MECZE | jesień 2021/22

  klub
strona główna
aktualności
informacje
prasa
wydarzenia
wywiady
  liga
kadra
terminarz
mecze
tabela
  historia
kronika
resoviacy
1905...
Rzeszów
artykuły
  www
e-muzeum
foto
linki
kontakt
księga gości
forum

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

2021.12.04 | Skra Częstochowa - Resovia Rzeszów 0:1 (0:1) /mecz w Rzeszowie

27' Strózik

Skra: Kos, Napora, Krzyżak, Mesjasz, Brusiło, Winiarczyk (58' Niedbała), Kwietniewski (58' Baranowicz), Szymański, Sajdak (84' Stromecki), Nocoń, Mas
Resovia: Pindroch, Eizenchart
, Kubowicz, Domoń (1' Šolijć), Adamski, Strózik, Mróz, Wasiluk, Hebel (88' Twardowski), Antonik (72' Pietraszkiewicz), Wróbel (88' Hilbrycht)
Sędzia:
Różycki (Łódź), Widzów: 953

To było pożegnalne spotkanie Konrada Domonia w barwach Resovii. Wychowanek "Pasiaków" rozegrał w rzeszowskim klubie 416 spotkań, w których 22 razy trafiał do siatki. Tym samym kończy się pewna epoka, bo zawodnik z pejoratywnym pseudonimem "Gamoń" to ostatni z wychowanków, który piłkarską karierę zaczynał w zespołach młodzieżowych prowadzonych w strukturach klubu.
W Resovii pojawił się w ślad za starszymi braćmi: Robertem i Piotrem. Był to czasy, kiedy najmłodsi adepci piłkarstwa na trening wychodzili w strojach o kilka numerów za dużych, ale z pietyzmem dobranych przez panią Stefanię, rządzącą w klubowych magazynach. Piłkarskiego rzemiosła uczył się pod okiem legendarnych szkoleniowców: Stanisława Roga, Mariana Kozerskiego i Edwarda Musiała. Przechodził cierpliwie wszystkie szczeble kariery od trampkarza, przez juniora i zespół rezerw, aby wiosną 2004 zostać przez trenera Macieja Huzarskiego zaproszony do trzecioligowej drużyny seniorów.
W pierwszym zespole Resovii nieprzerwanie grał przez 19 sezonów ligowych. W tym czasie poznawał gorzki smak spadków do niższych lig, ale świętował również sukcesy: dwukrotnie awans do II ligi, trzykrotnie mistrzostwo III ligi, awans do I ligi w sezonie 2019/20.
Grającego na pozycji środkowego obrońcy, a w razie potrzeby defensywnego pomocnika nie omijały też kontuzję. Problemy ze stawem skokowym i rekonstrukcja więzadła nie zniechęciły do go jednak ciężkiej pracy na treningach i po rehabilitacji wracał do pełnej formy. W meczach mógł liczyć zawsze na wsparcie żony i córki, które bez względu na warunki pogodowe pojawiały się na trybunie rzeszowskiego stadionu.
Poprzednim jego meczem było spotkanie ligowe z Resovii z Arką Gdynia (21 listopada 2020 r.) Po tym spotkaniu pojawiła się kontuzja, konieczność operacji kolana i kilkumiesięczna rehabilitacja. W dzisiejszym spotkaniu kapitan Resovii wyszedł w pierwszym składzie, aby po pierwszym gwizdku pożegnać się z kibicami skandującymi: "Konrad dziękujemy!" Jego bogatą karierę uhonorowali również piłkarze obydwu zespołów, którzy utworzyli honorowy szpaler kierujacy go na ławkę rezerwowych Resovii, na której zasiadł w roli piłkarza "Pasiaków"po raz ostatni.
W Resovii bardzo często używa się określenia "resoviackie charaktery" i grający z numerem "8", wieloletni kapitan zespołu właśnie taką cechą będzie zapamiętany w historii klubu.
Rzeszowianie już od pirwszego gwizdka pokazywali, że chcą w dobrych nastrojach zakończyć tegoroczne mecze ligowe. Zaatakowali odważnie i golkiper Skry w pierwszej połowie meczu nie mógł narzekać na brak zajęć. Pierwszy na bramkę częstochowian uderzał w 12 minucie głową Jakub Wróbel, który po wrzutce z rzutu rożnego starał się zaskoczyć Kosa.
Cztery minuty później ponownie dogrywał z narożnika Hebel, a groźnym strzałem popisał się Sebastian Strózik. 22-letni piłkarz był tego dnia największym zagrożeniem dla rywali, a okazji do pokonania Kosa miał kilka. W 20 minucie w pole karne Skry przedarł się Bartłomiej Wasiluk, który jak rosyjski czołg w bitwie pod Lenino taranował kolejnych przeciwników, aby zagrać do Maksymiliana Hebla. Ostatecznie futbolówka uderzona przez Maksa minimalnie przeszła obok celu.
W 27 minucie rzeszowianie przeprowadzili akcję, która zapewniła im zwycięstwo w tym spotkaniu. Piłkę zagraną z autu przedłużył głową w pole karne Kamil Antonik, a tam jak rasowy napastnik zachował się Sebastian Strózik. Były zawodnik Cracovii obrócił się z futbolówką i z ostrego kąta lewą nogą uderzył precyzyjnie do siatki.
W 41 minucie ponownie bito na alarm w polu karnym Skry. Po akcji Strózika na bramkę uderzali Antonik i Hebel, ale Kos jakimś cudem wyszedł z opresji.
Druga połowa spotkania była już dużo gorsza w wykonaniu piłkarzy Dawida Kroczka. Rzeszowianie oddali inicjatywę rywalom i rzeszowscy kibice do ostatniego gwizdka wcale nie byli pewni wygranej.
W 46 minucie atomowym uderzeniem z dystansu popisał się Szymon Szymański i futbolówka przeszła minimalnie nad poprzeczką. W odpowiedzi na bramkę Skry również z dystansu, uderzał Radosław Adamski.
W ostatnim kwadransie spotkania Skra zaatakowała większą liczbą zawodników i tylko dzięki świetnej dyspozycji Branislava Pindrocha rzeszowianie dowieźli zwycięstwo do końca meczu. W 81 minucie groźnie główkował Szymański, a w doliczonym czasie gry radość "Pasiakom" starał się odebrać Stromecki, który strzałem głową zmusił do kolejnej interwencji bramkarza "Sovii".

resoviacy.pl

2021.12.01 | Resovia Rzeszów - GKS Katowice 2:2 (1:2)

28' Mróz, 73' Wróbel - 5' 45' Szwedzik

Resovia: Pindroch, Jaroch (25' Adamski), Komor (36' Podhorin), Kubowicz, Eizenchart, Pietraszkiewicz (64' Antonik), Mikulec (65' Wróbel), Wasiluk , Mróz, Strózik (64' Hilbrycht), Hebel
GKS: Kudła, Janiszewski, Jędrych, Sadowski, Wojciechowski, Figiel, Jaroszek, Woźniak (79' Błąd), Szwedzik (89' Samiec-Talar), Pawłas, Szymczak (89' Kozłowski)

Sędzia:
Szczerbowicz (Olsztyn), Widzów: 1453

Remisy Resovii z katowicką "Gieksą" stają się powoli tradycją. Tak było w meczu inaugurującym ligowy sezon, ale i wcześniej, gdy obydwa zespoły spotykały się na poziomie 2 ligi. Ewentualne zwycięstwo dawało szansę "Pasiakom" dołączyć do grupy zespołów zainteresowanych strefą barażową, ale okazji rzeszowianie nie wykorzystali, bo to spotkanie od pierwszego gwizdka nie układało się po ich myśli.
Najwięcej pretensji do swoich podopiecznych szkoleniowcy Resovii mogą mieć po akcji bramkowej katowiczan przeprowadzonej już w 5 minucie meczu.
Filip Szymczak zagrał futbolówkę na głowę Arkadiusza Woźniaka, a ten idealnie uruchomił Patryka Szwedzika. 20-letni wychowanek Miedzi Legnica nie był pilnowany przez żadnego z resoviaków i z ogromną łatwością wpisał się na listę strzelców. To była składna akcja katowickiego zespołu, ale rzeszowianie nie zrobili nic, aby utrudnić jej przeprowadzenie i Branislav Pindroch musiał skapitulować.
Po straconej bramce rzeszowianie wzięli się do roboty i szybko przejęli inicjatywę. W 14 minucie fantastycznym strzałem z rzutu wolnego popisał się Makymilian Hebel, ale golkiper gości zdołał wyjść z opresji. Kilka mnut później Dawid Kubowicz starał się zaskoczyć bramkarza uderzeniem głową, a po chwili Sebastian Strózik efektowną przewrotką był bliski wpisania się na listę strzelców. To był dobry okres gry w wykonaniu "Pasiaków", kórzy w 28 minucie dopięli swego. Piłka wstrzelona po rzucie wolnym w pole karne trafiła pod nogi Marka Mroza, a ten bez zbędnych ceregieli uderzył precyzyjnie do siatki, doprowadzając do wyrównania.
Wydawać się mogło, że rzeszowianie łapią wiatr w żagle i kolejne bramki są kwestią czasu, ale pojawiły się też kłopoty. W 38 minucie Aleksander Komor ratując zespół przed stratą bramki upadł tak niefortunnie, że ze stadionu zabrało go pogotowie. Wcześniej plac gry z powodu kontuzji opuścił Bartłomiej Jaroch i trener Dawid Kroczek musiał sporo się nagłowić, aby dokonać roszad w defensywie.
Poprzestawiana obrona "Pasiaków" zaczęła popełniać błędy i w końcowych fragmentach pierwszej połowy ponownie pewniej poczuli się goście.
Słowacki bramkarz Resovii zdołał w świetnym stylu obronić strzał Daniana Pawłasa, ale w doliczonym czasie gry pierwszej połowy, skapitulował po raz kolejny po uderzeniu Szwedzika. Po rzucie rożnym uderzał na bramkę Arkadiusz Woźniak i Pindroch wybronił strzał, ale  dobitka Szwedzika była już na tyle precyzyjna, że futbolówka zatrzepotała w siatce.
Po przerwie goście cofnięci na własną połowę, szukali kolejnych bramek w kontratakach. Rzeszowianie tymczasem skupiali się na graniu długich podań do wszędobylskiego Maksa Hebla. W 67 minucie świętną okazję do hattricka miał Szwedzik, ale Pindroch wygrał pojedynek sam na sam z rywalem. Resovia odgryzła się soczystym strzałem Kamila Antonika, który starał się z dystansu zaskoczyć Kudłę.
W 73 rzeszowianie doprowadzili do wyrównania. Piłka dośrodkowana z rzutu rożnego dotarła idealnie na głowę Jakuba Wróbla, który w okolicach pierwszego słupka trafił do siatki.
W kolejnych minutach spotkania żaden z zespołów nie stworzył już sobie sytuacji bramkowych i po ostatnim gwizdku piłkarze schodzili do szatni dopisując po punkcie w tabeli.

resoviacy.pl

2021.11.28 | GKS Tychy - Resovia Rzeszów 0:1 (0:0)

63' Hebel

GKS Tychy: Jałocha, Połap (75' G. Jaroch), Nedić, Szymura, Mańka , Machowski (75' Misztal), Piątek , Steblecki (69' Żytek ), Biel (69' Kargulewicz), Nowak (38' Grzeszczyk), Malec
Resovia:
Pindroch
, B. Jaroch, Kubowicz, Šolijć , Eizenchart,  Pietraszkiewicz (61' Hilbrycht), Wasiluk , Mikulec (86' Komor), Mróz (90' Szymkiewicz), Strózik, Wróbel (61' Hebel)
Sędzia:
Małyszek (Lublin), Widzów: 2189

