|
2022.05.22 | Odra Opole - Resovia Rzeszów 0:3 (0:2)
|
9' 68' Chuchro, 30' Kubowicz
Odra:
Sapielak, Klimek (46' Szrek), Kędziora, Kostrzycki, Tkocz (66' Petrak),
Maćkowiak, Nowak (46' Sauczek), Hrebeń, Pawlik (81' Paszkowski), Janus, Żak
(66' Piech)
Resovia: Łakota, Jaroch (75' Pietraszkiewicz), Chuchro, Kubowicz, Adamski
(85' Myszka), Strózik (75' Antonik), Mikulec, Wasiluk, Hilbrycht (65' Krasa),
Eizenchart (85' Ostrowski), Wróbel
Sędzia: Trochimiuk (Ciechanów), Widzów: 1936
Meczem w Opolu piłkarze zakończyli sezon ligowy 2021/22. To było pożegnalne
spotkanie trenera Dawida Kroczka, o którego odejściu z rzeszowskiego klubu
działacze poinformowali przed kilkoma dniami.
Rzeszowianie zagrali bardzo dobre spotkanie i dosyć łatwo pokonali wyżej
notowanego rywala, a więc po ostatnim gwizdku w obozie "Pasiaków" było sporo
radości.
Bohaterem meczu był debiutujący w zespole Resovii Karol Chuchro, który zanotował
prawdziwe wejście smoka. Środkowy obrońca Resovii dwukrotnie trafiał do siatki.
Po raz pierwszy 19-letni uczeń SMS-u Resovia pokonał Błażeja Sapielaka już w 9
minucie meczu. Piłka dośrodkowana z dużą precyzją przez Damiana Hilbrychta
trafiła na 5 metr pola karnego, a tam dosyć niespodzewanie zamknął akcję
debiutujący w zespole Chuchro. Uderzenie głową piłki i wykończenie akcji było
przednie i młodzieżowiec Resovii po chwili odbierał gratulacje od starszych
kolegów.
Miejscowi odpowiedzieli w 16 minucie indywidualną akcją Krzysztofa Janusa, który
uderzał na bramkę i zmusił do interwencji Pawła Łakotę. Dobijał piłkę jeszcze
któryś z napastników Odry, ale akcję ostatecznie przerwał arbiter, bo strzelec
był na pozycji spalonej.
W 30 minucie meczu wypełniony po brzegi sektor kibiców gości oszałał z radości,
bo ich zespół zdobył kolejną bramkę. Piłkę dogrywał w pole karne ponownie Damian
Hilbrycht (tym razem z rzutu rożnego), a na bramkę głową uderzał Jakub Wróbel.
Piłka odbita od słupka trafiła do Dawida Kubowicza. Kapitan "Pasiaków" ma w tym
sezonie snajperskiego nosa, bo bez ceregieli strzałem po ziemi umieścił piłkę w
siatce. Było to jego czwarte trafienie w sezonie.
O tym, że siłą "Pasiaków" są środkowi obrońcy przekonać się mieli kibice jeszcze
w kolejnych minutach spotkania, bo po raz kolejny dał znać o sobie Karol
Chuchro.
W 44 minucie starał się jeszcze uderzeniem głową zaskoczyć golkipera gospodarzy
Jakub Wróbel, ale Sapielak wykazał się refleksem.
Po przerwie rzeszowianie z ogromną chęcią dążyli do kolejnych trafień. Sytuacja
w tabeli obydwu zespołów nie nakładała na piłkarzy większej presji, ale mecz
miał odpowiednie tempo i mógł się podobać publiczności.
W 68 minucie po krótko rozegranym rzucie rożnym piłkę w pole karne zagrał
Bartłomiej Eizenchart, a tam kolejną efektowną główą popisał się Chuchro.
W ostatnim kwadransie "biało-czerwoni" grali już dużo spokojniej i do
zmniejszenia rozmiarów porażki ruszyli miejscowi. Dobrze jednak w barmce
"Pasiaków" radził sobie Paweł Łakota, który do ostatniego gwizdka zachował
czyste konto. Ostatecznie rzeszowianie odnieśli zasłużone zwycięstwo, po którym
otrzymali gromkie brawa od rzeszowskich kibiców.
Gromkie "Kroczek dziękujemy!" rozbrzmiewało z sektora gości jeszcze długo
po ostatnim gwizdku. Był to wyraz podziękowania kibiców skierowany do trenera,
którego praca została doceniona przez przez kilkusetosobową grupę rzeszowian,
którzy do Opola wybrali się wyczarterowanym pociągiem.
Resovia zakończyła niełatwy sezon na 11 miejscu w tabeli. Z Fortuna I ligą
pożegnały się ekipy: Stomilu Olsztyn, GKS-u Jastrzębie i Górnika Polkowice. Do
Ekstraklasy bezpośredni awans wywalczyły: Miedź Legnica i Widzew Łódź. O
ostatnie, premiowane awansem miejsce w barażach rywalizować będą: Arka Gdynia,
Korona Kielce, Odra Opole i Chrobry Głogów.
|
2022.05.16 | Górnik Polkowice - Resovia Rzeszów
3:0 (0:0)
|
75' Karmelita, 79' Piątkowski, 84' Szuszkiewicz
Górnik:
Furtak, Krakowski
(46' Karmelita), Bojdys, Ratajczak, Fryzowicz, Hehedosz (68'
Baranowski), Żołądź (76' Kozubal), Makuch
(87' Sowiński), Hafez (76' Szuszkiewicz), Piątkowski
Resovia: Pindroch (63' Łakota), Adamski (77' Jaroch ),
Šolijć ,
Kubowicz, Eizenchart, Antonik
(77' Myszka), Wasiluk (68' Krasa ),
Mróz, Hilbrycht, Mikulec ,
Wojciechowski
Sędzia: Ostrowski (Szczecin), Widzów:
Lekcję gry dał "Pasiakom" Górnik Polkowice, którego spadek z Fortuna I
ligi był przesądzony już wcześniej. Rzeszowianie w pojedynku z ekipą
Szymona Szydełki w niczym nie przypominali zadziornej Resovii, która
kilka dni wcześniej w Łodzi rozbiła Widzew.
Spotkanie zaczęło się od serii rzutów rożnych wykonywanych przez
Resovię. Dośrodkowania "Pasiaków" były precyzyjne, ale krzywdy
gospodarzom nie zrobiły, bo defensywa Górnika z uwagą czyściła pole
karne. Miejscowi po raz pierwszy odpowiedzieli w 15 minucie za sprawą
Mateusza Piątkowskiego. Doświadczony napastnik Górnika postraszył
Pindrocha nieznacznie pudłując na bramkę gości. Dwie minuty później
gospodarzom zabrakło szczęścia, bo piłka po przewrotce Abdallaha Hafeza
i główce Piątkowskiego, wylądowała na słupku rzeszowskiej bramki.
"Biało-czerwoni" przed przerwą nie narzucili oszałamiającego tempa i
defensywa Górnika nie miała większych kłopotów z rozbijaniem akcji
rzeszowskiego zespołu. Strzałami z dystansu próbowali zaskoczyć rywali:
Rafał Mikulec, Bartłomiej Wasiluk i Marek Mróz, ale golkiper gospodarzy
błędów nie popełniał. W 43 minucie świetną okazję do wpisania się na
listę strzelców miał Damian Hilbrycht, który w pojedynku sam na sam z
golkiperem uderzył piłkę prosto w niego.
Kwadrans gry po przerwie był najlepszym okresem gry "Pasiaków".
Rzeszowianie długo utrzymywali się przy piłce i mecz toczył się głównie
na połowie gospodarzy. Na bramkę Marcina Furtaka, uderzali Kamil Antonik
i Paweł Wojciechowski, ale 22-letni golkiper był na stanowisku.
Kłopoty Resovii zaczęły się w 63 minucie. Po jednej z interwencji urazu
doznał Branislav Pindroch i na murawie pojawił się zmiennik: Paweł
Łakota. Resoviacy nadal przeważali, ale nie potrafili udokumentować
przewagi trafieniem do siatki.
