|
2022.11.13 | Resovia Rzeszów - Zagłębie Sosnowiec 2:2 (1:1)
|
12' Górski, 77' Adamski - 43' Fábry,
90' Bodzioch
Resovia:
Pindroch, Adamski, Kubowicz, Hoogenhout (68' Wojciechowski), Kałahur,
Antonik (63' Vieira), Bąk
(68' Chuchro), Wasiluk, Mikulec, Eizenchart, Górski
Zagłębie: Gliwa, Borowski, Jończy (78' Dalić), Bodzioch, Gojny,
Bryła (78' Klupś), Rowandowicz, Szumilas, Pawłowski (78' Masłowski),
Banaszewski,
Fábry
Sędzia: Krasny (Kraków), Widzów: 1881
Bolesnym remisem zakończyli rundę jesiennę podopieczni Mirosława Hajdy,
bo bramkę odbierającą im komplet punktów stracili w doliczonym czasie
gry. Rzeszowianie mieli swój plan na to spotkanie i realizowali go
skrupulatnie, ale nie ustrzegli się katastrofalnych też błędów.
Obydwa zespoły borykają się z problemami kadrowymi, ale zarówno jedni,
jak i drudzy chcieli zakończyć rundę jesienną w dobrym stylu.
Rzeszowianie zagrali bez Bartosza Kwietnia, a przyjezdni bez najlepszego
strzelaca zespołu Szymona Sobczaka. Czołowy strzelec "Zagłębiaków"
został kilka dni przed meczem przesunięty do zespołu rezerw.
Pierwszą groźną akcję przeprowadzili piłkarze Artura Skowronka, ale
Branislav Pindroch już od pierwszych minut świetnie spisywał się na
swojej pozycji.
Rzeszowianie odpowiedzieli składną akcją w 12 minucie, po której Maciej
Górski dał prowadzenie swojej ekipie. Piłka dośrodkowana z prawej strony
boiska przez Kamila Antonika szybowała w okolice pierwszego słupka, a
tam głowę dostawił napastnik Resovii, uprzedzając Gliwę i zaliczając
drugą bramkę w sezonie.
Maciej Górski miał okazję być tego dnia bohaterem meczu bo okazji
bramkowych miał sporo. W 20 minucie z bliska dobijał głową strzał
Antonika, ale jakimśvcudem Gliwa zdołał wybić futbolówkę na rzut rożny.
Rzeszowianie grali otwarty futbol i widać było, że chcą się
zrehabilitować za słaby występ w Pucharze Polski. W 43 minucie koszmarny
błąd Radosława Bąka mógł odebrać ekipie Mirosława Hajdy ochotę do gry.
Miłosz Kałahur starał się wyprowadzić piłkę z własnej połowy i dograł ją
do Bąka, a ten starał się wycofać do bramkarza. Z podania do kolegi z
zespołu wyszedł prezent dla Marka
Fábry'ego.
Napastnik gości nie mógł zmarnować takiej okazji i w sytuacji sam na sam
z Pindrochem, doprowadził do wyrównania.
Po przerwie rzeszowianie starali się zapomnieć o wpadce swojego
młodzieżowca i coraz odważniej poczynali sobie pod bramką Michała Gliwy.
W 54 miucie kolejną szansę bramkową miał Górski, ale golkiper gości
wyjściem z bramki zdołał ratować sytuację.
Kwadrans później jak struna wypiął się Branislav Pindroch, bo kąśliwym
strzałem obok słupka posłał piłkę Dawid Gojny.
Na kwadrans przed końcem spotkania na listę strzelców wpisał się
Radosław Adamski. Wychowanek Resovii był wyróżniającą się postacią meczu
i w akcji bramkowej pokazał, że czuje się tego dnia bardzo pewnie na
boisku.
Uderzona przez niego futbolówka z okolic narożnika pola karnego dostała
sporej rotacji i obok słupka wylądowała precyzyjnie w siatce. Bezradny
Gliwa starał się sięgnąć piłkę, ale strzał 29-latka lewą nogą był
perfekcyjny.
Rozpędzeni rzeszowianie stwarzali sobie kolejne okazje bramkowe, ale
wkrótce okazać się miało, że szczęście nie będzie im sprzyjać. W 80
minucie na bamkę uderzał Paweł Wojciechowski i piłka po odbiciu od
poprzeczki wylądowała za linią bramkową. Analizy VAR wskazywały jednak,
że futbolówka nie przedkorczyła linii bramkowej całym obwodem. Do
szczęścia "Pasiakom" zabrakło kilku centymetrów.
W 4 minucie doliczonego czasu gry przyjezdni wyrzucali piłkę z autu.
Wrzuconą w "szesnastkę" futbolówkę starał się wybić Karol Chuchro.
Zrobił to jednak na tyle niefortunnie, że posłał piłkę pod nogi Mateusza
Bodziocha.
32-letniemu wychowankowi Concordii Knurów nie pozostawało nic innego jak
oddać celny strzał w światło bramki. Piłka wylądowała w siatce
rzeszowskiej bramki, a piłkarze gospodarzy runęłi na murawę jak rażeni
gromem.
|
2022.11.10 | Pogoń Siedlce - Resovia Rzeszów 1:0 (0:0) (Puchar Polski)
|
79' Fiedosiewicz
Pogoń:
Kowynia, Misiak, Lewandowski, Wichtowski, Fiedosiewicz, Marcinho (63'
Bujalski), Wicenciak, Dzięcioł, Szuprytowski, Demianiuk, Nowak
Resovia: Sujecki, Mikulec
(76' Morys ),
Kubowicz, Hoogenhout ,
Eizenchart, Antonik, Kwiecień
(85' Bąk), Wasiluk ,
Wojciechowski (85' Kałahur), Vieira, Górski
Sędzia: Iwanowicz (Lublin), Widzów: 1200
Piłkarze Resovii dostali prztyczka w nos od drugoligowego zespołu Pogoni
Siedlce, który wyeliminował ich z rozgrywek Pucharu Polski. W Rzeszowie
zacierano ręce na ćwierćfinał, ale w starciu z "Walczącą Husarią" (tak
miejscowi nazywają swoją drużynę) Resovia wyglądała jak lekka jazda
konna.
To był bardzo słaby występ rzeszowskiego zespołu, który ustępował
gospodarzom w wielu elementach. "Pasiakom" brakowało szybkości,
determinacji i przede wszystkim lidera, który mógłby wnieść w grę
rzeszowskiego zespołu trochę pomysłu. Rzeszowianie żegnają się z
Pucharem Polski, ale jeśli w najbliższych miesiącach nie dojdzie do
wzmocnień kadrowych, mogą też pożegnać się z Fortuna I Ligą.
Mecz zaczął się od lekkiego uderzenia Pedro Vieiry. W całym spotkaniu
rzeszowianie oddali tylko trzy celne strzały i żaden z nich nie mógł
raczej sprawić trudności 19-letniemu bramkarzowi Pogoni.
Gra "Pasiaków" była bardzo przewidywalna i goście nie stwarzali sobie
zbyt wielu szans na zdobycie bramki. W 23 minucie z dystansu starał się
zaskoczyć golkipera gospodarzy Bartłomiej Wasiluk, ale i on nie miał
dobrego dnia. W 38 minucie dostał precyzyjne podanie od Macieja
Górskiego, ale posłał piłkę obok bramki. Była to jedna z nielicznych
akcji, po których rzeszowianie mogli dostać brawa. Przed przerwą na
bramkę gospodarzy uderzał jeszcze Kamil Antonik.
W drugiej połowie większą determinację wykazywali miejscowi, a ich grę
starał się napędzać były piłkarz Resovii Cezary Demianiuk. W 48 minucie
po rzucie wolnym uderzał na bramkę"Pasiaków" piętą, ale na posterunku
był Nikodem Sujecki.
Piłkarze Mirosława Hajdy odpowiedzieli w 56 minucie dośrodkowaniem
Bartłomieja Eizencharta i minimalnie niecelnym strzałem Antonika.
Decydującym momentem meczu była 79 minuta. Akcję bramkową zainicjował i
zakończył Nikodem Fiedosiewicz. 24-letni wychowanek Gromu Wolsztyn
odebrał piłkę Wasilukowi i uruchomił na lewym skrzydle Cezarego
Demianiuka. Skrzydłowy Pogoni pomimo towarzystwa Daniela Morysa zdołał
dośrodkować piłkę w pole karne, a tam niepilnowany Fiedosiewicz głową
wbił piłkę do siatki.
Kilka minut później ponownie Demianiuk zakręcił defensywą Resovii i
Damian Szuprytowski uderzał w boczną siatkę bramki.
Rzeszowianie do wyrównania mieli okazję doprowadzić w 87 minucie, ale
piłka po uderzeniu Eizencharta wylądowała na poprzeczce. Bardzo silne i
mierzone uderzenie obrońcy Resovii mogło doprowadzić do dogrywki, ale
efektowny strzał z rzutu wolnego to zbyt mało, aby zatrzeć słaby występ
"biało-czerownych".
|
2022.11.05 | Resovia Rzeszów -
Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:2 (2:0)
|
28' Antonik, 33' Kwiecień - 51' Román,
60' Biliński
Resovia:
Pindroch, Mikulec, Chuchro, Hoogenhout, Adamski, Antonik (66' Eizenchart),
Kwiecień
(78' Szymkiewicz),Wasiluk, Wojciechowski, Vieira ,
Górski (78' Morys)
Podbeskidzie: Igonen, Bonifacio, Mikołajewski, Wypych, Rodriguez,
Simonsen, Janota (84' Drzaga), Misztal ,
Bieroński (60' Milašius ),
Román (84' Emre Celtik),
Biliński
Sędzia: Złotnicki (Lublin), Widzów:
Bąk
(rezerwowy Resovii)
Po gwizdku kończącym spotkanie
Resovii z Podbeskidziem obydwa zespoły schodziły do szatni z uczuciem
niedosytu. Rzeszowianie do przerwy dosyć niespodziewanie prowadzili 2:0
i powinni sobie ten mecz ułożyć według własnych warunków.
Przyjezdni to jednak zespół z ogromnym potencjałem i pomimo dwubramkowej
straty również oni mogli pokusić się w tym meczu o komplet
punktów.
W pierwszym kwadransie było na murawie sporo walki, ale kibice nie
oglądali ciekawych akcji. Piłkarze starali się przyzwyczaić do
błotnistej, nasączonej deszczem murawy.
W 8 minucie na bramkę Resovii uderzał z dystansu Michał Janota, ale
Branislav Pindroch nie dał się zaskoczyć.
"Biało-czerwoni" odpowiedzieli efektowną akcją w 28 minucie. Pedro
Vieira uruchomił na lewej stronie boiska Radosława Adamskiego, a ten
dograł piłkę w okolice pola bramkowego. Tam snajperskim nosem wykazał
się Kamil Antonik. Najlepszy strzelec Resovii zamknął akcję i z bliskiej
odległości, kolanem wbił piłkę do siatki.
Przyjezdni bardzo szybko mogli odrobić stratę, ale po dośrodkowaniu
Joana Romána Jeppe
Simonsen minimalnie spudłował.
Rzeszowianie przed przerwą straszyli rywali kontratakami i po jednej z
takich akcji Maciej Góski miał wyśmienitą okazję podwyższenia rezultatu.
Podawał Antonik i Górski uderzał w światło bramki, ale Daniel
Mikołajewski czubkiem buta wybił futbolówkę zmierzającą do siatki.
Po chwili było jednak 2:0, bo rzeszowianie wykonywali rzut rożny i
skuteczną główką popisał się Bartosz Kwiecień.
Rzeszowianie schodzili na przerwę z dwubramkową zaliczką, ale na drugą
połowę na murawie pojawiło się odmienione Podbeskidzie. Motorem
napędowym zespołu gości był niezmordowany Joan Román.
