|
2023.12.15 | Resovia Rzeszów - Odra Opole 1:0 (0:0)
|
78'
(sam.) Żemło
Resovia: Pindroch, Mikulec, Adamski, Osyra, Lempereur (62' Ciepiela ),
Mazek, Urynowicz, Kanach, Łyszczarz ,
Ibe-Torti (41' Eizenchart), Mikrut
Odra: Haluch, Spychała
(86' Din Sula), Kamiński, Żemło, Szrek
, Hebel (43'
Pikk), Purzycki ,
Niziołek, Czapliński ,
Surzyn, Sarmiento
Sędzia: Piszczelok (Katowice),
Widzów:
Z odrobiną radości wejdą w świąteczny okres piłkarze Resovii, którzy
przerwali fatalną serię porażek i na zakończenie piłkarskiej jesieni
pokonali Odrę Opole. Powodów do huraoptymizmu rzeszowianie jednak nie
mają, bo wygrana z silnym rywalem kosztowała ich sporo zdrowia. Bez
wzmocnień kadrowych cel utrzymania "Pasiaków" w Fortuna I Lidze może
okazać się "mission impossible".
Trener Rafał Ulatowski zanotował pierwsze zwycięstwo w roli szkoleniowca
"Pasiaków", ale na konferencji prasowej rzetelnie ocenił pojedynek:
"W grze 11 na 11 nie byliśmy zespołem lepszym".
Niewątpliwie początek spotkania należał do gości, którzy
nieprzypadkowo zasłużyli na tytuł "czarnego konia" rozgrywek. Piłkarze
Adamia Noconia zaatakowali od pierwszego gwizdka i powracający do bramki
Brania Pindroch miał sporo roboty już w pierwszej połowie. Groźnie pod
bramką Resovii było głównie po dalekich wrzutkach z autu i solowych
akcjach Jeana Franco Sarmiento. Z dużym zachwytem oglądało się
poczynania kolumbijskiego 26-latka, dla którego nie było przeszkodą
dwóch lub trzech rywali w pobliżu.
W 5 minucie strzałem z dystansu starał się zaskoczyć golipera Resovii
Michał Surzyn i tylko dzięki świetnej interwencji bramkarza, piłka nie
wylądowała w siatce.
W 38 minucie Kelechukwu Ibe-Torti próbował ograć Jakuba Szreka, a ten
faulował piłkarza Resovii w okolicach linii końcowej boiska.
Arbiter początkowo nie przerwał gry, ale wezwany do analizy VAR,
wstrzymał akcję i ocenił przewinienie piłkarza Odry na czerwoną kartkę.
Defensor gości musiał opuścić plac gry, ale i piłkarz Resovii z powodu
kontuzji nie dokończył meczu.
Grający w przewadze liczebnej rzeszowianie zaatakowali odważniej jeszcze
przed przerwą. W doliczonym czasie pierwszej połowy mieli dwie dogodne
okazje bramkowe. Soczystym strzałem z 16 metrów popisał się Filip
Mikrut, a po chwili kilkunastu centymetrów zabrakło Radkowi Adamskiemu,
aby sięgnął piłki dośrodkowanej przez Adriana Łyszczarza.
Po przerwie gra "Pasiaków" wyglądała już dużo lepiej. W 60 minnucie
przed szansą bramkową stanął aktywny Kamil Mazek, ale z kilku metrów
niezbyt czysto trafił w futbolówkę. Rzeszowianie podkręcili tempo gry, a
motorem napędowym akcji gospodarzy starał się być Adrian Łyszczarz.
24-letni wychowanek Śląska Wrocław dwoił się i troił, aby zrehabilitować
się za błąd z meczu ze Zniczem Pruszków. Starał się uderzać z dystansu i
obsługiwać kolegów z zespołu precyzyjnymi podaniami. Nie zawsze te akcje
"Pasiakom" układały się tak, jak życzyłaby sobie tego publiczność, ale w
78 minucie stadion ożywił się, bo piłka wpadła do siatki.
Futbolówkę z lewej strony boiska w pole karne dośrodkowywał Marcin
Urynowicz, a Piotr Żemło trącił ją głową i niefortunnie trafił do
własnej bramki. Spory udział w sytuacji bramkowej miał Filip Mikrut,
który naciskał defensora Odry.
Kilka minut później zamknąc spotkanie strzałem na 2:0 mógł Kamil Mazek.
Pomocnik Resovii w dogodnej sytuacji posłał piłkę nad poprzeczką.
W doliczonym czasie gry goście zasypali pole karne Resovii wrzutkami,
ale miejscowi już z większym opanowaniem kontrolowali zagrożenie.
Ostatecznie spotkanie zakończyło się wygraną "biało-czerwonych", który z
dużą ulgą mogli zakończyć rundę jesienną.
|
2023.12.09 | Resovia Rzeszów - Znicz Pruszków 1:2 (0:0)
|
59'
Urynowicz - 54' Tabara, 90' Proczek
Resovia:
Gliwa, Tomal, Adamski,, Osyra, Zastawnyj (63' Ibe-Torti ),
Mikulec, Urynowicz
(90' Bąk), Kanach, Ciepiela (63' Mazek), Łyszczarz (86' Eizenchart),
Górski
Znicz: Mleczko, Krajewski (86' Proczek), Juchymowycz ,
Błyszko, Grudziński, Moskwik (71' Wawszczyk ),
Nowak (90' Cegiełka), Pomorski, Nagamatsu, Krocz (46' Tabara), Wójcicki
Sędzia: Szypuła (Bielsko-Biała),
Widzów:
Beniaminek z Pruszkowa po raz drugi w sezonie utarł nosa rzeszowskim
"Pasiakom" i po raz drugi zwycięstwo ekipy Mariusza Misiury było
zasłużone.
Gospodarze byli bliscy remisu, bo bramkę na 1:2 stracili w ostatnich
sekundach spotkania, ale ich gra w całym spotkaniu pozostawiała wiele do
życzenia.
Początek spotkania wsazywał, że "biało-czerwoni" chcą przerwać fatalną
serię porażek i pokazać się nowemu szkoleniowcowi z dobrej strony. Na
prawym skrzydle mocno szarpał Rafał Mikulec, który starał się
przygotować akcję bramkową dla osamotnionego w przodzie Macieja
Górskiego.
Z czasem jednak gra "Pasiaków" traciła na jakości i przyjezdni dłużej
zaczęli utrzymywać się przy piłce. Znicz miał sporo stałych
fragmentów gry i rzutów rożnych, bo cofnięta zbyt głęboko defensywa
rzeszowskiego zespołu mocno musiała pracować i wybijała futbolówkę poza
plac gry.
Po przerwie piłkarze Mariusza Misiury dostali prezent od gospodarzy.
Adrian Łyszczarz próbował wyprowadzić piłkę z okolic pola karnego
Resovii i fatalnie podał futbolówkę do Krystiana Tabary. 22-letni
wychowanek Orkanu Sochaczew skutecznie skorzystał z asysty i soczystym
uderzeniem na bramkę zaskoczył golkipera Resovii. Uderzona z odpowiednią
siłą piłka dostała rotacji, po której Michał Gliwa mógł tylko
rozłożyć ręce.
Rzeszowianie zrehabilitowali się kibicom pięć minut później efektowną
bramką Marcina Urynowicza. Piłkarz Resovii uderzył futbolówkę z 30
metrów na bramkę Miłosza Mleczki i trafił precyzyjnie w okienko.
Wydawać się mogło, że Resovia ma szanse wrócić na właściwe tory, jednak
końcówka meczu w wykonaniu "Pasiaków" była koszmarna, a ich gra
kompletnie niezrozumiała. Rzeszowianie próbowali atakować za sprawą
Ibe-Tortiego iMazka, ale ich indywidualne akcje nie przynosiły
zamierzonego efektu, bo defensywa Znicza grała uważnie, a akcje
rzeszowian mocno czytelne.
W samej końcówce resoviacy narobili sobie znowu kłopotów na własne
życzenie. W 88 minucie drugą żółtą kartkę po faulu na bramkarzu Resovii
otrzymał Maciej Górski i gospodarze kończyli spotkanie w okrojonym
składzie.
Goście poczuli, że są w stanie coś jeszcze ugrać w meczu z rywalem,
który sprawia wrazenie kompletnie pogubionego w pierwszoligowej
rzeczywistości. Resovia zaczęła wybijać futbolówkę za własną połowę i
niektóre zagrania gospodarzy wołały o pomstę do nieba. Tymczasem goście
skrzętnie pracowali na akcję bramkową. W 94 minucie spotkania ku
rozpaczy miejscowych, osiągnęli cel. Piłka wrzucona na pole karne
trafiła do Tymona Proczka, a ten przy biernej postawie rzeszowskich
obrońców z bliskiej odległości pokonał Gliwę.
|
2023.11.25 | Motor Lublin - Resovia Rzeszów 3:2 (2:1)
|
26'
72 (k) Ceglarz, 41' Rudol - 7' Łyszczarz, 62' Ibe-Torti
Motor:
Rosa, Lis (76' Staszak), Rudol, Magnuszewski ,
Palacz (84' Luberecki), Król, Wolski, Scalet
(75' Gąsior), Ceglarz, Rybicki (76' Sędzikowski), spiewak (62' Wełniak)
Resovia: Gliwa, Zastawnyj (46' Adamski), Chuchro, Osyra,
Mikulec, Mazek (73' Eizenchart), Kanach (80' Wasiluk), Ciepiela,
Łyszczarz (73' Urynowicz ),
Ibe-Torti, Górski (87' Mikrut)
Sędzia: Łężny (Kluczbork),
Widzów: 3932
Prowadzony przez trenera Jakuba Żukowskiego zespół Resovii zostawił w
Lublinie dobre wrażenie, ale punktów nie przywiózł. Rzeszowianie dryfują
w dół tabeli, a włodarze rzeszowskiego klubu nie znajdują rozwiązania na
wyjście z marazmu. Czy szkoleniowiec Jakub Żukowski będzie kołem
ratunkowym "Pasiaków"? O tym przekonamy się w kolejnych meczach
ligowych, które rozegrane zostaną jeszcze w grudniu.
Mecz zaczął się dobrze dla rzeszowian, któzy już w 7 minucie cieszyli
się z gola. Rafał Mikulec zagrał piłkę na lewą stronę boiska w okolice
narożnika, a ten dośrodkował w pole karne. Na 5 metrze był Adrian
Łyszczarz, który strzałem z bliskiej odległości zaskoczył golkipera
gospodarzy.
Kilka minut później "setkę" miał Kelechukwu Ibe-Torti, ale przegrał
pojedynek "jeden na jeden" z Rosą.
Gospodarze obudzili się po kwadransie i zaczęli dłużej utrzymywać się
przy piłce. W 26 minucie zdołali odrobić stratę po golu Piotra Ceglarza.
Zaczęło się od straty piłki przez gosci w środkowych rejonach boiska.
Poźniej w polu karnym za akcją nie zdążył Wołodymyr Zastawnyj, a Karol
Chuchro nie zadbał o przypilnowanie rywala i Mariusz Rybicki mógł
wyłożyc futbolówkę autorowi trafienia.
