MECZE | wiosna 2020/21

  klub
strona główna
aktualności
informacje
prasa
wydarzenia
wywiady
  liga
kadra
terminarz
mecze
tabela
  historia
kronika
resoviacy
1905...
Rzeszów
artykuły
  www
e-muzeum
foto
linki
kontakt
księga gości
forum

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

2021.06.13 | GKS 1962 Jastrzębie - Resovia Rzeszów 2:1 (0:1)

53' Mróz, 87' Apolinarski - 37' (k) Kubowicz

GKS: Drazik, Słodowy (65' Skórecki), Bondarenko , Komor, Zalewski (46' Mróz), Apolinarski, Zejdler (64' Jadach)), , Ali , Niewiadomski, Rumin (90' Bojdys), , Szczepan (88' Dzida)
Resovia: Łakota, Persak, Kubowicz, Podhorin, Słaby, Kiełbasa (51' Antonik), Wasiluk, Twardowski, Hebel (63' Kuczałek), Zdybowicz (75' Demianiuk), Usarz
Sędzia: Urban (Warszawa), Widzów: 795

Porażką na Górnym Śląsku zakończyli sezon piłkarski piłkarze Radosława Mroczkowskiego. Obydwa zespoły już wcześniej zapewniły sobie utrzymanie w lidze i w meczu o pietruszkę pokazać mieli się piłkarze na dorobku - punktujący w systemie pro junior system młodzieżowcy. Szkoleniowiec Resovii do wyjściowej "jedenastki" wstawił ich aż sześciu. 
Nie była to jednak "oda do młodości" w wykonaniu "Pasiaków", bo poza Pawłem Łakotą gra młodzieży w tym spotkaniu pozostawiała wiele do życzenia.
Od pierwszego gwizdka kibice mogli oglądać otwartą grę obydwu zespołów. Gospodarze częściej utrzymywali się przy piłce i już w 14 minucie Paweł Łakota zmuszony został do interwencji. Golkiper Resovii wykazał się refleksem i wybronił strzał, ale kwadrans później miał sporo szczęścia, bo piłka po strzale Bondarenki wylądowała na poprzeczce.
Rzeszowianie zaczęli od uderzenia z dystansu Kamila Słabego i efektownej akcji Bartłomieja Kiełbasy, który ostatecznie posłał piłkę obok bramki.
W 37 minucie resoviacy mieli rzut rożny i po dośrodkowaniu nieprawidłowo powstrzymywany przez rywala był Oliver Podhorin. Arbiter słusznie dopatrzył się przewinienia i wskazał na wapno. "Jedenastkę" na bramkę zamienił pewnym uderzeniem do siatki Dawid Kubowicz, który po chwili mógł świetować swoją 7 bramkę dla Resovii efektowną przewrotką.
Po straconym golu gospodarze ruszyli do bardziej zdecydowanych ataków i już w 43 minucie przed szansą bramkową stanął Daniel Szczepan. 26-letni wychowanek Gosławia Wodzisław Śląski fatalnie przestrzelił i obydwa zespoły na przerwę zeszły przy jednobramkowym prowadzeniu gości.
Po przerwie rzeszowianie na zbyt wiele pozwlalali rywalom i już w 48 minucie w polu karnym Resovii ponownie bito na alarm. Po jednym ze strzałów na rzeszowską bramkę piłkę na linii blokował Oliver Podhorin.
W 53 minucie futbolówka wrzucona z autu trafiła na nogę Marka Mroza i rezerwowy gospodarzy przy biernej postawie rzeszowian, zdołał złożyć się do strzału i zaskoczyć Pawła Łakotę.
Stracona bramka ożywiła "biało-czerwonych", którzy starali się przenieść grę na połowę rywali. W 61 minucie soczystym strzałem przetestował golkipera gospodarzy Bartłomiej Wasiluk. Resovia dosyć łatwo traciła piłkę, ale to "biało-czerwoni" w końcowych fragmentach meczu mieli lepsze okazje do zdobycia kompletu punktów.
W 74 minucie w polu karnym faulowany był szarżujący Kamil Antonik i arbiter z Warszawy po raz drugi przyznał "Pasiakom" rzut karny. Do "jedenastki" podszedł Oliver Podhorin, ale uderzenie słowackiego obrońcy było bardzo nieudane. Piłka poszybowała dwa metry nad poprzeczką.
Po chwili rzeszowianie mieli kolejną okazję, aby sięgnąć po komplet punktów. Tym razem na czystą sytuację wychodził Antonik i również on zaprzepaścił szansę, bo nie zdołał opanować piłki.
Niewykorzystane okazje rzeszowian zemściły się w 87 minucie meczu. Daniel Szczepan zagrał piłkę do Jakuba Apolinarskiego i 22-latek z Leszna pewnym strzałem do siatki zapewnił swojej drużynie komplet punktów.
"Biało-czerwoni" zakończyli sezon na 16 miejscu pozostawiając w za soba w tabeli Zagłębie Sosnowiec i GKS Bełchatów. Bezpośredni awans do Ekstraklasy zapewniły sobie: Radomiak Radom i Bruk-Bet Nieciecza. O trzecie miejesce premiowane awansem na najwyższy szczebel rozgrywkowy rywalizować będą w barażach: GKS Tychy, Górnik Łęczna, Arka Gdynia i ŁKS Łódź.

resoviacy.pl

2021.06.05 | Resovia Rzeszów - Chrobry Głogów 1:0 (1:0)

16' Jaroch

Resovia: Łakota, Jaroch , Podhorin, Kubowicz , Adamski, Wasiluk, Šolijć, Hebel, Mikulec (58' Antonik), Wróbel (77' Zdybowicz) Usarz (63' Twardowski)
Chrobry:
Leszczyński, Niski (79' Dziąbek), Praznovsky, Bougaidis, Stolc (79' Oleksy), Ziemann (79' Ilków-Gołąb), Kolenc , Mandrysz (75' Kowalczyk ), Machaj, Piotrowski (61' Cywka), Lebedyński
Sędzia: Krztoń (Olsztyn), Widzów: 1214

"Mamy to! - krzyczeli kibice Resovii po ostatnim gwizdku kończącym mecz przedostatniej kolejki ligowej sezonu 2020/21. Rzeszowianie pokonali Chrobrego Głogów 1:0 i bez oglądania się na rezultat walczących o utrzymanie górniczych rywali z Bełchatowa i Jastrzębia Zdroju zapewnili sobie status pierwszoligowca.
To duży sukces rzeszowskiego klubu, który przez większą część rozgrywek uczył się tej ligi. Nie tylko ze względu na pandemię był to jeden z trudniejszych sezonów rozgrywkowych dla rzeszowskich "Pasiaków". Przez kłopoty z miejscem do rozgrywania meczów rzeszowianie byli traktowani jak piłkarski Kopciuszek. Dziś drużyna trenera Radosława Mroczkowskiego wykonała zadanie.
Goście starali się zmusić Resovię do głębokiej defensywy i chcieli atakować od pierwszych minut. Groźnie na bramkę Pawła Łakoty uderzali: Marcel Ziemann i Mavroudis Bougaidis. W 14 minucie Radosław Adamski wyczyścił piłkę zmierzającą do siatki po kolejnym strzale Ziemanna.
W 16 minucie rzeszowianie wyszli na prowadzenie. "Biało-czerwoni" przejęli futbolówkę w środku pola i Jakub Wróbel delegował w pole karne Bartosza Jarocha. Boczny obrońca Resovii precyzyjnym strzałem lewą nogą posłał piłkę po ziemi i po chwili mógł odbierać gratulacje od kolegów. Jak się później okazało była to jedyna bramka w tym spotkaniu.
Mecz miał spory ciężar gatunkowy, ale nie był prowadzony w dużym tempie. Częściej w posiadaniu piłki byli przyjezdni i odnieść można było wrażenie, że uśpiona prowadzeniem Resovia zbyt głęboko cofnęła się do defensywy.
Po zmianie stron przyjezdni podkręcili tempo i pod bramką Pawła Łakoty znowu kilka razy zrobiło się groźnie. W 55 minucie bramkarz Resovii fantastycznie wybronił główkę Olivera Praznovskyego.
Resovia starała się odgryzać kontratakami. W 73 minucie atomowym uderzeniem ożywił rzeszowską publiczność Maksymilian Hebel. Futbolówka z ogromną siłą trafiła w Leszczyńskiego i aż prosiło się, aby któryś z piłkarzy Resovii postarał się dobić piłkę. Lewą stroną boiska próbował szarpać Kamil Antonik. Skrzydłowy Resovii dwukrotnie ograł rywala, ale po jego dograniach w pole karne żaden z resoviaków nie zamknął akcji.
W końcowyc fragmentach meczu gospodarze znali już wynik z Bełchatowa gdzie miejscowy GKS przegrywał 0:2.
"Biało-czerwoni" jeszcze odważniej ruszyli do ataków, aby wynagrodzić dopinującą publiczność kolejnym golem. Na bramkę Leszczyńskiego  uderzali Hebel i Zdybowicz, ale bramkarz Chrobrego nie dał się zaskoczyć.
Goście też mieli coś do powiedzenia w ostatnich minutach, a najlepszą okazję zmarnował Damian Kolwaczyk. Futbolówka po uderzeniu 25-letniego napastnika trafiła jedynie w boczną siatkę. Mecz zakończył się zwycięstwem "Pasiaków", którzy po ostatnim gwizdku mogli odetchnąć z ulgą i pogratulować sobie utrzymania w 1 lidze.

resoviacy.pl

2021.05.29 | Radomiak Radom - Resovia Rzeszów 3:1 (3:1)

Radomiak Radom - Resovia Rzeszów 3:1 (3:1)
3' 45' Angielski, 21' Rossi - 5' Kiełbasa

Radomiak: Kochalski, Jakubik, Rossi, Cichocki, Abramowicz, Leandro (77' Mikita), Kaput, Karwot (73' Radecki ), Gąska (77' Sokół ), Kozak, Angielski (89' Bogusz)
Resovia: Łakota, Jaroch, Persak (69' Kubowicz), Podhorin, Adamski, Twardowski, Šolijć, Kuczałek (46' Wasiluk ), Kiełbasa (63' Antonik), Zdybowicz (46' Wróbel), Usarz (75' Hebel)
Sędzia: Sulikowski (Gdańsk), Widzów: 1022