"Biało-czerwoni" mieli ogromne kłopoty z powstrzymaniem byłego piłkarza
FC Barcelony, a on raz za razem raczył rzeszowską publiczność
nietuzinkowymi zagraniami. W 49 minucie nic nie robiąc sobie z
towarzystwa Karola Chuchro wycelował piłką w słupek, a minutę później
mógł odbierać gratulacje od kolegów za 5 bramkę w sezonie.
Akcja bramkowa Podbeskidzia
zaczęła się od straty piłki przez Kamila Antonika. Kamil Biliński zagrał
piłkę między środkowych obrońców Resovii, a tam Joan Román
lekkim strzałem po ziemi zmusił do kapitulacji Pindrocha.
Przyjezdni z łatwością odbierali piłkę rzeszowianom na ich połowie i
defensywa "Pasiaków" drżała w podstawach. W 59 minucie futbolówkę
stracił Pedro Vieria. Resovia nie zdążyła poustawiać zasieków, a Michał
Janota uruchamiał Kamila Bilińskiego. Najlepszy strzelec Fortuna I ligi
precyzyjnie wykończył akcję soczystym strzałem pod poprzeczkę i po
godzinie gry na stadionowym zegarze pojawił się wynik 2:2.
W kolejnych fragmentach spotkania rzeszowianie nie radzili sobie z
pressingiem rywali, ale szukali swoich szans przy stałych fragmentach
gry. W 69 minucie świetnym strzałem z rzutu wolnego popisał się
Bartłomiej Eizenchart, ale Matvei Igonen zdołał piąstkować piłkę.
W ostatnim kwadransie spotkania gra toczyła się głównie przed polem
karnym gospodarzy. Rozpezony zespół Podbeskidzia starał się sięgnąć po
komplet punktów. Gra przyjezdnych z pierwszej piłki sprawiała niemałe
zamieszanie w szeregach obronych Resovii. Okazje do zmiany rezultatu
mieli w końcowych minutach meczu: Simonsen, Biliński i Drzazga, ale
świetnie w bramce Resovii radził sobie Branislav Pindroch.
Ostatnim akcentem meczu był atomowy strzał Bartłomieja Wasiluka. Piłkarz
Resovii uderzał na bramkę gości z ogromną siłą, futbolóka nieznacznie
minęła cel i mecz zakończył się remisem.
|
2022.10.28 | Bruk-Bet Termalica Nieciecza - Resovia Rzeszów 3:0 (3:0)
|
5' Polarus, 22' Poznar, 32' Ambrusiewicz
Nieciecza:
Loska, Kadlec ,
Tekijaški, Biedrzycki (70'
Farbiszewski), Błachewicz, Radwański (70' Karasek ),
Dombrovskyj, Ambrosiewicz, Polarus (81' Pietraszkiewicz ),
Mešanović (75' Rep), Poznar
(46' Śpiewak)
Resovia:
Pindroch, Mikulec, Bondarenko (78' Kubowicz), Hoogenhout, Morys ,
Antonik
(46' Vieira), Kwiecień (66' Wojciechowski), Wasiluk, Bąk (57'
Szymkiewicz), Eizenchart, Górski
Sędzia: Sulikowski (Gdańsk), Widzów:
1502
Solidną lekcję futbolu dostali rzeszowianie w pojedynku z Bruk-Betem w
Niecieczy. Miejscowi nie ukrywają, że walczyć chcą o powrót do
Ekstraklasy i pomimo dalekiego miejsca w ligowej tabeli mają potencjał
do osiągnięcia tego celu.
Szybko ułożyli sobie spotkanie, bo już w 5 minucie Artem Polarus wpisał
się na listę strzelców. 30-letni ukraiński zawodnik wykorzystał
perfekcyjne dośrodkowanie Kadleca i głową z bliskiej odległości pokonał
Branislava Pindrocha.
Okazję bramkową piłkarze z Niecieczy mieli już wcześnej. W 37 sekundzie
Mesanović groźnym strzałem zmusił do interwencji golkipera Resovii.
"Słonie" dominowały na boisku od pierwszego gwizdka niemal przez cały
mecz. Rzeszowianie nie potrafili znaleźć sposobu na akcje Bruk-Betu
prowadzone raz lewą, raz prawą stroną boiska. W środkowych rejonach
placu gry warunki dyktował Adam Radwański.
W 11 minucie spotkania piłka ponownie wylądowała w rzeszowskiej bramce
po trafieniu Poznara, ale arbiter słusznie dopatrzył się pozycji
spalonej.
Golkiper Resovii sporo napracował się w tym spotkaniu i przeważnie nie
mógł liczyć na pomoc kolegów z defensywy. Rzeszowska obrona nie radziła
sobie z pomysłowymi akcjami niecieczan. W 19 minucie Pindroch wygrał
pojedynek sam na sam z Poznarem, ale trzy minuty później Czech
fantastycznym uderzeniem z dystansu podwyższył rezultat na 2:0.
Miejscowi przed przerwą przewyższali "biało-czerwonych" w większości
elementów piłkarskiego rzemiosła, łatwo odbierali "Pasiakom" piłkę i
siali spustoszenie w polu karnym gości.
W 32 minucie było już właściwie po meczu. Piłkę posłał w pole karne
Kadlec, dośrodkowanie przedłużył głową Radwańśki, a Ambrosiewicz
wykończył akcję.
W 37 minucie po faulu Poznara na Górskim arbiter sięgnął po czerwoną
kartkę i wydawać się mogło, że ofensywne akcje miejscowych zostaną
utemperowane przez arbitra. Ten jednak przy współpracy z systemem VAR
zmienił decyzję i czerwony kartonik zamienił na kartkę żółtą.
Przed przerwą rzeszowianie niewiele mieli do powiedzenia, a dwa strzały
z dystansu Kamila Antonika nie mołgy zrobić krzywdy bramkarzowi
gospodarzy.
W drugiej połowie spotkania miejscowi kontrolowali sytuację, ale od 70
minuty ich spore rozluźnienie zaczęli wykorzystywać podopieczni
Mirosława Hajdy.
Rzeszowianie zaczęli walczyć o honorowe trafienie i stwarzali sobie
sytuacje podbramkowe. W 72 minucie świetną okazję do wpisania się na
listę strzelców zmarnował Maciej Górski. Napastnik Resovii z kilku
metrów posłał piłkę nad poprzeczką. "Biało-czerwoni" w ostatnich
fragmentach meczu dążyli do zmniejszenia rozmiarów porażki. Na bramkę
gospodarzy groźnie strzelali Wasiluk i Eizenchart, ale golkiper
miejscowych nie odstawał jakością od swoich kolegów z zespołu i zachował
czyste konto.
|
2022.10.23 | Resovia Rzeszów - ŁKS Łódź 0:3 (0:0)
|
62' Januczkowicz, 75' 90'
(k) Pirulo
Resovia:
Pindroch, Mikulec, Bondarenko, Hoogenhout, Adamski ,
Antonik
(79' Morys), Wasiluk, Bąk (65' Mikrut), Mróz, Vieira (65' Kwiecień ),
Górski (71' Wojciechowski)
ŁKS: Bobek ,
Dankowski, Monsalve, Marciniak, Tutyškinas, Trąbka
(88' Biel), Lorenc (35' Pirulo), Ochronczuk, Nowacki (70' Koprowski),
anczukowicz (70' Szeliga), Balongo (88' Jurić)
Sędzia: Wajda (Żywiec), Widzów: 3032
"Biało-czerwoni" po serii dobrych meczów, tym razem rozczarowali kibiców
zgromadzonych na stadionie miejskim w Rzeszowie. Podopieczni Mirosława
Hajdy sprawiali wrażenie uśpionych ostatnimi zdobyczami punktowymi i
wygraną w Pucharze Polski.
Rzeszowianie długo utrzymywali rezultat bezbramkowy, ale przyjezdni
lepiej operowali piłką, sprawiali wrażenie bardziej zdeterminowanych,
szybszych i w końcowych dwóch kwadransach boleśnie wypunktowali Resovię.
"Biało-czerwoni" od początku sezonu nękani są przez kontuzje. W meczu z
łodzkimi "Rycerzami Wiosny" z powodu urazów nie pojawili się na murawie:
Bartłomiej Eizenchart i Klaudiusz Krasa. Dodatkowo od dłuższego czasu z
urazem boryka się Bartosz Kwiecień, który na boisku pojawił się jednak w
65 minucie.
Od początku meczu tepmo gry narzucali przyjezdni, którzy dłużej
utrzymywali się przy piłce, wymieniali podania i starali się oddalać grę
od własnej bramki.
To jednak rzeszowianie pierwsi zagrozili bramce rywala. W 13
minucie atomowym uderzeniem na bramkę 18-letniego Bobka popisał się
Bartłomiej Wasiluk. Uderzenie było solidne, ale piłka posłana w środkowe
rejony bramki została odbita przez młodego bramkarza. Przyjezdni
odpowiedzieli dosyć niekonwencjonalnym strzałem Nelsona Balongo, po
którym kunsztem bramkarskim wykazał sie golkiper Resovii - Branislav
Pindroch.
Przed gwizdkiem na przerwę łodzianie rozkręcili się na dobre i defensywa
Resovii miała sporo pracy, aby ratować się przed stratą bramki. Obrońcy
"Pasiaków" jednak do przerwy nie pękli i obydwa zespoły schodziły na
przerwę z rezultatem bezbramkowym.
Po przerwie obydwa zespoły starały się atakować, ale rezultat długo się
nie zmieniał. Dopiero w 63 minucie łodzianie zdołali przypieczętować
swoją przewagę trafieniem. Akcję bramkową zaczął Nelson Balongo.
23-letni piłkarz pochodzący z Belgii niemiłosiernie ogrywał piłkarzy
Resovii. W kluczowej dla meczu sytuacji w łatwy sposób poradził sobie z
Bartłomiejem Wasilukiem, później z Radosławem Bąkiem i dograł do Pirulo.
Strzał Hiszpana został zablokowany przez Rubena Hoogenhouta, ale dobitka
Piotra Janczukowicza z 19 metrów była już perfekcyjna.
W ostatnim kwadransie meczu przypomniał o sobie Pirulo, który dla
"Pasiaków" jest tym, kim dla reprezentacji Polski był angielski
napastnik Gary Lineker. Ełkaesiacy poklepali piłkę w polu karnym
Resovii i korzystając z dużej niefrasobliwości "Pasiaków" rozmontowali i
defensywę. Tym razem piłkę dośrodkowywał Tąbka, zgrywał na 5 metr
Szeliga, a tam nie niepokojony przez nikogo Pirulo, wykończył akcję.
W doliczonym czasie gry przyjezdni przeprowadzili jeszcze kontratak,
który faulem na w polu karnym na Stipe Juriciu przerwał Rafał Mikulec.
Arbiter nie miał wątpliwości, aby odgwizdać rzut karny, a skutecznym
egzekutorem "jedenastki" okazał się Pirulo.
Rzeszowianie kończyli mecz w dziesięciu, bo w ostatnich minutach
spotkania kontuzji doznał Marek Mróz. Szkoleniowiec Mirosław Hajdo
wykorzystał już wcześniej limit zmian i na boisku nie mógł pojawić się
żaden ze zmienników.
Po wstępnych badaniach ustalono, że piłkarz Resovii doznał złamania
chrzęstno-kostnego piszczeli.
|
2022.10.19 | Resovia Rzeszów - Cracovia Kraków 4:3 (2:3)
(Puchar Polski)
|
14' Kwiecień, 30' Vieira, 53' Bondarenko, 84' Górski -
28' 37'
Sipľak, 45' (k) Konoplanka
Resovia:
Sujecki, Mikulec, Bondarenko, Hoogenhout ,
Adamski ,
Antonik ,
Wasiluk, Kwiecień (34' Krasa), , Mróz, Vieira (76' Kałahur), Górski (88'
Wojciechowski)
Cracovia: Hroššo, Kakabadze
(87' Balaj ),
Jugas (70' Râpã), Jablonský, Ghitã,
Sipľak
(46' Jaroszyński ),
Myszor (46'
Rakoczy ),
Loshaj ,
Oshima, Konoplanka (76' Budziński), Källman
Sędzia: Urban (Warszawa),
Kubowicz
(rezerwowy Resovii),
Widzów:
3016
Pierwszoligowy zespół rzeszowskich "Pasiaków" wyeliminował z rozgrywek
Pucharu Polski ekipę krakowskich "Pasów". Wynik spotkania
można uznać za sporą niespodziankę, ale piłkarze Mirosława Hajdy
rozegrali tak dobre spotkanie, że ich zwycięstwo wcale nie było dziełem
przypadku.
