|
2024.05.26 | Wisła Płock - Resovia Rzeszów 1:2 (0:1)
|
75'
Westermark - 11' Urynowicz, 89' Mikrut
Wisła:
Gradecki, Niepsuj (46' Hiszpański ),
Haglind-Sangre, Biernat, Chrzanowski ,
Drapiński (65' Kocyła), Jime (81' Gerbowski), Grič
(46' Lorenc), Szwoch, Westermark ,
Sekulski (65' Tomczyk)
Resovia: Pindroch, Tomal (87' Bąk), Osyra (66' Adamski),
Bondarenko ,
Mikulec, Ibe-Torti (87' Mikrut ),
Wasiluk
(81' G. Jaroch), Urynowicz ,
Łyszczarz, Eizenchart
(81' Mazek), Górski
Sędzia: Malec (Łódź), Widzów: 6297
Resovia żegna się z I ligą. Cztery sezony trwała
przygoda rzeszowskich "Pasiaków" w rozgrywkach Fortuna I Ligi.
"Biało-czerwonym" do utrzymania się na zapleczu piłkarskiej elity nie
brakło dużo, bo ekipa trenera Ulatowskiego w Płocku dopisała komplet
oczek i przy ewentualnej stracie punktów warszawskiej Polonii w meczu ze
Stalą - to właśnie Resovia (kosztem stołecznego zespołu) pozostałaby w
rozgrywkach.
Stało się jednak inaczej. Nie było niespodzianką, że "Czarne koszule"
pokonają w Rzeszowie Stal, która dostała piłkarskiej czkawki na
wspomnienie "kolejki cudów" z 1992 roku. Tym samym mecz Resovii o życie
stał się meczem o przysłowiową pietruszkę.
"Gdyby terminarz był inny, gdyby zespół grał i trenował na
swoim stadionie, gdyby ktoś nie przespał okresu transferowego, budżet
klubowy był wyższy, kadra zespołu szersza, wszyscy w klubie ciągnęli
wózek w jedną stronę, a osoby decyzyjne wykazywały większe
zainteresowanie sytuacją?" - to może najstarszy klub w mieście nad
Wisłokiem swoje 120 urodziny miałby okazję obchodzić na zapleczu
Ekstraklasy. Niestety... jest jak jest i Resovia budowana w trybie
przypuszczającym będzie dryfować śladem Stomilu, Sandecji i Skry
Częstochowa... w kierunku nie tylko II ligi, a III ligi.
Rzeszowianie już od początku chcieli udowodnić, że mając nóż na gardle,
chcą wyjść z opresji. W 11 minucie Adrian Łyszczarz dogrywał górną piłkę
z rzutu wolnego a na dlaszym słupku perfekcyjnie akcję zamknął Marcin
Urynowicz. Precyzyjne uderzenie głową piłkarza Resovii zakończyło się
golem na 0:1.
Kwadrans później atomowym uderzeniem popisał się Maciej Górski, ale tym
razem Gradecki wykazał się udaną interwencją. Po chwili świetna główka
Mateusza Bondarenki mogła zakończyć się bramką, ale i tym razem Gradecki
odbił futbolówkę.
Resovia grała odważnie i jeszcze przed przerwą miała szanse na kolejne
trafienia. Na bramkę uderzał Wasiluk i Osyra, a piłka nieznacznie mijała
cel.
Do przerwy prowadzili resoviacy, ale po zmianie stron przewagę przejęli
miejscowi. W 47 minucie Łuksza Sekulski trafił piłką w poprzeczkę i pod
bramką Resovii zrobiło się dosyć nerwowo.
Jednak resoviacy odpowiadali akcjami ofensywnymi, po których Gradecki
miał sporo szczęścia. W 54 minucie piłka po strzale Łyszczarza jakimś
cudem nie wpadła do siatki i odbita od jednego z defensoró wylądowała w
rękawicach bramkarza. Rzeszowianie sygnalizowanie odbicie ręką i
domagali się rzutu karnego. Arbiter jednak nie korzystał z VAR-u i
zachęcił gospodarzy do kontynuowania akcji.
W 75 minucie Bartłomiej Eizenchart dosyć niefortunnie stracił piłkę w
polu karnym i miejscowi doprowadzili do wyrównania. Bramkę na 1:1 zdobył
Jesper Westermark i gospodarze przejęli inicjatywę w tym spotkaniu.
Resoviacy bronili się desperacko i nasłuchiwali wieści z Rzeszowa. Te
nie były jednak korzystne, bo Polonia Warszawa od 71 minuty meczu
prowadziłą ze Stalą 2:1.
W końcówce spotkania "biało-czerwoni" przeprowadzili ułańską akcję,
która zapewniła im prowadzenie. W 89 minucie Bąk przedłużył piłkę
Mikrutowi, a ten w bezczelnym dla gospodarzy stylu posłał piłkę do
siatki. Ogromna była radość wychowanka Resovii, który zapewnił swojej
drużynie zwycięstwo. Jednak kilkadziesiąt sekund później ten sam
zawodnik długo nie podnosił się z murawy, bo wygrana nie dała "Pasiakom"
upragnionego pozostania w lidze. Polonia wygrała w Rzeszowie ze Stalą i
na finiszu ligi zdobyła od "Pasiaków" punkt więcej.
|
2024.05.17 |
Resovia
Rzeszów - Motor Lublin 1:3 (1:3)
|
15'
Urynowicz - 5' Najemski, 11' 39' Mráz
Resovia:
Pindroch, Tomal (84' Bąk), Bondarenko (76' Ciepiela), Buchał ,
Mikulec, Ibe-Torti (84' Mazek), Kanach (70' Jaroch), Urynowicz,
Łyszczarz, Eizenchart (84' Adamski), Górski
Motor: Rosa, Wójcik
(74' N'Diaye), Kruk, Najemski (84' Rudol), Luberecki (73' Palacz), Król
(62' Lis), Scalet, Wolski, Wojtkowski
(62' Rybicki), Ceglarz, Mráz
Sędzia: Szczerbowicz (Olsztyn), Widzów: 2005
Porażka piłkarzy Resovii w meczu z Motorem sprawiła, że szanse na
utrzymanie "Pasiaków" w Fortuna I Lidze są już jedynie teoretyczne.
Rzeszowianie po raz kolejny oblali arcyważny egzamin i przyszłość
rzeszowskiego klubu jest w rękach, a właściwie nogach... Polonii
Warszawa i Wisły Płock. To z tym ostatnim klubem piłkarze trenera
Ulatowskiego zmierzą się na finiszu rozgrywek. Polonia ma do rozegrania
jeszcze dwa spotkania i jedno zwycięstwo zapewnić może stołecznej ekipie
"Czarnych koszul" utrzymanie statusu pierwszoligowców.
Spotkanie "Pasiaków" z Motorem było papierkiem lakmusowym całego sezonu
ligowego. Spore oczekiwania i szybkie zderzenie z rzeczywistością.
Kibice przypomnieć mogli sobie słowa byłego trenera Resovii Mirosława
Hajdy, który kilkanaście miesięcy wcześniej sygnalizował problemy
rzeszowskiego klubu:
"To świadczy o tym, gdzie my jesteśmy i czy my chcemy się bawić tą I
ligą, oszukiwać kibiów nadal, oszukiwać zawodników, po części również
trenerów. Trzeba sobie zadać pytanie czy my nadal to chcemy robić. Jeśli
nie, to trzeba sobie otwarcie powiedzieć, że nie stac Resovii na grę na
poziomie I ligi. Sprawa będzie załatwiona i nikt nie będzie się
denerwował, czy ma 11 graczy czy nie. Czas tą farsę skończyć i zacząć
poważnei traktować klub z taką historią, jego kibiców i wszystkich ludzi
związanych z tym klubem".
Walczący o baraże Motor szybko zabrał się do roboty i już w 11
minucie prowadził 0:2. Możliwe, że to spotkanie potoczyłoby się inaczej,
gdyby do rzeszowian uśmiechnęło się szczęście w pierwszej minucie
spotkania. Resovia bliska była wyjścia na prowadzenie. Po wrzucie piłki
z autu piłka uderzona na bramkę przez Ibe-Tortiego zatańczyła na linii
bramkowej i ostatecznie została wybita przez Rosę. Rzeszowianie rzucili
sięw kierunku arbitra, aby ten wskazał na środek boiska, ale sędzia po
analizie VAR bramki nie uznał.