"Pasiakom" nie udało się zwojować Radomia. Rzeszowianie w meczu 32. kolejki Fortuna 1 Ligi przegrali z kroczącym do Ekstraklasy Radomiakiem 1:3.
Trener Radosław Mroczkowski dał pograć zmiennikom, ale pamiętać musi, że "biało-czerwoni", aby nie oglądać się na wyniki GKS-u Bełchatów na finiszu rozgrywek muszą zaksięgować jeszcze chociażby punkt.
Resoviacy pierwszą bramkę stracili już w 5 minucie meczu. Piłka po wrzucie z autu i dośrodkowaniu Abramowicza trafiła na głowę Cichockiego. Golkiper Resovii zdołał odbić strzał, ale przy dobitce Angielskiego musiał już skapitulować.
Wydarzenia na boisku toczyły się w ekspresowym tempie i już 120 sekund później goście doprowadzili do wyrównania. Akcja młodzieżowców: Usarz - Twardowski - Kiełbasa, zakończyła się technicznym strzałem tego ostatniego do bramki. 19-letni były zawodnik Stali Mielec przelobował Kochalskiego i mógł odbierać gratulacje od kolegów za swoje pierwsze trafienie dla Resovii.
Rzeszowianie grali odważnie i szczególnie w pierwszej połowie mieli jeszcze okazje, aby zaskoczyć gospodarzy. Strzałami z dystansu próbowali pokonać golkipera Radomiaka: Kiełbasa i Twardowski. Piłka jednak za każdym razem miała cel.
To jednak gospodarze pokazali publiczności, kto walczy o ekstraklasę. Byli konkretniejsi w ofensywie i w 21 minucie potwierdzili swoją skutecznośc kolejnym trafieniem. Piłka dośrodkowana z rzutu rożnego przez Damiana Gąskę trafiła na głowę Raphalea Rossiego, a ten znalazł lmiejsce, aby złożyć się do strzału i z 8 metrów pokonać Pawła Łakotę.
Jeszcze przed przerwą gospodarze ułożyli spobie ten mecz kolejnym trafieniem. Po raz drugi pokazał się Karol Angielski. 25-letni wychowanek Korony Kielce fantastycznym strzałem z 25 metrów trafił precyzyjnie w okienko rzeszowskiej bramki.
Młody bramkarz Resovii skapitulował trzykrotnie w tym spotkaniu i przyznać należy, że pracy miał tego dnia sporo. W 36 minucie w świetnym stylu wybronił uderzenie Meika Karwota.
Po przerwie trener Radosław Mroczkowski wprowadził kilku doświadczonych graczy, którzy chcieli jeszcze wycisnąć coś więcej z tego spotkania. Jednak kroczący do ekstrakasy Radomiak nieprzypadkowo jest w ścisłej czołówce tabeli.
Gospodarze nie pozwalali na zbyt wiele "Pasiakom". Akcje Kamila Antonika i Jakuba Wróbla nie przynosiły zamierzonego efektu i mecz zakończył się pewnym zwycięstwem "biało-zielonych".

resoviacy.pl

2021.05.23 | Resovia Rzeszów - Korona Kielce 1:1 (0:0)

82' Podhorin - 61' Podgórski

Resovia: Łakota, Jaroch, Persak (46' Podhorin), Kubowicz, Słaby , Twardowski (69'  Šolijć) Hebel, Wasiluk , Adamski (80' Mikulec ), Zdybowicz (58' Kiełbasa), Wróbel (80' Demianiuk)
Korona: Zapytowski, Szymusik, Zebić, Szarek, Lisowski , Podgórski (73' Thiakane), Oliveira, Szpakowski (70' Petrović), Pervan, Kiełb (78' Łysiak), Łukowski
Sędzia: Złotnicki (Lublin), Widzów: 2200

W meczu 31. kolejki Fortuna 1 Ligi piłkarze Resovii zremisowali z Koroną Kielce 1:1. To spotkanie nie przypominało poprzednich, bo rozegrane było na odnowionym stadionie miejskim, przy świetle nowych jupiterów i przede wszystkim z publicznością na trybunach. Działacze Resovii chcieli dodać większy smaczek temu wydarzeniu i zaplanowali mecz o symbolicznej godzinie 19.05.
Licznie zgromadzona rzeszowska publiczność na brak emocji nie mogła narzekać, bo piłkarze obydwu zespołów stanęli na wysokości zadania i zagrali dobry mecz.
Przed jego rozpoczęciem działacze Resovii przywitali Marcela Zapytowskiego okolicznościową koszulką i  statuetką za 10. miejsce w 61. plebiscycie sportowym gazety codziennej "Nowiny". Bramkarz Korony Kielce miał duży udział w awansie Resovii do I ligi i jeśli nie jest jeszcze ze względu na młody wiek w rzeszowskim klubie legendą formatu Henryka Chruścińskiego lub Marcina Pietryki - to na pewno jest w Resovii uwielbiany. Dali temu wyraz kibice Resovii, którzy po pierwszym gwizdku zaczęli skandować nazwisko golkipera gości.
Początek meczu należał do gości, którzy zaczęli ofensywnie, ale poza rzutami rożnymi w pierwszym kwadransie nie zagrozili bramce Pawła Łakoty. Bramkarz Resovii długo czekał, aby dostać szansę zagrania w wyjściowej "jedenastce". Cierpliwość się opłaciła, bo przedstawił się rzeszowskiej widowni bardzo dobrym występem.
Rzeszowianie rozkręcali się powoli, ale ich akcje były konkretniejsze i to oni pierwsi zaczęli stwarzać sobie okazje bramkowe.
W 32 minucie po prostopadłym zagraniu Bartosza Jarocha w sytuacji sam na sam z golkiperem znalazł się Przemysław Zdybowicz. Uderzył piłkę po ziemi obok wychodzącego z bramki Zapytowskiego i po chwili mógł tylko złapać się za głowę, bo piłka wylądowała na słupku.
W 43 minucie świetną okazję miał kolejny z młodzieżowców Resovii - Karol Twardowski. Wychowanek Sandecji po rzucie wolnym Maksymiliana Hebla uderzał na bramkę, ale trafił w Przemysława Szarka.
Po przerwie rzeszowianie nie tracili rezonu i druga połowa była jeszcze ciekawsza. "Biało-czerwoni" niesieni dopingiem publiczności starali się odwdzięczyć oczekiwanym golem. Defensywa Korony nie popełniała większych błędów i resoviacy szukali swoich szans po uderzeniach z dystansu i akcjach prawą lub lewą stroną boiska.
W 58 minucie Koronie nie wyszedł rzut rożny i rzeszowianie przeprowadzili ekspresowy kontratak. Na bramkę Zapytowskiego pędziło trzech graczy w pasiastych trykotach i wydawać się mogło, że Resovia postawi kropkę nad "i", ale ponownie strzał Hebla został zablokowany.
Kilka minut później skutecznością wykazali się goście. Rzeszowianom nie wyszła pułapka ofsajdowa i do piłki posłanej przez Pervana za plecy obrońców dobiegł Podgórski. Pierwszy strzał piłkarza Korony wyciągnięty jak struna Paweł Łakota zdołał obronić, ale przy dobitce był już bez szans.
Poirytowani takim obrotem sprawy resoviacy szybko chcieli odpowiedzieć. Na bramkę gości starali się uderzać: Bartłomiej Kiełbasa, Radek, Adamski i Bartłomiej Wasiluk, ale brakowało precyzji.
W 74 minucie Jakub Wróbel zagrał piłkę do Hebla, a ten uderzył mocno z 8 metrów na bramkę i Zapytowski jakimś cudem odbił futbolówkę.
Rzeszowianie nie zwalniali tempa i 82 minucie ich starania zostały nagrodzone. Maksymilian Hebel po rzucie wolnym wycelował z odległości 30 metrów i odbitą przez Zapytowskiego piłkę dopadł Oliver Podhorin. Doświadczonemu środkowemu obrońcy Resovii wystarczył ułamek sekundy, aby skierować piłkę do siatki i doprowadzić do wyrównania. Radość rzeszowskiego zespołu była ogromna.
Podopieczni Radosława Mroczkowskiego zrobili krok do utrzymania statusu pierwszoligowców. Do zakończenia rozgrywek pozostało trzy kolejki i piłkarze rzeszowskiej "Malty", aby nie oglądać się na wyniki rywali - potrzebują jednego punktu.

resoviacy.pl

2021.05.15 | Arka Gdynia - Resovia Rzeszów 1:0 (1:0)

4' Żebrowski

Arka: Kajzer, Kasperkiewicz, Marcjanik, Memić, Danch, Letniowski (89' Ł. Wolsztyński), Hiszpański , Aleman, Siemaszko (59' Marcus), Żebrowski (80' R. Wolsztyński), Rosołek
Resovia: Dybowski (90' Łakota), Słaby, Kubowicz , Podhorin, Persak (56' Jaroch), Adamski, Wasiluk, Kuczałek (56' Wróbel), Twardowski (78' Mikulec),  Hebel, Zdybowicz (56' Usarz )
Sędzia: Marciniak (Płock), Widzów:
mecz bez udziału publiczności

