MECZE | wiosna 2019/20

  klub
strona główna
aktualności
informacje
prasa
wydarzenia
wywiady
  liga
kadra
terminarz
mecze
tabela
  historia
kronika
resoviacy
1905...
Rzeszów
artykuły
  www
e-muzeum
foto
linki
kontakt
księga gości
forum

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

2020.07.31 | Resovia Rzeszów - Stal Rzeszów 0:0 pd. k 7:6 (baraż - finał)

karne: 1:0 Kubowicz, 1:1 Kotwica, 2:1 Geniec, 2:2 Rejman, 3:2 Krykun, 3:3 Sylwestrzak, 4:3 Dziubiński, 4:4 Głowacki, 5:4 Radulj, 5:5 Pieczara, 6:5 Twardowski, 6:6 Kostkowski, 7:6 Płatek, Kłos (ns.)

Resovia: Zapytowski , Geniec, Kubowicz, Zalepa, Adamski, Płatek, Domoń, Hebel (94' Dziubiński), Radulj, Krykun, Świderski (81' Twardowski)
Stal: Kaczorowski, Sylwestrzak, Kostkowski, Szeliga, Głowacki, Michalik (49' Jarecki) Kotwica, Reiman, Plewka (62' Kłos), Goncerz (85' Pieczara) Pląskowski (114' Szczepanek)
Sędzia: Krasny (Kraków), Widzów: 712

Złotymi głoskami pisze historię Resovii zespół Szymona Grabowskiego i Rafała Rajzera. Rzeszowski duet trenerski osiągnął ogromny sukces, bo biorąc pod uwagę jeden z niższych budżetów w lidze oraz wołającą o pomstę do nieba infrastrukturę rzeszowskiego stadionu - awans wydawał się "mission impossible".
Resoviacy na zapleczu ekstraklasy (w dawnej drugiej lidze) grali ostatni 26 lat temu. Określano ich wówczas przydomkiem "wiecznych drugoligowców".
To był morderczy sezon, w którym piłkarze Resovii pokazali, że są ludżmi nie do zdarcia.
Derby Rzeszowa to zawsze coś więcej nic mecz piłkarski, ale tym razem stawka spotkania była wyjątkowa, a zasady proste. Zwycięzca meczu w kolejnym sezonie gra w I lidze!
Pierwszy kwadrans upłynął pod znakiem walki. W 7 minucie niecelnie na bramkę Resovii uderzał Reiman, a w 11 goście wykonywali pierwszy rzut rożny."Biało-czerwoni" pierwsze zagrożenie stworzyli po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Kamila Radulja. W polu karnym do główki szykował się Sebastian Zalepa, ale uważny arbiter dopatrzył się faulu środkowego obrońcy.
Obydwa zespoły starały się nie ryzykować zbyt ofensywej, otwartej gry. Gospodarze częściej operowali piłką, walczyli z ogromną determinacją, ale brakowało akcji kończących się strzałem.
W 26 minucie Kamil Radulj uruchomił Radka Adamskiego, a ten dośrodkował w pole karne na głowę Grzegorza Płatka. Pomocnik Resovii naciskany przez defensora Stali posłał piłkę nad poprzeczką.
Z każdą kolejną minutą akcje Resovii nabierały coraz większego rozmachu. W 33 minucie kibice zgromadzeni na stadionie poderwali się z krzesełek, bo większość z nich widziała już piłkę w siatce. Futbolówkę po strzale Serhija Krykuna wypuścił z rąk Kaczorowski i wydawało się, że Daniel Świderski czubkiem buta wpakuję ją za linię bramkową. Golkiper Stali o ułamek sekundy był jednak szybszy i w ostatniej chwili naprawił swój błąd. 
Po 45 minutach gry gospodarze byli zespołem przeważającym, a ich zadaniem w drugiej połowie było postawić kropkę nad "i".
Po przerwie kibice Resovii zastanawiali się jak ich zespół zniesie trudy spotkania rozgrywanego w palącym słońcu. Resoviacy mieli jeszcze w nogach dwugodzinny półfinał w odległym Bytowie. Okazało się, że niesiona dopingiem trybun ekipa Resovii wcale nie myśli odetchnąć i to ona nakręcała tempo tego spotkania.
W 52 minucie zrobiło się groźnie pod bramką gości po dośrokowaniu Maksymiliana Hebla. Znowu główkował Zalepa i po raz kolejny w "szesnaste" było sporo szarpaniny nie zakończonej skutecznym strzałem.
Kilka minut później na bramkę Kaczorowskiego resoviacy uderzali trzykrotnie (Krykun, Domoń, Geniec), ale piłka za każdym razem blokowana była przez defensorów i wynik na zegarze stadionowym był bez zmian.
W 72 minucie zaatakowali piłkarze trenera Wołowca, a autorem groźnej akcji był Wiktor Kłos - piłkarz mający w swoim CV epizod w szkółce piłkarskiej Resovii. 20-letni pomocnik Stali zrobił wszystko jak należy i uderzył mocno na bramkę "Pasiaków", ale na posterunku był Marcel Zapytowski.
W 83 minucie do grona młodzieżowców, którzy chcieli pokazać się w tym meczu dołączył Karol Twardowski. Napastnik Resovii po zamieszaniu w polu karnym posłał bombę na bramkę rywali, ale Kaczorowski z niemałym trudem zdołał odbić piłkę.
W dogrywce mocniej do natarcia rzuciła się Stal. Trafiła jednak tego dnia na najlepszą defensywę w lidze. Kwartet w składzie: Geniec, Kubowicz, Zalepa, Adamski pracował bezbłędnie i stalowcy wiele nie wskórali.
W drugiej połowe dogrywki resoviacy przeprowadzili szybką kontrę, którą strzałem z dystansu zakończył Adrian Dziubiński. Takich akcji brakowało, ale emocji i tak było sporo, a rozgorączkowanie na trybunach rosło z upływem kolejnych minut. Po dwóch godzinach gry było jasne, że do roztrzygnięcia potrzebne będą rzuty karne.
Pierwszy do bramki trafił Dawid Kubowicz, a wtórował mu po chwili Kotwica. Kolejni zawodnicy wytrzymywali wojnę nerwów i precyzyjnie trafiali do siatki. Na listę strzelców wpisali się później: Geniec, Reiman, Krykun, Sylwestrzak, Dziubiński, Głowacki, Radulj, Pieczara, Twardowski. Do ostatniej serii podszedł Damian Kostkowski. Obrońca Stali  uderzył mocno, ale Zapytowski wyczuł jego intencje. Na stadionie zapanowała euforia i pierwsi kibice pojawili się na murawie, aby uściskać swojego bramkarza. Radość przerwał jednak arbiter, który stwierdził nieregulaminowe wyjście z linii bramkowej golkipera i nakazał powtórzyć "jedenastkę". Sytuacja identyczna jak w meczu półfinałowym w Bytowie. Powtórzony strzał był już jednak skuteczny i po chwili sytuację Resovii ratować musiał Płatek. Filigranowy piłkarz Resovii pewnym strzałem pokonał Kaczorowskiego. Po chwili do piłki podszedł Wiktor Kłos. Przy jego strzale Zapytowski fantastyczną interwencją wybił piłkę i tym razem arbiter nie miał już nic do powiedzenia.
Do głosu doszli rozentuzjazmowani kibice, którzy szturmem ruszyli, aby pogratulować  bohaterom Rzeszowa.
A są nimi ludzie, którzy zapracowali na sukces: Wojciech Daniel, Macel Zapytowski, Filip Majchrowicz, Bartosz Siryk, Mateusz Geniec, Konrad Domoń, Mateusz Kantor, Rafał Mikulec, Sebastian Zalepa, Dawid Kubowicz, Jakub Persak, Jakub Kurek, Bartłomiej Wasiluk, Serhij Krykun, Kamil Radulj, Radosław Adamski, Szymon Hajduk, Szymon Kaliniec, Grzegorz Płatek, Szymon Feret, Maksymilian Hebel, Maciej Grabowski, Miłosz Przybecki, Hubert Antkowiak, Adrian Dziubiński, Karol Twardowski, Daniel Świderski, Piotr Gnatek, Bartłomiej Makowski, Krzysztof Gancarczyk, Michał Puzon, Mikołaj Sypek, Dariusz Frankiewicz, Szymon Grabowski (trener), Rafał Rajzer (asystent), Tomasz Kowalik (asystent), Stanisław Mandela (kierownik), Bartłomiej Chwaszcz (fizjoterapeuta), Wojciech Bałut (fizjoterapeuta).

resoviacy.pl

2020.07.28 | Bytovia Bytów - Resovia Rzeszów 1:1 pd. k 6:7 (0:0) (baraż - półfinał)

107' Feruga - 95' (k) Radulj
karne: 0:1 Kubowicz, 1:1 Czubak, 1:2 Zalepa, 2:2 Deleu, Radulj (ns.), 3:2 Zawistowski, 3:3 Dziubiński, Ameyaw (ns.), 3:4 Płatek, 4:4 Feruga, 4:5 Adamski, 5:5 Giel. 5:6 Feret, 6:6 Rutkowski, 6:7 Twardowski, Kwiatkowski (ns.)