Motor odpowiedział akcją bramkową również po stałym fragmencie gry.
Piłka dośrodkowana w 5 minucie z rzutu wolnego trafiła na głowę
Najemskiego, a ten nie dał szans golkiperowi Resovii. Rzeszowska
defensywa przysnęła i goście zadali pierwszy cios.
Kilka minut później było już 0:2 Sclaet zagrał piłkę w pole karne do
wychodzącego za plecy obrońców Mráza,
a ten w świetnym stylu wykończył akcję. Ponownie defensorzy Resovii byli
zbyt ślamazarni, aby przeszkodzić rywalowi.
Resovii nie pozostawało nic innego jak rzucić się do natarcia i w 39
minucie ich starania przyniosły zamierzony efekt. Tym razem zaspała
defensywa Motoru i Marcin Urynowicz po rzucie rożnym, świetnym
uderzeniem głową - wbił piłkę do siatki.
Rzeszowianie złapali kontakt z rywalem, ale goście nadal starali się
kontrolować to spotkanie. Przyjezdni byli szybski od gospodarzy,
częściej utrzymywali się przy piłce i mieli swój plan na czytelną grę "Pasiaków".
W 39 minucie było już 1:3. Piłka dośrodkowana z prawej strony boiska
trafiła na nogę
Mráza, który uderzeniem z pierwszej
piłki zaskoczył rzeszowian.
Po przerwie do gry starali się wrócić resoviacy. Pierwszy na bramkę
gości uderzał Maciej Górski. Napastnik Resovii dwoił się i troił, aby
poradzić sobie z opieką środkowych obrońców Resovii, ale przy każdej
okazji dostawał łokciem sygnał, że rywale są w pobliżu. Górskiego
wspierał Urynowicz, który był wyróżniającą się postacią w szerwgach
Resovii. Po przerwie starał się zdobyć kolejne bramki uderzeniami
głową, ale Rosa był już bezbłędny w swoim fachu.
W 66 minucie golkiper Resovii jakimś cudem odbił piłkę uderzoną głową
przez Górskiego z 4 metrów. Resoviacy w końcówce ryzykowali, atakując
większą liczbą zawodników. Nie pozostawało im nic innego jak rzucić
siędo desperackiego natarcia. Motor jednak wiedział jak rozbijać akcje "Pasiaków"
i kolejne gole w tym spotkaniu nie padły. Rzeszowianie stracili kolejne
punkty i są coraz bliżej degradacji do niższej ligi.
|
2024.05.11 | Chrobry Głogów - Resovia Rzeszów 1:1 (1:0)
|
36'
Bartlewicz - 66' Eizenchart
Chrobry:
Węglarz,
Tupaj (75' Kuzdra), Zarówny, Bougaidis ,
Malczuk, Hanc, Machaj (71' Ozimek), Mucha (88' Bogusz), Lewkot,
Bartlewicz
(46' Biel), Lebedyński (88' Wojciechowski)
Resovia: Pindroch, Tomal (84' Mikrut), Bondarenko, Buchał ,
Mikulec ,
Ibe-Torti, Wasiluk
(46' Kanach), Ciepiela
(84' Adamski), Łyszczarz, Eizenchart (75' Mazek), Górski
Sędzia: Urban (Warszawa), Widzów: 974
Tylko punkt z dalekiego Głogowa przywieźli piłkarze trenera Ulatowskiego
i na finiszu ligowych rozgrywek ich sytuacja w tabeli stała się
katastrofalna. Przed walczącymi o status pierwszoligowców piłkarzami dwa
niezwykle trudne mecze, w których nawet zwycięstwa mogą nie
zagwarantować bytu w Fortuna I Lidze.
Od pierwszego gwizdka miejscowi zapraszali rzeszowski zespół na własną
połowę. Ustawili się nisko i starali się korzystać z błędów, niecelnych
podań i strat rywala. Tych po stronie Resovii w pierwszej połowie było
sporo. Rzeszowianie grali dosyć nerwowo, bo stawka meczu była ogromna.
Atak pozycyjny "Pasiakom" sprawiał sporo kłopotów, ale to Resovia
sprawiała wrażenie zespołu lepszego. W 11 minucie Maciej Górski trafił
do siatki, ale arbiter odgwizdał pozycję spaloną.
Z czasem spotkanie wyrównało się i defensywa Resovii miała coraz więcej
pracy.
W 36 minucie Szymon Bartlewicz ograł Rafała Mikulca w polu karnym i
technicznym uderzeniem na dalszy słupek nie dał szans Pindrochowi na
interwencję. To była efektowna i skuteczna akcja gospodarzy, która
obnażyła wszystkie niedoskonałości w defensywie Resovii.
Po przerwie Resovia wcale nie rzuciła siędo natarcia. Rzeszowianie mieli
kłopoty z rozporowadzaniem piłki. Podania Bartłomieja Ciepieli i Adriana
Łyszczarza, któe miały uruchamiać osamotnionego Górskiego - były
preważnie nieprecyzyjne. Piłkę przejmowali gospodarze, którzy mieli
ochotę na kolejne trafienia.
W 66 minucie resoviacy wrócili jednak do gry. Futbolówkę przejął
Kelechukwu Ibe-Torti, który z z okolic linii końcowej wycofał ją do
Eizencharta. Skrzydłowy Resovii precyzyjnym uderzeniem obok słupka,
doprowadził do wyrównania i zachęcił kolegów do odważniejszej gry.
Resovia rzuciła się do natarcia, ale miała też sporo szczęścia, bo
miejscowi po odbiorze piłki prowadzili zabójcze kontrataki. Dwie takie
akcje mogły skończyć się golem. Za pierwszym razem piłka wylądowała na
poprzeczce rzeszowskiej bramki, a później futbolówkę z pustej bramki
wybijał Jerzy Tomal.
W końcówce przycisnęła Resovia i mecz nabrał rumieńców. Wynik spotkania
mógł zmienić jeszcze Kamil Mazek, ale jego uderzenie w ostatnich
sekundach spotkania było bardzo niecelne.
Po ostatnim gwizdku rzeszowianie długo nie podnosili się z murawy, bo
niezwykle ważne punkty po raz kolejny uciekły im sprzed nosa.
|
2024.05.04 | Resovia Rzeszów - Miedź Legnica 1:1 (0:0)
|
86'
(k) Wasiluk - 65' Mansfeld
Resovia:
Pindroch, Tomal
(67' Mikrut), Bondarenko, Buchał, Mikulec, Ibe-Torti, Wasiluk, Urynowicz
(39' Ciepiela), Eizenchart, Łyszczarz (67' Mazek), Górski
Miedź: Mądrzyk, Hoogenhout, (79' Lehaire), Mijušković,
Niewulis ,
Carolina, Kostka, Aguado
(46' Drygas, 79' Pierzak), Kaczmarski, Drzazga
(75' Michalik), Antonik ,
Bogacz (55' Mansfeld)
Sędzia: Wajda (Żywiec), Widzów: 932
W meczu 31. kolejki Fortuna 1 Ligi podopieczni trenera Ulatowskiego
zremisowali z Miedzią Legnica 1:1. To było ważne spotkanie, bo
rzeszowianie już jakiś czas temu wyczerpali limit błędów i każda strata
punktów może zadecydować o spadku Resovii do niższej ligi.
Mecz jednak nie był porywającym widowiskiem i przypominał raczej
spotkania z tych o przysłowiową pietruszkę. "Czy w klubie przy ul.
Wyspiańskiego pogodzono się już z widmem spadku?" - zadawali sobie
to pytanie kibice opalający się w słońcu na trybunie stadionu
miejskiego.
Gospodarze przejawiali większą chęć do gry, ale to Miedź stwarzała sobie
groźniejsze sytuacje podbramkowe. Jeszcze przed przerwą futbolówka
dwukrotnie lądowała w siatce rzeszowskiej bramki, ale za każdym razem
arbiter wskazywał pozycję spaloną. W szeregach Miedzi sporo do
powiedzenia w bocznych rejonach boiska miał znany z występów w Resovii -
Kamil Antonik. Działacze rzeszowskiego klubu widząc poczynania byłego
zawodnika "Pasiaków" mogli tylko żałować, że z taką łatwością
zrezygnowali z jego usług przed sezonem ligowym. To ze strony tego
zawodnika można było się spodziewać sporego zagrożenia pod bramką
gospodarzy.
