PRASA

  klub
strona główna
aktualności
informacje
prasa
wydarzenia
wywiady
  liga
kadra
terminarz
mecze
tabela
  historia
kronika
resoviacy
1905...
Rzeszów
artykuły
  www
e-muzeum
foto
linki
kontakt
księga gości
forum

 




 

 

2007.06.04 | Falowanie i spadanie, czyli awans do III ligi

Co zrobić, aby przygoda piłkarzy Resovii z trzecią ligą tym razem trwała dłużej niż kilka miesięcy ? Warto przypomnieć sobie wszystkie stare grzechy. Ku przestrodze. To trzeci awans "pasiaków" w ciągu ostatnich siedmiu lat. Działacze już wcześniej zapowiedzieli, że nie popełnią błędów swoich poprzedników i do żadnej rewolucji w składzie nie dojdzie. Pieniędzy w klubowym budżecie też jest więcej niż w 2004 roku, co jednak nie oznacza, że beniaminek nie natrafi na przeszkody.

Awans nr 1 (rok 2000), czyli gra za grosze
Resovia - w 14 spotkaniach rundy jesiennej prowadzona przez Macieja Huzarskiego, w 24 pozostałych przez Stanisława Skibę odrobiła 5-punktową stratę do Rzemieślnika Pilzno i awansowała na dwie kolejki przed końcem sezonu. Po wyjazdowym zwycięstwie nad Dynovią.
Drużyna składała się z rutyniarzy i piłkarzy na dorobku. Grzegorz Gniewek, Marek Amarowicz, Wojciech Zieliński, Marek Haber, Marek Kramarz i Maciej Biliński grali jeszcze w II-ligowej Resovii. Łukasz Kut, Grzegorz Rembisz, Grzegorz Kwiatkowski czy Wiktor Solarz zdobywali doświadczenie w trzeciej lidze. Marcin Pietryka i Jarosław Mita, bez których dziś trudno sobie wyobrazić zespół biało-czerwonych, dopiero wkraczali w "dorosły" futbol.
Kłopoty pojawiły się zaraz po awansie. Czterech zawodników z podstawowego składu wyjechało za granicę, pieniędzy było tyle, co kot napłakał, choć w drugiej części sezonu pomocną dłoń wyciągnęli do Resovii właściciele firmy Resgraph. - Kasa była wypłacana na czas, ale sumy takie, że można nas uważać za stuprocentowych amatorów - mówił wtedy trener Stanisław Skiba. I tylko szatnie przestały straszyć swoim wyglądem.

Spadek nr 1 (rok 2001), czyli przygotowania na klepisku
Jesień beniaminek wziął z rozpędu i zakończył na wysokim, ósmym miejscu. Błyszczeli pozyskani przed sezonem Grzegorz Nalepa, Mariusz Klajda, Jacek Wiercioch, Filip Peliszko, Karol Tęcza i Andrzej Kaznecki, który wyrósł na najlepszego strzelca drużyny. Zimą wszystko się popsuło. Resoviacy trenowali na żwirowym klepisku i nie wyjechali na żaden obóz. Rozsypała się również obrona, bo Amarowicz doznał kontuzji, a z zespołem pożegnali się Nalepa i Klajda. Po kilku porażkach trener Skiba podał się do dymisji, jego miejsce zajął Maciej Huzarski i "pasiaki" - przynajmniej na własnym boisku - odzyskali wigor. Wygrali z Polonią Przemyśl, Lublinianką, Stalą Sanok i Niedźwiedziem oraz zremisowali z Cracovią i Hutnikiem Kraków. Szansę na utrzymanie rzeszowianie zachowali do ostatniej kolejki, ale w czasach przed "Fryzjerem", najbardziej naiwni przekonywali się, co to znaczy "niedziela cudów". Niedźwiedź pokonał Unię Tarnów, Sandecja Lubliniankę, a Lewart Stal Rzeszów. Do szczęścia zabrakło punktu, o degradacji Resovii zadecydowała dodatkowa tabelka. Rzeszowianie mieli gorszy bilans bezpośrednich spotkań z Koroną Kielce, Lewartem i Siarką Tarnobrzeg.

Awans nr 2 (rok 2003), czyli Michalak w ataku
Zespół prowadził najpierw Jerzy Daniło, potem Henryk Rożek. Z awansu cieszyli się Marcin Pietryka, Łukasz Kut, Jarosław Mita i Maciej Biliński. Kto jeszcze pamięta, że grą Resovii kierował wówczas Daniel Bartłomowicz, po skrzydle biegali Sławomir Lepianka i Janusz Nylec, a w ataku występowali Robert Szalony i Dariusz Michalak ?

Spadek nr 2 (rok 2004), czyli kasa dla nielicznych
Cztery zwycięstwa i remis ulokowały Resovię na jednym z zagrożonych spadkiem miejsc, a "Dziennik Polski" pisał po rundzie jesiennej: "Drużyna, która rozpoczęła sezon, w niczym nie przypominała tej, która awansowała do III ligi. Rotacje w składzie były tyle zaskakujące, co niepotrzebne. Linia obrony się rozsypała i tydzień przed startem w trybie awaryjnym, grając na nucie sentymentalizmu, nakłoniono do powrotu 38-letniego stopera Marka Amarowicza".
Drużyna była podzielona. Część zawodników miała podpisane wysokie indywidualne kontrakty z Pawłem Koboszem, szefem firmy Cenowa Bomba. Reszta klepała biedę, bo działacze - wbrew obietnicom - nie znaleźli innych sponsorów. Piłkarzom nie wypłacono premii jeszcze za zwycięskie mecze w IV lidze i za awans do trzeciej. Zniechęcenie sięgnęło zenitu, gdy zabrakło nagród za wygrane z początku sezonu. Resoviacy protestowali w różny sposób. Podczas derbów ze Stalą wybiegli na murawę 4 minuty później od rywali. Potem Robert Kurek, obrońca pozyskany z Pogoni Staszów, nagle wyjechał do domu. Akurat on stanowił ważne ogniwo w układance trenera Rożka.
Ten wytrzymał zaledwie osiem kolejek. Do dymisji podał się po kompromitującym 0-3 z Koroną Kielce. Kto go zastąpił? Oczywiście Maciej Huzarski, który nie bał się występować w roli ratownika, choć w głębi duszy chyba zdawał sobie sprawę, że sytuacja jest beznadziejna.
Resovia spadła nie tylko z powodu kłopotów finansowych. Na boisku zawiedli zawodnicy najbardziej doświadczeni: słabo w roli reżysera spisał się Mirosław Kalita, Krzysztof Podlasek nie zastąpił Michalaka, zdobywając raptem 4 gole, Mariusz Stalec nie potrafił ustabilizować formy, szybko zgasł Wiktor Solarz (choć odnalazł się w drugiej części sezonu). O Pawle Załodze, Norbercie Stachyrze i Robercie Szalonym też nie da się napisać, że wyszli ponad przeciętność.
W rundzie rewanżowej przemeblowana i znacznie młodsza drużyna nareszcie pokazała charakter, zdobyła więcej punktów, ale mogła czuć się jedynie moralnym zwycięzcą.

Dziennik Polski | 04.06.2007

 






























































 

| ... do prasa |

 
© 2006 | resoviacy.pl  serwis informacyjny CWKS Resovia Rzeszów | design by