Tymczasem w 75 minucie gospodarze wykonywali rzut wolny. Piłkę dograną z
odległości 40 metrów w pole karne starał się piąstkować Łakota, ale w
zderzeniu z Piątkowskim nie zdołał tego zrobić i prezent otrzymał Rafał
Karmelita, któy głową wbił piłkę do siatki. Po tym trafieniu
rzeszowianie kompletnie się pogubili i rezerwowy bramkarz "Pasiaków" w
końcowym kwadransie dwoił sięi troił, aby powstrzymać napór Górnika.
Bramkarz Resovii mógł mieć sporo pretensji do kolegów z zespołu, którzy
w 79 minucie mieli spory udział przy stracie kolejnego gola. Dawid
Kubowicz pospieszył się z wykonaniem rzutu wolnego i właściwie podał do
jednego z rywali. Po chwili piłka dotarła w pole karne do osamotnionego
Mateusza Piątkowskiego, a czołowy snajper Górnika takich prezentów nie
marnuje i pewnym strzałem zdobył swoją 11 bramkę w rozgrywkach.
W końcowych fragmentach meczu chęć do zespołowej gry przejawiali raczej
już tylko miejscowi. W 84 minucie piłkę stracił Klaudiusz Krasa i nie
niepokojony przez żadnego z resoviaków Mariusz Szuszkiewicz miał sporo
czasu i miejsca aby oddać strzał z 17 metrów. Piłka była wycelowana w
okolice słupka zaskoczyła golkipera Resovii i spotkanie zakończyło się
wynikiem 3:0 na korzyść gospodarzy.
|
2022.05.07 | Widzew Łódź - Resovia Rzeszów 1:4 (0:2)
|
90' Pawłowski - 3'
Kubowicz, 32' Wasiluk, 53' Mikulec, 61' Wojciechowski
Widzew:
Ravas, Kreuzriegler (65' Nowak), Hanousek (81' Zieliński), Stępiński,
Nunes (55' Villa), Kun, Lipski (81' Gołębiowski), Danielak, Hansen (55'
Letniowski), Terpiłowski ,
Pawłowski
Resovia: Pindroch, Jaroch, Komor (6' Mikulec ,
84' Rębisz), Kubowicz, Adamski, Antonik (62' Strózik ),
Wasiluk,
Šolijć ,
Eizenchart, Mróz (62' Hilbrycht), Wojciechowski (62' Wróbel)
Sędzia: Szczech (Warszawa), Widzów: 16 018
Po zwycięstwie nad Arką, rzeszowianie wypunktowali kolejnego kandydata
do awansu. Resovia po wczorajszym remisie Stomilu ze Skrą ma pewne
utrzymanie w lidze i do meczu w Łodzi piłkarze Dawida Kroczka
mogli podejść bez noża na gardle.
Gospodarze w przypadku zwycięstwa mogli być o krok od awansu, ale szybko
przekonali się, że pycha kroczy przed porażką. Trafili na wyrachowaną,
zmotywowaną i skuteczną ekipę "biało-czerwonych", która ma na Widzew
patent.
Mecz świetnie ułożył się "Pasiakom", bo już w 3 minucie Dawid Kubowicz
wbił głową piłkę do siatki. Środkowy obrońca Resovii świetnie
przewidział gdzie w polu karnym zawędruje pika dośrodkowana z rzutu
rożnego przez Bartłomieja Eizencharta. Nie musiał wyskakiwać nawet do
piłki, aby pokonać zdezorientowanego Ravasa.
Rzeszowianie zaskoczyli wypełniony po brzegi łódzki stadion szybko
strzelonym golem, ale równie szybko musieli też wziąść się do pilnowania
zdobyczy bramkowej, bo kłopoty ich nie omijały. W 6 minucie plac gry
opuścił kontuzjowany Aleksander Komor, który nie tylko jest ostoją
defensywy, ale i czołowym strzelcem zespołu.
Miejscowi początkowo traktowali straconą bramkę jako wypadek przy pracy.
Długo wymieniali podania, zmusili Resovię do defensywy, ale z ich akcji
nic nie wynikało.
Defensywa Resovii pieczołowicie pilnowała pola karnego i drużyna Janusza
Niedźwiedzia odbijała się od ściany. Sposobem na rzeszowski zespół miały
być strzały z dystanu, ale i one nie przynosiły powodzenia. Pierwszy na
bramkę "Pasiaków" uderzał w 13 minucie Patryk Lipski, ale futbolówka
przeszła bezpiecznie obok słupka.
Rzeszowianie odpowiedzieli również niecelnym strzałem Rafała Mikulca, a
w 18 minucie kontratak mógł lepiej zakończyć Paweł Wojciechowski, ale
przegrał pojedynek z Markiem Hanouskiem.
Niekorzystne dla łodzian losy spotkania miał okazję odwrócić Bartłomiej
Pawłowski, ale piłka po jego uderzeniu z 22 metrów wylądowała na słupku.
Rzeszowianie zmuszeni do głębokiej defensywy niespodziewanie w 32
minucie zadali kolejny cios. Przed polem karnym faulowany był Rafał
Mikulec, a po krótko rozegranym rzucie wolnym Bartłomiej Wasiluk uciszył
miejscową publiczność.
Po przerwie można było się spodziewać huraganowych ataków gospodarzy,
ale szybko okazało się, że z dużej chmury mały deszcz. Rzeszowianie nic
nie robili sobie z akcji portugalskiego skrzydłowego Fabio Nunesa
i dryblingów Dominika Kuna. Pozwalali miejscowym wymieniać podania i w
dogodnych momentach wyprowadzali kontrataki. Okazało się, że to jest
dobry sposób na Widzew, bo w 53 minucie rzeszowianie świętowali kolejne
trafienie. Na bramkę uderzał z ostrego kąta Kamil Antonik i golkiper
Widzewa zdołał odbić piłkę, ale dobitka Rafała Mikulca z 15 metrów była
perfekcyjna.
24-letni wychowanek LKS-u Nakło strzałem po ziemi podwyższył rezultat na
0:3. Po godzinie gry konsternacja w zespole Janusza Niedźwiedzia rosła,
a tymczasem "Pasiakom" grało się lekko, łatwo i przyjemnie.
W 57 minucie rzeszowianie kolejny kontratak mogli zakończyć trafieniem,
ale strzały Marka Mroza i Pawła Wojciechowskiego w dobrym stylu wybronił
Henrich Ravas. Słowacki golkiper Widzewa skapitulował jednak po raz
kolejny już cztery minuty później. Szybką akcję Mikulca sfinalizował
Wojciechowski, który uderzeniami na raty podwyższył rezultat na 0:4 i
chyba odebrał miejscowym ochotę do gry.
Nie minęło pięć minut, a rzeszowianie po raz piąty trafili do siatki.
Podanie aktywnego Bartłomieja Eizencharta wykorzystał Damian Hilbrycht i
na stadionowym zegarze pojawił się wynik 0:5, ale arbiter po sygnale z
VAR przeanalizował jeszcze raz akcję rzeszowskiego zespołu i dopatrzył
się zagrania ręką Sebastiana Strózika.
Bramka nie została uznana, lecz rozpędzony rzeszowski zespół w końcowym
kwadransie walczył o każdy metr boiska i widać było, ze Resovii ciągle
mało. Rzeszowianie uskrzydleni rezultatem dążyli do kolejnych
skutecznych kontrataków. Bezradni gospodarze starali się ratować honor
strzałami z dystansu, ale uśmiech na twarzy Branislava Pindrocha był
podsumowaniem ich niegroźnych strzałów.