Rzeszowianie przewyżaszali ekstraklasowych rywali determinacją i co może być zaskakujące
w pojedynku z wyżej notowanym przeciwnikiem... boiskowym wyrachowaniem.
To był mecz z dodatkowymi smaczkami. Szkoleniowiec Resovii Mirosław
Hajdo, w przeszłości dwukrotnie ratował krakowski zespół przed spadkiem
z Ekstraklasy, a ostatnio odpowiadał w Cracovii za szkolenie w klubowej
Akademii. Zna więc krakowską ekipę na tyle dobrze, że potrafił
przygotować rzeszowian perfekcyjnie.
Przyjezdni od pierwszego gwizdka chcieli narzucić warunki meczu, ale
szybko mogli się zorientotować, że w Rzeszowie nie będzie lekko, łatwo i przyjemnie.
Resoviacy zagrali otwarty futbol, ale w odpowiednim momencie potrafili
poustawiać defensywę.
W 14 minucie wykonujący rzut rożny Marek Mróz pokazał kolegom z zespołu
umówionym znakiem sposób zagrania piłki w pole karne i po chwili
futbolówka wylądowała precyzyjnie na głowie wbiegającego Bartosza
Kwietnia. Atomowe uderzenie z główki kompletnie zaskoczyło słowackiego
golkipera gości i było 1:0 dla gospodarzy.
Początek należał do Resovii, a przyjezdni atakowali, ale dosyć niemrawo.
W 27 minucie Nikodem Sujecki interweniował po raz pierwszy po strzale z
rzutu wolnego Jewhena Konopolanki i futbolówkę skutecznie wybił.
Minutę później golkiper Resovii
popełnił jednak błąd, po którym musiał sięgać po piłkę do siatki. Piłka
dośrodkowana z rzutu wolnego trafiła na głowę
Sipľaka i wydawało się, że Sujecki nie będzie miał kłopotów z
interwencją. Golkiper Resovii miał już piłkę w rękach, ale nie zdołał
jej opanować przed linią bramkową i futbolówka wpadła do bramki.
Odpowiedź Resovii była natychmiastowa, ale bramkę rzeszowianom pomógł
zdobyć Otar Kakabadze. Koszmarne podanie 27-letniego Gruzina przejął
Marek Mróz i na bramkę gości z piłką popędził Pedro Vieira.
Portugalczyka do takich akcji nie trzeba zachęcać. W polu karnym
Cracovii przełożył sobie futbolówkę na lewą nogę i precyzyjnym strzałem
na dalszy słupek dał Resovii ponowne prowadzenie.
Emocji w pierwszej połowie nie brakowało i w 37 minucie ponownie dali
znać o sobie piłkarze Jacka Zielińskiego.
Na bramkę Resovii uderzał mocno Jakub Myszor i golkiper "Pasiaków" po
raz drugi w tym meczu wypluł futbolówkę. Snajperskim nosem wykazał się
Michal
Sipľak, który wykorzystał kolejny błąd bramkarza i z bliskiej odległości
doprowadził do wyrównania.
Rzeszowska ekipa wpadła w tarapaty jeszcze w doliczonym czasie gry
pierwszej połowy. Piłka dośrodkowana w pole karne trafiła w rękę Macieja
Górskiego. Napastnik Resovii przepychał się w polu karnym z Virgilem
Ghitą i starał się utrudnić rywalowi strzał głową, ale skrupultany
arbiter wspierany systemem VAR dopatrzył się przewinienia i wskazał na
wapno. Jedenastkę na bramkę zamienił Jewhen Konopylanka i przyjezdni na
przerwę schodzili z jednobramkowym prowadzeniem.
Po przerwie przyjezdni skrupulatnie budowali akcje, po których mogli
pokusić się o kolejne trafienia, ale gospodarze wcale nie tracili
nadziei na dobry rezultat. W 53 minucie ponownie z rzutu rożnego
dogrywał Marek Mróz, ponownie bramkarza gości blokował Kamil Antonik, a
kropkę nad "i" efektowną główką postawił Mateusz Bondarenko.
Piorytowani takim obrotem sprawy przyjezdni zaatakowali mocniej bramkę
Resovii i w 73 minucie świetną okazję do wpisania się na listę strzelców
miał Michał Rakoczy. Rezerwowy gości spudłował fatalnie i po chwili
zepsuta akcja zemściła się na "Krakusach".
Po rzucie wolnym Mróz lekko podał piłkę do Bartłomieja Wasiluka, a ten
posłał bombę na bramkę gości. Futbolówka po rękach golkipera odbiła się
od słupka i trafiła pod nogi Macieja Góskiego. Napastnik Resovii wykazał
się snajperskim nosem i strzałem do siatki wprawił w ekstazę
rzeszowskich kibiców.
W końcowych fragmentach meczu rzeszowianie grali już bardzo uważnie, a
poirytowanym gościom zaczęły puszczać nerwy. W doliczonym czasie gry
czerwoną kartkę ujrzał Rakoczy, ale nie miało to już większego wpływu na
końcowy rezultat. Rzeszowianie odnieśli zasłużone zwycięstwo.
|
22022.10.14 | Chojniczanka Chojnice - Resovia Rzeszów 1:2 (0:0)
|
79' Skrzypczak - 60'
Eizenchart, 62'
Mróz
Chojniczanka:
Kuchta, Kasperowicz ,
Grolik ,
Bartosiak, Ryczkowski (69' Niepsuj), Van Huffel (83' Janicki),
Drewniak, Karbowy (75' Kalinkowski ),
Mazek (75' Mikołajczyk) , Wolsztyński (69' Skrzyczak) , Tuszyński
Resovia: Pindroch, Adamski ,
Bondarenko, Hoogenhout ,
Mikulec, Kwiecień (69' Wasiluk ),
Eizenchart
(77' Mikrut), Bąk, Mróz, Vieira (59' Antonik), Górski (78'
Wojciechowski)
Sędzia: Rasmus (Toruń), Widzów: 1001
Po gwizdku kończącym spotkanie w Chojnicach trener Mirosław Hajdo mógł
odetchnąć z ulgą, bo jego podopieczni wygrali bardzo ważny pojedynek.
Resoviacy wcale nie zagrali dobrego spotkania, ale cytując króla Prus
Fryderyka II Wielkiego, można przypomnieć, że " Zwycięzców się nie
sądzi".
Do przerwy na miano bohatera rzeszowskiego zespołu zasłużył
Branislav Pindroch, a w drugiej połowie zabójcze dwie minuty w wykonaniu
"Pasiaków", sprawiły, że punkty jadą do grodu Rzecha.
W pierwszym kwadransie spotkania było sporo chaotycznej gry i
niedokładności po obydwu stronach. Częściej przy piłce byli gospodarze i
już w 8 minucie strzałem z dystansu starał się zaskoczyć golkipera
Resovii Filip Karbowy.
Chojniczanka groźna była w tym okresie głównie na lewej stronie
boiska, gdzie Adam Ryczkowski starał się wygrać pojedynki z Rafałem
Mikulcem.
Na drugiej połowie boiska Mateusz Kuchta po raz pierwszy interweniował w
24 minucie po strzale Bartosza Kwietnia, ale lekkie uderzenie na bramkę
nie mogło zaskoczyć golkipera gospodarzy.
Kilkadziesiąt sekund później świetną interwencją popisał się Branislav
Pindroch, który odbił piłkę nogą po groźnym strzale jednego z piłkarzy
Chojniczanki.
W 30 minucie kolejna składna akcja gospodarzy mogła zakończyć się golem,
ale Adam Ryczkowski posłał piłkę wysoko nad poprzeczką. Do przerwy
"biało-czerwoni" nie stworzyli sobie okazji bramkowej, a tymczasem
miejscowi trzykrotnie stanęli przed szansą na pokonanie Branislava
Pindrocha. Przewaga gospodarzy do przerwy była znaczna.
Po przerwie kibice nie mogli narzekać na brak emocji, bo juz po
wznowieniu gry obydwa zespoły miały świetne okazje do zmiany rezultatu.
W 46 minucie po rzucie rożnym główkował na bramkę gospodarzy Bartosz
Kwiecień i golkiper Chojniczanki instynktownie wybił futbolówkę. W
odpowiedzi gospodarze przeprowadzili zabójczy kontratak i w opresji byli
rzeszowianie.
Strzał Patryka Tuszyńskiego jakimś cudem wybronił Pindroch, a dobitkę
Adama Ryczkowskiego z poświęceniem zablokował Bartłomiej Eizenchart.
Kilka minut później kolejną kontrę miejscowych mógł wykończyć Łukasz
Wolsztyński, ale na szczęście dla "Pasiaków" - minął się z piłką.
Miejscowi mocno atakowali bramkę Branislava Pindrocha i wydawać się
mogło, że defensywa rzeszowskiego zespołu prędzej czy później pęknie.
Okazało się jednak, że zabójcze ciosy w tym spotkaniu będą domeną gości.
W 60 minucie piłkę na połowie rywali wywalczył Marek Mróz, który dograł
do Radosława Bąka. Młodzieżowiec Resovii na pamięć zagrał do
wychodzącego na czystą pozycję Eizencharta, a ten zaskoczył Kuchtę
precyzyjnym trafieniem.
Miejscowi nie zdążyli otrząsnąć się po golu Eizencharta, a na zegarze
było już 0:2. Akcję lewą stroną boiska mocnym strzałem starał się
wykończyć Maciej Górski i piłka po odbiciu od rąk golkipera, wpadła pod
nogi Kamila Antonika. Skrzydłowy Resovii stara się o tytuł najlepszego
strzelca zespołu i takiej okazji nie mógł zmarnować. Mocnym strzałem
pokonał golkipera i mógł odebrać gratulację od Marka Mroza, który
również miał swój udział w tej bramce. W okolicach linii bramkowej
trącił piłkę klatką piersiową i ostatecznie gol został przyznany właśnie
jemu.
Gospodarze poirytowani takim obrotem sprawy rzucili się do desperackich
ataków i trzeba przyznać, że ich wymiany podań pod polem karnym Resovii
sprawiały niemałe zamieszanie w rzeszowskiej defensywie.
W 79 minucie Bartłomiej Kalinkowski dograł piłkę z prawej strony boiska
w okolice piątego metra przed linię bramkową i Szymon Skrzypczak z
bliskiej odległości zdobył bramkę kontaktową.
W końcowych fragmentach meczu rzeszowianie nie pozwolili jednak
miejscowym na więcej. Starali się przenosić grę na połowę rywali i
dowieźli korzystny rezultat do ostatniego gwizdka. W doliczonym czasie
gry mieli też ułatwoine zadanie bo placy gry opuścił ukarany drugim
żółtym kartonikiem Kacper Kasperowicz.
|
2022.10.08 | Resovia Rzeszów - Ruch Chorzów 1:1 (1:0)
|
9' Vieira - 66' (k) Szczepan
Resovia:
Pindroch, Morys ,
Bondarenko, Hoogenhout, Adamski, Vieira, Bąk (68' Mikrut), Kwiecień
(75' Krasa), Mróz ,
Eizenchart (63' Antonik), Górski (75' Wojciechowski)
Ruch: Bielecki, Kasolik ,
Szur ,
Sadlok, Michalski (46' Moneta), Piątek (46' Kwietniewski), Sikora (79'
Pląskowski), Swędrowski, Foszmańczyk (46' Janoszka ),
Wójtowicz
(79' Witek), Szczepan
Sędzia: Małyszek (Lublin),
Widzów: 2965
Gospodarze zagrali dobre spotkanie i gdyby nie pechowe zagranie ręką
Daniela Morysa w starciu z liderem Fortuna I Ligi mogli pokusić się o
komplet punktów. Rzeszowianie na słowa pochwały zasłużyli szczególnie za
grę w pierwszej połowie meczu. Zaskoczyli rywali ofensywną i pomysłową
grą i stworzyli sobie sporo okazji do pokonania Jakuba Bieleckiego.