Z czasem rzeszowianie zaczeli popełniać więcej błędów. W 41 minucie
"biało-czerwoni" przysnęli po rzucie rożnym i Sebastian Rudol trafieniem
na 2:1 wprowadził gospodarzy na właściwe tory.
Po przerwie więcej z gry mieli miejscowi. Rzeszowianie zbyt szybko
pozbywali się piłki i mieli problem z wyjściem na połowę rywali. W
efekcie naporu gospodarzy coraz więcej pracy miał w bramce "Pasiaków"
Michał Gliwa.
Piłkarze Jakuba Żukowskiego starali się przetrwać napór Motoru, a w
odpowiedniej chwili wyprowadzić skuteczny kontratak. W 62 minucie udało
im się przeprowadzić akcję, po której w szeregach gospodarzy zapanował
konsternacja. Efektownym rajdem przez połowę boiska popisał się Kamil
Mazek, a kropeczkę nad "i" postawił Ibe-Torti, który wykorzystał błąd
bramkarza Motoru i doprowadził do wyrównania.
Rzeszowianie zaczęli czuć się coraz pewniej pod bramką Rosy, ale w 72
minucie znowu postarali się o kłopoty. Z lewej strony boiska w pole
karne szarżował Mariusz Rybicki, który najpierw ograł Radka Adamskiego,
a później dostał od niego stempel na stopę. Arbiter odgwizdał rzut
karny, którego skutecznym egzekutorem był Ceglarz i Motor ponownie
wyszedł na prowadzenie.
W końcowych minutach spotkania szansę na zmianę rezultatu spotkania miał
Filip Mikrut. Wychowanek Resovii uderzał na bramkę Rosy, ale w ostatniej
chwili został zablokowany przez jednego z defensorów i punkty zostały w
Lublinie.
|
2023.11.12 | Resovia Rzeszów - Chrobry Głogów 0:1 (0:0)
|
51'
Ozimek
Resovia:
Gliwa, Zastawnyj, Chuchro ,
Adamski, Lempereur ,
Mikulec (62' Eizenchart), Wasiuluk (80' Ciepiela), Urynowicz (62' Bąk),
Kanach (46' Łyszczarz), Mazek (46' Ibe-Torti), Górski
Chrobry: Węglarz ,
Tabiś, Malczuk, Boguaidis, Estigarribia, Hanc (85' Paz), Bartlewicz (67'
Biel), Mucha (85' Plewka), Mandrysz, Ozimek (76' Machaj), Lebedyński
Sędzia: Urban (Warszawa), Widzów: 908
Piłkarze Mirosława Hajdy przegrali arcyważne spotkanie z Chrobrym
Głogów, który razem z "rzeszowskimi Pasiakami" zakotwiczył w ogonie
Fortuna I Ligi. Po ostatnim gwizdku rzeszowscy kibice mogli być mocno
rozczarowani postawą swoich ulubieńców. "To był spacer na deptaku w
Ciechocinku, a nie walka o ligowe punkty" - podsumował występ
Resovii jeden z kibiców opuszczajacych stadion miejski.
Trener Mirosław Hajdo z powodu kontuzji i kartek musiał bardzo
improwizować, aby slecić defensywę zespołu. Na środku wystawił Karola
Chuchrę. Sam oglądał też mecz z trybuny, bo nazbierał w tym sezonie
żółtych kartoników.
Początek spotkania był dosyć spokojny. Jakub Żukowski (asystent trenera)
w delikatny sposób określił: "To były szachy!"
Okazji bramkowych przed przerwą obydwa zespoły miały jak na
lekarstwo. Po stronie Resovii solidnym uderzeniem z dystansu popisał się
Bartłomiej Wasiluk, a rywale zagrozili bramce Gliwy po sytuacji
Bartlewicza. Pierwsza połowa goli nie przyniosła i była raczej kpiną z
ziębniętych kibiców, którzy liczyli na odrobinę szybszej,
dokładniejszej, skuteczniejszej i składnej gry.
Po przerwie wydawać się mogło, że "Pasiaki" ruszą do natarcia, bo dłużej
zaczęli utrzymywać się przy piłce. Niestety w 51 minucie przyjezdni
skarcili tkwiących w maraźmie gospodarzy. Wszystko zaczęło się od
wyprowadzeni piłki z własnej połówy przez Dylana Lempereura. Boczny
obrońca "Pasiaków" niezbyt pewnie czuł się w butach rozgrywającego i po
jego niecelnym podaniu futbolówkę przejęli rywale. Po dwóch lub trzech
podaniach zza pola karnego uderzył pod poprzeczkę Ozimek i było 0:1.
Resoviacy starali się konstruować akcje, ale mnożyły się niecelne
podania i desperackie strzały, które nie mogły zrobić krzywdy
Węglarzowi. Najlepszą okazję do wyrównania miał w 61 minucie Ibe-Torti.
To po uderzeniu głową skrzydłowego Resovii futbolówka wylądowała na
słupku. W ostatnim kwadransie meczu Resovia starała się wrzucać piłki w
pole karne rywali i może w niższych ligach dałoby to oczekiwany efekt.
Ostatecznie mecz zakończył się porażką "Pasiaków", którzy w całym
spotkaniu oddali dwa celne strzały.
|
2023.11.08 | Resovia Rzeszów - Jagiellonia Białystok 1:3 (0:1)
(Puchar Polski)
|
71'
Bąk - 20' 57' Naranjo, 90' Marczuk
Resovia:
Pindroch, Zastawnyj ,
Adamski, Osyra, Lempereur, Ibe-Torti (61' Mazek), Wasiluk
(67' Kanach), Urynowicz
(61' Bąk), Łyszczarz (67' Ciepiela ),
Eizenchart (88' Mikrut), Górski
Jagiellonia: Abramowicz, Sáček,
Matysik, Diéguez, Nastić (13' Wdowik), Kupisz (68' Marczuk), Nené,
Romanczuk ,
Naranjo, Hansen, Rybak (68' Imaz)
Sędzia: Myć (Lublin), Widzów: 2156
Nie było niespodzianki w meczu 1/16 Fortuna Pucharu Polski rozegranym
w Rzeszowie na stadionie miejskim. Pierwszoligowi piłkarze Resovii
dostali lekcję futbolu od Jagiellonii Białystok, która dosyć
spokojnie zapewniła sobie awans do kolejnej rundy rozgrywek.
Przyjezdni dominowali w tym spotkaniu od pierwszego gwizdka
sędziowskiego. Długo utrzymywali się przy piłce i prowadzili grę.
"Pasiakom" początkowo było nawet na rękę zakotwiczyć przed własnym
polem karnym i nie pozwalać rywalom na koronkowe szarże "Jagi".
Niestety plan rzeszowskiego zespołu na zmuszenie rywala do ataku
pozycyjnego runął już w 21 minucie spotkania. Goście zaatakowali
Resovię wysokim pressingiem i w niepotrzebny drybling z rywalem wdał
się Bartłomiej Wasiluk. Bohater meczu w Legnicy stracił futbolówkę i
José Naranjo mógł minąć
wychodzącego z bramki golkipera Resovii i wpisać się na listę
strzelców.
W 57 minucie goście przeprowadzili efektowną akcję, w której
obnażyli wszystkie słabości "Pasiaków". Piłka dośrodkowana z prawej
strony boiska przez Tomasza Kupisza trafiła na głowę Naranjo, a ten
strzałem od poprzeczki nie dałszans Pindrochowi na obronę. 29-letni
były piłkarz hiszpańskiego Villarealu idealnie znalazł się w miejscu
gdzie trafiła piłka i w łatwy sposób uciekł z opieki Radosławowi
Adamskiemu.
Resoviacy starali się pozostawićw starciu z renomowanym rywalem
dobre wrażenie i w końcowych fragmentach udało im się dać trochę
radości zgromadzonym kibicom. Piłka dośrodkowana w pole karne przez
Bartłomieja Ciepielę została strącona głową przez Dylana Lempereura.
W miejscu gdzie wykonuję się rzuty karne wolejem uderzył na bramkę
Radosław Bąk i zaskoczył Abramowicza efektownym trafieniem. Mecz
zrobił się ciekawszy, bo rzeszoianie niespodziewanie zdobyli kontakt
z rywalem i przy odrobinie szczęscia przez chwilę mieli szanse na
utarcie nosa wiceliderowi Ekstraklasy.
Jednak Jagiellonia nie wpadła w panikę, bo spokojnie kontrolowała to
spotkanie. W 90 minucie ekipa Adriana Siemieńca przypieczętowała
swoją przewagę kolejnym trafieniem. Przyznać trzeba, że był to
kolejny gol trochę na życzenie "Pasiaków". Błąd popełnił Branislav
Pindroch, który przy wyprowadzeniu piłki niedokładnie zagrał ją do
Zastawnyja. Przjęta przez rywali futbolówka była idealnym prezentem
do zdobycia bramki ustalającej wynik spotkania.
|
2023.11.03 | Miedź Legnica -
Resovia Rzeszów 1:2 (0:1)
|
62'
Michalik - 43' Urynowicz, 90' Wasiluk
Miedź:
Mądrzyk, Carolina (75' Hartherz )
Hoogenhout, Mijušković, Kostka, Salvador (63'
Agbor), Lehaire
(86' Guzdek), Tront (75' Pierzak ),
Michalik, Drygas ,
Mansfeld (63' Drzazga)
Resovia: Gliwa, Lempereur, Osyra ,
Chuchro, Zastawnyj, Mikulec (71' Bąk), Mazek (61' Ibe-Torti), Kanach
(71' Wasiluk), Urynowicz (88' Łyszczarz), Ciepiela (71' Eizenchart)
Górski
Sędzia: Karski (Słupsk), Widzów: 3315
Komplet punktów z Legnicy nad Kaczawą przywożą piłkarze Mirosława Hajdy,
a ich wygraną w kontekście dramatycznej sytuacji kadrowej można określić
cudem.
Rzeszowianie ustępowali rywalom w wielu elementach piłkarskiego fachu,
ale zasłużyli na słowa uznania, bo potrafili wyszarpać zwycięstwo w
meczu z kandydatem do awansu.
Gospodarze od pierwszego gwizdka wzięli sprawy w swoje ręce, a właściwie
nogi i prowadzili grę na swoich warunkach. Pierwszy kwadrans meczu
opierał się na pojedynkach Zastawnyja z Salvadorem i Michalika z
Lempereurem.
Od początku widać było, że skrzydłowi Miedzi tak szybko operują piłką,
że rzeszowska defensywa będzie w opałach. W 8 minucie przed polem karnym
faulować musiał Salvadora spóźniony Chuchro.
Chwilę później po jednej z akcji Miedziowych piłka wylądowała w siatce.
Uderzał na bramkę Kamil Drygas, ale rzeszowianom sprzyjało szczęście, bo
arbiter odgwizdał spalonego i bramki nie uznał.
Wydawać się mogło, że miejscowi osiągną cel, ale po 20 minutach gry
"biało-czerwoni" zaczęli grać nieco spokojniej i dokładniej. Próbowali
podchodzić wyżej, ale zbyt szybko piłkę tracili lub się jej pozbywali.