Bez punktów z dalekiej Gdyni wracają piłkarze Resovii po meczu z Arką. "Biało-czerwoni" rozegrali przyzwoite spotkanie, ale dośrodkowania Maksymiliana Hebla to był zbyt mały argument do pokonania tegorocznego finalisty Pucharu Polski i głównego kandydata do awansu.
Podopieczni Radosława Mroczkowskiego dostali zabójczy cios już w 4 minucie spotkania. Koronkową akcję gospodarzy po zbyt krótkim wybiciu piłki przez Karola Dybowskiego wykończył strzałem po ziemi Mateusz Żebrowski. 25-letni napastnik gdyńskiego zespołu dostał precyzyjne podanie głową od Mateusza Letniowskiego, z łatwością wziął na plecy Jakuba Persaka i w sytuacji sam na sam z golkiperem Resovii pewnym strzałem trafił do siatki.
W rzeszowskim zespole najbardziej widoczny był Maksymilian Hebel. Bohater meczu z Widzewem jest wychowankiem gdyńskiego zespołu i jak to zwykle bywa, to jemu zależało najbardziej, aby utrzeć nosa swojemu macierzystemu klubowi.
Po raz pierwszy na bramkę Kajzera uderzał już w 10 minucie, ale nieprzygotowany strzał nie mógł przynieść zamierzonego efektu. Po kilku mnutach zaskoczyć gokipera Arki starał się Radosław Adamski, ale i jego strzał nie sprawił kłopotów bramkarzowi.
Resovia coraz częściej zaczęła przenosić grę pod bramkę gospodarzy i pojawiały się szanse na rozmontowanie gdyńskiej defensywy. Najlepszą miał Hebel w 32 minucie z rzutu wolnego. Piłka uderzona z 22 metrów skozłowała przed bramkarzem, który z trudem zdołał wybić ją na rzut rożny.
Tempo spotkania nie było zbyt duże i mecz nie obfitował w okazje bramkowe. Podopieczni trenera Dariusza Marca z wyrachowaniem starali się budować kolejną akcję bramkową, która jeszcze bardziej uspokoić miała to spotkanie. Tymczasem rzeszowianie przed przerwą poczynali sobie na boisku rywala coraz odważniej.
Drugą połowę meczu znowu zaczęli jednak niemarowo. Arki nie trzeba było zachęcać do ofensywy. Gospodarze dosyć łatwo przenosili się pod pole karne "Pasiaków" i zaraz po wznowieniu gry Maciej Rosołek stanął przed szansą wpisania się na listę strzelców. Prostopadłe podanie Letniowskiego zaskoczyło rzeszowskich obrońców, ale tym razem na posterunku był Dybowski.
W polu karnym gospodarzy bito na alarm głównie po stałych fragmentach gry i strzałach (dośrodkowaniach) Hebla. W 55 minucie po jednym z takich zagrań z piłką minął się Kamil Słaby.
Wydawać się mogło, że resoviacy mogą coś ugrać w tym spotkaniu, ale po godzinie gry zaroiło się od fauli i mecz zrobił się brzydkim widowiskiem. Niewiele dało też pojawienie się na boisku zmienników: Wróbla, Jarocha i Usarza.
Ostatnimi akcentami tego spotkania było groźne dośrodkowanie Hebla z rzutu rożnego i kontuzja Karola Dybowskiego. Golkiper Resovii w 90 minucie meczu doznał kontuzji pachwiny i na murawie pojawił się Paweł Łakota. Był to debiut 20-letniego bramkarza w meczu ligowym "biało-czerwonych".

resoviacy.pl

2021.05.09 | Resovia Rzeszów - Widzew Łódź 2:0 (1:0)

32' Hebel, 90' Zdybowicz

ResoviaDybowski, Jaroch, Podhorin, Kubowicz, Słaby, Twardowski (69' Zdybowicz), Šoljić , Wasiluk (90' Kuczałek), Hebel (69' Mikulec), Adamski , Wróbel (90' Usarz)
Widzew:
Wrąbel, Kosakiewicz
(58' Gach), Nowak, Tanżyna, Stępiński, Kun, Caique (46' Robak), Poczobut , Mucha, Ameyaw (80' Samiec-Talar), Tomczyk (84' Czubak)

Sędzia: Kiełczewski (Białystok), Widzów: mecz bez udziału publiczności

To było spotkanie z ogromnym ciężarem gatunkowym dla rzeszowskich "Pasiaków", którzy na finiszu rozgrywek muszą zbierać punkty za wszelką cenę. Widzew walczy o baraże i wiadomo było, że łatwo skóry nie odda. Wielkiego futbolu jednak w Rzeszowie nie pokazał i gospodarze odnieśli niełatwe, ale zasłużone zwycięstwo.
Początek meczu należał do piłkarzy Marcina Broniszewskiego, którzy mieli optyczną przewagę i już w 4 minucie na bramkę Karola Dybowskiego uderzał Kosakiewicz.
Resovia odpowiedziała strzałem Bartosza Jarocha, któy po dośrodkowaniu z rzutu rożnego głową starał się pokonać Wrąbla.
Od pierwszego gwizdka sporo działo się w polu karnym Resovii, gdzie z opresji starał się wychodzić golkiper gospodarzy. W 20 minucie na bramkę rzeszowian uderzał Tomczyk, a kilkadziesiąt sekund później na listę strzelców mógł wpisać się Tanżyna. Łodzianie notorycznie pudłowali, a podopieczni Radosława Mroczkowskiego starali się przetrwać napór rywali. W 28 minucie piłka wrzucona z autu trafiła do Tomczyka. 23-letni wychowanek Lecha Poznań wziął na plecy Olivera Podhorina i strzałem z obrotu ostemplował poprzeczkę.
W 32 minucie rzeszowianie wyciągnęli asa z rękawa, a był nim Maksymilan Hebel. 24-letni piłkarz Resovii perfekcyjnym strzałem z rzutu wolnego pokonał Wrąbla. Była to kopia uderzenia wychowanka Arki Gdynia z meczu przeciwko Sandecji. Tym razem piłka nie wylądowała jednak w okienku, ale po odbiciu od murawy zaskoczyła bramkarza.
Gol dodał  "Pasiakom" animuszu i to pod bramą gości kotłowało się coraz częściej. W 37 minucie lewą stroną boiska przedarł się Radosław Adamski i przed szansą stanął Kamil Słaby. Strzał defensora Resovii zdołał jednak zablokować jeden z widzewiaków.
"Spokojnie, mamy sporo czasu!" - starał się układać grę swoich podopiecznych trener Widzewa, który po przerwie wprowadził do gry Marcina Robaka. Czasu było dużo, ale z każdą kolejną minutą to "Pasiakom" gra kleiła się coraz bardziej.
W 71 minucie Patryk Stępiński faulował w polu karnym szarżującego Adamskiego i arbiter odgwizdał rzut karny. Do "jedenastki" podszedł Jakub Wróbel, któy uderzył precyzyjnie obok słupka, ale Wrąbel wyczuł intencje napastnika Resovii i śwetną interwencją wybronił strzał.
Wydawać się mogło, że ta sytuacja wprawi Resovię w kłopoty. Widzew mocno zaatakował, ale rzeszowska defensywa nie pękała. W 81 minucie ponownie przed szansą stanął Wróbel. Tym razem golkiper Widzewa ratował sytuację wyjściem z bramki.
Końcówka meczu należała do gospodarzy, którzy nie dali się zagonić do defensywy. Resovia utrzymywała grę na połowie rywali, a niezmordowany Radosław Adamski żądlił przyjezdnych swoimi ułańskimi szarżami. W 90 minucie "Rado" ruszył lewą stroną boiska i w odpowiednim momencie zagrał do Przemysława Zdybowicza. Napastnik Resovii znalazł lukę w defensywie Widzewa i strzałem po ziemi ustalił wynik meczu na 2:0.

resoviacy.pl

2021.05.02 | Resovia Rzeszów - GKS Bełchatów 1:3 (1:2)

6' Adamski - 7' Bartków, 14' Flaszka, 77' (sam.) Podhorin

ResoviaDybowski, Jaroch, Persak, Podhorin , Słaby (59' Twardowski), Mikulec (46' Radulj), Šoljic, Kuczałek (59' Zdybowicz), Hebel (46' Demianiuk), Adamski, Wróbel  (80' Usarz)
GKS:
Niżnik, Sierczyński, Bartków
, Zalepa, Szymorek , Laskowski (78' Koziara), Pawlik , Gancarczyk , Flaszka (78' Ryszka), Grzelak (64' Żurek), Šabala (64' Mas)

Sędzia: Myć (Lublin), Widzów: mecz bez udziału publiczności

"Życie to są chwile, chwile, tak ulote jak motyle..."- rozbrzemiawał refren piosenki Zenona Martyniuka z szatni GKS-u Bełchatów po niedzielnym spotkaniu z Resovią. Outsider ligowej tabeli miał powody do radości, bo znokautował w Rzeszowie Resovię, która margines błędu w walce o utrzymanie statusu pierwszoligowca ma już bardzo mały. To brzydkie spotkanie rzeszowianie mogli ułożyć pod siebie, bo po bramce Radosława Adamskiego prowadzili 1:0.
Skrzydłowy Resovii w 6 minucie meczu dostał podanie "z klepy" w pole karne od Jakuba Wróbla i pomimo starań Sebastiana Zalepy i jego dwóch kolegów z defensywy - wbił piłkę do siatki z kilku metrów.
Radość rzeszowskiego zespołu nie trwała jednak długo. Kilkadziesiąt sekund później piłka wrzucona z 35 metrów z rzutu wolnego trafiła na głowę
niepilnowanego w polu karnym Mateusza Bartkówa i Karol Dybowski po raz pierwszy wyjmował piłkę z siatki.
Rzeszowianie częściej byli przy piłce, atakowali odważnie bramkę Niżnika i już w 10 minucie przed szansą na kolejną zmianę rezultatu stanął Jakub Wróbel. Napastnik Resovii posłał jednak piłkę nieznacznie obok celu.
Kilka minut później znowu bito na alarm w polu karnym bełchatowian. Tym razem Maksymilian Hebel uderzał z rzutu wolnego, a Niżnik nie bez problemów, piąstkował piłkę.
Nie minął kwadrans meczu, a goście odgryźli się drugą akcją, która ponownie zakończyła się katastrofą w defensywie "Pasiaków". Z lewego narożnika pola karnego uderzał na bramkę Mikołaj Grzelak i Karol Dybowski zdołał odbić futbolówkę przed siebie. Do piłki ruszył Dawid Flaszka, który dostawił nogę i wykończył akcję golem.
W kolejnych minutach meczu grę prowadzili resoviacy i wszystkie statystyki meczowe wskazywały na ich przewagę. Marne to jednak pocieszenie, bo przyjezdni łatwo rozbijali zapędy ofensywne "biało-czerwonych". W 28 minucie piłka po strzale głową Wróbla nieznacznie minęła cel, a pięc minut później Jakub Persak (podobnie jak w Nowym Sączu) z 4 metrów trafił futbolówką prosto w bramkarza.
Po 40 minutach gry mecz przeistoczył się w brzydką wojnę psychologiczną, w którą zawodnicy chcieli wciągnąć arbitra. Mnożyły się faule po obu stronach i gra na czas w wykonaniu golkipera gości. Bełchatowianie za wszelką cenę chcieli zejść na przerwę z korzystnym rezultatem.
W przerwie trener Radosław Mroczkowski dokonał dwóch zmian, wprowadzając na murawę Cezarego Demianiuka i Kamila Radulja. Ten ostatni już w 47 miinucie miał świetną okazję, aby odmienić losy tego meczu. Atomowe uderzenie rozgrywającego Resovii jakimś cudem wybronił jednak Niżnik.
Resoviacy prowadzili atak pozycyjny, a przyjezdni starali się odpowiadać kontratakami. W 55 minucie jedna z takich akcji omal nie zakończyła się kolejnym golem. Wracający do defensywy Jakub Persak pośliznął się na błotnistej nawierzchni i  Dawid Flaszka znalazł się sam na sam z Dybowskim. 24-letni pomocnik GKS-u pośpieszył się jednak ze strzałem i futbolówka wylądowała na bocznej siatce bramki.
Rzeszowianie atakowali głównie lewą stroną boiska. Tam sporo do powiedzenia mieli Adamski z Demianiukiem. Ten drugi w 67 minucie posłał mocną piłkę wzdłuż linii bramkowej, ale żaden z jego kolegów nie zdołał zamknąć akcji.
W 77 minucie goście przeprowadzili kolejną kontrę. Maciej Mas dośrodkował piłkę z prawej strony, a Olivier Podhorin starał się ją wybić. Powracający po kontuzji do gry słowacki obrońca zrobił to na tyle niefortunnie, że futbolówka rykosztem wpadła do siatki pomiędzy Karolem Dybowskim, a słupkiem.
W końcowych fragmentach meczu siłę ofensywną "Pasiaków" stanowiła trójka młodzieżowców: Twardowski, Zdybowicz i Usarz. Rzeszowianie nadal starali się atakować bramkę Niżnika, ale było w tym wszystkim sporo chaosu i golkiper GKS-u kontrolował sytuację.