Pierwszy na bramkę gości uderzał już w 3 minucie Marek Mróz, ale jego
lekki strzał nie mógł zaskoczyć golkipera Ruchu. Sześć minut później
fantastyczne podanie Bartosza Kwietnia zaskoczyło defensywę Ruchu. Z
piłki podanej między środkowych obrońców skrupulatnie skorzystał Pedro
Vieira. Portugalski zawodnik "Pasiaków" na pełnym gazie przejął
futbolówkę, minął bramkarza i strzałem do pustej bramki postawił kropkę
nad "i".
Goście poirytowani takim obrotem sprawy starali się zmusić
"biało-czerwonych" do głębokiej defensywy. Przed przerwą jednak nie
zrobili gospodrzom większej krzywdy, bo to Resovia nadal prowadziła grę.
W 31 minucie mogło być 2:0, ale soczysty strzał Macieja Górskiego
wybronił Bielecki.
Pierwszą groźną akcję przyjezdni przeprowadzili w 38 minucie. Wówczas na
bramkę Pindrocha uderzał Tomasz Swędrowski, ale golkiper "Pasiaków" po
raz kolejny w tym sezonie pokazał, że jest solidnym punktem zespołu.
Do przerwy gospodarze zasłużenie prowadzili 1:0 i kibice zacierali ręce
na wydarzenia po wznowieniu gry.
Na drugą połowę "Niebiescy" wyszli z trzema zmianami w składzie i przez
kwadrans mocno zepchnęli rzeszowian do obrony. Przełomowym momentem
spotkania były wydarzenia z 64 minuty. Przekleństwem "Pasiaków"
okazała się analiza VAR, po której arbiter ukarał Daniela Morysa drugą
żółtą kartką i przyznał gościom rzut karny. Boczny obrońca Resovii
zasłonił twarz ręką i został trafiony przez piłkę uderzoną z dystansu na
bramkę. Futbolówka poszybowała nad poprzeczką i przyjezdni domagali się
rzutu rożnego. Arbiter zaproszony przez asystentów do okienka VAR,
wyrzucił gracza "Pasiaków" z boiska i wskazał na wapno.
Skutecznym egzekutorem "jedenastki" okazał się Daniel Szczepan i rywale
grający z przewagą jednego zawodnika poczuli, że mogą sięgnąć po komplet
punktów.
Rzeszowianie wykazali się jednak ogromną determinacją i wcale łatwo
skóry nie chcieli oddać. W 82 minucie świetną akcją popisał się Paweł
Wojciechowski, który swój rajd prawą stroną boiska zakończył
dośrodkowaniem w pole karne. Tam akcję starał się zakończyć
niezmordowany Vieria, ale defensorzy Ruchu zdołali wyjść z opresji.
Goście odpowiedzieli akcją Plaskowskiego i Szczepana, ale i resoviacy
zdołali ratować sytuację.
|
2022.10.01 | Stal Rzeszów - Resovia Rzeszów 3:4 (0:2)
|
49'
(sam.) Bondarenko, 53' 90' Prokić - 32' (k) Wasiluk, 44' Górski,
70' Antonik, 82' Kwiecień
Stal:
Pęksa ,
Polowiec, Pajnowski, Oleksy (90' Sadłocha), Głowacki, Michalik (76'
Kłos), Poczobut, Wolski (76' Danielewicz), Prokić, Olejarka (76'
Mustafajew), Piątek (46' Małecki )
Resovia: Pindroch, Mikulec ,
Bondarenko ,
Hoogenhout, Adamski, Vieira (67' Mikrut), Bąk (67' Kwiecień ),
Wasiluk ,
Mróz (90' Krasa), Eizenchart (67' Antonik), Górski (79' Wojciechowski)
Mandela
(kierownik zespołu Resovii)
Sędzia: Jarzębak (Bytom), Widzów: 7622
O tym, że pycha kroczy przed porażką przekonali się gospodarze 88.
Derbów Rzeszowa. Ileż to "ochów" i "achów" słyszano o grze
"biało-niebieskich" przed kolejną rzeszowską Świętą Wojną. Dorobek punktowy
rywali nie przestraszył jednak trenera Mirosława Hajdo,
który do spotkania z faworyzowaną Stalą podszedł z wyjątkowym spokojem i
na przedmeczowej konferencji podkreślił, że: "Właściwie to mecz jak
mecz i musimy zdobyć punkty. Nie będziemy zespołu jakoś specjalnie
motywować".
"Będzie dobrze" - uspokojał również piłkarzy Resovii zasłużony
dla Miasta Rzeszowa, kapelan Resovii - ks. dr Ireneusz Folcik.
Obydwaj mieli rację, ale obydwaj nie spodziewali się, że spotkanie
derbowe będzie tak emocjonujące.
Resoviacy wyszli do meczu mocno skoncentrowani. Ich rywale nie wygrali
spotkania derbowego od sześciu lat i wydawać mogło się, że to oni będą
bardziej głodni zwycięstwa.
To jednak podopieczni Mirosława Hajdy pisali scenariusz tego spotkania.
Zaskoczyli cały stadion swoim odważnym pomysłem na grę i w końcu raczyli
swoich kibiców tym, czego od dawna nie robili, czyli... efektownymi
kontratakami.
W szarżach na bramkę Pęksy prym wiódł Pedro Vieira. Portugalski zawodnik
Resovii w 23 minucie soczystym strzałem po ziemi postraszył golkipera
Stali.
W 29 minucie Marek Mróz zagrał piłkę w pole karne między obrońcami
Stali, a tam jak spod ziemi wyrósł Radosław Bąk. Młodzieżowiec Resovii w
starciu sam na sam z bramkarzem gospodarzy został nieprawidłowo
zatrzymany i arbiter odgwizdał "jedenastkę".
Do rzutu karnego podszedł Bartłomiej Waisluk, który pewnym strzałem
umieścił piłkę w siatce, zanim Pęksa zdołał zareagować.
W końcowych fragmentach pierwszej połowy mocniej przycisnęła Stal, ale
była to woda na młyn dla szarżujących "Pasiaków". Z przyjemnością można
było ogladać, jak resoviacy kontrują.
W 43 minucie po raz kolejny z piłką popędził Vieira, który z okolic
końcowych boiska wstrzelił futbolówkę w pole karne. Tam świetnie akcję
zamknął Maciej Górski i sektor kibiców Resovii oszalał z radości, bo na
zegarze było 0:2.
Druga połowa świetnie zaczęła się dla Stali. W 49 minucie mocną piłkę w
pole karne wstrzelił Dawid Olejarka, a Mateusz Bondarenko nieszczęśliwą
interwencją zanotował "swojaka". Trudno winić środkowego obrońcę Resovii
o stratę bramki, bo miał ułamek sekundy na przecięcie dośrodkowania,
które tak czy inaczej dotarłoby do jednego z piłarzy Stali. Nie minęło
jednak pięć minut, a piłkarze rzeszowskiej "Malty" znaleźli się w
sporych tarapatach. Tym razem piłkę w pole karne dogrywał Damian
Michalik, a tam snajperskim nosem popisał się Prokić. Na zegarze
stadionowym pojawił się wynik 2:2 i spotkanie właściwie zaczęło się od
nowa.
Roztrwonione prowdzenie mogło podłamać "biało-czerwonych", zwłaszcza, że
gospodarze starali się pójść za ciosem i coraz więcej zaczęło dziać się
pod bramką "Pasiaków".
Resoviacy mają jednak w swojej bramce Branslava Pindrocha, który w 64
minucie pokazał klasę, broniąc strzał Dawida Olejarki. Wówczas Stal
mogła wyjść na prowadzenie, ale udana interwencja słowackiego bramkarza
dodała skrzydeł gościom.
W 70 minucie Bartłomiej Wasiluk uruchomił Kamila Antonika, a ten w swoim
stylu, ze stoickim spokojem wturlał piłkę do bramki, obok bezradnie
interweniującego Pęksy.
Do końca spotkania pozostało 20 minut, ale ani jednym, ani drugim
piłkarzom nie było dość.
W 82 minucie resoviacy przechwycili piłkę na własnej połowie i strzałem
z 58 (!) metrów Bartłomiej Kwiecień zaskoczył golkipera Stali, strzlając
mu za kołnierz.
W doliczonym czasie gry stalowcy zdobyli jeszcze bramkę kontaktową po
akcji Małeckiego i Prokicia, ale była to już musztarda po obiedzie.
Resoviacy drugi raz nie dali sobie odebrać prowadzenia i wygrali kolejne
derby z rzędu.
|
2022.09.17 | Resovia Rzeszów - Puszcza Niepołomice 2:1 (1:0)
|
22' (k) Wasiluk, 60' Krasa - 90' Siemaszko
Resovia:
Pindroch ,
Mikulec ,
Bondarenko, Hoogenhout ,
Adamski, Antonik (90' Vieira ),
Wasiluk ,
Krasa ,
Bąk ,
Eizenchart (86' Morys), Górski (73' Wojciechowski)
Puszcza: Komar, Pięczek ,
Czarny (81' Gruszecki), Sołowiej, Koj, Bartosz (72' Wójcik), Serafin (85'
Jopek), Frelek
(46' Hajda ),
Thiakane, Tomalski, Klisiewicz (46' Siemaszko)
Sędzia: Szczerbowicz (Olsztyn), Widzów: 1080
Ogromna ulga w obozie Resovii zapanowała po gwizdku kończącym mecz
"Pasiaków" z Puszczą Niepołomice. Przyjezdni byli faworytem tego
spotkania, bo weszli w sezon ligowy z ogromnym imeptem, a na dodatek
można było się spodziewać, że trener Tomasz Tułacz w swoim stylu
zmotywuje niepołomicką ekipę do pojedynku.
"Resovia dzisiaj bardzo walczyła..." - podkreślił na pomeczowej
konferencji szkoleniowiec gości. Rzeszowianie mają nóże na gardle i było
to spotkanie o ogromnej presji, co widać było nawet na przedmeczowej
rozgrzewce.
Początek spotkania był wyrównany, rzeszowianie nie rzucili się na rywala,
ale byli uważni w obronie i szukali akcji ofensywnych, grając
skrzydłami.
W 22 minucie po dośrodkowaniu Eizencharta z rzutu wolnego Emile Thiakane dotknął w polu karnym piłki ręką i arbiter
odgwizdał rzut karny dla "Pasiaków".
Do "jedenastki" podszedł Bartłomiej
Wasiluk, który wygrał wojnę nerwów z Kewinem Komarem i pewnym strzałem
obok prawego słupka doprowadził publiczność do euforii. Po zdobytym golu
rzeszowianie poczuli się pewniej. Dłużej utrzymywali się przy piłce i w
odróżnieniu od poprzednich spotkań, wcale tak łatwo tej piłki nie
tracili.
W końcowych fragmentach pierwszej połowy to jednak goście mocniej
przycisnęli. Mieli kilka stałych fragmentów gry, a groźni byli
szczególnie przy rzutach rożnych. Tych w całym spotkaniu mieli aż 9.
Po przerwie zaatakowali rzeszowianie. Po stałym fragmencie gry główkował
Eizenchart, a po chwili dobijał piłkę Adamski, ale Komar zdołał ratować
sytuację.
W 60 minucie fantastycznym strzałem z dystansu popisał się Klaudiusz
Krasa. Piłka po jego uderzeniu w poprzeczkę, odbiła się od ziemi i wyszła
w pole. Publiczność stadionu miejskiego solidarnie krzyknęła
"gooooool!", ale arbiter musiał posiłkować się VAR-em. Po chwili,
wskazując na środek boiska - potwierdził, że pomocnik Resovii zdobył
bramkę.