W 25 minucie dostali kolejne ostrzeżenie, bo efektownym strzałem od
poprzeczki skierował piłkę do siatki Michalik. Ponownie szczęście
uśmiechnęło się do "Pasiaków", bo arbiter słusznie po raz drugi
dopatrzył się minimalnego spalonego. Dwa łatwe trafienia sprawiły, że
piłkarze Radosława Belli spuścili nieco z tonu, bo poczuli pewność, że w
końcu coś wpadnie i artbiter nie będzie miał już nic do powiedzenia.
Tymczasem resoviacy zaczęli konstruować akcje i w końcu coś zaczęło
dziać się pod polem karnym Mądrzyka. Początkowo na wiwat uderzali Kanach
i Zastawnyj, ale w 43 minucie publiczność oniemiała, bo Marcin Urynowicz
niespodziewanie dał Resovii prowadzenie. Piłkę podawał Maciej Górski, a
27-letni wychowanek Gwarka Zabrze precyzyjnym strzałem po ziemi
zanotował swoje pierwsze trafienie dla rzeszowskiego klubu.
Po przerwie miejscowi ruszyli do natarcia i pomiędzy 50, a 60 minutą
meczu trzykrotnie przed stratą bramki ratował "Pasiaków" Gliwa.
Resovia cofnięta do defenywy prowadziła "obronę Częstochowy" i
gospodarze nie mogli przedrzeć się przez podwójne zasieki. W 62 minucie
znaleźli jednak inny sposób na zdobycie bramki wyrownującej. Piłkę na
połowie Miedzi stracił Ibe-Torti i miejscowym wystarczyły trzy podania,
aby Michalik wykończył kontratak precyzyjnym strzałem na 1:1.
Niespełna 30 minut to sporo czasu, aby przeważająca w tym spotkaniu
Miedź sięgnęła po komplet punktów. Defensywa "Pasiaków" starała się
dotrwać do końca, bo nawet remis w tym spotkaniu byłby sukcesem.
Gospodarze wymieniali dziesiątki podań na połowie "Pasiaków", ale efektu
nie było. W samej końcówce spotkania gospodarze mogli zakończyć mecz
kolejnym trafieniem, ale pomylił się Drzazga i wydawać się mogło, że
będzie podział punktów.
W doliczonym czasie gry resoviacy w jakiś sposób przedarli się pod pole
karne Miedzi i przed szesnastką Pierzak powalił na murawę Górskiego.
Napastnik Resovii sprytnie szczupakiem starał się upaść w polu karnym,
aby wywalczyć "jedenastkę", ale arbiter nabrać się nie dał i wskazał
stały fragment gry z okolic linni pola karnego.
Długo trwały przygotowania "Pasiaków" do akcji kończącej ten mecz. Do
piłki podeszli: Wasiluk, Eizenchart i Łyszczarz, ustawiono solidny mur,
a w polu karnym zaroiło się od graczy obydwu zespołów.
Po gwizdku sygnalizującym wznowienie gry Bartłomiej Wasiulk bez zbędnych
ceregieli uderzył ze wszystkich sił na bramkę, znajdując lukę obok muru.
Futbolówka uderzona od Rubena Hoogenhouta zmieniła kierunek lotu,
bramkarz instynktownie skierował się w przeciwnym kierunku i po chwili
mógł tylko wyjmować piłkę z siatki. Piłkarze Resovii z autorem gola na
czele oszaleli z radości, a rezerwowi omal nie wbiegli na murawę z
budką, w której siedzieli, aby uścisnąć bohatera meczu.
|
2023.10.29 | Resovia Rzeszów - Arka Gdynia 1:2 (1:1)
|
26'
Ciepiela - 18' Milewski, 50' Kobacki
Resovia:
Gliwa, Zastawnyj, Chuchro ,
Osyra, Adamski
(12' Tomal), Mazek (63' Eizenchart), Kanach, Mikulec (73' Wasiluk),
Łyszczarz (73' Urynowicz), Ibe-Torti, Ciepiela (63' Górski)
Arka: Lenarcik, Stolc, Marcjanik, Dobrotka ,
Gojny, Skóra (78' Predenkiewicz), Borecki, Milewski
(84' Bednarski), Adamczyk, Kobacki (77' Lipkowski), Czubak (90'
Wilczyński)
Sędzia: Wajda (Żywiec), Widzów: 1417
Faworyt meczu zgarnął punkty w Rzeszowie i wprawił gospodarzy w
koszmarne nastroje. Sytuacja "Pasiaków" jest coraz trudniejsza i w
klubie przy ul. Wyspiańskiego nie widać pomysłu na wyjście z dołka.
Resoviacy przegrali kolejny mecz i przyznać należy, że w kolejnym meczu
byli zespołem zdecydowanie słabszym od rywali.
Arkowcy mieli świetnie funkcjonujące skrzydła i radzili sobie w tym
założeniu rewelacyjnie, bo rzeszowianie przeważnie byli spóźnieni, a
pilnowanie napastników w polu karnym było tylko teoretycznym założeniem.
Już w 18 minucie meczu Jerzy Tomal pozwolił dośrodkować Gojnemu, a w
polu karnym Resovii dopełnił formalności Milewski. Co z tego, że w
"jedenastce" stali trzej defensorzy Resovii, skoro pozostało im się
tylko przyglądnąć, jak 25-letni wychowanek MKS-u Mława uderza do siatki.
Resovii nie pozostało nic innego, jak zaatakować odważniej, podejść
wyżej i dać odetchnąć przetrzebionej kadrowo defensywie. Rzeszowianie
zacżeli stwarzać zagrożenie pod bramką Lenarcika. Najpierw bliski
szczęścia był Karol Chuchro, a po chwili rzut rożny Adriana Łyszczarza
wykończył koronkowym golem Bartłomiej Ciepiela.
Radość powróciła na twarze rzeszowskiego zespołu i na przerwę obydwa
zespoły schodziły z wynikiem 1:1.
Po przerwie wróciły jednak stare demony, bo "Pasiaki" tradycyjnie ten
okres gry "sknociły". Zaraz po wznowieniu gry piłka znalazła się w
bramce Resovii, bo za akcją nie zdążył Jerzy Tomal. Na bramkę uderzał
Karol Czubak, który jednak długo nie cieszył się z trafienia, bo arbiter
po analizie VAR zmienił decyzję i odgwizdał spalonego.
Miał być to sygnał ostrzegawczy dla Resovii, ale okazuje się niestety,
że nie był. Trzy minuty później defensywa Resovii ponownie została
ośmieszona. Lewą stroną boiska szarżował z piłką Olaf Kobacki.
Skrzydłowy Arki zostawił za plecami Tomala i Chuchrę, aby precyzyjnie
strzałem pod poprzeczkę umieścić piłkę w siatce.
Po godzinie gry Arka kontrolowała to spotkanie, a rzeszowianie
ograniczali się do kontrataków. Z czasem sił było jednak coraz mniej i
tylko cud mógł pomóc gospodarzom ratować rezultat. W końcówce meczu to
przyjezdni mieli szanse na podwyższenie wyniku, ale w bramce pewnie czuł
się Michał Gliwa i to jedyna postać w zespole Resovii, która potrafiła
stawić czoła renomowanemu rywalowi.
|
2023.10.20 | Wisła Kraków - Resovia Rzeszów 4:1 (1:0)
|
19'
Jaroch, 55' Rodado, 85' Sobczak, 89' Villar - 81' Mazek
Wisła:
Ratón, Jaroch, Uryga, Coley, Szot, Baena (65' Villar), Duda (64' Gogół),
Carbó (89' Sapała), Alfaro (65' Talar), Román
,
Rodado (76' Sobczak)
Resovia: Pindroch, Tomal, (65' Bąk), Osyra, Buchał (56'
Lempereur), Adamski, Ibe-Torti, Urynowicz (65' Zastawnyj), Kanach,
Łyszczarz (75' Mazek), Mikulec ,
Ciepiela (64' Eizenchart)
Sędzia: Kochanek (Opole), Widzów: 13 748
Na stadionie Wisły zgromadziło się ponad 13 tys. kibiców, którzy po
ostatnim gwizdku mieli powody do sporej radości, bo ich zespół dopisał
komplet punktów w tabeli. Piłkarze Mirosława Hajdy byli tłem dla
gospodarzy i mecz poza 20 minutowym fragmentem był spotkaniem z
gatunku... grano do jednej bramki.
Rzeszowianie przeżywają kolosalne kłopoty kadrowe i kolejny renomowany
rywal bezlitośnie potrafił obnażyć wszystkie niedoskonałości "Pasiaków".
Kłopoty Resovii zaczęły się już w 7 minucie spotkania. Wiślacy mieli
rzut rożny i piłkę dośrodkowaną w pole karne starał się piąstkować
Branislav Pindroch. Golkiper Resovii w powietrznym pojedynku o
futbolówkę walczył z dwoma rywalami i ostatecznie piłka trafiła do
Angela Baeny. Hiszpański pomocnik z bliskiej odległości trafił do siatki
i publiczność ożywiła się po raz pierwszy. Wiślacy już świętowali
pierwszą bramkę, ale abiter po analizie VAR wskazał pozycję spaloną
Bartosza Jarocha, który w całym tym zamieszaniu stał w okolicy linii
bramkowej.
Były piłkarz Resovii zrehabilitował się już 12 minut później. Piłka jak
po sznurku krążyła wśród graczy Wisły w okolicach pola karnego Resovii i
Jaroch strzałem po ziemi sfinalizował akcję bramkową. Futbolówkę
uderzoną z odległości 20 metrów starał się wybić Pindroch, ale
zaskoczony niesygnalizowanym uderzeniem wpuścił piłkę do siatki.
Na przerwę podopieczni Radosława Sobolowskiego schodzili z jednobramkową
zaliczką.
Po wznowieniu gry w drugiej połowie wydawać się mogło, że Resovia
zacznie odważniej grać i będzie dłużej utrzymywac się przy piłce. Jednak
w 55 minucie miejscowi przeprowadzili kapitalną akcję, po której
cieszyli się z kolejnej bramki. Piłka dośrodkowana z lewej strony boiska
przez Dawida Szota trafiła idealnie na głowę Angela Rodado, który posłał
piłkę do siatki. Statyczna gra "Pasiaków" była wodą na młyn rozpędzonej
Wisły. Gospodarze łatwo odbierali rzeszowianom futbolówkę i szybkością
wymienianych podań wprawiali "biało-czerwonych" w konsternację.
Grę "Pasiaków" starali się ciągnąć Ibe-Tori i Mikulec, ale nie mieli
wsparcia i ich indywidualne akcje skazane były na fiasko.
Wiślakom wszystko układało się w tym spotkaniu, ale w końcówce nieśmiało
do głosu doszli rzeszowianie. W 75 minucie rzut karny zmarnował Rodado,
a sześc mniut później Kamil Mazek zdobył bramkę kontaktową. Resoviacy
ruszyli odważniej do natarcia, ale w końcówce na właściwe tory ponownie
wrócili miejscowi. W 85 minucie futbolówkę stracił Ibe-Torti i Szymon
Sobczak znalazł lukę przy słupku, aby pokonać Pindrocha.