Bytovia: Gostomski, Deleu, Memić , Piekarski,  Liberacki (99' Feruga ),  Ameyaw, Zawistowski, Lech (99' Rutkowski ),  Bielawski (78' Kwiatkowski),  Giel, Czubak
Resovia: Zapytowski , Geniec (49' Kantor ), Zalepa, Kubowicz, Adamski, Krykun (102' Feret), Domoń, Radulj, Płatek, Hebel (95' Dziubiński), Antkowiak (49' Twardowski )
Sędzia: Malec (Łódź)
ukarani na ławce rezerwowych: Daniel

Resovia po rzutach karnych wywalczyła w odległym Bytowie awans do finału baraży o grę w 1 lidze. Prawdziwy horor z happy endem zafundowali swoim kibicom piłkarze Szymona Grabowskiego, którzy po ostatnim gwizdku zasłużyli na ogromne słowa uznania.
"Biało-czerwoni" zaczęli mecz bardzo odważnie i już w 3 minucie Gostomski drapał się po głowie, bo piłka wylądowała w jego siatce. Konrad Domoń dalekim wyrzutem z autu posłał piłkę na głowę Sebastiana Zalepy, a ten zgrał do Dawida Kubowicza, który trafił do siatki. Rzeszowianie nie cieszyli się jednak zbyt długo, bo arbiter odgwizdał spalonego.
W pierwszym kwadransie resoviacy byli zespołem aktywniejszym. W 20 minucie pierwszą setkę mieli miejscowi. Michael Ameyaw przymierzył po ziemi i piłka minimalnie przeszła obok słupka. Po 30 minutach gry do głosu doszli bytowianie, ale defensywa Resovii stanowiła monolit. W 44 minucie rzeszowianie nie ustrzegli się jednak błędu Ameyaw ograł Mateusza Geńca, a po chwili w polu karnym został podcięty przez Kubowicza. Arbiter wskazał na 11 metr i do rzutu karnego podszedł Adrian Bielawski. Strzał 24-letniego piłkarza Bytovii pewnie wybronił Marcel Zapytowski, który po raz pierwszy tego dnia dał sygnał, że jest w świetnej formie. Piłkę mógł jeszcze dobijać Piotr Giel, ale defensorzy Resovii ruszyli w jego stronę i wyczyścili pole karne.
Na początku drugiej połowy meczu okazało się, że resoviacy znowu będą mieli pod górkę. Kontuzji doznał Mateusz Geniec i trener Grabowski, który mecz oglądał z trybun (kara za krytykę pracy arbitra w Katowicach), musiał dokonać niemałych przetasowań w składzie. Do boju trzeba było wysłać młodzieżowca (Karol Twardowski) i bocznego obrońcę (Mateusz Kantor).
W 56 minucie rzeszowianie mieli świetną okazję, aby wyjść na prowadzenie. Po krótko rozegranym rzucie rożnym piłkęw pole karne dograł Kamil Radulj, a głową na bramkę uderzył Sebastian Zalepa. Klasę w swoim fachu pokazał jednak Gostomski, który jakimś cudem wybronił ten strzał.
Po godzinie gry widać było, że tropikalny upał i trudy sezonu ligowego dały się odczuć obydwu zespołom. Tempo meczu spadło i sytuacji bramkowych nie było zbyt wiele. W 62 minucie pokazał się najlepszy snajper gospodarzy Karol Czubak. Utalentowany piłkarz kadry młodzieżowej wziął na plecy Mateusza Kantora i strzałem z obrotu posłał piłkę obok słupka.
W ostatnich dziesięciu minutach mecz nabrał rumieńców i pod bramkami zaczęło się dziać więcej. Było sporo dośrodkowań, ale brakowało precyzji, bo piłka łukiem omijała bramkę.
Na początku dogrywki niezłą okazję mieli miejscowi. Przy rzucie rożnym Zapytowski wypuścił piłkę z rąk, ale Giel nie skorzystał z szansy.
W 95 minucie Radosław Adamski dograł piłkę w pole karne, a tam Memić sfaulował Karola Twardowskiego. Holenderski obrońca ujrzał drugą żółtą kartkę, ale to nie był koniec kar dla gospodarzy, bo arbiter wskazał na  jedenasty metr.
Do rzutu karnego podszedł Kamil Radulj. Pomocnik Resovii w swojej dotychczasowej karierze nie zmarnował jeszcze rzutu karnego. Nie inaczej było i w tej sytuacji, bo pewnym strzałem pokonał Gostomskiego. W 101 mincie mogło być po meczu. Płatek dograł do Serhija Krykuna, a ten lobem chciał oszukać wychodzącego z bramki golkipera Bytovii. Do szczęścia brakło kilkunastu centymetrów, bo piłka spadła na poprzeczkę.
Zmiana wyniku na stadionowym zegarze sprawiła, że miejscowi zabrali się mocniej do odrabiania strat, nic nie robiąc sobie z gry w osłabieniu.
Od 99 minuty mieli w swoich szeregach boiskowego wygę - Daniela Ferugę. Pochodzący z Pszczyny pomocnik Bytovii znany jest z asyst i efektownych goli. Potrafi też uderzyć precyzyjnie ze stałego fragmentu gry. Długo szukał okazji do pokazania się w tym meczu właśnie przy rzucie wolnym. Za pierwszą symulację faulu otrzymał żółtą kartkę. W 107 minucie arbiter jednak dał się nabrać i odgwizdał przewinienie Mateusza Kantora w okolicy 17 metrów od bramki. Feruga tylko na to czekał i kilkadziesiąt sekund później piłka po jego strzale precyzyjnie wylądowała w okienku rzeszowskiej bramki.
Rozochoceni takim obrotem sprawy miejscowi zaatakowali jeszcze mocniej na połowie Resovii. W 112 minucie na bramkę gości groźnie strzelał Michael Ameyaw. Resovia odpowiedziała akcją Szymona Fereta, który w 117 minucie przegrał pojedynek z Gostomskim.
Ostatecznie o tym, który z zespołów zagra w finale zadecydować miały rzuty karne. Serię "jedenastek" zainaugurował Dawid Kubowicz, który pewnym strzałem pokonał Gostomskiego. Po chwili Zapytowskiego pokonał Karol Czubak.
Po drugiej serii było 2:2, bo trafili obrońcy: Zalepa i Deleu. W trzeciej serii doszło do kuriozalnej sytuacji. Kamil Radulj, dotąd nieomylny - pośliznął się przy oddaniu strzału i fatalnie spudłował. Paweł Zawistowski atomowym strzałem dał gospodarzom prowadzenie 3:2 i sytuacja Resovii zrobiła się nieciekawa.
W czwartej serii Adrian Dziubiński precyzyjnie skierował piłkę w prawy róg, a po chwili Zapytowski wyłapał piłkę po strzale Ameyawa. Arbiter doszukał się jednak nieregulaminowego wyjścia przed linię bramkową rzeszowskiego golkipera i rzut karny nakazał powtórzyć. Zapytowski otrzymał żółtą kartkę i poirytowany takim obrotem sprawy postanowił piłkę wyłapać jeszcze raz. Tym samym sprawił, że "biało-czerwoni" wrócili do gry o finał.
W piątej serii nie pomylił się Płatek, ale również Feruga stanął na wysokości zadania. Wojna nerwów trwała na dobre i w kolejnej dodatkowej serii na listę strzelców wpisali się solidarnie: Adamski i Giel. Póżniej precyzyjnym, skutecznym i wyjątkowo lekkim strzałem po ziemi popisał się Feret, ale kłopotów z pokonaniem Zapytowskiego nie miał też Rutkowski.
Roztrzygnięcie nastąpiło dopiero w 8 serii. Karol Twardowski pewnie pokonał Gostomskiego, a intencje 22-letniego Adriana Kwiatkowskiego wyczuł Marcel Zapytowski. Golkiper Resovii chwilę później utonął w objęciach kolegów z zespołu. Miał ogromny wkład w sukces "Pasiaków".
Piłkarze rzeszowskiej Malty po meczu wyglądali jak maratończycy po biegu, ale do mety dobiegną dopiero w piątek. Wówczas rozegranie zostanie spotkanie finałowe.

 

resoviacy.pl

2020.07.25 | GKS Katowice - Resovia Rzeszów 1:1 (1:1)

45' (k) Rogalski - 44' Twardowski

GKS: Frankowski, Woźniak, Jędrych, Błąd (72' Bętkowski), Urynowicz (63' Stefanowicz), Gałecki, Wojciechowski , Kiebzak , Pavlas (69' Wroński), Rogalski (80' Szwedzik), Dejmek
Resovia:
Zapytowski, Geniec, Zalepa, Kubowicz (58' Wasiluk), Adamski, Krykun, Domoń, Płatek (90' Feret), Hebel (83' Antkowiak), Dziubiński (74' Radulj), Twardowski
Sędzia:
 Tarnowski (Wrocław), Widzów: 1318
ukarani na ławce rezerwowych:
Świderski , Grabowski , Mandela

Do ostatniej kolejki sytuacja w drugiej lidze była bardzo zagmatwana. Szanse na dwa miejsca premiowane bezpośrednim awansem miały trzy zespoły: Widzew, GKS i Górnik Łęczna.
"Pasiakom" do zapewnienia sobie udziału w barażach, bez oglądania się na inne wyniki - brakowało punktu. Podopiecznym Szymona Grabowskiego na gorącym terenie w Katowicach udało się zrealizować cel. Wynik 1:1 zapewnił Resovii udział w barażach.
Od pierwszego gwizdka mocno do ataków ruszyli miejscowi. Rzeszowianie zaczęli spotkanie bardzo ostrożnie i nie pozwalali gospodarzom na zbyt wiele.
W 11 minucie "biało-czerwoni" mieli świetną okazję, aby wyjść na prowadzenie. Maksymilian Hebel dograł z rzutu wolnego do Sebastiana Zalepy, a ten odegrał futbolówkę wzdłuż linii bramkowej. Koronkową akcję zakończyć miał wbiegający w okolice słupka Dawid Kubowicz. Obrońca Resovii był tam gdzie trzeba, ale nieczysto trafił w piłkę i fatalnie spudłował.
Wydawać się mogło, że głęboko cofnięta defensywa Resovii pęknie pod naporem gospodarzy. Jednak ataki pozycyjne katowiczan nie robiły wielkiej krzywdy "Pasiakom". Groźniej pod bramką Resovii robiło się po kontrach GKS-u. Tak było po stracie piłki przez Karola Twardowskiego w 21 minucie.
Kilka minut później resoviacy mieli sporo szczęścia, bo Adrian Błąd z rzutu wolnego przymierzył w słupek.
W 44 minucie Resovia miała kolejny rzut wolny na środku boiska. Piłka dograna przez Maksymiliana Hebla trafiła na głowę  Dawida Kubowicza, a ten zagrał w okolice piątego metra. Tam snajperskim nosem wykazał się Karol Twardowski, który slizgiem wbił piłkę do siatki.
Rzeszowianie  nie cieszyli się długo z prowadzenia, bo już minutę póżniej piłka dośrodkowana w pole karne przez Arkadiusza Woźniaka, trafiła w dłoń Radka Adamskiego. Arbiter nie miał wątpliwości i odgwizdał rzut karny. "Jedenastkę" na bramkę precyzyjnym strzałem koło słupka zamienił Dawid Rogalski.
Po przerwie obraz gry niewiele się zmienił. Nadal częściej przy piłce byli miejscowi. Resoviacy długimi piłkami starali się uruchamiać skrzydłowych. W 60 minucie ponownie pokazał się Karol Twardowski. Powracający do gry po kontuzji młodzieżowiec mógł zostać bohaterem spotkania, gdyby kapitalny rajd z piłką skończył  podaniem do Grzegorza Płatka. Zdecydował się zakończyć akcję strzałem, który został zablokowany przez Wojciechowskiego.
Po chwili na bramkę Resovii pędzili gospodarze i to oni mieli świetną okazję, aby wyjśc na prowadzenie. Tym razem na przeszkodzie stanął im Mateusz Geniec. Obrońca Resovii wślizgiem przeciął piłkę, która zmierzała do wychodzącego na czystą pozycję Wojciechowskiego.
Po godzinie gry obydwa zespoły zaczęły odważniej atakować, a z każdą kolejną minutą rzeszowianie grali coraz ofensywniej. W 66 minucie przed szansą stanął Serhij Krykun. Skrzydłowy Resovii zbyt długo zwlekał ze strzałem i zamiast bramki rzeszowianie zyskali tylko rzut rożny.
W ostatnim kwadransie gra mocno się zaostrzyła. Mnożyły się przepychanki i faule. Nerwowo było też na ławkach rezerwowych, czego dowodem są kartki dla trenera Szymona Grabowskiego, kierownika zespołu Stanisława Mandeli i Daniela Świderskiego, który nie musiał pojawiać się na murawie, aby dostać 4 kartkę w sezonie.
Końcowe minuty tego spotkania należały jednak do Marcela Zapytowskiego. Bramkarz Resovii miał sporo pracy i wywiązywał się ze swojeje roli kapitalnie. W 68 minucie wybronił grożny strzał Kiebzaka z ostrego kąta, a w doliczonym czasie gry ponownie po rzucie wolnym nie dał się przechytrzyć temu piłkarzowi. Dzięki świetnym interwencjom miał spory wkład w sukces "Pasiaków".
Resoviacy dowieźli remis do ostatniego gwizdka i we wtorek w Bytovie zagrają mecz barażowy z miejscową Bytovią. W przypadku zwycięstwa zespół Szymona Grabowskiego zagra kolejny mecz o awans już w piątek (31 bm.). Drugą parę brażową tworzą GKS Katowice i Stal Rzeszów.