Zmiana wyniku dodała "Pasiakom" werwy i pozwoiła im spokojniej
reagować na boiskowe wydarzenia. Przyjezdni nie rezygnowali jednak z
ratowania niekorzystnego dla nich rezultatu. W 72 minucie Sołowiej miał
okazję zdobyć kontaktową bramkę, ale z 5 metrów uderzył piłkę prosto w
Pindrocha.
W ostatnim kwadranise meczu pokazać chcieli się ofensywni gracze
Resovii, którzy weszli na boisko w trakcie gry. Okazje dołożenia swoich
trzech groszy do rezultatu mieli Paweł Wojciechowski i Pedro Vieira.
Szczególnie ten drugi zawodnik wprowadził sporo ożywienia w poczynaniach
ofensywnych Resovii. Jego rajdy z piłką prawą stroną boiska mogły
podobać się kibicom.
Emocji nie brakowało do ostatniego gwizdka, bo w 90 minucie Siemaszko
wykorzystał niepewną interwencję Pindrocha i po rzucie rożnym zdobył
bramkę kontaktową.
Na więcej gościom nie pozwolili już rzeszowianie.
Arbiter zakończył mecz, po którym rzeszowskie "Pasiaki" mają okazję
odbić się od ligowego dna tabeli.
|
2022.09.12 | Chrobry Głogów - Resovia Rzeszów 1:1 (1:1)
|
9' (sam.) Hoogenhout - 27' Mróz
Chrobry:
Dybowski, Tupaj (6' Bogusz), Michalec, Bougaidis, Kuzdra ,
Mandrysz, Mucha (72' Kolenc ),
J. Górski (46' Kusztal), Steblecki
(58' Machaj), Bochnak, Wolsztyński (58' Wojtyra)
Resovia: Pindroch, Mikulec, Chuchro ,
Hoogenhout ,
Eizenchart ,
Adamski ,
Kwiecień (80' Bąk), Wasiluk, Antonik (63' Vieira), Mróz, M.
Górski (81' Wojciechowski)
Sędzia: Przybył (Kluczbork), Widzów: 1183
Rzeszowianie w Głogowie zremisowali z miejscowym Chrobrym 1:1 i na
pierwszą wygraną w bieżącym sezonie nadal muszą poczekać. To był
pierwszy mecz "Pasiaków", w którym na ławce rezerwowej zasiadł nowy
szkoleniowiec Mirosław Hajdo. Efektu nowej miotły nie było, ale Resovia
zaprezentowała się lepiej niż w poprzednich meczach.
To było spotkanie, w którym obydwa zespoły chciały sięgnąć po komplet
punktów i kibice nie mogli narzekać na brak emocji. Resovia od
pierwszego gwizdka zagrała odważny, ofensywny futbol. Miejscowi groźni
byli głównie w kontratakach. Po odbiorze piłki szybko potrafili znaleźć
drogę do pola karnego "Pasiaków". Okazji mieli sporo, bo rzeszowianie
zbyt często i zbyt łatwo tracili futbolówkę.
Już w 7 minucie pierwszą groźną akcję przeprowadził Mateusz Bochnak.
24-letni wychowanek szczecińskiej Pogoni uderzał na bramkę Resovii z
ostrego kąta, ale na przeszkodzie stanął mu Ruben Hoogenhout.
Holenderski obrońca Resovii sporo napracował się w tym spotkaniu i miał
trzy świetne interwencje, ale w 9 minucie los nie był dla niego łaskawy.
Rzeszowianie starali się wyprowadzić piłkę z własnej połowy i Maciej
Górski zachował się jak trampkarz, wdając się w niepotrzebny drybling i
tracąc piłkę. Z prezentu skorzystał Sebastian Steblecki, który prawą
stroną boiska wdarł się w pole karne Resovii. Z ostrego kąta nie warto
było uderzać na bramkę, ale 30-letni pomocnik Chrobrego sprytnie
wstrzelił futbolówkę w okolice pierwszego słupka. Tam Hoogenhout musiał
przeciąć dośrodkowanie, ale nastrzelona piłka po jego interwencji i
rykoszecie wylądowała w siatce.
Tak stracona bramka mogła rzeszowian załamać, ale sporo już takich chwil
przeżywali "biało-czerwoni" w tym sezonie i tym razem ruszyli do
odrabiania strat.
Zaraz po wznowieniu gry na bramkę Karola Dybowskiego uderzał Antonik, a
kilkanaście sekund później byłego bramkarza Resovii starał się zaskoczyć
Marek Mróz. Skończyło się jednak na udanych interwencjach golkipera.
Miejscowi odpowiedzieli uderzeniem z dystansu Rafała Wolsztyńskiego,
który podobnie jak Steblecki, starał się wykorzystać niezbyt pewną
współprace rzeszowskich defensorów z pomocnikami.
To był mecz od bramki do bramki i już w 16 minucie mocnym uderzeniem
postraszył gokipera gospodarzy Bartłomiej Wasiluk.
W 26 minucie piłka uderzyła w rękę Stebleckiego i arbiter przyznał
"Pasiakom" rzut wolny. Do stałego fragmentu gry podszedł Marek Mróz i
kapitalnym uderzeniem z 20 metrów doprowadził do wyrównania.
Rzeszowianie po tym trafieniu poczuli się pewniej, zaczęli dłużej
utrzymywać się przy piłce i to oni częsciej zagrażali bramce
gospodarzy.
Po przerwie rzeszowianie zaczęli z jeszcze większym impetem.
Wszędobylski Rafał Mikulec prawą stroną boiska starał się rozbić
defensywę gospodarzy, a od czasu do czasu z dystansu uderzał Bartosz
Kwiecień.
Tradycyjnie nie obyło się jednak również bez błędów. W 51 minucie
ponownie "Pasiakom" przytrafiła się strata. Tym razem piłkę źle
futbolówkę wyprowadzał Radek Adamski i Wolsztyński zewnętrzną częścią
stopy wkręcił piłkę do siatki, ale okazało się, że na pozycji spalonej
był Bochnak i arbiter nie uznał bramki.
Rzeszowianie odetchnęli z ulgą, a po chwili to gospodarze byli w
opałach. Piłka uderzona z rzutu wolnego przez Bartłomieja Wasiluka
wylądowała na poprzeczce. Defensywny pomocnik Resovii nie miał szczęscia
w tym meczu, bo 120 sekund po trafieniu w poprzeczkę - ostmplował piłką
słupek.
Resoviacy zaczęli przeważać, a dodatkowej jakości w grze
"biało-czerwonych" dali zmiennicy. Podobać się mogły szczególnie szarże
Pedro Vieiry, który bardzo chciał się pokazać po wjeściu z ławki na
murawę. W 68 minucie dogrywał piłkę w pole karne ale tam Górski nie
zdołał wykończyć akcji.
Cztery minuty później Portugalczyk złapał się za głowę, bo piłka po jego
atomowym woleju wylądowała na słupku.
Poźniej do siatki gospodarzy trafił Maciej Górski, ale był na sporym
spalonym i arbiter nie miał wątpliwości, aby bramki nie uznać.
W końcowych fragmentach meczu do głosu ponownie doszli miejscowi.
Dwukrotnie zakotłowało się w polu karnym Resovii i Chrobry mógł sięgnąć
po komplet punktów, ale sytuację ratował za pierwszym razem Branislav
Pindroch, a za drugim Ruben Hoogenhout.
Ostatecznie mecz zakończył się remisem, z którego zadowolony nie był
żaden z zespołów.
|
2022.09.03 | Resovia Rzeszów - Skra Częstochowa 1:2 (0:0)
|
76' Chuchro - 52' Kozłowski, 78' Krzyżak
Resovia:
Pindroch, Mikulec ,
Chuchro, Bondarenko (55' Kubowicz ),
Adamski, Morys (63' Kałahur), Krasa, Wasiluk, Antonik (46' Eizenchart),
Górski (63' Karpiński), Wojciechowski (55' Vieira)
Skra: Bursztyn, Brusiło (70' Flak ),
Krzyżak, Mesjasz, Szymański, Winiarczyk. Hilbrycht
(77' Łukasiak), Baranowicz (90' Sajdak), Olejnik, Pyrdoł (77' Babiarz),
Kozłowski (70' Sangowski)
Sędzia: Krumplewski (Olsztyn), Widzów: 783
Po dzisiejszym meczu "Pasiaków" jeden ze starszych kibiców Resovii
podsumował postawę zespołu słowami publicysty Stefana Kisielewskiego:
"To, że jesteśmy w d... to jasne. Problem w tym, że my w niej zaczynamy
się urządzać". I przyznać należy, że była to jedna z bardziej
zachwawczych opinii, które niosły się z trybuny stadionu miejskiego.
Ligowy koszmar trwa, bo rzeszowianie zawiedli po raz kolejny i można
odnieść wrażenie, że są nieprzygotowani do rozgrywek na pierwszoligowym
szczeblu.
To mało być spotkanie, w którym gospodarze mieli pokazać "resoviacki
charakter", jednak już po 20 minutach gry okazało się, że nic z tych
rzeczy. Monotonne rozgrywanie piłki i od czasu do czasu rozrzucanie jej
na bocznych pomocników nie mogły zaskoczyć rywali.
W 6 minucie na bramkę gości uderzał Kamil Antonik, ale jego strzał z
ostrego kąta i sporej odległości nie mógł sprawić kłopotów Jakubowi
Bursztynowi. Częstochowianie odpowiedzieli mocno niecelnym uderzeniem
Rafała Brusiły i widać było, że żaden z zespołów do ligowych potentatów
nie należy. Już w pierwszej połowie większą ochotę do gry przejawiali
jednak przyjezdni. W 17 minucie na bramkę "Pasiaków" uderzał ich
niedawny kolega z zespołu Damian Hilbrycht, ale futbolówka została
zablokowana przez jednego z defensorów.
Resovia w pierwszej połowie spotkania nie stworzyła zagrożenia pod
bramką gości. W 26 minucie z dystansu uderzał Górski, ale podobnie jak
wcześniej Antonik - nie był w stanie zmusić golkipera gości do większego
wysiłku.
W 33 minucie po błędach Klaudiusza Krasy i Karola Chuchro na listę
strzelców mógł wpisać się Hilbrycht, ale jego strzał przy słupku
wybronił Branislav Pindroch.
W 52 minucie przyjezdni wyszli na prowadzenie po rzucie wolnym. Piłka
wstrzelona w pole karne przez Hilbrychta sprawiła spore zamieszanie w
polu karnym "Pasiaków". Starał się ratować sytuację Bartłomiej
Wasiluk, który zbyt krótko wybił futbolówkę i Filip Kozłowski mocnym
strzałem z 8 metrów umieścił piłkę w siatce. Arbiter początkowo
wstrzymał się z przyznaniem gola, ale po analizie VAR polecił ustawić
piłkę na środek boiska.
W 71 minucie przed kolejną szansą bramkową stanął Hilbrycht, który po
nieudanej pułapce ofsajdowej "Pasiaków" znalazł się w sytuacji sam na
sam z Pindrochem. Bramkarz Resovii nie po raz pierwszy pokazał, że zna
swój fach i nogą odbił futbolówkę. Rzeszowianie grali, jakby to było
spotkanie o pietruszkę i w 74 minucie przyjezdni po raz kolejny
zagrozili bramce gospodarzy. Tym razem po rzucie rożnym minimalnie
pudłował głową Adam Mesjasz.
W 76 minucie po raz pierwszy przysnęła defensywa gości i do
niespodziewanego wyrównania doprowadził Karol Chuchro. Piłka dograna z
rzutu rożnego trafiła do środkowego obrońcy Resovii, a ten dosyć
flegmatycznym strzałem z 16 metrów lewą nogą zaskoczył Bursztyna.
Radość rzeszowskiego zespołu nie trwała długo, bo już w 78 minucie
przyjezdni ośmieszyli defenywę gospodarzy. Koronkową akcję Bartosza
Baranowicza i Szymona Szymańskiego wykończył Oskar Krzyżak i goście
wyszli na prowadzenie po raz kolejny.