resoviacy.pl

2021.04.28 | Sandecja Nowy Sącz - Resovia Rzeszów 1:1 (0:0)

81' Piter-Bučko - 84' Hebel

Sandecja: Tokarz, Danek, Boczek, Piter-Bučko , Dziwniel , Błanik (57' Chmiel), Walski , Hajda, Šovšić, Ogorzały (81' Małkowski), Rubio (58' Victor,90' Szufryn)
Resovia:
Dybowski, Mikulec (85' Feret), Persak, Kubowicz , Adamski, Twardowski, Wasiluk , Kuczałek, Hebel (89' Radulj), Demianiuk (85' Kiełbasa), Wróbel (72' Zdybowicz)
Sędzia:
Tarnowski (Wrocław),  Widzów: mecz bez udziału publiczności

Wyściskany i wycałowany przez kolegów z zespołu schodził do szatni po końcowym gwizdku Maksymilian Hebel, który zapewnił "Pasiakom" dopisanie punktu w tabeli.
Do Nowego Sącza podopieczni Radosława Mroczkowskiego jechali nie bez obaw, bo seria meczów bez porażki w wykonaniu Sandecji może robić duże wrażenie. Dodatkowo szkoleniowiec Resovii musiał sporo główkować, aby ustawić rozsypaną przez kontuzje i kartki defensywę. Dla Radosława Mroczkowskiego zapewne nie był to zwykły mecz. Jeszcze niedawno wprowadził zespół Sandecji do ekstraklasy, a w szerokiej kadrze gospodarzy można było się dopatrzyć aż siedmiu piłkarzy, których wówczas prowadził.
Rzeszowianie nie utyskiwali na kadrowe problemy i podeszli do spotkania mocno skoncentrowani. Po raz kolejny okazało się, że kłopoty w Resovii napędzają zespół. "Biało-czerwoni" zaprezentowali się w Nowym Sączu bardzo dobrze. W pierwszej połowie byli zespołem groźniejszym, a po przerwie pomimo gry w osłabieniu wyszli z tarapatów.
Pierwszą szansę na zdobycie bramki goście mieli już w 10 minucie. Cezary Demianiuk strzałem po ziemi skierował piłkę precyzyjnie obok słupka i wyciągnięty jak struna Tokarz z trudem wybił futbolówkę na rzut rożny.
Nie było to spotkanie, w którym pierwszoligowcy narzuciliby jakieś duże tempo gry. Obydwa zespoły grały dosyć spokojnie i obydwa zespoły starały się skrupulatnie budować akcję bramkową.
W 16 minucie wymusić na arbitrze rzut karny starał się Wojciech Hajda. Sędzia jednak nie dał się oszukać, ale nie pokazał też kartonika kombinującemu 20-latkowi.
Kilka minut później "setkę" miał Jakub Persak. Środkowy obrońca Resovii nie spodziewał się, że piłka po dośrodkowaniu z rzutu rożnego spadnie pod jego nogi i z okazji strzeleckiej zrobił raczej podanie do bramkarza. To była najlepsza okazja rzeszowskiego zespołu w tym meczu. Piłkarze Dariusza Dudka odpowiedzieli groźnym uderzeniem Hajdy. W tej sytuacji instynktem bramkarza wykazał się Karol Dybowski.
Przed gwizdkiem na przerwę gospodarze nie stworzyli sobie większej okazji do pokonania golkipera Resovii, natomiast "biało-czerwoni" zmuszali do pracy 20-letniego bramkarza Sandecji. Na jego bramkę uderzali jeszcze Wróbel i Adamski.
Druga połowa spotkania zaczęła się dosyć niemrawo w wykonaniu gości. Nowosądecki zespół zamknął "Pasiaków" na ich połowie i wykorzystywał całą szerokość boiska, aby znaleźć dziurę w rzeszowskiej defensywie.
Przełomowym momentem meczu okazała się 62 minuta. Piłka dośrodkowana z rzutu rożnego trafiła do Dawida Kubowicza i środkowy obrońca Resovii strzałem z przewrotki starał się wpisać na listę strzelców. Przy okazji poturbował Daniela Chmiela i arbiter za niebezpieczne zagranie ukarał stopera Resovii żółtą kartką. Piłkarz Resovii miał już na koncie kartonik i przedwcześnie musiał opuścić plac gry.
Grająca w przewadze Sandecja poczuła się bardzo pewnie i zmuszała rzeszowian do pozostania w okopach przed własnym polem karnym. Coraz więcej pracy miał Karol Dybowski, który dwoił się i troił, aby zachować czyste konto bramkowe. To bramkarzowi Resovii koledzy z zespołu zawdzięczają, że w 77 minucie nie padła bramka po strzale portugalskiego napastnika Rafaela Victora.
Jednak w 81 minucie miejscowi osiągnęli cel. Bramkarz Resovii zbyt krótko piąstkował piłkę po dośrodkowaniau z rzutu rożnego i futbolówka skozłowała w okolicach linii bramkowej. Tam głową starał się ją wbić do bramki Adrian Danek, a na przeszkodzie stanęli mu Cezary Demianiuk i Przemysław Zdybowicz. W ogromnym zamieszaniu najwięcej wyrachowania zachował Michal Piter-Bučko. 35-letni obrońca ze Słowacji wsadził nogę i z odległości metra wcisnął piłkę do bramki pomiędzy nogami kotłujących się rzeszowskich obrońców.
Wydawało się, że Resovia nie będzie w stanie podnieść się po tak straconym golu, jednak w 84 minucie Maksymilian Hebel zdobył bramkę z gatunku "stadiony świata!".
W okolicach linii bocznej pola karnego faulowany był Rafał Mikulec i do rzutu wolnego podszedł wychowanek gdyńskiej Arki. Piłka uderzona z chirurgiczną precyzją i atomową mocą wylądowała idealnie w okienku bramki i zaskoczony Szymon Tokarz mógł tylko złapać się za słupek. Radość rzeszowskich piłkarzy była ogromna.

Ostatecznie mecz zakończył się podziałem punktów, ale biorąc pod uwagę wydarzenia boiskowe remis może mieć dla rzeszowian smak zwycięstwa.

resoviacy.pl

2021.04.17 | Resovia Rzeszów - Zagłębie Sosnowiec 1:2 (1:1)

11' Kubowicz - 32' Ambrosiewicz, 84' Mišak

Resovia: Dybowski, Jaroch , Marković , Kubowicz , Adamski, Mikulec (74' Kiełbasa), Šolijć , Wasiluk (46' Kuczałek), Demianiuk (58' Antonik), Twardowski (58' Zdybowicz), Wróbel (88' Usarz)
Zagłębie: Frankowski, Turzyniecki, Duriška, Polczak, Gojny Seedorf (82' Pisarek), Masłowski (87' Radkowski), Korzeniecki (72' Karbowy), Ambrosiewicz, Mišak , Sobczak
Sędzia: Opaliński (Legnica), Widzów: mecz bez udziału publiczności

Po serii meczów bez porażki podopieczni Radosława Mroczkowskiego przegrali ważne spotkanie z sąsiadującym w tabeli sosnowieckim Zagłębiem i można powiedzieć, że ciągle balansują nad przepaścią.
Początek meczu należał do "Pasiaków", którzy pressingiem narzucili na boisku swoje warunki gry. W 11 minucie przewagę rzeszowskiego zespołu udokumentował golem Dawid Kubowicz. Środkowy obrońca Resovii wykorzystał dośrodkowanie z rzutu wolnego i głową pokonał Frankowskiego.
Jednak po kwadransiee z gospodarzy uszło powietrze i do głosu zaczęli dochodzić przyjezdni. Z każdą kolejną minutą piłkarze Kazimierza Moskala coraz pewniej poczynali sobie na murawie rzeszowskiego stadionu.
W 23 minucie Radosław Adamski zdołał zablokować groźny strzał Quentina Seedorfa, a po chwili 20-letni bratanek legendarnego gracza Milanu Clarensa Seedorfa uruchomił Patrika Misaka i tylko dzięki świetnej interwencji Dybowskiego rzeszowianie nie stracili bramki.
Resoviacy grali tego dnia bardzo chimerycznie, starali się przenosić grę na połowę rywali, ale osamotniony w ofensywie Jakub Wróbel był skrupulatnie pilnowany przez desfensorów Zagłębia. W 32 minucie sosnowiczanie doprowadzili do wyrównania i przyznać należy, że gola czuć było od kilku dobrych minut. Nikolas Korzeniecki podał piłkę do Macieja Ambroisewicza i aż prosiło się, aby któryś z piłkarzy Resovii doskoczył do rywala. W okolicach był i Karol Twardowski i Bartłomiej Wasiluk, ale niestety 22-letni pomocnik Zagłębia miał sporo czasu i miejsca, aby oddać soczysty strzał na bramkę, a piłka po otarciu od jednego z graczy Resovii zakoczyła golkipera "Pasiaków" i wpadła do siatki.
Przyjezdni zaczęli rozkręcać się na dobre i w 39 minucie mieli okazję, aby wyjść na prowadzenie. Dawid Kubowicz faulował Szymona Sobczaka przed linią pola karnego i Karol Dybowski sporo napracował się, aby przygotować rzeszowski mur. Uderzenie ze stałego fragmentu gry na szczęście dla gospodarzy było na tyle lekkie, że golkiper zdołał ratować sytuację.
Po przerwie do natarcia ruszyli rzeszowianie, ale ich akcje były chaotyczne i wielkiego zagrożenia w polu karnym Zagłębia nie było. Szkoleniowiec rzeszowskiego zespołu posyłał do gry zmienników, którzy mieli sprawić, że gra zacznie się kleić. Jednak żaden z piłkarzy rezerwowych nie zapisał się w historii tego meczu. "Biało-czerwoni" naciskali, ale nie potrafili sobie stworzyc klarownej sytuacji. Uderzenia na bramkę były blokowane przez defensorów Zagłębia, a dośrodkowania skrzydłowych nie stanowiły większego zagrożenia dla sosnowiczan.
W 84 minucie goście sięgnęli po komplet punktów. Pojedynek główkowy przegrał w środkowych rejonach boiska Josip Šolijć i Szymon Sobczak miał sporo miejsca, aby precyzyjnie rozegrać akcję meczu. Piłka dograna w boczne rejony pola karnego trafiła do Patrika Misaka i zanim rzeszowska defensywa zdążyła ustawić szyki -futbolówka po odbiciu od nóg Dybowskiego, zatrzepotała w siatce.
Resoviacy starali jeszcze coś wskórać w tym meczu i w 88 minucie na murawie pojawił się debiutujący w zespole seniorów Sebastian Usarz. 19-letni wychowanek Tarnovii to jednak ciągle melodia przyszłości i nie miał zbyt wiele czasu, aby zapoznać się z realiami pierwszoligowej piłki. Dwukrotnie został dosyć bezpardonowo potraktowany przez rywali.
Ostatnim akcentem spotkania była druga żółta kartka dla stopera Resovii Nemanji Markovića. Środkowy obrońca opuścił plac gry przed czasem, ale nie miało to już większego znaczenia w tym spotkaniu.