Komplet punktów po meczu w Tychach zanotowali piłkarze Dawida Kroczka, którzy w starciu z wyżej notowanym GKS-em pokazali się z dobrej strony. W spotkaniu rozgrywaneym na finiszu rundy jesiennej sporą rolę odegrał system VAR i po ostatnim gwizdku jeden z miejscowych kibiców podsumował mecz określeniem "Tyskie VARiacje".
Rzeszowscy kibice zastaniawiali się w jakiej formie są ich ulubieńcy, bo od kilku dni z klubu dochodziły informacje o zdziesiątkowanej koronawirusem kadrze. Duża grupa piłkarzy nie uczestniczyła w treningach, przebywając w izolacji. Okazało się jednak, że tak to już w rzeszowskim klubie jest, że im więcej kłopotów, tym lepiej zespół radzi sobie na boisku.
Gra "Pasiaków" mogła się podobać szczególnie w pierwszej części spotkania. Rzeszowianie grali otwarty, ofensywny futbol, a przesunięcie Sebastiana Strózika na skrzydło okazało się strzałem w dziesiątkę. To po zagraniu tego zawodnika w 15 minucie meczu "setkę" miał Marek Mróz. 22-letni piłkarz Resovii ładnie przełożył piłkę na lewą nogę i uderzył na bramkę, ale golkiper gospodarzy zdołał palcami wybić futbolówkę.
To nie była pierwsza interwencja Jałochy, bo kilka minut wcześniej mocnym strzałem popisał się Rafał Mikulec.
W 16 minucie w pole karne zagrał fubolówkę Bartłomiej Eizenchart i wydawać się mogło, że Nemanja Nedić w starciu z Jakubem Wróblem, zagrał piłke ręką. Piłkarz z Czarnogóry protestował, że futbolówka trafiła go w twarz, ale arbiter odgwizdał rzut karny. Bartłomiej Wasiulk już szykował się do "jedenastki", ale po analizie VAR - sędzia zmienił decyzję.
W doliczonym czasie pierwszej połowy ponownie sędziowie odnieśli się do wskazań na monitorze VAR-u. Tym razem piłka zagrana z rzutu wolnego przez Łukasza Grzeszczyka trafiła w rękę walczącego w powietrzu (w polu karnym) Josipa
Šolijća. Arbiter początkowo nie przerywał gry, ale po chwili po raz drugi tego dnia, udał się w kierunku ekranu VAR. Tym razem karny był, ale strzał Malca z jedenastu metrów w świetnym stylu wybronił jego rodak - Branislav Pindroch.
Po przerwie mocniej zaatakowali miescowi, ale trener Resovii dokonał kilku zmian i rzeszowianie ponownie złapali wiatr w żagle.
W 63 minucie do rzutu wolnego z odległości 33 metrów podszedł Maksymilan Hebel. Golkiper gospodarzy chyba zlekceważył nieco zagrożenie, bo do muru wysłał tylko dwóch kolegów. Rezerwowy Resovii w stylu Roberta Carlosa uderzył soczyście futbolówkę, a ta po niecodziennej paraboli lotu, wylądowała w bramce idealnie obok słupka.
Dwie minuty później miejscowi grali w osłabieniu bo za faul na Hilbrychcie drugą żółtą kartkę ujrzał Jakub Piątek.
W końcowych fragmentach rzeszowianie mogli podwyższyć rezultat spotkania, a przed szansą na bramkę ponownie tego dnia stanął Marek Mróz. Jednak golkiper gospodarzy w sytuacji sam na sam z rywalem, dalekim wybiegiem z bramki zdołał ratować sytuację.

resoviacy.pl

2021.11.12 | Resovia Rzeszów - Odra Opole 3:3 (1:2)

10' Hebel, 56' Mikulec, 67' (k) Wasiluk - 12' M. Wróbel, 14' Czapliński, 90' (k) Niziołek

Resovia: Pindroch, Jaroch, Podhorin, Kubowicz, Mikulec , Pietraszkiewicz (55' Rostkowski), Šolijć , Wasiluk, Eizenchart, Hebel (74' J. Wróbel ), Strózik
Odra: Kuchta, Szrek, Kamiński, Kostrzycki, Petrak (70' Sauczek), Mikinič (70' Spychała), Trojak, Pawlik (63' Niziołek), M. Wróbel (78' Klimek), Marzec
(78' Żak), Czapliński
Sędzia: Dobrynin (Łódź), Widzów: 1163

To był piłkarski roller coaster w wykonaniu piłkarzy Resovii, którzy zremisowali z Odrą Opole 3:3. Sytuacja na boisku zmieniała się jak w kalejdoskopie, bo obydwa zespoły wychodziły na prowadzenie, aby po chwili stracić przewagę bramkową.
W gorszych nastrojach opuszczali murawę po ostatnim gwizdku piłkarze Dawida Kroczka, bo zwycięstwo trochę na ich własne życzenie, umknęło w ostatnich sekundach spotkania.
Emocji nie brakowało od pierwszego do ostatniego gwizdka i już po kwadransie bramkarze trzykrotnie kapitulowali.
W 10 minucie meczu rzeszowianie przeprowadzili zabójczy kontratak, po którym Maksymilian Hebel pierwszy wpisał się na listę strzelców.  Akcję bramkową zaczął długim podaniem Bartłomiej Wasiluk, który uruchomił napastnika Resovii, a ten po ograniu Miłosza Trojaka i Mateusza Kamińskiego - prawą nogą skierował piłkę do siatki.
Rzeszowianie nie cieszyli się jednak długo z prowadzenia, bo już w 12 minucie Maciej Wróbel doprowadził do wyrównania. Wszystko zaczęło się od piłki wstrzelonej w pole karne "Pasiaków" przez Trojaka. Futbolówka wybita z pola bramkowego przez Dawida Kubowicza okazała się prezentem dla stojącego na linii szesnastu metrów Macieja Wróbla. 18-letni pomocnik Odry efektownym wolejem nie dał szans golkiperowi Resovii na interwencję.
Wkrótce okazało się, że to nie koniec kłopotów rzeszowskiego zespołu. W 14 minucie w pole karne ponownie dogrywał górną piłkę Trojak, a tam akcję zamknął precyzyjnym trafieniem Dawid Czapliński.
Do końca pierwszej połowy gole już nie padły, ale okazje ku temu miały obydwa zespoły. W 29 minucie efektownym strzałem z dystansu popisał się Bartłomiej Jaroch, a po chwili pudłował Hebel po podaniu pracowitego Rafała Mikulca.
Przyjezdni nieznacznie cofnięci, bardzo szybko potrafili przedostać się pod bramkę "Pasiaków" i w 39 minucie Mateusz Marzec postraszył Branislava Pindrocha. Trzy minuty później świetną okazję bramkową miał Czapiliński, ale piłka po jego strzale głową, trafiła prosto w ręce bramkarza Resovii.
Po przerwie ponownie bito na alarm w polu karnym Resovii. W 52 minucie rzeszowianie mieli sporo szczęścia, bo piłka po główce Marca wylądowała na poprzeczce. Ofensywni gracze Odry zbyt często tego dnia byli pozostawiani przez środkowych obrońców Resovii opieki.
Po tej akcji gości do natarcia ruszyli rzeszowianie i był to świetny okres gry w ich wykonaniu. W 54 minucie futbolówkę w środkowych rejonach boiska przechwycił Josip
 Šolijć, który precyzyjnym podaniem między obrońców obsłużył Rafała Mikulca.
Grający z numerem 4 wychowanek LKS-u Nakło potwierdził, że jest to świetny sezon w jego wykonaniu i precyzyjnym strzałem po ziemi doprowadził do wyrównania.
Resoviacy poszli za ciosem i sporo działo się w polu karnym gości. W 67 minucie w "szesnastce" faulowany był Sebastian Strózik i za sprawą systemu VAR arbiter odgwizdał rzut karny. Skutecznym egzekutorem "jedenastki" okazał się Bartłomiej Wasiluk, który zapewnił prowadzenie "Pasiakom". Gospodarze w końcowych fragmentach kontrolowali wydarzenia na boisku, ale wkrótce okazać się miało, że losy tego spotkania po raz kolejny się odwrócą.
Na zegarze pojawiła się 94 minuta meczu i goście zdecydowali się zrobić to, co wprawiało rzeszowian w największe kłopoty. Wstrzelona w pole karne piłka zrobiła sporo zamieszania w szykach obronnych Resovii. W szesnastce futbolówkę przedłużył Cezary Sauczek, a po chwili Michał Rostkowski bardzo niefortunnie kopnął w plecy Mateusza Spychałę. Arbiter bez wahania wskazał na punkt 11 metrów, a Rafał Niziołek pewnym strzałem doprowadził do wyrównia.

resoviacy.pl

2021.11.07 | Resovia Rzeszów - Górnik Polkowice 0:0

Resovia: Pindroch, Gvozdenović , Komor , Kubowicz, Jaroch, Pietraszkiewicz (71' Antonik), Šolijć, Mikulec (83' Wasiluk), Mróz (90' Podhorin), Eizenchart, Strózik (71' Hebel)
Górnik:
Szymański, Fryzowicz
, Kucharczyk, Magdziak, Opałacz (71' Radziemski), Bancewicz (71' Wacławczyk), Purzycki , Pałaszewski , Sypek, Sobków (87' Baranowski), Szuszkiewicz
Sędzia:
Marciniak (Płock), Widzów: 1117

Z ogromnym niedosytem opuszczali stadion miejski kibice Resovii, bo oczekiwania w starciu "Pasiaków" z ousiderem pierwszoligowych rozgrywek były większe. Podział punktów w meczu z bieniaminkiem z Polkowic wydaje się jedak sprawiedliwy. Rzeszowianie byli zespołem nieznacznie przeważającym, ale gra "biało-czerwonych" w ofensywie po raz kolejny pozostawia wiele do życzenia.
Przyjezdni zaczęli mecz odważnie i w pierwszym kwadransie do defensywa Resovii dużo musiała pracować, aby uspokajać ofensywne zakusy Górników.
Gospodarze po raz pierwszy zagrozili bramce Szymańskiego w 28 minucie. Josip
Šolijć wrzucił z autu piłkę do Rafała Mikulca, a ten niezbyt mocnym strzałem przetestował formę bramkarza gości. Trzy minuty później Marek Mróz dograł futbolówkę do Bartłomieja Eizencharta, a skrzydłowy Resovii soczystym strzałem z ostrego kąta starał się dać prowadzenie "Pasiakom". Refleksem popisał się jednak 21-letni golkiper gości, który nogą zdołał odbić piłkę.
Po chwili ponownie z dobrej strony pokazał się Marek Mróz. Pomocnik Resovii tym razem sam chciał wykończyć akcję i uderzył piłkę lewą nogą z 11 metrów, ale trafił w sam środek bramki i Szymański po raz kolejny wyszedł z opresji.
W drugiej połowie meczu obraz gry nie uległ zmianie. Groźniejsze akcje mieli resoviacy, ale to goście częściej byli przy piłce. W 51 minucie na bramkę Górnika uderzał Eizenchart i bramkarz wypluł piłkę. Do dobitki niewiele brakowało, jednak napastnicy "Pasiaków" już kilka kolejek wcześniej zgubili snajperski instynkt i żaden z ofensywnych graczy nie zdołał doskoczyć do prezentu.
Wsparcie w przodzie starali się dawać kolegom z zespołu obrońcy Resovii i to oni byli największym zagrożeniem w polu karnym Szymańskiego. W 56 minucie Bartosz Jaroch nie miał szczęśćia, bo piłka po jego uderzeniu z dystansu wylądowała na poprzeczce.
Goście odpowiedzieli strzałem Marka Opałacza, któy z rzutu wolnego postraszył Branislava Pindrocha.
Obydwa zespoły nie miały problemów, aby przedostawać w pole karne rywala, ale po obu stronach brakowało wykończenia.
W końcowych fragmentach meczu mocniej przycisnęli gospodarze, którzy kończyli mecz w okrojonym składzie. w 89 minucie plac gry opuścił Bojan Gvozdenović. 23-letni piłkarz z Chorwacji ukarany został czerwoną kartką za faul na rywalu.
Ostatnim akcentem spotkania były indywidualne akcje Maksymiliana Hebla. Napastnik Resovii w doliczonym czasie gry był bliski wpisania się na listę strzelców.Rezerwowy Resovii z łatowścią ograł dwóch rywali i oddał mocny strzał na prawy słupek, ale Szymański wyciągnął się jak struna i po raz kolejny wybronił niełatwy strzał.

 

resoviacy.pl

2021.10.30 | Resovia Rzeszów - Widzew Łódź 1:0 (1:0)

30' Komor

Resovia: Pindroch, Gvozdenović, Komor, Kubowicz, Adamski (74' Rostkowski), Pietraszkiewicz, Šolijć (46' Podhorin), Mikulec , Mróz (89' Hebel), Eizenchart, Strózik (74' Antonik)
Widzew:
Wrąbel, Stępiński (84' Tomczyk), Dejewski, Tanżyna
, Zieliński, Hanousek, Kun (87' Mucha), Danielak (66' Karasek), Michalski, Nunes, Guzdek (66' Montini)
Sędzia:
Szczech (Warszawa), Widzów: 3000

