MECZE | 2023/24 wiosna

  klub
strona główna
aktualności
informacje
prasa
wydarzenia
wywiady
  liga
kadra
terminarz
mecze
tabela
  historia
kronika
resoviacy
1905...
Rzeszów
artykuły
  www
e-muzeum
foto
linki
kontakt
księga gości
forum

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 













 

 

 

2024.05.26 | Wisła Płock - Resovia Rzeszów 1:2 (0:1)

75' Westermark -  11' Urynowicz, 89' Mikrut

Wisła: Gradecki, Niepsuj (46' Hiszpański ), Haglind-Sangre, Biernat, Chrzanowski , Drapiński (65' Kocyła), Jime (81' Gerbowski), Grič (46' Lorenc), Szwoch, Westermark , Sekulski (65' Tomczyk)
Resovia: Pindroch, Tomal (87' Bąk), Osyra (66' Adamski), Bondarenko
, Mikulec, Ibe-Torti (87' Mikrut ), Wasiluk (81' G. Jaroch), Urynowicz , Łyszczarz, Eizenchart (81' Mazek), Górski
Sędzia: Malec (Łódź), Widzów: 6297

Resovia żegna się z I ligą. Cztery sezony trwała przygoda rzeszowskich "Pasiaków" w rozgrywkach Fortuna I Ligi. "Biało-czerwonym" do utrzymania się na zapleczu piłkarskiej elity nie brakło dużo, bo ekipa trenera Ulatowskiego w Płocku dopisała komplet oczek i przy ewentualnej stracie punktów warszawskiej Polonii w meczu ze Stalą - to właśnie Resovia (kosztem stołecznego zespołu) pozostałaby w rozgrywkach.
Stało się jednak inaczej. Nie było niespodzianką, że "Czarne koszule" pokonają w Rzeszowie Stal, która dostała piłkarskiej czkawki na wspomnienie "kolejki cudów" z 1992 roku. Tym samym mecz Resovii o życie stał się meczem o przysłowiową pietruszkę.
"
Gdyby terminarz był  inny, gdyby zespół grał i trenował na swoim stadionie, gdyby ktoś nie przespał okresu transferowego, budżet klubowy był wyższy, kadra zespołu szersza, wszyscy w klubie ciągnęli wózek w jedną stronę, a osoby decyzyjne wykazywały większe zainteresowanie sytuacją?" - to może najstarszy klub w mieście nad Wisłokiem swoje 120 urodziny miałby okazję obchodzić na zapleczu Ekstraklasy. Niestety... jest jak jest i Resovia budowana w trybie przypuszczającym będzie dryfować śladem Stomilu, Sandecji i Skry Częstochowa... w kierunku nie tylko II ligi, a III ligi.
Rzeszowianie już od początku chcieli udowodnić, że mając nóż na gardle, chcą wyjść z opresji. W 11 minucie Adrian Łyszczarz dogrywał górną piłkę z rzutu wolnego a na dlaszym słupku perfekcyjnie akcję zamknął Marcin Urynowicz. Precyzyjne uderzenie głową piłkarza Resovii zakończyło się golem na 0:1.
Kwadrans później atomowym uderzeniem popisał się Maciej Górski, ale tym razem Gradecki wykazał się udaną interwencją. Po chwili świetna główka Mateusza Bondarenki mogła zakończyć się bramką, ale i tym razem Gradecki odbił futbolówkę.
Resovia grała odważnie i jeszcze przed przerwą miała szanse na kolejne trafienia. Na bramkę uderzał Wasiluk i Osyra, a piłka nieznacznie mijała cel.
Do przerwy prowadzili resoviacy, ale po zmianie stron przewagę przejęli miejscowi. W 47 minucie Łuksza Sekulski trafił piłką w poprzeczkę i pod bramką Resovii zrobiło się dosyć nerwowo.
Jednak resoviacy odpowiadali akcjami ofensywnymi, po których Gradecki miał sporo szczęścia. W 54 minucie piłka po strzale Łyszczarza jakimś cudem nie wpadła do siatki i odbita od jednego z defensoró wylądowała w rękawicach bramkarza. Rzeszowianie sygnalizowanie odbicie ręką i domagali się rzutu karnego. Arbiter jednak nie korzystał z VAR-u i zachęcił gospodarzy do kontynuowania akcji.
W 75 minucie Bartłomiej Eizenchart dosyć niefortunnie stracił piłkę w polu karnym i miejscowi doprowadzili do wyrównania. Bramkę na 1:1 zdobył Jesper Westermark i gospodarze przejęli inicjatywę w tym spotkaniu.
Resoviacy bronili się desperacko i nasłuchiwali wieści z Rzeszowa. Te nie były jednak korzystne, bo Polonia Warszawa od 71 minuty meczu prowadziłą ze Stalą 2:1.
W końcówce spotkania "biało-czerwoni" przeprowadzili ułańską akcję, która zapewniła im prowadzenie. W 89 minucie Bąk przedłużył piłkę Mikrutowi, a ten w bezczelnym dla gospodarzy stylu posłał piłkę do siatki. Ogromna była radość wychowanka Resovii, który zapewnił swojej drużynie zwycięstwo. Jednak kilkadziesiąt sekund później ten sam zawodnik długo nie podnosił się z murawy, bo wygrana nie dała "Pasiakom" upragnionego pozostania w lidze. Polonia wygrała w Rzeszowie ze Stalą i na finiszu ligi zdobyła od "Pasiaków" punkt więcej.

resoviacy.pl

2024.05.17 | Resovia Rzeszów - Motor Lublin 1:3 (1:3)

15' Urynowicz - 5' Najemski, 11' 39' Mráz

Resovia: Pindroch, Tomal (84' Bąk), Bondarenko (76' Ciepiela), Buchał , Mikulec, Ibe-Torti (84' Mazek), Kanach (70' Jaroch), Urynowicz, Łyszczarz, Eizenchart (84' Adamski), Górski
Motor:
Rosa, Wójcik (74' N'Diaye), Kruk, Najemski (84' Rudol), Luberecki (73' Palacz), Król (62' Lis), Scalet, Wolski, Wojtkowski (62' Rybicki), Ceglarz, Mráz
Sędzia:
Szczerbowicz (Olsztyn), Widzów: 2005