Po chwili błąd popełnił Radosław Bąk i Miki Villar bezlitosnym strzałem
ustalił wynik spotkania na 4:1.
|
2023.10.08 | Resovia Rzeszów - GKS Tychy 2:0 (1:0)
|
10'
(k), 78' Mikulec
Resovia:
Pindroch, Tomal, Bondarenko, Osyra, Adamski, Mikulec, Kanach ,
Urynowicz, Łyszczarz (90' Bąk), Ibe-Torti (90' Mazek), Ciepiela
(78' Eizenchart)
GKS T.: Kikolski ,
Machowski (87' Skibicki), Tecław (60' Szpakowski), Nedić, Budnicki,
Błacheiwcz, Mystkowski (46' Niewiarowski), Wojtuszek (46' Radecki),
Żytek, Mikita (60' Spiączka), Rumin
Sędzia: Krumplewski (Olsztyn), Widzów: 1157
Trener Mirosław Hajdo długo czekał na komplet punktów, ale po meczu z
solidnym tyskim GKS-em mógł odetchnąć z ulgą. Zwycięstwo "Pasiakom"
zapewnił niezastąpiony Rafał Mikulec, który na boisku pracuje z dwóch.
Był to kolejny mecz "rzeszowskich championów", w którym spory wpływ na
wydarzenia boiskowe miał sytem VAR. Arbiter tego dnia korzystał z
analizy wideo trzykrotnie i trzykrotnie zmieniał decyzję po obejrzeniu
matriałów filmowych.
Mecz zaczął się po myśli "Pasiaków", bo już w 4 minucie Kelechukwu
Ibe-Torti otrzymał precyzyjne podanie za plecy obrońców i w polu karnym
został staranowany przez wychodzącego z bramki Kikolskiego. Arbiter
początkowo odgwizdał rzut rożny, ale zachęcony przez kolegów do
skorzystania z systemu VAR udał się przed monitor. Długo trwały analizy
i po 5 minutach sędzia odgwizdał rzut karny dla "biało-czerwonych", a
bramkarza ukarał żółtą kartką.
Szansy wykorzystania "jedenastki" nie zmarnował Rafał Mikulec, który
strzałem obok lewego słupka przechytrzył Kikolskiego.
W kolejnych minutach spotkania częściej przy piłce byli przyjezdni, bo
Resovia cofnęła się momentami zbyt głęboko pod swoją bramkę.
Rzeszowianie szukali swoich szans szybkimi wyjściami z kontratakiem.
Aktywni w tym elemencue byli szczególnie Ibe-Torti i Mikulec. Ten
pierwszy w 42 minucie po raz kolejny urwał się rywalom i w polu karnym
próbował zagrywać piłkę do Ciepieli. Futbolówka trafiła w rękę Norberta
Wojtuszka i sędzia odgwizdał kolejną"jedenastkę" dla gospodarzy. Po
chwili arbiter udał się przed ekran systemu VAR i anulował swoją
decyzję. Rzeszowianie mieli słuszne pretensje, bo akcja została
przerwana, a po wznowieniu piłkę dostali goście.
Po przerwie gra rzeszowkiego zespołu była zbyt asekuracyjna i mogło się
to skończyć katastrofą, bo GKS atakował coraz groźniej. W 58 minucie w
boczną siatkę rzeszowskiej bramki strzelał Krzysztof Machowski, a kilka
minut później odgryzł się strzalem z dystansu Ibe-Torti.
Tyszanie długo utrzymywali się przy piłce, ale Branislav Pindroch nie
miałwiele pracy. Pierwszy celny strzał na bramkę goście oddali dopiero w
70 minucie spotkania.
W 78 minucie rzeszowianie cieszyli się z kolejnej bramki. Ponownie
motorem napędowym akcji był Kelechukwu Ibe-Torti, ponownie arbiter
zmieniał decyzję i ponownie autorem trafienia był Mikulec. Czarnoskóry
zawodnik "Pasiaków" wyłożył piłkę Mikulcowi, a ten strzałem po ziemi
umieścił piłkę w siatce. Sędzia Krumplewski początkowo odgwizdał pozycję
spaloną i bramki nie uznał, aby po chwili przy wsparciu VAR-u uznać
bramkę.
W końcówce meczu piłkarze Dariusza Banasika postawili wszystko na jedną
kartę i mocno zaatakowali. Czasu mieli sporo bo arbiter doliczył aż 9
minut, ale defensywa "biało-czerwonych" nie popełniała błędów i wynik
nie uległ zmianie.
Po ostatnim gwizdku na torze żużlowym stadionu miejskiego pojawiła się
karetka pogotowia, bo pomocy medycznej potrzebował Mateusz Bondarenko.
Środkowy obrońca Resovii solidnie pracował w tym spotkaniu i mocno
ucierpiał w pojedynkach powietrznych o piłkę. |
2023.09.30 | Stal Rzeszów - Resovia Rzeszów 2:1 (1:0)
|
41' Da Silva, 88' Prokić - 56' Kanach
Stal:
Wrąbel, Warczak, Kościelny, Oleksy, Wachowiak (58' Góra
),
Łyczko (26' Kłos), Danielewicz, Kądziołka
(5' Ponce Garcia), Thioo, Prokić, Da Silva (83' Diaz)
Resovia: Pindroch, Tomal, Bondarenko, Osyra, Adamski
,
Mikulec
,
Kanach (90' Bąk), Urynowicz (52' Ibe-Torti), Łyszczarz
(68' Mazek), Eizenchart (46' Lempereur), Ciepiela
Sędzia: Szczech (Warszawa),
Widzów: 6281
W derbach Rzeszowa Stal powtórzyła wynik z wiosny i pokonała Resovię
2:1. "Biało-czerwonym" ten mecz się nie układał, ale mogli sięgnąć
przynajmniej po 1 punkt. Kibice rzeszowskich "Pasiaków" po ostatnim
gwizdku czuli spory niedosyt, bo ich zespół zapracował na punkty. W pomeczowych debatach długo dyskutowano,
co byłoby gdyby Radek Adamski nie ujrzał czerwonej kartki i dlaczego
arbiter nie korzystał z systemu VAR po faulu Prokicia na Kamilu Mazku.
Już na początku spotkania trybuna, na której zasiedli fani Resovii
poderwała się z emocji, bo Bartłomiej Eizenchart posłał piłkę wzdłuż
pola karnego Stali. Po chwili gospodarze odpowiedzieli akcją Adlera,
którą przerwał wyjściem z bramki Branislav Pindroch. Golkiper Resovii
został w tej sytuacji mocno poturbowany przez piłkarza Stali i
uraz, którego doznał, dawał się we znaki do końca spotkania.
Na mokrej od deszczu murawie piłkarze prowadzili szybką grę i na nudę
kibice narzekać tego dnia nie mogli.
Resoviacy grali odważnie w ofensywie, ale w bocznych rejonach boiska
mieli sporo pracy. To właśnie tam ataki "stalowców" były niezwykle
groźne. Po raz pierwszy przekonali się o tym piłkarze Mirosława Hajdy w
41 minucie. Dośrodkowanie z prawej strony trafiło idealnie na głowę
Adlera da Silvy. Brazylijski napastnik Stali uderzył na bramkę i
Pindroch zdołał wybić piłkę, ale dobitka 24-letniego wychowanka Servette
Genewa (również głową) była już skuteczna.
W obozie "Pasiaków" zapanowała" konsternacja, bo w tym okresie gry mecz
toczył się raczej na połowie gospodarzy. Wystarczyła chwila nieuwagi,
aby Adamski pozwolił Kłosowi dośrodkować, a Bondarenko Adlerowi uderzyć
na bramkę.
Arbiter przed przerwą doliczył 9 minut i obydwa zespoły starały się
jeszcze wyprowadzić odpowiednie ciosy. Niestety o kłopoty dla siebie
postarali się "biało-czerwoni". Miejscowi wychodzili z kontratakiem i
jednego z rywali faulował z dala od własnej bramki Radosław Adamski.
Arbiter odgwizdał rzut wolny, a po chwili sięgnął po żółty kartonik.
Winowajca nie unikał dyskusji z arbitrem i szybko zorientował się, że
jest to już druga żółta kartka. Kara była dokuczliwa dla całego zespołu,
bo opuścił plac gry przedwcześnie, a do końca meczu było mnóstwo czasu.
Sytuacja Resovii stała się beznadziejna, ale to piłkarze trenera Hajdy
ruszyli do natarcia po przerwie. W 56 minucie starania "Pasiaków" dały
zamierzony efekt. Grający w dziesięciu "bało-czerwoni" sięgneli po
dodatkowe pokłady sił i przeprowadzili widowiskową akcję. Z lewej strony
piłkę dograł w pole karne Adrian Łyszczarz i wszędobylski Rafał Mikulec
uderzył z dystansu na bramkę.
Strzał piłkarza Resovii został zablokowany przez jednego z piłkarzy
Stali, ale futbolówka trafiła do Radka Kanacha. Pomocnik Resovii
świetnie się ułożył do strzału i efektownym wolejem umieścił piłkę pod
poprzeczką.
Poirytowani takim obrotem sprawy stalowcy zaczęli korzystać z przewagi
liczebnej i przenieśli grę na połowę Resovii. W 69 minucie Adler miał
okazję na kolejnego gola, ale Branislav Pindroch nie dał się zaskoczyć.
W 71 minucie resoviacy mieli "setkę". Bartłomiej Ciepiela dalekim
podaniem z rzutu wolnego uruchomił Kamila Mazka. Rezerwowy Resovii
świetnie przyjął sobie futbolówkę w polu karnym, ale trudno mu było
czysto trafić w piłkę, bo na plecach miał jednego z rywali. Ostatecznie
zdołał oddać strzał, ale Wrąbel futbolówkę wyłapał.
Resovia walczyła do upadłego i wcale nie była na straconej pozycji, a
różnice liczebne na placu gry były niewidoczne.
Dodatkową jakość w grze "Pasiaków" dawał wprowadzony do gry Kelechukwu
Ibe-Torti. Skrzydłowy Resovii świetnie przenosił grę pod bramkę
gospodarzy, a odebranie mu piłki było dla miejscowych nie lada
wyzwaniem.
W 83 minucie minimalnie pudłował na bramkę Ciepiela i kibice Resovii
poczuli, że można nawet to spotkanie wygrać w niekorzystnych warunkach.
W 86 minucie w polu karnym znalał się z piłką Mazek, a walczący o piłkę
Prokić trafił w nogi piłkarza Resovii. Arbiter odgwizdał rzut wolny na
bocznej linii pola karnego, a stojący przy całym zdarzeniu rezerwowi
Resovii ruszyli z protestem w kierunku sędziego, bo całe zdarzenie
odbyło się ewidentnie w "szesnastce", a obydwaj piłkarze byli w polu
karnym. Długo po meczu zastanawiano się w obozie Resovii, dlaczego
arbiter nie skorzystał z systemu VAR i odgwizdał jedynie rzut wolny.
Wydawać się mogło, że spotkanie zakończy się remisem, ale niestety do
konkretów przeszli stalowcy.