W doliczonym czasie gry Bartłomiej Pawłowski zdołał zmiejszyć rozmiary
porażki. Bohater łódzki derbów rozgrywanych kilka dni temu, z bliskiej
odległości uderzył piłkę głową i ustalił wynik meczu na 1:4.
|
2022.05.01 | Resovia Rzeszów - Arka Gdynia 4:1 (0:1)
|
63'
Jaroch, 66' Mróz, 75' Eizenchart, 90' Kubowicz - 37' Kuzimski
Resovia:
Pindroch, Jaroch, Komor ,
Kubowicz, Adamski, Antonik (60' Mikulec),
Šolijć ,
Wasiluk (60' Hilbrycht), Mróz (83' Krasa), Eizenchart (88' Strózik),
Wojciechowski (60' Wróbel)
Arka: Krzepisz, Stępień (14' Memić), Marcjanik, Bunoza
, Dobrotka
(41' Diaw) Kobacki, Adamczyk (83' Żebrowski), Bednarski, Kuzimski,
Aleman, Czubak (83' Siemaszko)
Sędzia: Krasny (Kraków), Widzów: 1711
Piłkarze Resovii w ostatnich spotkaniach nie przypominali rozpędzonej
lokomotywy, a raczej pociąg przewozów regionalnych. Dzisiejsze spotkanie
miało dla piłkarzy Dawida Kroczka duży ciężar gatunkowy, bo rywale z
ogona tabeli zaczęli punktować i sytuacja "Pasiaków" stała się
na finiszu rozgrywek bardzo niepewna.
Pojedynek z kandydatem do awansu długo nie układał się po myśli
"biało-czerwonych", ale końcówka była w ich wykonaniu zabójcza.
Na brak emocji kibice zgromadzeni na stadionie miejskim nie mogli tego
dnia narzekać. Już w 2 minucie przed szansą wpisania się na
listę strzelców stanął Marek Mróz. 23-letni wychowanek Sandecji był
motorem napędowym rzeszowskich "Pasiaków". Przełożył futbolówkę z lewej
nogi na prawą i uderzył pod poprzeczkę z odległości 12 metrów. Kacper
Krzepisz w świetnym stylu wybronił strzał pomocnika Resovii, ale był to
sygnał, że rzeszowianie z ligowym potentatem wcale nie będą grać zachowawczo.
W 11 minucie z boiska wyleciał Gordan Bunoza. Doświadczony obrońca Arki
starał się podawać do bramkarza i fatalnie skiksował. Piłkę przejął
wychodzący na czystą pozycję Kamil Antonik i w ułamku sekund 34-letni
Chorwat ratował sytuację nieprzepisowym faulem łapiąc skzydłowego
Resovii za koszulkę. Sędzia nie miał
wątpliwości, aby dać winowajcy czerwoną kartkę i rzeszowianie sporą
część meczu mieli grać w przewadze.
Wydawać się mogło, że "Pasiaki" spokojniej realizować będą założenia
przedmeczowe, ale w 37 minucie dostali zaskakujący cios.
W polu
karnym zabawił się Hubert Adamczyk i futbolówka zagrana przez niego
wzdłuż bramki (po odbiciu od Dawida Kubowicza) trafiła do Mateusza
Kuzimskiego. 30-letni wychowanek Unii Tczew nie mógł spudłować z 7
metrów. Uderzył piłkę precyzyjnie obok słupka i Branislav Pindroch
niewiele mógł zrobić, aby ratować "biało-czerwonych". Arka
prowadziła 1:0, a na stadionie miejskim zapanowała konsternacja.
Po przerwie rzeszowianie starali się wrócić na właściwe tory i z czasem
zaczęli przeważać na boisku. Defensywa arkowców długo nie kapitulowała,
a można było mieć wrażenie, że przyjezdni czekają na zabójcze kontry.
Ryszard Tarasiewicz miał na murawie takie strzelby jak Karol
Czubak czy Hubert Adamczyk.
Po
godzinie gry dosyć anemicznej gry gospodarzy trener Dawid Kroczek dokonał trzech zmian. Na boisku
pojawili się: Rafał Mikulec, Damian Hilbrycht, Jakub Wróbel i
rzeszowianie rozkręcili się na dobre.
W 63 minucie do remisu doprowadził Bartosz Jaroch. Obrońca Resovii
dostał precyzyjne podanie w pole karne od Jospia
Šolijcia i bez zbędnych ceregieli uderzył piłkę po ziemi, zmuszając
Krzepisza do kapitulacji.
Nie minęły trzy minuty, a na stadionie zapanowała euforia. Z prawej
strony boiska piłkę dogrywał Jaroch, a Marek Mróz z linii pola karnego
zdecydował się na strzał. Piłka po odbiciu od jedengo z obrońców minęła
zdezorientowanego golkipera Arki, a pomocnik Resovii zasalutował
trybunom wykonanie zadania.
Do ostatniego gwizdka było jeszcze 24 minuty i przyjezdni starali się
wzajemnie motywować do większego wysiłku, ale to resoviacy złapali wiatr w żagle i w końcu na ich twarzach można było
dopatrzeć się uśmiechów.
W 75 minucie na 3:1 podwyższył Bartłomiej
Eizenchart, który wykorzystał dośrodkowanie Damiana Hilbrychta i z
bliskiej odległości wbił piłkę pod poprzeczkę.
Można było odnieść wrażenie, że krocząca do Ekstraklasy Arka traci siły,
a "Pasiakom" ciągle było mało.
W 90 minucie jak rasowy napastnik zachował się Dawid Kubowicz. Były
zawodnik Arki wpadł z piłką w pole karne i perfekcyjnie przymierzył obok
prawego słupka, a futbolówka wylądowała w siatce idealnie tam, gdzie
zaplanował.
"Biało-czerwoni" dopisali upragniony komplet punktów, a porażka
gdyńskiej Arki, dała już dziś bezpośredni awans Miedzi Legnica.
|
2022.04.26 | Chrobry Głogów - Resovia Rzeszów 3:3 (2:2)
|
5' (k) 15'
Lebedyński, 64' Ilków-Gołąb
- 2'
Eizenchart, 22' Wasiluk, 76' Wojciechowski
Chrobry:
Leszczyński, Tupaj (46' Ilków-Gołąb), Michalec ,
Praznovsky ,
Ziemann, Kolenc, Mandrysz, Bochnak, Rzuchowski (90' Cywka), Piła (69' Dziąbek),
Lebedyński (90' van der Heijden)
Resovia: Łakota. Jaroch (73' Mikulec),
Šolijć,
Kubowicz, Adamski, Antonik (79' Pietraszkiewicz ),
Wasiluk, Mróz (73' Hilbrycht), Eizenchart, Wróbel, Strózik (74'
Wojciechowski)
Sędzia: Gryckiewicz (Toruń), Widzów: 758
W meczu 30. kolejki Fortuny I ligi, piłkarze Resovii zremisowali w Głogowie z
miejscowym Chrobrym 3:3. To było wyrównane, emocjonujące spotkanie, w którym po
obydwu stronach doszukać się można było ciekawych zagrań, ale i koszmarnych
błędów.
Początek meczu był wymarzony dla "Pasiaków" bo już 110 sekund po pierwszym
gwizdku Kamil Antonik precyzyjnym podaniem uruchomił Bartłomieja Eizencharta.
Skrzydłowy Resovii strzałem z ostrego kąta znalazł miejsce, aby obok nogi
bramkarza posłać piłkę do siatki.
Resovia jednak nie cieszyła się zbyt długo z prowadzenia, bo już w 5 minucie
futbolówka trafiła w rękę biegnącego w polu karnym Radosława Adamskiego i
arbiter odgwizdał "jedenastkę" na korzyść gospodarzy. Skutecznym egzekutorem
rzutu karnego był Mikołaj Lebedyński. 31-letni wychowanek Arkonii Szczecin
pewnym strzałem po ziemi pokonał Pawła Łakotę.
Sytuacja na boisku zmieniała się jak w kalejdoskopie i po kwadransie to
rzeszowianie musieli gonić wynik. Szybki kontratak prawą stroną boiska sprawił
ogromne zamieszanie w defensywie "Pasiaków" i zanim trzech rzeszowskich graczy
(Adamski, Kubowicz, Wasiluk) zdołało ustawić szyki - Mikołaj Lebedyński
świętował kolejne trafienie.
Miejscowi nie przywykli do porażek na własnym stadionie i wydawać się mogło, że
po tym trafieniu Resovia będzie w dużych tarapatach.
"Biało-czerwoni" mieli jednak w swoich szeregach Marka Mroza, który starał się
być motorem napędowym zespołu gości. W 22 miucie wyłożył piłkę wbiegającemu na
25 metr Bartłomiejowi Wasilukowi, a ten atomowym strzałem zmusił do kapitulacji
Leszczyńskiego.