Porażka piłkarzy Resovii w meczu z Motorem sprawiła, że szanse na utrzymanie "Pasiaków" w Fortuna I Lidze są już jedynie teoretyczne. Rzeszowianie po raz kolejny oblali arcyważny egzamin i przyszłość rzeszowskiego klubu jest w rękach, a właściwie nogach... Polonii Warszawa i Wisły Płock. To z tym ostatnim klubem piłkarze trenera Ulatowskiego zmierzą się na finiszu rozgrywek. Polonia ma do rozegrania jeszcze dwa spotkania i jedno zwycięstwo zapewnić może stołecznej ekipie "Czarnych koszul" utrzymanie statusu pierwszoligowców.
Spotkanie "Pasiaków" z Motorem było papierkiem lakmusowym całego sezonu ligowego. Spore oczekiwania i szybkie zderzenie z rzeczywistością. Kibice przypomnieć mogli sobie słowa byłego trenera Resovii Mirosława Hajdy, który kilkanaście miesięcy wcześniej sygnalizował problemy rzeszowskiego klubu:
"To świadczy o tym, gdzie my jesteśmy i czy my chcemy się bawić tą I ligą, oszukiwać kibiów nadal, oszukiwać zawodników, po części również trenerów. Trzeba sobie zadać pytanie czy my nadal to chcemy robić. Jeśli nie, to trzeba sobie otwarcie powiedzieć, że nie stac Resovii na grę na poziomie I ligi. Sprawa będzie załatwiona i nikt nie będzie się denerwował, czy ma 11 graczy czy nie. Czas tą farsę skończyć i zacząć poważnei traktować klub z taką historią, jego kibiców i wszystkich ludzi związanych z tym klubem".
Walczący o baraże Motor szybko zabrał się do roboty i już w 11 minucie prowadził 0:2. Możliwe, że to spotkanie potoczyłoby się inaczej, gdyby do rzeszowian uśmiechnęło się szczęście w pierwszej minucie spotkania. Resovia bliska była wyjścia na prowadzenie. Po wrzucie piłki z autu piłka uderzona na bramkę przez Ibe-Tortiego zatańczyła na linii bramkowej i ostatecznie została wybita przez Rosę. Rzeszowianie rzucili sięw kierunku arbitra, aby ten wskazał na środek boiska, ale sędzia po analizie VAR bramki nie uznał.
Motor odpowiedział akcją bramkową również po stałym fragmencie gry. Piłka dośrodkowana w 5 minucie z rzutu wolnego trafiła na głowę Najemskiego, a ten nie dał szans golkiperowi Resovii. Rzeszowska defensywa przysnęła i goście zadali pierwszy cios.
Kilka minut później było już 0:2 Sclaet zagrał piłkę w pole karne do wychodzącego za plecy obrońców Mráza, a ten w świetnym stylu wykończył akcję. Ponownie defensorzy Resovii byli zbyt ślamazarni, aby przeszkodzić rywalowi.
Resovii nie pozostawało nic innego jak rzucić się do natarcia i w 39 minucie ich starania przyniosły zamierzony efekt. Tym razem zaspała defensywa Motoru i Marcin Urynowicz po rzucie rożnym, świetnym uderzeniem głową  - wbił piłkę do siatki.
Rzeszowianie złapali kontakt z rywalem, ale goście nadal starali się kontrolować to spotkanie. Przyjezdni byli szybski od gospodarzy, częściej utrzymywali się przy piłce i mieli swój plan na czytelną grę "Pasiaków".
W 39 minucie było już 1:3. Piłka dośrodkowana z prawej strony boiska trafiła na nogę
Mráza, który uderzeniem z pierwszej piłki zaskoczył rzeszowian.
Po przerwie do gry starali się wrócić resoviacy. Pierwszy na bramkę gości uderzał Maciej Górski. Napastnik Resovii dwoił się i troił, aby poradzić sobie z opieką środkowych obrońców Resovii, ale przy każdej okazji dostawał łokciem sygnał, że rywale są w pobliżu. Górskiego wspierał Urynowicz, który był wyróżniającą się postacią w szerwgach Resovii. Po przerwie starał  się zdobyć kolejne bramki uderzeniami głową, ale Rosa był już bezbłędny w swoim fachu.
W 66 minucie golkiper Resovii jakimś cudem odbił piłkę uderzoną głową przez Górskiego z 4 metrów. Resoviacy w końcówce ryzykowali, atakując większą liczbą zawodników. Nie pozostawało im nic innego jak rzucić siędo desperackiego natarcia. Motor jednak wiedział jak rozbijać akcje "Pasiaków" i kolejne gole w tym spotkaniu nie padły. Rzeszowianie stracili kolejne punkty i są coraz bliżej degradacji do niższej ligi.

 

resoviacy.pl

2024.05.11 | Chrobry Głogów - Resovia Rzeszów 1:1 (1:0)

36' Bartlewicz - 66' Eizenchart

Chrobry: Węglarz,

Tupaj (75' Kuzdra), Zarówny, Bougaidis , Malczuk, Hanc, Machaj (71' Ozimek), Mucha (88' Bogusz), Lewkot, Bartlewicz (46' Biel), Lebedyński (88' Wojciechowski)
Resovia: 
Pindroch, Tomal (84' Mikrut), Bondarenko, Buchał , Mikulec , Ibe-Torti, Wasiluk (46' Kanach), Ciepiela (84' Adamski), Łyszczarz, Eizenchart (75' Mazek), Górski
Sędzia: Urban (Warszawa), Widzów: 974

Tylko punkt z dalekiego Głogowa przywieźli piłkarze trenera Ulatowskiego i na finiszu ligowych rozgrywek ich sytuacja w tabeli stała się katastrofalna. Przed walczącymi o status pierwszoligowców piłkarzami dwa niezwykle trudne mecze, w których nawet zwycięstwa mogą nie zagwarantować bytu w Fortuna I Lidze.
Od pierwszego gwizdka miejscowi zapraszali rzeszowski zespół na własną połowę. Ustawili się nisko i starali się korzystać z błędów, niecelnych podań i strat rywala. Tych po stronie Resovii w pierwszej połowie było sporo. Rzeszowianie grali dosyć nerwowo, bo stawka meczu była ogromna. Atak pozycyjny "Pasiakom" sprawiał sporo kłopotów, ale to Resovia sprawiała wrażenie zespołu lepszego. W 11 minucie Maciej Górski trafił do siatki, ale arbiter odgwizdał pozycję spaloną.
Z czasem spotkanie wyrównało się i defensywa Resovii miała coraz więcej pracy.
W 36 minucie Szymon Bartlewicz ograł Rafała Mikulca w polu karnym i technicznym uderzeniem na dalszy słupek nie dał szans Pindrochowi na interwencję. To była efektowna i skuteczna akcja gospodarzy, która obnażyła wszystkie niedoskonałości w defensywie Resovii.
Po przerwie Resovia wcale nie rzuciła siędo natarcia. Rzeszowianie mieli kłopoty z rozporowadzaniem piłki. Podania Bartłomieja Ciepieli i Adriana Łyszczarza, któe miały uruchamiać osamotnionego Górskiego - były preważnie nieprecyzyjne. Piłkę przejmowali gospodarze, którzy mieli ochotę na kolejne trafienia.
W 66 minucie resoviacy wrócili jednak do gry. Futbolówkę przejął Kelechukwu Ibe-Torti, który z z okolic linii końcowej wycofał ją do Eizencharta. Skrzydłowy Resovii precyzyjnym uderzeniem obok słupka, doprowadził do wyrównania i zachęcił kolegów do odważniejszej gry.
Resovia rzuciła się do natarcia, ale miała też sporo szczęścia, bo miejscowi po odbiorze piłki prowadzili zabójcze kontrataki. Dwie takie akcje mogły skończyć się golem. Za pierwszym razem piłka wylądowała na poprzeczce rzeszowskiej bramki, a później futbolówkę z pustej bramki wybijał Jerzy Tomal.
W końcówce przycisnęła Resovia i mecz nabrał rumieńców. Wynik spotkania mógł zmienić jeszcze Kamil Mazek, ale jego uderzenie w ostatnich sekundach spotkania było bardzo niecelne.
Po ostatnim gwizdku rzeszowianie długo nie podnosili się z murawy, bo niezwykle ważne punkty po raz kolejny uciekły im sprzed nosa.

resoviacy.pl

2024.05.04 | Resovia Rzeszów - Miedź Legnica 1:1 (0:0)

86' (k) Wasiluk - 65' Mansfeld

Resovia: Pindroch, Tomal (67' Mikrut), Bondarenko, Buchał, Mikulec, Ibe-Torti, Wasiluk, Urynowicz (39' Ciepiela), Eizenchart, Łyszczarz (67' Mazek),  Górski
Miedź: Mądrzyk, Hoogenhout, (79' Lehaire), Mijušković, Niewulis , Carolina, Kostka, Aguado (46' Drygas, 79' Pierzak), Kaczmarski, Drzazga (75' Michalik), Antonik , Bogacz (55' Mansfeld)
Sędzia: Wajda (Żywiec), Widzów: 932