Po przerwie na bramkę Mądrzyka uderzał Rafał Mikulec, ale jego strzał po
ziemi nie mógł zaskoczyć golkipera gości. Rzeszowianie strali się
angażować osamotnionego w przodzie Macieja Góreskiego, ale z upływem
minut napastnik Resovii zaczynał odczuwać trudy meczu. W 59 minucie
piłka zagrana za plecy rzeszowskich obrońców trafiła do Antonika, który
technicznym uderzeniem ostemplował słupek rzeszowskiej bramki. Kilka
minut późńiej ten sam zawodnik był inicjatorem akcji bramkowej. Urwał
się rzeszowskim opiekunom na lewej stronie boiska i dograł piłkęwzdłuż
linii bramkowej. Tam jeden z piłkarzy miedzi trafił futbolówką w
poprzeczkę, a dobitka Marcela Mansfelda była już jednak skuteczna.
W 86 minucie rzeszowianie zdołali wyrównać na 1:1. Futbolówka zagrana w
pole karne trafiłą do Macieja Górskiego. Napastnik Resovii wziął
na plecy Macieja Newulisa i strał się odwrócić z piłką, aby oddać strzał
do bramki. Powstrzymywany za koszulkę przez rywala upadł na murawę i
posłał piłkę obok słupka. Arbiter odgwizdałrzut karny, a po analizie VAR
ukarał winowajcę czerwonym kartonikiem. "Jedenastkę" na bramkę zamienił
pewnym uderzeniem Bartłomiej Wasiluk.
Do zakończenia spotkania zostało kilka minut, a grający w przewadze
resoviacy poczuli, że mają szansę jeszcze coś ugrac w tym spotkaniu.
Ruszyli do natarcia i sporo strzelali na bramkę Mądrzyka, ale ich akcje
były zbyt chaotyczne, aby dały "Pasiakom" upragnione zwycięstwo.
|
2024.04.28 | Arka Gdynia -
Resovia Rzeszów 3:2 (2:1)
|
34'
Czubak, 36' 56' Skóra - 27' 68' Górski
Arka:
Lenarcik, Stolc, Marcjanik, Azaćkyj, Gojny, Skóra (80' Navarro), Sidibe
,
Borecki (80' Szymański), Lipkowski (80' Staniszewski), Kobacki (90'
Prendekiewicz), Czubak
Resovia:
Pindroch, Tomal (65' Bąk ),
Bondarenko, Buchał, Mikulec ,
Ibe-Torti (65' Mazek), Wasiluk (85' G. Jaroch), Urynowicz (65' Kanach),
Łyszczarz, Eizenchart, Górski
Sędzia:
Rasmus
(Toruń),
Widzów:
8897
Piłkarze Resovii wrócili z Gdyni bez punktów, ale postraszyli miejscową
Arkę i do ostatniego gwizdka można było liczyć, że mają szansę
doprowadzić do remisu. Rzeszowianie powinni wycisnąć więcej z tego
spotkania, bo ich sytuacja w tabeli jest bardzo skomplikowana.
W spotkaniu z Arką dublet ustrzelił Maciej Górski, który pracował za
dwóch. Miejscowi jednak potrafili wyjść z kryzysu jeszcze przed przerwą,
bo w przodzie to raczej oni mieli czym postraszyć rywali.
"Chcieliśmy wygrywać wszystko na bokach" - podkreślał na
konferencji prasowej Wojciech Łobodziński, trener Arki Gdynia. To
właśnie z bocznych rejonów boiska rzeszowianie mogli
spodziewaćsięnajwiększego zagrożenia i boczni obrońcy Resovii (Mikulec,
Tomal) musieli sporo się naprcować, aby powstrzymywać Kobackiego i
Czubaka.
Początek spotkania należał do gospodarzy, ale to Resovia pierwsza
trafiła do siatki. W 34 minucie Jerzy Tomal posłał piłkę z prawej strony
boiska, a w polu karnym uderzał przecyzyjnie piłkę głową Maciej Górski.
Gospodarze mieli problemy kadrowe, bo z różnych przyczyn w meczu nie
mogło wystąpić pięciu zawodników. Resovia wykorzystując sytuację,
chciała opanować środek boiska, ale to Arka dłużej utrzymywała się przy
piłce.
"Biało-czerwoni" długo nie cieszyli się z prowadzenia. W 34 minucie
Karol Czubak doprowadził do wyrównania po błędzie Buchała. Środkowy
obrońca wyprowadzał piłkę z własnej połowy i niefrasobliwym podaniem
starał się zagrać do Górskiego. Napastnik Resovii przegrał pojedynek ze
środkowym obrońcą i po chwili futbolówka wróciła do Czubaka, który urwał
się Bondarence i Buchałowi. Snajperowi tej klasy wystarczyło troche
miejsca i czasu, aby precyzyjnie obok słupka, po ziemi - skierować piłkę
do siatki. Arka wyczuła swój moment i 120 sekund później ponownie bito
na alarm w polu karnym Resovii. Seria nieudanych interwencji
rzeszowskiej defensywy zakończyła się strzałem Kobackiego, dobitką Skóry
i goście objęli prowadzenie.
Po przerwie gospodarze starali się podwyższyć rezultat. Częście j
utrzymywali się przy piłce i to rzeszowianie sporo musieli się nabiegać,
aby nie pozwolić "Arkowcom" na kolejne trafienia. W 56 minucie Sidibe
wycofał piłkę do Skóry, a ten precyzyjnym strzałem z 15 metrów zmusił
Pindrocha po raz kolejny do kapitulacji.
Wydawało się, że Arka kontroluje przebieg spotkania, a tymczasem w 68
minucie ponownie pokazał się Maciej Górski. Piłka dośrodkowana z rzutu
rożnego trafiła na głowę Bąka. Uderzenie młodziezowaca Resovii odbił
jakimś cudem Lenarcik, ale dobitka Górskiego była już skuteczna. Po tym
trafieniu do głosu doszli rzeszowianie i sporo działo się w polu karnym
gospodarzy. Resoviacy ambitnie dążyli do remisu i w doliczonym czasie
gry w pod bramką Lenarcika pojawił się nawet Pindroch. W zamieszaniu
podbramkowym trzy grosze do wyniuku starali się jeszcze dołoyć Gracjan
Jaroch i Rafał Mikulec, ale ich próby strzału były nieudane i mecz
zakończył się zwycięstwem gospodarzy. Miejscowi odetchnęli z ulgą, a
rzeszowianie bezcennych punktów szukać muszą w kolejnych spotkaniach.
|
2024.04.23 | Resovia Rzeszów - Wisła
Kraków 1:1 (0:0)
|
90'
Górski - 90' Rodado
Resovia:
Pindroch, Tomal ,
Bondarenko, Buchał, Mikulec, Ibe-Torti, Wasiluk
(46' Kanach), Urynowicz, Łyszczarz (78' Ciepiela ),
Eizenchart
(66' G. Jaroch), Górski
Wisła: Ratón, B. Jaroch, Łasicki, Colley, Juncá
(67' Krzyżanowski), Villar (46' Baena), Duda, Carbó
(81' Sapała), Alfaro (74' Żyro ),
Bregu (46' Gogół), Rodado
Sędzia:
Stefański (Bydgoszcz),
Widzów:
2126
Krakowskim targiem doszły do porozumienia w 90 minucie spotkania obydwa
zespoły ubarwiając strzałami do siatki ubogie w sytuacje bramkowe
spotkanie.
Oczywiście faworytem meczu była Wisła, która ma w tej lidze jeszcze
sporo do ugrania, ale resoviacy zagrali z ogromną determinacją i pomimo
bolesnej straty bramki w ostatniej minucie meczu, potrafili wyjść z
opresji.
W pierwszej połowie spotkania goście starali się dyktować warunki gry,
zmusić Resovię do defensywy i atakiem pozycyjnym rozmontować defnesywę
"Pasiaków". Celu nie udało im się osiągnąć, bo Resovia grała uważnie,
nie popełniała błędów i odgryzała się akcjami, po których mogła sobie
wiele obiecać.
Nie było zaskoczeniem, że głównie za sprawą Ibe-Tortiego rzeszowianie
mieli sporo do powiedzenia w tym meczu. Wszędobylski skrzydłowy Resovii
długo utrzymywał się przy piłce, próbował ogrywać defensorów Wisły i
kreował grę gospodarzy.
