Przed
startem ligi szefów Resovii interesowała pozycja zdecydowanie wyższa, niż
siódma. Dziś nikt na nią nie narzeka. Nic dziwnego, bo w pewnym momencie sezon
wydawał się stracony.
Przed inauguracją w Resovii zatrudniono dyrektora sportowego (słynny "Guma”
czyli Jerzy Podbrożny) sprowadzono tłum nowych graczy. Tymczasem po 6 kolejkach
drużyna, której postawiono zadanie awansu, miała na koncie 0 goli i 3 punkty.
Minimalna ilość straconych goli (3) była marnym pocieszeniem.
Jałocha za Łuczyka
Faktem jest, że przez remont boiska Resovia za gospodarza początkowo robiła w
Boguchwale, że Michał Twardowski w dwóch pierwszych meczach zmarnował 4 setki, a
Marcin Juszkiewicz miał problemy z potwierdzeniem do gry. Jednak gdy piłkarze
zaczęli przebąkiwać o braku sił, los trenera Artur Łuczyka był przesądzony
(stracił pracę po 4 kolejkach).
Zastąpił go Marcin Jałocha, facet z piękną zawodniczą kartą i solidną trenerska
(Bruk-Bet poprowadził z V do I ligi). Nowy coach dał sobie 3 tygodnie na
wyprowadzenie zespołu z dołka. Miał mu w tym pomóc fizjolog. Jałocha z czasem
postawił na węższą grupę graczy i raczej dobrze wybrał.
W meczu z Wigrami Resovia pokazała wreszcie skuteczność, potem coraz częściej
dorzucała do tego piłkarski rozmach i polot w grze. – Chcę, abyśmy budując
akcje korzystali z całej szerokości boiska – mówił Jałocha i piłkarze
zaczęli iść tym tropem.
foto: K. Kapica (Nowiny)
Odrodzenie Hajduka
Fizjolog wykonał dobrą robotę, bo rzeszowianie wyglądali coraz lepiej fizycznie
(przy tym niewiele kontuzji), co najlepiej było widać po Sebastianie Hajduku.
Ten ostatni plus Dariusz Kantor zaczęli nękać bramkarzy rywali, a "pasiaki”
powoli pięły się w górę tabeli.
Największego przyspieszania proces ten nabrał między 15 a 19 kolejką. Nasz team
wygrał wtedy 4 mecze z rzędu (raz pauzował), grając chwilami, jak z nut (12 goli
w tych meczach).
Resovia nadal imponowała w defensywie, gdzie brylował Michał Bogacz i... Andriej
Nikanowycz.
Ukrainiec pierwszy raz w życiu grał jako stoper i był na tej pozycji, jak skała.
Gdy wrócił do zdrowia swą wartość w II linii udowodnił Juszkiewicz. Na skrzydle
szarpał Michał Ogrodnik i choć młodzieńcza fantazja go ponosiła, kilka razy
wpłynął na wynik.
Piechniak odchodzi
Osobna kwestia to Piotr Piechniak czyli transferowy hit lata. Piłkarz z
największym nazwiskiem w ekipie początek miał niewyraźny, ale na finiszu rundy
jego wejścia z ławki urozmaicały ofensywne aktywna drużyny. Sęk w
tym, że na linii trener – piłkarz nie ma raczej tak zwanej chemii i była gwiazda
Groclinu raczej pożegna Rzeszów.
Zimą wielkie zakupy nie są planowane. Resovia szuka przede wszystkim
młodych-zdolnych, bo na pozycji młodzieżowców pole manewru było za małe. Zimą w
drużynie powinien się pojawić specjalista od przygotowania fizycznego i II
trener.
Ruszyć z kopyta
Starty do czołówki nie są małe 11 pkt. do 2 miejsca, OKS ma mecz więcej). W
Resovii nastroje jednak dopisują. Jeśli wiosna drużyna od razu ruszy z kopyta,
pierwsza liga może się pojawić na horyzoncie..
– Zrobiliśmy krok do przodu, ale nie mamy jeszcze zespołu na awans. Nie
mówię, że jest on niemożliwy, bo pracujemy, aby drużyna była wiosna mocniejsza.
Ale II runda wiosenna będzie krótka, dlatego apeluję o cierpliwość.
Najważniejsze, aby iść w dobrym kierunku, wtedy Rzeszów doczeka się I ligi –
podkreślił coach resoviakow. |