resoviacy.pl

2020.07.19 | Resovia Rzeszów - Widzew Łódź 1:0 (0:0)

64' Hebel

Resovia: Zapytowski , Geniec, Persak, Zalepa, Adamski, Krykun (90' Feret), Domoń, Hebel (89' Radulj ), Płatek (90' Kantor), Antkowiak (70' Twardowski), Świderski
Widzew:
Pawłowski , Kosakiewicz , Rudol, Tanżyna (85' Wołąkiewicz) Kordas, Gutowski, Poczobut (66' Wolsztyński), Możdżeń, Radwański, Ojamaa (72' Mandiangu ), Robak
Sędzia:
Kawałko (Białystok), Widzów: 356 (ograniczona liczba widzów)

Nie lada gratkę  swoim kibicom sprawili piłkarze Resovii, którzy pokonali po raz drugi w tym sezonie głównego kandydata do awansu. Rzeszowianie do meczu wychodzili mocno podenerwowani, bo  na finiszu ligowych rozgrywek kompletnie im nie idzie. Na dodatek do meczu z Widzewem wyszli w mocno eksperymentalnym składzie. Szybko okazało się, że... nie taki lider straszny.
Do podstawowej jedenastki wrócił odstawiony ostatnio na boczny tor Daniel Świderski. Snajper Resovii miał do pary z Hubertem Antkowiakiem tworzyć duet ofensywny, którego celem było rozmontowanie defensywy Widzewa. Obydwaj zawodnicy bramki nie strzelili tego dnia, ale pracowali w przodzie, aż miło.
Już w 10 minucie zrobiło się groźnie pod bramką gości. Wymiana podań pomiędzy Świderskim i Antkowiakiem zakończyła się strzałem tego ostatniego. Piłka jednak została zablokowana przez jednego z defensorów. Kilkadziesiąt sekund później ponownie czujnością wykazali się obrońcy Widzewa. Tym razem dogrywał Maksymilian Hebel, a na bramkę uderzał Świderski.
W kolejnych minutach mecz nie toczył się w szybkim tempie. W 27 minucie resoviacy przeprowadzili kolejną dobrą akcję. Na bramkę znowu uderzał Świderski i tym razme piłka przeszłą obok celu.
Sporo było walki i szarpanych akcji, a znający stawkę meczu gracze obydwu zespołów, nie przebierali w środkach, aby narzucić swój styl gry. W 30 minucie spotkania w jednym ze starć ucierpieli Sebastian Zalepa i Daniel Tanżyna. Piłkarz Widzewa w przerwie meczu z podejrzeniem wstrząsu mózgu odjechał do szpitala. Po kolejnym starciu służby medyczne Resovii musiały zająć się rozbitym łukiem brwiowym Hubetra Antkowiaka.
Przed przerwą mocniej nacisnęli łodzianie, którzy długo budowali swoje akcje. Podopieczni trenera Kaczmarka jednak większej krzywdy "Pasiakom" nie zrobili, bo rzeszowska defensywa gryzłą tego dnia trawę, aby zachować czyste konto.
Po przerwie cześciej piłką operowali goście. W 55 minucie bliski szczęścia był Marcin Robak, który z 8 metrów główkował na bramkę Resovii. Intencje dwukrotnego "Króla Strzelców" ekstraklasy wyczuł jednak Marcel Zapytowski, który był na posterunku. Napastnik Widzewa już kilkadziesiąt sekund później ponownie miał szansę wpisania się na listę strzelców. Tym razem piłka po jego strzale z rzutu wolnego, przeszła nad poprzeczką.
W 59 minucie fantastycznym rajdem prawą stroną boiska pokazał się Serhij Krykun. Skrzydłowy Resovii dograł do Daniel Świderskiego na 4 metr, ale arbiter dopatrzył się zagrania ręką.
W 64 minucie rzeszowski stadion oszalał ze szczęścia. Mateusz Geniec dośrodkował piłkę do Świderskiego, a ten odegrał do Maksymiliana Hebla. Pomocnik Resovii strzałem po  ziemi precyzyjnie umieścił piłkę w siatce i mógł z radością zasalutować wykonanie zadania widzom z trybuny głównej.
Poirytowani takim obrotem sprawy przyjezdni ruszyli do natarcia i w 68 minucie piłka po uderzeniu głową Robaka - wylądowała na słupku.
Rzeszowianie przetrzymali napór rywali i w ostatnim kwadransie starali się przenosić grę pod bramkę Widzewa. Mieli w swoich szeregach Radosława Adamskiego i Serhija Krykuna, którzy byli motorem napędowym kontrataków.
W 78 minucie po jednej z takich akcji z piłką pędził na bramkę gości Świderski. Golkiper Widzewa ratował sytuację desperackim wyjściem i przed polem karnym zatrzymał akcję, zagrywając piłkę ręką. Nie mogło się obyć bez czerwonej kartki i na ławce szkoleniowej Widzewa zrobiło się wyjątkowo nerwowo. Limit zmian w zespole gości  już wcześniej został wykorzystany i w bramce pojawił się... obrońca Hubert Wołąkiewicz.
Mimo gry w osłabieniu Widzew starał się atakować i szukać okazji bramkowych po stałych fragmentach gry. Rzeszowianie też mieli w końcwych minutach coś do powiedzenia. Na bramkę uderzał Karol Twardowski, ale jego strzał nie był na tyle mocny, aby zaskoczyć Wołąkiewicza.

resoviacy.pl

2020.07.15 | Elana Toruń - Resovia Rzeszów 2:2 (2:2)

31' Kozłowski, 37' (k) Kryszak - 17' Płatek, 41' Krykun

Elana: Sokół, Górka , Onsorge, Świeciński, Kryszak, Hrnčiar (69' Kacper Jóźwicki), Kołodziej (83' Pisarek), Andrzejewski, Kościelniak (78' Machaj), Stryjewski (48' Boniecki), Kozłowski
Resovia:
Zapytowski, Geniec, Persak, Domoń , Adamski, Krykun (87' Twardowski), Wasiluk, Radulj (73' Dziubiński ), Płatek, Hajduk (81' Feret), Hebel
Sędzia:
 Idzik (Poznań), Widzów: 300

Był to wyrównany pojedynek zespołów, które od czasu wznowienia rozgrywek zgubiły formę i ciułają punkty. Na finiszu ligi ten remis może być kosztowny dla jednych, jak i drugich. Rzeszowianom grozi utrata szans na baraże, a tymczasem miejscowi są na najlepszej drodze do III ligi.
Przed meczem szkoleniowiec Resovii musiał sporo główkować, aby poukładać defensywę. W ważnym spotkaniu nie mógł skorzystać z usług: Sebastiana Zalepy, Dawida Kubowicza i Rafała Mikulca. Ze składu wypadł ponadto reżyser gry "Pasiaków" Szymon Kaliniec.
Pierwsi na bramkę rywali ruszyli rzeszowianie i już w 6 minucor lewą stroną boiska szarżował Radosław Adamski. Jego strzał został jednak zablokowany i po chwili miejscowi odpowiedzieli kontratakiem, po którym Filip Kozłowski posłał piłkę nad poprzeczką.
Obydwa zespoły starały się już od początku spotkania narzucić swój styl gry. W 8 minucie w boczną siatkę bramki uderzył Maksymilian Hebel, a kilkadziesiąt sekund później Kordian Górka postraszył rzeszowskiego bramkarza strzałem z ostrego kąta.
Resoviacy dochodzili do sytuacji bramkowych i wydawać się mogło, że jest to dobry zwiastun na kolejne minuty tego meczu. W 13 minucie blisko wpisania się na listę strzelców byłSerhij Krykun. Skrzydłowy Resovii uderzyłmocno i precyzyjnie, ale Paweł Sokół zdołał odbić piłkę ręką.
W 17 minucie perfekcyjnym dośrodkowaniem popisał się Hebel i Mateuszowi Płatkowi wystarczyło dostawić głowę. Na nic zdały się starania Górki, bo niewysoki pomocnik Resovii dosyć łatwo skierował piłkę do siatki.
Po zdobytym golu gra "Pasiakom" przestała się kleić, z czego skrzętnie skorzystali miejscowi. W 22 minucie po błędzie debiutującego Jakuba Persaka, udaną interwencją popisał się Marcel Zapytowski. To nie był koniec kłopotów Resovii, bo po chwili Persak zrehabilitował się wybijając futbolówkę z linii bramkowej.
W kolejnych minutach bramkarz Resovii dwoił się i troił, aby ratować swój zespół przed stratą gola. Na bramkę dwukrotnie uderzał Lukas Hrnčiar, a kilkadziesiąt sekund później wtórował mu Krzysztof Kołodziej. Rzeszowianie pogubili się, ale mecz mógł się potoczyć inaczej, gdyby w 30 minucie Krykun główkując, nie pomylił się o kilkanaście centymetrów.
W 31 minucie precyzją wykazali się gospodarze, któzy skopiowali akcję bramkową "biało-czeronych". Dominik Kościelniak miał zbyt dużo miejsca i czasu, aby z prawej strony boiska dograć piłkę idealnie na głowę Kozłowskiego i napastnik Elany doprowadził do wyrównania. Wkrótce okazało się, że to nie koniec kłopotów Resovii. W 36 minucie w pole karne ponownie z prawej strony wpadł Kołodziej i arbiter doszukał się faulu Radulja. Po chwili pewnym strzałem z rzutu karnego Mariusz Kryszak dał prowadzenie swojemu zespołowi.
Kibice nie mogli narzekać na brak emocji, bo jeszcze przed przerwą do roboty zabrali się rzeszowianie. W 41 minucie Adamski fantastycznym podaniem wypuścił Krykuna, a ten precyzyjnym strzałem w samo okienko, doprowadził do wyrównania.
Kwadrans gry po przerwie należał do gości, któzy mieli okazję, aby powalczyć o coś więcej niż remis. W 52 minucie świetnym zagraniem popisał się Szymon Hajduk. Młodziezowiec Resovii wyłożył piłkę Bartłomiejowi Wasilukowi, ale strzał tego ostatniego został zablokowany przez Wojciecha Onsorge. W 55 minucie powinno być 3:2 dla Resovii. Maksymilian Hebel umieścił piłkę w siatce, ale arbiter gola nie uznał, bo tym razem dopatrzył się faulu Krykuna na Sokole.
Po godzinie gry rzeszowianie znowu zaczęli oddawać pole gospodarzom. W 61 minucie w sytuacji sam na sam z bramkarzem znalazł się Bartosz Boniecki. Rezerwowy Elany starał się przelobować Zapytowskiego, ale golkiper wyczuł intencje rywala i zaskoczyć się nie dał. Była to kolejna dobra interwencja bramkarza Resovii. W końcowych minutach spotkania gospodarze byli zdecydowanie aktywniejsi i niewiele brakowało, aby Resovia straciła gola. Przy rzucie rożnym kompletnie osamotniony Onsorge był bliski, aby trafieniem zakończyć ten mecz. W 89 minucie minimalnie przestrzelił Dominik Pisarek.
W doliczonym czasie gry dwie wyśmienite okazje mieli również pryjezdni, ale po strzałach Adamskiego i Hebla z opresji wychodził bramkarz Elany.
Po ostatnim gwizdu obydwie jedenasti opuszczały plac gry ze porym niedosytem. Sytuacja Resovii, która jeszcze niedawno była trzecim zespołem ligi - mocno się skomplikowała!