W końcowych minutach meczu do natarcia ruszyła Resovia. Podopieczni
Tomasza Grzegorczyka mieli okazje do wyrównania, ale 10 minut
ofensywnego, szybkiego futbolu to zbyt mało, aby zrehablitować się za
postawę z wcześniejszych fragmentów spotkania.
Najbliższy zdobycia bramki wyrównującej był Bartłomiej Babiarz, który w
84 minucie naciskany przez Rafała Mikulca, wycelował piłką w słupek
swojej bramki.
Dwie minuty później nie popisał się Karol Chuchro, który z 6 metrów
posłał piłkę kilka metrów nad bramką. W doliczonym czasie gry z rzutu
wolnego próbował jeszcze coś wskórać Bartłomiej Eizenchart. Nowy nabytek
Resovii przymierzył piłkę idealnie w okienko, ale golkiper Skry świetną
interwencją wybił piłkę zmierzającą do siatki.
|
2022.08.31 | Resovia Rzeszów - Miedź Legnica 1:0 (1:0) (Puchar Polski)
|
23' Morys
Resovia:
Sujecki, Mikulec, Chuchro, Bondarenko, Adamski ,
Morys (79' Kałahur), Krasa ,
Wasiluk, Antonik, Górski (64' Mróz), Wojciechowski (79' Vieira)
Miedź: Abramowicz, Kostka
(69' Martinez), Matuszek, Aurtenetxe, Carolina ,
Śliwa (69' Narsingh), Naveda, Chuca ,
Lehaire, Kobacki, Obieta (79' Henriguez )
Sędzia: Małyszek (Lublin), Widzów: 585
Kibice dawno nie oglądali tak uradowanych piłkarzy Resovii schodzących
do szatni po gwizdku kończącym mecz. Rzeszowianie, którzy w ostatnich
tygodniach rozdają punkty w ligowych rozgrywkach, dziś sprawili dużą
niespodziankę.
Podopieczni Tomasza Grzegorczyka odnieśli zasłużone zwycięstwo i
wyeliminowali z Pucharu Polski zespół z Ekstraklasy. "Pasiakom" ta
wygrana była niezwykle potrzebna.
Faworytem spotkania niewątpliwie był beniaminek Ekstraklasy, ale
rzeszowianie wcale nie ustępowali kroku "Miedziance". Determonacja i
organizacja to miał być plan trenera Grzegorczyka na mecz z zespołem z
Legnicy. Plan został wykonany i "Pasiaki" z entuzjamem czekać mogą na
kolejne losowanie par Pucharu Polski.
Początek meczu był bardzo spokojny, bo obydwa zespoły nie rzuciły się do
szczególnej ofensywy. Resovia starała się nie dać sproadzić do
defensywy, a kluczowe zadania w środku pola wykonywać mieli Krasa i
Wasiluk.
W 23 minucie świetne podanie Kamila Antonika otworzyło "Pasiakom" drzwi
do zwycięstwa. Pomocnik Resovii uruchomił wychodzącego na czystą pozycję
Daniela Morysa, a ten precyzyjnym strzałem do siatki zaskoczył cały
stadion. Rzeszowianie wyszli na prowadzenie i wcale nie mieli zamiaru
oddawać przewagi.
Kilka minut później na strzał z dystansu zdecydował się Bartłomiej
Wasiluk i wiadomym było, że będzie to ciekawe wudowisko.
W końcowych fragmentach pierwszej połowy debiutującego w bramce Resovii
Sujeckiego postraszył Lehaire.
Po przerwie przyjezdni nie forsowali wielkiego tempa, a ich gra mogła
rozczarować legnickich kibiców. Rzeszowianie tymczasem bez kompleksów
atakowali bramkę Abramowicza. W 62 minucie ponownie starał się zaskoczyć
golkipera gości Daniel Morys, ale tym razem piłka przeszła nad
poprzeczką. Po chwili na bramkę główkował Mateusz Bondarenko. Była
to najlepsza okazja "Pasiaków" po przerwie, ale środkowy obrońca Resovii
źle obliczył lot piłki i posłał ją nad poprzeczką.
Poirytowanie rezultatem spotkania goście w ostatnich minutach ruszyli do
natarcia i mieli szansęna wyrównanie. Na przeszkodzie stanął im jednak
debiutujący w bramce Resovii 19-letni Nikodem Sujecki. W dobrym stylu
wybronił uderzenie Chucy i po ostatnim gwizdku w euforii radości omal
nie udusił kilku kolegów z zespołu.
|
2022.08.28 | GKS Tychy - Resovia Rzeszów 1:1 (1:0)
|
23' Żytek - 80' Antonik
GKS
Tychy: Kostrzewski, Machowski (68' Biegański), Mańka ,
Nedić, Buchta, Wołkowicz, Radecki (83' Szymura), Żytek, Dominguez (65'
Połap ),
Czyżycki, Rumin (83' Mikita)
Resovia: Pindroch ,
Mikulec, Chuchro, Bondarenko, Adamski, Morys (72' Krasa), Mróz, Wasiluk,
Kałahur (46' Antonik), Górski
(78' Karpiński) Wojciechowski
Sędzia: Rasmus (Toruń), Widzów: 3528
Podopieczni Tomasza Grzegorczyka przywożą ze Śląska jeden punkt.
Rzeszowianie borykają się z problemami kadrowymi i nie rozpieszczają
swoich kibiców wynikami, ale w meczu z faworyzowanym rywalem przez 29
minut grali z przewagą jednego zawodnika i wykorzystali swoją szansę.
Bohaterem rzeszowskiego zespołu okazał się rezerwowy Kamil Antonik,
który w 80 minucie zdecydował się na uderzenie z ostrego kąta.
Trener "Pasiaków" miał niełatwe zadanie zestawienia linii defensywnej,
bo ze składu wypadli kolejni środkowi obrońcy. W sumie nie mógł
skorzystać z usług czterech piłkarzy formacji obronnej.
W pierwszej połowie na stadionie w Tychach padł jeden gol. Na listę
strzelców wpisał się Wiktor Żytek, który uderzeniem z 28 metrów
zaskoczył rzeszowian. Była to bramka wyjątkowej urody, ale przyznać
trzeba, że piłkarz gospodarzy mia łsporo czasu, aby przygotować sobie
piłkę do pokonania gokiera Resovii.
W 53 minucie GKS skierował po raz drugi piłkę do siatki. Antonio
Dominguez uruchomił Krzysztofa Wołkowicza, a ten podał do Daniela
Rumina. Napastnik gospodarzy pewnym strzałem zmusił do kapitulacji
Branislava Pindrocha, ale arbiter bramki nie uznał. Uderzenie Rumina
nastąpiło z pozycji spalonej.
W 61 minucie z boiska wyleciał Maciej Mańka, który wslizgiem sfaulował
jedengo z rzeszowskich piłkarzy, a po chwili popchnął kolejnego. Arbiter
dwukrotnie sięgnął po kartonik i miejscowi kończyli mecz w dziesięciu.
Z sytuacji chcieli skorzystać rzeszowianie, którzy coraz częściej
atakowali bramkę tyszan. W 80 minucie dopięli swego, po zaskakującym
strzale Antonika.
W końcowyh fragmentach meczu "biało-czerwoni" mieli więcej okazji
bramkowych. Niezłe sytuacje miał Paweł Wojciechowski, ale jego uderzenia
nie były precyzyjne. Swoje trzy grosze do wyniku chciał dodać również
Maciej Górski, ale i on pudłował. W sumie goście oddali w tym spotkaniu
15 niecelnych strzałów.
Ostatecznie mecz zakończył się podziałem punktów i rzeszowianie nadal są
czerwoną latarnią Fortuna I Ligi.
|
2022.08.21 | Resovia Rzeszów -
GKS Katowice 0:1 (0:1)
|
8' Szwedzik
Resovia:
Pindroch, Mikulec, Hoogenhout, Kubowicz
, Kwiecień ,
Adamski, Antonik (74' Krasa), Bąk
(46' Karpiński), Wasiluk, Mróz, Górski (59' Morys)
GKS: Kudła, Wasielewski
(84' Brzozowski), Jaroszek, Jędrych, Kołodziejski
(46' Janiszewski), Rogala, Szwedzik (82' Błąd), Urynowicz (82' Figiel),
Dudziński, Kościelniak (69' Rogonić), Arak
Sędzia: Trochimiuk (Ciechanów), Widzów: 2874
"Biało-czerwoni" w fatalnym stylu przegrali mecz z katowickim GKS-em i
stali się głównym kandydatem do spadku. Rzeszowianie sprawiają wrażenie
nieprzygotowanych do sezonu. Nie tylko nie zdobywają punktów, ale
irytują swoją bezradnością i brakiem pomysłu na grę.
Piłkarze Tomasza Grzegorczyka mogli z fajerwerkami otworzyć to
spotkanie, bo już w pierwszych minutach, po ogromnym zamieszaniu
podbramkowym Radosław Bąk trafił piłką w słupek.
Przyjezdni odpowiedzieli precyzyjnym trafieniem już w 8 minucie.
Szwedzik wykorzystał błąd Rubena Hoogenhouta i strzałem zza pola karnego
zmusił Pindrocha do kapitulacji. Przed przerwą obydwa zespoły miały
jeszcze okazje do zmiany rezultatu. Resoviacy męczyli się w ataku
pozycyjnym, z którego niewiele wynikało, ale przed szansą bramkową
stanął Marek Mróz, który po dograniu Adamskiego spudłował.
Katowiczanie byli zespołem dyktującym warunki tego spotkania i to
Resovia musiała dostosować się do stylu gry narzuconego przez rywali. Z
czasem gra "Pasiaków" opierała się na rozrzucaniu piłek do bocznych
pomocników: Adamskiego i Antonika. Pomysł rzeszowskiego zespołu na gre
był na tyle czytelny, że pod bramką Kudły nie było żadnego zagrożenia.
Po przerwie niewiele zmieniło się na placu gry, bo rzeszowianie mieli
nadal problemy z wyjściem z własnej połowy. Na dodatek ich sytuacja
skomplikowała się w 52 minucie. Szarżę Jakuba Araka przerwał faulem
Dawid Kubowicz i po długiej analizie sytuacji w systemie VAR arbiter
ukarał obrońcę Resovii czerwoną kartką.
Goście grający w przewadze jednego zawodnika nie rzucili się do
większego natarcia. Czekali raczej na kolejne błędy atakujących bez
pomysłu rzeszowian. Resoviacy próbowali doprowadzić do remisu, ale nie
mieli większych argumentów, aby rozmontować defensywę katowickiego
zespołu. Nie potrafili wymienić kilku podań na połowie rywala i podobnie
jak w spotkaniu z Arką Gdynia, bardzo szybko tracili piłkę. Był to mecz,
w którym gospodarze kompletnie rozczarowali swoją postawą. Strata
kolejnych punktów sprawiła, że "Pasiaki" coraz pewniej urządzają się na
pozycji ousidera ligowej tabeli.
|
2022.08.13 | Odra Opole - Resovia Rzeszów 1:1 (1:1)
|
31' Łapiński - 19' Mróz
Odra:
Kalinowski, Szrek, Kamiński, Tkocz, Petrák
(46' Spychała), Łapiński (85' Klec), Niziołek (59' Łabojko), Paprzycki
,
Urbańczyk, Nowak (59' Mikinič), Guzdek (54' Marzec)
Resovia: Pindroch, Mikulec (46' Antonik), Hoogenhout, Kubowicz,
Kwiecień
(77' Chuchro), Adamski ,
Bruno Garcia (16' Mróz), Bąk, Wasiluk ,
Morys (65' Kałahur), Górski (77' Wojciechowski)
Sędzia: Arys (Szczecin), Widzów:
Mecz Resovii w Opolu z miejscową Odrą zakończył się podziałem punktów i
rzeszowianie na pierwsze ligowe zwycięstwo bedą musieli jeszcze
poczekać.