"Nie dla nas dziś porażki smak, nie dla nas forma zła!" - śpiewali na stadionie miejskim kibice Resovii dopingujący w dzisiejszym spotkaniu rzeszowskie "Pasiaki". Różnie ostatnio z tą formą Resovii jest, ale w pojedynku z liderem rzeszowianie pokazali piłkarski pazur i dopisali 3 punkty w tabeli. 
"Biało-czerwoni" zagrali w ultradefensywnym, eksperymentalnym ustawieniu, ale przez całe spotkanie każdy z zawodników bardzo skrupulatnie realizował wytyczne Dawida Kroczka i dało to oczekiwany efekt.
Przyjezdni początek spotkania zaczęli grając trójką obrońców, a siłą łódzkiego zespołu mieli być skrzydłowi. To ich zadaniem było rozmontowanie rzeszowskiej defensywy. Pierwszy na bramkę Branisłava Pindrocha uderzał w 5 minucie Tomasz Dejewski po rzucie rożnym i dośrodkowaniu Michalskiego. Gospodarze odpowiedzieli kontratakiem, po którym Jakuba Wrąbla przeegzaminował Daniel Pietraszkiewicz.
Częściej przy piłce byli piłkarze Janusza Niedźwiedzia, ale z ich optycznej przewagi niewiele wynikało, bo defensywa Resovii nie popełniała tego dnia błędów. Dodać należy, że Widzew do przerwy nie oddał celnego strzału na bramkę Pindrocha. Najlepszą okazję do pokonania bramkarza Resovii łodzianie mieli w 22 minucie, jednak piłki dogranej z bocznych rejonów boiska przez Pawła Zielińskiego nie zdołał czysto trafić Bartosz Guzdek.
Przełomowym momentem spotkania była 30 minuta. Rafał Mikulec posłał z rzutu wolnego piłkę w pole karne, a tam wyskoczył do niej golkiper Widzewa i środkowy obrońca Resovii Aleksander Komor. Wydawać się mogło, że bramkarz nie będzie miał problemów z piąstkowaniem, ale Komor zdołał zmienić kierunek lotu  piłki, a ta ku zaskoczeniu wszystkich wylądował obok słupka w siatce.
Do przerwy rzeszowianie nie pozwolili rywalom na skonstruowanie żadnej groźnej okazji, a po zmianie stron publiczność zacierała ręce z nadzieją na korzystny wynik rzeszowskiego zespołu.
Po przerwie na murawie nie pojawił się już Josip Šolijć, który jeszcze w pierwszej połowie zarobił żółty kartonik, a miał okazję na kolejny. Obraz meczu nie zmienił się w drugiej połowie. Akcje gości kończyły się na linii pola karnego gospodarzy, a miejscowi szykowali się na kontrataki.
Po jednej z takich akcji  w 76 minucie powinno być 2:0. Kamil Antonik wyłożył piłkę Michałowi Rostkowskiemu, a ten mając przed sobą pustą bramkę, fatalnie spudłował z 10 metrów.
W 82 minucie to łodzianie mieli okazję zmienić wynik. Tym razem Domonik Kun podawał do Kacpra Karaska, ale uderzenie 19-letniego wychowanka Unii Skierniewice nie mogło zaskoczyć świetnie dysponowanego Pindrocha.
Sześć minut później mecz zakończyć mógł Rafał Mikulec, ale przegrał pojedynek o piłkę z bramkarzem Widzewa.
Kilkadziesiąt sekund później na murawie pojawił się ulubieniec rzeszowskich kibiców Maksymilian Hebel. On też mógł dołożyć swoje trzy grosze do wyniku, ale z rzutu wolnego trafił w mur, a w doliczonym czasie gry jego strzał został zablokowany prez rywala.
Rzeszowianie dowieźli jednobramkowe prowadzenie do ostatniego gwizdka i dopisali 3 punkty w tabeli. Lider oddał na rzeszowską bramkę jeden celny strzał i wygrana zdeterminowanych "Pasiaków" była w pełni zasłużona.

resoviacy.pl

2021.10.23 | Arka Gdynia - Resovia Rzeszów 2:0 (2:0)

18' Adamczyk, 28' Kobacki

Arka: Kajzer, Kasperkiewicz, Marcjanik, Dobrotka (74' Memić), Valcarce, Bednarski , Milewski, Kobacki (80' Stępień), Aleman (74' Siemaszko), Adamczyk, Rosołek (65' Czubak)
Resovia:
Pindroch, Adamski (82' Ostrowski), Podhorin, Kubowicz
, Jaroch , Mikulec, Šolijć , Mróz (61' Szymkiewicz), Pietraszkiewicz (61' Eizenchart), Antonik (69' Gvozdenović), Strózik (82' Hebel )
Sędzia:
Krztoń (Olsztyn), Widzów: 3979

Bez punktów z dalekiej Gdyni wracają piłkrze Resovii, którzy przegrali kolejny ligowy pojedynek. Animuszu w starciu z jednym z ligowych potentatów wystarczyło "Pasiakom" jedynie na pierwszy kwadrans meczu. Był to krótki okres, w którym gra rzeszowian mogła się podobać. Bramka stracona w 18 minucie odmieniła kompletnie oblicze rzeszowskiego zespołu. W kolejnych minutach "biało-czerwoni" grali bojaźliwie i niedokładnie, z czego skrupulatnie korzystali miejscowi.
W pojedynku z Resovią debiut na ławce trenerskiej Arki zanotował Ryszard Tarasiewicz. Nowy szkoleniowiec gdyńskiego zespołu nie dokonał zbyt wielu roszad w kadrze, ale przeprowadził zmiany w ustawieniu. Arkowcy zagrali czwórką obrońców, piątką zawodników w środku pola i jednym napastnikiem.
Pierwsi zaatakowali rzeszowianie i już w 2 minucie w polu karnym rywali szarżował Rafał Mikulec. Skrzydłowy Resovii dostał piłkę od Olivera Podhorina i upadł w "szesnastce" po starciu z rywalem, ale rzutu karnego trudno było się w tej sytuacji doszukiwać.
Dwie minuty później rzeszowianie mieli pierwszy rzut rożny po akcji Radosława Adamskiego, a po chwili przed szansą bramkową stanąć mógł Sebastian Strózik, ale uprzedzony został przez golkipera Arki.
W 10 minucie piłkę z autu posłał w pole karne gospodarzy Josip
Šolijć i po raz kolejny zakotłowało się w polu karnym gospodarzy, a tym razem zagrożenie zażegnał Martin Dobrotka.
W 17 minucie miejscowi ocknęli się z letargu i po chwili świętowali pierwszą bramkę w meczu. Piłka po strzale Michała Bednarskiego z 18 metrów odbiła się od jednego z piłkarzy Resovii i wyszła na rzut rożny. Dośrodkowanie Christiana Alemana trafiło na głowę Dobrotki i nieczysto trafiona futbolówka wróciła do piłkarza z Ekwadoru. Do kolejnego dośrodkowania w okolice drugiego słupka wyskoczyli Dobrotka i Jaroch. Pierwszy trafił w głowę drugiego, a futbolówka spadła na 13 metr pod nogi Huberta Adamczyka. 23-letniemu pomocnikowi Arki nie było trudno płaskim uderzeniem pokonać golkipera Resovii. Rzeszowianie domagali się rzutu wolnego, ale arbiter z Olsztyna był nieubłagany i wskazał na środek boiska.
Po tym trafieniu rzeszowianie stracili rezon i w kolejnych minutach spotkania warunki na boisku dyktowali już tylko miejscowi.
Na kolejną bramkę nie trzeba było długo czekać. W 28 miucie na indywidualną akcję zdecydował się Olaf Kobacki. 20-letni były piłkarz włoskiej Atalanty przejął futbolówkę na prawym skrzydle i po zejściu do środka z 16 metrów uderzył precyzyjnie w okienko rzeszowskiej bramki, ustalając wynik meczu na 2:0. Pomocnik Arki zanotował trafienie, które będzie ozdobą kolejki, ale przy akcji na słowa reprymendy zasłużyli rzeszowscy gracze, bo nie zrobili nic, aby przeszkodzić rywalowi w oddaniu strzału.
W 35 minucie rzeszowianie mieli sporo szczęścia, bo piłka po strzale z rzutu wolnego Alemana wylądowała na słupku.
W odpowiedzi strzałem z dystansu próbował zaskoczyć bramkarza Arki Sebastian Strózik. Jednak to miejscowi rozkręcali się na dobre i jeszcze w 41 minucie stanęli przed szansą na wyższy rezultat. Po fatalnym błędzie rzeszowian przy rozegraniu, w sytuacji sam na sam z Pindrochem znalazł się Maciej Rosołek. Napastnik Arki miał wymarzoną okazję do wpisania się na listę strzelców, ale nieczysto trafił w piłkę i golkiper Resovii wyłapał piłkę uderzoną prosto w niego.
Początek drugiej połowy nie zapowiadał nic dobrego dla gości. Kilkanaście sekund po wznowieniu gry żółtą kartkę zarobił Josip Šolijć, a po chwili w jednym z pojedynków o piłkę mocno ucierpiał Oliver Podhorin.
W 50 minucie po koszmarnym błędzie Šolijća na bramkę Resovii uderzał Kobacki. Po raz kolejny okazja bramkowa była wymarzona, ale strzał nieudany i ponownie Pindroch wyłapał piłkę.
Przełomu w grze Resovii nie było, a błędów które popełniali rzeszowianie starczyłoby, aby przegrać nie jedno - a kilka spotkań. "Biało-czerwoni" nie stanowili żadnego zagrożenia w ofensywie, bardzo szybko tracili piłkę, przegrywali większość pojedynków główkowych, a ich dośrodkowania przyprawiały raczej o ból głowy, niż stwarzały jakiekolwiek zagrożenie w polu karnym Arki. Miejscowi rozochoceni nieporadnością podopiecznych Dawida Kroczka, konstruowali kolejne akcje.
W 72 minucie przed stratą gola ratował rzeszowskie "Pasiaki" Bojan Gvozdenović. Piłka uderzona przez Karola Czubaka minęła wychodzącego z bramki Pindrocha i zmierzała do siatki, ale rezerwowy Resovii zdążył ją wśligiem wybić sprzed linii bramkowej.
Resovia w końcowych fragmentach spotkania ruszyła nieco do ataku. Na bramkę Kajzera uderzali: Eizenchart, Szymkiewicz, a większość akcji ofensywnych starał się konstruować niezmordowany Rafał Mikulec.
Efektu bramkowego jednak nie było, a miejscowi w ostatnich sekundach meczu mieli jeszcze jedną szansę, aby podwyższyć. Tym razem pojedynek z Branislavem Pindrochem przegrał Artur Siemaszko, który nie zdołał wykończyć kontrataku skutecznym trafieniem.

resoviacy.pl

2021.10.19 | Resovia Rzeszów - Miedź Legnica 0:2 (0:0)

52' Lehaire, 77' Aurtenetxe

Resovia: Pindroch, Jaroch, Komor , Kubowicz, Mikulec , Pietraszkiewicz (56' Eizenchart), Wasiluk (25' Podhorin ), Šolijć, Mróz (56' Hilbrycht, 78' Strózik), Antonik (46' Twardowski), Wróbel
Miedź:
Lenarcik, Martinez, Mijusković, Aurtenetxe, Carolina, Stróżyński (57' Śliwa), Tront, Chuca (70' Matuszek), Lehaire
(84' Garcia), Zapolnik (84' Bednarski), Makuch
Sędzia:
Szczech (Warszawa), Widzów: 1178

Piłkarze Dawida Kroczka w zaległym meczu 9. kolejki Fortuna I ligi musieli uznać wyższość Miedzi Legnica. Rzeszowianie nie mieli zbyt wielu argumentów, aby zapunktować w starciu z rozpędzoną legnicką maszyną, która taranuje kolejnych ligowych rywali.
Goście mieli ułatwione zadanie, bo gospodarze od 20 minuty grali w osłabieniu po czerwonym kartoniku Aleksandra Komora. Jeden celny strzał oddany na bramkę rywali to zdecydowanie za mało, aby postraszyć przyjezdnych, którzy wyjadą z Rzeszowa na fotelu wicelidera tabeli.
Początek spotkania nie był zły w wykonaniu "Pasiaków". Rzeszowianie mocno zaatakowali, ale po spotkaniu trener Miedzi Wojciech Łobodziński przyznał, że jego zespół chciał zaprosić miejscowych do ofensywy, aby rozluźnić szyki obronne Resovii.
Tak, czy inaczej, rzeszowianie w pierwszym kwadransie meczu mieli coś do powiedzenia. Kamil Antonik mógł pokazać swoje umiejętności już w 8 minucie, ale uciekła mu futbolówka, a po chwili strzał Rafała Mikulca został przyblokowany przez obrońców Miedzi. Przed szansą sonstruowania sytuacji bramkowej był też Jakub Wróbel. Napastnik Resovii od dłuższego czasu pracuje na boisku za dwóch, ale bramek nie strzela. Tym razem  trochę przekombinował, bo zamiast uderzać na bramkę, szukał w polu karnym kolegów z zespołu.
Goście grali zdecydowanie szybszy futbol i na początku szukali swoich szans w kontrach. Już w 4 minucie na bramkę Resovii uderzał Mehdi Lehaire, ale Branislav Pindroch świetnie wybronił jego strzał. Bramkarz Resovii był najlepszym piłkarzem w ekipie Dawida Kroczka i to dzięki niemu porażka Resovii nie była wyższa.
Kluczowym momentem tego spotkania była 20 minuta. Pod polem karnym rywali piłkę stracił aktywny Rafał Mikulec i gościom wystarczyły dwa podania, aby Patryk Makuch wychodził na czystą pozycję strzelecką. 22-letniego wychowanka SMS-u Łódź zahaczył nogą interweniujący Aleksander Komor i arbiter sięgnął po czerwony kartonik. Rzeszowianie zdezorientowani takim obrotem sprawy stracili trochę pomysł na grę. Po chwili do natarcia ruszyli przyjezdni. W 25 minucie z 17 metrów uderzał na bramkę Resovii Chuca, ale Pindroch nie dał się zaskoczyć.
W ostatnich sekundach pierwszej połowy strzelali jeszcze: Szymon Stróżyński i Damian Tront, ale golkiper Resovii nie skapitulował.
Na drugą połowę rzeszowianie wyszli z mocnym postanowieniem bronienia remisu. Defensywa rzeszowskiego zespołu pękła jednak w 52 minucie. Chuca zagrał piłkę w pole karne za plecy obrońców, a tam Mehdi Lehaire, pomimo starań Olivera Podhorina, zdołał oddać precyzyjny strzał na bramkę. 21-letni wychowanek holenderskiego FC Utrecht dopisał na swoje konto drugiego gola w sezonie, a sytuacja Resovii zrobiła się bardzo trudna.
Grający w dziesiątkę rzeszowianie robili co mogli, aby doprowadzić do wyrównania i kilkadziesiąt sekund później groźnym strzałem odpowiedział Karol Twardowski. Lenarcik jednak nie skapitulował przy uderzeniu skrzydłowego Resovii.
Legniczanie długo utrzymywali się przy piłce i po strzale Twardowskiego na kolejne okazje raczej rzeszowianom nie pozwalali.
W 77 goście minucie zadali kolejny cios. Z rzutu rożnego piłkę dośrodkował w pole karne Damian Tront, a w "szesnastce" snajperskim nosem wykazał się Jon Aurtenetxe Borde. Hiszpan, który w swojej karierze strzelał bramki takim klubom, jak m.in. Paris Saint-Germian - nic nie robił sobie z opieki Olivera Podhorina i Josipa
Šolijća - i głową skierował piłkę do siatki.
Rzeszowianie próbowali coś wycisnąć jeszcze z meczu i na bramkę w 81 minucie uderzał z dystansu Sebastian Strózik a  dwie minuty później z linii pola karnego piłkę wybijać musiał Carlos Julio Martinez.
W odpowiedzi goście przeprowadzili dwa solidne kontrataki, po których mogli pokusić się o kolejną bramkę, ale Pindroch ratował "Pasiaków" po raz kolejny w tym meczu.