resoviacy.pl

2020.07.11 | Resovia Rzeszów - Górnik Polkowice 1:1 (0:0)

64' Radulj - 80' Azikiewicz

Resovia: Zapytowski, Geniec, Kubowicz , Zalepa , Adamski, Feret (63' Kantor), Kaliniec (17' Dziubiński), Wasiluk, Radulj (72' Świderski), Płatek, Hebel
Górnik:
Furtak, Fryzowicz, Kowalski-Haberek , Karmelita, Azikiewicz, Sobków (90' Ciupka), Mucha , Ekwueme, Szuszkiewicz (63' Baszak) Baranowski (54' Szmyt), Bednarski (79' Radziemski)
Sędzia:
Szrek (Kielce), Widzów: 356

Idzie jak po grudzie rzeszowskim "Pasiakom" zdobywanie punktów na finiszu drugoligowych rozgrywek. Podopieczni Szymona Grabowskiego bardzo liczyli, że w meczu z Górnikiem Polkowice wrócą do formy z początku sezonu. Okazało się jednak, że "Górnicy" to solidny zespół, który do Rzeszowa przyjechał nie po remis, a po komplet punktów. Ostatecznie wyrównany pojedynek zakończył się podziałem punktów, z którego mocno niezadowolona była rzeszowska publiczność.
"W dzisiejszej piłce trzeba mieć charakter, jeśli się go nie ma - można tylko biegać po murawie" - podsumował po meczu albański szkoleniowiec Górnika, Enkeleid Dobi Alb. Zaangażowania i charakteru żadnemu z zespołów nie można było odmówić i od pierwszego gwizdka mecz nabrał szybkiego tempa.
Już w 4 minucie głową na bramkę gości uderzał piłkę Szymon Feret, ale 20-letni Marcin Furtak nie dał się zaskoczyć. Goście starali się przebijać pod bramkę Resovii akcjami z bocznych rejonów boiska. Defensywa gospodarzy już od pierwszych minut miała sporo pracy z powstrzymaniem szybkich skrzydłowych. Po kwadransie gry przyjezdni mieli na swoim koncie już 4 rzuty rożne.
W 17 minucie sytuacja rzeszowskiego zespołu dodatkowo się skomplikowała, bo plac gry opuścił kontuzjowany Szymon Kaliniec. To nie był koniec kłopotów Resovii. W 22 minucie Marcel Zapytowski z niemałym trudem bronił strzał Szuszkiewicza, a osiem minut później w walce o piłkę mocno ucierpiał Sebastian Zalepa.
W 40 minucie rzeszowianie mieli świetną okazję, aby na przerwę schodzić z jednobramkowym prowadzeniem. Z prawej strony piłkę dograł Adrian Dziubiński, a Maksymilian Hebel starał się uderzyć pod poprzeczkę. Piłka jednak minęła cel i bramki w pierwszej połowie nie padły.
Po przerwie "biało-czerwoni" mieli sporo rzutów wolnych i rożnych, ale strzałów na bramkę długo nie możńa było się doczekać. W 64 minucie przypomiał o sobie Kamil Radulj. Pomocnik Resovii efektowną szarżę w pole karne zakończył precyzyjnym strzałem do bramki i wprawił stadion w euforię.
Górnicy od razu rzucili się do odrabiania strat, jednak świetną robotę w defensywie wykonywali obrońcy Resovii, którzy do 80 minuty grali bezblędnie.
W 70 minucie gospodarze mogli pokusić się o podwyższenie wyniku. Z prawej strony piłkę dogrywał w pole karne Hebel, a wbiegający Dziubiński instynktownie starał się zamknąć akcję. Do szczęścia brakowało niewiele, ale piłkarz Resovii o ułamek sekundy się spóźnił. Chwilę późńiej przed szansą stanął Daniel Świderski. Napastnik Resovii minął z piłką bramkarza gości, ale jego strzal z okolic linii końcowej boiska, pozostawiał wiele do życzenia.
W 80 minucie gościom udało się rozmontować rzeszowską defensywę. W podbramkowym zamieszaniu na bramkę Marcela Zapytowskiego uderzał Piotr Azikiewicz. Piłkę starali się zablokować defensorzy, ale ta po dziwnym rykoszecie wylądowała w bramce.
Wynik spotkania do ostatnich minut był sprawą otwartą. Do natarcia ruszyli miejscowi (w 88 minucie na bramkę uderzał Hebel), ale i goście starali się pokazać, że chcą wywieźć z Rzeszowa komplet punktów. Wynik jednak do ostatniego gwizdka nie uległ zmianie.

resoviacy.pl

2020.07.05 | Lech II Poznań - Resovia Rzeszów 2:0 (1:0)

6' Gumny, 53' Letniowski

Lech II: Mleczko, Gumny (46' Kaczmarek), Skrzypczak, Dejewski, Smajdor, Marciniak, Białczyk, Letniowski (86' Sobol), Skóraś, Szymczak (69' Tomczyk), Marchwiński (60' Kołtański)
Resovia:
Zapytowski, Adamski, Zalepa, Kubowicz, Geniec, Krykun (46' Świderski), Płatek, Hebel (57' Kaliniec), Wasiluk , Feret (84' Twardowski), Dziubiński (57' Antkowiak)
Sędzia:
Bukowczan (Żywiec), Widzów: bez udziału publiczności

Rzeszowianie wciąż bez przełamania na finiszu drugoligowych rozgrywek. Poznańska młodzież w meczu rozgrywanym we Wronkach nie pozwoliła na zbyt wiele "biało-czerwonym". Lechici wyszli już w 6 minucie meczu wyszli na prowadzenie i do ostatniego gwizdka kontrolowali to spotkanie.
Pierwsi zaatakowali goście i w 3 minucie po akcji Fereta i Hebla, na bramkę uderzał Płatek. To było jednak "na tyle" przed przerwą ze strony rzeszowskiego zespołu.
W 6 minucie podopieczni Szymona Grabowskiego dali się w łatwy sposób przechytrzyć gospodarzom. Miejscowi wykonywali rzut rożny i większość piłkarzy Lecha zgromadziła się w okolicach pierwszego słupka. Wydawać się mogło, że tam należy skupić się na solidnym kryciu przez defensorów, a tym czasem piłka dośrodkowana przez Letniowskiego poszybowała na drugi słupek. Tam zaskoczył wszystkich wbiegający z głębi pola Robert Gumny, który w łatwy sposób skierował piłkę do siatki.
W kolejnych minutach grę prowadzili głównie gospodarze, którzy niewiele dali pograć "Pasiakom". Prawą stroną boiska kilka razy starał się przedrzeć Szymon Feret, ale strzałów na bramkę podobnie jak w ostatnich meczach było jak na lekarstwo.
Gospodarze mieli więcej do powiedzenia pod bramką Resovii. W 13 minucie strzałem po ziemi postraszył golkipera Resovii Letniowski. Po chwili przed szansą stanął Marciniak, ale nieczysto trafił w futbolówkę. Rzeszowianie męczyli się w ataku pozycyjnym, a ich dośrodkowania nie przynosiły efektu, bo dorzucaną piłkę przechwytywali gospodarze. Akcje "Pasiaków" przypominały bicie głową w mur. W 42 minucie piłka dośrodkowana przez Hebla poszybowałą za linię końcową boiska.
W 47 minucie miejscowi domagali się rzutu karnego, bo piłka po zagraniu Kaczmarka uderzyła w dłoń Adamskiego. Arbiter jednak nie przerwał akcji.
Druga połowa spotkania była dużo lepsza w wykonaniu rzeszowskiego zespołu. Resoviacy w końcu zaczęli stwarzać sobie okazje. W 51 minucie z piłką dośrodkowaną przez Hebla minął się Świderski.
Niestety w 53 minucie "Biało-czerwoni" przysnęli po raz kolejny, a utalentowani lechici udowodnili po raz kolejny, że błędy rywali potrafią bezlitośnie wykorzystać. Juliusz Letniowski dostał sporo czasu i miejsca, aby minąć dwóch rywali (Wasiluk, Zalepa) i fantastycznym strzałem zmusić Marcela Zapytowskiego do kapitulacji.
Rzeszowianie od 60 minuty mocno pracowali, aby zdobyć bramkę kontaktową. W 62 minucie świetną okazję zmarnował Świderski, który posłał głową piłkę obok bramki. Napastnik Resovii już 2 minuty później miał okazję, aby się zrehabilitować, ale tym razem Mleczko udowodnił, że nieprzypadkowo jest w kadrze seniorów Lecha. W 65 minucie na bramkę Lecha główkował Zalepa, a kilka minut później po ziemi strzelał Feret.
Gospodarze przeczekali napór rzeszowian i w końcowych fragmentach meczu wyprowadzili dwie solidne kontry. W 88 minucie fatalnie pudłował Tomczyk po akcji Sobola, a w doliczonym czasie gry Kaczmarek w dogodnej sytuacji nie opanował piłki i Zalepa wślizgiem skutecznie przerwał akcje "Kolejorza".