Kibice zacierali ręce na kolejne trafienia, ale do przerwy rezulatat nie uległ
zmianie. Okazje ku temu były jeszcze za sprawą Marcela Ziemanna, Dominika Piły
(Chrobry) i Sebastiana Strózika (Resovia).
Po przerwie kibice nadal ogladali otwarte, ofensywne widowisko. W 52 minucie
sporo pretensji do Bartosza Jarocha mógł mieć Paweł Łakota. Golkiper Resovii w
świetnym stylu wybronił uderzenie Piły, a sporo za uszami przy tej akcji miał
właśnie obrońca Resovii, który pilnował rywala na odległość kilku kroków.
Boczny obrońca Resovii miało okazję naprawić swój błąd kilka minut później, bo
został obsłużony podaniem przez Sebastiana Strózika. Jednak jego strzał po ziemi
nie sprawił kłopotów Leszczyńskiemu.
W 64 minucie ponownie zapanowała radość w szeregach gospodarzy, a rzeszowianie
ponownie przysnęli w defensywie. Do piłki dośrodkowanej z rzutu rożnego
wyskoczył doświadczony Michał Ilków-Gołąb i aż prosiło się, aby ktoś z
rzeszowskich graczy przynajmniej starał się utrudnić strzał rywalowi. Reakcji po
stronie "biało-czerwonych" nie było i rezerwowy Chrobrego z bliskiej odległości
zaskoczył bezradnego Pawła Łakotę.
Rzeszowianie nie tracili wiary w ratowanie wyniku i końcowy kwadrans spotkania
należał do nich. W 76 minucie skopiowali bramkę Chrobrego po rzucie rożnym. Tym
razem dogrywał piłkę Damian Hilbrycht, a uderzał głową na bramkę Paweł
Wojciechowski, który zdobył pierwszego gola w barwach rzeszowskiego klubu. Jak
cenna może to być bramka, okaże się na mecie ligowych rozgrywek.
Po golu Wojciechowskiego rzeszowianie nabrali jeszcze większego rozmachu i w
końcowych minutach mogli pokusić się o komplet punktów.
W 78 minucie wyśmienitą okazję do wpisania się na listę strzelców miał Kamil
Antonik. Skrzydłowy Resovii wyłuskał piłkę po błędzie Michała Michalca, ale
zwlekał z oddaniem strzału i ostatecznie fatalnie posłał lewą nogą piłkę obok
słupka.
Ostatnim akcentem spotkania były desperackie ataki niezmordowanego Rafała
Mikulca, który też chciał dołożyć swoje trzy grosze do wyniku. Golkiper
gospodarzy nie dał jednak już się zaskoczyć i spotkanie zakończyło się hokejowym
wynikiem 3:3.
|
2022.04.22 | Resovia Rzeszów - Zagłębie Sosnowiec 0:0
|
Resovia:
Pindroch, Jaroch, Komor ,
Kubowicz, Adamski, Mikulec (62' Antonik),
Šolijć,
Mróz (90' Rębisz), Hilbrycht (63' Wojciechowski), Pietraszkiewicz (90'
Krasa), Wróbel (77' Wasiluk)
Zagłębie: Gliwa, Ryndak ,
Kamiński ,
Jończy, Bodzioch
(46' Dalić), Seedorf (70' Gojny), Szumilas, Masłowski (61' Peterman ),
Oliveira, Pawłowski, Sanogo (61' Sobczak)
Sędzia: Złotnicki (Lublin), Widzów: 1672
Bezbramkowym remisem zakończyło się spotkanie Resovii z sosnowieckim
Zagłębiem i kibice "Pasiaków" po ostatnim gwizdku kolejny raz psioczyli
na postawę podopiecznych Dawida Kroczka. Rzeszowianie nie
rozpieszczają swoich kibiców widowiskową grą, a marzenia udziału w
barażach zamieniły się w rzeczywistość walki o byt w Fortuna I lidze.
Początek spotkania był dosyć wyrównany. Piłkarze Artura Skowronka
starali się konstruować akcje, ale Resovia (podobnie jak w poprzednich
remisowych meczach) wykazała się ogromną koncentracją w obronie. W
efekcie przyjezdni przez długi okres gry nie zdołali oddać celnego
strzału na bramkę.
"Biało-czerwoni" pierwszą solidną akcję przeporwadzili w 20 minucie, a
finalizował ją Marek Mróz, który kąśliwym strzałem rozruszał Gliwę.
Wcześniej po ziemi dosyć lekko uderzał na bramkę Daniel Pietraszkiewicz.
Ostatni kwadrans meczu przed przerwą należał do "Pasiaków", a w ich
szeregach pierwsze skrzypce starali się grać: Adamski, Hilbrycht,
Mikulec i Wróbel. Rzeszowianie bardzo chcieli odczarować bramki, ale po
raz kolejny nie zdołali postawić kropki nad "i".
Drugą połowę odważniej zaczęli goście, a ich akcje strzałami z dystansu
starał się wykończyć Szymon Pawłowski. 35-letni były reprezentant Polski
uderzał na bramkę Pindrocha dwukrotnie, ale za każdym razem niecelnie.
Po godzinie gry trener Kroczek dokonał zmian, które dodały nieco blasku
postawie gospodarzy. Za sprawą Wojciechowskiego i Antonika golkiper
Zagłębia miał więcej pracy w polu karnym. W 65 minucie świetną okazję do
zdobycia bramki zmarnował Marek Mróz. Od dawna kibice Resovii nie
widzieli na stadionie miejskim tak precyzyjnie przeprowadzonego
kontrataku w wykonaniu Resovii. Prawą stroną boiska popędził przez 30
metrów z piłką Kamil Antonik i futbolówka posłana w pole karne z
zegarmistrzowską precyzją dotarła pod nogi Marka Mroza. Niestety czołowy
strzelec Resovii w sytuacji sam na sam z bramkarzem uderzył piłkę nad
poprzeczką i na widowni dało się słyszeć tylko jęk zawodu.
W 82 minucie bohaterem spotkania mógł zostać Bartłomiej Wasiluk, ale
piłka po jego strzale z 19 metrów wyladowała na słupku. Rzeszowianie do
ostatnich sekund starali się sięgnąć po komplet punktów, jednak kolejny
raz rzeszowskie działa nie funkcjonowały tak - jak życzyliby sobie tego
zgromadzeni na widowni kibice. Ostatecznie mecz zakończył się podziałem
punktów.
|
2022.04.14 | Sandecja Nowy
Sącz - Resovia Rzeszów 0:0
|
Sandecja:
Pietrzkiewicz, Kobryń, Szufryn ,
Boczek, Słaby, Chmiel
(76' Szczepanek ),
Walski, Fall, Šovšić, Nawotka, Zjawiński
Resovia: Pindroch, Jaroch, Komor ,
Kubowicz ,
Eizenchart, Mikulec,
Šolijć
,
Wasiluk ,
Mróz, Pietraszkiewicz (46' Strózik), Wróbel (66' Wojciechowski)
Sędzia: Różycki (Łódź), Widzów: bez udziału publiczności
Z jednym punktem i kolekcją żółtych kartoników wrócili do Rzeszowa
piłkarze Resovii, którzy w Nowym Sączu zmierzyli się z Sandecją.
Rzeszowianie odnieśli trzeci z rzędu rezultat remisowy, a ich zdobycz
punktowa po 28. kolejkach ligowych mocno odbiega od przedsezonowych
zapowiedzi. Rzeszowianie nie rozpieszczają też swoich kibiców stylem
gry, a mecz w Nowym Sączu będzie kolejnym, który szybko zostanie
zapomniany.
Stadion w Nowym Sączu przechodzi gruntowną przebudowę i mecz rozgrywano
bez udziału widzów, a w tle boiskowych wydarzeń słychać było pracę
silników maszyn budowlanych.
Spotkanie od pierwszego gwizdka nie nabrało dużego tempa. Pierwsi
zaatakowali rzeszowianie i już w 4 minucie Bartosz Jaroch strzałem po
ziemi rozruszał golkipera gospodarzy. Dwie minuty później na bramkę
gospodarzy główkował Josip
Šolijć, a później zaczęła się seria fauli. Pierwszy mocno ucierpiał w
zderzeniu z rywalem Branislav Pindroch, a później służby medyczne
pomagały Rafałowi Mikulcowi, który mocno ucierpiał w starciu z Damianem
Chmielem. Rzeszowianie odpowiedzieli faulem Dawida, a po chwili na
murawie wylądował Jakub Wróbel poturbowany przez kapitana gospodarzy.