Przyjezdni grali szybko i podaniami bez przyjęcia chcieli sobie
torować drogę do bramki Pindrocha. Z czasem zaczęli grać chaotycznie, a
ich strzały były blokowane przez głęboko cofniętą defensywę rywali.
Po przerwie gra Wisły nabrałą rumieńców za sprawą Angela Baeny. 23-letni
pomocnik Wisły dosyć łatwo ogrywał rzeszowskich zawodnikó, ale w
decydujących momentach nie miał wsparcia w kolegach z zespołu.
Na bramkę Branislava Pindrocha uderzali Rodado i Colley, ale golkiper
Resovii radził sobie dosyć pewnie ze strzałami Wiślaków.
W 86 minucie Rodado uderzeniem z bliskiej odległości mógł dać
prowadzenie gościom, ale Pindroch po raz kolejny wykazał się bramkarskim
instynktem i jakimś cudem odbił piłkę. Po chwili strzałem z dystansu na
bramkę Ratoóna odpowiedział Bartłomiej Ciepiela.
Końcowe fragmenty meczu były najciekawszym okresem gry obydwu zaspołów.
W doliczonym czasie gry dośrodkowanie Patryka Gogóła w pole karne na
drugi słupek trafiło na głowę niepilnowanego Angela Rodado i napastnik
Wisły znalazł lukę między słupkiem, a bramkarzem, aby umieścić piłkę w
siatce. Radość w krakowskim zespole była ogromna, ale 120 sekund później
euforia zapanowała w obozie Resovii. Wydawało się, że Wisła wywiezie
komplet punktów, a gospodarze w ostatniej akcji meczu zdobyli się na
ogromny wysiłek i przeprowadzili akcję bramkową. Kelechukwu Ibe-Torti
zdołał po ziemi dograć piłkę w pole karne, a na 4 metrze od linii
bramkowej Maciej Górski wziął na plecy Colleya i po ziemi wbił piłkę do
siatki.
|
2024.04.20 | GKS Tychy - Resovia Rzeszów 1:3 (1:1)
|
35' (k) Żytek - 13'
Eizenchart, 56' (k) Wasiluk, 87' Łyszczarz
GKS
Tychy:
Kikolski, Machowski, Tecław, Nedić, Dijaković, Blachewicz
(32' Budnicki ),
Ertlthaler (74' Stangret), Wojtuszek (61' Szpakowski), Żytek (74'
Kurtaran), Radecki (61' Śpiączka), Rumin
Resovia:
Pindroch ,
Tomal (90' Mikrut), Buchał, Bondarenko, Eizenchart (78' Lempereur
), Mikulec
,
Wasiluk, Łyszczarz ,
Urynowicz, Ibe-Torti, Górski (90' Zastavnyj)
Sędzia: Krasny (Kraków), Widzów: 3470
Poobijani, wykartkowani, ale z punktami... wracają z Tychów piłkarze
trenera Ulatowskiego. "Biało-czerwoni" zagrali dobre spotkanie i
sprawili niespodziankę, bo faworytem w tym starciu nie byli.
Rzeszowianie grali konsekwentnie w defensywie i potrafili wyprowadzać
skuteczne akcje. Tak było już w 13 minucie. Po dokładnym podaniu Adriana
Łyszczarza, profesorską podcinką wykazał się Bartłomiej Eizenchart, który
był autorem pierwszego gola w tym spotkaniu. Miejscowi nie tracili
jednak rezonu i po straconej bramce zabrali się do roboty.
Pierwszy postraszył Branislava Pindrocha strzałem z rzutu wolnego w 16
minucie Jakub Tecław. W 35 minucie piłkę dośrodkowaną w pole karne
starał siępiąstkować Branislav Pindroch i w dosyć łatwej sytuacji
staranował Mateusza Radeckiego. Arbiter wskazał "na wapno", a rzut karny
na bramkę zamienił Wiktor Żytek.
Wydawać się mogło, że tyszanie wrócili na właściwe tory i jeszcze przed
przerwą stworzyli sobie dwie świetne okazje do wyjścia na prowadzenie.
Jednak marnowali okazje bramkowe, a do siatki w doliczonym czasie
pierwszej połowy trafił Maciej Górski. Napastnik Resovii dostał
prostopadłe podanie za plecy obrońców i strzałem po ziemi pokonał
Kikolskiego. Nie cieszył się jednak z trafienia, bo arbiter odgwizdał
pozycję spaloną.
Na początku drugiej połowy resoviacy stworzyli sobie kolejne okazje
bramkowe. Na bramkę gospodarzy uderzał w 51 minucie Urynowicz, a kilka
minut później w polu karnym miejscowych faulowany był Łyszczarz.
"Jedenastkę" na bramkę zamienił precyzyjnym strzałem po ziemi Bartłomiej
Wasiluk i Resovia ponownie wyszła na prowadzenie.
Miejscowi atakowali większą liczbą zawodników i groźnie byli przy
stałych fragmentach gry. Rzeszowianie radzili sobie jednak w defensywie,
a w kluczowych momentach pewnymi interwencjami wykazywał się również
golkiper "Pasiaków".
W 87 minucie spotkania rzeszowianie zdobyli kolejnego gola. Na strzał z
rzutu wolnego zdecydował się Adrian Łyszczarz i futbolówka po odbiciu od
jednego ze stojących w murze piłkarzy, wpadła Kikolskiemu za
kołnierz.
Spotkanie zaostrzyło się i pomoc medyczna miała sporo pracy. Ucierpieli
m.in. Urynowicz, Pindroch i Tomal.
W doliczonym czasie gry z boiska wyleciał ukarany czerwoną kartką Dylan
Lempereur, który przed linią pola karnego nieprawidłowo powstrzymyał
Śpiączkę. Piłka uderzona ze stałego fragmentu gry wylądowała na słupku i
arbiter zaończył spotkanie.
|
2024.04.12 | Resovia Rzeszów - Stal Rzeszów 0:2 (0:1)
|
23'
Prokić, 52' Warczak
Resovia:
Gliwa, Mikulec, Osyra (24' Eizenchart), Buchał, Adamski (73' Górski),
Łyszczarz, Wasiluk ,
Bąk
(61' Tomal), Ciepiela
(61' Urynowicz), Ibe-Torti, Muratović
Stal: Wrąbel, Warczak, Kościelny, Oleksy, Šimčak,
Łyczko (67' Kłos), Łysiak
(67' Danielewicz), Thill, Bukowski, Prokić (86' Salamon), Diaz (73'
Hrosu)
G. Jaroch (rezerwowy
Resovii)
Sędzia: Lewandowski (Zabrze), Widzów: 6533
Kolejne spotkanie przegrali piłkarze Resovii, których sytuacja w ligowej
tabeli staje się bardzo skomplikowana. "Biało-czerwoni" nie tylko
stracili ważne punkty, ale również doznali klęski w derbach Rzeszowa -
spotkaniu istotnym dla rzeszowskiej społeczności. Szybkość gry i
skuteczność była po stronie gości. Piłkarze trenera Ulatowskiego
walczyli ambitnie, ale ich gra była czytelna i obfitowała w błędy w
defensywie. Dwa zadecydowały, że murawę z podniesionymi głowami
opuszczali stalowcy.
Już w pierwszym kwadransie spotkania na bramkę Resovii uderzał Sebastien
Thill, ale na szczęście dla "Pasiaków" w dogodnej sytuacji posłał piłkę
nad poprzeczką. Od początku spotkania sporo działo się w polu karnym
gospodarzy i Gliwa dwoił się i troił, aby poukładać swoich kolegów w
defensywie.
W 23 minucie goście cieszyli się z pierwszego trafienia. Dośrodkowanie
Thilla z lewej strony boiska trafiło na głowę Prokića i uderzona w
kierunku bramki piłka, po rękach Gliwy wpadła do siatki. Dobijać starał
się jeszcze Łyczko, ale przy ślamazarnej reakcji defensorów nie musiał
futbolówki dotykać.
W 28 minucie ponownie na bramkę Resovii uderzał PRokić, ale tym razem
jego strzał z dystansu nie sprawił kłopotów golkiperowi Resovii.
"Biało-czerwoni" starali się przedrzećpod bramkę gości szczególnie lewą
stroną boiska za sprawą Ibe-Tortiego. Czarnoskórego piłkarza Resovii
strał się wspierać Adrian Łyszczarz, któy był tego dnia motorem
napędowym ofensywnych akcji Resovii. W 30 minucie uderzał z dystansu na
bramkę Wrąbla, ale bez efektu.