resoviacy.pl

2020.07.01 | Resovia Rzeszów - Garbarnia Kraków 1:2  (1:0)

 25' Kubowicz - 59' Kuczak, 81' (k) Kowalski

Resovia: Zapytowski, Geniec, Kubowicz , Domoń, Adamski (90' Twardowski), Płatek (82' Antkowiak) Wasiluk, Kaliniec (66' Feret), Hebel, Krykun (75' Przybecki), Dziubiński
Garbarnia:
Kozioł, Kowalski, Nakrosius, Masiuda, Mruk, Marszalik (46' Górecki), Szewczyk (57' Radwanek) Kostrubała (25' Serafin), Kołbon , Kuczak, Feliks (57' Wyjadłowski)
Sędzia:
Bielawski (Katowice), Widzów: 356 (liczba widzów ograniczona)

"Zawiedliśmy. Nie można wygrać spotkania w II lidze popełniając takie błędy w defensywie i ofensywie" - podsumował na po meczowej konferencji grę swojego zespołu Szymon Grabowski. Szkoleniowiec Resovii ma twardy orzech do zgryzienia, bo "biało-czerwoni" przypominają chorego pacjenta, któremu trudno postawić diagnozę. 
Dzisiaj rzeszowianie zagrali jedno z lepszych spotkań od czasu powrotu na murawę po przerwie spowodowanej pandemią. Odnieść jednak można wrażenie, że po zdobytej bramce zbyt łatwo dopisali punkty w tabeli i zostali boleśnie skarceni.
Początek meczu był dla piłkarze rzeszowskiej "Malty" obiecujący. Już w 8 minucie przed szansą bramkową stanął Adrian Dziubiński. Napastnik Resovii dostał piłkę z głębi pola i w sytuacji, gdy przymierzał się do decydującego strzału, jeden z obrońców wślizgiem wyłuskał futbolówkę. "Dziubek" domagał sie rzutu karnego, ale defensor wykazał się chirurgiczną precyzją i karnego nie było.
W 24 minucie aktywny Maksymilian Hebel fantastycznym strzałem z dystansu postraszył golkipera gości i mocno ożywił trybuny. Minutę później rzeszowianie udokumentowali swoją przewagę golem. Piłkę z rzutu rożnego dośrodkował Hebel, a Dawid Kubowicz efektowną główką wpisał się na listę strzelców.
Goście odpowiedzieli groźną akcją w 34 minucie. Wówczas z oddaniem strzału zwlekał Michał Feliks i defensywa Resovii wyszła z opresji.
Po przerwie tempo gry nieco spadło, bo obydwu ekipom dawał się we znaki tropikalny upał. W 50 minucie resoviacy przygotowali kopię akcji bramkowej. Znowu dogrywał z rzutu rożnego Hebel i ponownie uderzał Kubowicz. Tym razem jednak Kozioł nie dał się zaskoczyć. Chwilę późńiej defensywie "Garbarzy" urwał się Serhij Krykun i ponownie Kozioł z trudem wybijał futbolówkę. Rzeszowianie rozochoceni swoją przewagą na boisku atakowali bramkę rywali z coraz większym impetem. W 55 minucie za głowę złapał się Hebel, bo piłka po jego uderzeniu o centymetry minęła słupek.
Niewykorzystane sytuację się mszczą, ale po kolejnej sytuacji nikt na stadionie nie spodziewał się, że za chwilę zacznie się dramat gospodarzy.
W 59 minucie Szymon Kaliniec sprezentował futbolówkę Kamilowi Kuczakowi, który bez zastanowienia huknął pod poprzeczkę z 35 metrów. Trafił perfekcyjnie w samo okienko bramki. Zdezorientowani stratą gola rzeszowianie potrzebowali kilku minut, aby ochłonąć. W 61 minucie mieli okazję, aby ponownie wyjść na prowadzenie. Bohaterem meczu miał okazje zostać Dawid Kubowicz. Jednak piłka po jego strzale (wślizgu) spadła na poprzeczkę. W 76 minucie ponownie dał znać o sobie Maksymilian Hebel. Tym razem futbolówka wylądowała na bocznej siatce bramki. Rzeszowianie mieli sporo argumentów, aby ten mecz wygrać zwłaszcza, że goście nie kwapili sięspecjalnie do ataków. Punkty jednak pojechały pod Wawel, a wszystko za sprawą kolejnego błędu "Pasiaków". Zaczęło się od straty piłki przed szesnastką, a w polu karnym Konrad Domoń nieprzepisowo faulował Błażeja Radwanka. Rezerwowy gości runął na murawę i sędzia odgwizdał rzut karny. Jedenastkę na bramkę zamienił pewnym strzałem po ziemi Jakub Kowalski i na stadionie zapanował stan osłupienia.
Zostało niespełana 10 minut do końca meczu i rzeszowianie postawili wszystko na jedną kartę. W ataku pojawił się środkowy obrońca Dawid Kubowicz i rezerwowi: Miłosz Przybecki i Karol Twardowski. Wiele jednak nie udało im się wskórać, a swoje okazje mieli jeszcze w doliczonym czasie gry. Piłka bezlitośnie mijała cel po woleju Przybeckiego i strzale Kubowicza.
Ostatnim akcentem spotkania była druga żółta karta dla Konrada Domonia, który za kolejny faul opuścił plac gry przed końcowym gwizdkiem.

resoviacy.pl

2020.06.27 | Legionovia Legionowo - Resovia Rzeszów 0:0

Legionovia: Podleśny, Kaczorowski, Zembrowski , Choroś,  Maślanka,  Trubeha (75' Będzieszak), Koprowski, Kluska (87' Zaklika),  Koziara, Bajdur (46' Małek), Podliński
Resovia: Zapytowski, Geniec, Kubowicz , Domoń, Adamski, Feret (82' Twardowski), Wasiluk, Kaliniec, Płatek (67' Świderski), Dziubiński (59' Kantor), Antkowiak
Sędzia: Aluszyk (Toruń), Widzów: mecz bez udziału publiczności

Do remisów przyzwyczajać zaczynają swoich kibiców piłkarze Resovii, którzy tym razem punktami podzielili się w Legionowie z przedostatnim zespołem w tabeli.
W pierwszej połowie spokania niewiele działo się na boisku. Rzeszowianie posiadali minimalną przewagę, z której niewiele wynikało. Jedyny celny strzał przed gwizdkiem na przerwę oddał zawodnik gospodarzy Oskar Koprowski, który po stracie piłki przez Szymona Fereta, starał się wykończyć jedną z nielicznych akcji.
"Biało-czerwoni" atakowali głównie prawą stroną boiska, a tam piłkę starali się dograć w pole bramkowe młodzieżowcy: Feret i Geniec. O jakimkolwiek zagrożeniu pod bramką Podleśnego można jednak mówić tylko po rzutach rożnych i autowych. Po jednym z dalekich rzutów z autu autorstwa Konrada Domonia blisko było bramki samobójczej. Piłkę po niefrasobliwym wybiciu jednego z piłkarzy Legionovii z trudem piastkować musiał bramkarz Legionovii.
Przed gwizdkiem na przerwę strzały "Pasiaków" na bramkę (Wasiulk, Adamski, Geniec) pozostawiały sporo do życzenia.
Po przerwie mocniej ruszyli do natarcia gospodarze i dwukrotnie w polu karnym Resovii bito na alarm. Podopieczni Szymona Grabowskiego długo nie mieli pomysłu na skonstruowanie groźnej akcji. Swoich szans szukali do znudzenia w dalekich dośrodkowaniach piłki z autu.
Po raz pierwszy Damian Podleśny moc strzelecką "Pasiaków" poczuł dopiero w 76 minucie. Wówczas atomowym strzałem z dystansu popisał się Bartłomiej Wasiluk, a piłkę szybującą pod poprzeczkę 25-letni bramkarz gospodarzy z trudem wybijał na rzut rożny.
Nieporadne ataki "Pasiaków" dodały ochoty do gry gospodarzom, którzy szybkimi kontratakami starali się nieco ubarwić to spotkanie. W 81 minucie po jednej z takich akcji mocnym strzałem popisał się Mateusz Małek.
W ostatnich minutach meczu rzeszowianie wykonywali kolejne auty i rzuty rożne, ale efektu bramkowego do ostatniego gwizdka nie było. Wszystkich celnych strzałów na bramkę obydwa zespoły oddały w tym spotkaniu 4.

resoviacy.pl

2020.06.21 | Resovia Rzeszów - Stal Rzeszów 0:0

Resovia: Zapytowski, Geniec, Kubowicz, Domo\n, Adamski, Hajduk (83' Feret) Wasiluk, Kaliniec, Dziubiński (58' Hebel), Płatek (82' Kantor), Świderski (69' Antkowiak)
Stal: Bieszczad, Sylwestrzak (62' Trznadel) Kostkowski, Góra, Głowacki, Kłos, Szeliga (67' Szczepanek) Kotwica, Plewka (68' Michalik), Reiman, Pieczara
Sędzia: Kochanek (Opole), Widzów: 356 (liczba widzów ograniczona)