W 29 minucie w wyskoku do piłki zderzyli się głowami Aleksander Komor i
Łukasz Zjawiński. W tym niefortunnym zderzeniu mocno ucierpiał najlepszy
strzelec gospodarzy, który resztę meczu dograł ze sporym opatrunkiem a
głowie.
W pierwszej połowie spotkania więcej z gry mieli rzeszowianie, którzy
sporo strzelali na bramkę Pietrzkiewicza. Najlepszą okazję do wpisania
się na listę strzelców miał Marek Mróz. Pomocnik Resovii w doliczonym
czasie pierwszej połowy koronkową akcję zakończył soczystym strzałem z
10 metrów. Uderzał jednak piłkę z ostrego kąta i golkiper gospodarzy nie
dał się zaskoczyć.
Po przerwie mocniej zaatakowali gospodarze, któzy częściej zapuszczali
się pod bramkę Resovii. Rzeszowska defensywa grała tego dnia uważnie i
ataki gospodarzy były skutecznie rozbijane. Z czaem gra nie była już tak
płynna jak w pierwszej połowie. Mecz stopniowo tracił tempo, a obydwa
zespoły zaczeły szukać zwycięstwa w stałych fragmentach gry.
W 62 minucie kolejna akcja najaktywniejszego w szeregach Resovii Marka
Mroza zakończyła się mocnym strzałem z dystansu. Na bramkę Sandecji
uderzał Bartosz Jaroch, ale i tym razem Pietrzkiewicz wykazał się
bramkarskim kunsztem.
W końcowym kwadransie do natarcia ruszyli ponownie gospodarze.
Rzeszowianie sprawiali wrażenie zadowolonych z rezultatu i cofnęłi się
nieco pod własną bramkę. Swoje umiejętności pokazać chcieli szczególnie
Damir
Šovšić i Łukasz Zjawiński. To ten duet kreował większość akcji
ofensywnych i to ze strony tych zawodników defesywa "Pasiaków" mogła się
spodziewać największego zagrożenia. Ostatecznie jednak żadnemu z
zespołów nie udało się zmienić rezultatu spotkania i remis wydaje się
rozstrzygnięciem sprawiedliwym.
|
2022.04.08 |
Resovia Rzeszów - Podbeskidzie Bielsko-Biała 1:1 (1:0)
|
12'
Komor - 50' Misztal
Resovia:
Pindroch, Jaroch ,
Komor, Kubowicz, Adamski, Pietraszkiewicz (72' Strózik ),
Mikulec (72'
Šolijć), Wasiluk ,
Mróz (86' Hilbrycht), Eizenchart, Wróbel (86' Wojciechowski)
Podbeskidzie: Polaček, Bonifacio (60' Gutowski), Mikołajewski ,
Wypych, Kowalski-Haberek, Simonsen (80' Milašius), Çeltik (80'
Janota), Misztal, Scalet (46' Merebaszwili), Román (89' Wełniak), Biliński
Sędzia: Kawałko (Olsztyn), Widzów: 1207
Podziałem punktów zakończyło się piątkowe
spotkanie Resovii z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Obydwa zespoły sąsiadują ze
sobą w tabeli, ale trener gości ma w swoim arsenale potężne armaty i biorąc pod
uwagę ostatnią formę "Pasiaków" - z remisu można się raczej cieszyć.
Trener Dawid Kroczek dokonał pewnych zmian w zespole i od pierwszych minut na
murawie pojawił się Daniel Pietraszkiewicz. Do składu powrócił również pauzujący
za kartki Bartłomiej Wasiluk.
Od pierwszego gwizdka rzeszowianie wykazywali sporą determinację, ale
międzynarodowe towarzystwo Podbeskidzia (w meczu zagrało ośmiu piłkarzy gości z
obcym paszportem) zna doskonale piłkarskie rzemiosło i mecz był bardzo wyrównany.
W 10 minucie Bartłomiej Eizenchart dośrodkowaniem uruchomił w polu karnym Jakuba
Wróbla. Napastnik Resovii czubkiem buta starał się wbić futbolówkę do siatki,
ale jego wślizg był o ułamek sekundy spóźniony i strzelec minął się z piłką.
Dwie minuty później ponownie z piłką ruszył Eizenchart, ale tym razem piłkę
podał do Wróbla przed "szesnastką". Napastnik Resovii znalazł wbiegającego w
pole karne Aleksandra Komora, a ten przełożył piłkę na lewą nogę i wycelował
piłkę pod poprzeczkę, dając "Pasiakom" prowadzenie.
Poirytowani takim obrotem sprawy piłkarze Piotra Jawnego ruszyli do natarcia i
zmusili "biało-czerwonych" do głębokiej defensywy. Rzeszowska obrona starała się
rozbijać akcje kreowane głównie przez Joana Romana i szukać kolejnych trafień po
kontratakach.
Odebrana rywalom piłka trafiała głównie do Jakuba Wróbla i Daniela
Pietraszkiewicza. Ten ostatni w 40 minucie zdecydował się na strzał z dystansu i
sprawił niemałe problemy słowackiemu bramkarzowi gości.
Druga połowa meczu była lepsza w wykonaniu gości, którzy już w 50 minucie
doprowadzili do wyrównania. Piłka dośrodkowana z rzutu rożnego dosyć
niefortunnie odbiła się od Bartłomieja Eizencharta i potoczyła się w kierunku
nadbiegającego Marcela Misztala. 18-letni pikarz urodzony w Tychach strzałem po
ziemi znalazł futbolówce drogę do siatki i zanotował pierwsze trafienie na
boiskach Fortuna I ligi.
W 57 minucie rzeszowianie nie wykorzystali świetnej okazji, aby po raz drugi
wyjść na prowadzenie. Koronkowa akcja Wróbla i Mroza zakończyła się zbyt lekkim
strzałem tego ostatniego i
Polaček nie dał się zaskoczyć.
Goście odpowiedzieli strzałem z rzutu wolnego Kowalskiego-Haberka, po którym
kunsztem bramkarskim wykazał się Branislav Pindroch.
W końcowych fragmentach meczu widać było, że przyjezdni chcą sięgnąć po komplet
punktów, jednak nie zdołali złamać defensywy rzeszowskiego zespołu i spotkanie
zakończyło się remisem.
|
2022.04.05 | Resovia Rzeszów - Stomil Olsztyn 1:1 (0:0)
|
90'
Mróz - 62' (k) Mikita
Resovia:
Pindroch ,
Jaroch, Komor, Kubowicz, Adamski,
Mikulec (72' Wojciechowski),
Šolijć, Krasa (46' Hilbrycht), Mróz, Eizenchart (71'
Pietraszkiewicz ),
Wróbel (71' Strózik)
Stomil: Tobiasz, Remisz, Bwanga, Reiman ,
Czajka, Straus, Fundambu (57' Moneta), Tymosiak (72' Toporkiewicz),
Kisiel
(57' Tecław), Mikita (82' Szabaciuk), Szramka (46' Wójcik)
Sędzia: Marciniak (Płock), Widzów: 800
Duże rozczarowanie przeżyli kibice Resovii, którzy na
stadionie miejskim oglądali zaległy mecz ich ulubieńców z walczącym o
utrzymanie w lidze Stomilem Olsztyn. Podopieczni Dawida Kroczka byli
faworytem meczu i liczyli na komplet punktów, ale styl jaki
zaprezentowali we wtorkowym spotkaniu pozostawia sporo do życzenia.
Resoviacy w ostatnich sekundach uratowali remis po efektownym trafieniu
Marka Mroza. Strzał pomocnika Resovii to jedyny pozytywny aspekt tego
spotkania.
Pierwsza połowa meczu była dosyć nerwowa wykonaniu obydwu zespołów.
Rzeszowianie od pierwszego gwizdka posiadali inicjatywę, ale ich gra
była szarpana i przerywana faulami.