W 88 minucie gospodarze w końcu wykorzystali przewagę liczebną. Piłka
dograna po ziemi w pole karne trafiła do Andreji Prokicia, a ten
potrzebował ułamka sekundy, aby się odwrócić i wycelować do bramki.
Po raz kolejny środkowi obrońcy Resovii dali rywalom zbyt dużo miejsca i
czasu, a bezradny Branislav Pindroch mógł tylko wyciągnąć się jak struna
i starać się ratować sytuację. Strzał był mocny, precyzyjny i futbolówka
wylądowała obok prawego słupka.
|
2023.09.27 | Chojniczanka Chojnice - Resovia Rzeszów 2:3 (0:2)
(Puchar Polski)
|
47' Firmino, 90' Nowacki - 2' 27' Górski, 90' Ibe-Torti
Chojniczanka:
Szabłowski, Szymusik, Golak
,
Edmundsson, Szczytniewski
(46' Raburski), Kozina
(64' Prałat), Nowacki
,
Szumilas (76' Korczyc), Szczepanek
,
Kolesár (46' Banach), Firmino (51'
Giel)
Resovia: Gliwa
,
Zastawnyj
,
Bondarenko, Osyra, Lempereur (76' Adamski), Mazek (64' Ibe-Torti), Bąk
,
Łyszczarz
(46' Urynowicz), Ciepiela
,
Eizenchart (65' Mikrut), Górski (46' Mikulec
)
Sędzia: Pelka (Poznań),
Widzów: 651
Resovia Rzeszów pokonała Chojniczankę Chojnice w I rundzie Fortuna
Pucharu Polski. W Rzeszowie zapowiadano przed meczem, ze
"biało-czerwoni" potraktują to spotkanie z przymrużeniem oka i na daleką
wyprawę do Chojnic wybiorą się w rezerwowym składzie. Nic z tych rzeczy.
Trener "Pasiaków" potraktował sprawę poważnie i w Chojnicach kibice
mogli oglądać emocjonujacy pojedynek.
Początek meczu ułożyłsię po myśli rzeszowskich graczy. Już w 2 minucie
wynik meczu otworzył Maciej Górski. Powracający do gry po karze za
kartki w ligowych rozgrywkach napastnik Resovii wykorzystał podanie
Eizencharta i pokonał golkipera gospodarzy.
Pierwsza połowa meczu należała do I-ligowców. W 27 minucie ponownie dał
się we znaki defensywie gospodarzy Maciej Górski. Tym razem asystował
Adrian Łyszczarz, najlepszy snajper Resovii wykończył akcję golem
na 0:2.
Niedobrą tradycją jest słaba gra Resovii w pierwszym kwadranise po
przerwie. Tak było i w meczu z Chojniczanką. Rzeszowianie w 47 minucie
stracili bramkę po strzale Alefa Firmino i miejscowi złapali wiatr w
żagle. Brazylijski zawodnik zdobycie bramki opłacił kontuzją i w 51
minucie musiał opuścić plac gry.
Emocji nie brakowało do ostatnich minut. Chojniczanka stworzyła sobie
sporo okazji bramkowych, ale długo nie potrafiłą postawić kropki nad
"i". Najlepszą okazję zmarnował w 66 minucie Piotr Giel, który strzałem
z rzutu karnego trafił piłką w słupek. W 78 minucie rzeszowianie trafili
na kolejny kłopot, bo plac gry przedwcześnie opuścić musiał Rafał
Mikulec. Czołowy piłkarz "Pasiaków" w krótkim czasie zarobił dwie żółte
kartki i końcowe fragmenty meczu oglądał z trybun.
Miejscowi podkrecili tempo spotkania i w 90 minucie Damian Nowacki
wprawił miejscową publicznośc w euforię, bo doprowadził do wyrównania.
Miejscowi kibice zacierali ręce na szansę swojego zespołu po grze w
dogrywce, a tymczasem rzeszowianie świetnie zareagowali na stratę bramki
i bohaterem meczu okazał się Kelechekwu Ibe-Torti. Skrzydłowy Resovii w
doliczonym czasie gry pokonał Szabłowskiego i przedłużył rzeszowskiej
ekipie pucharową przygodę.
|
2023.09.23 | Resovia Rzeszów - Polonia Warszawa 1:1 (1:1)
|
45'
(k) Mikulec - 19' Kluska
Resovia:
Pindroch, Tomal, Bondarenko, Osyra, Adamski (79' Lempereur) Mikulec,
Kanach, Urynowicz (75' Mazek), Łyszczarz (65' Eizenchart), Ibe-Torti
(79' Bąk), Ciepiela
Polonia: Kuchta, Zawistowski (64' Pawłowski), Majsterek,
Grudniewski, Kołodziejski, Biedrzycki, Kobusiński, Koton (75'
Wojciechowski
),
Ochronczuk (87' Marciniec), Kluska (64' Michalski), Tomczyk (75' Bajdur)
Sędzia: Łężny (Kluczbork), Widzów: 1640
Obydwa zespoły nie zanotowały zwycięstwa od dłuższego czasu i w
bezpośrednim pojedynku bardzo chciały sięgnąć po komplet punktów.
Bliższa wygranej była Resovia, która miała sporo okazji bramkowych, ale
warszawski beniaminek wcale "Pasiakom" nie ustępował. Spory udział w
wydarzeniach boiskowych miał tego dnia system VAR. Dla jednych "system
wideoasystenta sędziego" jest przeklętym, odbierającym emocje
przeszkadzaczem, dla innych ogromne to wsparcie dla mylących się dosyć
często arbitrów.
Przyjezdni zaczęli odważnie, grali wysoko w obronie i długo utrzymywali
się przy piłce.
"Mieliśmy bardzo dobre kontry, trzeba z tego było coś strzelić,
szanujemy ten punkt" - podsumował po meczu trener "Czarnych koszul"
Rafał Smalec.
W 14 minucie Nikodem Zawistowski plasowanym strzałem próbował zaskoczyć
Branislava Pindrocha, ale golkiper Resovii piąstkował piłkę na rzut
rożny. W 19 minucie Polonia wykonywała rzut rożny. Piłkę dośrodkowaną w
pole karne wybijał zbyt krótko Mateusz Bondarenko, a Marcin Kluska
precyzyjnym strzałem do siatki dał prowadzenie gościom. Kompletnie
niepilnowany 27-letni wychowanek Pogoni Siedlce nie miał problemów, aby
pokonać golkipera Resovii.
W 23 minucie rzeszowianie przeprowadzili klasyczny kontratak. Urynowicz
uruchomił Mikulca, a ten perfekcyjcnie wykończył akcję strzałem po
ziemi. Radość piłkarza Resovii była ogromna, na zegarze pojawił się
wynik 1:1, ale arbiter posiłkujący się systemem VAR wskazał na pozycję
spalonego.
"Przy strzelonej bramce sędzia dopatrzył się spalonego, z mojej
perspektywy Rafał Mikulec wszedł idealnie w tempo. Jednak VAR jest
VAR-em" - ocenił na gorąco sytuację trener Mirosław Hajdo.
Resoviacy szukali kolejnej szansy i mieli dobre momenty gry przed
przerwą. Aktywny szczególnie był Bartłomiej Ciepiela, który grą z
pierwszej piłki starał się dodać jakości akcjom "biało-czerwonych". W 37
minucie kolejne trafienie zanotowali goście, ale arbiter po raz kolejny
bramki nie uznał.
W 44 minucie po raz kolejny dał o sobie znać VAR, tym razem przychylny
"Pasiakom". W polu karnym Polonii doszło do przewinienia i arbiter po
długiej analizie odgwizdał rzut karny dla "Resovii". Piłkę na kropce
ustawił Rafał Mikulec, ktory po chwili mógł odbierać gratulacje od
kolegów. Uderzenie najlepszego piłkarza Resovii było precyzyjne i
skuteczne. Na przerwę resoviacy mogli schodzićz nowymi nadziejami na
zwycięstwo.
Po przerwie kibice oglądali już jednak słabsze widowisko, bo gra nie
była tak płynna, a obydwa zespoły bardziej skupiały się na
przeszkadzaniu sobie w organizowaniu akcji ofensywnych. W 59 minucie
Kornel Osyra obsłużył Mikulca długim podaniem i pomocnik Resovii po raz
kolejny postraszył Kuchtę. Golkiper Polonii miałkłopoty z kozłujacą
piłką, ale skończyło się tylko rzutem rożnym.
W ostatnim kwadranise na bramkęKuchty uderzali jeszcze: Eizenchart,
Ciepiela, Mikulec i Mazek, ale żaden z nich nie zdołał pokonać golkipera
Polonii. Spotkanie zakończyło sie remisem, po którym obydwa zespoły
mogły czuć niedosyt.
|
2023.09.18 | Górnik Łęczna - Resovia Rzeszów 3:1 (3:0)
|
33'
Podliński, 38' Deja 44' (k) Kryeziu - 90' Bondarenko
Górnik:
Gostomski, Grabowski
(86' Turek), De Amo, Klemenz
,
Zbozień, Deja, Gąska, Żyra (76' Dziwiniel), Kryeziu (87' Łukasiak),
Starzyński (66' Janaszek
),
Podliński
(77' Pawlik)
Resovia:
Pindroch, Tomal (78' Bąk), Osyra, Bondarenko
,
Lempereur (66' Adamski), Mikulec, Łyszczarz (66' Mazek), Kanach,
Ciepiela (78' Zastawnyj), Urynowicz
,
Ibe-Torti (66' Eizenchart)
Sędzia: Rasmus (Toruń), Widzów: 1856
Po równi pochyłej zmierzają do grupy spadkowiczów podopieczni Mirosława
Hajdy, którzy w sporych rozmiarach przegrali trzecie z rzędu spotkanie.
Początek meczu w Łęcznej nie wskazywał na tak łatwą porażkę "Pasiaków".
Rzeszowianie przez 30 minut byli zespołem przeważającym i stwarzającym
sobie sytuacje bramkowe. Marne to jednak pocieszenie, bo w kolejnych
fragmentach widowiska czar prysł i gospodarze obnażyli wszystkie
niedoskonałości rzeszowskiej ekipy.
Resovia w Łęcznej zagrała mocno przemeblowanym składem. Do bramki wrócił
Branislav Pindroch, a na szpicy w miejsce pauzującego za kartki Macieja
Górskiego kibice zobaczyli Bartłomieja Ciepielę. W defensywie zagrali
ponadto piłkarze, po których szkoleniowiec Resovii sięgał nieczęsto, a
mowa tu o Jerzym Tomalu i Mateuszu Bondarenko.
Resoviacy zaczęli bardzo obiecująco, ale jak się później miało okazać
zespół zaprezentował dwa oblicza. W pierwszym kwadransie spotkania
szczególnie aktywny był Adrian Łyszczarz. Pomocnik Resovii już w 3
minucie uderzył na bramkę gospodarzy i piłka minimalnie obok prawego
słupka minęła cel.
Trzy minuty później ten sam zawodnik ponownie próbował postraszyć
Gostomskiego. Tym razem uderzał z dystansu. W 8 minucie meczu
rzeszowianie w pięciu pędzili na bramkę Górnika z kontratakiem i
ponownie Łyszczarz był motorem napędowym "Pasiaków", ale i tym razem
zabrakło precyzji, spokoju i wyrachowania. Podanie otwierające drogę do
bramki okazało się niecelne.