W meczu 31. kolejki Fortuna 1 Ligi podopieczni trenera Ulatowskiego zremisowali z Miedzią Legnica 1:1. To było ważne spotkanie, bo rzeszowianie już jakiś czas temu wyczerpali limit błędów i każda strata punktów może zadecydować o spadku Resovii do niższej ligi.
Mecz jednak nie był porywającym widowiskiem i przypominał raczej spotkania z tych o przysłowiową pietruszkę. "Czy w klubie przy ul. Wyspiańskiego pogodzono się już z widmem spadku?" - zadawali sobie to pytanie kibice opalający się w słońcu na trybunie stadionu miejskiego.
Gospodarze przejawiali większą chęć do gry, ale to Miedź stwarzała sobie groźniejsze sytuacje podbramkowe. Jeszcze przed przerwą futbolówka dwukrotnie lądowała w siatce rzeszowskiej bramki, ale za każdym razem arbiter wskazywał pozycję spaloną. W szeregach Miedzi sporo do powiedzenia w bocznych rejonach boiska miał znany z występów w Resovii - Kamil Antonik. Działacze rzeszowskiego klubu widząc poczynania byłego zawodnika "Pasiaków" mogli tylko żałować, że z taką łatwością zrezygnowali z jego usług  przed sezonem ligowym. To ze strony tego zawodnika można było się spodziewać sporego zagrożenia pod bramką gospodarzy.
Po przerwie na bramkę Mądrzyka uderzał Rafał Mikulec, ale jego strzał po ziemi nie mógł zaskoczyć golkipera gości. Rzeszowianie strali się angażować osamotnionego w przodzie Macieja Góreskiego, ale z upływem minut napastnik Resovii zaczynał odczuwać trudy meczu. W 59 minucie piłka zagrana za plecy rzeszowskich obrońców trafiła do Antonika, który technicznym uderzeniem ostemplował słupek rzeszowskiej bramki. Kilka minut późńiej ten sam zawodnik był inicjatorem akcji bramkowej. Urwał się rzeszowskim opiekunom na lewej stronie boiska i dograł piłkęwzdłuż linii bramkowej. Tam jeden z piłkarzy miedzi trafił futbolówką w poprzeczkę, a dobitka Marcela Mansfelda była już jednak skuteczna.
W 86 minucie rzeszowianie zdołali wyrównać na 1:1. Futbolówka zagrana w pole karne trafiłą do Macieja Górskiego. Napastnik Resovii  wziął na plecy Macieja Newulisa i strał się odwrócić z piłką, aby oddać strzał do bramki. Powstrzymywany za koszulkę przez rywala upadł na murawę i posłał piłkę obok słupka. Arbiter odgwizdałrzut karny, a po analizie VAR ukarał winowajcę czerwonym kartonikiem. "Jedenastkę" na bramkę zamienił pewnym uderzeniem Bartłomiej Wasiluk.
Do zakończenia spotkania zostało kilka minut, a grający w przewadze resoviacy poczuli, że mają szansę jeszcze coś ugrac w tym spotkaniu. Ruszyli do natarcia i sporo strzelali na bramkę Mądrzyka, ale ich akcje były zbyt chaotyczne, aby dały "Pasiakom" upragnione zwycięstwo.

resoviacy.pl

2024.04.28 | Arka Gdynia - Resovia Rzeszów 3:2 (2:1)

34' Czubak, 36' 56' Skóra - 27' 68' Górski

Arka: Lenarcik, Stolc, Marcjanik, Azaćkyj, Gojny, Skóra (80' Navarro), Sidibe , Borecki (80' Szymański), Lipkowski (80' Staniszewski), Kobacki (90' Prendekiewicz), Czubak
Resovia:
Pindroch, Tomal (65' Bąk ), Bondarenko, Buchał, Mikulec , Ibe-Torti (65' Mazek), Wasiluk (85' G. Jaroch), Urynowicz (65' Kanach), Łyszczarz, Eizenchart, Górski
Sędzia:
Rasmus (Toruń), Widzów: 8897

Piłkarze Resovii wrócili z Gdyni bez punktów, ale postraszyli miejscową Arkę i do ostatniego gwizdka można było liczyć, że mają szansę doprowadzić do remisu. Rzeszowianie powinni wycisnąć więcej z tego spotkania, bo ich sytuacja w tabeli jest bardzo skomplikowana.
W spotkaniu z Arką dublet ustrzelił Maciej Górski, który pracował za dwóch. Miejscowi jednak potrafili wyjść z kryzysu jeszcze przed przerwą, bo w przodzie to raczej oni mieli czym postraszyć rywali.
"Chcieliśmy wygrywać wszystko na bokach" - podkreślał na konferencji prasowej Wojciech Łobodziński, trener Arki Gdynia. To właśnie z bocznych rejonów boiska rzeszowianie mogli spodziewaćsięnajwiększego zagrożenia i boczni obrońcy Resovii (Mikulec, Tomal) musieli sporo się naprcować, aby powstrzymywać Kobackiego i Czubaka.
Początek spotkania należał do gospodarzy, ale to Resovia pierwsza trafiła do siatki. W 34 minucie Jerzy Tomal posłał piłkę z prawej strony boiska, a w polu karnym uderzał przecyzyjnie piłkę głową Maciej Górski. Gospodarze mieli problemy kadrowe, bo z różnych przyczyn w meczu nie mogło wystąpić pięciu zawodników. Resovia wykorzystując sytuację, chciała opanować środek boiska, ale to Arka dłużej utrzymywała się przy piłce.
"Biało-czerwoni" długo nie cieszyli się z prowadzenia. W 34 minucie Karol Czubak doprowadził do wyrównania po błędzie Buchała. Środkowy obrońca wyprowadzał piłkę z własnej połowy i niefrasobliwym podaniem starał się zagrać do Górskiego. Napastnik Resovii przegrał pojedynek ze środkowym obrońcą i po chwili futbolówka wróciła do Czubaka, który urwał się Bondarence i Buchałowi. Snajperowi tej klasy wystarczyło troche miejsca i czasu, aby precyzyjnie obok słupka, po ziemi - skierować piłkę do siatki. Arka wyczuła swój moment i 120 sekund później ponownie bito na alarm w polu karnym Resovii. Seria nieudanych interwencji rzeszowskiej defensywy zakończyła się strzałem Kobackiego, dobitką Skóry i goście objęli prowadzenie.
Po przerwie gospodarze starali się podwyższyć rezultat. Częście j utrzymywali się przy piłce i to rzeszowianie sporo musieli się nabiegać, aby nie pozwolić "Arkowcom" na kolejne trafienia. W 56 minucie Sidibe wycofał piłkę do Skóry, a ten precyzyjnym strzałem z 15 metrów zmusił Pindrocha po raz kolejny do kapitulacji. 
Wydawało się, że Arka kontroluje przebieg spotkania, a tymczasem w 68 minucie ponownie pokazał się Maciej Górski. Piłka dośrodkowana z rzutu rożnego trafiła na głowę Bąka. Uderzenie młodziezowaca Resovii odbił jakimś cudem Lenarcik, ale dobitka Górskiego była już skuteczna. Po tym trafieniu do głosu doszli rzeszowianie i sporo działo się w polu karnym gospodarzy. Resoviacy ambitnie dążyli do remisu i w doliczonym czasie gry w pod bramką Lenarcika pojawił się nawet Pindroch. W zamieszaniu podbramkowym trzy grosze do wyniuku starali się jeszcze dołoyć Gracjan Jaroch i Rafał Mikulec, ale ich próby strzału były nieudane i mecz zakończył się zwycięstwem gospodarzy. Miejscowi odetchnęli z ulgą, a rzeszowianie bezcennych punktów szukać muszą w kolejnych spotkaniach.

resoviacy.pl

2024.04.23 | Resovia Rzeszów - Wisła Kraków 1:1 (0:0)

90' Górski - 90' Rodado

Resovia: Pindroch, Tomal , Bondarenko, Buchał, Mikulec, Ibe-Torti, Wasiluk (46' Kanach), Urynowicz, Łyszczarz (78' Ciepiela ), Eizenchart (66' G. Jaroch), Górski
Wisła:
Ratón, B. Jaroch,  Łasicki, Colley, Juncá (67' Krzyżanowski), Villar (46' Baena), Duda, Carbó (81' Sapała), Alfaro (74' Żyro ), Bregu (46' Gogół), Rodado
Sędzia:
Stefański (Bydgoszcz), Widzów: 2126