To jednak goście przeprowadzili pierwszą groźną akcję. W 8 minucie
mocnym i niebezpiecznym strzałem z dystansu popisał się Jakub Kisiel.
Rzeszowianie odpowiedzieli dośrodkowaniem Jakuba Wróbla, po którym przed
szansą bramkową stanął Aleksander Komor. Środkowy obrońca Resovii
strzelał głową na bramkę, ale instynktem bramkarskim wykazał się Kacper
Tobiasz, który zdołał wybić piłkę.
W kolejnych minutach spotkania rzeszowianie tracili rezon i starali się
osiągnąć cel strzałami z dystansu. W 29 minucie na uderzenie z dużej
odległości zdecydował się Bartłomiej Eizenchart i Tobiasz piąstkował
piłkę na rzut rożny. Kilka minut później ponownie golkiper Stomilu
wygrał pojedynek z młodzieżowcem Resovii. Tym razem Eizenchart prawą
nogą starał się skierować piłkę do siatki z 13 metrów.
Po przerwie ponownie więcej z gry mieli rzeszowianie, ale klarownych
sytuacji sobie nie stwarzali. W 60 minucie sporo czasu i miejsca na
uderzenie z dystansu miał Wojciech Reiman. Wydawać się mogło, że
uderzenie 33-letniego piłkarza Stomilu nie sprawi problemów golkiperowi
Resovii, ale ten nie zdołał opanować piłki i do dobitki doskoczył Filip
Wójcik. 20-letni wychowanek Orląt Reszel został podcięty przez Pindrocha
i arbiter przyznał gościom "jedenastkę". Do karnego podszedł Patryk
Mikita, który pewnym strzałem pod poprzeczkę dał prowadzenie gościom.
Kilka minut później ponownie Reiman miał sporo czasu, aby zmusić
Pindrocha do interwencji. Tym razem bramkarz Resovii stanął na wysokości
zadania, ale mógł mieć sporo pretensji do kolegów z zespołu, bo
pozwalali rywalom na zbyt wiele.
W końcowych fragmentach meczu "Pasiakom" nie pozostawało nic innego, jak
zaatakować większą liczbą graczy.
W 74 minucie Sebastian Strózik
wycelował piłką w słupek i był to sygnał, że mecz jeszcze się nie
zakończył.
Kilka minut później do siatki trafił Damian Hilbrycht,
ale i tym razem rzeszowianie nie mieli szczęścia, bo autor trafienia był
na pozycji spalonej.
Wydawać się mogło, że "Pasiaki" zakończą spotkanie bez punktów, ale w
doliczonym czasie gry na strzał z dystansu zdecydował się Marek Mróz.
Pomocnik Resovii z 18 metrów przymierzył precyzyjnie w okienko bramki i
ku rozpaczy gości - doprowadził do wyrównania.
|
2022.04.02 | Miedź Legnica - Resovia Rzeszów
2:1 (2:1)
|
43' Zapolnik, 45' (sam.) Hilbrycht - 31' Mikulec
Miedź:
Lenarcik, Gammelby, Mijušković, Aurtenetxe, Martinez, Śliwa (88'
Lewandowski), Tront ,
Chuca (74' Matuszek), Dominquez
(83' Garcia), Zapolnik, Makuch
Resovia: Pindroch, Jaroch , Komor,
Kubowicz, Eizenchart, Mikulec (81' Pietraszkiewicz), Wasiluk
(71' Krasa),
Šolijć, Mróz, Hilbrycht (65' Strózik ),
Wojciechowski (65' Wróbel)
Sędzia: Gryckiewicz (Toruń),
Widzów: 2680
Za
wysokie okazały się legnickie progi dla piłkarzy Dawida Kroczka.
Rzeszowianie tanio w Legnicy skóry nie sprzedali, ale nie udało im się
powstrzymać kroczącej do Ekstraklasy Miedzi.
Rzeszowianie punków szukać muszą w kolejnych meczach, bo ich sytuacja na
finiszu ligowych może być niewesoła.
Początek meczu był dobry w wykonaniu "biało-czerwonych". Rzeszowianie
starannie rozgrywali piłkę, koncentrowali się na uważnej defensywie, a w
odpowiednich momentach starali się uruchomić Pawła Wojciechowskiego.
Napastnik Resovii nie miał tego dnia dobrej okazji strzeleckiej, ale w
20 minucie to po jego podaniu w pole karne resoviacy po raz pierwszy
postraszyli gospodarzy. Piłkę zagraną w pole karne odbił Lenarcik, a
przymierzającemu się do strzału Markowi Mrozozowi jeden z defensorów
zdołał przeszkodzić. Pchnięty przez rywala pomocnik Resovii upadł na
murawę i goście domagali się rzutu karnego. Arbiter był jednak
bezwzględny i nie przerywał gry, a kilka sekund później w polu karnym
padł jak rażony piorunem Bartłomiej Wasiluk. Tym razem podobnie jak
wcześniej arbiter nie skorzystał z systemu VAR i nie przerwał gry.
W 30 minucie piłka wylądowała w siatce "Pasiaków", ale Makuch nie
cieszył się z trafienia zbyt długo, bo arbiter odgwizdał pozycję
spaloną. Kilkadziesiąt sekund później golem odpowiedzieli resoviacy.
Niefrasobliwość hiszpańskich fefensorów Miedzi wykorzystał Rafał
Mikulec. Piłki dogranej w pole karne przez
Šolijća
nie zdołał wybić ani Jon Aurtenetxe, ani Carlos Julio Martines, a z
okazji skorzystał Mikulec, który znalazł lukę i sprytnym strzałem
zaskoczył Lenarcika.
Po stracie gola do roboty wzięli się miejscowi i wydarzenia boiskowe
przeniosły się na połowę "Pasiaków". Rzeszowianie uważnie starali się
rozbijać akcje gospodarzy, ale w końcowych minutach pierwszej połowy -
plan rzeszowskiego zespołu runął.
W 43 minucie po rzucie wolnym zakotłowało się w polu karnym Resoviii.
Piłka wstrzelona po ziemi przez Chucę trafiła do stojącego przed bramką
Zapolnika, a ten czubkiem buta doprowadził do wyrównania.
Rzeszowianie jeszcze nie otrząsnęli się po stracie bramki, a tymczasem
gospodarze zadali kolejny cios. W ostatnich sekundach pierwszej połowy
po króko rozegranym rzucie rożnym w pole karne dośrodkował piłkę
Dominguez, a Damian Hilbrychy interweniował na tyle niefortunnie, że
wbił piłkę do siatki.
Taki scenariusz spotkania musiał mieć wpływ napostawę "Pasiaków" w
kolejnych minutach meczu i po przerwie rzeszowianie długo nie mogli
wrócić na właściwe tory. Tymczasem miejscowi grali coraz szybciej i
pewniej. W 55 minucie Dominguez trafił w słupek, a po kolejnych akcjach
z opresji ratował rzeszowian Branislav Pindroch.
W 77 minucie rzeszowianie ocknęli się nieco z letargu i przed szansą
bramkową stanął Bartłomiej Eizenchart. Boczny obrońca Resovii miał przed
sobą wychodzącego z bramki Lenarcika, ale piłka szybująca na wysokości
dwóch metrów nie była łatwym celem. Piłkarz Resovii trącił ją butem
wyskakując w stylu legendarnego Bruce Lee, ale golkiper nie dał się
zaskoczyć i wyczuł intencje rywala.
W końcowych fragmentach meczu rzeszowianie starali się postawić wszystko
na jedną kartę, atakowali bardzo odważnie, ale nie stworzyli sobie
klarownych okazji do wyrównania. Miejscowi skutecznie rozbijali akcje
gości, chłopcy do podawania piłek nie byli już tak chętni do swoich
zadań i rezultat nie uległzmianie.
