PRASA

  klub
strona główna
aktualności
informacje
prasa
wydarzenia
wywiady
  liga
kadra
terminarz
mecze
tabela
  historia
kronika
resoviacy
1905...
Rzeszów
artykuły
  www
e-muzeum
foto
linki
kontakt
księga gości
forum

 




 

 

2003.11.16 | Podłoże finansowych problemów

Zmiany polityczno-społeczne, jakie zaczęły się od początku lat osiemdziesiątych, a utrwaliły ostatecznie po 4 czerwca 1989 roku, najboleśniej odczuły kluby piłkarskie w całej Polsce. Na Podkarpaciu zmiany najboleśniej odczuł jakże zasłużony nie tylko dla regionu Fabryczny Klub Sportowy Stal Mielec, dotowany przez władze centralne, głównie przemysł lotniczy i inne gałęzie narodowej gospodarki. Z dnia na dzień okazało się nie tylko w Mielcu, że dotychczasowi działacze sportowi, tak naprawdę byli nimi gdy dostawali finansową pomoc z państwowej kasy. Gdy tego zabrakło, w gruzach legły ich świetne podobno pomysły i możliwość, jak dotąd opisywano, kreatywnego działania dla dobra sportu?! Nie mogli się odnaleźć w nowej, skomplikowanej nie tylko dla sportu, rzeczywistości. Przyzwyczajeni tyle lat do sprawowania władzy w klubach, nie bardzo mieli ochotę na opuszczenie przegranego już pola sportowych bitew o lepsze jutro. Tam, gdzie działacze wychowani w dawnej rzeczywistości, pośpiesznie opuścili klubowe stołki, następcy nie mieli koncepcji, co robić na dłuższą metę, aby było przynajmniej nie gorzej, jak dotąd bywało. Owszem, błysnął ten i ów "sportowy uzdrowiciel", realizujący bardzo podejrzane cele. W ten sposób mieliśmy na krótko w Polsce całe zatrzęsienie pseudodziałaczy i podejrzanych biznesmenów. Na Podkarpaciu mogliśmy zachłystywać się wizjonerstwem Niemca Thomasa Marthela w Mielcu lub Zbigniewa Zarębskiego w Krośnie. Przewiało jednak tych ludzi, chociaż ulegaliśmy złudnym mirażom, gdyż wydawało się, że nowe w krajowym sporcie wcale nie musi być gorsze od tego starego...
Wydaje mi się jednak, że problem szczególnego upadku piłkarstwa na Podkarpaciu ma znacznie głębsze podteksty i przyczyny niż tylko w tym, że na krótko przeniknęli do niego mało odpowiedzialni ludzie. Kluby, dotąd prawdziwe molochy wielosekcyjne, nie umiały dokonywać radykalnych zmian w swoich strukturach. Dość późno zdecydowały się na przekazywanie stadionów we władanie miast lub patronackich zakładów pracy. Kiedy chciały to czynić, władze miasta nie miały na to większej ochoty, a zakłady pracy przestały istnieć lub mieć pieniądze na przyjmowanie obiektów sportowych. Nie umiano też dokonywać przeorganizowania tych sekcji, które wymagały szybkiego uzdrowienia lub po prostu całkowitej likwidacji.
Pamiętam, jeszcze na początku lat dziewięćdziesiątych, sekcja piłki nożnej CWKS Resovia sprzedała, dzisiaj można zdradzić tajemnicę poliszynela, Janusza Huberta Kopcia do Legii Warszawa za jeden ówczesny miliard i czterysta tysięcy złotych. Złośliwi i dobrze poinformowani twierdzili, że istotnie Legia dała o czterysta tysięcy złotych więcej, ale nie dociekajmy dzisiaj, kto ewentualnie mógł "rozchodować" tę dodatkową kwotę... Za przejście piłkarza Mariusza Błażeja do Zawiszy Bydgoszcz, Resovia otrzymała osiemset tysięcy złotych. I co z tego wynikło? Dla sekcji piłkarskiej klubu z Rzeszowa o barwach biało-czerwonych "pasiaków" nic lub prawie kompletnie nic! Ówcześni włodarze tego klubu zadecydowali, że pieniądze pójdą do wspólnego garnuszka i pożywią wszystkich. Żywiła się więc dogorywająca administracja, a także potrzebujące wsparcia sekcje siatkówki i koszykówki. Za to, jak władze województwa przekazały na potrzeby Resovii w 1993 roku kwotę trzystu tysięcy złotych, felietonista dawnego "Tempa", Jerzy Wicherek, grzmiał z krakowskich wyżyn w stronę maluczkiego "Rzeszówka": - Jak znam sportowe życie, pieniądze te otrzymają II-ligowi (jeszcze wówczas) kopacze na premię za chęć uratowania się przed degradacją... A tak naprawdę, zdradzę kolejną tajemnicę sprzed dziesięciu przeszło lat, tych pieniędzy Resovia nigdy nie dostała! Władze wykonały majstersztyk zachowany przed wścibskimi dziennikarzami. Przelały pieniądze z powrotem do własnego budżetu, rozdzielając je między tymi, którym Resovia zalegała z opłatami. Dostał kasę ZUS, Urząd Skarbowy, Zakład Energetyczny i MPEC... Resovia nie dostała ani grosza, więc chyba dlatego piłkarze zostali zdegradowani?!
Jaki z tej powiastki morał? Taki, że najlepiej mają się kluby jednosekcyjne. Te, które szybko to zrozumiały, uniknęły finansowej zapaści...
W Anglii istnieją tylko dobre kluby piłkarskie lub żużlowe, albo rugby, czy też lekkoatletyczne. Przypadki istnienia kilku dobrych sekcji np. w Realu Madryt, Barcelonie, czy w Grecji, należą do rzadkości.
My w Polsce i na Podkarpaciu też, musimy zdecydować co ważniejsze: zachowanie tradycji, czy ratowanie istnienia klubu jako takiego za sprawą istnienia tylko jednej sekcji?
Tylko poszczególne sekcje mogą stać się obiektem pomocy ze strony tak słabego biznesu, jaki mamy na Podkarpaciu. Smutne to, ale niestety, prawdziwe...

 Dziennik Polski | 16.11.2003

 






























































 

| ... do prasa |

 
© 2006 | resoviacy.pl  serwis informacyjny CWKS Resovia Rzeszów | design by