Co zrobić, aby
przygoda piłkarzy Resovii z trzecią ligą tym razem trwała dłużej niż
kilka miesięcy ? Warto przypomnieć sobie wszystkie stare grzechy. Ku
przestrodze. To trzeci awans "pasiaków" w ciągu ostatnich siedmiu lat.
Działacze już wcześniej zapowiedzieli, że nie popełnią błędów swoich
poprzedników i do żadnej rewolucji w składzie nie dojdzie. Pieniędzy w
klubowym budżecie też jest więcej niż w 2004 roku, co jednak nie
oznacza, że beniaminek nie natrafi na przeszkody.
Awans nr 1 (rok 2000), czyli gra
za grosze
Resovia - w 14
spotkaniach rundy jesiennej prowadzona przez Macieja Huzarskiego, w 24
pozostałych przez Stanisława Skibę odrobiła 5-punktową stratę do
Rzemieślnika Pilzno i awansowała na dwie kolejki przed końcem sezonu. Po
wyjazdowym zwycięstwie nad Dynovią.
Drużyna składała się z rutyniarzy i piłkarzy na dorobku. Grzegorz
Gniewek, Marek Amarowicz, Wojciech Zieliński, Marek Haber, Marek Kramarz
i Maciej Biliński grali jeszcze w II-ligowej Resovii. Łukasz Kut,
Grzegorz Rembisz, Grzegorz Kwiatkowski czy Wiktor Solarz zdobywali
doświadczenie w trzeciej lidze. Marcin Pietryka i Jarosław Mita, bez
których dziś trudno sobie wyobrazić zespół biało-czerwonych, dopiero
wkraczali w "dorosły" futbol.
Kłopoty pojawiły się zaraz po awansie. Czterech zawodników z
podstawowego składu wyjechało za granicę, pieniędzy było tyle, co kot
napłakał, choć w drugiej części sezonu pomocną dłoń wyciągnęli do
Resovii właściciele firmy Resgraph. - Kasa była wypłacana na czas,
ale sumy takie, że można nas uważać za stuprocentowych amatorów -
mówił wtedy trener Stanisław Skiba. I tylko szatnie przestały straszyć
swoim wyglądem.
Spadek nr 1
(rok 2001), czyli przygotowania na klepisku
Jesień beniaminek wziął z rozpędu i
zakończył na wysokim, ósmym miejscu. Błyszczeli pozyskani przed sezonem
Grzegorz Nalepa, Mariusz Klajda, Jacek Wiercioch, Filip Peliszko, Karol
Tęcza i Andrzej Kaznecki, który wyrósł na najlepszego strzelca drużyny.
Zimą wszystko się popsuło. Resoviacy trenowali na żwirowym klepisku i
nie wyjechali na żaden obóz. Rozsypała się również obrona, bo Amarowicz
doznał kontuzji, a z zespołem pożegnali się Nalepa i Klajda. Po kilku
porażkach trener Skiba podał się do dymisji, jego miejsce zajął Maciej
Huzarski i "pasiaki" - przynajmniej na własnym boisku - odzyskali wigor.
Wygrali z Polonią Przemyśl, Lublinianką, Stalą Sanok i Niedźwiedziem
oraz zremisowali z Cracovią i Hutnikiem Kraków. Szansę na utrzymanie
rzeszowianie zachowali do ostatniej kolejki, ale w czasach przed
"Fryzjerem", najbardziej naiwni przekonywali się, co to znaczy
"niedziela cudów". Niedźwiedź pokonał Unię Tarnów, Sandecja Lubliniankę,
a Lewart Stal Rzeszów. Do szczęścia zabrakło punktu, o degradacji
Resovii zadecydowała dodatkowa tabelka. Rzeszowianie mieli gorszy bilans
bezpośrednich spotkań z Koroną Kielce, Lewartem i Siarką Tarnobrzeg.
Awans nr 2
(rok 2003), czyli Michalak w ataku
Zespół prowadził najpierw Jerzy Daniło,
potem Henryk Rożek. Z awansu cieszyli się Marcin Pietryka, Łukasz Kut,
Jarosław Mita i Maciej Biliński. Kto jeszcze pamięta, że grą Resovii
kierował wówczas Daniel Bartłomowicz, po skrzydle biegali Sławomir
Lepianka i Janusz Nylec, a w ataku występowali Robert Szalony i Dariusz
Michalak ?
Spadek nr 2 (rok 2004), czyli kasa dla nielicznych
Cztery zwycięstwa i remis ulokowały
Resovię na jednym z zagrożonych spadkiem miejsc, a "Dziennik Polski"
pisał po rundzie jesiennej: "Drużyna, która rozpoczęła sezon, w niczym
nie przypominała tej, która awansowała do III ligi. Rotacje w składzie
były tyle zaskakujące, co niepotrzebne. Linia obrony się rozsypała i
tydzień przed startem w trybie awaryjnym, grając na nucie
sentymentalizmu, nakłoniono do powrotu 38-letniego stopera Marka
Amarowicza".
Drużyna była podzielona. Część zawodników miała podpisane wysokie
indywidualne kontrakty z Pawłem Koboszem, szefem firmy Cenowa Bomba.
Reszta klepała biedę, bo działacze - wbrew obietnicom - nie znaleźli
innych sponsorów. Piłkarzom nie wypłacono premii jeszcze za zwycięskie
mecze w IV lidze i za awans do trzeciej. Zniechęcenie sięgnęło zenitu,
gdy zabrakło nagród za wygrane z początku sezonu. Resoviacy protestowali
w różny sposób. Podczas derbów ze Stalą wybiegli na murawę 4 minuty
później od rywali. Potem Robert Kurek, obrońca pozyskany z Pogoni
Staszów, nagle wyjechał do domu. Akurat on stanowił ważne ogniwo w
układance trenera Rożka.
Ten wytrzymał zaledwie osiem kolejek. Do dymisji podał się po
kompromitującym 0-3 z Koroną Kielce. Kto go zastąpił? Oczywiście Maciej
Huzarski, który nie bał się występować w roli ratownika, choć w głębi
duszy chyba zdawał sobie sprawę, że sytuacja jest beznadziejna.
Resovia spadła nie tylko z powodu
kłopotów finansowych. Na boisku zawiedli zawodnicy najbardziej
doświadczeni: słabo w roli reżysera spisał się Mirosław Kalita,
Krzysztof Podlasek nie zastąpił Michalaka, zdobywając raptem 4 gole,
Mariusz Stalec nie potrafił ustabilizować formy, szybko zgasł Wiktor
Solarz (choć odnalazł się w drugiej części sezonu). O Pawle Załodze,
Norbercie Stachyrze i Robercie Szalonym też nie da się napisać, że
wyszli ponad przeciętność.
W rundzie rewanżowej przemeblowana i znacznie młodsza drużyna nareszcie
pokazała charakter, zdobyła więcej punktów, ale mogła czuć się jedynie
moralnym zwycięzcą. |