Było to spotkanie, w którym obydwa zespoły walczyły o każdy metr boiska
i sędzia nie oszczędzał gwizdka. Rzeszowianie nie mieli szczęścia, bo
już po kwadransie gry boisko opuścił kontuzjowany Bruno Garcia. Później
okazało się, że nie tylko on mocno ucierpiał w starciu z
nieprzebierającymi w środkach gospodarzami. W kolejnych fragmentach
spotkania ofiarami polowania na kości byli: Rafał Mikulec, Daniel, Morys i Bartosz
Kwiecień.
Po słabym meczu z Arką trener Tomasz Grzegorczyk zmienił wyjściową
jedenastkę. Od pierwszych minut na boisku pojawili się Barłomiej Wasiluk
i Radosław Bąk, którzy w środkowych rejonach boiska mieli utrudniać grę
rywalom.
Motorem napędowych akcji ofensywnych miał być Bruno Garcia. Brazylijski
piłkarz Resovii jednak już w 15 minucie mocno ucierpiał w starciu o
piłkę i pomimo starań fizjoterapeutów, musiał opuścić murawę. Jego
miejsce na boisku zajął Marek Mróz i można powiedzieć, że było to
wejście smoka, bo 23-letni wychowanek Sandecji w 19 minucie zdobył
efektowną bramkę. Piłka uderzona z 16 metra odbiła się od słupka i
golkiper Odry nie miał najmniejszych szans na skuteczną interwencję.
W 31 minucie rzeszowianie w dosyć pechowych okolicznościach stracili
gola, który miał spory wpływ na ich grę w kolejnych minutach meczu.
Piłka uderzona z rzutu wolnego przez Szymona Łapińskiego odbiła się od
jednego ze stojących w murze piłkarzy Resovii i po rykoszecie, wpadła do
siatki obok zdezorientowanego Branislava Pindrocha. Zdobyty gol dodał
gospodarzom pewności i przed przerwą to oni stworzyli sobie jeszcze dwie
okazje bramkowe.
Po zmianie stron do natarcia ruszyli miejscowi i na bramkę Pindrocha
uderzali Guzek i Szrek. W 50 minucie koronkowa akcja Morysa i Adamskiego
mogła zakończyć się bramką dla Resovii, ale piłka po strzale tego
ostatniego trafiła prosto w Kalinowskiego.
Wydawać się mogło, że miejscowi zaczynają przejmować inicjatywę na
boisku, ale i rzeszowianie mieli jeszcze coś do powiedzenia w tym
spotkaniu.
Kilka razy środkiem boiska starał się szarżować Kamil Antonik, ale jego
uderzenia były blokowane przez defensorów. W 86 minucie atomowym
uderzeniem po rzucie wolnym postraszył golkipera Odry Bartłomiej
Wasiluk, a minutę później głowkował na bramkę gospodarzy po
dośrodkowaniu z rzutu rożnego Dawid Kubowicz.
|
2022.08.10 | Resovia Rzeszów - Arka Gdynia 1:3 (0:1)
|
74'
Antonik - 6' Czubak, 61' (k) Kuzimski, 76' Haydary
Resovia:
Pindroch, Chuchro ,
Kubowicz, Kwiecień, Adamski, Mikulec
(64' Antonik), Krasa (46' Wasiluk), Mróz (88' Bąk ),
Kałahur (36' Karpiński), Bruno Garcia, Górski (46' Morys)
Arka: Krzepisz, Dobrotka, Marcjanik, Stolc ,
Stępień
(46' Tomal), Milewski (57' Purzycki), Gol, Haydary (81' Adamczyk),
Żebrowski (46' Kuzimski), Ziemann, Czubak
Sędzia: Małyszek (Lublin), Widzów: 1868
To było pewne zwycięstwo piłkarzy Ryszarda Tarasiewicza, którzy
przewyższali rzeszowskie "Pasiaki" w większości elementów piłkarskiego
rzemiosła. Rzeszowianie bardzo szybko stracili bramkę, która dodała
pewności przyjezdnym. "Biało-czerwoni" w starciu z kandydatem do awansu
byli kompletnie bezradni.
"Arkowcy" w Rzeszowie chcieli wyrównać porachunki z poprzedniego sezonu.
Wówczas przegrali z "Pasiakami" na stadionie miejskim i stracili realne
szanse na bezpośredni awans do Ekstraklasy.
Szybko ułożyli sobie to spotkanie, bo już w 6 minucie Karol Czubak
pokonał Branislava Pindrocha. Bramkarz Resovii był najlepszym
zawodnikiem w zespole gospodarzy. Wybronił kilka świetnych strzałów, ale
przewaga gości była tak duża że trzykrotnie kapitulował w tym spotkaniu.
Pierwszy raz wyjmował piłkę z siatki po katastrofalnym błędzie
Klaudiusza Krasy. Defensywny pomocnik Resovii źle przyjął sobie
futbolówkę po podaniu Grzegorza Kwietnia. Wystarczył ułamek sekundy, aby
Sebastian Milewski przejął piłkę i uruchomił Karola Czubaka. 22-letni
napastnik Arki takiej okazji nie mógł zmarnować.
W 19 minucie spotkania groźną i w zasadzie jedyną akcję preprowadzili
resoviacy. Piłka dośrodkowana z lewej strony boiska trafiła na głowę
Radosława Adamskiego, a ten mocnym strzałem przeegzaminował Krzepisza. W
kolejnych minutach spotkania inicjatywę przejęli goście. To oni częściej
byli przy piłce, wymieniali sporo podań i pod polem karnym Resovii raz
za razem przeprowadzali groźne akcje.
Rzeszowianie tymczasem nie potrafili wymienić dwóch - trzech podań.
Bardzo szybko tracili piłkę w środkowych rejonach boiska i w kolejnych
minutach spotkania starali się uwolnić z pressingu długimi podaniami do
bocznych pomocników. Czytelna gra "Pasiaków" była wodą na młyn dla
piłkarzy Ryszarda Tarasiewicza. Po przerwie również na boisku rządził i
dzielił wszędobylski Janusz Gol i jego spółka. Dwukrotnie z opresji
ratował "Pasiaków" Branislav Pindroch, ale w 61 minucie nie miałszans na
obronę po strzale z rzutu karnego Mateusza Kuzimskiego. "Jedenstkę"
goście otrzymali po faulu Dawida Kubowicza na Karolu Czubaku.
W 74 minucie stadion nieco się ożywił, bo kontaktową bramkę zdobył Kamil
Antonik. 23-letni piłkarz Resovii solidnym strzałem z dystansu zaskoczył
Krzepisza. Goście odpowiedzieli błyskawicznie. W 76 minucie rzeszowianie
stracili piłkę pod polem karnym rywali i kontratak Arkowców zakończył
skutecznym trafieniem Omran Haydary. Pochodzący z Afganistanu były
piłkarz Rody Kerkrade ośmieszył Karola Chuchro i precyzynym strzałem na
dalszy słupek ustalił wynik meczu na 1:3.
|
2022.08.06 | Górnik Łęczna -
Resovia Rzeszów 1:1 (0:1)
|
49'
Szramowski - 45' Bruno Garcia
Górnik:
Gostomski, Krykun, Zbozień, Biernat ,
Dziwniel (80' Lobato), Turek (65' Łychowydko), Gąska, Serrano, Kryzeziu
(86' Grzeszczyk), Szramowski) (80' Pierzak ),
Podliński
Resovia:
Pindroch, Chuchro ,
Kubowicz ,
Kwiecień, Adamski (82' Morys ),
Krasa, Mikulec (75' Antonik), Mróz (82' Wasiluk), Kałahur, Bruno Garcia,
Górski (65' Wojciechowski)
Sędzia: Kawałko (Olsztyn), Widzów:
Po meczu w Łęcznej można powiedzieć, że coś drgnęło w grze "Pasiaków".
Spotkanie "biało-czerwonych" ze spadkowiczem z Ekstraklasy zakończyło
się remisem i dorobek punktowy piłkarzy Tomasza Grzegorczyka nadal
pozostawia wiele do życzenia.
Rzeszowianie zagrali jednak dobry mecz, w którym mogli pokusić się o
wygraną. Kolorytu dotychczas niemrawej grze Resovii nadało pojawienie
się w zespole brazylijskiego piłkarza. Bruno Garcia był wyróżniającą się
postacią w zespole i zanotował pierwsze trafienie dla rzeszowskiego
klubu.
Od pierwszego gwizdka rzeszowianie starali się narzucić swój pomysł na
rozegranie tego spotkania, ale Górnicy grali uważnie w defensywie i nie
pozwalali "Pasiakom" na zbyt wiele. W 16 minucie na bramkę Gostomskiego
uderzał po rzucie rożnym Miłosz Kałahur, ale jego strzał był zbyt lekki,
aby zaskoczyć golkipera. Kilka minut później solidną akcją odpowiedzieli
miejscowi i na bramkę "Pasiaków" uderzał Karol Turek. Tym razem
uderzenie było mocne, ale niecelne. Po chwili Dawid Kubowicz wygrał
walkę powietrzną o piłkę i głową starał się wbić piłkę do siatki.
Po 27 minutach przewagęna boisku zaczęli zyskiwać gospodarze. Częściej
utrzymywali się przy piłce i coraz pewniej czuli się pod polem karnym
Resovii. Sporo udziału w akcjach ofensywnych gospodarzy miał Serhij
Krykun. Były piłkarz Resovii szarżami prawą stroną boiska starał się
zaskoczyć rzeszowską defensywę.
Przed przerwą ponownie do głosu doszli piłkarze Tomasza Grzegorczyka. W
45 minucie indywidualną akcją popisał się Bruno Garcia. Brazylijski
piłkarz Resovii z prawej strony boiska złamał akcję do środka i
uderzeniem z 20 metrów pokonał Gostomskiego. Strzał piłkarza Resovii był
wyjątkowej urody bo piłka zatoczyła duży łuk i po odbiciu od słupka
wpadła do siatki. Rzeszowianie na przerwę schodzili z jednobramkowym
prowadzeniem.
Niestety po przerwie zabrakło koncentracji, bo już w 49 minucie
miejscowi po rzucie autowym doprowadzili do wyrównania. Piłka trafiła
pod nogi Łukasza Szramowskiego, a ten skopiował akcję bramkową
"Pasiaków" i również fanstastycznym strzałem pokonał Pindrocha.
Po 60 minutach gry mocno do natarcia ruszyli rzeszowianie i "setkę" mial
Karol Chuchro. Środkowy obrońca Resovii uderzył piłkę głową i Gostomski
fantastyczną interwencją ratował sytuację. W 64 minucie ponownie za
głowę złapał się szkoleniowiec "Pasiaków", bo jego zespół zmarnował
kolejną świetną okazję. Tym razem spudłował Marek Mróz, który dostał
piłkę od Radosława Adamskiego.
Z ofensywnej gry "Pasiaków" skrzętnie korzystali miejscowi i w 73
minucie przed szansą stanął Damian Gąska, ale Pindroch pokazał, że jest
klasowym bramkarzem.
Emocji w tym spotkaniu nie brakowało do ostatnich chwil. W 89 minucie
Bartłomiej Wasiluk wyłożył piłkę na 18 metr do Bruno Garcii, a ten
ostemplował poprzeczkę bramki gospodarzy.
|
2022.07.29 | Resovia Rzeszów -
Sandecja Nowy Sącz 0:0
|
Resovia:
Pindroch, Chuchro ,
Kubowicz, Kwiecień
(46' Morys), Adamski, Mikulec (83' Wasiluk), Krasa, Mróz, Kałahur,
Antonik (46' Górski), Wojciechowski (62' Bruno Garcia)
Sandecja: Pietrzkiewicz, Kosakiewicz ,
Szufryn, Nekić, Słaby, Iskra (46' Toporkiewicz), Walski, Maślanka (68'
Nawotka), Merebaszwili (68' Boczek), Chmiel, Wróbel (69' Gabrych)
Sędzia: Iwanowicz (Lublin), Widzów: 1833
Podziałem punktów zakończyło się spotkanie Resovii z Sandecją i
bezbramkowy wynik można uznać za sprawiedliwy. Było to wyrównane
spotkanie, które nie obfitowało w sytuacje podbramkowe, ale było typowym
meczem walki.