resoviacy.pl

2021.10.16 | Resovia Rzeszów - Chrobry Głogów 3:0 (2:0)

22' (sam.) Bougaidis, 41' Mróz, 69' Komor

Resovia: Pindroch, Jaroch, Komor, Kubowicz, Adamski (89' Podhorin), Pietraszkiewicz , Šolijć, Wasiluk (84' Szymkiewicz), Mróz (75' Hilbrycht), Mikulec (75' Antonik), Wróbel (84' Strózik)
Chrobry:
Leszczyński, Ilków-Gołąb
(80' Tupaj), Praznovsky, Bougaidis, Ziemann, Bochnak (68' Dziąbek), Cywka (46' Rzuchowski), Mandrysz (46' Kolenc), Lebedyński, Piła, van der Heijden (73' Turski )
Sędzia:
Małyszek (Lublin), Widzów: 1014

Pewnym zwycięstwem ekipy Dawida Kroczka zakończył się mecz 13. kolejki Fortuna I ligi Resovia - Chrobry Głogów.
Rzeszowianie ostatnio byli w sporym dołku i nawet po zwycięstwie w Sosnowcu na twarzach sztabu szkoleniowego "Pasiaków" trudno było znaleźć oznaki radości. Dzisiaj było inaczej. Rzeszowianie zagrali dobre spotkanie, zanotowali pewne zwycięstwo i na twarzach pojawił się uśmiech. Odblokować się rzeszowskim piłkarzom pomógł grecki obrońca Chrobrego Mavroudis Bougaidis. Młodzieżowy wicemistrz Europy z 2012 r. w 22 minucie zaliczył niecodziennego "swojaka", wbijając głową piłkę w samym okienku własnej bramki.
Resovia od pierwszego gwizdka ruszyła do natarcia dużym impetem i już w 5 minucie Rafał Mikulec strzałem zza pola karnego zmusił do interwencji Rafała Leszczyńskiego. Po chwili resoviacy rozklepali w polu karnym defensywę Chobrego i  Mikulec z bliska wbił piłkę do siatki. Jego radość nie trwała jednak długo, bo podobnie jak w Sosnowcu, trafił do siatki po minimalnym ofsajdzie. Na spalonym kilka sekund wcześniej był Jakub Wróbel, który wyłożył piłkę strzelcowi.
W 18 minucie po rzucie wolnym główkował Jakub Wróbel. Publiczność i snajper Resovii długo odprowadzali szybującą piłkę wzrokiem, ale ta ostatecznie przeszła minimalnie obok słupka.
Goście odpowiedzieli składną akcją i uderzeniem Dominika Piły. Piłkarz młodzieżowej rerezentacji Polski postraszył soczystym strzałem golkipera Resovii, ale ten ostatnio jest w świetnej formie i futbolówkę wyłapał. 
W 22 minucie doszło do kuriozalnej sytuacji, po której Bougaidis zaliczył bramkę samobójczą. Grek starał się wybić piłkę dośrodkowaną głową przez Jakuba Wróbla, ale zrobił to na tyle niefrasobliwie, że trafił idealnie w okienko bramki.
Zmiana wyniku na zegarze dodała jeszcze bardziej pewności "Pasiakom", którzy dążyli do kolejnych trafień. W 42 minucie w środku pola piłkę przechwycił Marek Mróz, który indywidualną akcję zakończył golem na 2:0. Sporo za uszami po przy tej bramce miał Praznovsky, który podał piłkę rywalowi z Rzeszowa.
Po przerwie do natarcia ruszyli przyjezdni i kilka razy zakotłowało się w polu karnym Resovii. Rzeszowska defensywa nie popełniała jednak tego dnia błędów i większych okazji do zdobycia bramki Chrobry sobie nie stworzył.
W 60 minucie efektowną akcją popisał się Radosław Adamski. Skrzydłowy Resovii oszukał dwóch rywali i podał piłkę do Jakuba Wróbla, ale snajperowi Resovii na przeszkodzie stanął Leszczyński.
Przewaga Resovii  udokumentowana została kolejnym trafieniem, a autorem gola był Aleksander Komor. Środkowy obrońca Resovii w 69 minucie przejął piłkę po dośrodkowaniu z rzutu wolnego i z bliskiej odległości ustalił wynik meczu na 3:0.
W końcowych fragmentach meczu goście dłużej utrzymywali się przy piłce, ale resoviacy kontrolowali to spotkanie. Przyjezdni w doliczonym czasie gry starali się jeszcze zmiejszyć rozmiary porażki, ale akcja Huberta Turskiego i aktywnego Dominika Piły zakończyła się fiaskiem.

resoviacy.pl

2021.10.10 | Zagłębie Sosnowiec - Resovia Rzeszów 0:1 (0:1)

45' Kubowicz

Zagłębie: Bielikow, Duriska, Jończy, Machała, Smoleń (46' Ryndak), Ambrosiewicz, Szumilas, Gojny Seedorf (48' Pawłowski ), Sobczak (67' Tanque), Bryła (66' Banaszewski)
Resovia:
Pindroch, Jaroch, Komor, Kubowicz, Adamski, Pietraszkiewicz,
Šolijć, Wasiluk , Mróz (61' Hilbrycht), Mikulec (90' Twardowski), Wróbel (72' Antonik)
Sędzia:
Opaliński (Legnica), Widzów: 1103

Bardzo ważne punkty z Sosnowca przywieźli piłkarze Resovii, którzy w meczu 12. kolejki Fortuna I ligi pokonali tamtejsze Zagłębie 1:0. To było ciekawe spotkanie, którego losy rozstrzygały się przy sporym udziale systemu VAR.
Miejscowi meczem z Resovią chcieli przerwać serię domowych spotkań bez wygranej, ale i rzeszowianie mieli coś do udowodnienia swoim kibicom.
Dosyć wyrównany pojedynek lepiej zaczęli piłkarze Dawida Kroczka i już w 4 minucie zaskoczyli gospodarzy skuteczną akcją ofensywną. Długie podanie Jospia Šolijća za plecy obrońców przechwycił Jakub Wróbel, który sprytnie wycofał futbolówkę do nadbiegającego Rafała Mikulca. Skrzydłowy Resovii pewnym strzałem przy lewym słupku nie dał szans na reakcję golkiperowi Zagłębia. Radość "Pasiaków" z trafienia była ogromna, ale nie trwała długo, bo arbiter po długiej analizie VAR zasygnalizował ofsajd.
Gospodarze odpowiedzieli soczystym strzałem Macieja Ambrosiewicza, po którym Branislav Pindroch nie bez trudu piąstkował piłkę na rzut rożny.
Przed przerwą rzeszowianie wykazywali się sporą determinacją i na murawie było więcej walki niż sytuacji strzeleckich. "Biało-czerwoni" groźni byli głównie przy rzutach rożnych wykonywanych przez Rafała Mikulca. W 45 minucie po kolejnym dośrodkowaniu skrzydłowego Resovii z narożnika rzeszowianie dopięli swego. Piłka dograna z duża rotacją na 5 metr od linii bramkowej sprawiła niemałe zamieszanie, w którym snajperskim nosem wykazał się niezastąpiony w takich sytuacjach Dawid Kubowicz. Środkowy obrońca trącił futbolówkę głową w kierunku siatki i po chwili mógł odbierać gratulacje za zdobytą bramkę od kolegów z zespołu.
Po przerwie spodziewać się można było, że sosnowiczanie ruszą do natarcia i już po wznowieniu gry groźnym strzałem po raz kolejny w tym spotkaniu popisał się Ambrosiewicz.
W kolejnych minutach gry trener Zagłębia wprowadzał do gry nowych graczy i gospodarze podkręcili nieco tempo rozgrywanych akcji. Rzeszowianie cofnięci do głębokiej defensywy, jak to zwykle bywa - szukali swojej szansy w kontratakach.
W 76 minucie koronkowa akcja Alexa Tanque i Maksymiliana Banaszewskiego zakończyła się faulem Josipa Šolijća. Chorwacki pomocnik Resovii podciął w polu karnym Banaszewskiego i arbiter odgwizdał rzut karny. Czujni jednak byli po raz kolejny sędziowie odpowiedzialni za system VAR, którzy dopatrzyli się pozycji spalonej i arbiter główny po analizie, zweryfikował swoją wcześniejszą decyzję. Karny został odwołany i goście mogli odetchnąć z ulgą.
W ostatnim kwadransie gospodarze długo utrzymywali się przy piłce i mecz toczył się głównie na połowie Resovii. Głęboka defensywa mogła sporo kosztować rzeszowski zespół, bo akcje Zagłębia z każdą kolejną minutą zazębiały się coraz bardziej.
Wsparcie kolegom z defensywy  starał się dawać Rafał Mikulec. Niezmordowany skrzydłowy Resovii w końcowych fragmentach meczu swoimi szarżami z piłką, dawał odpocząć obrońcom, skutecznie oddalał grę od swojej bramki, a miał również sporo do powiedzenia w kontratakach.

resoviacy.pl

2021.10.02 | Resovia Rzeszów - Sandecja Nowy Sącz 0:1 (0:1)

37' Kasprzak

Resovia: Łakota, Jaroch , Komor, Kubowicz (85' Strózik), Adamski , Twardowski (46' Hilbrycht), Šolijć, Wasiluk (61' Mróz), Antonik (61' Rostkowski), Mikulec (70' Pietraszkiewicz), Wróbel
Sandecja:
Pietrzkiewicz, Kobryń, Rudol
, Boczek , Słaby , Chmiel , Kasprzak (46' Fall), Walski, Šovsić, Zych (80' Prochownik), Dikow (80' Piter-Bucko)
Sędzia:
Małyszek (Lublin), Widzów: 1942

Podopieczni Dawida Kroczka ulegli w meczu 12. kolejki Sandecji Nowy Sącz 0:1. Rzeszowianie są w dołku, a ich marazm trwa od przegranego spotkania ze Stomilem w Olsztynie.
Rzeszowianie, nie punktują, nie strzelają bramek, a ich gra jest dosyć przewidywalna. Po trzech z rzędu porażkach "biało-czerwoni" są coraz bliżej strefy spadkowej.
Marnym pocieszeniem jest fakt, że Resovia tego meczu wcale nie musiała przegrać. Statystyki spotkania były po stronie gospodarzy, nie brakowało również okazji bramkowych, jednak bez zdobytych bramek spotkania nie można wygrać.
W pierwszym kwadransie "biało-czerwoni" zapraszali rywali na własną połowę i szukali swojej szansy w kontratakach. Tych jednak nie było zbyt wiele. W tym okresie gry najlepszą okazję bramkową miał Kamil Antonik. Wychowanek SMS-u Resovia uderzał na bramkę z ostrego kąta i piłka o centymetry minęła słupek.
Antonik pudłował jeszcze 23 minucie. Tym razem piłka uderzona z dystansu poszybowała nad poprzeczką.
Goście odpowiedzieli strzałem Michała Walskiego. Pomocnik Sandecji uderzył piłkę zza pola karnego i refleksem popisał się Paweł Łakota.
W 37 minucie składna akcja sądeckiego zespołu zakończyła się jedyną bramką tego meczu. Damir Šovsić popędził z piłką przez połowę boiska i podał futbolówkę na prawe skrzydło do Damiana Chmiela. Po chwili piłka dośrodkowana w pole karne została wycofana na linię szesnastu metrów przez jednego z piłkarzy Sandecji, a tam dopadł do niej Bartłomiej Kasprzyk. Strzał zewnętrzną częścią stopy był na tyle precyzyjny, że Paweł Łakota nie zdążył zareagować i piłka wylądowała w bramce tuż przy słupku. 
Goście mieli szansę zwiększyć prowadzenie jeszcze w 58 minucie, ale Svetoslav Dikov z 10 metrów nie trafił do bramki.
Resovia miała sporo czasu, aby odrobić straty. Swoje okazje mieli Damian Hilbrycht i Bartosz Jaroch (74 minuta). Pierwszy trafił jednak z bliskiej odległości w bramkarza, a po strzale drugiego piłka wylądowała na poprzeczce.
W końcowych fragmentach rzeszowianom nie pozostawało nic innego, ajk mocniej przycisnąć defensywę gości. Środkowi obrońcy "Sączersów" nie popełniali jednak błędów i radzili sobie z dośrodkowaniami, które trafiać miały do Jakuba Wróbla. Napastnik Resovii przez 90 minut dużo pracował walcząc o piłkę, ale nie wypracował sobie okazji strzeleckiej.