resoviacy.pl

2021.04.17 | Resovia Rzeszów - Stomil Olsztyn 1:0 (0:0)

85' Jaroch

Resovia: Dybowski, Jaroch , Marković, Kubowicz, Słaby, Mikulec (70' Antonik), Šolijć, Wasiluk (70' Hebel), Adamski (58' Demianiuk), Twardowski (58' Kiełbasa), Wróbel (83' Zdybowicz)
Stomil:
Leszczyński, Bucholc, Byrtek , Remisz, Carolina, Sierant, Van Huffel , Skrzypczak (80' Tecław), Łuczak, Szramka (46' Szczutowski), Mysiorski (69' Kuświk)
Sędzia:
Malec (Łódź), Widzów: mecz bez udziału publiczności

Bardzo ważne punkty zdobyli podopieczni Radosława Mroczkowskiego, którzy pokonali 1:0 sąsiadujący w tabeli Stomil Olsztyn. Był to kolejny trudny mecz dla "biało-czerwonych", ale rzeszowianie zdali kolejny egazmin i zanotowali czwarte wiosenne zwycięstwo. Bramkę na wagę wygranej zdobył w 85 minucie strzałem z rzutu wolnego Bartłomiej Jaroch.
Kilkudniowe opady śniegu i deszczu sprawiły, że murawa na stadionie przy ul. Wyspiańskiego była w dużej części pokryta wodą i planowano rozegranie meczu na bocznym boisku ze sztuczną nawierzchnią. Działacze Resovii stanęli jednak na wysokości zadania i podjęli wyzwanie przygotowania nawierzchni. Przy użyciu sprzętu i dzięki pracy ochotników udało się stworzyć piłkarzom warunki do gry.Murawa była nadal grząska i wiadomo było, że będzie to mecz walki i determinacji.
W pierwszym kwadransie nie było jednak dużego tempa. Pierwsi groźną sytuację stworzyli sobie przyjezdni. W 15 minucie na bramkę Karola Dybowskiego uderzał Jakub Mysiorski, ale golkiper Resovii zdołał wybić futbolówkę. "Więcej życia..." - pobudzał szkoleniowiec "Pasiaków" swoich podopiecznych. Pierwszy rozbudził się Jakub Wróbel. Snajper Resovii w polu karnym sprytnie piętą zagrał piłkę do Radosława Adamskiego i 28- letni skrzydłowy jeśli nie miał "setki", to na pewno stanął przed szansą bramkową. Niestety uderzenie z 10 metrów nie było, na tyle udane, aby pewnie czujący się w bramce Michał Leszczyński dał się zaskoczyć.
W 31 minucie Rafał Mikulec faulował przed szesnastką Juricha Carolinę i do stałego fragmentu podszedł Wojciech Łuczak. 31-letni były piłkarz holenderskiego Willem II Tilburg był etatowym wykonawcą rzutów wolnych i to po jego zagraniach robiło się zamieszanie w polu karnym gospodarzy. Tym razem zdecydował się na uderzenie i piłka wylądowała na poprzeczce.
Przed gwizdkiem na przerwę w starciu z Leszczyńskim padł na murawę Karol Twardowski. Napastnik Resovii mocno gestykulując domagał się rzutu karnego, ale arbiter nie dał się namówić na "jedenastkę" i zaprosił tylko obydwa zespoły na przerwę.
Po zmianie stron częściej przy piłce byli rzeszowianie. Przyjezdni czuli się w defensywie bardzo pewnie i wpuszczali "Pasiaków" na swoją połowę. W odpowiednich momentach Sam van Huffel uruchamiał groźne kontrataki.
W 61 minucie z ulgą odetchnąć mógł golkiper Stomilu, bo świetną okazję miał Jakub Wróbel. Napastnik Resovii dostał piłkę od Cezarego Demianiuka i na 5 metrze zdołał się obrócić do strzału. Stracił jednak równowagę i nieczysto trafona piłka wylądowała w rękawicach bramkarskich Leszczyńskiego. Kilka minut później piłkę stracił atakujący Bartłomiej Wasiluk i gorąco zrobiło się pod bramką Resovii. Bramkarskim fachem tym razem wykazał się Karol Dybowski.
W końcowych fragmentach spotkania szkoleniowiec Resovii podjął ryzyko, wprowadzając do gry ofensywnych graczy. Na boisku pojawili się głodni gry: Demianiuk, Kiełbasa, Antonik i Hebel.
"Biało-czerwoni" podkręcili tempo i to do nich należało ostatnie 25 minut. Akcje rzeszowian były rozbijane przez olsztyńską defensywę i gospodarze swoich szans zaczęli szukać w stałych fragmentach gry.
W 76 strzał Maksymiliana Hebla golkiper gości zdołał obronić, a dobitka Bartłomieja Kiełbasy była minimalnie niecelna. Czasu było coraz mniej, ale resoviacy zaczęli się rozkręcać i wzajemnie motywować do jeszcze większego zaangażowania.
W 85 minucie przy narożniku pola karnego faulowany był Przemysław Zdybowicz i golkiper gości wysłał do muru trzech kolegów z zespołu. Do rzutu wolnego podszedł Bartłomiej Jaroch i wszyscy spodziewali się dośrodkowania. Egzekutor sprytnym strzałem nad murem zaskoczył wszystkich i spóźniony z reakcją Leszczyński zdołał tylko wpaść z piłką do siatki. 
Radość ubłoconych piłkarzy Resovii ze strzelonej bramki była tak wielka, że gratululować strzelcowi pobiegli w okolice bocznego boiska.
Zdobyta bramka pokrzyżowała plany olsztynian, którzy do 85 minuty sprawiali wrażenie zadowolonych z remisu. W ostatnich pięciu minutach meczu to im zaczęło się spieszyć, ale nie zagrozili już rzeszowskiej bramce.

resoviacy.pl

2021.04.10 | Resovia Rzeszów - ŁKS Łódź 1:0 (0:0)

57' Wróbel

Resovia: Dybowski, Jaroch, Podhorin, Kubowicz, Słaby, Mikulec (81' Antonik), Šolijć , Wasiluk, Adamski (66' Demianiuk) Zdybowicz (54' Twardowski ), Wróbel (81' Hebel)
ŁKS:
Malarz, Nawotka (46' Rozwandowicz), Dąbrowski, Sobociński, Marciniak , Pirulo, Tosik, Trąbka (62' Ricardinho), Rygaard, Klimczak (72' Sekulski ), Januczkowicz (62' Sajdak)
Sędzia:
Wajda (Żywiec), Widzów: mecz bez udziału publiczności

40 lat czekali działacze Resovii, aby podjąć na własnym stadionie Łódzki Klub Sportowy. Rzeszowianie po raz ostatni gościli "Rycerzy Wiosny" 13 maja 1981 r. "Biało-czerwoni" w składzie z... Pawiłowskim, Domarskim, Ostalczykiem i Siekierynem, pokonali wówczas łodzian 3:2, a zwycięstwo pozwoliło im zakwalifikować się do półfiału Pucharu Polski. Radość sympatyków Resovii została wówczas jednak popsuta doniesieniami z Rzymu, bo jak wspominają starsi kibice - po ostatnim gwizdku dotarła do Rzeszowa informacja o zamachu na papieża Jana Pawła II.
Dziś w Rzeszowie ŁKS został pokonany po raz kolejny, dzięki bramce zdobytej przez Jakuba Wróbla, który obecny sezon zaczynał jako piłkarz łódzkiego klubu.
Podopieczni Ireneusza Mamrota byli faworytami tego spotkania, ale do meczu podeszli chyba zbyt rozluźnieni. Rzeszowianie od pierwszego gwizdka przejawiali ogromną chęć do gry i wolę walki. W pierwszej połowie spotkania wyróżniającymi się postaciami tego spotkania byli boczni pomocnicy Resovii: Rafał Mikulec i Radosław Adamski, którzy wygrywali większość pojedynków z rywalami. "Biało-czerwoni" jeszcze przed przerwą zaskoczyli rywali odważną ofensywną grę i przy odrobinie szczęścia mogli pokusić się o pokonanie Arkadiusza Malarza.
W 19 minucie piłka po główce Adamskiego wylądowała na poprzeczce i był to sygnał dla przyjezdnych, że warto zabrać się do roboty. Gra jednak nie bardzo kleiła się kandydatowi do awansu, a tymczasem resoviacy prostymi środkami poczynali sobie na boisku coraz odważniej.
Po główce Dawida Kubowicza ożywiła się ławka trenerska "Pasiaków", bo wydawać się mogło, że piłka minęła linię bramkową. Doświadczony bramkarz ŁKS-u zdołał wybić futbolówkę, ale gospodarze domagali się uznania bramki. Sędziowie nie przerwali gry i obydwa zespoły schodziły na przerwę przy bezbramkowym remisie.
Druga połowa zaczęła się od rzutu rożnego dla łodzian wykończonego niecelnym uderzeniem  Jana Sobocińskiego.
Później ponownie do głosu doszli piłkarze Radosława Mroczkowskiego. Rzeszowianie atakowali prawą i lewą stroną boiska, ale osamotniony w przodzie Jakub Wróbel był skrupulatnie pilnowany przez defensorów. W 57 minucie dostał wsparcie kolegów i jak rasowy snajper wykończył koronkową akcje "Pasiaków".
Wszystko zaczęło się od wymiany podań pomiędzy Radkiem Adamskim i Kamilem Słabym, a piłka dorzucona przez tego pierwszego na bliższy słupek - trafiła idealnie na głowę wbiegającego między trzech rywali Wróbla. Napastnik Resovii wcale nie miał łatwej sytuacji, dostawił głowę i po chwili mógł odbierać gratulacje od kolegów z zespołu.
Po godzinie gry rzeszowianie zbyt głęboko się cofnęłi i akcje faworyzowanych przed meczem łodzian były coraz groźniejsze. Najlepszą okazję do wyrównania miał Pirulo. 28-letni hiszpański pomocnik wycelował z rzutu wolnego w poprzeczkę. Poźniej z celnie uderzał Przemysław Sajdak i z przewrotki starał się jeszcze ratować wynik Ricardinho, ale defensywa Resovii do końca stanowiła monolit.
Gospodarze starali się jeszcze odgryzać kontratakami, a główną rolę w wypracowaniu kolejnych okazji bramkowych mieli pełnić zmiennicy: Hebel, Demianiuk i Antonik. Żaden z nich nie miał okazji do podwyższenia rezultatu, ale jednobramkowe zwycięstwo "Pasiaków" uznać można za w pełni zasłużone.