Początek należał do "Pasiaków", bo już pierwszą okazję bramkową
stworzyłsobie Radosława Adamski. Piłkarz Resovii uderzał na bramkę z
ostrego kąta, ale trafił prosto w golkipera. W 10 minucie przed szansą
na bramkę dla Sandecji stanął Jakub Wróbel, ale w ostatniej chwili piłkę
sprzątneli mu jego niedawni rzeszowscy koledzy.
Do przerwy więcej groźnych okazji nie było, bo odydwa zespoły raczej
starały sobie nawzajem przeszkadzać, niż dążyć do budowania koronkowych
kacji ofensywnych. Zaroiło się od fauli, a gra jednych i drugich była
szarpana.
Po przerwie trener Tomasz Grzegorczyk dokonał zmian w swoim zespole. Na
placu gry pojawił Daniel Morys i debiutujący Maciej Górski. Już na samym
początku ta dwójka przeprowadziła akcję, po której ożywiły się trybyny
stadionu miejskiego, ale bramka nie padła. Morys dogrywał piłkę wzdłuż
linii bramkowej, a Górski wślizgiem starał się zamknąć akcję. Był jednak
nieznacznie spóźńiony i minął się z piłką.
W 65 minucie ponownie przed szansą stanął Górski, ale tym razem
skutecznym wyjściem z bramki Pietrzkiewicz ratował sytuację.
Kilka minut wcześniej na boisku pojawił kolejny debiutant Bruno Garcia
Marcate, któy wprowadził sporo ożywienia w poczynania gospodarzy.
Brazylijczyk sporo dryblował i starał się zaskoczyć rywali kąśliwymi
dośrodkowaniami, ale akcji bramkowych nie było.
W końcowych fragmentach meczu rzeszowianie ruszyli do natarcia większą
liczbą graczy i zaczęli z tego korzystać piłkarze Dariusza Dudka.
Przeprowadzili dwa groźne kontrataki, po któych w rzeszowskim polu
karnym bito na alarm. Efektowny strzał Toporkiewicza przeszedł obok
bramki i Branislav Pindroch, który nie miałzbyt wiele roboty w tym
spotkaniu, mógł odetchnąć z ulgą.
Do ostatniego gwizdka żaden z zespołów nie zdołał zmienić wyniku
spotkania i ekipy z Rzeszowa i Nowego Sącza pierwszego zwycięstwa muszą
szukać w kolejnych meczach.
|
2022.07.22 | Resovia Rzeszów - Wisła Kraków 0:2 (0:1)
|
18' Żyro, 79' Łasicki
Resovia:
Pindroch, Adamski, Kubowicz, Hoogenhout (46' Bondarenko), Kałahur,
Antonik (64' Morys), Kwiecień
(56' Krasa), Wasiluk ,
Mróz, Mikulec (70' Wojciechowski), Karpiński (70' Ostrowski)
Wisła: Biegański, Jaroch, Łasicki, Colley, Wachowiak, Młyński (77'
Starzyński), Basha (69' Plewka), Balta, Duda (77' Gruszkowski). Cissè
(46' Pereira), Żyro (83' Szywacz)
Sędzia: Myć (Lublin), Widzów: 6000
To miało być piłkarskie święto w Rzeszowie. Dawno na mecz
"biało-czerwonych" nie było takiego zapotrzebowania na bilety.
Rzeszowscy kibice zacierali ręce na widowisko i po cichu liczyli, że
ekipa Tomasza Grzegorczyka utrze nosa renomowanemu rywalowi.
Szybko okazało się jednak, że gospodarzom brakuje argumentów, aby
pokonać poukładany (choć wcale nie w najlepszej formie) zespół Jerzego
Brzęczka. Można odnieśc wrażenie, że rzeszowscy działacze przespali
okienko transferowe, bo w kolejnym spotkaniu widoczny był brak
doświadczonego napastnika. 19-letni Hubert Karpiński robił co mógł, ale
debiutując w spotkaniu z typowaną na ligowego potentata Wisłą, nie
pociągnął rzeszowian do wygranej.
W pierwszych minutach spotkania obydwa zespoły próbowały konstruować
akcje ofensywne, ale mało było koronkowych akcji, a w więcej walki o
każdy metr boiska. Rzeszowianie po nieudanym spotkaniu w Sosnowcu
wrócili do ustawienia 4-4-2 i przyjezdni potrzebowali trochę czasu, aby
przystosować się do warunków postawionych przez "Pasiaki". Od pierwszego
gwizdka wyróżniającą się postacią na boisku był Michał Żyro. Napastnik
Wisły już w 14 minucie efektowną główką starał się zaskoczyć Branislava
Pindrocha. Trzy minuty później na bramkę Wisły uderzał Bartosz Kwiecień
i golkiper krakowskiego zespołu końcami palców zdołał wybić piłkę na
poprzeczkę.
W 18 minucie Żyro był już bezbłędny. Wiśłacy mieli rzut wolny i
futbolówka dośrodkowana w pole karne trafiła idealnie do byłego piłkarza
Wolverhampton, który fanstastycznym wolejem pokonał Pindrocha. Bramka,
że "palce lizać" wprowadziła niemałą konsternację w poczynania
gospodarzy. Resoviacy grali mocno bojaźliwie w ofensywie, a akcje rywali
przerywali bezpardonowymi faulami.
Po tym trafieniu przewaga gości była znaczna, ale w 30 minucie wiślacką
defensywę starał się oszukać Rafał Mikulec. Niezmordowany piłkarz
Resovii strzałem zza pola karnego starał się pokonać Biegańskiego. Akcję
próbował jeszczę wykończyć Karpiński, ale futbolówkę zmierzającą do
bramki wybił Colley.
Po przerwie ponownie z dobrej strony starał się pokazać Mikulec, ale
jego strzał był minimalnie niecelny.
W 46 miucie doszło do niezrozumiałej sytuacji, bo przymierzającego się
do oddania strzału Rubena Hoogenhouta zablokował jego kolega z zespołu
Bartosz Kwiecień. Holenderski obrońca Resovii mocno ucierpiał w tym
kuriozalnym starciu i musiał opuścić plac gry.
Kilka minut później piłkę do rzeszowskiej bramki wbił Pereira, ale po
analizie VAR arbiter uznał, że strzelec pomagał sobie ręką. Bramka nie
została uznana, ale Wiślacy rozkręcali się na dobre.
W 60 minucie futbolówka ponownie wylądowała w rzeszowskiej bramce po
akcji Żyry i Młyńskiego, ale i tym razem VAR był sprzymierzeńcem
gospodarzy.
W 78 minucie świetne interwencje Pindrocha ratowały Resovię przed stratą
kolejnej bramki, ale już kilkadziesiąt sekund później dośrodkowanie z
rożnego Pereiry wykończył strzałem głową Igor Łasicki.
|
2022.07.18 | Zagłębie Sosnowiec - Resovia Rzeszów
2:1 (1:1)
|
41' Pawłowski, 77' Fábry
- 2'
Mikulec
Zagłębie:
Gliwa, Ryndak, Jończy, Dalić ,
Gojny, Bryła (62' Masłowski), Bonecki, Rozwandowicz, Pawłowski (75'
Banaszewski), Niemiec (61' Ziółkowski), Sobczak (75'
Fábry)
Resovia: Pindroch, Adamski, Chuchro, Hoogenhout, Kubowicz ,
Kałahur (46' Kwiecień), Morys
(71' Antonik ),
Mróz, Wasiluk (86' Krasa), Mikulec, Wojciechowski
Sędzia: Szczerbowicz (Olsztyn), Widzów: 1647
Rzeszowianie w słabym stylu zainaugurowali ligowe rozgrywki i zostawili
komplet punktów w Sosnowcu. "Biało-czerwoni" początek spotkania mieli
wymarzony, bo już w 2.minucie Rafał Mikulec wpisał się na listę
strzelców. Niestety w kolejnych fragmentach meczu resoviacy popełniali
katastrofalne błędy, które zostały skrupulatnie wykorzystane przez
gospodarzy.
Forma rzeszowskiego zespołu była sporą niewiadomą. Nowi szkoleniowcy
zapowiadali zmianę ustawienia, a w kadrze doszło do niemałej rewolucji.
Jednak po gwizdku kończącym mecz w Sosnowcu można było mieć wrażenie, że
zespół zrobił krok wstecz i przed rzeszowską ekipą trudne zadanie walki
o ligowy byt.
W 2 minucie spotkania resoviacy mieli rzut rożny. Piłkę dograną w pole
karne przez Pawła Wojciechowskiego starali się wybijać defnsorzy
Zagłębia, ale ku zaskoczonej publiczności robili to dosyć ślamazarnie i
snajperskim nosem wykazał się Rafał Mikulec. Zawodnik Resovii bez
ceregieli uderzył piłkę, która po rykoszecie wpadła do bramki obok
bezradnego Gliwy.
Trzy minuty później na bramkę gospodarzy ponownie uderzał Mikulec, ale
tym razem golkiper Zagłębia poradził sobie ze strzałem oddanym z ostrego
kąta.
Z biegiem czasu gospodarze poukładali grę i zaczęli dyktować warunki na
boisku. W 16 po niedokładnym podaniu Dawida Kubowicza mieli pierwszą
"setkę". Przed szansą bramkową stanął Szymon Pawłowski, ale Branislav
Pindroch świetną interwencją ratował zespół przed stratą bramki.
Bramkarz Resovii był najlepszym zawodnikiem w zespole gości i tylko
dzięki jego interwencjom "Pasiaki" nie doznały wyższej porażki.
W 22 minucie rzeszowscy kibice zgromadzeni na sektorze gości odetchnęłi
z ulgą, bo piłka po rzucie wolnym wylądowała na poprzeczce bramki,
której strzegł Pindroch.
Po 30 minutach gry mecz toczył się głównie na połowie rzeszowian,
których defensywa pękła jeszcza przed przerwą, a sprawcą kłopotów
Resovii okazał się 35-letni Szymon Pawłowski. Napastnik Zagłębia miał
sporo czasu i miejsca, aby przygotować sobie precyzyjne uderzenie na
bramkę Pindrocha. Uderzył dokładnie obok słupka i pokazał swoim kolegom
z zespołu, że defensywa "biało-czerwonych" nie stanowi żadnego monolitu.
Po przerwie rzeszowianie starali się dotrzymać kroku rozpędzonym
gospodarzom i stwarzali sobie okazje bramkowe, ale brakowało
dokładności. W 72 minucie ładną akcję przeprowadzili Marek Mróz i Kamil
Antonik, ale strzał tego pierwszego na bramkę był zbyt lekki, aby
zaskoczyć doświadczonego Gliwę. Miesjcowi odkuli się uderzeniem Mateusza
Ziółkowskiego.
W 77 minucie koszmarny błąd przytrafił się Radkowi Adamskiemu. 29-letni
piłkarz Resovii starał się wyprowadzić piłke z własnej połowy i
naciskany przez rywala podał piłkę w poprzek boiska. Na to tylko czekał
Maksymilian Banaszewski, który wyprzedził Karola Chuchro i uruchomił
niepilnowanego Fabrego. Dla słowackiego napastnika wykończenie akcji
było tylko formalnością, bo golkiper Resovii miał niewielkie szanse na
kolejne ratowanie zespołu z tarapatów.
W koćowych fragmentach spotkania rzeszowianie starali się jeszcze
ratować skórę. W pole karne rywali wędrował nawet od czasu do czasu
Branislav Pindroch, ale i on niewiele mógł zdziałać pod bramką
gospodarzy.
W ostatniej minucie meczu przed szansą na wyrównanie stanął Karol
Chuchro, który w zamieszaniu podbramkowym dostał piłkę, ale jego strzał
pozostawiał sporo do życzenia.
|
|
|