Od 52 minuty Stal prowadziła już 0:2. Zmuszona do głębokiej defenywy
Resovia zasypana została dośrodkowaniami w pole karne. Po jednej z
wrzutek Adamski trafił piłką w Gliwę i skuteczną dobitką popisał się
Warczak.
Po godzinie gry mecz się zdecydowanie zaostrzył. Indywidualne akcje
Łyszczarza, Ibe-Tortiego i Mikulca nie przynosiły zamierzonego efektu, a
odcięty od podań Muratović niewiele uczestniczył w grze.
W 89 minucie resoviacy byli bliscy bramki kontaktowej, bo piłka
dośrodkowana przez Eizencharta opadła na poprzeczce. Dwie minuty późńiej
groźnie na bramkę Wrąbla uderzał głową Ibe-Torti i wydawało się, że
Resovia w końcówce zdobędzie oczekiwaną bramkę. Stalowcy wybijali jednak
skutecznie z rytmu gospodarzy i mecz zakończył się ich dwubramkowym
zwycięstwem.
|
2024.04.08 | Polonia Warszawa - Resovia Rzeszów 1:0 (0:0)
|
80'
Biedrzycki
Polonia:
Lemanowicz, Zawistowski (46' Biedrzycki), Majsterek, Grudniewski
(73' Kowalski-Haberek ),
Pleśnierowicz ,
Fadecki, Auzmendi
(66' Kluska), Koton, Piątek ,
Michalski (60' Bajdur), Kobusiński
Resovia: Gliwa, Mikulec, Bąk, Adamski, Buchał (88' Ciepiela ),
Eizenchart (70' Lempereur), Łyszczarz, Kanach (88' Mikrut), Urynowicz,
Ibe-Torti (60' Mazek), Muratović (60' Górski)
Sędzia: Pskit (Łódź), Widzów: 2345
Rzeszowianie przegrali arcyważny pojedynek w stolicy i ponownie trafili
do strefy spadkowej. "Biało-czerwoni" balansują na krawędzi nad
przepaścią, a biorąc pod uwagę ich obecną formę i terminarz kolejnych
spotkań, trudno szukać powodów do optymizmu. W Warszawie spotkały
się zespoły, które jakością gry ustępują rywalom pierwszoligowych
rozgrywek. Punkty dopisały "czarne koszule", które w 80 minucie
spotkania przeprowadziły książkowy kontratak po nieudanym rzucie rożnym
Resovii.
Do przerwy kibice oglądali dosyć wyrównane spotkanie. W zespole Resovii
szczególnie aktywny był Ibe-Torti, który we współpracy z Łyszczarzem
próbowali poluzować szyki obronne Polonii. Gospodarze jednak czuli się
pewnie na własnych śmieciach. Wygrywali większość pojedynków główkowych i
to oni pierwsi mieli okazje bramkowe. Na szczęście dla "Pasiaków" strzał
Michalskiego okazał się niecelny. Po chwili na bramkę Gliwy (również
niecelnie) uderzał Fadecki.
Rzeszowianie odpowiedzieli dosyć ślamazarnymi uderzeniami Muratovića i
Ibe-Tortiego. W 41 miuncie Rafał Mikulec uruchomił Adriana Łyszczarza, a
ten soczystym uderzeniem ostemplował lewy słupek bramki. W doliczonym
czasie gry przed przerwą ponownie Łyszczarz próbował poknać Lemanowicza
strzałem z dystansu. Tym razem przymierzył z rzutu wolnego i golkiper
jakimś cudem wypiastkował piłke na rzut rożny.
Gra "Pasiaków" przed przerwą była obiecująca, ale w drugiej połowie to
Polonia zyskała przewagę. Głęboka defensywa Resovii sprawiła, że Gliwa
musiał mocno się napracować, aby zachować czyste konto.
W 80 minucie rzeszowianie wykonywali rzut rożny i gospodarze wyszli z
kontratakiem. Na bramkę Gliwy ruszyło z piłką czterech graczy Poloni, a
za nimi resoviacy. Niestety Ani Dylan Lempereur, ani Radek Kanach nie
zdołali powstrzymać pędzących rywali i dośrodkowanie z prawej strony
boiska trafiło idealnie na nogę zamykającego akcję Biedrzyckiego.
"Biało-czerwoni" mieli 10 minut czasu, aby ratować skórę i ruszyli
zdecydowaniej do natarcia. W pole karne Lemanoiwcza posyłali piłkę
Ciepiela i Lempereur, ale Polonia dowiozła zwycięstwo do ostatniego
gwizdka.
|
2024.03.30 | Resovia Rzeszów
Górnik Łęczna 2:3 (0:3)
|
67'
Łyszczarz, 72' Kanach - 1' Roginić, 11' (sam.) Tomal, 43' Łukasiak
Resovia:
Gliwa, Zastavnyj (46' Mazek), Tomal (46' Bąk), Adamski, Osyra (87'
Ciepiela), Eizenchart, Łyszczarz, Wasiluk (46' Ibe-Torti), Kanach ,
Urynowicz (68' Górski) Muratović
Górnik: Gostomski, Bednarczyk
, Cisse,
Klemenz, Durmus (90' Rojek), Młyński (73' Dziwniel), Deja, Łukasiak (74'
Zbozień), Żyra (74' Fazlagić), Gąska (74' Starzyński) Roginić
Sędzia: Rzucidło (Warszawa), Widzów: 1470
Świąteczne nastroje popsuli swoim sympatykom piłkarze Resovii, którzy w
fatalnym stylu przegrali pierwszoligowy mecz z Górnkiem Łęczna.
"Biało-czerwoni" do przerwy stracili trzy bramki i na stadionie miejskim
w Rzeszowie zanosiło się na prawdziwy pogrom.
Scenariusz spotkania zmienił się jednak po czerwonej kartce dla Jakuba
Bednarczyka w 66 minucie. Grający w przewadze rzeszowianie obudzili się
z letargu i dwukrotnie zmusili Gostomskiego do kapitulacji. Na więcej
nie było już jednak ani sił, ani czasu, ani umiejętności.
Gospodarze bramkę na własne życzenie stracili już w 45 sekundzie
sporkania. Tomal wycofał piłkę do Adamskiego, ten zwlekał z rozegraniem
i futbolówkę wyłuskał Roginić. Indywidualna akcja 28-letniego napastnika
gości zakończyła się technicznym strzałem do siatki i było to preludium
do marszu gości po zwycięstwo.
Resovia popełniała koszmarne błędy i w 8 minucie mogło być 0:2, ale
pomylił się Mateusz Młyński.
Jednak 3 już minuty później Michał Gliwa skapitulował po raz kolejny.
Damian Gąska dośrodkował piłkę w pole brammkowe z rzutu rożnego, a tam z
piłką minął się Adamski i Gliwa. Ostatcznie futbolówka trafiła w
zaskoczonego Tomala i wpadła do siatki.
Rozpędzony Górnik nie zamierzał się ograniczać do defensywy i w
pierwszej połowie ośmieszał defensywę Resovii kolejnymi sytuacjami
bramkowymi. W 17 minucie piłka po strzale głową Lukasa Klemenza
wylądowała na poprzeczce.
Jeszcze przed przerwą koronkową akcję gości trafieniem na 0:3 wykończył
przy biernej postawie rzeszowskich defensorów Kacper Łukasiak i
schodzących do szatni piłkarzy Resovii żegnały gwizdy rozczarowanej
publiczności.
Na drugą połowę gopodarze wyszli z trzema zmianami w składzie.
Wprowadzenie na boisko Mazka oraz Ibe-Tortiego dało nieco jakości w grze
ofensywnej rzeszowskiego zespołu, ale goście nadal kontrolowali przebieg
meczu.
Sytuacja zmiieniła się po akcji Ibe-Tortiego w 66 minucie spotkania.
Pomocnik Resovii szarżował z piłką na bramkę Gostomskiego i taktycznym
faulem nieprzepisowo powstrzymany został przez Bednarczyka. Winowajca
ukarany został czerwoną kartką, a rzut wolny efektowną bramką w okienko
wykończył Adrian Łyszczarz. Pięć minut później grająca w przewadze
Resovia zdobyła bramkę kontaktową. Ibe-Torti obsłużył kapitalnym
podaniem Radosława Kanacha, a ten precyzyjnym strzałem z dystansu
umieścił piłkę w siatce tuż przy słupku.