Krakowskim targiem doszły do porozumienia w 90 minucie spotkania obydwa zespoły ubarwiając strzałami do siatki ubogie w sytuacje bramkowe spotkanie. 
Oczywiście faworytem meczu była Wisła, która ma w tej lidze jeszcze sporo do ugrania, ale resoviacy zagrali z ogromną determinacją i pomimo bolesnej straty bramki w ostatniej minucie meczu, potrafili wyjść z opresji.
W pierwszej połowie spotkania goście starali się dyktować warunki gry, zmusić Resovię do defensywy i atakiem pozycyjnym rozmontować defnesywę "Pasiaków". Celu nie udało im się osiągnąć, bo Resovia grała uważnie, nie popełniała błędów i odgryzała się akcjami, po których mogła sobie wiele obiecać.
Nie było zaskoczeniem, że głównie za sprawą Ibe-Tortiego rzeszowianie mieli sporo do powiedzenia w tym meczu. Wszędobylski skrzydłowy Resovii długo utrzymywał się przy piłce, próbował ogrywać defensorów Wisły i kreował grę gospodarzy.
Przyjezdni grali szybko i  podaniami bez przyjęcia chcieli sobie torować drogę do bramki Pindrocha. Z czasem zaczęli grać chaotycznie, a ich strzały były blokowane przez głęboko cofniętą defensywę rywali.
Po przerwie gra Wisły nabrałą rumieńców za sprawą Angela Baeny. 23-letni pomocnik Wisły dosyć łatwo ogrywał rzeszowskich zawodnikó, ale w decydujących momentach nie miał wsparcia w kolegach z zespołu.
Na bramkę Branislava Pindrocha uderzali Rodado i Colley, ale golkiper Resovii radził sobie dosyć pewnie ze strzałami Wiślaków.
W 86 minucie Rodado uderzeniem z bliskiej odległości mógł dać prowadzenie gościom, ale Pindroch po raz kolejny wykazał się bramkarskim instynktem i jakimś cudem odbił piłkę. Po chwili strzałem z dystansu na bramkę Ratoóna odpowiedział Bartłomiej Ciepiela.
Końcowe fragmenty meczu były najciekawszym okresem gry obydwu zaspołów.
W doliczonym czasie gry dośrodkowanie Patryka Gogóła w pole karne na drugi słupek trafiło na głowę niepilnowanego Angela Rodado i napastnik Wisły znalazł lukę między słupkiem, a bramkarzem, aby umieścić piłkę w siatce. Radość w krakowskim zespole była ogromna, ale 120 sekund później euforia zapanowała w obozie Resovii. Wydawało się, że Wisła wywiezie komplet punktów, a gospodarze w ostatniej akcji meczu zdobyli się na ogromny wysiłek i przeprowadzili akcję bramkową. Kelechukwu Ibe-Torti zdołał po ziemi dograć piłkę w pole karne, a na 4 metrze od linii bramkowej Maciej Górski wziął na plecy Colleya i po ziemi wbił piłkę do siatki.

resoviacy.pl

2024.04.20 | GKS Tychy - Resovia Rzeszów 1:3 (1:1)

35' (k) Żytek - 13' Eizenchart, 56' (k) Wasiluk, 87' Łyszczarz

GKS Tychy: Kikolski, Machowski,  Tecław, Nedić, Dijaković,  Blachewicz (32' Budnicki ), Ertlthaler (74' Stangret), Wojtuszek (61' Szpakowski),  Żytek (74' Kurtaran),  Radecki (61' Śpiączka), Rumin
Resovia:
Pindroch , Tomal (90' Mikrut), Buchał, Bondarenko, Eizenchart (78' Lempereur ), Mikulec , Wasiluk, Łyszczarz , Urynowicz, Ibe-Torti, Górski (90' Zastavnyj)
Sędzia: Krasny (Kraków), Widzów: 3470

Poobijani, wykartkowani, ale z punktami... wracają z Tychów piłkarze trenera Ulatowskiego. "Biało-czerwoni" zagrali dobre spotkanie i sprawili niespodziankę, bo faworytem w tym starciu nie byli. Rzeszowianie grali konsekwentnie w defensywie i potrafili wyprowadzać skuteczne akcje. Tak było już w 13 minucie. Po dokładnym podaniu Adriana Łyszczarza, profesorską podcinką wykazał się Bartłomiej Eizenchart, który był autorem pierwszego gola w tym spotkaniu. Miejscowi nie tracili jednak rezonu i po straconej bramce zabrali się do roboty.
Pierwszy postraszył Branislava Pindrocha strzałem z rzutu wolnego w 16 minucie Jakub Tecław. W 35 minucie piłkę dośrodkowaną w pole karne starał siępiąstkować Branislav Pindroch i w dosyć łatwej sytuacji staranował Mateusza Radeckiego. Arbiter wskazał "na wapno", a rzut karny na bramkę zamienił Wiktor Żytek.
Wydawać się mogło, że tyszanie wrócili na właściwe tory i jeszcze przed przerwą stworzyli sobie dwie świetne okazje do wyjścia na prowadzenie. Jednak marnowali okazje bramkowe, a do siatki w doliczonym czasie pierwszej połowy trafił Maciej Górski. Napastnik Resovii dostał prostopadłe podanie za plecy obrońców i strzałem po ziemi pokonał Kikolskiego. Nie cieszył się jednak z trafienia, bo arbiter odgwizdał pozycję spaloną.
Na początku drugiej połowy resoviacy stworzyli sobie kolejne okazje bramkowe. Na bramkę gospodarzy uderzał w 51 minucie Urynowicz, a kilka minut później w polu karnym miejscowych faulowany był Łyszczarz. "Jedenastkę" na bramkę zamienił precyzyjnym strzałem po ziemi Bartłomiej Wasiluk i Resovia ponownie wyszła na prowadzenie.
Miejscowi atakowali większą liczbą zawodników i groźnie byli przy stałych fragmentach gry. Rzeszowianie radzili sobie jednak w defensywie, a w kluczowych momentach pewnymi interwencjami wykazywał się również golkiper "Pasiaków".
W 87 minucie spotkania rzeszowianie zdobyli kolejnego gola. Na strzał z rzutu wolnego zdecydował się Adrian Łyszczarz i futbolówka po odbiciu od jednego ze stojących w murze  piłkarzy, wpadła Kikolskiemu za kołnierz.
Spotkanie zaostrzyło się i pomoc medyczna miała sporo pracy. Ucierpieli m.in. Urynowicz, Pindroch i Tomal.
W doliczonym czasie gry z boiska wyleciał ukarany czerwoną kartką Dylan Lempereur, który przed linią pola karnego nieprawidłowo powstrzymyał Śpiączkę. Piłka uderzona ze stałego fragmentu gry wylądowała na słupku i arbiter zaończył spotkanie.

resoviacy.pl

2024.04.12 | Resovia Rzeszów - Stal Rzeszów 0:2 (0:1)

23' Prokić, 52' Warczak

Resovia: Gliwa, Mikulec, Osyra (24' Eizenchart), Buchał, Adamski (73' Górski), Łyszczarz, Wasiluk , Bąk (61' Tomal), Ciepiela (61' Urynowicz), Ibe-Torti, Muratović
Stal:
Wrąbel, Warczak, Kościelny, Oleksy, Šimčak, Łyczko (67' Kłos), Łysiak (67' Danielewicz), Thill, Bukowski, Prokić (86' Salamon), Diaz (73' Hrosu)
G. Jaroch (rezerwowy Resovii)
Sędzia: Lewandowski (Zabrze), Widzów: 6533

Kolejne spotkanie przegrali piłkarze Resovii, których sytuacja w ligowej tabeli staje się bardzo skomplikowana. "Biało-czerwoni" nie tylko stracili ważne punkty, ale również doznali klęski w derbach Rzeszowa - spotkaniu istotnym dla rzeszowskiej społeczności.  Szybkość gry i skuteczność była po stronie gości. Piłkarze trenera Ulatowskiego walczyli ambitnie, ale ich gra była czytelna i obfitowała w błędy w defensywie. Dwa zadecydowały, że murawę z podniesionymi głowami opuszczali stalowcy.
Już w pierwszym kwadransie spotkania na bramkę Resovii uderzał Sebastien Thill, ale na szczęście dla "Pasiaków" w dogodnej sytuacji posłał piłkę nad poprzeczką. Od początku spotkania sporo działo się w polu karnym gospodarzy i Gliwa dwoił się i troił, aby poukładać swoich kolegów w defensywie.
W 23 minucie goście cieszyli się z pierwszego trafienia. Dośrodkowanie Thilla z lewej strony boiska trafiło na głowę Prokića i uderzona w kierunku bramki piłka, po rękach Gliwy wpadła do siatki. Dobijać starał się jeszcze Łyczko, ale przy ślamazarnej reakcji defensorów nie musiał futbolówki dotykać.
W 28 minucie ponownie na bramkę Resovii uderzał PRokić, ale tym razem jego strzał z dystansu nie sprawił kłopotów golkiperowi Resovii.
"Biało-czerwoni" starali się przedrzećpod bramkę gości szczególnie lewą stroną boiska za sprawą Ibe-Tortiego. Czarnoskórego piłkarza Resovii strał się wspierać Adrian Łyszczarz, któy był tego dnia motorem napędowym ofensywnych akcji Resovii. W 30 minucie uderzał z dystansu na bramkę Wrąbla, ale bez efektu.
Od 52 minuty Stal prowadziła już 0:2. Zmuszona do głębokiej defenywy Resovia zasypana została dośrodkowaniami w pole karne. Po jednej z wrzutek Adamski trafił piłką w Gliwę i skuteczną dobitką popisał się Warczak.
Po godzinie gry mecz się zdecydowanie zaostrzył. Indywidualne akcje Łyszczarza, Ibe-Tortiego i Mikulca nie przynosiły zamierzonego efektu, a odcięty od podań Muratović niewiele uczestniczył w grze.
W 89 minucie resoviacy byli bliscy bramki kontaktowej, bo piłka dośrodkowana przez Eizencharta opadła na poprzeczce. Dwie minuty późńiej groźnie na bramkę Wrąbla uderzał głową Ibe-Torti i wydawało się, że Resovia w końcówce zdobędzie oczekiwaną bramkę. Stalowcy wybijali jednak skutecznie z rytmu gospodarzy i mecz zakończył się ich dwubramkowym zwycięstwem.