resoviacy.pl

2021.04.03 | Resovia Rzeszów - Odra Opole 1:1 (0:1)

70' Kubowicz - 40' (sam.) Kubowicz

Resovia: Dybowski, Marković (61' Adamski), Podhorin, Kubowicz, Słaby, Jaroch, Šolijć , Kuczałek (46' Wasiluk ), Mikulec, Twardowski (46' Zdybowicz), Wróbel
Odra:
Kucht, Mikinić, Żemło, Wypych, Matuszewski, Nowak (74' Gancarczyk), Trojak
, Drewniak, Niziołek (82' Kort), Janus, Czapliński (74' Piech)
Sędzia:
Małyszek (Lublin),
Widzów: mecz bez udziału publiczności

Świąteczny mecz "Pasiaków" z Odrą Opole zakończył się podziałem punktów. Obydwa zespoły schodziły z boiska po ostatnim gwizdku ze sporym niedosytem, bo spotkanie miało dwa oblicza i zarówno jedni, jaki i drudzy mogli sięgnąć po pełną pulę. Emocje w tym meczu zapewnił środkowy obrońca Resovii Dawid Kubowicz, który zaliczył "swojaka", aby po przerwie się zrehabilitować i zapewnić "Pasiakom" punkt.
Z pierwszej połowy bardziej zadowoleni mogą być goście. Zaskoczyli rzeszowian szybką i agresywną grą. Najwięcej działo się w bocznych rejonach boiska. Tam sporo pracy mieli boczni pomocnicy Resovii: Rafał Mikulec i gościnnie w występujący w tej roli Bartosz Jaroch.
Pierwsi zaatakowali przyjezdni i już w 7 minucie Karol Dybowski miał sporo szczęścia, bo piłka po woleju Szymona Drewniaka wylądowała na słupku. Kilka minut później strzałem w słupek odpowiedział Jakub Wróbel. Futbolówka tego dnia wyjątkowo często trafiała w aluminiową część bramki. W 21 minucie szczęścia nie miał Rafał Niziołek, bo i on poszedł śladem poprzedników.
W 40 minucie futbolówka dośrodkowana z lewej strony boiska trafiła w pole karne na nogę Dawida Kubowicza. Stojący przodem do swojej bramki defensor "Pasiaków" starał się wybić futbolówkę i z 6 metrów dosyć niefortunnie wpakował ją do własnej bramki.
Przed gwizdkiem na przerwę starał się ratować rezultat jeszcze Bartosz Jaroch, ale jego uderzenie zdołał zablokować jeden z rywali. Po chwili mocno pudłował Karol Twardowski.
Druga połowa była dużo lepsza w wykonaniu piłkarzy Radosława Mroczkowskiego. Rzeszowianie naciskali coraz mocniej i w 63 minucie bramkę ostemplował Bartosz Jaroch. Tym razem futbolówka uderzona z 22 metrów trafiła nie w słupek, a w poprzeczkę. Kilka minut później groźnie z rzutu wolnego uderzał pracujący na całym boisku Jakub Wróbel.
W 70 minucie rzeszowianie dopięli swego. Po rzucie rożnym piłkę do Rafała Mikulca dograł Josip Šolijć, a skrzydłowy "Pasiaków" spod linii końcowej dośrodkował futbolówkę wzdłuż bramki. W polu bramkowym jak rasowy snajper akcję zamknął Dawid Kubowicz, który soczystym uderzeniem do siatki zrehabilitował się za kiks z pierwszej połowy.
Resoviacy odetchnęli z ulgą i końcówka meczu należała do nich. W 79 minucie przed szansą stanął Rafał Mikulec, ale trafił w boczną siatkę. Ostatnim akcentem spotkania były strzały Jarocha i Adamskego, ale i oni nie mieli tego dnia szczęścia.
Resoviacy opuszczali plac gry w niezbyt świątecznych nastrojach, bo ich sytuacja w tabeli nadal jest bardzo niepokojąca.

resoviacy.pl

2021.03.27 | Resovia Rzeszów - GKS Tychy 0:0

Resovia: Dybowski, Jaroch, Podhorin, Kubowicz,  Słaby,  Mikulec, Šolijć, Wasiluk, Adamski (66' Demianiuk), Twardowski (70' Kiełbasa), Wróbel
GKS Tychy:
Jałocha, Mańka, Sołowiej, Szymura, Szeliga, Kargulewicz (66' Piątek ), Paprzycki, Żytek, Steblecki (66' Lewicki), Biel (83' Moneta) Nowak
Sędzia: Kiełczewski (Białystok), Widzów: mecz bez udziału publiczności

Bezbramkowy remis w pojedynku "Pasiaków" z tyskim GKS-em nie zadowalał żadnego z zespołów. To było spotkanie bez historii, obfitujące w wyrachowanie i walkę na boisku, ale z deficytem bramkowych sytuacji.
Przed meczem podopieczni Artura Derbina zapowiadali, że spodziewają się w Rzeszowie ciężkiej przeprawy, ale głównie obawiają się stałych fragmentów gry i stanu murawy. Początek meczu należał do nich, bo rzeszowianie weszli w to spotkanie dosyć niemrawo. Jednak w 9 minucie Rafał Mikulec strzałem po ziemi umieścił piłkę w siatce. Wcześniej piłkę wywalczył Karol Twardowski, ale jego podanie było o ułamek sekundy spóźnione i arbiter odgwizdał pozycję spaloną. Skrzydłowy Resovii nie protestował, a po chwili to w polu karnym Resovii bito na alarm.
W 21 minucie rzeszowianie mieli sporo szczęścia, bo piłka po mocnym woleju Bartosza Biela wylądowała na poprzeczce. Rzeszowianie częściej byli przy piłce, ale grali wolno i czytelnie. Jeszcze przed przerwą dwukrotnie tyszanie zdołali postraszyć rzeszowską defensywę po akcjach skrzydłami.
W 43 minucie zawrzało na ławce szkoleniowej GKS-u. Trener gości domagał się rzutu karnego po starciu Olivera Podhorina z Sebastianem Stebleckim. Arbiter jednak nie przerwał akcji - uznając, że środkowy obrońca "Pasiaków" nie zawinił w starciu o piłkę.
Pierwsza połowa spotkania zakończyła się bezbramkowym remisem.
Po przerwie z impetem ruszyli do natarcia rzeszowianie, ale brakowało pomysłu na rozmonotwanie defensywy gości. "Brawo moi żołnierze!" - krzyczał po jednej z udanych interwencji swoich kolegów defensor GKS-u Kamil Szymura.
W 47 minucie za głowę złapał się Dawid Kubowicz. Środkowy obrońca Resovii po rzucie rożnym uderzył piłkę głową i do szczęśćia zabrakło kilku centymetrów. Futbolówka otarła się o słupek. W 57 minucie na bramkę starał się uderzać Bartłomiej Wasiluk, ale i po jego próbie piłka nie znalazła drogi do celu.
Kilka minut później zapędy ofensywne "Pasiaków" ostudził Bartosz Biel. Skrzydłowy GKS-u zgubił obrońców Resovii i niezbyt mocnym strzałem, zmusił do interwencji Karola Dybowskiego. Boczny pomocnik GKS-u był wyróżniającą się postacią na boisku i rzeszowscy defensorzy musieli się sporo napracować, aby powstrzymać jego akcje.
W końcowych minutach spotkania rzeszowianie próbowali różnych sposobów, aby sięgnąć po upragnione zwycięstwo. Z rzutu wolnego starał się pokonać golkipera gości Bartosz Jaroch, a kilka minut później indywidualną akcją pokazał się Bartłomiej Kiełbasa. Szczęście nie sprzyjało w ostatnim kwadransie również kapitanowi "biało-czerwonych" - Josipowi Šoljicowi. 33-letni pomocnik Resovii miał świetną okazję, aby załatwić sprawę strzałem po ziemi z pola karnego. Na nierównym boisku, trafił jednak nieczysto w piłkę i uderzenie było kompletnie nieudane.

resoviacy.pl

2021.03.20 | Resovia Rzeszów - Bruk-Bet Termalica Nieciecza 3:1 (0:1)

56' 63' Jaroch, 59' Wróbel - 45' (k) Gergel

Resovia:  Dybowski, Jaroch , Podhorin , Kubowicz, Słaby, Mikulec , Šolijć, Wasiluk (62' Kuczałek), Adamski (62' Demianiuk ), Twardowski (75' Kiełbasa), Wróbel (87' Hebel)
Nieciecza:
Loska, Grzybek (58' Wasielewski), Biedrzycki , Putiwcew, Grabowski, Štefanik (68' Bezpalec), Hubinek (80' Czarnowski), Bonecki (58' Żyra, Radwański (68' Zeman), Gergel, Śpiewak
Sędzia:
Jarzębak (Bytom), Widzów: mecz bez udziału publiczności

