoviacy.pl

2019.03.16 | Resovia Rzeszów - Widzew Łódź 1:1 (1:0)

37' (k) Makowski - 60' Wolsztyński

Resovia: Daniel, Geniec, Makowski, Zalepa, Mikulec, Pyrdek (66' Buczek), Kaliniec, Świechowski (73' Górka), R. Adamski (71' Hajduk), Hass, Antonik (88' Twardowski)
Widzew: Wolański, Tanżyna, Zieleniecki, Wełna
, Pieńkowski (66' Turzyniecki), Kristo, Radwański, Michalski, Gutowski (71' Ameyaw), Banaszak (55' Mąka), Mihaljević (55' Wolsztyński)
Sędzia: Górecki (Katowice), Widzów: 3489

"Gdyby Bartek Makowski wykorzystał drugiego karnego, Widzew wracałby do Łodzi z niczym" - to najpopularniejszy slogan, z jakim kibice Resovii opuszczali stadion przy ul. Hetmańskiej.
Środkowy obrońca "Pasiaków" podchodził tego dnia dwukrotnie do "jedenastki". Pierwszą wykorzystał pewnym strzałem, przy drugiej zadrżała mu noga. Zasłużył jednak na słowa uznania podobnie jak pozostali zawodnicy "charakternej ekipy" Szymona Grabowskiego, która grała z dzisiaj ogromnym poświęceniem i pozostawiła na murawie sporo zdrowia.
Po ostatnim gwizdku w obydwu obozach widać było spory niedosyt. Widzew to czterokrotny mistrz Polski, który w ekspresowym tempie stara się wrócić na najwyższy szczebel rozgrywek. Ma w swoich szeregach kilku piłkarzy z ekstraklasową przeszłością i wiele innych argumentów, aby wygrać II ligę. Wielkiej piłki jednak w Rzeszowie nie pokazał.
Rzeszowianie borykający się z ogromnymi problemami kadrowymi (brak w składzie: Domonia, Ogrodnika, Frankiewicza) byli bliscy sprawienia niespodzianki.
Pierwsi zaatakowali przyjezdni i już w 12 minucie meczu Adam Radwański zmusił do interwencji Wojciecha Daniela. Bramkarz Resovii miał tego dnia sporo pracy, ale spisywał się w polu karnym "Pasiaków" wyśmienicie.
Resoviakom trudno było poustawiać szyki w środkowych rejonach boiska. Powracający po kontuzji do gry Mateusz Świechowski długo oswajał się z grząską murawą. "Pasiakom" lepiej szło, gdy piłka trafiała na skrzydła. Tam rządzili Radosław Adamski i Przemysław Pyrdek. Ten ostatni w 20 minucie soczystym strzałem przeegzaminował Wolańskiego.
W 37 minucie meczu po raz pierwszy pokazał się Kamil Antonik. W niegroźnej sytuacji został podcięty w polu karnym przez Konrada Gutowskiego i arbiter wskazał na wapno. Do "jedenastki" podszedł Bartłomiej Makowski, który pewnym strzałem pokonał Wolańskiego.
Po straconej bramce Widzew został wybity z rytmu, a tymczasem rzeszowianie coraz częściej zapuszczali się w pole karne rywali.
Po przerwie goście mocno ruszyli do odrabiania strat, ale była to woda na młyn kontrujących "Pasiaków". Rzeszowianie mieli więcej miejsca z przodu i raz za razem uruchamiali swoje żądła: Pyrdek, Antonik, Adamski.
W 59 minucie Antonik w szarżował na bramkę Wolańskiego i pierwsze starcie przegrał, ale po chwili dopadł znowu do piłki i został nieprawidłowo powstrzymany przez bramkarza. Arbitrowi nie pozostało nic innego, jak odgwizdać po raz kolejny rzut karny. Do piłki podszedł ponownie Bartłomiej Makowski. Środkowy obrońca "Pasiaków" uderzył jednak zbyt flegmatycznie i Wolański zdołał wybić piłkę.
Po chwili goście przeprowadzili kontratak, po którym Rafał Wolsztyński doprowadził do wyrównania. Debiutujący w barwach Widzewa 24-latek dostał piłkę z prawej strony boiska i pomimo starań Mateusza Geńca i Sebastiana Zalepy zdołał wbić piłkę do siatki.
W końcówce meczu obydwa zespoły starały się sięgnąć po komplet punktów i kibice do ostatnich minut nie mogli narzekać na brak emocji. Kilka razy pod bramką "Pasiaków" mocno się zakotłowało i Wojciech Daniel dwoił się i troił, aby ratować sytuację. Rzeszowianie również odgryzali się przebojowymi kontrami. Na bramkę Wolańskiego w ostatnich fragmentach spotkania strzelał Radek Adamski (dwukrotnie) i Sebastian Zalepa. Wynik meczu nie uległ jednak zmianie.