Resoviacy grali odważnie i dosyć łatwo dochodzili do sytuacji
bramkowych. Brakowało jednak zdecydowanie wykończenia. W 14 minucie
futbolówkę na lewą nogę przełożył sobie Rafał Mikulec i tym razem
uderzenie piłkarza było mocne i celne, ale Gostomski wykazał się
bramkarskim kunsztem i wybronił strzał rywala.
Nie była to ostatnia udana interwencja golkipera Górnika. Bramkarz
gospodarzy już kilkadziesiąt sekund później ratował swój zespół przed
stratą bramki po atomowym uderzeniu Łyszczarza.
Po 25 minutach gry statystyki meczu były po stronie Resovii. 9-0 na
korzyść gości w strzałach, mogło dawać nadzieję na dobry
rezultat. W kolejnych fragmentach gry na bramkę miejscowych uderzali jeszcze Ciepiela i Kanach, a po
30 minucie meczu z "Pasiaków" uszło powietrze.
Po stronie gospodarzy pierwszy na bramkę Branislava Pindrocha uderzał
25-letni Paweł Żyra, a w 33 minucie miejscowi przeprowadzili pierwszą
akcję bramkową. Na prawej stronie boiska Piotr Starzyński wyprzedził
Dylana Lempereura i piłka dośrodkowana w pole karne była na tyle
precyzyjna, że zamykającemu akcję Karolowi Podolińskiemu wystarczyło
przyłożyć nogę. Gol zdobyty przez gospodarzy był zaskoczeniem, bo to
rzeszowianie wykazywali wiekszą aktywność. Były to jednak początki
kłopotów rzeszowskiego zespołu.
Pięć minut później Mateusz Bondarenko faulował na 17 metrze jednego z
rywali i arbiter odgwizda łrzut wolny. Uderzenie Adama Dei na bramkę ze
stałego fragmentu gry było na tyle precyzyjne, że Branislav Pindroch nie
zdążył zareagować i miejscowi prowadzili już 2:0.
Jeszcze przed przerwą futbolówka uderzyła w rękę walczącego w polu
karnym Rafała Mikulca i arbiter odgwizdał rzut karny.
"Jedenastkę" na
bramkę zamienił pewnym strzałem Egzon Kryeziu i na przerwę rzeszowianie
schodzili w dużej konsternacji.
Po przerwie resoviacy starali się coś jeszcze wskórać, ale ich
indywidualne akcje nie mogły raczej przynieść oczekiwanych efektów. Z
czasem tracili zapał i miejscowi kontrolowali w pełni to spotkanie.
W doliczonym czasie gry honorowe trafienie zanotował Mateusz Bondarenko,
który strzałem głową pokonał Gostomskiego. Była to jednak bramka
na otarcie łez, po której arbiter zakończył spotkanie.
|
2023.09.01 | Resovia Rzeszów - Termalica Bruk-Bet Nieciecza 0:4 (0:1)
|
43' Hilbrycht, 51' 84' Faßbender, 56'
Polarus
Resovia:
Gliwa, Zastawnyj (78' Adamski), Osyra, Buchał, Lempereur, Mazek (59'
Urynowicz), Bąk (59' Tomal), Kanach (78' Łyszczarz), Ciepiela ,
Eizenchart (59' Ibe-Torti), Górski
Bruk-Bet: Loska, Wolski, Kasperkiewicz
(69' Purece), Spendlhofer, Hilbrycht, Radwański (81' Nowakowski),
Ambrosiewicz, Dombrowśkyj, Rep (46' Faßbender),
Polarus (61' Poznar), Branecki
(61' Jakubik)
Sędzia: Iwanowicz (Lublin), Widzów: 1495
Piłkarze Resovii, którzy na stadionie miejskim podejmowali Bruk-Bet
Termalicę Nieciecza doznali dotkliwej porażki 0:4. Goście od pierwszego
gwizdka posiadali sporą przewagę na boisku, ale na przebieg meczu miała
ogromny wpływ czerwona kartka dla Macieja Górskiego.
Napastnik Resovii w 33 minucie wyleciał z boiska za uderzenie rywala bez
piłki. Arbiter już wcześniej ukarał czołowego snajpera "Pasiaków"
żółtkiem, a kilka minut później po kolejnym przewinieniu piłkarza,
sięgnął po czerwień.
Grające w przewadze liczebnej "Słonie" poczuły się jeszcze pewniej i
dążyli do tego, aby jeszcze przed przerwą pokonać Gliwę. Udało się im to
po rzucie rożnym. Damian Hilbrycht dośrodkował piłkę w pole karne i
sprawił spore zamieszanie w szeregach rzeszowskich defensorów. Po chwili
futbolówka wróciła do byłego piłkarza Resovii, który soczystym
uderzeniem w pole karne pokonał golkipera Resovii. Bramkarz "Pasiaków"
nie miał szans na interwencję, bo piłka odbita od Włodymyra Zastawnyja
zmieniła kierunek lotu, a uderzenie Hilbrychta miało odpowiednią moc.
Po przerwie piłkarze trenera Lewandowskiego bardzo szybko zamknęli to
spotkanie. Rzeszowianie przegrywali większość pojedynków główkowych,
byli zdecydowanie wolniejsi i w defensywie niewiele mieli do powiedzenia
w pojedynkach z pomocnikami i napastnikami Niecieczy. W 51 minucie w
polu karnym snajperskim instynktem wykazał się Morgan
Faßbender. Niemiecki pomocnik z
bliskiej odległości dobijał piłkę do bramki, wykorzystując kolejne
spóźnienie rzeszowskich obrońców.
Pięć minut później zabawił się w polu karnym Artem Polarus, który
technicznym strzałem na dalszy słupek wprawił we wściekłość Michała
Gliwę.
Rzeszowianom nie można było odmówić ambicji, ale kompletnie nie mieli
pomysłu na powstrzymanie rozpędzonej Niecieczy. Przyjezdni w pełni
kontrolowali to spotkanie i w 84 minucie wynik meczu na 0:4 ustalił
Faßbender.
Przy wyniku 0:3 na murawie pojawił się nowy nabytek Resovii Kelechekwu
Ibe-Torti. 21-letni wychowanek Escoli Varsovia sprawił, że akcje Resovii
nabrały trochę odpowiedniego tempa i w kolejnych meczach trener Hajdo
może mieć większe pole manewru w ustalaniu kadry meczowej. W rywalizacji
z zepołami o takim potencjale piłkarskim jak Nieciecza, może okazać się
jednak, że to ciągle za mało.
|
2023.08.26 | GKS Katowice - Resovia Rzeszów 3:0 (2:0)
|
9' Jędrych, 45' Rogala, 90' Marzec
GKS:
Kudła, Wasielewski, Jaroszek
(89' Brzozowski), Jędrych, Komor, Rogala ,
Błąd (67' Marzec), Kozubal ,
Repka (89' Baranowicz), Mak (79' Shibata), Bergier (67' Arak)
Resovia: Gliwa, Zastawnyj, Osyra, Buchał, Lempereur (79'
Adamski), Mikulec
(46' Eizenchart), Urynowicz (78' Pieniążek), Bąk (67' Tomal),
Łyszczarz
(46' Ciepiela), Mazek, Górski
Sędzia: Urban (Warszawa), Widzów: 3134
Po dwóch zwycięstwach z rzędu piłkarze Resovii doznali bolesnego nokautu
w Katowicach. Miejscowy GKS rozłożył na łopatki podpiecznych Mirosława
Hajdy już w pierwszej połowie i rzeszowianie nie mieli w tym spotkaniu
nic do powiedzenia. Katowiczanie zanotowali trzy trafienia, a przy
odrobinie szczęścia rozmiary zwycięstwa mogli podwoić, bo sytuacji
bramkowych stworzyli sobie mnóstwo.
Jużw 4 minucie prawą stroną boiska popędził z piłką Adrian Błąd i
"biało-czerwoni" mieli sporo szczęscia bo z linii bramkowej piłkę
wybijał Kornel Osyra.
Minutę później miejscowi mieli rzut rożny i piłka dośrodkowana w pole
karne sprawiła ogromne zamieszanie w szeregach Resovii. Rzeszowianie
jakimś cudem ponownie zdołali wybić futbolówkę, która zmierzała do
siatki.
Gospodarzom dwukrotnie nie udało się skierowac piłki do siatki gości,
ale za trzecim razem dopieli swego. W 9 minucie piłkę dośrodkowywał z
rzutu roznego Antoni Kozubal, a akcję bramkową wykończył Arkadiusz
Jędrych. 31-letni obrońca "Gieksy" przełożył sobie futbolówkę na lewą
nogę, nabrał tym samym dwóch obrońców Resovii i precyzyjnie obok słupka
wycelował do bramki.
Rzeszowianie niezpyb często zapuszcali się pod bramkę gospodarzy, ale w
34 minucie bombę na bramkę gospodarzy posłał Rafał Mikulec. 26-letni
zawodnik Resovii był najaktywniejszym graczem gości, toczył bezpardonowe
pojedynki z Aleksanderm Komorem i mecz zakończył po pierwszej połowie z
groźnym urazem kolana.
W 45 minucie było już 2:0 i biorąc pod uwagę przewagę gospodarzy można
powiedzieć, że gospodarze przypieczętowali wygranąjuż przed przerwą.
Grzegorz Rogala ograł w łatwy sposób Kornela Osyra i pomimo starań
Marcina Urynowicza pewnym strzałem pokonał bezradnego Michała Gliwę.
Po przerwie pierwsi zaatakowali rzeszowianie, ale uderzenie z dystansu
Dylana Lempereura zdołał obronić Kudła.
Rzeszowka defensywa była tego dnia wyjątkowo dziurawa. Pierwszy został
ograny Kornel Osyra, a po chwili Dylan Lempereur nie sięgnął piłki i tą
do bramki skierował Adrian Błąd. Wydawało się przez chwilę, że była to
nieudana pułapka ofsajdowa "Pasiaków", ale po analizie VAR arbiter
bramki słusznie nie uznał. Strzelec bramki był na pozycji spalonej.
W 90 minucie meczu resoviacy zaspali po raz kolejny. Piłka wrzucona z
autu trafiła do Dawida Brzozowskiego, a ten z prawej strony obiska
dograł w pole karne. Tam akcje strzałem po ziemi zakończył niepilnowany
Mateusz Marzec i było 3:0.