Resoviacy w meczu derbowym pokazali sportowy pazur i byli zespołem lepszym. Czuć mogą po 68. derbach Rzeszowa ogromny niedosyt, bo nie potrafili przekuć przewagi na boisku na bramki i to oni po ostanim gwizdku schodzili do szatni ze spuszczonymi głowami. Przyznać trzeba, że "biało-czerwoni" zagrali mecz na przyzwoitym poziomie, a do szczęścia brakowało niewiele. Stalowcy najlepsze momenty gry mieli w pierwszym kwadransie derbowego spotkania. W kolejnych minutach przewagę na boisku posiadali piłkarze Szymona Grabowskiego.
Czarną robotę w tym spotkaniu odwalali dwaj środkowi: Szymon Kaliniec i Adrian Dziubiński. Ten ostatni w 6 minucie starał się zaskoczyć Bieszczada mocnym strzałem, ale piłka została zablokowana przez jednego z rywali. Podopieczni trenera Wołowca dobrą okazję otwarcia meczu bramką mieli w 11 minucie, ale Rejman z rzutu wolnego przymierzył w mur. Po chwili spudłował dobijający piłkę Szeliga i gospodarze mogli odetchnąć.
Kibice na brak emocji nie mogli narzekać, bo już w 11 minucie efektownym wolejem popisał się ten, na którego liczyli najbardziej. Mowa tu o Danielu Świderskim, który postraszyć chciał Bieszczada, ale i tym razem piłka minęła cel. Napastnik Resovii mocno pracował w przodzie. Walczył o piłki z defensorami Stali, ale był to kolejny mecz, po którym na jego twarzy widać było grymas niezadowolenia. Wiadomo, że napastnika rozlicza się za zdobyte gole.
W 16 minucie Po raz pierwszy dał znać o sobie zasługujący na miano postaci meczu Radosław Adamski. To jego rajdy lewą stroną boiska ubarwiały niesamowicie to spotkanie. Pierwszą szarżę zakończył dośrodkowaniem do Daniela Świderskiego. Snajper "Pasiaków" posłał futbolówkę koło słupka.
Dwie minuty później po raz kolejny przed szansą stanął Reiman. Pomocnik Stali z 17 metrów uderzył jednak na tyle słabo, że Marcel Zapytowski nie miał kłopotów z wyłapaniem piłki.
W 18 minucie zawrzało na trybunach po raz pierwszy. Adrian Dziubiński centrował piłkę w pole karne i piłka uderzyła w rękę Łukasza Górę. Sędzia nie użył gwizdka, a kilkoma decyzjami w następnych minutach gry sprawił, że publiczność zgromadzona na trybunie nie przebierała w słowach, oceniając jego pracę.
Po chwili na bramkę gości pędził z piłką Grzegorz Płatek i tym razem piłka szybująca pod poprzeczkę została wysłana nad bramkę przez rosłego golkipera Stali.
Po przerwie obydwa zespoły starały się zdobyć środek boiska. Gospodarzom pomógł w tym Maksymilian Hebel. Pojawił się na boisku w 58 minucie i rozruszał jeszcze mocniej ofensywę "Pasiaków".
Po godzinie gry Resovia przejęła całkowicie inicjatywę i wydawać się mogło, że gol jest kwestią czasu. W 63 minucie mocnym strzałem z dystansu popisał się Bartłomiej Wasiluk i ponownie na drodze gospodarzy stanął Bieszczad, który palcami wybił futbolówkę na rzut rożny. Kilkadziesiąt sekund później, po wrzutce piłki z autu na bramkę uderzał piłkę Hebel.
Stalowcy w końcowych fragmentach meczu postawili na kontrataki. W 76 minucie swoich sił próbował Głowacki, ale w ostatniej chwili trafił na Konrada Domonia, który był tego dnia pewnym punktem zespołu. W 77 minucie po kolejnej wrzutce z autu, piłkę na głowie miał Szymona Kaliniec, jednak i on uderzył niecelnie.
W 90 minucie Radosław Adamski wywalczył rzut wolny przy linii bocznej pola karnego. Hebel długo celebrował stały fragment gry, aż w końcu piłka po jego strzale uderzyła  w poprzeczkę. W ostatniej akcji meczu groźnie kontrowali przyjezdni i Mateusz Geniec, aby przerwać akcję musiał uciekać się do faulu taktycznego. Otrzymał po tej interwencji żółty kartonik, bo dzięki asekuracji Adamskiego, rywal nie wychodził na czystą pozycję.
Resoviacy po ostatnim gwizdku nie kryli niezadowolenia. Kompletu punktów muszą szukać w następnych meczach.
W związku z poprawą sytuacji związanej z panującą w kraju epidemii było to pierwsze spotkanie Resovii z udziałem publiczności. Wytyczne pozwalały przyjąć na stadion 356 osób na wyznaczonych siedziskach. Działacze Resovii mieli mnóstwo pracy przy organizacji tego spotkania i przyznać należy, że zasłużyli na słowa uznania.

resoviacy.pl

2020.06.17 | Skra Częstochowa - Resovia Rzeszów 0:0

Skra: Kos, Napora, Holik, Mesjasz, Gołębiowski, Kieca, Zalewski, Olejnik (82' Kazimierowicz), Nocoń, Niedbała (69' Andrzejczak), Wolny (58' Rumin)
Resovia:
Zapytowski, Geniec, Domoń, Kubowicz, Adamski, Płatek, Kaliniec (83' Dziubiński), Wasiluk, Krykun (65' Hajduk), Hebel (90' Feret), Świderski (75' Antkowiak)
Sędzia: Różycki (Łódź), Widzów: mecz bez udziału publiczności

Bezbramkowym remisem w Częstochowie przerwali piłkarze Resovii zwycięski marsz miejscowej Skry. Gospodarze po serii czterech zwycięstw trafili na ostrożnie grający zespół "Pasiaków", który stara się wrócić na właściwe tory. W pierwszej połowie spotkania to gospodarze byli zespołem przeważającym, ale po przerwie podopieczni Szymona Grabowskiego mogli pokusić się o komplet punktów.
W 6 minucie meczu z pozycji spalonej na bramkę uderzał głową Daniel Świderski i mogło się wydawać, że "biało-czerwoni" weszli w ten mecz zgodnie z oczekiwaniami rzeszowskich kibiców. Szybko okazało się jednak, że gra "Pasiakom" dalej się nie klei. Wolno rozgrywane akcje i dziesiątki podań w poprzek boiska nie mogły zaskoczyć gospodarzy, którzy niedawno rozpracowali czołowe ekipy rozgrywek.
W 11 minucie spotkania koronkowa akcja Skry zakończyła się efektownym uderzeniem Niedbały i było to pierwsze ostrzeżenie dla Marcela Zapytowskiego. Wkrótce okazać się miało, że golkiper Resovii jest jedynym zawodnikiem "Pasiaków", który tego dnia stanął na wysokości zadania. W 15 minucie popisał się fantastyczną interwencją po strzale Wolnego i koledzy z zespołu mogli mu dziękować, bo najprawdopodobniej wracaliby do Rzeszowa bez punktu.
W 21 minucie ponownie gorąco zrobiło się w polu karnym Resovii. Tym razem na bramkę uderzał Kieca.
Po drugiej stronie boiska przed przerwą działo się niewiele. W 29 minucie za głowę złapał się Adam Mesjasz, bo piłka po jego niefrasobliwej interwencji poszybowała nieznacznie obok słupka.
Pierwszy celny strzał rzeszowianie oddali w 39 minucie meczu, a autorem soczystego uderzenia był Serhij Krykun.
Po przerwie gra "Pasiaków" wyglądała już nieco lepiej. W 49 minucie przed szansą na zdobycie gola stanął Daniel Świderski, ale jeden z defensorów zdołał wyłuskać futbolówkę. Napastnik Resovii kilkanaście minut później starał się zaskoczyć golkipera Skry strzałem  z ostrego kąta, ale Kos zdołał wybić piłkę na rzut rożny. Po stałych fragmentach gry niecelnie główkowali Kubowicz i Domoń. Pudłowali też Antkowiak i Kaliniec. Rzeszowianie zaczęli stwarzać sobie okazje bramkowe, ale ich strzały były mocno nieprzygotowane i piłka przechodziła obok celu.
W końcowych fragmentach obydwa zespoły szukały upragnionego trafienia, ale rezultat spotkania nie zmienił się do ostatniego gwizdka. Hubert Antkowiak pudłował z 13 metrów, a po chwili kontratak gospodarzy niecelnym strzałem wykończył Rumin. W doliczonym czasie gry na listę strzelców mogli też wpisać się Dziubiński, i Nocoń, ale za każdym razem swoim fachem wykazywali się bramkarze jednej i drugiej drużyny.

resoviacy.pl

2020.06.14 | Resovia Rzeszów - Górnik Łęczna 1:1 (0:0)

62' (k) Hebel - 80' Banaszak

Resovia: Zapytowski Wasiluk, Kubowicz, Zalepa , Adamski, Feret (89' Hajduk), Kaliniec (89' Domoń), Dziubiński , Hebel (73' Radulj) Krykun, Świderski (60' Antkowiak)
Górnik:
Kostrzewski, Orłowski, Baranowski, Midzierski, Leandro (77' Banaszak), Goliński (66' Lewandowski) Tymosiak, Stromecki , Cierpka (69' Śpiączka ), Stasiak (78' Turek ), Wojciechowski
Sędzia:
Gawęcki (Kielce), Widzów: mecz bez udziału publiczności

Obydwa zespoły wyszły do tego spotkania z mocnym postanowieneim zwycięstwa i od pierwszego gwizdka zgromadzona przed telewizorami publiczność (mecz transmitowała telewizja TVP3) oglądała typowy mecz walki.
Pierwszą groźną akcję rzeszowianie przeprowadzili w 38 minucie gry. Maksymilian Hebel z prawej strony boiska posłał górną piłkę w pole bramkowe, ale tam przymierzającego się do strzału głową Daniela Świderskiego, uprzedził golkiper gości.
W pierwszej połowie meczu akcji bramkowych było jak na lekarstwo, a obydwie ekipy skupiały się raczej na przerywaniu akcji rywala. Zaroiło się od fauli i już po 30 minutach gry w starciach mocno ucierpieli: Dziubiński, Zalepa i Krykun.
Na uwagę przed przerwą zasługiwały efektowne szarże Serhija Krykuna i waleczna gra Adriana Dziubińskiego. Ten ostatni dwoił się i troił na całej długości boiska, nie odstawiał nogi w walce o piłkę i kilka razy mocno odczuł starcia z defensorami Górnika.
Resoviacy starali się wyeliminować z gry czołowego strzelca "Górników" Pawła Wojciechowskiego. Zadanie to w 100% udało im się i 30 letni napastnik nie był zbyt widoczny tego dnia.
Po przerwie mecz nabrał rumieńców. W 52 minucie Serhij Krykun przedarł się lewą stroną boiska i piłka dograna na 5 metr od linii bramkowej trafiła pod nogi Szymona Fereta. Skrzydłowy Resovii zbyt długo zwlekał z decyzją na strzał lub podanie i doświadczeni defensorzy odzyskali piłkę. Była to najlepsza sytuacja bramkowa miejscowych w tym dniu.
W 62 minucie ponownie rzeszowianie zaatakowali lewą stroną boiska. Tym razem Radosław Adamski pokazała swoją szybkość, a piłka po jego dośrodkowaniu trafiła w rękę Macieja Orłowskiego. Sędzia nie zwlekał z odgwizdaniem rzutu karnego, a bramkę z "jedenastki" zapisał do swojego CV Maksymilian Hebel.
Poirytowani takim obrotem sprawy goście mocno zaatakowali i po chwili rzeszowska defensywa miała sporo pracy. W 64 minucie soczystym strzałem popisał się Aron Stasiak i Marcel Zapytowski z trudem łapał piłkę. Kilka minut póżniej bramkarz Resovii ponownie wykazał się udaną interwencją. Tym razem mocny strzał na bramkę Resovii posłał Marcin Stromecki.
Piłkarze Szymona Grabowskiego w ostatnim kwadransie zbyt łatwo oddali pole rywalom i w 80 minucie goście dopięli swego. Piłka dograna z rzutu rożnego trafiła na głowę Tomasza Midzierskiego. Mierzący blisko 200 cm wzrostu defensor Górnika był jedyną osobą na boisku, która może wygrać pojedynek główkowy z równie wysokim Sebastianem Zalepą i wyczyn ten mu się niestety udał. Trącił piłkę przed linię bramkową, a tam snajperskim nosem wykazał się Przemysław Banaszak.
Remis nie satysfakcjonował żadnego z zespołów i w końcówce obydwie ekipy mogły pokusić się o pełną pulę. W 83 minucie za głowę złapał się Szymon Feret, bo piłka po jego strzale przeszła minimalnie nad poprzeczką.
Goście odpowiedzieli główką Bartosza Śpiączki i strzałem Pawła Baranowskiego, ale i oni nie potrafili już zmienić rezultatu. Obydwa zespoły po ostatnim gwizdku schodziły do szatni z poczuciem dużego niedosytu, bo kompletu punktów szukać będą musiały w kolejnych meczach.