resoviacy.pl

2021.09.29 | Resovia Rzeszów - Widzew Łódź 1:2 (0:1) (Puchar Polski)

70' (k) Kubowicz - 30' Guzdek, 72' Karasek

Resovia: Łakota, Jaroch, Podhorin, Kubowicz , Adamski, Twardowski (75' Pietraszkiewicz), Wasiluk (90' Szymkiewicz), Šolijć, Hilbrycht (77' Mróz), Antonik (75' Mikulec), Wróbel (77' Strózik)
Widzew:
Wrąbel, Kun, Dejewski, Nowak, Tanżyna, Nunes (70' Gołębiowski), Karasek, Aziz Tetteh (70; Zieliński(, Hanousek , Michalski (84' Danielak), Guzdek (70' Montini)
Sędzia:
Wajda (Żywiec), Widzów: 1107

Koniec pucharowej przygody rzeszowskich "Pasiaków" nastąpił po meczeu 1/32 finału. "Biało-czerwoni" przystąpili do spotkania z Widzewem bez trenera Radosława Mroczkowskiego, którego obowiązki na dzień przed meczem przejął jego dotychczasowy asystent Dawid Kroczek.
Resoviacy od jakiegoś czasu są w dołku i wielkiego meczu nie zagrali, ale wcale nie byli na pozycji straconeji z faworyzowanym Widzewem. Rzeszowscy pierwszoligowcy mieli sporo okazji do pokonania Wrąbla, jednak po raz kolejny cierpieli na przypadłość braku skuteczności.
Pierwsza połowa spotkania nie toczyła się w dużym tempie. Obydwa zespoły badały sytuacje i od czasu do czasu starały się podkręcić nieco tempo wymienianych podań i prowadzonych akcji. W 22 minucie pomysłowo wykonany rzut rożny "Pasiaków" zaskoczył defensywę Widzewa i akcja mogła zakończyć się bramką, gdyby któryś z rzeszowian zdecydował się postawić kropkę nad "i".
Po chwili "setkę" miał Damian Hilbrycht. Bohater spotkania z ŁKS-em dostał piłkę od Antonika na 12 metrze od bramki, ale posłał fatalne pudło.
Goście odpowiedzieli groźnym strzałem Krystiana Nowaka w 29 minucie, po którym piłka spadła na górną siatkę bramki. Nie roztrząsali jednak długo zmarnowanej okazji, bo już kilkadziesiąt sekund później cieszyli się ze zdobycia bramki. Piłka po akcji Dominika Kuna i Mateusza Michalskiego trafiła pod nogi stojącego w polu karnym Bartosza Guzdka. Pochodzący z Wadowic 19-latek nie mógł zmarnować takiej okazji i strzałem po ziemi zmusił do kapitulacji Pawła Łakotę. Bramkarz Resovii mógł mieć sporo pretensji do kolegów z zespołu, bo i Kamil Antonik i Bartosz Jaroch pozwolili rywalom na zbyt wiele, a uderzenie łódzkiego napastnika było właściwie formalnością.
Po zdobytej bramce goście nabrali dużej pewności i do przerwy to oni byli zespołem przeważającym. Rzeszowianie rozkręcili się po przerwie. W 54 minucie wrzutka Jarocha postraszyła Wrąbla, a po chwili groźnie dobijał Karol Twardowski.
Od 60 minuty Resovia zepchnęła rywali do defensywy i publiczność na stadionie miejskim w końcu się ożywiła. Lewą stroną boiska szarpał aktywny Radosław Adamski, a Dawid Kubowicz dośrodkowaniami starał się wykorzystać skoczność Jakuba Wróbla. To napastnik Resovii miał najlepszą okazję do wyrównania. W 63 minucie uderzył piłkę  głową z 4 metrów mocno i precyzyjnie, ale golkiper Widzewa instynktownie zdołał wybić futbolówkę.
W 70 minucie nadzieje rzeszowskiej publiczności odżyły. W walce o piłkę z Karolem Twardowskim piłkę ręką w polu karnym zgarnął Fabio Nunes i arbiter udał się do monitora VAR. Decyzja była jednoznaczna - rzut karny. Dawid Kubowicz podszedł do "jedenastki", uderzył precyzyjnie i mógł odbierać gratulacje od kolegów.
Radość "Pasiaków" nie trwała jednak długo. Już 120 sekund później po rzucie rożnym widzewiacy ponownie wyszli na prowadzenie. Piłka wybita przed pole karne trafiłą pod nogi Kacpra Karaska i potężne uderzenie wylądowało w bramce "Pasiaków". Po raz kolejny Paweł Łakota mógł mieć słuszne uwagi do kolegów z zespołu. Strzelec bramki miał zbyt dużo czasu na solidny strzał z 19 metrów. 
Rzeszowianie próbowali jeszcze przycisnąć defensywę Widzewa, ale nie stworzyli sobie już dogodnej okazji bramkowej. Na dodatek mecz kończyli w okrojonym składzie, bo w 83 minucie plac gry opuścił Dawid Kubowicz, który zarobił drugą żółtą kartkę.

resoviacy.pl

2021.09.26 | Podbeskidzie Bielsko-Biała - Resovia 2:0 (1:0)

1' Roman, 48' Merebaszwili

Podbeskidzie: Polaček, Gutowski, Mikołajewski, Rodriguez, Kowalski-Haberek, Gach (87' Bonifacio), Roman (46' Wypych), Janota (46' Bieroński), Frelek (90' Polkowski), Merebaszwili (74' Wełniak), Biliński
Resovia:
Pindroch, Jaroch, Komor (46' Twardowski), Podhorin, Kubowicz, Adamski, Pietraszkiewicz (42' Eizenchart), Mróz
(46' Wróbel), Hilbrycht , Antonik (59' Gvozdenović), Strózik (62' Rostkowski)
Sędzia:
Jakubik (Siedlce), Widzów: 2963

Szybkość, precyzja i pomysł na grę to elementy piłkarskie, kórymi przewyższała rzeszowskie "Pasiaki" ekipa z Podbeskidzia. Gospodarze byli zespołem zdecydowanie lepszym i rzeszowianie, którzy przez godzinę grali w przewadze, nie potrafili zbyt wiele wskórać w meczu 10. kolejki Fortuna I ligi.
Miejscowi z dużym impetem ruszyli do natarcia już po pierwszym gwizdku arbitra i zanim publiczność zdążyła zasiąść na obiekcie sportowym (na zegarze wybiła 1 minuta 54 sekunda spotkania) Branislav Pindroch wyjmował piłkę z siatki.
Akcje bramkową zainicjował Juan Roman, który prostopadłym podaniem za linię obrońców starał się uruchomić Kamila Bilińskiego. Podanie zdołał przeciąć Oliver Podhorin i futbolówka trafiła do Aleksandra Komora. Pech chciał, że piłka zatrzymała się w kałuży wody, w miejscu gdzie kilka minut wcześniej stadionowy grzybek zraszający, solidnie podlał murawę. Środkowy obrońca Resovii ostatecznie stracił piłkę na rzecz Juana Romana, a były piłkarz FC Barcelony skrzętnie skorzystał z okazji. Hiszpanowi wystarczył ułamek sekundy, aby precyzyjnym strzałem zza linii pola karnego umieścić piłkę w siatce.
Podbeskidzie dyktowało warunki tego spotkania, a motorem napędowym zespołu Piotra Jawnego była formacja drugiej linii, która w odróżnieniu od "biało-czerwonych" pokazała bardzo szybki i radosny futbol.
Goście starali się reagować na wydarzenia kontratakami i przed przerwą mieli swoje okazje bramkowe. Pierwszy przed szansą stanął Sebastian Strózik, któremu zabrakło zdecydowania po kiksie golkipera gospodarzy.
W 22 minucie świetną akcją popisał się Radosław Adamski, który ograł trzech obrońców Podbeskidzia i z okolic linii końcowej boiska posłał piłkę na pierwszy słupek. Tam starał się wbić piłkę do siatki Strózik, ale i tym razem nie miał szczęścia. Niezbyt czysto trafiona futbolówka minęła nieznacznie dalszy słupek i przeszła obok celu.
W 31 minucie bito na alarm w polu karnym "Pasiaków". Kamil Biliński szarżował z piłką i w sytuacji sam na sam zderzył się z Branislavem Pindrochem. Napastnik Podbeskidzia źle przyjął piłkę i próbując ratować sytuację, uderzył butem w twarz słowackiego bramkarza "Pasiaków". Faul raczej nie był złośliwy, ale niebezpieczny i bramkarz Resovii długo nie podnosił się z murawy, a pierwszą osobą sygnalizującą konieczną interwencję służb medycznych był sprawca całego zdarzenia.
Sędzia Krzysztof Jakubik po analizie VAR pokazał kapitanowi gospodarzy czerwoną kartkę i wydawać się mogło, że sytuacja Resovii nie jest tak beznadziejna, a czasu na odrobienie strat sporo.
Rzeszowianie  ruszyli odważniej do ofensywy i przed szansą na wyrównanie stanął Kamil Antonik. Skrzydłowy Resovii miał okazję wykończyć kontratak efektownym uderzeniem, ale posłał piłkę wysoko w trybuny.
Po przerwie trener gospodarzy wzmocnił nieco defensywę, wprowadzając na murawę Jakuba Bierońskiego i Mateusza Wypycha. Nowe ustawienie gospodarzy nie tylko okazało się ścianą nie do przebicia dla rzeszowskiego zespołu, ale przez długie momenty gry to grający w dziesięciu miejscowi zmuszali do głębokiej obrony Resovię.
Pokazali też "Pasiakom" jak przeprowadzać kontrataki. Już w 48 minucie swoje umiejętności zaprezentował Giorgi Merebaszwili. Gruziński piłkarz w łatwy sposób poradził sobie z Bartoszem Jarochem i Oliverem Podhorinem i fantastycznym strzałem pod poprzeczkę odebrał Resovii nadzieje na dobry rezultat.
Rzeszowianie starali się wyjść z beznadziejnej sytuacji prostymi środkami. Było sporo wrzutek w pole karne, ale doświadczona defensywa gospodarzy nie popełniała błędów.
Na bramkę Martina Polacka uderzali w końcowych fragmentach gry Adamski i Wróbel, ale słowacki bramkarz rządził w swoim polu karnym i rezultat na zegarze nie zmienił się do ostatniego gwizdka.
Debiut w zespole Resovii zanotował tego dnia Bojan Gvozdenović, który z dużą determinacją walczył na prawej stronie boiska. Spotkanie okupił jednak złamanym palcem i podobnie jak jego koledzy z zespołu opuszczał murawę w fatalnym nastroju.

resoviacy.pl

2021.09.13 | Stomil Olsztyn - Resovia Rzeszów 4:2 (0:1)

50' 90' Straus, 59' Bwanga, 80' Mikita - 9' Pietraszkiewicz, 83' Twardowski

Stomil: Bąkowski,  Straus, Bwanga , Remisz , Pawlak (30' Ciechanowski), Spychała (46' Tecław), Reiman,  Fundambu, Pyrdoł, Mikita , Moneta (58' Żwir, 82' Dampc)
Resovia:
Pindroch, Adamski
, Komor, Podhorin , Jaroch, Pietraszkiewicz (64' Eizenchart), Wasiluk (64' Šolijć ) , Mróz, Antonik (70' Mikulec), Hilbrycht (53' Rostkowski), Strózik (70' Twardowski)
Sędzia:
Karski (Słupsk), Widzów: 1045