W doliczonym czasie gry szarżującego w polu karnym Marcina
Wasielewskiego faulował Wołodymyr Zastawnyj i arbiter odgwizdałrzut
karny. Do "jedenastki" podszedł Arkadiusz Jędrych, ale jego strzał był
bardzo niecelny i spotkanie zakończyło się trzybramkowym zwycięstwem
gospodarzy.
|
2023.08.20 | Resovia Rzeszów - Lechia Gdańsk 2:0 (2:0)
|
23'
Kanach, 26' Górski
Resovia: Gliwa, Zastawnyj, Osyra, Buchał, Lempereur, Mikulec ,
Kanach ,
Urynowicz (82' Eizenchart), Bąk (70' Tomal), Mazek (70' Łyszczarz),
Górski (82' Ciepiela)
Lechia: Sarnawśkyj, Bugaj, Neugebauer
(70' Chindris), Olsson, Conrado ,
Mena, Żelizko, Kapić (46' Biegański), Fernandez, Piła (65'
Sezonienko), Zjawiński (70' Sypek)
Sędzia: Jenda (Warszawa), Widzów: 3286
Sporo radości sprawili swoim sympatykom piłkarze Resovii, którzy
pokonali Lechię Gdańsk 2:0. Z gdańskim zespołem przyjechali do
Rzeszowa szkoleniowcy: Szymon Grabowski i Rafał Rajzer, a że ich
zasługi na kartach historii rzeszowskiego klubu pisane są złotymi
zgłoskami - to kibice i działacze Resovii przyjęli ich jak
przystało.
W boiskowych pojedynkach sentmentów jednak nie było i zawodnicy
obydwu zespołów szybko przeszli do zadań. Już w pierwszej połowie
okazało się, że konkretniejsi w wykańczaniu sytuacji bramkowych są
piłkarze Mirosława Hajdy.
Początek spotkania należał do gdańszczan, którzy ju w 7 minucie
postraszyli Gliwę solidnym strzałem z dystansu. Rzeszowianie
odpowiedzieli udereniem Rafała Mikulca, który również z dystansu
zapowiedział, że "Pasiaki" wcale nie zamierzają siedzieć w okopach.
W 23 minucie rzeszowianie wykonywali rzut rożny i stadion oszalał z
radości, po atomowym trafieniu Radosława Kanacha. Piłkę dograną w
pole karne przepuścił Radosław Bąk i piłka po strzale Marcina
Urynowicza trafiła w nogi jednego z obrońców, ale w odpowiednim
miejscu znalazł się Kanach, który atomowym uderzeniem pod poprzeczkę
zanotował pierwsze trafienie w sezonie.
W 26 minucie koszmarny błąd popełnił golkiper Lechii. Bramkarz gości
dosyć nieporadnie starał się podawać do jednego z defnesorów Lechii
i futbolówkę przejął Maciej Górski. Strzał napastnika Resovii do
pustej bramki z odległości 25 metrów był precyzyjny i piłka powoli
wtoczyła się do siatki.
Wynik 2:0 dodał "Pasiakom" pewności w grze. Defensywa działała jak
należy, a akcje zaczepne starał się organizować aktywny Kamil Mazek.
W 36 minucie ponownie Mikulec przeegzaminował ukraińskiego golkipera
Lechii, ale tym razem bramkarz bronił bezbłędnie.
Po przerwie wydawać się mogło, ze goście ruszą do zdecydowanego
natarcia i bramka kontaktowa jest w ich zasięgu. W swoich szeregach
mieli nie byle kogo, bo Luisa Fernandeza, który umiejętności
strzeleckich udowadniać nikomu nie musi.
To jednak rzeszowianie stanęli po raz kolejny przed szansą
zamknięcia tego spotkania. Po raz kolejny akcję zainicjował Mazek, a
w polu karnym bliski zdobycia kolejnej bramki był Maciej Górski.
W 66 minucie błąd przytrafił się defensorom Lechii i przed szansą
bramkową stanął Rafał Mikulec. 26-letni piłkarz Resovii uderzył na
bramkę trochę nonszalancko i piłka przeszła obok celu. Goście do
ostatnich minut starali się ratować rezultat. W 79 minucie piłka
dośrodkowana z rzutu rożnego przez Jana Biegańskiego trafiła do
Andrei Chindrisa, ale sytuacyjny strzał rumuńskiego piłkarza z
bliskiej odległości trafił prosto w Gliwę.
Rzeszowianie w końcowych fragmentach meczu wykazywali się sporą
determinacją i do ostatniego gwizdka ich defensywa nie pękła. Druga
wygrana z rzędu dała "Pasiakom" spory skok w tabeli i zespół, który
jeszcze niedawno był czerwoną latarnią tabeli może poczuć się
pewniej w trudnej i nieprzewidywalnej Fortuna I Lidze.
|
2023.08.12 | Zagłębie Sosnowiec - Resovia Rzeszów 0:1 (0:0)
|
61'
Górski
Zagłębie:
Kos, Caliński (81' Wrzesiński), Jończy, Dalić
(72' Fabry), Bykow, Pavić, Valencia (72' Camara), Rozwanowicz, Bonecki
(63' Guezen), Troć (63' Zielonka ),
Biliński
Resovia:
Gliwa, Zastawnyj ,
Osyra, Buchał ,
Lempereur, Mikulec, Kanach ,
Bąk, Łyszczarz (63' Urynowicz), Mazek
(72' Tomal), Górski (88' Ciepiela)
Sędzia: Sulikowski (Gdańsk), Widzów: 4313
Mandela
(kierownik Resovii), Hajdo
(trener Resovii)
Z kompletem punktów z gościnnego Sosnowca wrócili piłkarze Resovii,
którzy w meczu z Zagłębiem wykazali się ogromną determinacją. O wygranej
"biało-czerwonych" zadecydowała bramka zdobyta przez Macieja Górskiego,
który w 61 minucie w polu karnym wygrał zapaśniczy pojedynek z dwoma
defensorami Zagłębia.
Początek meczu nalezał do gospodarzy, ktorzy dłużej utrzymywali się przy
piłce. Rzeszowianie zaczęli to spotkanie spokojnie i starali się
koncentrowac na uważnej grze w defensywie. W 16 minucie meczu strzałem z
dystansu przeegazminował Michała Gliwę Ołeksij Bykow.
"Biało-czerwoni" odpowiedzieli soczystym strzałem Rafała Mikulca, który
z woleja posłał piłkę nieznacznie obok słupka. W 22 minucie kapitalną
akcją popisał się Kamil Biliński. Napastnik Zagłębia z łatwością ograł
Hliba Buchała i Kornela Osyrę, ale jego atomowe uderzenie zdołał
wybronić Gliwa.
Motorem napędowym w akcjach ofensywnych Zagłębia starał się być Joel
Valencia. Z powstrzymaniem 28-letniego wychowanka Realu Saragossa
problemy mieli obrońcy Resovii i to z jego strony można było spodziewać
się największych kłopotów w polu karnym "Pasiaków".
Przed przerwą na bramkę Resovii uderzał jeszcze Rozwandowicz, ale
golkiper Resovii zdołazachowac czyste konto bramkowe.
Po przerwie odważniej zaczęli grać rzeszowianie. W 47 minucie z ostrego
kąta na bramkę Kosa uderzał Radosław Bąk, ale wycelował prosto w
bramkarza. Dobijać piłkę do bramki starał się jeszcze aktywny Kamil
Mazek, ale i jemu nie sprzyjało szczęście.
Decydującym momentem spotkania okazała się 61 minuta. Piłka dośrodkowana
w pole karne przez Wołodymyra Zastawnyja sprawiła niemałe zamieszanie w
szeregach gospodarzy. W zapaśniczy pojedynek z defensorami Zagłębia wdał
się Maciej Górski, który zdołał sobie przygotować uderzenie z kilku
metrów. Strzał był precyzyjny i napastnik Resovii mógł świętować drugie
trafienie w sezonie.
Po straconej bramce, Zagłębie nie miało pomysłu na zdemontowanie
rzeszowskiej defensywy. Najwięcej emocji było w końcowych minutach
spotkania. W 86 minucie do siatki trafił Radosław Bąk, ale arbiter nie
uznał gola zdobytego z pozycji spalonej. Trzy minuty później "setkę"
miał Juan Camara, ale wycelował prosto w Gliwę i na trybunach dało się
słyszeć jęk zawodu rozgoryczonych fanów Zagłębia.
Arbiter doliczył 8 minut dodatkowego czasu gry i wiadomo było, że
miejscowi ruszą do natarcia, stawiając wszystko na jedną kartę. W 95
minucie z boiska wyleciał ukarany drugą żółtą kartką Hlib Buchał.
Środkowy obrońca Resovii powstrzymywał nieprawidłowo szykującego się do
kontrataku Marka Fabry'ego.
Stadionowy zegar wyświetlił 101 minutę (!) meczu, a arbiter nie kończył
spotkania. Miejscowi mieli groźny rzut wolny i szykowali się do zagrania
piłki na aferę w pole karne "Pasiaków". W rejony rzeszowskiej bramki
powędrował nawet bramkarz Zagłębia Mateusz Kos i miejscowi nie tracili
wiary w uratowanie remisu. Na szczęście dla rzeszowskiego zespołu piłka
dośrodkowanie Deana Guezena nie było zbyt precyzyjne i Gliwa zdołał
piąstkować futbolówkę.
|
2023.08.07 | Resovia Rzeszów - Podbeskidzie Bielsko-Biała 1:1 (0:0)
|
56'
Górski - 80' Etoundi
Resovia:
Gliwa, Zastawnyj (79' Tomal), Osyra, Buchał (79' Bondarenko), Lempereur,
Mikulec ,
Kanach ,
Bąk
(74' Pieniążek), Łyszczarz (64' Urynowicz), Mazek (75' Mikrut), Górski
Podbeskidzie: Procek, Simonsen (65' Kisiel), Mikołajewski ,
Chlumecky, Tomasik, Sitek (75' Kadrić), Kolenc, Misztal (65'
Ziółkowski), Janota, Banaszewski (75' Etoundi), Bida
(89' Stryjewski)
Sędzia: Różycki (Łódź), Widzów: 1319
Piłkarze Mirosława Hajdy zdobyli pierwszy punkt w ligowych rozgrywkach,
ale po ostatnim gwizdku schodzili do szatni w niezbyt pogodnych
nastrojach. Rzeszowianom do świętowania zwycięstwa zabrakło kilku minut.
Defensywa "biało-czerwonych" długo trzymała opór i do 80 minuty wydawać
się mogło, że gospodarze dowiozą komplet punktów do ostatniego gwizdka.
Resoviacy ruszyli odważnie do pressingu już od pierwszego gwizdka i w 5
minucie meczu dogodnej sytuacji bramkowej nie wykorzystał Rafał Mikulec.
Rzeszowianie w pierwszym kwadransie wykazywali się większą inicjatywą w
grze, ale grali bardzo chaotycznie i z czasem ich ofensywne zapędy
zostały uregulowane przez grających bardziej wyrafinowany futbol
"Górali".
Po 30 minutach meczu grę prowadzili już przyjezdni i defensywa Resovii
miała coraz więcej roboty. Zadanie rzeszowskich obrońców nie było łatwe,
bo w tym zestawieniu spotkali się po raz pierwszy w oficjalnym meczu.
Przyznać jednak należy, że debiutującego w barwach Resovii Dylana
Lempereura nie zjadła trema i rozegrał dobre spotkanie.
W ostatnim kwadransie pierwszej połowy rzeszowscy piłkarze szukali
okazji bramkowych w kontratakach. Jednak szarże Górskiego i Mazka były
przerywane przez doświadczonych defensorów Podbeskidzia.
Początek drugiej połowy po raz kolejny w tym sezonie nie był okazały w
wykonaniu rzeszowskich graczy, ale po 10 minutach "biało-czerwoni"
zabrali się do pracy.