resoviacy.pl

2020.06.07 | Olimpia Elbląg - Resovia Rzeszów 2:1 (1:0)

22' 52' Miller - 80' Hebel

Olimpia: Madejski, Kiełtyka, Lewandowski, Wenger, Balewski,  Miller (83' Jabłoński), Kuczałek, Krasa, Demianiuk , Prytuliak (85' Ryk), Brychlik (58' Morys)
Resovia:
Daniel, Kantor (58' Wasiluk), Kubowicz , Zalepa, Geniec , Krykun (66' Dziubiński),  Kaliniec, Radulj (46' Hebel), Płatek, Feret, Antkowiak (78' Hajduk)
Sędzia:
Kaliszewski (Gdańsk), Widzów: mecz bez udziału publiczności

Fatalną formę zaprezentowali piłkarze Resovii w Elblągu, gdzie zmierzyli się z miejscową Olimpią. Schematyczna i wolna gra "Pasiaków" nie była żadnym zagrożeniem dla gospodarzy, którzy od 53 minuty grali w dziesięciu.
Rzeszowianie obudzili się z letargu dopiero w 80 minucie spotkania. Wówczas bramkę kontaktową zdobył Maksymilian Hebel. Po krótko rozegranym rzucie wolnym i wymianie piłki z Szymonem Kalińcem, rezerwowy Resovii przymierzył precyzyjnie koło słupka i po raz pierwszy zanotował trafienie dla Resovii.
23-letni wychowanek gdyńskiej Arki główkował jeszcze groźnie na bramkę Madejskiego w doliczonym czasie gry. Więcej wartych odnotowania okazji bramkowych rzeszowianie nie mieli. Na bramkę Madejskiego strzelał jeszcze w 25 minucie Sebastian Zalepa, ale jego główka po rzucie rożnym nie sprawiła większego kłopotu golkiperowi.
Miejscowi od pierwszego gwizdka wykazywali większą ochotę do gry. W ich szeregach zabrakło tego dnia najlepszego strzelca Damiana Szuprytowskiego. Scenariusz meczu starali się pisać zamiast niego dwaj doświadczeni gracze: Cezary Demianiuk i Oleksij Prytuliak. Szczególnie ten ostatni dał się mocno we znaki defensorom Resovii.
W 22 minucie miejscowi po raz pierwszy pokonali Wojciecha Daniela. Akcja Demianiuka i Kiełtyki lewą stroną boiska zakończyła się precyzyjnym dośrokowaniem w pole karne, gdzie snajperskim nosem wykazał się Michał Miller.
Resoviacy długo rozgrywali piłkę, a pod bramkę rywali starali się przedostać głównie prawą stroną boiska. Tam kilka razy mieli okazję pokazać się modzieżowcy Geniec i Feret. Ich dośrodkowania były jednak mało precyzyjne i piłka lądowała przeważnie w rękach Madejskiego.
Po przerwie wydawać się mogło, że podopieczni Szymona Grabowskiego ruszą do natarcia. To jednak gospodarze byli tego dnia konkretnejsi i w 52 minucie Miller ponownie pokonał Wojciecha Daniela.
Kilkadziesiąt sekund po drugim golu Michał Balewski wyleciał z boiska za bezpardonowy faul na Serhiju Krykunie. Mógł to być punkt zwrotny meczu i rzeszowianie zaczęli być częściej w posiadaniu piłki, ale długo nie potrafili wykorzystać przewagi. Miejscowi skutecznie rozbijali czytelne akcje "biało-czerwonych" i od czasu do czasu odgryzali się kontratakami. W 75 minucie przed szansą stanął Demianiuk, którego strzał zablokował Sebastian Zalepa.
Po bramce kontaktowej w 80 minucie rzeszowianie podkręcili w końcu tempo gry, ale na drugiego gola nie mieli pomysłu.

resoviacy.pl

2020.06.03 | Resovia Rzeszów - Błękitni Stargard 1:1 (1:0)

18' Krykun - 50' Sanocki

Resovia: Zapytowski, Geniec, Kubowicz, Domoń, Adamski, Przybecki (57' Płatek), Kaliniec, Dziubiński (63' Hebel), Radulj, Krykun, Świderski (64' Antkowiak)
Błękitni: Sasiak, Szrek, Ostrowski, Sadowski, Sitkowski, Sanocki (84' Bochnak), Krawczun , Gawron (71' Polkowski) Łysiak, Fadecki, Paczuk (78' Kompanicki)
Sędzia: Rokosz (Katowice), Widzów: mecz bez udziału publiczności

Piłkarskie rozgrywki przerwane przez epidemię wirusa SARS-Cov-2 zostały wznowione po długiej przerwie i forma obydwu zespołów byłą sporą niewiadomą.
"Mamy nad czym pracować"
- utyskiwał po dzisiejszym meczu Resovii szkoleniowiec "Pasiaków" Szymon Grabowski. W odmiennym nastroju na pomeczowej konferencji wypowiadał się trener gości Jarosław Piskorz: "Bierzemy ten remis w ciemno. Znaliśmy atuty gospodarzy i na świetnie przygotowanej murawie potrafiliśmy postawić się rywalowi z czołówki".
To było wyrównane spotkanie, w którym wynik był otwarty dla obydwu stron do ostatniego gwizdka. Już w 5 minucie spotkania Krystian Sanocki postraszył strzałem nad poprzeczką Marcela Zapytowskiego.
Golkiper Resovii radził sobie w bramce tego dnia dobrze, podobnie jak jego rywal w bramce gości - Dominik Sasiak. Obydwaj bramkarze mają 19 lat i przed nimi jeszcze sporo pracy, ale za dzisiejszy występ zebrali sporo pochwał.
Sasiak po raz pierwszy stanął na wysokości zadania w 7 minucie po główce Daniela Świderskiego i dosyć flegmatycznej dobitce Konrada Domonia.
Goście groźni byli w kontratakach i w 14 minucie po jednej z takich akcji Wojciech Fadecki był bliski pokonania golkipera Resovii. Po chwili resoviacy odpowiedzieli akcją, po której Daniel Świderski wycelował piłkę w boczną siatkę.
W 18 minucie bramkę "z niczego" zdobył Serhij Krykun. Wszędobylski skrzydłowy Resovii wykorzystał nieporozumienie bramkarza z defensorem i z ostrego kąta popisał się zaskakującym, celnym strzałem do siatki.
Wydawać się mogło, że "Pasiaki" rozkręcają się na dobre. W 27 minucie Miłosz Przybecki miał okazję pokazać swoje umiejętności, ale odważnym wyjściem uprzedził go bramkarz gości. Kilka minut później z 30 metrów uderzał na bramkę Adrian Dziubiński, a przed gwizdkiem na przerwę przed szansą stanęli jeszcze Radulj (zablokowany strzał), Kubowicz (udana interwencja Sasiaka) i Świderski (minimalnie niecelne uderzenie).
Goście odgrażali się książkowymi kontratakami. Sporo pracy miał na lewej stronie obrony Radosław Adamski, który toczył wyczerpujące pojedynki z Wojciechem Fadeckim.
Kilka minut po przerwie sprawdziło się piłkarskie przysłowie o niewykorzystanych sytuacjach i Krystian Sanocki doprowadził do wyrównania. 23-letni wychowanek Lecha Poznań z łatwością przedarł się przez defensywę Resovii i strzałem na dalszy słupek nie dał szans Zapytowskiemu na interwencję.
Rzeszowianie starali się wrócić do gry, jaką pokazali w pierwszej połowie, ale defensywa gości skutecznie radziła sobie z atakami rzeszowian. Inna sprawa, że "biało-czerwonym" gra nie do końca się układała. Podania Grzegorza Płątka nie były tak precyzyjne jak zawsze, a dośrodkowania Mateusza Geńca pozostawiały sporo do życzenia.
W 62 minucie przypomniał o sobie Daniel Świderski, który wygrał pojedynek z obrońcą, ale na przeszkodzie stanął mu po raz kolejny Sasiak. Goście nie chcieli być gorsi i po chwili Sanocki zmusił do niełatwej interwencji Zapytowskiego.
W 79 minucie meczową piłkę miał Serhij Krykun. Skrzydłowy Resovii wślizgiem starał się wbić piłkę do siatki po dośrodkowaniu Płatka, ale i tym razem Sasiak wyszedł z opresji.
W końcowych fragmentach resoviacy mocno przycisnęli. W 87 minucie Dawid Kubowicz posłał głową piłkę wzduż linii bramkowej i aż prosiło się zakończyć akcję strzałem. Niestety jego intencji nie przewidział żaden z rzeszowian.
Ostatnimi akordami tego obfitującego w okazje bramkowe meczu były strzały Kamila Radulja i Maksymiliana Hebla. Piłka jednak i tym razem nie dotarła do celu i "biało-czerwoni" w niezbyt dobrych nastrojach opuszczali plac gry.