resoviacy.pl

2024.04.08 | Polonia Warszawa - Resovia Rzeszów 1:0 (0:0)

80' Biedrzycki

Polonia: Lemanowicz, Zawistowski (46' Biedrzycki), Majsterek, Grudniewski (73' Kowalski-Haberek ), Pleśnierowicz , Fadecki, Auzmendi (66' Kluska), Koton, Piątek , Michalski (60' Bajdur), Kobusiński
Resovia: Gliwa, Mikulec, Bąk, Adamski, Buchał (88' Ciepiela
), Eizenchart (70' Lempereur), Łyszczarz, Kanach (88' Mikrut), Urynowicz, Ibe-Torti (60' Mazek), Muratović (60' Górski)
Sędzia: Pskit (Łódź), Widzów: 2345

Rzeszowianie przegrali arcyważny pojedynek w stolicy i ponownie trafili do strefy spadkowej. "Biało-czerwoni" balansują na krawędzi nad przepaścią, a biorąc pod uwagę ich obecną formę i terminarz kolejnych spotkań, trudno szukać powodów do optymizmu. W Warszawie  spotkały się zespoły, które jakością gry ustępują rywalom pierwszoligowych rozgrywek. Punkty dopisały "czarne koszule", które w 80 minucie spotkania przeprowadziły książkowy kontratak po nieudanym rzucie rożnym Resovii.
Do przerwy kibice oglądali dosyć wyrównane spotkanie. W zespole Resovii szczególnie aktywny był Ibe-Torti, który we współpracy z Łyszczarzem próbowali poluzować szyki obronne Polonii. Gospodarze jednak czuli się pewnie na własnych śmieciach. Wygrywali większość pojedynków główkowych i to oni pierwsi mieli okazje bramkowe. Na szczęście dla "Pasiaków" strzał Michalskiego okazał się niecelny. Po chwili na bramkę Gliwy (również niecelnie) uderzał Fadecki.
Rzeszowianie odpowiedzieli dosyć ślamazarnymi uderzeniami Muratovića i Ibe-Tortiego. W 41 miuncie Rafał Mikulec uruchomił Adriana Łyszczarza, a ten soczystym uderzeniem ostemplował lewy słupek bramki. W doliczonym czasie gry przed przerwą ponownie Łyszczarz próbował poknać Lemanowicza strzałem z dystansu. Tym razem przymierzył z rzutu wolnego i golkiper jakimś cudem wypiastkował piłke na rzut rożny.
Gra "Pasiaków" przed przerwą była obiecująca, ale w drugiej połowie to Polonia zyskała przewagę. Głęboka defensywa Resovii sprawiła, że Gliwa musiał mocno się napracować, aby zachować czyste konto.
W 80 minucie rzeszowianie wykonywali rzut rożny i gospodarze wyszli z kontratakiem. Na bramkę Gliwy ruszyło z piłką czterech graczy Poloni, a za nimi resoviacy. Niestety Ani Dylan Lempereur, ani Radek Kanach nie zdołali powstrzymać pędzących rywali i dośrodkowanie z prawej strony boiska trafiło idealnie na nogę zamykającego akcję Biedrzyckiego.
"Biało-czerwoni" mieli 10 minut czasu, aby ratować skórę i ruszyli zdecydowaniej do natarcia. W pole karne Lemanoiwcza posyłali piłkę Ciepiela i Lempereur, ale Polonia dowiozła zwycięstwo do ostatniego gwizdka.

resoviacy.pl

2024.03.30 | Resovia Rzeszów  Górnik Łęczna 2:3 (0:3)

67' Łyszczarz, 72' Kanach - 1' Roginić, 11' (sam.) Tomal, 43' Łukasiak

Resovia: Gliwa, Zastavnyj (46' Mazek), Tomal (46' Bąk), Adamski, Osyra (87' Ciepiela), Eizenchart, Łyszczarz, Wasiluk (46' Ibe-Torti), Kanach , Urynowicz (68' Górski) Muratović
Górnik: Gostomski, Bednarczyk , Cisse, Klemenz, Durmus (90' Rojek), Młyński (73' Dziwniel), Deja, Łukasiak (74' Zbozień), Żyra (74' Fazlagić), Gąska (74' Starzyński) Roginić

Sędzia: Rzucidło (Warszawa), Widzów: 1470

Świąteczne nastroje popsuli swoim sympatykom piłkarze Resovii, którzy w fatalnym stylu przegrali pierwszoligowy mecz z Górnkiem Łęczna. "Biało-czerwoni" do przerwy stracili trzy bramki i na stadionie miejskim w Rzeszowie zanosiło się na prawdziwy pogrom.
Scenariusz spotkania zmienił się jednak po czerwonej kartce dla Jakuba Bednarczyka w 66 minucie. Grający w przewadze rzeszowianie obudzili się z letargu i dwukrotnie zmusili Gostomskiego do kapitulacji. Na więcej nie było już jednak ani sił, ani czasu, ani umiejętności.
Gospodarze bramkę na własne życzenie stracili już w 45 sekundzie sporkania. Tomal wycofał piłkę do Adamskiego, ten zwlekał z rozegraniem i futbolówkę wyłuskał Roginić. Indywidualna akcja 28-letniego napastnika gości zakończyła się technicznym strzałem do siatki i było to preludium do marszu gości po zwycięstwo.
Resovia popełniała koszmarne błędy i w 8 minucie mogło być 0:2, ale pomylił się Mateusz Młyński.
Jednak 3 już minuty później Michał Gliwa skapitulował po raz kolejny. Damian Gąska dośrodkował piłkę w pole brammkowe z rzutu rożnego, a tam z piłką minął się Adamski i Gliwa. Ostatcznie futbolówka trafiła w zaskoczonego Tomala i wpadła do siatki.
Rozpędzony Górnik nie zamierzał się ograniczać do defensywy i w pierwszej połowie ośmieszał defensywę Resovii kolejnymi sytuacjami bramkowymi. W 17 minucie piłka po strzale głową Lukasa Klemenza wylądowała na poprzeczce.
Jeszcze przed przerwą koronkową akcję gości trafieniem na 0:3 wykończył przy biernej postawie rzeszowskich defensorów Kacper Łukasiak i schodzących do szatni piłkarzy Resovii żegnały gwizdy rozczarowanej publiczności.
Na drugą połowę gopodarze wyszli z trzema zmianami w składzie. Wprowadzenie na boisko Mazka oraz Ibe-Tortiego dało nieco jakości w grze ofensywnej rzeszowskiego zespołu, ale goście nadal kontrolowali przebieg meczu.
Sytuacja zmiieniła się po akcji Ibe-Tortiego w 66 minucie spotkania. Pomocnik Resovii szarżował z piłką na bramkę Gostomskiego i taktycznym faulem nieprzepisowo powstrzymany został przez Bednarczyka. Winowajca ukarany został czerwoną kartką, a rzut wolny efektowną bramką w okienko wykończył Adrian Łyszczarz. Pięć minut później grająca w przewadze Resovia zdobyła bramkę kontaktową. Ibe-Torti obsłużył kapitalnym podaniem Radosława Kanacha, a ten precyzyjnym strzałem z dystansu umieścił piłkę w siatce tuż przy słupku.
Rzeszowianie wrócili do gry, ale i goście w końcowych momentach spotkania mogli zmienić jeszcze rezultat spotkania. Wynik meczu jednak nie uległ zmianie, a dwie bramki zdobyte przez piłkarzy trenera Ulatowskiego nie zmyły plamy z pierwszej połowy.