Rzeszowianie po ostatnim gwizdku opuczali plac gry w ponurych
nastrojach, bo mieli okazję sięgnąć przynajmniej po jeden cenny punkt.
|
2022.03.20 | Resovia Rzeszów - ŁKS Łódź 1:2 (0:2)
|
70'
(sam.) Koprowski - 23' 36' Pirulo
Resovia:
Pindroch, Jaroch, Komor, Kwiecień, Adamski, Mikulec, Krasa
(86' Pietraszkiewicz),
Šolijć, Mróz, Hilbrycht (64' Eizenchart),
Wojciechowski (64' Wróbel)
ŁKS: Kozioł, Bąkowicz, Dąbrowski ,
Koprowski, Szeliga, Moreno (46' Janczukowicz), Rozwandowicz, Trąbka (88'
Kuźma), Pirulo (71' Rocardinho), Wolski, Corral (80' Kowalczyk)
Sędzia: Lasyk (Bytom), Widzów: 3468
Resoviacy podeszli do meczu z ŁKS-em z ogrmną determinacją, ale nie
zdołali pokonać rywali, bo zabrakło skuteczności i chyba trochę jakości.
Gra Resovii w pierwszej połowie mogła się podobać licznie zgromadzonym
kibicom, marne to jednak pocieszenie, bo gole w tej części spotkania
strzelali łodzianie.
Mecz od pierwszego sędziowskiego gwizdka nabrał szybkiego tempa.
Rzeszowianie bardzo odważnie ruszyli do ofenywy, a po stracie piłki
stosowali presing na rywalach. Sposobem na łódzką defensywę miały być
podania za plecy obrońców. Tą taktykę stosował głównie Josip
Šolijć i w pierwszym kwadransie jedno z jego podań sprawiło niemałe
zamieszanie w polu karnym gości.
Można stwierdzić, że zarysowała się nieznaczna przewaga Resovii, ale
przyjezdni szybko przechodzili do groźnych kontrataków. Na bramkę
gospodarzy uderzali groźnie Pirulo i Maciej Wolski, ale golkiper
"Pasiaków" był w gotowości.
W 23 minucie defensywa "Pasiaków" zostałą rozklepana w dosyć łatwy
sposób. Samu Corral dograł piłkę w polu karnym do Pirulo, a hiszpański
pomocnik przy dosyć flegmatycznych staraniach rzeszowskich obbrońców nie
miał problemu, aby znaleźć drogę do siatki.
Po stracie bramki ponownie aktywniejsi byli gospodarze. W 30 minucie
Marek Mróz miał szansę na wyrównanie, ale nie zdołał opanować piłki i
golkiper ŁKS-u zdołał ratować sytuację. Był to okres solidnej gry
"Pasiaków", którzy ku zaskoczeniu widowni w 36 minucie stracili kolejną
bramkę. Po szybkim kontrataku na bramkę Resovii uderzał Maciej Wolski i
Branislav Pindroch zdołał obronić strzał, ale przy dobitce Pirulo musiał
skapitulować. Po raz kolejny rzeszowska defensywa dosyć ślamazarnie
ustawiała szyki i akcja rywali nie została przerwana.
W 38 minucie okazję do bramki kontaktowej mieli rzeszowianie. Piłka po
soczystym dośrodkowaniu Radosława Adamskiego (201 spotkań ligowych w
barwach Resovii) trafiła na głowę Damiana Hilbrychta. Strzelec jednak
spudłował i miał sporo pretensji do arbitra, bo sygnalizował, że był
faulowany przez rywala.
Po przerwie do natarcia ponownie ruszyli rzeszowianie, ale długo nie
potrafili wykończyć sytuacji bramkowych. W 59 minucie Paweł
Wojciechowski mógł wpisać się na listę strzelców, ale w dogodnej
sytuacji również on nie opanował futbolówki. Dwie minuty później
strzałem z pola karnego starał się zakoczyć gokipera gości Bartosz
Kwiecień. On także nie miał szczęścia, bo bramkarz stał dokładnie tam,
gdzie zaadresowana była futbolówka.
W 70 minucie odżyły nadzieje rzeszowskiego zespołu na dobry wynik. Piłkę
dośrodkowaną w pole karne przez Jakuba Wróbla trącił nogą Bartłomiej
Eizenchart, a starał się ją jeszcze wybić Oskar Koprowski. Zrobił to
jednak na tyle niefortunnie, że zaskoczył swojego bramkarza i wbił ją do
siatki.
W ostatnim kwadranise resoviacy atakowali głównie lewą stroną boiska.
Tam dwoił i troił się Radosław Adamski, aby dośrodkowaniami uruchomić w
polu karnym swoich kolegów z zespołu. Ambitna gra "Pasiaków" nie została
jednak wynagrodzona kolejną bramką, bo łodzianie przetrwali ofensywę
gospodarzy i ostatecznie zgarnęli komplet punktów.
|
2022.03.13 | Korona Kielce - Resovia
Rzeszów 2:1 (1:0)
|
26' (k) Podgórski, 72' Błanik - 54' Mikulec
Korona:
Forenc, Podgórski, Szymusik (65' Petrović ,
89' Frączczak), Malarczyk, Zebić (46' Koj), Corral, Błanik, Szpakowski,
Takač (83' Sewerzyński), Górski (46' Oliveira), Szykawka
Resovia: Pindroch, Adamski (46' Jaroch), Komor, Kubowicz (80'
Kwiecień), Eizenchart, Mikulec, Wasiluk (46' Wojciechowski),
Šolijć ,
Mróz, Hilbrycht (80' Antonik), Wróbel (90' Krasa)
Sędzia: Sulikowski (Gdańsk), Widzów: 4187
Smak drugiej wyjazdowej porażki w rundzie wiosennej poznali piłkarze
Resovii, którzy po gwizdku kończącym spotkanie z miejscową Koroną Kielce
schodzili do szatni w minorowych nastrojach.
Miejscowi dyktowali warunki tego meczu, ale "biało-czerwoni" mieli
wystarczająco dużo okazji, aby ugrać coś na kieleckiej Suzuki Arenie. Rzeszowianie w
drugiej połowie spotkania mocno postraszyli gospodarzy, jednak po golu klatką
piersiową Dawida Błanika - Korona zaksięgowała komplet punktów.
Rzeszowianie zaczęli mecz bardzo nerwowo i początek należał do
gospodarzy. Dwie groźne akcje miejscowych przerwane zostały faulami, a
szarża Dawida Błanika nie zakończyła się po myśli 24-letniego wychowanka
AKS-u Mikołów.
W kolejnych minutach mecz był bardziej wyrównany, bo rzeszowianie
uspokoili grę i dłużej utrzymywali się przy piłce. Jednak w 24 minucie
Rafał Mikulec faulował w polu karnym Błanika i arbiter odgwizdał
"jedenastkę". Skutecznym egzekutorem rzutu karnego był Jacek Podgórski.
Jego intencje wyczuł golkiper Resovii, ale uderzenie z jedenastu metrów,
było na tyle solidne, że piłka przeszła pod ręką Branislava Pindrocha.
W 37 minucie za głowę złapał się Marek Mróz, bo uderzona przez niego
futbolówka wylądowała na poprzeczce. Był to sygnał, że "biało-czerwoni" chcą
mieć coś do powiedzenia w tym meczu.
Po przerwie nadal więcej z gry mieli miejscowi, ale resoviacy zaczęli
budować coraz groźniejsze akcje i jedna z nich przyniosła oczekiwany
efekt. W 54 minucie piłkę dośrodkował w pole karne Damian Hilbrycht, a
precyzyjna główka Rafała Mikulca zmusiła Forenca do kapitulacji.
W 72 minucie koroniarze ponownie wyszli na prowadzenie. Dalibar Takać
dośrodkował piłkę w pole karne, a tam snajperskim instynktem wykazał się
Dawid Błanik. Pomocnik Korony uprzedził golkipera Resovii i klatką
piersiową w dosyć niecodzienny sposób skierował piłkę do siatki.
W końcowych fragmentach spotkania rzeszowianie rzucili się jeszcze do
natarcia, ale ich akcje były dosyć chaotyczne i nie przyniosły
zamierzonego efektu.