resoviacy.pl

2020.03.07 | Bytovia Bytów - Resovia Rzeszów 1:0 (0:0)

55' Liberacki

Bytovia: Gostomski, Deleu , Bąk, Memić , Rutkowski, Ameyaw (84' Szela), Feruga (80' Giel), Lech, Zawistowski, Liberacki (76' Bielawski), Czubak
Resovia:
Zapytowski (46' Daniel), Mikulec, Zalepa
, Domoń, Kantor , Hajduk (82' Twardowski), Radulj (60' Dziubiński), Kaliniec, Krykun, Hebel, Świderski (60' Antkowiak)
Sędzia:
Ostrowski (Szczecin), Widzów: 358

W minorowych nastrojach z podróży na Kaszuby wracają piłkarze Resovii. Rzeszowianie przegrali w Bytowie z miejscowymi "Czarnymi Wilkami" 0:1.
To był wyrównany pojedynek, w którym gospodarze byli jednak konkretniejsi w wykończeniu akcji. O tym, że punkty pozostaną w Bytowie zadecydowała sytuacja z 55 minuty. Miejscowi "rozklepali" rzeszowską defensywę w polu karnym i do siatki precyzyjnym strzałem piłkę skierował Adrian Liberacki. "Pasiakom" brakowało szczęścia, bo w doliczonym czasie gry mieli trzy wyśmienite okazje do wyrównania.
Mecz zaczął się od odważnych ataków Resovii. Prawą stroną boiska kilka razy przedarł się Szymon Hajduk. Skrzydłowy Resovii już po kwadransie gry miał na koncie cztery dośrodkowania w pole karne rywali.
Po stronie gospodarzy pierwszy pokazał się Dawid Zawistowski. 35-letni wychowanek Łódzkiego Klubu Sportowego w 14 minucie meczu strzałem z dystansu starał się zaskoczyć bramkarza Resovii, ale piłka po jego uderzeniu poszybowała nad bramką.
W 16 minucie rzeszowianie mieli pierwszą dogodną okazję do zmiany rezultatu. Przed szansą stanął Serhij Krykun, który po obrocie uderzył piłkę mocno, ale prosto w Macieja Gostomskiego. 31-letni bramkarz Bytovii ma w swoim piłkarskim CV tytuł Mistrza Polski i tego dnia kilka razy udowodnił, że zna swój fach. Podobnie jak on, bez zarzutu na grząskiej murawie spisywali się doświadczeni  defensorzy Bytovii: Deleu, Bąk, Memić i Rutkowski.
W 18 minucie piłka dograna z rzutu wolnego przez Sebastiana Zalepę trafiła pod nogi Maksymiliana Hebla. Piłkarz "Pasiaków" nie zdołał jednak opanować futbolówki i z kolejnej okazji ponownie nic nie wyszło.
Po 20 minutach gry inicjatywę na boisku przejęli gospodarze. W 27 minucie mocnym strzałem z dystansu popisał się Deleu. Piłka po odbiciu od jednego z defensorów Resovii sprawiła niemało kłopotu Marcelowi Zapytowskiemu. Brazylijski obrońca dwie minuty później dośrodkował futbolówkę z prawej strony boiska, a w polu karnym efektownym szczupakiem popisał się Liberacki. Na szczęście dla "biało-czerwonych" futbolówka przeszła obok bramki.
Przed gwizdkiem na przerwę dwukrotnie w pole karne gospodarzy udało się przedrzeć Serhijowi Krykunowi. W "szesnatce" na jego drodze stawali jednak za każdym razem defensorzy: Rutkowski i Zawistowski.
Po przerwie w bramce rzeszowskiego zespołu pojawił się Wojciech Daniel, który zmienił kontuzjowanego (uraz barku) Marcela Zapytowskiego.
Rezerwowy bramkarz Resovii mógł mieć sporo pretensji do swoich kolegów z defensywy, bo w 55 minucie w łatwy sposób dali się ograć trójce bytowskich graczy. Akcję bramkową zaczął Michael Ameyaw, który zakręcił rzeszowskimi obrońcami i wycofał piłkę do stojącego przed linią pola karnego Daniela Ferugi. Pomocnik Bytovii zagrał piłkę ponownie w pole karne, a tam Adrian Liberacki pewnym strzałem zakończył koronkową akcję.
Wydawać się mogło, ze miejscowi złapali wiatr w żagle, bo już 10 minut później ponownie zakotłowało się w pod bramką gości. Tym razem Feruga uderzył piłkę w boczną siatkę bramki. Wojciech Daniel na brak zajęcia nie narzekał, bo już kilka minut później na bramkę uderzali Czubak i Liberacki.
Chwilowo pogubiony po przerwie zespół Resovii, na właściwe tory wrócił na ostatni kwadrans meczu. Resoviacy odważnie zaatakowali bramkę Bytovii, ale nie potrafili wykończyć żadnej z wielu okazji bramkowych.
W 75 minucie Adrian Dziubiński starał się zaskoczyć Gostomskiego strzałem z przewrotki. W 89 minucie na listę strzelców mógł wpisać się Mateusz Kantor, lecz nieczysto trafił w piłkę i nie zrobił większej krzywdy Gostomskiemu.
Arbiter zasygnalizował 4 minuty dodatkowego czasu gry, a resoviacy nie tracili nadziei na ratowanie wyniku. W 91 minucie piłka po soczystym strzale Szymona Kalińca wylądowała na poprzeczce, a kilkadziesiąt sekund później za głowę złapał się Adrian Dziubiński. 27-letni piłkarz Resovii znalazł się z piłką przed bramkarzem gospodarzy i w niełatwej sytuacji, gdy miał ułamek sekundy na oddanie strzału - wycelował prosto w rywala.

resoviacy.pl

2020.02.29 | Resovia Rzeszów - Gryf Wejherowo 6:0 (3:0)

20' 58' Świderski, 32' Mikulec, 45' Kaliniec, 62' Zalepa, 83' Twardowski

Resovia: Zapytowski, Kantor, Domoń, Zalepa Mikulec, Hajduk, Kaliniec, Hebel (58' Dziubiński), Radulj (65' Płatek), Krykun (65' Adamski), Świderski (65' Twardowski)
Gryf: Ferra, Kankowski
, Lisiecki, Burkhardt, Sławek, Kolus (57' Sroka), Sikorski (85' Godlewski), Goerke (63' Gęsior), Nowicki, Baranowski (75' Pek), Gabor
Sędzia: Gąsiorowski (Biała Podlaska), Widzów: 1466

Walczący o utrzymanie statusu drugoligowca zespół z Kaszub niewiele miał do powiedzenia z grającą o inne cele ekipą rzeszowskich "Pasiaków". W przerwie zimowej zespół z północy Polski opuścili kluczowi gracze: Maksymilian Hebel, Dawid Leleń i Filip Szewczyk.
Szymon Grabowski wykazał się trenerskim nosem, wystawiając do składu głodnych gry zawodników: Szymona Hajduka i Mateusza Kantora. Obydwaj piłkarze
jesienią grali niewiele, ale w dniu dzisiejszym pokazali, że warto na nich stawiać. Szkoleniowiec Resovii zdawał sobie sprawę z kadrowych kłopotów rywala i pomimo wysokiego zwycięstwa, na pomeczowej konferencji daleki był od huraoptymizmu: "Na ocenę formy mojego zespołu poczekajmy do meczu w Bytowie".
Rzeszowianie od pierwszego gwizdka podeszli do sprawy poważnie i już w 3 minucie meczu Daniel Świderski wpakował piłkę do siatki rywali. Świetnym dośrodkowaniem popisał się przy tej akcji Maksymilan Hebel, ale radość "Pasiakom" z trafienia odebrał arbiter spotkania, który odgwizdał spalonego.
Już dwie minuty później przed szansą bramkową stanął Kamil Radulj, ale piłka po jego strzale poszybowała nad bramką. W 20 minucie meczu Wiesław Ferra po raz pierwszy skapitulował po uderzeniu z półobrotu Daniela Świderskiego.
Gospodarze pomimo tego, że grali pod wiatr, nie schodzili z połowy rywali. Atakowali szeroką ławą i raz za razem piłka po dośrodkowaniach Hebla i i Krykuna sprawiała dużo problemów defensywie gości.
W 32 minucie meczu koronkowa akcja Serhija Krykuna i Rafała Mikulca zakończyła się precyzyjnym strzałem tego ostatniego. Futbolówka po odbiciu od słupka wpadła do siatki i bezradny Fera mógł tylko wzrokiem ją odprowadzić.
Spory niedosyt po tym meczu może odczuwać Daniel Świderski. Napastnik Resovii dwukrotnie trafiał tego dnia do siatki, ale w pierwszej połowie meczu zmarnował dwie "setki". W 35 minucie spudłował uderzając piłkę nogą po dośrodkowaniu Hajduka, a pięć minut później efektownym szczupakiem posłał piłkę nad bramką.
W 45 minucie Serhij Krykun zagrał piłkę do wbiegającego na 16 metr Szymona Kalińca, a ten ze stoickim spokojem wycelował tuż przy słupku i mógł odbierać gratulacje od kolegów.
Po przerwie goście ruszyli odważnie do natarcia i przez kwadrans dotrzymywali kroku "biało-czerwonym". Niewiele jednak wynikało z ich starań, bo pierwszy celny strzał na bramkę debiutującego w Resovii Zapytowskiego oddali w 56 minucie. Honor przyjezdnych starał się ratować 20-letni Oskar Sikorski, ale golkiper "Pasiaków" był na stanowisku i bez trudu wyłapał piłkę.
Rzeszowianom było ciągle mało. W 58 minucie Daniel Świderski z kilku metrów wykazał się skuteczną "dobitką", a w 62 minucie Sebastian Zalepa wyskoczył do piłki wrzuconej z autu i głową podwyższył wynik meczu na 5:0.
W 83 minucie dopiął swego również Karol Twardowski. Ambitnie walczący w polu karnym rywali rezerwowy Resovii wykorzystał podanie Szymona Hajduka i strzałem po ziemi ustalił wynik meczu na 6:0.
Rzeszowianie pokazali, że mają spore możliwości i potrafią grać nie tylko skutecznie, ale również widowiskowo.
Był to setny mecz Resovii prowadzonej przez trenera Szymon Grabowskiego. Jego bilans to 57 zwycięstw, 20 remisów i 23 porażki.

resoviacy.pl

 



 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

| ... do strony głównej |

 
© 2006 | resoviacy.pl  serwis informacyjny CWKS Resovia Rzeszów | design by