resoviacy.pl

2019.03.09 | Elana Toruń - Resovia Rzeszów 0:1 (0:1)

37' Pyrdek

Elana: Nowak, K. Górka, Andrzejewski, Onsorge, Dobosz, Kościelniak (71' Maj), Lenartowski (46' Ciechański), Stryjewski (46' Stefanowicz), Kryszak, Wołkowicz (71' Lenkiewicz), Kozłowski
Resovia: Daniel, Geniec, Zalepa, Makowski
, Adamski, Frankiewicz, Kaliniec (73' Domoń), Pyrdek (90' Twardowski), Ogrodnik, Buczek (58' Hass), Antonik (70' Feret)
Sędzia:
Kuźma (Białystok), Widzów: 1004

W pojedynku beniaminków faworytem byli gospodarze, którzy od dłuższego czasu rozsiedli się na premiowanym awansem 3 miejscu w tabeli. "Biało-czerwoni" pokazali jednak, że są zespołem potrafiącym mocno zamieszać w tej lidze.
Rzeszowianie zdobyli Toruń, a komplet punktów zapewnił im wszędobylski Przemysław Pyrdek, który w 37 minucie wykończył zabójczy kontratak. Zwycięstwo Resovii było zasłużone, bo to podopieczni Szymona Grabowskiego przez większą część meczu pisali jego scenariusz.
Spotkanie toczyło w trudnych warunkach atmosferycznych, przy silnym wietrze i opadach deszczu. Na grząskiej murawie trudno było budować koronkowe akcje, ale resoviacy szczególnie w pierwszej połowie długo utrzymywali się przy piłce. 
Już w 13 minucie meczu Sebastian Zalepa dał sygnał, że jego zespół nie przyjechał do Torunia po pierniki, ale po komplet punktów. Środkowy obrońca gości postraszył Nowaka strzałem na bramkę po rzucie rożnym.
W polu karnym Resovii groźnie było po raz pierwszy w 27 minucie po wrzutce Stryjewskiego. Kilka minut później miejscowi mieli wyśmienitą okazję bramkową, ale Wojciech Daniel popisał się fantastyczną interwencją. Bramkarz Resovii instynktownie wybił piłkę po strzale Kościelniaka głową z 5 metrów.
Po chwili torunianie wykonywali rzut rożny, a nad stadionem po raz pierwszy zaświeciło słońce. Okazało się, że jest ono zwiastunem szczęścia dla "Pasiaków". Resoviacy po rzucie rożnym wyszli z zabójczym kontratakiem i po kilku sekundach na bramkę Nowaka pędzili: Antonik, Ogrodnik i Pyrdek. Dwaj defensorzy Elany robili co mogli, aby powstrzymać rywali, ale nie zdołali zapobiec utracie gola, a akcję skuteczną dobitką (po strzale Ogrodnika) zakończył Pyrdek.
Po przerwie gospodarze starali się odwrócić losy meczu, dłużej utrzymywali się przy piłce, ale większego zagrożenia pod bramką Resovii nie stworzyli. Z czasem zaczęli atakować większą liczbą graczy. W 55 minucie Ciechański uderzył mocno na bramkę, ale piłka przeleciała koło słupka.
Niewiele pomogło nawet przemeblowanie "jedenastki", bo "biało-czerwoni" z ogromnym spokojem rozbijali ataki toruńskich napastników (trzech w końcowych fragmentach meczu).
Rzeszowianie uważnie bronili wyniku, ale wcale nie ograniczali się tylko do kontrataków.
W 72 minucie resoviacy mieli świetną okazję, aby podwyższyć rezultat spotkania. Na bramkę uderzał Bartłomiej Makowski i tylko kilkunastu centymetrów zabrakło, aby sprawił sobie prezent na 30 urodziny.
W ostatnich sekundach spotkania bohaterem Torunia miał okazję zostać Kozłowski. Czołowy strzelec ligi przedarł się w pole karne Resovii, ale w dogodnej sytuacji posłał piłkę nad poprzeczką.

resoviacy.pl

2019.03.03 | Górnik Łęczna - Resovia Rzeszów 1:0 (0:0)