Podopieczni Radosława Mroczkowskiego sprawili sporą niespodziankę ogrywając na stadionie przy ul. Wyspiańskiego lidera pierwszoligowych rozgrywek Bruk-Bet Termalicę Nieciecza. Do przerwy nie zapowiadało się na to, że na twarzach "Pasiaków" zagości radość. 
Przed meczem nie brakowało opinii, że rzeszowianie nie są na straconej pozycji, bo lider ostatnio zgubił formę. Jednak to przyjezdni byli faworytem i to oni pierwsi ruszyli tego dnia do natarcia.
W 8 minucie zawrzało na ławce trenerskiej Mariusza Lewandowskiego, bo goście domagali się rzutu karnego. W starciu z Oliverem Podhorinem padł na murawę Kacper Śpiewak, ale uważny arbiter nie dał się nabrać i gwizdka nie użył.
Kilkadziesiąt sekund później resoviacy odpowiedzili groźną akcją, po której Jakub Wróbel nożycami starał się pokonać Tomasza Loskę.
Rzeszowianie całkiem dobrze radzili sobie na nierównej i błotnistej murawie i już przed przerwą nie widać  było różnicy jaka dzieli obydwa zespoły w tabeli. Odnieść można było wrażenie, że goście z premedytacją wpuszczają "Pasiaków" na własną połowę.
W 17 minucie pod bramkę niecieczan przedarł się Karol Twardowski, a kropkę nad "i" starał się postawić soczystym strzałem Bartłomiej Wasiluk. Golkiper gości zdołał jednak wypiąstkować piłkę na rzut rożny.
Wydawać się mogło, że wyrównana pierwsza połowa spotkania zakończy się bezbramkowym remisem, ale goście przeprowadzili koronkową akcję, po której zmusili do błędów rzeszowską defensywę. Dawid Kubowicz starał się wślizgiem wybić piłkę szarżującemu Kacprowi Śpiewakowi i trafił rywala w nogę. Trudno winić defensora Resovii za niefortunną interwencję skutkującą rzutem karnym, bo na podjęcie decyzji miał ułamek sekundy. W całym zamieszaniu jednak spory udział miał Bartłomiej Wailuk, który odpuścił krycie Adama Radwańskiego i to podanie tego piłkarza było kluczowe w całej sytuacji.
Ostatecznie "jedenastkę" na bramkę zamienił Roman Gergel i obydwa zespoły na przerwę schodziły z wynikiem zgodnym z sytuacją w tabeli.
Po przerwie znowu pierwsi zaatakowali goście i już w 49 minucie groźnie na bramkę Karola Dybowskiego uderzał nalepszy strzelec ligi Roman Gergel. Piłkarze Mariusza Lewandowskiego poczuli się zbyt pewnie i nie spodziewali się, że  gospodarze szykują siedmiominutową rewolucję.
Wszystko zaczęło się od uderzenia z rzutu wolnego Bartosza Jarocha w 56 minucie. Boczny obrońca "Pasiaków" z 25 metrów wycelował idealnie w okienko bramki i zanim Loska się zorientował, futbolówka zatrzepotała w bramce. 
Przyjezdni nie zdążyli ochłonąć po stracie pierwszego gola, a "biało-czerwoni" zaliczyli kolejne trafienie. Bartłomiej Wasiluk wywalczył piłkę przed polem karnym rywali i głową uruchomił Jakuba Wróbla. Napastnik Resovii uprzedził wychodzącego z bramki Loskę i wbił  futbolówkę do siatki.
Defensywa gości kompletnie się pogubiła i już w 63 minucie rzeszowianie świętowali trzecie trafienie. Piłka dośrodkowana przez Rafała Mikulca otarła się w polu karnym o głowę Marcina Grabowskiego, a w polu bramkowym dopadł do niej Bartosz Jaroch, który jak rasowy snajper - głową zdobył kolejną bramkę.
W kolejnych minutach spotkania resoviacy skrupulatnie i mądrze bronili dostępu do własnej bramki i nie dali sobie odebrać dwubramkowej przewagi. Okazji bramkowych goście wielu nie mieli, ale w 74 minucie przed szansą pokonania Dybowskiego był Michał Bezpalec. W 87 minucie spotkania Wiktor Biedrzycki faulował Cezarego Demianiuka i po drugiej kartce opuścił przedwcześnie plac gry. Nie miało to już jednak większego znaczenia na losy meczu.
Po ostatnim gwizdku zawodnicy udali się pod otaczające stadion ogrodzenie, aby podziękować zgromadzonym tam kibicom za doping.
Nie był to pierwszy gest piłkarzy w kierunku kibiców tego dnia. Przed spotkaniem minutą ciszy uczcili oni pamięć wieloletniego sympatyka Resovii Sławomira Zenknera, który zmarł tydzień wcześniej.

resoviacy.pl

2021.03.13 | Resovia Rzeszów - Miedź Legnica 0:0

Resovia: Dybowski, Jaroch, Podhorin, Kubowicz, Słaby , Mikulec (86' Antonik), Šolijć, Wasiluk , Demianiuk (76' Hebel), Wróbel, Zdybowicz (63' Kiełbasa)
Miedź: Lenarcik, Zieliński, Biernat , Pleśnierowicz , Pinillos, Tupaj (55' Garuch), Purzycki , Tront, Makuch, Roman (65' Azikiewicz), Zapolnik (55' Bednarski)
Sędzia:  Krztoń (Olsztyn), Widzów: mecz bez udziału publiczności

Duży niedosyt po meczu z Miedzią Legnica mogą czuć piłkarze Resovii, którzy w trzecim wiosennym spotkaniu zanotowali remis. Rywal "Pasiaków" to ligowy potentat i do Rzeszowa przyjechał niewątpliwie po komplet punktów. Scenariusz tego spotkania ułożył się jednak w ten sposób, że to "biało-czerwoni" mogli pokusić się o więcej.
Resoviacy bardzo chcieli się zrewanżować "Miedziance" za porażkę 0:4 z rundy jesiennej. Wiedzieli, że sposobem na mocną ekipę z Dolnego Śląska jest oddalenie gry od własnego pola karnego. W pierwszej połowie spotkania resoviacy odważnie atakowali skrzydłami i udało im się prowadzić wyrównany mecz. To jednak goście pierwsi oddali groźny strzał, po którym piłka nieznacznie minęła rzeszowską bramkę. W 19 minucie po rzucie rożnym do dośrodkowanej piłki najwyżej wyskoczył Dani Pinillos i piłka po jego strzale przeszła nieznacznie obok słupka.
Resoviacy aktywni byli szczególnie lewą strona boiska, gdzie akcje ofensywne starali się zawiązać Cezary Demianiuk i Jakub Wróbel. Na prawym skrzydle szczególnie aktywny był Rafał Mikulec. Kibice Resovii dotychczas nie mieli okazji oglądać tak ofensywnie grającego 23-latka. który w tym spotkaniu był wyróżniającą się postacią. W 25 minucie miał okazję zaskoczyć golkipera Miedzi uderzeniem na bramkę, ale niezbyt dobrze złożył się do strzału i futbolówka poszybowałą nad poprzeczką. Rzeszowianie pudłowali w tym spotkaniu jeszcze wiele razy.
W 32 minucie piłkę nad poprzeczką posłał Cezary Demianiuk, a kilka minut później bramkarz odporowadzał piłkę wzrokiem po strzale Bartosza Jarocha.
Piłkarze Jarosława Skrobacza podkręcili tempo gry po trzydziestu minutach i przed gwizdkiem na przerwę sporo działo się w polu karnym "Pasiaków". W 38 minucie na bramkę Resovii uderzał Kamil Zapolnik i desperacko - w hokejowym stylu piłkę zablokował Bartłomiej Wasiluk. Dwie minuty później soczystym strzałem popisał się Patryk Makuch, ale i tym razem piłka minęła cel.
Po przerwie murawa była już na tyle grząska i nierówna, że piłkarzom trudno było konstruować bardziej koronkowe akcje. Zapowiadało się jednak dobrze, bo dwa celne strzały na bramkę oddał Cezary Demianiuk. Goście odpowiedzieli uderzeniem  Damiana Tronta, po którym Karol Dybowski z trudem wybijał piłkę.
Sytuacja na boisku radykalnie się zmieniła w 51 minucie po bezpardonowym ataku Adriana Purzyckiego na nogi Rafał Mikulca. 23-letni pomocnik Miedzi ukarany został kolejną żółtą kartką i opuścić musiał plac gry. Goście ostrożnie cofnęli się w oczekiwaniu na możłiwość kontrataków, a tymczasem rzeszowianie nie bardzo wiedzieli co zrobić z przewagą na boisku.
W 56 minucie prostym podbiciem po rzucie rożnym strzelał na bramkę Jaroch. Podobnie jak wcześniej, piłka poszybowałą nad poprzeczką. Resovia szukała sposobów na rozmontowanie legnickiej defensywy, ale akcje "Pasiaków" kończyły się na linii pola karnego. W 81 minucie futbolówka dośrodkowana w pole karne przez Mikulca trafiła w Pinillosa i były piłkarz Nottingham Forest omal nie zaliczył samobója.
Kilka minut później rzeszowianie domagali się rzutu karnego. Piłka dośrodkowana w pole bramkowe przez Jarocha trafiła do Zielińskiego, a ten dosyć ryzykownie klatką piersiową odgrywał do bramkarza. Rzeszowianie dopatrzyli się ręki, ale arbiter, który dobrze radził sobie w swojej roli, nie dał się nabrać.
W ostatnich minutach piłkarze Miedzi starali się przenosić grę z dala od własnej bramki, a "biało-czerwoni" walczyli ze swoją strzelecką niemocą. Bohaterem spotkania miał szanse zostać Kamil Antonik, ale i on w 89 minucie po podaniu Maksymiliana Hebla, przeniósł piłkę nad poprzeczką.

resoviacy.pl

2021.03.06 | Resovia Rzeszów - Górnik Łęczna 0:2 (0:1)

37' Krykun, 90' Jagiełło

Resovia:  Dybowski, Jaroch, Podhorin, Marković , Słaby, Demianiuk (66' Antonik), Šolijć, Wasiluk (76' Kuczałek), Adamski (56' Hebel ), Zdybowicz (66' Twardowski), Wróbel
Górnik: Gostomski, Orłowski, Baranowski , Midzierski, Leandro, Krykun (90' Kukułowicz), Kalinkowski (71' Cierpka), Stromecki, Struski, Mak (71' Jagiełło), Wojciechowski (82' Banaszak)
Sędzia: Kruczyński (Żywiec), Widzów: mecz bez udziału publiczności,
Nowaczek (rezerwowy Górnika)