Nie był to mecz "Pasiaków", który pozostanie na dłużej w pamięci
kibiców, ale nadmienić należy o dwusetnym ligowym występie Radosława
Adamskiego w barwach Resovii.
|
2022.03.05 | Resovia Rzeszów - GKS Jastrzębie 1:0 (0:0)
|
51'
Mróz
Resovia:
Pindroch, Jaroch, Komor, Kubowicz, Adamski ,
Mikulec, Wasiluk (86' Krasa),
Šolijć,
Eizenchart, Mróz (86' Hilbrycht), Wróbel (74' Wojciechowski)
GKS: Neugebauer, Borkała (83' Zalewski), Słodowy, Bondarenko ,
Zejdler (83' Stanclik), Kamiński ,
Kuczałek
(60' Gulczyński), Okhronchuk, Ali, Handzlik (60' Łaski), Fabry
Sędzia: Trochimiuk (Ciechanów), Widzów: 1413
Pierwsze zwycięstwo w rundzie wiosennej nie przyszło "Pasiakom" łatwo,
bo walczący o utrzymanie zespół GKS-u Jastrzębie tanio skóry nie oddał.
Rzeszowianie posiadali przewagę, której długo nie potrafili
jej udokumentować trafieniem do siatki. Snajperskim nosem wykazał się w 51
minucie Marek Mróz, który strzałem do siatki zapewnił rzeszowianim
komplet punktów.
Był to jednak mecz bez fajerwerków, w którym arbitrzy często sięgali do
analiz systemu VAR.
Od pierwszego gwizdka widać było, że gospodarze przejawiają większą
ochotę do ofensywy. Już w 5 minucie dośrodkowanie Rafała Mikulca
zakończyło się próbą strzału na bramkę. Uderzeniem głową starał się
wówczas pokonać golkipera gości Dawid Kubowicz.
W 18 minucie po dalekim podaniu Josipa
Šolijća, przed szansą stanął Jakub Wróbel. Naciskany przez jednego z
rywali napastnik Resovii nie miał możliwości, aby przygotować sobie
strzał na bramkę i Bartosz Neugebauer wyłapał piłkę.
Były jeszcze strzały Eizencjarta i Mroza, ale od 30 minuty coraz śmielej
atakowali przyjezdni i gra przeniosła się pod bramkę Resovii. W 38
minucie defensywa Resovii została łatwo ograna przez duet
Kamiński-Borkała i pozagraniu tego ostatniego w pole karne, piłkę do
bramki skierował Konrad Handzlik. Radość 24-letniego wychowanka
krakowskiej Wisły nie trwała długo, bo arbiter dostał sygnał z VAR-u, że
gol padł po ofsajdzie. Rzeszowianie mogli odetchnąć z ulgą, ale był to
sygnał ostrzegawczy dla rzeszowskich defensorów. W końcowych fragmentach
pierwszej połowy na boisku niewiele było składnych akcji, a kibice
ogladać mogli jedynie sporo fauli.
Gra obydwu zespołów poprawiła się po przerwie. W 51 minucie rzeszowianie
przeprowadzili koronkową akcję, po której Marek Mróz zapewnił "Pasiakom"
komplet punktów. W pole karne dograł piłkę Rafał Mikulec, a Jakub Wróbel
przepuścił futbolówkę do wbiegającego za jego plecy Mroza. Pomocnik
Resovii płaskim strzałem z 11 metrów pokonał Neugebauera.
Resovia po zdobytym golu chciała sięgnąć po kolejne, ale i goście,
którzy dotychczas stawiali na uważną grę w obronie - przeszli do
otwartej gry. W 74 minucie drugą żółtą kartką ukarany został Dariusz
Kamiński, który faulował Rafała Mikulca i rzeszowianie kończyli
spotkanie w przewadze jednego zawodnika. Jednak przyjezdni nie poddawali
się i to pod bramką rzeszowskiego zespołu działo się więcej w końcowych
fragmentach meczu. Na bramkę Pindrocha uderzali jeszcze Farid Ali i
Vladyslav Okhronchuk, ale rezultatu spotkania nie udało im się zmienić.
|
2022.03.01 | Puszcza Niepołomice - Resovia Rzeszów 1:0 (0:0)
|
81' (k)
Čikoš
Puszcza:
Kobylak, Stępień, Sołowiej, Kościelny ,
Bartosz (89' Aftyka), Hajda (89' Mroziński), Serafin ,
Thiakane (64' Pięczek), Tomalski,
Čikoš, Kidrič
Resovia: Pindroch, Jaroch, Komor ,
Kubowicz, Eizenchart
(89' Pietraszkiewicz), Mikulec (70' Antonik),
Šolijć, Mróz, Strózik (89' Adamski), Wróbel, Wojciechowski (70'
Hilbrycht)
Sędzia: Małyszek (Lublin), Widzów: 867
W cieniu tragedii wojennej, która zaczęła się kilka dni temu za
wschodnią granicą Polski wystartowały rozgrywki piłkarskie Fortuna I
ligi.
Rzeszowianie nie zaliczą wyjazdu do Niepołomicic do udanych, bo mieli
apetyty na komplet punktów, a po golu z rzutu karnego doznali porażki.
Decydująca o losach spotkania była 81 minuta. Walczący o piłkę Bartłomiej Eizenchart, uderzył przypadkowo łokciem jednego z rywali w polu karnym i
po analizie VAR, sędziowie wskazali "na wapno".
To był mecz, w którym statystyki były po stronie rzeszowskiego zespołu.
Posiadanie piłki, rzuty rożne i strzały na bramkę były potwierdzeniem,
że piłkarze Dawida Kroczka przyjechali do Niepołomic po komplet punktów.
Marne to jednak pocieszenie, bo nie wykorzystali żadnej (z trzech)
wyśmienitych okazji do pokonania Gabriela Kobylaka.
"Pasiakom" od pierwszego gwizdka udawało się utrzymywać przeciwnika z
dala od własnego pola karnego. Oważnie atakowali, ale w okolicach pola
karnego gospodarzy tracili rezon.
Miejscowi odgryzali się solidnymi strzałami z dystansu i groźni byli
przy stałych fragmentach gry. W 17 minucie efektownym strzałem z
półwoleja popisał się Tomalski, lecz piłka przeszła minimalnie obok
słupka. Na przerwę obydwa zespoły schodziły do szatni z czystym kontem
bramkowym.
Po zmianie stron mocniej zaatakowali gospodarze. Świętną okazję do
wpisania się na listę strzelców miał w 49 minucie Emile Thiakane.
Senegalski pomocnik świetnie złożył się do strzału głową i piłka po jego
uderzeniu o centymetry minęła bramkę Resovii.
Cztery minuty później "setkę" miał Jakub Wróbel. Napastnik Resovii w
sytuacji sam na sam z bramkarzem Puszczy strała się technicznym lobem
przechytrzyć rywala. Uderzenie jednak było kompletnie nieudane i Kobylak
bez problemu wyłapał piłkę.
Na rozpamiętywanie sytuacji nie było czasu, bo po chwili pod bramką
Puszczy znów bito na alarm. Tym razem przed szansą był Rafał Mikulec.
Piłkarz Resovii był wyróżniającą się postacią meczu, ale i przy jego
strzale z 6 metrów Kobylak wyszedł z opresji.
W 81 minucie arbitrzy po analizie VAR doszukali się przewinienia w
zagraniu Eizencharta i piłkarz ukarany został żółtą kartką, a
gospodarzom przyznany został rzut karny. Skutecznym wykonawcą
"jedenastki" okazał się Erik
Čikoš. Słowacki bramkarz Resovii wyczuł intencje swojego rodaka, rzucił
się na piłkę i zdołał ją sięgnąć, ale uderzenie było na tyle solidne, że
piłka wpadła do siatki.
Czasu na ratowanie wyniku było niewiele, ale rzeszowianie starali się
coś ugrać jeszcze w tym spotkaniu. Rzucili się do ataków, ale gospodarze
skutecznie przerywali grę. Jak to w polskim futbolu bywa pojawiły się
przerwy spowodowane kontuzjami, a chłopcy do podawania piłek nie byli
już tak chętni do pomocy, jak we wcześniejszych fragmentach meczu.
W 87 minucie spotkania zgromadzeni za bramką gospodarzy kibice Resovii
jęknęli z bólem: "Och
Kamil!".
Słowa skierowane były do pomocnika Resovii Kamila Antonika, który miał
świetną okazję, aby doprowadzić do wyrównania. Jego uderzenie
pozostawiało jednak wiele do życzenia i piłka przeszła nad poprzeczką.
|
|
|