resoviacy.pl

2024.03.16 | Bruk-Bet Termalica Nieciecza - Resovia Rzeszów 1:4 (1:0)

42' Zawijśkyj - 56' (k) Muratović, 61' Wasiluk, 65' Łyszczarz, 90' Mikulec

Nieciecza: Loska, Zawijśkyj, Biedrzycki , Spendlhofer, Hilbrycht (73' Jakubik), Jędrasik (46' Kasperkiewicz), Ambrosiewicz , Nowakowski (63' Dombrowśkyj), Radwański, Karasek (79' Trubeha), Wróbel (62' Branecki)
Resovia:
 Gliwa, Mikulec , Tomal, Adamski, Osyra, Lempereur (46' Eizenchart), Łyszczarz (86' Mikrut), Wasiluk, Kanach (46' Urynowicz), Ciepiela (46' Mazek), Muratović (76' Ibe-Torti)
Sędzia: Małyszek (Lublin), Widzów: 1796

Piłkarze trenera Ulatowskiego przywieźli z Niecieczy komplet niezwykle ważnych punktów. O zwycięstwie "Biało-czerwonych" zadecydowała druga połowa spotkania, bo dopierow po przerwie rzeszowianie zabrali się do roboty.
To fikuśne spotkanie miało bardzo nietypowy przebieg, bo od 14 minuty goście grali z przewagą dwóch zawodników. Początkowo resoviacy nie bardzo wiedzieli co z tą komfortową dla siebie sytuacją zrobić i sami dali sobie wbić bramkę. Po zmianie stron potrafili jednak odwrócić losy spotkania.
Mecz źle zaczął się dla gospodarzy. Już w 6 minucie Wiktor Biedrzycki faulował wychodzącego na czysta pozycję Bartłomieja Ciepielęi arbiter pokazał winowajcy żółty kartonik. Sędzia Jacek Małyszek po chwili skierował się do monitora VAR i po obejrzeniu powtórki ukarał 26-letniego defenora czerwoną kartką.
Wkrótce okazało się, że to nie koniec kłopotów gospodarzy. W 15 miucie Damian Hilbrycht faulował Rafała Mikulca i ukarany został żółtą kartką. Poirytowani takim obrotem sprawy miejscowi głośno wyrażali swoje niezadowolenie i czerwień ujrzał komentujący pracę arbitra Maciej Ambrosiewicz.
Grający w sporej przewadze liczebnej resoviacy zaczęli być stroną dominującą i stwarzali sobie sytuacje strzeleckie. Ich gra pozostawiała jednak sporo do życzenia, bo mnożyły się nidokładne podania i niecelne dośrodkowania. W 20 minucie groźny strzał na bramkę oddwał Bartłomiej Wasiluk, a 20 minut później strzałem z dystansu próbował zaskoczyć golkipera Bartłomiej Ciepiela.
Dosyć niespodziewanie w 42 minucie miejscowi przeprowadzili szybki kontratak, po którym wyszli na prowadzenie. Kacoer Karasek lewą stronąboiska zdołał urwać się Radkowi Kanachowi i dośrodkowanie w pole bramkowe zamknął wślizgiem Taras Zawijśkyj. Miejscowi na przerwę schodzili z jednobramkowym prowadzniem i wiadomo było, że w szatni "Pasiaków" nie będzie spokojnych rozmów.
Po przerwie resoviacy próbowali atakowąc, ale nadal ich gra była niedokładna. Jednak nieco jakości w akcjach ofensywnych dodali swoim kolegom zmiennicy. Na murawie pojawili się: Eizenchart, Urynowicz i Mazek. To za sprawą tego ostatniego rzeszowianie mogli wejśłaściwe tory.
Pomocnik Resovii w 56 minucie uderzał na bramkę i futbolówka trafiła w rękę Arkadiusza Kaperkiewicza. Arbiter podyktował :jedenastkę" dla Resovii, a skutecznym strzelcem rzutu karnego był Edvin Muratović. Po wyrównaniu rzeszowianom grało się już lepiej.
W 61 minucie Bartłomiej Eizenchart dograł na 11 metr piłkę do Bartłomieja Wasiluka, a ten strzałem z pierwszej piłki dał "Pasiakom" prowadzenie. Już 4 minuty później Eizenchart ponownie dogrywał piłkę w pole karne i tym razem do górnej piłki wyskoczył Adrian Łyszczarz. Pomocnik Resovii uderzył piłkę głową i pomimo strań bramkarza Bruk-Betu, futbolówka wyladowała w okienku bramki.
Gospodarze po godzienie gry zupełnie opadli z sił, a rzeszowanie złapali wiatr w żagle i korzystali z porozbijanej defensywy miejscowych. Na bramkę Loski strzelali w końcowych fragmentach spotkania Muratović, Urynowicz i Ibe-Torti, ale golkiper gospodarzy nie dawał się zaskoczyć.
W 90 minucie spotkania resoviacy zdołali przeprowadzić jeszcze jedną akcję bramkową. Ibe-Troti zagrał po ziemi piłkę za plecy obrońców, a Rafał Mikulec wślizgiem skierował ją do siatki. Resoviacy zgarnęli komplet punktów na trudnym terenie, ale ze swojej niefrasobliwej gry powinni wyciągnąć wnioski.

resoviacy.pl

2024.03.10 | Resovia Rzeszów - GKS Katowice 0:2 (0:0)

50' Bergier, 76' Kozubal

Resovia: Pindroch, Mikulec (90' Zastawnyj), Tomal , Adamski, Osyra, Lempereur, Łyszczarz (90' Bąk), Urynowicz, Kanach (68' G. Jaroch), Ciepiela (84' Mikrut), Muratović
GKS: Kudła, Wasielewski, Kuusk, Jędrych, Komor, Rogala, Błąd (80' Alemán), Kozubal (90' Baranowicz), Repka, Marzec (60' Shibata), Bergier (90' Pietrzyk)
Sędzia: Urban (Warszawa), Widzów: 1767

Pierwsza połowa spotkania dawała rzeszowskim kibicom nadzieję, że ich zespół jest w stanie rywalizować z ekipą ze środka tabeli, ale po przerwie przyjezdni sprowadzili gospodarzy na ziemię.
Rzeszowianie jeszcze nie wylizali się z ran po ciężkiej porażce nad morzem, a w kolejnym meczu ponownie nie mieli argumentów do pokonania rywali.
Kontuzje, krótka ławka i braki kadrowe to przypadłości "Pasiaków" za które mogą zapłacić spadkiem do niższej ligi.
Rzeszowianie początkowowo grali odważnie i już w 7 minucie na bramkę Kudły uderzał Dylan Lempereur, a po chwili poprawiał Bartłomiej Kanach. W kolejnych minutach defensywa gości stanowiła jednak solidną zaporę i ofensywne akcje "Pasiaków" traciły impet. Dośrodkowania nie były już tak precyzyjne, a strzały w większości były blokowane przez katowickich obrońców.
Na szpicy dwoił się i troił aktywny Edvin Muratović, którego starał się wspierać Adrian Łyszczarz, ale jakiejś szczególnej okazji strzeleckiej sobie nie stworzyli.
Druga połowa spotkania fatalnie zaczęła siędla gospodarzy. Akcja bramkowa zaczęła się od piłki wrzuconej z autu i dośrodkowania w pole karne. Z futbolówką minął się Branislav Pindroch, a ta po odbiciu od słupka trafiła pod nogi Sebastiana Bergiera. Snajper z Katowic nie marnuje takich okazji i pewnym strzałem do siatki dopisał 10 bramkę w sezonie.
Po godzinie gry widać było, że obydwa zespoły odczuwają trudy tego spotkania. Resoviacy szukali swojej szansy przy rzutach rożnych i starali się strzelać na bramkę gości z dystansu. Uderzali m.in. Łyszczarz i Ciepiela, ale golkiper gości bronił tego dnia bez zarzutu.
W ostatnim kwadransie spotkania "biało-czerwoni" zaryzykowali i zaczęli atakować większą liczbą zawodników. Poobijany Muratović nie stanowił już jednak żadnego zagrożenia dla defensywy gości, a zmiennicy nie dali akcjom gospodarzy dodatkowej jakości. Resoviacy męczyli się w ataku pozycyjnym, a goście czekali na zadanie decydującego ciosu. Okazja ku temu nadarzyła się w 76 minucie. Po szybkim kontrataku rzeszowska defensywa została "rozklepana" i bramkę zamykającą to spotkanie zdobył Antoni Kozubal. Gospodarze mieli niespełna kwadrans, aby zdobyć bramkę kontaktową. Nie mieli jednak już żadnych argumentów, aby zaskoczyć czymkolwiek rywali.