Przyjezdni pokazali solidny futbol i byli zespołem lepszym, ale "biało-czerwoni" wcale nie musieli tego spotkania przegrać. Mieli swoje okazje do pokonania Gostomskiego, któremu mocno sprzyjało szczęście. Piłka lądowała po strzałach Jakuba Wróbla na poprzeczce i słupku.
Obydwa zespoły walczą o różne cele w tej lidze, jednak wielkiej różnicy w grze nie było - goście byli konkretniejsi w ofensywie. Górnicy ostatnio dołączyli do czuba tabeli i śmiało mogą walczyć o awans do ekstraklasy, a mający nóż na gardle miejscowi, muszą walczyć o pozostanie w lidze. Od pierwszego gwizdka widać było, że drużyny są naładowane energią i na boisku nikt nie będzie odstawiał nogi.
Pierwszą okazję strzelecką mieli przyjezdni, ale piłka po strzale z rzutu wolnego poszybowała nad poprzeczką i Karol Dybowski mógł odetchnąć z ulgą. Resoviacy odpowiedzieli soczystym strzałem Wasiluka, po którym piłka trafiła w boczną siatkę.
Grząskie boisko na stadionie Resovii nie ułatwiało piłkarzom zadania, ale mecz obfitował w sytuacje podbramkowe. W pierwszym kwadransie dwukrotnie kotłowało się w polu karnym "Pasiaków". Rzeszowska defensywa dwoiła się i troiła, aby ratować sytuację. Dwukrotnie po strzałach Maka i Struskiego, któryś ze środkowych obrońców blokował piłkę.
Pod bramką Gostomskiego największe zagrożenie stwarzał Jakub Wróbel. Napastnik Resovii ustępował wzrostem obrońcom Górnika, ale pojedynki główkowe należały tego dnia do niego. W 28 minucie wyskoczył do piłki dośrodkowanej z prawej strony boiska i Gostomski zdążył tylko odprowadzić wzrokiem futbolówkę lądującą na słupku.
Kluczowym momentem spotkania była 37 minuta. Lewą stroną boiska popędził z piłką Paweł Wojciechowski i zanim defensorzy Resovii zdążyli poukładać szyki, Serhij Krykun strzałem z 10 metrów pokonał Karola Dybowskiego.
Sześć minut później górnicy mogli zakończyć ten mecz kolejnym trafieniem. Golkiper Resovii wybił piłkę uderzoną z dystansu przez Wojciechowskiego i odbita od słupka futbolówka spadła pod nogi wbiegającego w pole karne Karola Struskiego. 20-letni wychowanek Górnika nie popisał się jednak i uderzył piłkę prosto w nogi bramkarza Resovii.
Po przerwie goście zmarnowali kolejną okazję. Tym razem Michał Mak przegrał pojedynek z golkiperem "Pasiaków".
W 48 minucie ponownie pokazał się Jakub Wróbel. Napastnik Resovii uderzył mocno z dystansu i piłkę odbitą od poprzeczki, większa część uprzywilejowanych działaczy, którzy mieli okazję oglądać to spotkanie - widziała w bramce. Arbiter z Żywca był innego zdania i uznał, że futbolówka odbiła się na linii bramkowej.
Po godzinie gry, mecz się zaostrzył i na murawie dominowała już tylko desperacka walka o piłkę. Trener rzeszowskiego zespołu zachęcał swoich piłkarzy, aby większą liczbą atakowali pole karne gości. Rzeszowianie w tym okresie częściej byli w posiadaniu piłki, ale defensywa gości nie pękła do ostatniego gwizdka. Dośrodkowania rzeszowian nie trafiały tam gdzie trzeba, a i Maciej Gostomski w górnych piłkach pokazywał, że zna swój fach. "Biało-czerwoni" bili głową w mur.
W doliczonym czasie gry goście przeprowadzili kontratak, po którym przypieczętowali swoje zwycięstwo. Dwójkowa akcja rezerwowych Górnika - Przemysława Banaszaka i Aleksandra Jagiełły, zakończyła się skutecznym strzałem do siatki tego ostatniego.

resoviacy.pl

2021.02.26 | Resovia Rzeszów - Puszcza Niepołomice 2:1 (2:1)

15' Wróbel, 19' Słaby - 17' (k) Radionow

Resovia: Dybowski, Słaby, Marković , Podhorin, Jaroch, Adamski, Šolijć, Wasiluk, Mikulec (65' Demianiuk), Zdybowicz (55' Twardowski), Wróbel (90' Hebel )
Puszcza: M. Górski , Bartosz,Czarny, Žarskis , Mikołajczyk, Wyjadłowski (46' Rakoczy), Klec (46' Knap), Kobusiński (59' Tomalski), Stępień , Pięczek (59' Spławski, 74' S. Górski), Radionow
Sędzia: Kawałko (Białystok), Widzów: mecz bez udziału publiczności

Po dziesięciu tygodniach przerwy do ligowych rozgrywek wrócili piłkarze Resovii. Rzeszowianie w związku z remontem murawy na stadionie miejskim cierpią na brak obiektu przystosowanego do rozegrania pierwszoligowych zawodów.
Niedawno działacze rzeszowskiego klubu ogłosili, że PZPN warunkowo wydał zgodę, na grę "Pasiaków" na stadionie Resovii. Wyjątkiem miało być inauguracyjne spotkanie z Puszczą Niepołomice. Wstępnie ustalono, że zespół Radosława Mroczkowskiego w roli gospodarza zagra z Puszczą na jej własnych obiektach w Niepołomicach. W ostatnich dniach okazało się, że to nie koniec zawirowań, bo działacze z Niepołomic przesłali komunikat, w którym poinformowali o fatalnym stanie murawy na ich stadionie.
Patowa sytuacja trwała dwa dni i ostatecznie za zgodą PZPN-u podjęto decyzję o rozegraniu meczu na boisku ze sztuczną nawierzchnią, na stadionie Resovii. Wiele godzin trwały prace związane z odśnieżaniem boiska i przygotowaniem obiektu do gry. Po 27 latach rozgrywki ligowe na zapleczu ekstraklasy wróciły na stadion przy ul. Wyspiańskiego!
Nerwową atmosferę czuć było już przed spotkaniem. Przyjezdni pojawili się na stadionie przy ul. Wyspiańskiego na krótko przed pierwszym gwizdkiem i głośno utyskiwali na miejsce rozgrywania meczu. Resoviacy wyszli na plac gry  mocno skoncentrowani i wiadomo było, że obydwa zespoły zrobią wszystko, aby sięgnąć po komplet punktów.
Pierwszą groźną akcję przeprowadzili rzeszowianie i już w 4 minucie Rafał Mikulec efektownym wolejem posłał piłkę nieznacznie obok bramki Górskiego. Goście odpowiedzieli celnym i mocnym uderzeniem Jakuba Bartosza, po którym debiutujący w bramce Resovii Karol Dybowski z niemałym trudem wybijał piłkę na rzut rożny.
Spotkanie było interesujące i przez cały mecz wiele się działo, ale wszystkie akcje bramkowe wydarzyły się w okresie trzech minut. W 15 minucie rzeszowianie mieli rzut rożny i do piłki dośrodkowanej w pole karne przez Rafała Mikulca wyskoczył Jakub Wróbel. Napastnik Resovii bardzo chciał pokazać w tym meczu swoje umiejętności snajperskie i już pierwsze uderzenie jego autorsta na bramkę było perfekcyjne. Piłka uderzona głową wylądowała z impetem w siatce.
Wydawać się mogło, że rzeszowianie pójdą za ciosem, ale ich radość nie trwała długo. W 17 minucie w polu karnym nieczysto zagrał Nemanja Marković i Jewhen Radionow upadł na murawę. Uważny arbiter odgwizdał rzut karny, a "jedenastkę" na bramkę zamienił sam poszkodowany.
Rzeszowianie się nie podłamali, a do boju mocno zagrzewał swoich kolegów nowy kapitan zespołu Josip Šolijć. Po chwili ponownie dał znać o sobie Rafał Mikulec. Dotychczasowy obrońca Resovii ustawiany jest na prawej pomocy i radzi sobie na tej pozycji jak rasowy skrzydłowy. Tym razem dośrodkowywał piłkę z rzutu wolnego, a w polu karnym trącił ją Przemysław Zdybowicz. Całą akcję zamknął Kamil Słaby. Boczny obrońca Resovii idealnie wyczuł miejsce  gdzie zmierzać będzie futbolówka i fantastycznym uderzeniem z powietrza zaskoczył Górskiego. Jak się później okazało, wynik meczu został ustalony właśnie tym uderzeniem już w 19 minucie.
Przed przerwą gospodarze mogli pokusić się o kolejne trafienia, ale więcej goli nie padło. W 22 minucie ponownie na bramkę gości uderzał Słaby i tym razem piłka przeszła obok słupka. Później pudłowali Wróbel i Šoljic, a goście starali się odgryzać akcjami Radionowa. To po stronie 30-letniego ukraińskiego napastnika można było się spodziewać największego zagrożenia.
Po przerwie rzeszowianie jeszcze przez kwadrans starali się panować nad sytuacją, jednak po godzinie gry do głosu doszli przyjezdni i to oni częściej byli przy piłce. W końcówce mecz się zaostrzył i sędzia coraz częściej temperował krewkich zawodników żółtymi kartkami.
Podopieczni Tomasza Tułacza starali się dośrodkowaniami zmusić do kapitulacji defensywę "Pasiaków" jednak rzeszowska obrona nie pękła. Najlepszą okazję do wyrównania miał Michał Czarny. Środkowy obrońca w jednej z ostatnich akcji meczu miał dogodną okazję strzelecką, ale nieczysto uderzona piłka - z 8 metrów trafiła prosto w golkipera Resovii.
Gospodarze mogli uspokoić sytuację na boisku kontratakami, ale akcjom Karola Twardowskiego i Maksymiliana Hebla brakowało wykończenia.
Rzeszowianie chcieli wygrać za wszelką cenę i wykonali zadanie.

resoviacy.pl

 





 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

| ... do strony głównej |

 
© 2006 | resoviacy.pl  serwis informacyjny CWKS Resovia Rzeszów | design by