Dwa oblicza Resovii w starciu z outsiderem ligowej tabeli mieli okazję oglądać kibice zgromadzeni na stadionie w Olsztynie. Rzeszowianie w pierwszej połowie spotkania dominowali na boisku, stworzyli sobie mnóstwo okazji bramkowych i powinni załatwić sprawę zwycięstwa jeszcze przed przerwą.
Niestety podopieczni Radosława Mroczkowskiego wracają do Rzeszowa bez punktów, bo na drugą połowę wyszli - zostawiając determinację w szatni.
Poniedziałkowe spotkanie zaczęło się od zdecydowanych ataków Resovii, która z dużą łatwością stwarzała sobie sytuacje bramkowe. Już w 2 minucie Radosław Adamski z lewej strony boiska posłał piłkę wzdłuż linii bramkowej i aż prosiło się, aby któryś z jego kolegów dostawił czubek buta.
Niestety akcja nie została wykończona wbiciem piłki do siatki, ale już 120 sekund później na bramkę gospodarzy szarżował z piłką Kamil Antonik. Skrzydłowy Resovii miał przed sobą wychodzącego z bramki golkpera Stomilu i w dogodnej sytuacji strzelił prosto w niego.
Na zegarze nie upłynęła jeszcze 7 minuta meczu a rzeszowianie mieli dwie wyśmienite okazje bramkowe, dwa rzuty rożne i trafienie do siatki. Gola jednak nie było, bo arbiter odgwizdał pozycję spaloną, po uderzeniu Sebastian Strózika.
Spora przewaga rzeszowskiego zespołu na murawie udokumentowana została bramką w 9 minucie. Po koronkowej akcji Strózika i Antonika, piłka trafiła pod nogi Daniela Pietraszkiewicza, a ten strzałem z kilku metrów pokonał Bąkowskiego.
Rzeszowianie z każdą kolejną minutą rozkrecali się na dobre i gospodarze w pierwszej połowie byli tłem dla rozpędzonego zespołu "Pasiaków". W 20 minucie na bramkę Bąkowskiego uderzał Bartłomiej Wasiluk, a po chwili przed kolejną szansą stanął Antonik. Tym razem jeden z defensorów Stomilu zdołał w ostatniej chwili zablokować groźny strzał rzeszowianina.
W kolejnej akcji pokazał się Damian Hilbrycht. Piłkarz Resovii pędził na bramkę gospodarzy z kontratakiem i Rafał Remisz nieprzepisowym faulem przerwał akcję, która mogła być kluczową sytuacją tego spotkania. Arbiter dosyć życzliwie potraktował piłkarza Stomilu pokazując mu jedynie żółtą kartkę.
W 26 minucie po raz kolejny zakotłowało się w polu karnym gospodarzy. Piłkę przed "szesnastką" odebrał rywalowi Marek Mróz, a po chwili na bramkę uderzał Hilbrycht. Tym razem na przeszkodzie stanął rzeszowianom Krzysztof Bąkowski. 18-letni bramkarz młodzieżowej kadry Polski wypiął się jak struna i jakimś cudem zdołał wybić futbolówkę na rzut rożny.
Gospodarze pierwszą groźną sytuację stworzyli sobie w 29 minucie meczu. Kąśliwe uderzenie na bramkę Resovii posłał Piotr Pyrdoł i golkiper Resovii nie bez trudu wybijał futbolówkę na rzut rożny.
Na odpowiedź "Pasiaków" nie trzeba było długo czekać, bo już 2 minuty później z kolejnym kontratakiem pędził na bramkę rywali Hilbrycht. Miał sporo czasu na wykończenie akcji, jednak pospieszył się ze strzałem i posłał piłkę obok celu.
Defensywa Stomilu przed przerwą nie stanowiła dla "Pasiaków" wielkiej zapory. Pod polem karnym miejscowi przeważnie ratowali sytuacje blokując strzały rzeszowian lub uciekajc się do fauli. W 38 minucie przed linią pola karnego faulowany był Pietraszkiewicz i do rzutu wolnego podszedł Bartosz Jaroch. Uderzenie rzeszowskiego obrońcy było mocne i precyzyjne. Piłka idealnie przeszłą obok muru, ale po raz kolejny swoim fachem wykazał się Krzysztof Bąkowski.
Na drugą połowę rzeszowianie wyszli, jakby myślami byli już w drodze powrotnej do Rzeszowa z kompletem punktów w plecakach, a tymczasem do pracy zabrali się miejscowi.
W 50 minucie Jonatan Straus skorzystał z okazji, że "biało-czerwoni" przyglądają się jego prowadzeniu piłki i zdecydował się na strzał z odległości 35 metrów. Uderzenie wyszło mu idealne i piłka wylądowała w okolicach łączenia słupka z poprzeczką rzeszowskiej bramki.
To był koszmarny kwadrans w wykonaniu rzeszowskiego zespołu, który nie przypominał w niczym drużyny z pierwszej połowy. W 59 minucie Wojciech Reiman dośrodkowywał piłkę z rzutu rożnego i stojących w strefie obrońców Resovii obudził wbiegający Jonathan Simba Bwanga. Zanim rzeszowianie się spostrzegli, kongijski obrońca dopadł do futbolówki i skierował ją precyzyjnie do siatki.
"Biało-czerwoni" zaskoczeni takim obrotem sprawy oddali inicjatywę rywalom. Na murawie pojawili się zmiennicy, ale i oni nie potrafili znaleźć lekarstwa na postawę zespołu. Wkrótce okazać się miało, że to nie koniec kłopotów zespołu Radosława Mroczkowskiego. W 80 minucie piłka dograna w pole karne odbiła się od Josipa
Šolijca i trafiła do nadbiegającego Patryka Mikity. Wystarczył ułamek sekundy, aby zdobywca tytułu Mistrza Polski z Legią Warszawa w 2014 roku, złożył się do strzału i podwyższył rezultat na 3:1.
Emocji w tym spotkaniu nie brakowało do ostatniego gwizdka. Rzeszowianie długo budzili się z letargu i dopiero w końcowych minutach meczu ponownie przycisnęli rywali. W 83 minucie piłka dograna z lewej strony boiska przez Radka Adamskiego trafiła pod nogi Karola Twardowskiego. "Twardy" pomimo asysty dwóch rywali zdołał wbić futbolówkę do siatki z bliskiej odległości i dał swojemu zespołowi nadzieję, że można coś z meczu jeszcze wycisnąć.
Miejscowi jednak nie popełnili błędu Resovii i nie poczuli się w końcowych fragmentach zbyt pewnie. Z dużym cwaniactwem starali się przedłużać rozgrywanie piłki, celebrować wykonywanie stałych fragmentów gry i w odpowiednim momencie prowadzić skuteczne kontrataki.
Tak było w 3 minucie doliczonego czasu gry. Miejscowi ekspresowo przenieśli akcję pod bramkę Branislava Pindrocha i Jonatan straus pomimo starań Rafała Mikulca ustalił rezultat spotkania na 4:2.

resoviacy.pl

2021.09.05 | ŁKS Łódź - Resovia Rzeszów 0:3 (0:2)

21' Komor, 41' 58 Hilbrycht

ŁKS: Kozioł, Wolski (46' Klimczak), Sobociński, Marciniak (73' Lorenc),  Szeliga, Gryszkiewicz (46' Kelechukwu), Trąbka, Rozwandowicz (66' Rygaard), Pirulo, Javi Moreno, Janczukowicz  (46' Jurić)
Resovia:
Pindroch
, Adamski, Komor, Kubowicz (39' Podhorin), Jaroch, Pietraszkiewicz (73' Ostrowski), Mróz (62' Šolijć), Wasiluk, Hilbrycht (62' Wróbel), Antonik, Strózik (73' Rostkowski)
Sędzia:
Szczech (Warszawa). Widzów: 5098

Do dużej sensacji doszło w Łodzi, gdzie miejscowy ŁKS został pokonany przez rzeszowskie "Pasiaki" 0:3. "Biało-czerwoni" zaskoczyli gospodarzy poukładaną, konsekwentną i wreszcie... skuteczną grą.
Resoviacy nie dali się oczarować tańcom flamenco w wykonaniu piłkarzy hiszpańskiego szkoleniowca Kibu Vicuny i prostymi środkami rozbili faworyzowanego rywala.
Od początku grę prowadzili gospodarze, którzy długo utrzymywali się przy piłce i atakiem pozycyjnym starali się znaleźć lukę w rzeszowskiej defensywie. Szyki obronne "Pasiaków" były jednak tego dnia solidnie zabezpieczone i łodzianie nic nie wskórali. Pierwszy na bramkę Pindrocha uderzał  już w 3 minucie spotkania Piotr Janczukowicz. Rzeszowianie początek meczu mieli dosyć nerwowy, ale już w 6 miuncie odpowiedzieli uderzeniem z dystansu Bartłomieja Wasiluka.
Przez pierwszy kwadrans trwał napór łódzkiego zespołu i w tym okresie meczu szczególnie napracować się musiał Bartosz Jaroch, bo to głównie jego stroną miejscowi prowadzili swoje groźne szarże.
Wkrótce okazać się miało, że ten mecz będzie majstersztykiem w wykonaniu piłkarzy Radosława Mroczkowskiego. W 21 miucie z rzutu wolnego na dalszy słupek dośrodkowywał Kamil Antonik, a akcję zamknął Aleksander Komor. Z przypilnowowaniem wbiegającego w pole karne defensora Resovii nie poradził sobie Maciej Wolski i graczowi Resovii wystarczyło dostawić głowę, aby odbierać gratulację od kolegów.
Miejscowi sprawiali wrażenie, jakby bardzo się nie przejęli stratą gola. Koronkowe akcje konstruowali hiszpańscy pomocnicy: Javi Moreno i Pirulo, którzy świetnie operowali piłką, ale koniecznie chcieli wejśc z nią do rzeszowskiej bramki i niewiele z ich akcji wynikało.
Tymczasem rzeszowianie po zdobytej bramce poczynali sobie coraz odważniej i w 24 minucie Marek Mróz uderzając piłkę lewą nogą, minimalnie przestrzelił.
Strzałów na bramki po obydwu stronach było w tym spotkaniu sporo. Jeszcze przed przerwą na bramkę Pindrocha uderzali: Javi Moreno i Rozwandowicz. W szeregach Resovii atomowym strzałem popisał się w 35 minucie Jaroch, a po chwili aktywny Antonik przeegzaminował golkipera gospodarzy. 
Miejscowi sporo dryblowali i wymieniali prostopadłe podania, które miały być sposobem na rzeszowską defensywę, a tymczasem "biało-czerwoni" w 41 minucie zadali kolejny cios. Piłkę przed polem karnym wyłuskał Kamil Antonik i po upadku na murawę zdołał zagrać w pole karne. Tam walkę o piłkę wygrał z Maciejem Wolskim Damian Hilbrycht, któremu wystarczyła chwila, aby precyzyjnym strzałem podwyższyć rezultat na 0:2.
Miejscowi starali się ratować wynik i jeszcze przed przerwą po akcji prawą stroną, piłkę wrzucał Javi Moreno i przed szansą na pokonanie rzeszowskiego golkipera stanął Gryszkiewicz. 20-letni wychowanek Lechii Gdańsk jednak nieczysto trafił głową w piłkę i Pindroch mógł odetchnąc z ulgą.
Resovia przy odrobinie szczęścia mogła zamknąć to spotkanie jeszcze przed gwizdkiem na przerwę, ale piłka po strzale Jarocha (obrońca Resovii uderzał z okolic narożnika boiska) wylądowała na słupku.
Po zmianie stron łódzcy kibice liczyli, że "rycerze wiosny" ruszą do natarcia z impetem, ale mocno się rozczarowali. Rzeszowianie nie cofnęli się do desperackiej obrony, ale wysokim pressingiem zmuszali gospodarzy do błędów. W 55 minucie swoją pierwszą bramkę dla Resovii miał okazję zdobyć Daniel Pietraszkiewicz, ale po akcji Antonika nie zdołał opanowac piłki.
Dwie minuty później piłkę do łodzkiej bramki skierował Sebastian Strózik. Napastnik Resovii wykorzystał podanie Hilbrychta i uprzedził golkipera gospodarzy, ale arbiter dopatrzył się faulu na bramkarzu i gola nie uznał. Arbitrzy analizowali jeszcze sytuację w systemie VAR, ale zdania nie zmienili.
Rzeszowianie bardzo nie protestowali, bo po chwili wzięli po raz kolejny sprawy w swoje ręce. Szarżujący lewą strona boiska Antonik zmusił obrońcę do błędu i piłka odbita od skrzydłowego Resovii trafiła do Damiana Hilbrychta. 23-letni wychowanek Rekordu Bielsko-Biała po raz drugi w tym meczu wykazał się snajperskim nosem, ustalając wynik meczu na 0:3.
W ostatnim kwadransie gospodarze zasypali pole karne Resovii dośrodkowaniami i golkiper Resovii miał sporo pracy. Jego interwencje były tego dnia bezbłędne, a na słowa pochwały zasłużył szczególnie w 77 minucie. Obronił wówczas dwa soczyste strzały: Rygaarda i Pirulo. W 82 minucie futbolówka po kolejnym uderzeniu Pirulo przeszła po rękach słowackiego bramkarza Resovii i otarła się o poprzeczkę.
Kolejne ataki łodzian nie były już tak groźne, a ostatnim akcentem spotkania była "setka" Kamila Antonika. Skrzydłowy Resovii w dogodnej sytuacji posłał piłkę minimalnie obok słupka. Bramki w tym spotkaniu nie zdobył, ale zanotował trzy asysty i miał duży udział w wygranej Resovii.

resoviacy.pl

2021.08.27 | Resovia Rzeszów - Korona Kielce 0:1 (0:0)

79' (sam.) Pietraszkiewicz

Resovia: Pindroch, Jaroch, Komor, Kubowicz, Eizenchart (57' Pietraszkiewicz), Antonik (71' Twardowski ), Wasiluk (84' Rostkowski), Mróz (71' Šolijć), Adamski, Strózik , Wróbel (57' Hilbrycht)
Korona: Forenc, Szymusik, Malarczyk, Koj, Sierpina , Podgórski (63' Kiełb, 85' Lewandowski), Szpakowski , Zebić, Oliveira, Łukowski, Frączczak (77' Danek)
Sędzia: Wajda (Żywiec), Widzów: 1932