Rzeszowianie wrócili do gry, ale i goście w końcowych momentach
spotkania mogli zmienić jeszcze rezultat spotkania. Wynik meczu jednak
nie uległ zmianie, a dwie bramki zdobyte przez piłkarzy trenera
Ulatowskiego nie zmyły plamy z pierwszej połowy.
|
2024.03.16 | Bruk-Bet Termalica Nieciecza - Resovia Rzeszów 1:4 (1:0)
|
42'
Zawijśkyj - 56' (k) Muratović, 61' Wasiluk, 65' Łyszczarz, 90' Mikulec
Nieciecza:
Loska,
Zawijśkyj, Biedrzycki
,
Spendlhofer, Hilbrycht
(73' Jakubik), Jędrasik (46' Kasperkiewicz), Ambrosiewicz
, Nowakowski
(63' Dombrowśkyj), Radwański, Karasek
(79' Trubeha), Wróbel (62' Branecki)
Resovia:
Gliwa, Mikulec ,
Tomal, Adamski, Osyra, Lempereur (46' Eizenchart), Łyszczarz (86'
Mikrut), Wasiluk, Kanach (46' Urynowicz), Ciepiela (46' Mazek),
Muratović
(76' Ibe-Torti)
Sędzia: Małyszek (Lublin), Widzów: 1796
Piłkarze trenera Ulatowskiego przywieźli z Niecieczy komplet niezwykle
ważnych punktów. O zwycięstwie "Biało-czerwonych" zadecydowała druga
połowa spotkania, bo dopierow po przerwie rzeszowianie zabrali się do
roboty.
To fikuśne spotkanie miało bardzo nietypowy przebieg, bo od 14 minuty
goście grali z przewagą dwóch zawodników. Początkowo resoviacy nie
bardzo wiedzieli co z tą komfortową dla siebie sytuacją zrobić i sami
dali sobie wbić bramkę. Po zmianie stron potrafili jednak odwrócić losy
spotkania.
Mecz źle zaczął się dla gospodarzy. Już w 6 minucie Wiktor Biedrzycki
faulował wychodzącego na czysta pozycję Bartłomieja Ciepielęi arbiter
pokazał winowajcy żółty kartonik. Sędzia Jacek Małyszek po chwili
skierował się do monitora VAR i po obejrzeniu powtórki ukarał
26-letniego defenora czerwoną kartką.
Wkrótce okazało się, że to nie koniec kłopotów gospodarzy. W 15 miucie
Damian Hilbrycht faulował Rafała Mikulca i ukarany został żółtą kartką.
Poirytowani takim obrotem sprawy miejscowi głośno wyrażali swoje
niezadowolenie i czerwień ujrzał komentujący pracę arbitra Maciej
Ambrosiewicz.
Grający w sporej przewadze liczebnej resoviacy zaczęli być stroną
dominującą i stwarzali sobie sytuacje strzeleckie. Ich gra pozostawiała
jednak sporo do życzenia, bo mnożyły się nidokładne podania i niecelne
dośrodkowania. W 20 minucie groźny strzał na bramkę oddwał Bartłomiej
Wasiluk, a 20 minut później strzałem z dystansu próbował zaskoczyć
golkipera Bartłomiej Ciepiela.
Dosyć niespodziewanie w 42 minucie miejscowi przeprowadzili szybki
kontratak, po którym wyszli na prowadzenie. Kacoer Karasek lewą
stronąboiska zdołał urwać się Radkowi Kanachowi i dośrodkowanie w pole
bramkowe zamknął wślizgiem Taras Zawijśkyj. Miejscowi na przerwę
schodzili z jednobramkowym prowadzniem i wiadomo było, że w szatni
"Pasiaków" nie będzie spokojnych rozmów.
Po przerwie resoviacy próbowali atakowąc, ale nadal ich gra była
niedokładna. Jednak nieco jakości w akcjach ofensywnych dodali swoim
kolegom zmiennicy. Na murawie pojawili się: Eizenchart, Urynowicz i
Mazek. To za sprawą tego ostatniego rzeszowianie mogli wejśłaściwe tory.
Pomocnik Resovii w 56 minucie uderzał na bramkę i futbolówka trafiła w
rękę Arkadiusza Kaperkiewicza. Arbiter podyktował :jedenastkę" dla
Resovii, a skutecznym strzelcem rzutu karnego był Edvin Muratović. Po
wyrównaniu rzeszowianom grało się już lepiej.
W 61 minucie Bartłomiej Eizenchart dograł na 11 metr piłkę do
Bartłomieja Wasiluka, a ten strzałem z pierwszej piłki dał "Pasiakom"
prowadzenie. Już 4 minuty później Eizenchart ponownie dogrywał piłkę w
pole karne i tym razem do górnej piłki wyskoczył Adrian Łyszczarz.
Pomocnik Resovii uderzył piłkę głową i pomimo strań bramkarza Bruk-Betu,
futbolówka wyladowała w okienku bramki.
Gospodarze po godzienie gry zupełnie opadli z sił, a rzeszowanie złapali
wiatr w żagle i korzystali z porozbijanej defensywy miejscowych. Na
bramkę Loski strzelali w końcowych fragmentach spotkania Muratović,
Urynowicz i Ibe-Torti, ale golkiper gospodarzy nie dawał się zaskoczyć.
W 90 minucie spotkania resoviacy zdołali przeprowadzić jeszcze jedną
akcję bramkową. Ibe-Troti zagrał po ziemi piłkę za plecy obrońców, a
Rafał Mikulec wślizgiem skierował ją do siatki. Resoviacy zgarnęli
komplet punktów na trudnym terenie, ale ze swojej niefrasobliwej gry
powinni wyciągnąć wnioski.
|
2024.03.10 | Resovia Rzeszów - GKS Katowice 0:2 (0:0)
|
50'
Bergier, 76' Kozubal
Resovia:
Pindroch, Mikulec (90' Zastawnyj), Tomal ,
Adamski, Osyra, Lempereur, Łyszczarz
(90' Bąk), Urynowicz, Kanach (68' G. Jaroch), Ciepiela (84' Mikrut),
Muratović
GKS: Kudła, Wasielewski, Kuusk, Jędrych, Komor, Rogala, Błąd (80'
Alemán), Kozubal (90' Baranowicz),
Repka, Marzec
(60' Shibata), Bergier (90' Pietrzyk)
Sędzia: Urban (Warszawa), Widzów: 1767
Pierwsza połowa spotkania dawała
rzeszowskim kibicom nadzieję, że ich zespół jest w stanie rywalizować z
ekipą ze środka tabeli, ale po przerwie przyjezdni sprowadzili
gospodarzy na ziemię.
Rzeszowianie jeszcze nie wylizali się z ran po ciężkiej porażce nad
morzem, a w kolejnym meczu ponownie nie mieli argumentów do pokonania
rywali.
Kontuzje, krótka ławka i braki kadrowe to przypadłości "Pasiaków" za
które mogą zapłacić spadkiem do niższej ligi.
Rzeszowianie początkowowo grali odważnie i już w 7 minucie na bramkę
Kudły uderzał Dylan Lempereur, a po chwili poprawiał Bartłomiej Kanach.
W kolejnych minutach defensywa gości stanowiła jednak solidną zaporę i
ofensywne akcje "Pasiaków" traciły impet. Dośrodkowania nie były już tak
precyzyjne, a strzały w większości były blokowane przez katowickich
obrońców.
Na szpicy dwoił się i troił aktywny Edvin Muratović, którego starał się
wspierać Adrian Łyszczarz, ale jakiejś szczególnej okazji strzeleckiej
sobie nie stworzyli.
Druga połowa spotkania fatalnie zaczęła siędla gospodarzy. Akcja
bramkowa zaczęła się od piłki wrzuconej z autu i dośrodkowania w pole
karne. Z futbolówką minął się Branislav Pindroch, a ta po odbiciu od
słupka trafiła pod nogi Sebastiana Bergiera. Snajper z Katowic nie
marnuje takich okazji i pewnym strzałem do siatki dopisał 10 bramkę w
sezonie.
Po godzinie gry widać było, że obydwa zespoły odczuwają trudy tego
spotkania. Resoviacy szukali swojej szansy przy rzutach rożnych i
starali się strzelać na bramkę gości z dystansu. Uderzali m.in.