resoviacy.pl

2024.03.04 | Lechia Gdańsk - Resovia Rzeszów 4:0 (4:0)


5' Chłań, 20' 25' Neugebauer, 45' Mena

Lechia: Sarnawśkyj, Bugaj, Chindris (77' Guého) Olsson, Piła, Mena (77' Sezonienko), Żelizko (83' Koperski), Neugebauer (83' D'Arrigo), Kapić, Chłań, Bobček (65' Zjawiński)
Resovia:
Pindroch, Mikulec , Tomal, Adamski, Osyra, Eizenchart (46' Lempereur ), Mazek (46' Ciepiela), Wasiluk (84' G. Jaroch), Kanach (71' Bąk), Urynowicz (46' Łyszczarz), Muratović
Sędzia: Myć (Lublin), Widzów: 6118

Mocne lanie sprawili "Pasiakom" w Gdańsku piłkarze Szymona Grabowskiego. Już do przerwy "biało-zieloni" trafiali do siatki czterokrotnie i bezradna Resovia mogła być tylko tłem dla świetnie dysponowanych gospodarzy.
Rzeszowianie nie zdążyli jeszcze oswoić się z murawą i infrastrukturą gdańskiego stadionu, a miejscowi cieszyli się z pierwszego gola. Już w 5 minuce Khlan pokonał Pindrocha strzalem z bliskiej odległości.
Lechia konstruowała koronkowe akcje, mnożyły się podania z pierwszej piłki i już w 25 minucie zamknęła to spotkanie.
W 20 minucie gdańszczanie zdobyli drugego gola. Z narożnika pola karnego na bramkę Resovii uderzał Neugebauer i zaskoczył golkipera Resovii.
Zagubieni rzeszowscy piłkarze próbowali ratować sytuację, starali się odciągać grę na połowę rywala, ale ich zagrania były czytelne, a indywidualne akcje Mazka lub Mijatovića nie mogły przynieść oczekiwanego efektu. Gra "Pasiaków" była zbyt wolna dla świetnie poukładanych rywali. W 25 minucie ponownie napsuł krwi "Pasiakom" Neugebauer. Piłkarz Lechii niby dośrodkowywał, niby strzelał i ponownie piłka wylądowała w siatce.
W ostatnich sekundach pierwszej połowy rzeszowianie wykonywali rzut rożny i futbolówka po dośrodkowaniu trafiła do Meny. Pomocnik Lechii szybkością przewyższał rywali i tym razem przeprowadził kontratak, którym właściwie zakończył spotkanie. Jego akcja zakończyła się golem na 4:0 i piłkarze mogli zejść do szatni.
Zapowaiadało się na pogrom piłkarzy trenera Ulatowskiego, bo po przerwie rzeszowianie też nie mieli pomysłu na ten mecz. Lechia prowadziła grę i starała się zdobywać kolejne bramki. Skrzydłowi "biało-zielonych" ogrywali rzeszowskich piłkarzy i mieli sporo okazji do pokazania się gdańskiej publiczności.
Kolejne bramki jednak nie padły, a wynik 4:0 może być dla "biało-czerwonych" najniższym wymiarem kary.

resoviacy.pl

2024.02.25 | Resovia Rzeszów - Zagłębie Sosnowiec 1:0 (1:0)

16' Muratović

Resovia: Pindroch, Mikulec, Tomal, Adamski, Osyra, Eizenchachrt (58' Lempereur ), Mazek (67' Łyszczarz), Wasiluk , Kanach (58' Ciepiela), Urynowicz, Muratović (90' G. Jaroch)
Zagłębie:
Szewczenko, Sokół, Rémy, Bykow, Suchoćkyj (78' Matynia), Zielonka (61' Wrzesiński ), Dowhyj (70' Rozwandowicz), Janota, Polarus, Fábry (61' Kirejczyk), Biliński
Sędzia: Iwanowicz (Lublin), Widzów: 1483

"Jeśli nie teraz, to kiedy?" - zadawali sobie pytanie głodni zwycięstw swojego zespołu, kibice Resovii. "Biało-czerwoni" na komplet punktów czekali 72 dni od grudniowego spotkania z opolską Odrą i ewentualna strata punktów w spotkaniu z outsiderem bardzo mogła skomplikować misję utrzymania statusu pierwszoligowca w klubie z ul. Wyspiańskiego. Resoviacy w meczu z Zagłębiem zaprezentowali chimeryczną formę, ale osiągnęli cel.
To był mecz ligowych maruderów, który nie stał na najwyższym pierwszoligowym poziomie, ale dla jednych i drugich najważniejsze było wyszarpać punkty. Obydwa zespoły zaczęły mecz z ogromną determinacją, ale w pierwszych fragmentach więcej z gry mieli piłkarze trenera Ulatowskiego. Resoviacy byli konkretniejsi i już w 16 minucie świętowali zdobycie bramki.
Lewą stroną boiska ograł rywala Kamil Mazek i z linii końcowej dograł piłkę w pole bramkowe. Na pierwszym słupku snajperskim instynktem wykazał się Edvin Muratović, który uprzedził jednego z defensorów i wbił piłkę do siatki. Radość napastnika Resovii była ogromna, a jego bramka jak się później okazało - dała "Pasiakom" zwycięstwo.
Po golu zdobytym przez gospodarzy spotkanie się wyrównało, a przed przerwą mocno zaatakowali przyjezdni. W 42 minucie po nieudanej interwencji Pindrocha piłkę starał się lobem wbić do siatki  Fabry. Wydawać się mogło, że futbolówka wyląduje w pustej bramce, ale Adamski desperacką interwencją zdołał wbić futbolówkę z linii bramkowej.
Po przerwie resoviacy zaczęli piłować gałąź, na której siedzą. Cofnęli się głęboko do defensywy i licząc na kontratak pozwalali rywalom na wiele i zdecydowanie za wiele.
"Biało-czerwoni" grali chaotycznie i łatwo tracili piłkę, ale przyjezdni też nie zachwycali płynną grą.
W 87 minucie doskonałą okazję do wyrównania miał Kamil Biliński, ale minimalnie spudłował. Zagłębie do ostatniego gwizdka starało się ratować rezultat, a w polu karnym Resovii zagościł nawet golkiper Szewczenko.
Goście jednak nie zdołali nic wskórać, bo ich desperackie ataki były przerywane przez rzeszowskich defensorów, którzy starali się uruchamiać kontrataki. Tych było jednak tego dnia jak na lekarstwo i mecz zakończył się jednobramkowym prowadzeniem rzeszowskiego zespołu.

resoviacy.pl

2024.02.17 | Podbeskidzie Bielsko-Biała - Resovia Rzeszów 2:2 (1:0)

7' Etoundi, 73' Sitek - 53' Kanach, 57' Muratović

Podbeskidzie: Procek, Ziółkowski , (90' Willmann), Jodłowiec (74' Senić), Mikołajewski , Martinaga, Banaszewski, Lusiusz (56' Sitek), Małachowski, Siverio, Bida (56' Kisiel), Etoundi
Resovia:
Pindroch, Mikulec, Tomal, Adamski, Buchał, Eizenchart (46' Lemepreur), Mazek (77' Łyszczarz), Wasiluk, Kanach, Urynowicz (46' Ciepiela ), Muratović
Sędzia: Marciniak (Płock), Widzów: 3206

