Holenderska trawa, podkarpacki patent czyli
„pasiaki” wracają do siebie.
Po prawie trzech miesiącach piłkarze Resovii wracają na swoje boisko.
Sobotni mecz z Garbarnią odbędzie się na nowiutkiej murawie.
Marcin Puzio, szef kolbuszowskiej firmy odpowiedzialnej za remont boiska, meczu
nie zobaczy, ale przed inauguracją śpi spokojnie. – Choć czułbym się lepiej,
gdyby premiera odbyła się dwa tygodnie później. Ostatnie rolki trawy kładliśmy
zaledwie kilkanaście dni temu – wyjawia.
Przy remoncie zużyto 2 tysiące 800 ton ziemi, trawa przywożona była w rolkach
długich na 9 metrów i szerokich na 80 cm – łącznie położono 8 tysięcy metrów
kwadratowych zielonego dywanu. To holenderska trawa hodowana na plantacji w
okolicy Kolbuszowej. – Świetna jakościowo, ale przez to wymagająca
starannej pielęgnacji. Powinna być koszona co drugi dzień, do wysokości 2,5-3 cm.
Trzeba ją też regularnie nawozić, inaczej będzie żółta – przestrzega Puzio,
zadowolony z wykonanej pracy w…80 procentach. – Zawsze można zrobić coś
lepiej. Mieliśmy trochę problemów – z kapryśną aurą, demontażem starego drenażu
– tłumaczy.
Warto jeszcze wspomnieć o 15 automatycznych zraszaczach zamontowanych na boisku
i wokół niego oraz patencie Puzio polegającym na użyciu specjalnej domieszki do
gleby, dzięki której trawa na środku boiska i pod obiema bramkami będzie dużo
trwalsza.
Rywale już nie powiedzą, że na Resovii znajduje się najgorsza płyta w lidze, ale
piłkarze muszą się do nowych warunków przyzwyczaić. – To bardzo gęsta trawa,
ciężko po niej biegać – przyznaje Puzio.
foto: Super
Nowości
|