Pierwszy soczystym strzałem przeegzaminował golkipera gości Radosław
Kanach, a po chwili nieporozumienie w defensywie Podbeskidzia
wykorzystał Maciej Górski, który dał "Pasiakom" prowadzenie.
Zdobyta w 56 minucie bramka dodała "Pasiakom" nieco rezonu, ale
brakowało na murawie zawodnika, który dłużej przytrzyma piłkę i pozwoli
odetchnąć defensorom.
Przyjezdni częściej byli w posiadaniu piłki, ale nie bardzo mieli pomysł
na zdemontowanie rzeszowskiej defensywy. Akcje starał się kreować Adrian
Sitek i to z powstrzymaniem piłkarza pochodzącego z Rzeszowa najwięcej
problemów mieli gospodarze.
W ostatnim kwadransie meczu trener Mirosław Hajdo wprowadził do gry
liczną grupę rezerwowych, ale żaden z nich nie dodał ani spokoju, ani
jakości grze "biało-czerwonych". Ułańskie szarże Filipa Mikruta nie
mogły przynieść oczekiwanego efektu, a pozostali zmiennicyzbyt łatwo
tracili futbolówkę. Końcówka meczu należała do przyjezdnych,
którzy ostatecznie dopięli swego.
W 80 minucie Jaka Kolenc prostopadłym podaniem uruchomił Lionela Abate
Etoundi'ego, a kameruński napastnik przy dosyć biernej postawie
Pieniążka i Mikruta wykończył akcje celnym strzałem do
rzeszowskiej bramki.
|
2023.07.30 | Odra Opole - Resovia
Rzeszów 3:0 (0:0)
|
53'
Czapliński, 80' Makuszewski, 90' Galán
Znicz:
Haluch, Spychała ,
M. Kamiński ,
Żemło, Szrek ,
Makuszewski
(85' Mikinić), W. Kamiński (77' Urbańczyk), Niziołek,
Galán, Antczak, Czapliński (77'
Bednarski)
Resovia: Gliwa, Zastawnyj, Osyra
,
Buchał, Adamski (46' Bondarenko ),
Pieniążek (61' Bąk), Mikulec ,
Kanach, Łyszczarz ,
Mazek
(71' Urynowicz), Górski
Sędzia: Rzucidło (Warszawa), Widzów: 1969
Resovia przegrała kolejne spotkanie i wiele wskazuje na to, że to
dopiero początek kłopotów "rzeszowskich pasiaków". Działacze
rzeszowskiego klubu lekką ręką pozbyli się przed sezonem trzynastu zawodników,
a do grupy kończących kontrakty dołączyło spore grono piłkarzy
kontuzjowanych. Z powodu urazów trener Hajdo nie mógł skorzystać w Opolu
z usług Branislava Pindrocha, Bartłomieja Eizencharta i Bartłomieja
Wasiluka. Ten ostatni najprawdopodobniej nie pojawi się w rundzie
jesiennej na murawie.
Zarządzenie rzeszowskim klubem w ostatnim czasie przypomina
wyciskanie starej cytryny, w której nie ma już soku.
Z kadry wypadają kolejni gracze, a tymczasem zarząd klubu nie reaguje na
kryzysową sytuację.
Trudno określać postawę "Pasiaków" na boisku, biorąc pod uwagę ogromne
kłopoty kadrowe w zepole. Początek spotkania nie był porywającym
widowiskiem i gospodarze długo nie mieli pomysłu na pokonanie Michała
Gliwy. Debiutujący w bramce Resovii golkiper w pierwszej połowie
spotkania nie miał sporo pracy, ale jego koledzy z defensywy bardzo
szybko nazbierali żółtych kartek i wiadomym było, że po przerwie będzie
miało to wpływ na przebieg meczu.
Przed przerwą okazji bramkowych po obu stronach było jak na lekarstwo.
Po stronie Resovii uderzeniem z rzutu wolnego starał się zaskoczyć
golkipera gospodarzy Adrian Łyszczarz.
Druga połowa spotkania toczyła się już jednak pod dyktando Odry. W
53 minucie piłkę dośrodkowaną w pole karne powinien złapać Michał Gliwa,
ale nie zrozumiał się z Buchałem i futbolówkę wypuścił z rąk. Z prezentu
skorzystał Dawid Czapliński, który pewnym strzałem do siatki wykorzystał
niefrasobliwość rzeszowskich graczy.
Kilka minut później drugi żółty kartonik ujrzał Kornel Osyra i
rzeszowianie radzić musieli sobie, grając w dziesięciu.
Pomimo liczebnej przewagi miejscowi nie specjalnie kwapili się do
natarcia. Wymieniali sporo podań, utrzymywali się przy piłce, ale nie
potrafili postawić kropki nad "i".
Resoviacy raczej starali się
przerywać akcje gospodarzy i nawet po przejęciu piłki osamotniony w
przodzie Maciej Górski niewiele mógł wskórać. W rolę rozgrywającego
starał się wcielić Radosław Kanach, który był chyba najlepszym graczem
"Pasiaków" w tym meczu. Podobnie jak Górski również on niewiele mógł zdziałać
w tym spotkaniu.
W końcówce meczu defensywa Resovii kompletnie się rozsypała. Akcję
bramkową zainicjował Borja
Galán, który po ograniu Kanacha
i Bondarenki - wyłożył piłkę Maciejowi Makuszewskiemu. 33-letni
wychowanek Wissy Szczucin przełożył sobie piłkę na prawą nogę i
precyzyjnym strzałem po ziemi pokonał Gliwę.
W doliczonym czasie gry ponownie pokazał się Borja
Galán. Hiszpański napastnik zakręcił
kilkoma piłkarzami Resovii i strzałem z kilku metrów ustalił wynik meczu
na 3:0.
Rzeszowianie stracili kolejne punkty, a z kadry na jakiś czas wypadł
kolejny z zawodników. Jest nim Radosław Adamski, który ostatnie minuty
pierwszej połowy dogrywał ze zwichniętym stawem skokowym. Opuchlizna
była spora, ale wychowanek Resovii obiecał, że zrobi wszystko, aby
szybko wrócić do treningów.
- Czas tą farsę skończyć i zacząć poważnie traktować klub
z taką historią, jego kibiców i wszystkich ludzi związanych z tym klubem
- podsumował na konferencji prasowej szkoleniowiec Resovii, który
chyba został pozostawiony z problemami sam.
|
2023.07.23 | Znicz Pruszków - Resovia Rzeszów 2:0 (0:0)
|
51'
Pomorski, 75' Nagamatsu
Znicz:
Mleczko, Krajewski (90' Kendzia), Juchmowicz, Błyszko, Grudziński,
Moskwik
(65' Wawszczyk), Pomorski, Tkaczuk, Nagamatsu
(80' Cegiełka), Wójcicki (80' Tabara), Czarnowski (90' Proczek)
Resovia: Sujecki, Zastawnyj
(55' Mazek), Osyra ,
Buchał, Adamski ,
Mikulec, Kanach
(64' Wasiluk), Urynowicz (64' Bąk ),
Łyszczarz (74' Pieniążek), Eizenchart (74' Mikrut), Górski
Sędzia: Idzik (Poznań), Widzów: 1500
Działacze rzeszowskiego klubu przed sezonem zbyt łatwo pozbyli się
sporej grupy zawodników stanowiących o sile zespołu i konsekwencje
krótkowzrocznej polityki transferowej widać było już w w starciu z
przeciętnym Zniczem.
"Biało-czerwoni" nie mieli pomysłu, ani argumentów, aby pokonać
beniaminka w Pruszkowie.
W pierwszym kwadransie mocno zaatakowali miejscowi i sporo działo się
pod bramką Nikodema Sujeckiego. Już w 4 minucie po wrzutce z autu, przed
szansą bramkową stanął Paweł Moskwik. Soczysty strzał po ziemi
31-letniego obrońcy Znicza był minimalnie niecelny.
Rzeszowianie zbyt łatwo tracili piłkę i przegrywali większośc pojedynków
główkowych. W powietrzu rządził i dzielił Pruszków.
W 12 minucie Resovia przeprowadziła groźny kontratak i piłka dorzucona
przez Rafała Mikulca trafiła do Macieja Górskiego. Napastnik Resovii
skleił futbolówkę, ale jego strzał został zablokowany przez obrońcę.
W 38 minucie Shuma Nagamatsu próbował zaskoczyć golkipera Resovii
uderzeniem z przewrotki, lecz strzał był zbyt lekki, aby zaskoczyć
Sujeckiego.
Pierwsza połowa meczu nie była porywającym spektaklem, bo obydwa zespoły
raczej skupiały się na przeszkadzaniu w grze, niż konstruowaniu
składnych akcji.
Po przerwie znowu mocniej zaatakowali miejscowi. W 47 minucie Kornel
Osyra stracił dosyć niefortunnie futbolówkę i Jakub Wójcicki strzałem z
dystansu postraszył Sujckiego. Z każdą kolejną minutą miejscowi czuli
się coraz pewniej w pierwszoligowych (nowych dla nich) warunkach.
W 51 minucie pruszkowianie świętowac mogli pierwszą bramkę w sezonie.
Piłkę po dalekim wybiciu bramkarza przejął Nagamatsu i po chwili do
strzału z dystansu szykował się Krystian Pomorski. Żaden z piłkarzy
Resovii nie doskoczył do strzelca i 27-letni wychowanek Wisły Płock
atomowym uderzeniem zmusił do kapitulacji Nikodema Sujeckiego.
Po zdobytej bramce miejscowwi złapali wiatr w żagle, a rzeszowianie
stwarzali wrażenie zespołu, który spotkał się na murawie po raz
pierwszy.
W 53 minucie ponownie na bramkę Resovii uderzał Pomorski, ale tym razem
piłka przeszła obok słupka.
Resovia odpowiedziała w 71 minucie uderzeniem debiutującego w jej
barwach Adriana Łyszczarza. Pomocnik "biało-czerwonych" nie miał jednak
zbyt wiele miejsca na oddanie strzału i posłał piłkę obok celu.
W 75 minucie miejscowi wykonywali rzut autowy, po którym przysnęła
rzeszowska defensywa. Piłka wrzucona z autu trafiła do
Pomorskiego, a ten pozostawiony bez opieki, wyłożył futbolówkę do Shumy
Nagamatsu. Pochodzący z Japonii 27-latek strzałem po ziemi podwyższył
rezultat meczu na 2:0.
W 87 minucie mogło być 3:0, bo rzeszowianie mieli kłopoty z rozegraniem
piłki od własnej bramki. Futbolówkę stracił Dawid Pieniążek i strzał
Tkaczuka jakimś cudem wybronił bramkarz gości.
Po pierwszym meczu widać było, że przed rzeszowskim zespołem jeszcze sporo
pracy. Trener Mirosław Hajdo ma twardy orzech do zgryzienia, bo
"Pasiakom" ewidentnie brakuje graczy na większość pozycji. Szkoleniowiec
Resovii wobec tych problemów chyba czuje się osamotniony, bo działacze
rzeszowskiego klubu niezbyt jasno określają swoje cele na najbliższe
miesiące.
|
|
|