Łyszczarz i Ciepiela, ale golkiper gości bronił tego dnia bez zarzutu.
W ostatnim kwadransie spotkania "biało-czerwoni" zaryzykowali i zaczęli
atakować większą liczbą zawodników. Poobijany Muratović nie stanowił już
jednak żadnego zagrożenia dla defensywy gości, a zmiennicy nie dali
akcjom gospodarzy dodatkowej jakości. Resoviacy męczyli się w ataku
pozycyjnym, a goście czekali na zadanie decydującego ciosu. Okazja ku
temu nadarzyła się w 76 minucie. Po szybkim kontrataku rzeszowska
defensywa została "rozklepana" i bramkę zamykającą to spotkanie zdobył
Antoni Kozubal. Gospodarze mieli niespełna kwadrans, aby zdobyć bramkę
kontaktową. Nie mieli jednak już żadnych argumentów, aby zaskoczyć
czymkolwiek rywali.
|
2024.03.04 | Lechia Gdańsk - Resovia Rzeszów 4:0 (4:0)
|
5' Chłań, 20' 25' Neugebauer, 45' Mena
Lechia: Sarnawśkyj, Bugaj, Chindris (77' Guého)
Olsson, Piła, Mena (77' Sezonienko), Żelizko
(83' Koperski), Neugebauer (83' D'Arrigo), Kapić, Chłań, Bobček
(65' Zjawiński)
Resovia: Pindroch, Mikulec ,
Tomal, Adamski, Osyra, Eizenchart (46' Lempereur ),
Mazek (46' Ciepiela), Wasiluk (84' G. Jaroch), Kanach (71' Bąk), Urynowicz
(46' Łyszczarz), Muratović
Sędzia: Myć (Lublin),
Widzów: 6118
Mocne lanie sprawili "Pasiakom" w Gdańsku piłkarze Szymona Grabowskiego.
Już do przerwy "biało-zieloni" trafiali do siatki czterokrotnie i
bezradna Resovia mogła być tylko tłem dla świetnie dysponowanych
gospodarzy.
Rzeszowianie nie zdążyli jeszcze oswoić się z murawą i infrastrukturą
gdańskiego stadionu, a miejscowi cieszyli się z pierwszego gola. Już w 5
minuce Khlan pokonał Pindrocha strzalem z bliskiej odległości.
Lechia konstruowała koronkowe akcje, mnożyły się podania z pierwszej
piłki i już w 25 minucie zamknęła to spotkanie.
W 20 minucie gdańszczanie zdobyli drugego gola. Z narożnika pola karnego
na bramkę Resovii uderzał Neugebauer i zaskoczył golkipera Resovii.
Zagubieni rzeszowscy piłkarze próbowali ratować sytuację, starali się
odciągać grę na połowę rywala, ale ich zagrania były czytelne, a
indywidualne akcje Mazka lub Mijatovića nie mogły przynieść oczekiwanego
efektu. Gra "Pasiaków" była zbyt wolna dla świetnie poukładanych rywali.
W 25 minucie ponownie napsuł krwi "Pasiakom" Neugebauer. Piłkarz Lechii
niby dośrodkowywał, niby strzelał i ponownie piłka wylądowała w siatce.
W ostatnich sekundach pierwszej połowy rzeszowianie wykonywali rzut
rożny i futbolówka po dośrodkowaniu trafiła do Meny. Pomocnik Lechii
szybkością przewyższał rywali i tym razem przeprowadził kontratak,
którym właściwie zakończył spotkanie. Jego akcja zakończyła się golem na
4:0 i piłkarze mogli zejść do szatni.
Zapowaiadało się na pogrom piłkarzy trenera Ulatowskiego, bo po przerwie
rzeszowianie też nie mieli pomysłu na ten mecz. Lechia prowadziła grę i
starała się zdobywać kolejne bramki. Skrzydłowi "biało-zielonych"
ogrywali rzeszowskich piłkarzy i mieli sporo okazji do pokazania się
gdańskiej publiczności.
Kolejne bramki jednak nie padły, a wynik 4:0 może być dla
"biało-czerwonych" najniższym wymiarem kary.
|
2024.02.25 | Resovia Rzeszów - Zagłębie Sosnowiec 1:0 (1:0)
|
16' Muratović
Resovia:
Pindroch, Mikulec, Tomal, Adamski, Osyra, Eizenchachrt (58' Lempereur ),
Mazek (67' Łyszczarz), Wasiluk ,
Kanach (58' Ciepiela), Urynowicz, Muratović (90' G. Jaroch)
Zagłębie: Szewczenko, Sokół, Rémy,
Bykow, Suchoćkyj (78' Matynia), Zielonka (61' Wrzesiński ),
Dowhyj
(70' Rozwandowicz), Janota, Polarus, Fábry (61' Kirejczyk), Biliński
Sędzia: Iwanowicz (Lublin),
Widzów: 1483
"Jeśli nie teraz, to kiedy?" - zadawali sobie pytanie głodni
zwycięstw swojego zespołu, kibice Resovii. "Biało-czerwoni" na komplet
punktów czekali 72 dni od grudniowego spotkania z opolską Odrą i
ewentualna strata punktów w spotkaniu z outsiderem bardzo mogła
skomplikować misję utrzymania statusu pierwszoligowca w klubie z ul.
Wyspiańskiego. Resoviacy w meczu z Zagłębiem zaprezentowali
chimeryczną formę, ale osiągnęli cel.
To był mecz ligowych maruderów, który nie stał na najwyższym
pierwszoligowym poziomie, ale dla jednych i drugich najważniejsze było
wyszarpać punkty. Obydwa zespoły zaczęły mecz z ogromną determinacją,
ale w pierwszych fragmentach więcej z gry mieli piłkarze trenera
Ulatowskiego. Resoviacy byli konkretniejsi i już w 16 minucie świętowali
zdobycie bramki.
Lewą stroną boiska ograł rywala Kamil Mazek i z linii końcowej dograł
piłkę w pole bramkowe. Na pierwszym słupku snajperskim instynktem
wykazał się Edvin Muratović, który uprzedził jednego z defensorów i wbił
piłkę do siatki. Radość napastnika Resovii była ogromna, a jego bramka
jak się później okazało - dała "Pasiakom" zwycięstwo.
Po golu zdobytym przez gospodarzy spotkanie się wyrównało, a przed
przerwą mocno zaatakowali przyjezdni. W 42 minucie po nieudanej
interwencji Pindrocha piłkę starał się lobem wbić do siatki Fabry.
Wydawać się mogło, że futbolówka wyląduje w pustej bramce, ale Adamski
desperacką interwencją zdołał wbić futbolówkę z linii bramkowej.
Po przerwie resoviacy zaczęli piłować gałąź, na której siedzą. Cofnęli
się głęboko do defensywy i licząc na kontratak pozwalali rywalom na
wiele i zdecydowanie za wiele.
"Biało-czerwoni" grali chaotycznie i łatwo tracili piłkę, ale przyjezdni
też nie zachwycali płynną grą.
W 87 minucie doskonałą okazję do wyrównania miał Kamil Biliński, ale
minimalnie spudłował. Zagłębie do ostatniego gwizdka starało się ratować
rezultat, a w polu karnym Resovii zagościł nawet golkiper Szewczenko.
Goście jednak nie zdołali nic wskórać, bo ich desperackie ataki były
przerywane przez rzeszowskich defensorów, którzy starali się uruchamiać
kontrataki. Tych było jednak tego dnia jak na lekarstwo i mecz zakończył
się jednobramkowym prowadzeniem rzeszowskiego zespołu.
|
2024.02.17 | Podbeskidzie
Bielsko-Biała - Resovia Rzeszów 2:2 (1:0)
|
7'
Etoundi, 73' Sitek - 53' Kanach, 57' Muratović
Podbeskidzie:
Procek, Ziółkowski ,
(90' Willmann), Jodłowiec (74' Senić), Mikołajewski ,
Martinaga, Banaszewski, Lusiusz
(56' Sitek), Małachowski, Siverio, Bida
(56' Kisiel), Etoundi
Resovia: Pindroch, Mikulec, Tomal, Adamski, Buchał, Eizenchart (46'
Lemepreur), Mazek (77' Łyszczarz), Wasiluk, Kanach, Urynowicz (46'
Ciepiela ),
Muratović
Sędzia: Marciniak (Płock),
Widzów: 3206
Obydwa zespoły schodziły po ostatnim gwizdku z murawy ze sporym
niedosytem, bo w stawce o 6 punktów, jedni i drudzy mogli pokusić się o
pełną pulę.