76' Pisarczuk

Górnik: Rojek, Orłowski, Borodaj,  Nakrosius,  Pigiel, Łuszkiewicz, Tymosiak (46' Sasin),  Kowalski (90' Wójcik), Pisarczuk, Szewczyk (66' Cetnarski), Stasiak
Resovia:
Daniel, Mikulec
, Zalepa, Makowski, Geniec, Adamski (68' Ogrodnik), Kaliniec (83' Twardowski), Frankiewicz, Pyrdek (76' Hass), Antonik, Buczek
Sędzia: Kawałko (Białystok), Widzów: 2066

Z ogromnym niedosytem wracają z Łęcznej piłkarze Resovii, którzy od porażki zaczęli piłkarską wiosnę. Rzeszowianie pokazali się w meczu z Górnikiem z dobrej strony, ale szczęście sprzyjało tego dnia piłkarzom Franciszka Smudy.
Jedyna bramka w tym spotkaniu padła w 76 minucie po dośrodkowaniu Roberta Pisarczuka i niepewnej interwencji Wojciecha Daniela.
"Biało-czerwoni" nie wystraszyli się telewizyjnych kamer (mecz transmitowała TVP3) i od pierwszych minut zaskoczyli miejscowych odważną i poukładaną grą. Spora grupa rzeszowskich kibiców, która wybrała się do Łęcznej nie miała powodów do narzekań. Resoviacy w pierwszej połowie spotkania przejęli inicjatywę w środku pola i byli stroną przeważającą.
Już w 10 minucie meczu zakotłowało się w polu karnym Górnika. Po wrzutce z autu Mateusza Geńca, piłkę z nogi ściągnął Przemkowi Pyrdkowi golkiper gospodarzy. Rzeszowianie mieli kilka rzutów rożnych, ale piłka jakoś nie mogła znaleźć w "szesnastce" żadnego z wysokich rzeszowskich stoperów. W 21 minucie przed szansą stanął Rafał Mikulec, ale jego strzał zablokował w hokejowym stylu Adrian Łuszkiewicz. Podopieczni Szymona Grabowskiego drogę do celu starali się znaleźć po grze skrzydłami. Piłkę rozrzucał na boki Dariusz Frankiewicz, a tam Radosław Adamski i Przemysław Pyrdek starali się rozmontować defensywę Górnika. Skrzydłowi Resovii kilka razy przeegzaminowali Rojka strzałami z dystansu, ale większej krzywdy młodemu bramkarzowi Górnika nie zrobili.
Po przerwie trener Smuda wprowadził do gry 35-letniego Pawła Sasina i gra miejscowym zaczęła się kleić. W 52 minucie meczu Robert Pisarczuk posłał piłkę w pole karne i tylko dzięki skutecznej interwencji Wojciecha Daniela rzeszowianie nie stracili bramki. Po chwili przed szansą stanął Aron Stasiak, ale ponownie bramkarz Resovii wyszedł z opresji.
W 63 minucie rzeszowianie odpowiedzieli szybkim kontratakiem. Kamil Antonik dograł piłkę do wbiegającego w pole karne Pyrdka, ale strzał kompletnie nie wyszedł skrzydłowemu Resovii.
Kluczowym momentem spotkania okazała się pechowa dla "Pasiaków" 76 minuta. Robert Pisarczuk dośrodkował piłkę w pole bramkowe Resovii i piłka odbita od rąk źle ustawionego Wojciecha Daniela znalazła miejsce, aby wpaść do siatki koło słupka.
Poirytowani takim obrotem sprawy rzeszowianie rzucili się do odrabiania strat. W pole karne udało się przedrzeć z piłką Antonikowi, ale po raz kolejny w tym meczu piłka po jego strzale zablokowana została przez obrońcę. W 84 minucie miejscowi byli bliscy podwyższenia wyniku. Z kilku metrów na bramkę strzelał głową Stasiak, ale golkiper Resovii w świetnym stylu zrehabilitował się za wcześniejszą interwencję.
W końcowych fragmentach meczu gra na boisku mocno się zaostrzyła i arbiter temperować musiał nastroje zawodników kartonikami. W 90 minucie plac gry opuścić musiał ukarany drugą żółtą kartką Robert Pisarczuk. Wynik meczu już się jednak nie zmienił i walczący o awans łęcznianie wygrali 1:0.

resoviacy.pl

 




 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

| ... do strony głównej |

 
© 2006 | resoviacy.pl  serwis informacyjny CWKS Resovia Rzeszów | design by