Marzenia wszystkich kibiców
Resovii wreszcie się spełnią. W sobotę, jak twierdzą działacze klubu,
piłkarze czwartoligowej Resovii po blisko dwóch latach wrócą na obiekt
przy ul. Wyspiańskiego. O godz. 17 podejmą Crasnovię.
Ostatni mecz przy ul. Wyspiańskiego rzeszowianie
rozegrali 11 listopada 2004 roku, kiedy to w meczu ligowym podejmowali
Krośniankę Karpaty Krosno. Od tego czasu swoje spotkania musieli
rozgrywać na zastępczym dla nich obiekcie Podhalańczyka. Dla piłkarzy i
kibiców było to jak granie na wyjeździe. Co prawda rok temu "pasiaki"
rozegrały jeszcze pokazowy mecz z okazji stulecia klubu z Górnikiem
Zabrze, ale był to tylko chwilowy powrót na stadion należący obecnie do
Uniwersytetu Rzeszowskiego.
- W sobotę zagramy wreszcie u siebie. Nie widzę innej możliwości - mówi
prezes klubu Aleksander Bentkowski. - Płyta boiska jest już gotowa od
dwóch tygodni. Do środy lub czwartku firma wykonująca tartan powinna też
uporać się z namalowaniem linii, więc do soboty tartan też może być
gotowy. Mamy pismo ze strony Polcourtu [firma wykonująca murawę i
bieżnię - przyp. red], z którego wynika, że nie ma przeszkód żeby
rozegrać ten mecz - dodaje.
W ubiegłym tygodniu kanclerz Uniwersytetu Rzeszowskiego Mieczysław
Doskocz, który odpowiada za remont stadionu, mówił, że realnym terminem
na powrót piłkarzy na obiekt jest początek października. - Pan kanclerz
obawiał się chyba o pogodę. O to, że wykonawca nie zdąży pomalować pasów
na bieżni - twierdzi prezes Bentkowski.
Jednak we wtorek kanclerz nadal podtrzymywał swoje zdanie. - Stadion nie
jest nadal odebrany, więc nie może tam być rozegrany mecz - twierdzi. -
Nie mam żadnego pisma od wykonawcy, który mówiłby o ukończeniu prac.
Później muszę powołać jeszcze komisję do odbioru. Jeśli mecz się
odbędzie, to ktoś to zrobi na swoją odpowiedzialność - dodaje.
Odebrać stadion musi także policja. - Ma się to odbyć w czwartek.
Spełniliśmy jednak wszystkie wymogi, więc nie powinno być problemu -
twierdzi Bentkowski. Cały czas jednak na obiekt nie będą wpuszczane
zorganizowane grupy kibiców przyjezdnych. Działacze Resovii nie
dopuszczają do siebie myśli, aby sobotni mecz mógł się nie odbyć. Mało
tego. Porozsyłali już zaproszenia do władz miasta i regionu, a także do
sponsorów i uniwersytetu. - To otwarcie planowaliśmy już miesiąc temu.
Wtedy koniec remontu spodziewany był na koniec sierpnia - mówi
Bentkowski.
Powrót na "stare śmieci" piłkarzy "pasiaków" będzie miał na pewno
specjalną oprawę. - Mecz musi rozpocząć się o godz. 17, więc nie będzie
czasu na zrobienie czegoś wielkiego - mówi prezes Bentkowski. - Przed
meczem zaprezentujemy wszystkie nasze drużyny działające w klubie, aby
każdy widział, że Resovia to nie tylko seniorzy, ale także młodzież.
Dodatkowo spotkanie to uświetnią szałamaistki - dodaje. O atmosferę
zadbają także kibice, dla których stadion Resovii to kultowe miejsce.
Podobnie jak podczas spotkania z okazji stulecia klubu nie zabraknie
flag, serpentyn oraz setek ludzi ubranych w barwy klubowe. Tych według
działaczy z meczu na mecz ma być na stadionie coraz więcej. - Bilety na
sobotni mecz z Crasnovią będą kosztować 5 zł. Zarówno normalne, jak i
ulgowe - zapowiada prezes Resovii. - Chcemy, żeby takie ceny
obowiązywały cały czas, i zapraszamy wszystkich kibiców na stadion -
dodaje.
Z powrotu na ul. Wyspiańskiego cieszą się także piłkarze, którzy w tym
sezonie nie mogli się przełamać na stadionie Podhalańczyka, nie
strzelając tam nawet bramki. - Długo czekaliśmy na ten moment. Wreszcie
wracamy jakby do domu - mówi bramkarz zespołu Marcin Pietryka. - Murawa
jest bardzo dobra, więc będziemy mogli pokazać pełnię swoich
umiejętności. Do tego dochodzi jeszcze atmosfera, której na
Podhalańczyku nie było. Sądzę, że kibice również poczują się jak u
siebie i będą nas dopingować. Jak krzykną, to znowu będą naszym
dwunastym zawodnikiem - dodaje.
|