Resoviacy w pojedynku z Podbeskidziem pokazali charakter, ale pokazali
też błędy, a więc kibice oglądali kolejny rollercoaster w wykonaniu
podopiecznych trenera Ulatowskiego. "Zobaczymy po ostatniej kolejce,
ile wart jest ten punkt" - podsumował po meczu golkiper Resovii
Branislav Pindroch.
Obydwa zespoł grały tego dnia otwarty, ofensywny futbol, ale i obydwa
zespoły popełniały kosztowne błędy. Pierwsi przysnęli w kryciu resoviacy
i już w 7 minucie meczu Branislav Pindroch wyjmował piłkę z siatki. Po
wrzucie z autu i krótki rozegraniu piłki Maksymilian Banaszewski dograł
piłkę w pole karne, a Lionel Abate głową z 7 metra trafił do siatki.
Kameruńczyk był tego dnia bardzo akrtywny i w duecie z Marco Siverio był
sporym kłopotem dla rzeszowskich defensorów.
W kolejnych fragmentach spotkanie się wyrównało i okazje bramkowe miał
Rafał Mikulec, którego strzał zablokowany został przez Mateusza
Ziółkowskiego.
Po przerwie z przytupem do natarcia ruszyli gospodarze, którzy dłużej
utrzymywali się przy piłce. Wydawać się mogło, że mecz układa sie pom
myśli miejscowych zwłaszcza, że swoje trzy grosze do widowiska chciał
dołożyć arbiter Marciniak. W 51 minucie arbiter dopatrzył się faulu
Kanacha na Abate Etoundi i do "jedenastki" podszedł Marco Siverio Toro.
29-letni napastnik uderzyłmocno w lewą stronębramki, ale idealną
interwencją wykazał się Branislav Pindroch, który wybił futbolówkę z
linii bramkowej. Ta sytuacja dodała "Pasiakom" wiary i już kilka minut
później to w polu karnym gospodarzy bito na alarm. W 53 minucie piłkę z
rzutu rożnego dogrywał w pole karne Bartłomiej Ciepiela, a w polu karnym
idealną "główką" popisał sięradosław Kanach. Pomocnik Resovii
doprowadził do wyrównania, a cztery minuty późńiej prowadzenie
"Pasiakom" dał Edvin Muratović. Nowy nabytek rzeszowskiego zespołu
niesygnalizowanym strzałem po ziemi zaskoczył Procka i wprawił
miejscowych w konsternację.
"Górale" nie zamierzali jednak się poddawać. W 74 minucie po rzucie
rożnym do remisu doprowadził niepilnowany Maksymilian Sitek i miejscowi
wrócili do gry o komplet punktów. Miejscowi ruszyli do zdecydowanego
natarcia, a rzeszowianie odgryzali się kontrami. Motorem napędowym akcji
ofensywnych Resovii starał się być Kamil Mazek. 29-letni wychowanek
Legii Warszawa w 76 minucie gry miałsporo pretensji do arbitra, bo w
polu karnym był faulowany przez rywala, a sędziowski gwizeek nie został
użyty. Nie było też analizy VAR, o co resoviacy mieli sporo słusznych
pretensji.
W doliczonym czasie gry bohaterem Rzeszowa miał okazje zostaćBartłomiej
Wasiluk. Rzeszowianie ruszyli z kontraatakiem i na bramkę Podbeskidzia
uderzał Radosław Kanach. Jego strzał został zablokowany przez rywala, a
futbolówka trafiła pod nogi Wasiluka. Defensywny pomocnik okazję do
wpisania się na listę strzelców miał wyśmienitą. Uderzył z ogromną mocą
lewą nogą, ale fanatastyczna interwencja Procka sprawiła, że piłka nie
wylądowała w siatce.
|
2024.02.10 | Resovia Rzeszów - Wisła Płock 2:2 (1:0)
|
21' Urynowicz, 86' Wasiluk - 55' Gerbowski, 57' Sekulski
Resovia:
Pindroch, Mikulec, Tomal, Adamski, Buchał, Eizenchart (78' Lempereur),
Mazek (88' Bąk), Wasiluk, Kanach (78' Ceci), Urynowicz, Muratović
Wisła: Kamiński, Niepsuj ,
Haglind-Sangré, Jach, Hiszpański,
Thiakane (66' Laskowski), Grič ,
Szwoch, Kocyła
(78' Vallo), Sekulski (90' Westermark), Gerbowski (90' Tomczyk)
Sędzia: Lewandowski (Zabrze),
Widzów: 1138
Na brak emocji nie mogli narzekać kibice Resovii, którzy w sobotnie
popołudnie oglądali zaległe spotkanie "Pasiaków" z Wisłą Płock.
Sytuacja na murawie i zegarze stadionowym zmieniała się tego dnia jak w
kalejdoskopie. Piłkarze trenera Ulatowskiego do czasu prowadzili to
spotkanie, aby po przerwie roztrwonić wynik, ale ostatecznie akcję
ratunkową wziął w swoje ręce (a właściwie głowę) Bartłomiej Wasiluk,
który zapewnił gospodarzom remis.
"Biało-czerwoni" tradycyjnie już wyszli na to spotkanie ze sporymi
kłopotami kadrowymi. Brak w zespole graczy trzęsących ofensywą
(Ibe-Torti, Górski, Ciepiela, Łyszczarz) mógł spędzać sen z z oczu
trenera Ulatowskiego. Szkoleniowiec Resovii nie narzekał jednak, ale
przemeblował zespół i zmienił ustawienie na boisku. Gracze, którym dał
szansę gry zaczęli to spotkanie z przytupem.
Już w 2 minucie meczu Kamil Mazek postraszył Kamińskiego solidnym
uderzeniem piłki w słupek.
Przyjezdni po kwadransie poukładali grę i w kolejnych minutach to oni
dłużej utrzymywali się przy piłce. Jednak większego zagrożenia pod
bramką Pindrocha nie stwarzali, a tymczasem "biało-czerwoni"
przeprowadzili koronkową akcję którą rozbudzili senną publiczność
stadionu miejskiego. Piłka dograna po ziemi przez Bartłomieja
Eizencharta trafiła idealnie na stopę biegnącego w polu karnym Marcina
Urynowicza, a ten bez przyjęcia - wycelował do siatki.
Radość "Pasiaków" po zdobytej bramce była ogromna, a gol sprawił, że
gospodarze czuli się dużo pewniej na murawie stadionu miejskiego, z
którą nie widzieli się od grudnia. W 38 minucie mogło być 2:0, ale tym
razem Urynowicz nieznacznie się pomylił.
Po przerwie rzeszowianie szybko "sknocili" sprawę. W 55 minucie piłkę po
wrzucie z autu "Pasiaków" przejęli piłkarze trenera Żurawia i Fryderyk
Gerbowski strzałem głową doprowadził do wyrównania.
Nie minęło 120 sekund, a goście po raz drugi zmusili Pindrocha do
kapitulacji. Tym razem piłkę do siatki strzałem z pola karnego skierował
Łukasz Sekulski. Goście poczuli moc, a w obozie "biało-czerwonych"
zapanowała konsternacja.
Rzeszowianie rzucili się do budowania akcji ofensywnych, ale brakowało
pomysłu i przede wszystkim precyzji. Dośrodkowania Bartłomieja
Eizencharta nie były już tak precyzyjne jak wcześniej, a rajdy Kamila
Mazka tak bezbłędne. Dwoił i troił się Rafał Mikulec, który szukał w
polu karnym debiutanta Edvina Muratovića, ale defensywa gości z dużym
spokojem rozbijała ataki Resovii.
Najwięcej pod bramką Wisły działo się w 66 i 68 minucie po strzałach
Kanacha i Adamskiego, ale piłka do siatki nie chciała wpaść.
Wydawało się, że gospodarze będą musieli przełknąć gorzką pigułkę
porażki, a w 86 minucie Dylan Lempereur obsłużył świetnym dośrodkowaniem
Bartłomieja Wasiluka. Defensywnemu pomocnikowi Resovii wystarczyło
dostawić głowę, aby piłka po atomowym strzale zatrzepotała w siatce.
"Był to chyba mo pierwszy gol zdobyty głową" - powiedział po
spotkaniu Bartłomiej Wasiluk.
|
|
|