Rzeszowianie mieli sporo argumentów, aby pokonać lidera z Kielc, ale po raz kolejny wykazali się sporą nieskutecznością i nie dopisali punktów w ligowej tabeli. Dodatkowo bramkę decydującą o porażce stracili po samobójczym trafieniu debiutanta Daniela Pietraszkiewicza.
Pozostawili po sobie jednak dobre wrażenie, bo ich gra wyglądała dużo lepiej od stylu, jaki prezentowali w poprzednich spotkaniach. Pomimo bolesnej przegranej, opuszczających murawę piłkarzy Resovii, żegnały brawa.
Rzeszowianie w pierwszym kwadransie zaskoczyli rywali ofensywną, szybką grą. Mieli przewagę na boisku, radzili sobie w wysokim pressingu i liczniej niż zwykle zgromadzeni na trybunach rzeszowscy kibice - zacierali ręce szykując się do zwycięstwa swoich ulubieńców.
W 12 minuie po rzucie rożnym strzał głową Komora został zablokowany przez defensorów Korony. Do odbitej piłki dobiegł Jakub Wróbel i trybuna stadionu miejskiego wypełniona kibicami westchnęła z bólem, bo piłka uderzona przez napastnika - wylądowała na słupku.
Po 30 minutach nieznaczną przewagę zyskali na murawie goście. Kielczanie wypracowali sobie kilka dogodnych okazji strzeleckich, ale fatalnie pudłowali. Najlepszą sytuację miał Łukowski, ale słowacki golkiper Resovii wykazał się kunsztem bramkarskim. W 43 minucie składna akcja Korony zakończyła się desperacką interwencją Komora, który czyścił pole karne z piłki bez zbędnych ceregieli.
Po przerwie kibice nie mogli narzekać na brak emocji. Znowu do natarcia ruszyła Resovia. Rzeszowianie bliscy szczęścia byli po akcji Marka Mroza. Pomocnik "Pasiaków" poradził sobie z dwoma rywalami, ale w polu karnym uderzył piłkę nieczysto i fatalnie skiksował, zamiast postawić kropkę nad "i".
Dwoił sięi troił Sebastian Strózik, który nie miał zbyt wielu sytuacji strzeleckich, ale starał się dogrywać piłkę kolegom z zespołu. Po jednym z dośrodkowań napastnika Resovii, z trybun rozległo się głośne "Och, Karol !", bo precyzji zabrakło Karolowi Twardowskiemu. Wychowanek SMS-u Resovii afektownym szczupakiem uderzył futbolówkę na 10 metrze, ale skończyło się ponownie pudłem.
Kolejne dośrodkowania nie dochodziły do zamykających akcję graczy. Tak było m. in. przy podaniu Hilbrychta, po którym Strózik nie sięgnął piłki.
Wydawać się mogło, że w końcu Resovia zdoła rozmontować defensywę gości, a tymczasem w 79 minucie to kielczanie wyszli na prowadzenie. Kontratak gości  zakończył się dośrodkowaniem z lewej strony boiska, a w polu karnym  główkował Kiełb i piłka po jego strzale trafiła w klatkę piersiową wbiegającego Pietraszkiewicza. Debiutujący w barwach Resovii 19-latek starał się zablowoać strzał rywala, ale trafiona w niego futbolówka wpadła do siatki.
W końcowych minutach Resovii nie pozostało nic innego, jak desperacko atakować bramkę gości. "Biało-czerwoni" czuli, że mogą coś jeszcze wycisnąć z tego spotkania. W 94 minucie Stózik z kilku metrów główkował i podobnie jak jego koledzy wcześniej, posłał piłkę obok celu. Nie trafił też w ostatniej akcji meczu Radek Adamski, który po ostatnim gwizdku sędziowskim długo nie mógł pogodzić się z porażką.

resoviacy.pl

2021.08.21 | GKS 1962 Jastrzębie - Resovia Rzeszów 1:1 (1:1)

33' Rumin - 38' (k) Mróz

GKS Jastrzębie: Reclaf, Borkała, Słodowy , Bojdys, Witkowski (79' Zalewski), Kamiński (69' Jadach), Feruga (79' Gulczyński), Kuczałek, Handzlik (59' Balboa), Zejdler (59' Gajda), Rumin
Resovia: Pindroch, Jaroch , Komor, Podhorin, Adamski, Antonik (46' Strózik), Šolijć (46' Hebel), Wasiluk, Mróz, Kiełbasa (87' Ostrowski ), Wróbel (66' Mikulec)
Sędzia:
Marciniak (Płock), Widzów: 1125

W 5. kolejce Fortuna 1 Ligi piłkarze Resovii podzielili się punktami z GKS 1962 Jastrzębie. To trzeci remis "Pasiaków" w sezonie i kolejny mecz, w którym gra "biało-czerwonych" pozostawiała sporo do życzenia.
Pierwsza połowa meczu była wyrównana. Początek należał do gospodarzy, ale po kwadransie do głosu doszli również rzeszowianie. Pierwszy na bramkę gości uderzał już w 7 minucie Dariusz Kamiński. Z powstrzymaniem ofensywnych zapędów byłego piłkarza Wisłoki Dębica mieli najwięcej problemów rzeszowscy defensorzy. W 12 minucie 22-latek ponownie postrzaszył Pindrocha mocnym, ale niecelnym strzałem.
W 16 minucie Resovia mogła pokusić się o zdobycie bramki, ale podobnie jak w poprzednich spotkaniach nie potrafiła wykończyć akcji. Radosław Adamski  oddał mocny strzał z lewej strony boiska i dobijający piłkę Marek Mróz fatalnie spudłował z 10 metrów. Kilka minut później Mróz uruchomił Kamila Antonika, a ten zamiast oddać soczysty strzał, starał się przekładać futbolówkę na drugą nogę. Skończyło się na stracie piłki.
W 27 minucie miejscowi odpowiedzieli akcją zainicjowaną przez Daniela Ferugę. Doświadczony pomocnik gospodarzy zagrał za plecy obrońców do Kamińskiego, ale szybszy był golkiper Resovii który uprzedził rywala.
W 33 minucie defensywa Resovii została w łatwy sposób ograna przez Aktywnego Kamińskiego. Piłkarz GKS-u sprytnie przyjął sobie piłkę i na nic były starania Podhorina i Komora. Futbolówka przełożona na drugą nogę była gotowa do strzału, ale swojego kolegę uprzedził Daniel Rumin, który z 8 metrów nie dał szans golkiperowii Resovii na interwencję.
Gospodarze długo nie cieszyli się z prowadzenia, bo już w 38 minucie do wyrównania doprowadził Marek Mróz. Wszystko zaczęło się od akcji lewą stroną boiska Bartłomieja Wasiluka. Pomocnik Resovii uderzał na bramkę po ziemi, a w polu karnym wślizgiem futbolówkę starał się zablokować Mateusz Słodowy. Zrobił to jednak na tyle niefortunnie, że został trafiony w rękę. Arbiter Tomasz Marciniak obejrzał powtórkę akcji na monitorze VAR i podyktował "jedenastkę, którą na bramkę zamienił Mróz.
Po przerwie trener Mroczkowski dokonał zmian i wydawać się mogło, że "Pasiaki" zagrają z większą mocą w ofensywie. Ich gra jednak mogła mocno rozczarować, bo nie stworzyli większego zagrożenia pod bramką 17-letniego Mikołaja Reclafa.
Tymczasem gospodarze częściej utrzymywali się przy piłce, wygrywali większość pojedynków główkowych i nie tylko nie pozwolili Resovii na zbyt wiele, ale pisali scenariusz tego spotkania.
W 57 minucie minimalnie pudłował Daniel Feruga, a po chwili Michał Bojdys główkował z 9 metrów nad poprzeczką. Słowacki bramkarz Resovii dwoił się i troił, aby ratować remis i przyznać trzeba, że zasłużył na słowa pochwały, bo pracy miał sporo. Rzeszowianie dowieźli remis do ostatniego gwizdka, ale styl jaki zaprezentowali w tym spotkaniu może mocno rozczarować rzeszowskich kibiców.

resoviacy.pl

2021.08.17 | Resovia Rzeszów - Puszcza Niepołomice 1:1 (1:1)

30' Podhorin - 40' Mroziński

Resovia: Pindroch, Jaroch , Komor, Podhorin, Eizenchart , Antonik (82' Hilbrycht), Mróz (56' Šolijć), Wasiluk, Hebel (57' S. Strózik), Adamski, Wróbel (82' Mikulec)
Puszcza:
Kobylak, Aftyka, Hladik, Bardanca, Mroziński (80' Thiakane), Boguski, Serafin, Stępień , Hajda, Górski, Kobusiński (65' J. Strózik)
Sędzia: Bartos
(Łódź), Widzów: 1029

"Takie tam..., wtorkowe granie" - podsumował pierwszoligowy pojedynek Resovii z Puszczą jeden z kibiców wychodzących ze stadionu miejskiego po ostatnim gwizdku. Było to spotkanie dwóch zespołów, które ostatnio nie zapunktowały i za wszelką cenę w dzisiejszym meczu chciały sięgnąć po pełną pulę. Jak to zazwyczaj bywa w takich spotkaniach, kibice mogli oglądać sporo walki i determinację z jednoczesnym deficytem jakości. Szczególnie w wykańczaniu akcji.
Obydwa zespoły zagrały ofensywny futbol i już w 6 minucie rzeszowianie mieli możliwość oddania strzału na bramkę Kobylaka. Pierwszy umiejętności 19-letniego bramkarza Puszczy miał okazję sprawdzić Bartosz Jaroch. Defensor "Pasiaków" uderzał po ziemi, ale odbitej przez golkipera futbolówki nie miał kto dobić. Kilkadziesiąt sekund później główkował po rzucie rożnym Jakub Wróbel. Tym razem również Kobylak zachował czyste konto.
W 14 minucie pierwszą groźną akcję przeprowadzili podopieczni Tomasza Tułacza. Wymianę podań zakończył mocnym strzałem z dystansu Wojciech Hajda i słowacki golkiper Resovii po raz pierwszy zapoznał się z futbolówką.
To było wyrównane spotkanie, ale rzeszowianie mieli więcej sytuacji bramkowych. W kolejnych minutach na bramkę gości uderzali: Kamil Antonik i Maksymilian Hebel. Jednak za każdym razem Kobylak wychodził z opresji. W 22 minucie ponownie Antonik przeegzaminował bramkarza gości. Skrzydłowy Resovii tym razem popisał się efektownym strzałem z przewrotki, lecz posłał piłkę metr nad bramką.
Bramkarz Resovii również nie mógł narzekać na brak zajęcia. W 25 minucie wolejem popisał się Rafał Boguski.
W 30 minucie spotkania rzeszowianie wyszli na prowadzenie. Krótko rozegrany rzut rożny i wymiana podań pomiędzy Eizenchartem, a Heblem zakończyła się strzałem na bramkę tego ostatniego. Futbolówka uderzyła w Olivera Podhorina i po rykoszecie wylądowała w siatce.
Poirytowani takim obrotem sprawy przyjezdni ruszyli do natarcia i już dwie miuty później piłka po strzale Hajdy wylądowała na słupku.
W 40 minucie defensywa Resovii pękła (podobnie jak defensywa gości) po rzucie rożnym. Rywale zamknęli "Pasiaków" niczym w hokejowym zamku i futbolówkę dośrodkowaną w pole karne klatką piersiową starał się wybić Bartosz Jaroch. Odbitą piłkę dopadł Piotr Mroziński i przewrotką doprowadził do wyrównania.
Po przerwie mocno do natarcia ruszyli rzeszowianie. W 49 minucie Radosław Adamski dograł piłkę do wbiegającego w pole karne Antonika, a ten uderzył z 9 metrów mocno, ale niecelnie. Piłka wylądowała na bocznej siatce.
Od 50 minuty spotkanie zaostrzyło się i akcje po obu stronach przerywane były faulami. W 65 minucie akcję meczową miał Radosław Adamski. Skrzydłowy Resovii miał sporo miejsca i czasu, aby zakończyć kontratak "Pasiaków" sukcesem. Przekombinował jednak podając do Antonika, który po raz kolejny nie postawił kropki nad "I".
W kolejnej akcji na bramkę Puszczy uderzał Sebastian Strózik, ale i jemu nie dane było wpisać się na listę strzelców.
Rzeszowianie zaczęli podkręcać tempo i zdobywać przewagę na boisku, ale w 73 minucie zostali zaskoczeni groźnym kontratakiem. Szarżującego z piłką Hajdę powstrzymał nieprzepisową interwencją Bartłomiej Eizenchart i arbiter sięgnął po czerwony kartonik.
Przyjezdni poczuli, że mogą sięgnąc po komplet punktów i końcowe fragmenty meczu należały do nich. Na bramkę Resovii uderzał Jakub Serafin, a po chwili przed szansą na pokonanie Pindrocha stanął Boguski.
Rzeszowianie pomimo gry w osłabieniu też mieli w końcówce coś do powiedzenia. W 90 minucie miał okazję pokazać się Damian Hilbrycht, ale i on nie zdołał wykończyć dogodnej sytuacji strzeleckiej. Po gwizdku końcowym obydwa zespoły schodziły do szatni ze sporym niedosytem.

resoviacy.pl

2021.08.12 | Resovia Rzeszów - Skra Częstochowa 0:1 (0:0)

57' Mas

Resovia: Pindroch, Jaroch , Komor, Podhorin, Eizenchart, Antonik, Šolijć , Wasiluk (58' Mróz), Hebel (58' Wróbel), Hilbrycht (61' Twardowski), Strózik (74' Adamski)
Skra:
Kos, Brusiło, Krzyżak, Mesjasz, Winiarczyk, Kwietniewski (72' Napora), Szymański, Stromecki, Nocoń, Niedbała, Mas (D. Wojtyra)
Sędzia:
Kuźma (Białystok), Widzów: 1121