Obydwa zespoły schodziły po ostatnim gwizdku z murawy ze sporym niedosytem, bo w stawce o 6 punktów, jedni i drudzy mogli pokusić się o pełną pulę.
Resoviacy w pojedynku z Podbeskidziem pokazali charakter, ale pokazali też błędy, a więc kibice oglądali kolejny rollercoaster w wykonaniu podopiecznych trenera Ulatowskiego. "Zobaczymy po ostatniej kolejce, ile wart jest ten punkt" - podsumował po meczu golkiper Resovii Branislav Pindroch.
Obydwa zespoł grały tego dnia otwarty, ofensywny futbol, ale i obydwa zespoły popełniały kosztowne błędy. Pierwsi przysnęli w kryciu resoviacy i już w 7 minucie meczu Branislav Pindroch wyjmował piłkę z siatki. Po wrzucie z autu i krótki rozegraniu piłki Maksymilian Banaszewski dograł piłkę w pole karne, a Lionel Abate głową z 7 metra trafił do siatki. Kameruńczyk był tego dnia bardzo akrtywny i w duecie z Marco Siverio był sporym kłopotem dla rzeszowskich defensorów.
W kolejnych fragmentach spotkanie się wyrównało i okazje bramkowe miał Rafał Mikulec, którego strzał zablokowany został przez Mateusza Ziółkowskiego.
Po przerwie z przytupem do natarcia ruszyli gospodarze, którzy dłużej utrzymywali się przy piłce. Wydawać się mogło, że mecz układa sie pom myśli miejscowych zwłaszcza, że swoje trzy grosze do widowiska chciał dołożyć arbiter Marciniak. W 51 minucie arbiter dopatrzył się faulu Kanacha na Abate Etoundi i do "jedenastki" podszedł Marco Siverio Toro. 29-letni napastnik uderzyłmocno w lewą stronębramki, ale idealną interwencją wykazał się Branislav Pindroch, który wybił futbolówkę z linii bramkowej. Ta sytuacja dodała "Pasiakom" wiary i już kilka minut później to w polu karnym gospodarzy bito na alarm. W 53 minucie piłkę z rzutu rożnego dogrywał w pole karne Bartłomiej Ciepiela, a w polu karnym idealną "główką" popisał sięradosław Kanach. Pomocnik Resovii doprowadził do wyrównania, a cztery minuty późńiej prowadzenie "Pasiakom" dał Edvin Muratović. Nowy nabytek rzeszowskiego zespołu niesygnalizowanym strzałem po ziemi zaskoczył Procka i wprawił miejscowych w konsternację.
"Górale" nie zamierzali jednak się poddawać. W 74 minucie po rzucie rożnym do remisu doprowadził niepilnowany Maksymilian Sitek i miejscowi wrócili do gry o komplet punktów. Miejscowi ruszyli do zdecydowanego natarcia, a rzeszowianie odgryzali się kontrami. Motorem napędowym akcji ofensywnych Resovii starał się być Kamil Mazek. 29-letni wychowanek Legii Warszawa w 76 minucie gry miałsporo pretensji do arbitra, bo w polu karnym był faulowany przez rywala, a sędziowski gwizeek nie został użyty. Nie było też analizy VAR, o co resoviacy mieli sporo słusznych pretensji.
W doliczonym czasie gry bohaterem Rzeszowa miał okazje zostaćBartłomiej Wasiluk. Rzeszowianie ruszyli z kontraatakiem i na bramkę Podbeskidzia uderzał Radosław Kanach. Jego strzał został zablokowany przez rywala, a futbolówka trafiła pod nogi Wasiluka. Defensywny pomocnik okazję do wpisania się na listę strzelców miał wyśmienitą. Uderzył z ogromną mocą lewą nogą, ale fanatastyczna interwencja Procka sprawiła, że piłka nie wylądowała w siatce. 

resoviacy.pl

2024.02.10 | Resovia Rzeszów - Wisła Płock 2:2 (1:0)

21' Urynowicz, 86' Wasiluk - 55' Gerbowski, 57' Sekulski

Resovia: Pindroch, Mikulec, Tomal, Adamski, Buchał, Eizenchart (78' Lempereur), Mazek (88' Bąk), Wasiluk, Kanach (78' Ceci), Urynowicz, Muratović
Wisła:
Kamiński, Niepsuj , Haglind-Sangré, Jach, Hiszpański, Thiakane (66' Laskowski), Grič , Szwoch, Kocyła (78' Vallo), Sekulski (90' Westermark), Gerbowski (90' Tomczyk)
Sędzia: Lewandowski (Zabrze), Widzów: 1138

Na brak emocji nie mogli narzekać kibice Resovii, którzy w sobotnie popołudnie oglądali zaległe spotkanie "Pasiaków" z Wisłą Płock.
Sytuacja na murawie i zegarze stadionowym zmieniała się tego dnia jak w kalejdoskopie. Piłkarze trenera Ulatowskiego do czasu prowadzili to spotkanie, aby po przerwie roztrwonić wynik, ale ostatecznie akcję ratunkową wziął w swoje ręce (a właściwie głowę) Bartłomiej Wasiluk, który zapewnił gospodarzom remis.
"Biało-czerwoni" tradycyjnie już wyszli na to spotkanie ze sporymi kłopotami kadrowymi. Brak w zespole graczy trzęsących ofensywą (Ibe-Torti, Górski, Ciepiela, Łyszczarz) mógł spędzać sen z z oczu trenera Ulatowskiego. Szkoleniowiec Resovii nie narzekał jednak, ale przemeblował zespół i zmienił ustawienie na boisku. Gracze, którym dał szansę gry zaczęli to spotkanie z przytupem.
Już w 2 minucie meczu Kamil Mazek postraszył Kamińskiego solidnym uderzeniem piłki w słupek.
Przyjezdni po kwadransie poukładali grę i w kolejnych minutach to oni dłużej utrzymywali się przy piłce. Jednak większego zagrożenia pod bramką Pindrocha nie stwarzali, a tymczasem "biało-czerwoni" przeprowadzili koronkową akcję którą rozbudzili senną publiczność stadionu miejskiego. Piłka dograna po ziemi przez Bartłomieja Eizencharta trafiła idealnie na stopę biegnącego w polu karnym Marcina Urynowicza, a ten bez przyjęcia - wycelował do siatki.
Radość "Pasiaków" po zdobytej bramce była ogromna, a gol sprawił, że gospodarze czuli się dużo pewniej na murawie stadionu miejskiego, z którą nie widzieli się od grudnia. W 38 minucie mogło być 2:0, ale tym razem Urynowicz nieznacznie się pomylił.
Po przerwie rzeszowianie szybko "sknocili" sprawę. W 55 minucie piłkę po wrzucie z autu "Pasiaków" przejęli piłkarze trenera Żurawia i Fryderyk Gerbowski strzałem głową doprowadził do wyrównania.
Nie minęło 120 sekund, a goście po raz drugi zmusili Pindrocha do kapitulacji. Tym razem piłkę do siatki strzałem z pola karnego skierował Łukasz Sekulski. Goście poczuli moc, a w obozie "biało-czerwonych" zapanowała konsternacja.
Rzeszowianie rzucili się do budowania akcji ofensywnych, ale brakowało pomysłu i przede wszystkim precyzji. Dośrodkowania Bartłomieja Eizencharta nie były już tak precyzyjne jak wcześniej, a rajdy Kamila Mazka tak bezbłędne. Dwoił i troił się Rafał Mikulec, który szukał w polu karnym debiutanta Edvina Muratovića, ale defensywa gości z dużym spokojem rozbijała ataki Resovii.
Najwięcej pod bramką Wisły działo się w 66 i 68 minucie po strzałach Kanacha i Adamskiego, ale piłka do siatki nie chciała wpaść.
Wydawało się, że gospodarze będą musieli przełknąć gorzką pigułkę porażki, a w 86 minucie Dylan Lempereur obsłużył świetnym dośrodkowaniem Bartłomieja Wasiluka. Defensywnemu pomocnikowi Resovii wystarczyło dostawić głowę, aby piłka po atomowym strzale zatrzepotała w siatce. "Był to chyba mo pierwszy gol zdobyty głową" - powiedział po spotkaniu Bartłomiej Wasiluk.

resoviacy.pl

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

| ... do strony głównej |

 
© 2006 | resoviacy.pl  serwis informacyjny CWKS Resovia Rzeszów | design by