To był jeden z najsłabszych meczów Resovii w ostatnich miesiącach. Rzeszowianie na stadionie przy ul. Hetmańskiej przegrali z beniaminkiem, który przewyższał gospodarzy determinacją i szybkością. Pierwsza połowa spotkania była dosyć bezbarwnym widowiskiem, ale "biało-czerwoni" wydawać się mogło - kontrolowali sytuację na boisku. Po przerwie piłkarze Radosława Mroczkowskiego razili nieporadnością i brakiem pomysłu na grę. Mnożyły się straty, niecelne podania i niedokładne dośrodkowania.
Przed gwizdkiem na przerwę wspomnieć należy przebojowe szarże Kamila Antonika, który kilka razy przedarł pod bramkę rywali. Starał się mu wtórować Maksymilian Hebel, który z uporem walczył o każdą piłkę. Obydwaj piłkarze byli jednak mocno osamotnieni w akcjach ofensywnych i goście nie pękli w pierwszych 45 minutach przed wyżej notowanym rywalem.
Po zmianie stron Resovia była cieniem zespołu, który kilka dni wcześniej ograł GKS Tychy. Grający wolno i przewidywalnie gospodarze oddali rywalowi środkowe rejony boiska i Skra coraz odważniej radziła sobie na murawie.
Już w 47 minucie groźnie na bramkę "Pasiaków" uderzał Mikołaj Kwietniewski, ale piłkę zablokowali środkowi obrońcy Resovii. Dwie minuty później ponownie Kwietniewski pokazał, że Skra przechodzi do ofensywy, ale i tym razem rzeszowianie mieli szczęście - piłka przeszła nieznacznie obok słupka.
Zgodnie z zasadą "do trzech razy sztuka" goście za trzecim podejściem dopięli swego. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego strzelał celnie na bramkę Adam Mesjasz i Branislav Pindroch zdołał odbić piłkę, ale przy dobitce Macieja Masa, bramkarz "Pasiaków" był bez szans.
Stracona bramka nieco pobudziła rzeszowski zespół do szybszej gry i mecz przeniósł się na połowę gości. Akcje "biało-czerwonych" były jednak bardzo chaotyczne. Dalekie piłki dogrywane do skrzydłowych Resovii ginęły gdzieś w okolicach reklamowych banerów i z każdą kolejną minutą widać było coraz większą bezradność rzeszowskiego zespołu. Szansę na wyrównanie miał w 78 minucie Bartosz Jaroch. Boczny obrońca Resovii po dośrodkowaniu Bartłomieja Eizencharta starał się wykończyć akcję strzałem głową, ale piłka minęła cel. Dziesięć minut później Kamil Antonik zdołał przedrzeć się w pole karne gości, ale i on nie zdołał skierować piłki w światło bramki.
Efektu nie przynosiły też indywidualne dryblingi Marka Mroza i próby gry "z klepy" Karola Twardowskiego. "Pasiakom" gra kompletnie się nie kleiła i kibice z bólem spoglądali na upływający czas na stadionowym zegarze.
W 89 minucie trybuny ożywiły się nieco, bo rzeszowianie mieli rzut rożny i w pole karne gości wyruszył słowacki golkiper Resovii. Nie udało mu się jednak nic wskórać, bo dośrodkowanie (podobnie jak w poprzednich fragmentach meczu) pozostawiało sporo do życzenia. Mecz zakończył się zwycięstwem gości, którzy zdobyli pierwsze punkty na pierwszoligowym froncie.

resoviacy.pl

2021.08.06 | Resovia Rzeszów - GKS Tychy 1:0 (1:0)

16' Antonik

Resovia: Pindroch, B. Jaroch, Komor, Podhorin , Eizenchart, Twardowski (69' Adamski), Wasiluk, Šolijć, Hebel (59' Mróz), Antonik (84' Hilbrycht ), Strózik (69' Wróbel)
GKS Tychy: Jałocha, Mańka, Nedić , Szymura, Wołkowicz, Staniucha (59' Janiak ), Żytek , Grzeszczyk, J. Piątek (73' G. Jaroch), Steblecki (77' K. Piątek), Malec
Sędzia: Kiełczewski (Białystok), Widzów: 1306

W meczu 2. kolejki Fortuna I ligi piłkarze Resovii pokonali GKS Tychy 1:0. Rzeszowski zespół schodził po ostatnim gwizdku do szatni przy gromkich brawach publiczności, bo rozegrał emocjonujące zawody i odniósł zasłużone zwycięstwo.
To był dobry mecz w wykonaniu Kamila Antonika, który budzi się z letargu po niemrawym poprzednim sezonie. Skrzydłowy Resovii w dzisiejszym spotkaniu pokazał swoje umiejętności i trafieniem w 16 minucie, zapewnił "Pasiakom" zwycięstwo.
Obydwa zespoły stworzyły szybkie i obfitujące w akcje bramkowe widowisko. Już w 14 minucie Antonik po akcji z Karolem Twardowskim pokonał Jałochę, ale arbiter dopatrzył się spalonego.
Dwie minuty później akcję bramkową zainicjował bardzo aktywny Maksymilian Hebel. Piłka dośrodkowana z lewej strony boiska wylądowała ostatecznie w okolicach linii pola karnego. Tam pojedynek główkowy z rywalem wygrał Bartłomiej Eizenchart. Futbolówkę przechwycił Antonik, który strzałem po ziemi z 16 metrów umieścił piłkę precyzyjnie przy lewym słupku bramki. 
Wktórce okazać się miało, że był to jedyny gol spotkania, ale na brak emocji kibice narzekać nie mogli. Przyjezdni to zespół typowany do walki o ekstraklasę i w dalszej części spotkania starali się grać ofensywną, odważną piłkę. Defensywa "Pasiaków" grała jednak uważnie, była dobrze zorganizowana i w odpowiednich momentach środkowi obrońcy bez ceregieli czyścili pole karne z zagrożenia.
Rzeszowianie grali to co lubią, czyli wychodzili z szybkimi kontratakami. Jednak w decydujących momentach nie potrafili zachować spokoju, wykończyć akcji i przypieczętować przewagi kolejnym trafieniem.
W 79 minucie sytuacja piłkarzy Artura Derbina dodatkowo się skomplikowała, bo plac gry za kolejny faul i drugą żółtą kartkę, opuścił Kacper Janiak.
Pomimo gry w ograniczonym składzie, goście w końcowych fragmentach rzucili się do desperackich ataków, ale była to raczej woda na młyn dla kontrolujących mecz rzeszowian.
Na murawie pojawili się zmiennicy, którzy chcieli wnieść swoje trzy grosze w to spotkanie. Dwukrotnie prawą stroną boiska szarżował w pole karne rywali Radosław Adamski, ale i jego akcje kończyły się fiaskiem. Zamierzonego efektu nie przynosiły też stałe fragmenty gry. "Biało-czerwoni" mieli tego dnia 8 rzutów rożnych, ale w powietrzu pod swoją bramką rządził Konrad Jałocha.

resoviacy.pl

2021.07.31 | GKS Katowice - Resovia Rzeszów 2:2 (1:0)

18' Błąd, 52' Szymczak - 74' Jaroch, 90' Komor

GKS: Kudła, Wojciechowski (80' Gierach), Jędrych, Janiszewski, Pawłas, Sanocki (74' Woźniak), Jaroszek, Figiel (71' Urynowicz), Błąd, Kościelniak (80' Kiebzak), Szymczak (79' Kozłowski)
Resovia:
Pindroch, Jaroch, Komor, Podhorin, Eizenchart, Adamski (55' Twardowski), Šolijć (55' Mróz), Wasiluk, Hilbrycht (68' Antonik), Strózik, Wróbel (55' Hebel)
Sędzia:
Pskit (Łódź), Widzów: 2067

Podopieczni Radosława Mroczkowskiego zainaugurowali sezon ligowy w Katowicach, gdzie podzielili się punktami z miejscowym GKS-em. Rzeszowianie do ostatnich minut spotkania gonili beniaminka i po końcowym gwizdku to oni cieszyli się z rezultatu. Gospodarze przed przerwą byli zespołem przeważającym, który zaskoczył rzeszowskie "Pasiaki" szybką, kombinacyjną grą. W końcowych fragmentach meczu w zespole z Rzeszowa obudził się "resoviacki charakter".
Przed inauguracyjnym spotkaniem było sporo niewiadomych. Obydwa zespoły dokonały w przerwie między rozgrywkami zmian kadrowych i kibice zgromadzeni pod katowickim "Blaszokiem" zobaczyć mogli kilka debiutów. W zespole gospodarzy na bramce pojawił się Dawid Kudła, natomiast w ataku przedstawił się śląskim fanom młodzieżowiec Filip Szymczak. W rzeszowskim zespole znalazło się w podstawowej "jedenastce" pięciu graczy, którzy po raz pierwszy założyli koszulkę z maltańskim krzyżem: Branislav Pindroch, Aleksander Komor, Bartłomiej Eizenchart, Damian Hilbrycht i Sebastian Strózik.
Początek był dosyć nerwowy w wykonaniu gospodarzy i rzeszowianie częściej byli przy piłce. W 14 minucie meczu ładnym uderzeniem przedstawił się kibicom Damian Hilbrycht, ale piłkę wyłapał katowicki golkiper.
To jednak katowiczanie byli konkretniejsi w akcjach ofensywnych. W 18 minucie meczu Rafał Figiel sprytnym podaniem uruchomił w polu karnym Adriana Błąda, a ten ograł Olivera Podhorina i technicznym, kręconym strzałem na drugi słupek - otworzył rezultat spotkania.
Resovia starała się odrabiać straty, gra często toczyła się pod polem karnym gospodarzy, ale brakowało szybkości i wykończenia akcji.
W 25 minucie wolejem próbował zaskoczyć bramkarza GKS-u Jakub Wróbel, kilka minut później podobnie, ale również niecelnie uderzali: Sebastian Strózik i Bartosz Jaroch.
Pod koniec pierwszej połowy piłkę w środkowych rejonach boiska stracił Bartłomiej Wasiluk i na bramkę Resovii szarżował ponownie Adrian Błąd. Na szczęście dla "Pasiaków" słowacki golkiper Branislav Pindroch zdołał ratować sytuację i obydwa zespoły schodziły na przerwę z jednobramkowym prowadzeniem gospodarzy. 
W 52 minucie gospodarze zadali kolejny cios. Filip Szymczak miał sporo miejsca i czasu, aby oddać strzał z 19 metrów i wydawać się mogło, że sytuacja nie jest groźna, ale piłka po odbiciu od Podhorina - wylądowała w siatce po raz drugi.
Poirytowany bezradnością swoich podopiecznych szkoleniowiec Resovii zareagował zmianami. Na boisku już w 55 minucie pojawili się zmiennicy: Twardowski, Hebel i debiutant Mróz.
Rzeszowianie konkretniej ruszyli do natarcia i już cztery minuty później zrobiło się groźnie pod bramką Kudły. Na linii pola karnego Rafał Figiel faulował Aleksandra Komora i arbiter wskazał na wapno. Do rzutu karnego podszedł Maksymilian Hebel, ale arbiter po konsultacji z sędziami VAR (system wideoweryfikacji jest nowością na boiskach pierwszoligowych) zmienił decyzję i przyznał "biało-czerwonym" rzut wolny zamiast karnego. Hebel uderzył piłkę z 16 metrów, ale minimalnie spudłował.
Wreszcie w 74 minucie rzeszowianie zdobyli bramkę kontaktową. Z lewej strony boiska piłkę w pole karne dośrodkował Sebastian Strózik, a jeden z katowiczan odesłał futbolówkę głową przed pole karne. Tam perfekcyjnym wolejem popisał się Bartosz Jaroch. Obrońca Resovii perfekcyjnie złożył się do strzału i skierował futbolówkę idealnie w okienku bramki.
Resoviacy w końcu podkręcili tempo gry i już 3 minuty później zapachniało kolejnym golem. Po akcji Marka Mroza golkiper GKS-u odbił kolanem strzał i gospodarze mogli odetchnąć z ulgą. W końcowych fragmentach meczu Resovia atakowała większą liczbą graczy i widać było, że można jeszcze coś ugrać w tym spotkaniu.
Miejscowi odpowiadali groźnymi kontratakami, ale w doliczonym czasie gry to "biało-czerwoni" dopięli swego. Na zegarze stadionowym pojawiła się 95 minuta meczu i Marek Mróz zagrał do Karola Twardowskiego. "Twardy" jakimś cudem dostrzegł wbiegającego w pole karne Aleksandra Komora i podał po ziemi piłkę jak na tacy.
27-letni obrońca Resovii precyzyjnym strzałem do siatki wykończył akcję i po chwili mógł wskoczyć na ogrodzenie, aby odbierać gratulację od rzeszowskich kibiców zgromadzonych w  sektorze za bramką.
Resovii ciągle było mało i kilkadziesiąt sekund później ochotę do gry chciał odebrać miejscowym Jaroch. Boczny obrońca "Pasiaków" w ostatniej akcji meczu uderzył jeszcze raz na bramkę i futbolówka odbita przez golkipera zatrzymała się na słupku.

resoviacy.pl

 



 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

| ... do strony głównej |

 
© 2006 | resoviacy.pl  serwis informacyjny CWKS Resovia Rzeszów | design by